ROZDZIAŁ 17

504 61 50
                                    


     Nasze przybycie oznajmił dźwięk dzwonków, które zostały poruszone przez drzwi, gdy Jonghyun je otworzył. Weszliśmy do lokalu, a ja od razu zaciekawiony rozejrzałem się wokół, chcąc przekonać się, czy moje przypuszczenia były słuszne. Tym razem niestety było wręcz przeciwnie, gdyż wnętrze kawiarni zaskoczyło mnie. Było zupełnie inne niż przesłodzony szyld, który zmusił mnie do wytworzenia błędnego wyobrażenia.

      Wnętrze było utrzymane w jasnych barwach. Ściany były białe, poprzecinane błękitnymi pasami. Stoliki zostały pomysłowo rozstawione i nakryte śnieżnym obrusem, na którym znajdował się szklany wazon z bukietem intensywnie niebieskich niezapominajek. Przed naczyniem znajdował się metalowy pojemniczek na serwetki koloru różowego, które przełamywały panowanie dwóch barw.

      Jonghyun szturchnął mnie ramieniem, zwracając moją uwagę, a następnie zaczął lawirować wśród stolików, aby znaleźć odpowiednie miejsce. Wybrał sobie ławę ustawioną w kącie lokalu, tuż przy oknie. Ruszyłem za nim i zająłem jedno z krzeseł, a chłopak usiadł naprzeciwko mnie, przewieszając kurtkę przez oparcie siedzenia.

- Ładnie tu - mruknąłem zdejmując płaszcz i zrobiłem z nim to samo, co Jonghyun z swym odzieniem wierzchnim.

- Rzeczywiście. Nie ma tutaj tego przepychu, który w obecnych czasach można zauważyć niemalże wszędzie - powiedział, podciągając rękawy swojej bluzy. A właściwie to mojej.

- Dokładnie - potwierdziłem, ostatni raz rozglądając się po urokliwym wnętrzu, a następnie skupiłem swój wzrok na chłopaku przede mną. - Co bierzesz?

- Jak zawsze szarlotkę na ciepło z lodami, bitą śmietaną i polewą czekoladową oraz zieloną herbatę - odpowiedział jakby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem. Aczkolwiek nie znałem jeszcze na tyle jego upodobań, aby stwierdzić co lubi jadać w kawiarniach, więc dla mnie nie było to takie oczywiste.

- W takim bądź razie ja wezmę babeczkę czekoladową z nadzieniem malinowym i czarną kawę - powiedziałem pewien, iż w lokalu znajduje się żądane przeze mnie zamówienie. W końcu w jakiej kawiarni nie ma babeczek?

- Dobrze - Jonghyun pokiwał głową i poczekał na kelnera, który pojawił się po chwili. Zaproponował nam kartę dań, aczkolwiek oświadczyliśmy, iż ich nie potrzebujemy, więc po prostu zapisał nasze zamówienia po czym odszedł, znowu zostawiając nas samych.

- Chyba nie lubisz wychodzić z mieszkania, co? - spytał Jonghyun przerywając ciszę, która zapadła pomiędzy nami, gdy kelner nas opuścił. Pochylił się i ułożył łokcie na stole, splatając dłonie w koszyczek, aby ułożyć na nich podbródek.

- Owszem. Nie lubię tego całego natłoku. Duży hałas, pełno ludzi, którzy nic szczególnego nie wnoszą do świata swoją postawą, a do tego irytuje mnie, gdy świeci słońce. Nie może być nic gorszego niż, waszym zdaniem, piękna pogoda - przewróciłem oczami. - Wolę posiedzieć w domu, w zaciszu własnego mieszkania, aby przemyśleć parę spraw.

- Jesteś bardzo melancholijnym człowiekiem. Czy nie skończyły ci się już tematy do rozmyślań?

- Gdybyś przeżył tyle, ile ja, to miałbyś mnóstwo pytań bez odpowiedzi, a co za tym idzie, ciągle nasuwające się teorie.

- A co przeżyłeś? - zapytał Jonghyun patrząc na mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnąłem się, dostrzegając w jego oczach fascynację. Czasami był tak niezwykle niewinny, ale już chwilę później burzył ten wizerunek i pokazywał swoją drapieżną stronę.

- To temat na inne okoliczności - odpowiedziałem odchylając się na oparcie krzesła. - A ty? Co lubisz robić w wolnym czasie?

- Przed poznaniem ciebie moje życie można było określić mianem nudnego. Praktycznie mój każdy dzień opierał się na pracy i spaniu. Wstawałem rano, aby udać się do kawiarni, wracałem wieczorem tak zmęczony, że jedyne o czym myślałem, to łóżko. Czasami zdarzyło się, że gdzieś wyszedłem, lub zrobiłem coś ciekawego - zaśmiał się cicho, a ja uznałem, że jest to naprawdę przyjemny dźwięk. - Aczkolwiek, gdy poznałem ciebie, moje życie nagle nabrało niewyobrażalnego tempa. Wszystko dzieje się tak szybko, że czasami nie mogę nadążyć.Nawet nie mam czasu na porządne wyspanie się. A naprawdę lubię tę czynność - westchnął cierpiętniczo.

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz