Sing Me To Sleep |Zawieszona...

By BookishOnPaper

5.7K 421 137

!!!!!Nowe ff już na profilu!!!!! Nastoletnia dziewczyna po przejściach i popularny producent muzyczny. Czy mo... More

Prolog - Nowe końce, nowe początki
Rozdział 1 - Wizje z przeszłości
Rozdział 2 - Dziewczyna z wisiorkiem
Rozdział 3 - Kolacja we dwoje
Rozdział 5 - Nowe znajomości
Rozdział 6 - Serce nie sługa
Rozdział 7 - Nowa praca
Rozdział 8 - Czekolada dobra na wszystko
Rozdział 9 - Gorzka radość
Rozdział 10 - Spotkania
Powrót na Wattpad!
Rozdział 11 - Burza uczuć
Ważna decyzja
Nowe ff o Alanie

Rozdział 4 - Fotografia

434 30 8
By BookishOnPaper

Zaskoczona wyprostowałam się i odskoczyłam krok w tył. Alan wyglądał na równie zdziwionego, ale dodatkowo jeszcze lekko zaspanego.

- Przepraszam, byłam zamyślona… - tłumaczyłam się zawstydzona

- Nic się nie stało - Alan zmierzył mnie wzrokiem - A swoją drogą, bardzo ładni dzisiaj wyglądasz

- Dziękuję - odgarnęłam niesworny kosmyk z mojej twarzy. Moment ciszy przerwał Alan

- Dobrze Ci się spało?

- Tak, kiedy tylko weszłam na górę od razu zasnęłam - popatrzyłam na zmęczoną twarz Alana - Ale widzę że ty niekoniecznie dobrze spałeś

- Powiedzmy że nie miałem okazji się wyspać. Przez resztę nocy pracowałem. Jeśli chcesz możesz zejść na dół, a ja zaraz do ciebie dołączę - dopiero teraz zauważyłam że Alan ubrany był w luźne dresowe spodnie i koszulkę, które pewnie służy mu za piżamę.

- Jasne, spotkamy się na dole - Alan poszedł w stronę łazienki, a ja zawróciłam po telefon do pokoju. Zeszłam na dół i podeszłam do okna. Teraz, kiedy było już jasno mogłam dokładnie zobaczyć jak piękne widoki się za nim rozciągają. Okno było dosyć duże, więc bez ograniczeń mogłam cieszyć się niezwykłym krajobrazem. Z tej strony domu teren lekko opadał, tworząc dolinę, którą w większości porastały drzewa. Nie ograniczały one jednak linii horyzontu, a ona ciągnęła się naprawdę daleko. Wszędzie było też pełno całkiem sporych głazów, na których można było usiąść. Kiedy przyglądałam się temu cudownemu widokowi, zaskoczona usłyszałam głos Alana

- Piękny widok prawda? - zapytał

- Jest przepiękny - stwierdziłam nie odwracając wzroku od okna

- Co masz ochotę zjeść na śniadanie? - zapytał idąc do części kuchennej

- Wszystko mi jedno

- Może być jajecznica? - spytał sięgając do lodówki

- Pewnie. Mogę Ci jakoś pomóc? - nie lubiałam siedzieć bezczynnie kiedy ktoś pracował

- Nie, jesteś tutaj gościem - stwierdził i wbił kilka jajek na patelnię. Przyjrzałam się jego ubiorowi. Zwyczajne czarne spodnie, podobne do tych które miał na sobie wczoraj. Jednak czarna bluza była tym razem bardziej charakterystyczna. Na plecach widniało białe logo Alana. Teraz jeszcze dziwniejsze było dla mnie to że znajduje się u niego w domu. W czasie gdy ja zastanawiałam się nad tym Alan skończył przygotowywać jajecznicę. Nałożył ją na dwa talerze, jeden położył przede mną i podał mi kilka kromek chleba. Sam zaś usiadł na przeciwko. Jedliśmy w milczeniu, kiedy wreszcie postanowiłam zadać dręczące mnie pytanie

- Alanie? Znasz może miejsce w którym mógłbym chwilowo zamieszkać?

- Możesz zostać tutaj, przynajmniej do momentu aż nie znajdziemy lepszej opcji - otworzyłam usta by odpowiedzieć, jednak Alan mnie uprzedził - I nie nie sprawisz kłopotu, rozmawialiśmy o tym wczoraj

- Jednak ty jesteś…

- An, proszę - spojrzał na mnie jak nigdy dotąd. Jego spojrzenie wyrażało smutek, a jednocześnie troskę i pewną dozę nadziei - Prosiłem byś nie traktowała mnie inaczej ze względu na to kim jestem. Nie chcę by  moje nazwisko zmieniało sposób w jaki mnie postrzegasz. Jestem taki jak ty, a obecnie jestem samotny a ty potrzebujesz miejsca w którym się zatrzymasz. Po prostu pozwól mi pomóc

- Dobrze, jednak gdy tylko pojawi się lepsza opcja to wyprowadzę się stąd - Skoro i tak nie masz się gdzie podziać… pomyślałam. Nie miałam innego wyjścia, a skoro ktoś oferuje mi pomoc gdy jej potrzebuję to najlepszym wyjściem jest tą pomocną dłoń przyjąć - Ale mam jeden warunek.

- Jaki?

- Nie będziesz robić wszystkiego za mnie. Pozwolisz mi pomagać

- Dobrze, skoro tak bardzo Ci na tym zależy… - uśmiechnął się - Jeśli chcesz możesz mi pomóc porobić kilka zdjęć

- Jasne, lubię robić zdjęcia - przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na ekran. Dzwoniła Sisi. Wyciszyłam dzwonek

- Przecież możesz odebrać

- To raczej nic pilnego - stwierdziłam, telefon zadzwonił jednak jeszcze raz - A może jednak nie… przepraszam na moment - powiedziałm i wstałam od stołu. Podeszłam do okna bo nie chciałam rozmawiać z Sisi przy Alanie. Odebrałam telefon

- Co się dzieje Sisi - spytałam zmartwiona. Sisi dzwoniła bardzo rzadko

- An, ja się zakochałam

- Nie mogłaś mi tego napisać dzisiaj rano?

- Nie bo wtedy jeszcze nie byłam w nim zakochana - Sisi krzyczała do słuchawki, a ja spojrzałam na Alana. Uśmiechał się i ewidentnie wszystko słyszał

- Emmm… Sisi musimy teraz o tym rozmawiać? - zapytałam. Wiedziałam jak szybko taka rozmowa może się zmieniać w iście psychodeliczną

- Tak! I to koniecznie!! On mnie zaprosił na imprezę! Jutro! I ja nie wiem co mam zrobić!

- Sisi ja na serio nie mam jak teraz gadać

- No plisss to pilne! - Sisi krzyczała z desperacją w głosie

- Zadzwonię do ciebie wieczorem dobrze?

- No okej…

- To pa - rozłączyłam się szybko, by Sisi nie zaczęła kolejnego tematu. Wróciłam do stołu - Moja przyjaciółka - wytłumaczyłam Alanowi - Uczy się w akademii sztuk pięknych

- Musi być utalentowana - stwierdził - Na tej akademii uczą tylko najlepszych

- To fakt, po prostu cudownie rysuje. Zawsze jej tego zazdrościłam - zaśmiałam się - A właściwie gdzie masz zamiar robić zdjęcia?

- Za domem, przy okazji pokażę Ci okolicę

- Dobrze, o której?

- Za niedługo. Wtedy będzie najlepsze oświetlenie - odparł

- Jasne, w takim razie przebiorę się, bo myślę że sukienka nie jest dobrym wyborem na wyjście w teren - uśmiechnęłam się

- Jak to nie? - Alan zaśmiał się i zmierzył mnie wzrokiem po raz kolejny tego ranka - Ale fakt, mogłabyś poranić sobie nogi gałęziami. Polecam długie spodnie - wyjrzałam ponownie za okno. Faktycznie walało się tam sporo gałązek

- Chyba masz rację. Dobra daj mi moment za niedługo wracam - szybko weszłam na górę do swojego pokoju. Czułam się dziwnie. Rozmawialiśmy z Alanem jakbyśmy znali się od wielu lat, a znam go nawet nie cały dzień. Nawet nie zawahałam się kiedy zaproponował mi bym została u niego na kolejne kilka dni. Przecież nie znam go, a on… a on… on… Nie oszukujmy się. Jak ktoś zobaczy nas razem zaraz pojawią się plotki. Nie łączyło mnie nic z Alanem, przynajmniej na razie… nie wiem dlaczego w głębi serca chciałam być z nim jak najdłużej. Cieszyłam się kiedy on się cieszył, napawałam się jego obecnością jak tlenem. Ale czy to było na pewno normalne? Ja, zwykła nastolaka i taka osoba jak Alan… nie to niedorzeczne. Musiałam nie myśleć realnie. W trakcie tych rozmyślań bezwiednie wyjęłam z torby długie spodnie, w moim ulubionym kolorze czyli czarnym. Wybrałam również prostą  czarną koszulkę z napisem “ Born To Be Sad “ . Lubiłam ją za właśnie ten napis. Był bardzo prawdziwy. Sprawdziłam jeszcze w lusterku stan moich włosów, i po chwili namysłu postanowiłam związać je w luźny warkocz, aby nie wplątywały się w gałęzie. Zeszłam na dół, gdzie Alan już na mnie czekał trzymając małą czarną rzecz w rękach. Gdy podeszłam bliżej stwierdziłam że to aparat. Patrząc na sam futerał widziałam że to dobry aparat. Dobry i drogi.

- Gotowa? - spytał z uśmiechem na ustach

- Tak - mimowolnie odwzajemniłam uśmiech

- To mój aparat, mam nadzieję że będzie to dla Ciebie przyjemność z nim pracować. Mówiłaś że lubisz robić zdjęcia, więc raczej sobie poradzisz - wzięłam od niego sprzęt. Był on dosyć lekki i dobrze leżał w dłoni

- Tak, kiedyś robiłam dużo zdjęć, ale nigdy nie miałam profesjonalnego sprzętu. Mimo zabawy obróbką i tak efekty nie były takie jakie chciałam by były

- Umiesz edytować zdjęcia?

- Tak robiłam to do 15 roku życia regularnie, ale potem...nie miałam ochoty

- Rozumiem. Mam na moim laptopie Photoshopa, może będziesz miała ochotę z niego skorzystać

- W sumie… może to czas by wrócić do starych pasji? Ok zobaczymy jak to będzie. Idziemy? - zapytałam zniecierpliwiona. Dawno nie bawiłam się fotografią

- Jasne wezmę tylko maskę - odparł Alan i szybko wbiegł na górę. Nie minęła chwila a już był obok mnie z nałożoną maską. Wyglądał w niej niezwykle przystojnie, jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Ta czarna bluza i maska nadawały mu niezwykłej aury.

- Chodź wyjdziemy tylnym wyjściem - milczenie przerwał Alan. Poszłam za nim do niewielkich lecz solidnych drzwi. Otworzył je i przepuścił mnie przodem. Widok był jeszcze bardziej niezwykły niż przez okno. Słońce tworzyło niezwykłe odblaski, które nadawały aury temu miejscu. Była to wręcz idealna pogoda do zdjęć. Wyjęłam aparat z pokrowca i dokładnie mu się przyjrzałam. Był to profesjonalny aparat, przynajmniej lepszy od tych które kiedykolwiek wcześniej trafiły do moich rąk. Włączyłam go i przyjrzałam się wszystkim opcjom jakie mogłam znaleźć. Było to fascynujące zajęcia, po kilku latach ponownie tworzyć małe dzieła sztuki. Rozejrzałam się po okolicy szukając ciekawego kadru. Mój wzrok zatrzymał się na kilku niebieskich niezapominajkach, rosnących nieopodal sporego głazu. Podeszłam i ustawiłam kadr. Poczekałam aż aparat złapie ostrość i zrobiłam zdjęcie. Przez chwilę przyglądałam się mu, a w głowie już widziałam jak będę mogła uczynić je jeszcze piękniejszym. Wtedy przypomniałam sobie o Alanie, który spokojnie stał i czekał aż skończę. Podeszłam do niego

- Jak chcesz możemy zacząć. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu bym zrobiła kilka krajobrazowych kadrów? Od dawna ich nie robiłam - zapytałam z lekkim smutkiem

- Niby dlaczego miałbym mieć coś przeciwko? Jasne że możesz. Mogę zobaczyć zdjęcie które przed chwilą zrobiłaś? - bez słowa podałam mu aparat. Alan przez moment oglądał moje zdjęcie i oddał mi aparat - Masz talent do uwieczniania chwili na fotografii. Mam nadzieję że zechcesz zedytować te zdjęcia by były jeszcze ładniejsze?

- O ile udostępnisz mi programy… - odparłam zawstydzona. Do tej pory moje fotografie chwaliła tylko moja mama i Sisi.

- Pewnie, możemy zaczynać. Chcesz chwytać momenty czy może organizować wszystko? - zapytał. Zastanowiłam się. Nie znałam się na sesjach. Wolałam zatrzymywać momenty. Zatrzymać magię światła, barw, kontrastów, ułożenia elementów.

- Nie znam się na tym - powiedziałam szczerze - Więc lepiej zróbmy to na spontanie

- Jasne, i tak chciałem Ci pokazać pewne miejsce - ruszył powoli w stronę zejścia ze wzniesienia. Wykonałam szybkie zdjęcie i poszłam za nim. Szliśmy przez lasek, a ja co jakiś czas robiłam zdjęcia to drzewom, to Alanowi. Doszliśmy do dość sporego spadku terenu. Alan zeskoczył na dół, a ja starałam się podejść jak najbliżej zachowując przy tym równowagę. Szło mi to jednak opornie.

- Poradzisz sobie? - spytał i zanim zdążyłam odpowiedzieć wyciągnął rękę by mi pomóc - Złap mnie za rękę - posłusznie chwyciłam ją, bo czułam że jeśli tego nie zrobię to całkowicie stracę równowagę. Z pomocą Alana udało mi się skoczyć, nie łamiąc sobie przy tym żadnej kończyny. Puściłam rękę Alana, która była dziwnie ciepła.

- Dzięki, nie często chodzę po tak stromym terenie - podziękowałam

- Na szczęście to jedyne tak strome miejsce - uśmiechnął się szeroko i ruszył w dalszą drogę. Ja za to znów zaczęłam robić zdjęcia. Po kilku minutach doszliśmy do niezwykłej polany. Wokół rosło wiele drzew, lecz to środek przyciągał uwagę. Na środku polany leżało powalone drzewo w którym ktoś stworzył ławkę. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam że znajduje się na niej bardzo dużo wyrytych napisów. Począwszy od wyznań miłości, po zwykłe osamotnione podpisy. Zrobiłam fotki tym najpiękniejszym. Alan przyglądał mi się z uśmiechem

- Tak myślałem że spodoba Ci się tutaj. Ja sam często tu przychodzę, siadam na tej ławce i patrzę w dal - powiedział

- To przepiękne miejsce. Mogła bym tu spędzić wiele godzin - odpowiedziałam i usiadłam na prowizorycznym oparciu. Alan podszedł i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Niestety spokojny nastrój przeminął kiedy zerwał się silny wiatr a niebo zasłonięte zostało przez chmury.

- Chyba musimy się zbierać - stwierdził Alan i chciał zejść z ławeczki

- Poczekaj, ostatnie zdjęcie - powiedziałam. Był to bardzo klimatyczny kadr - Możemy już iść, bo zdaje się że zaraz będzie burza - powiedzialam kiedy skończyłam. Alan zszedł z ławki i podszedł do mnie. Nie poszliśmy zbyt daleko, kiedy z nieba zaczął sączyć się deszcz. Raptem zrobiło się zimno, a na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Alan spojrzał na mnie, a ja drżałam z zimna. Sama koszulka nie pomagała w ogrzaniu mojego ciała. Nieoczekiwanie Alan ściągnął swoją bluzę pod którą miał prostą białą koszulkę. Podał mi bluzę

- Ubierz, jest bardzo zimno - powiedział. Przyjęłam ją lecz powiedziałam

-  Naprawdę nie trzeba - powiedziałam lecz mój organizm pokazywał coś innego

- Ubieraj, nie chcę byś się przeze mnie rozchorowała. A poza tym zmokniesz

- Ty też - odparłam jednak ubrałam jego bluzę. Była na mnie za duża, za to nadal, mimo tego że była mokra, nagrzana była jego ciałem. Otoczył mnie zapach Alana, który zresztą był bardzo przyjemny. Nałożyłam kaptur, by ukryć włosy. Dzięki ciepłu bluzy udało mi się opanować drżenie, i zrobiło mi się nawet znośnie ciepło. Pomimo niesprzyjających warunków bez większych problemów udało nam się dojść do spadku, na którym miałam sporo problemów. Alan popatrzył na mokrą ziemię, która już nie była ziemią tylko błotem. Przez chwilę przymierzał się do wejścia, i jednym szybkim skokiem złapał się grubej gałęzi, po czym podciągnął się w górę. Przez chwilę łapał równowagę na śliskim terenie, a kiedy stał już pewnie zwrócił się do mnie.

- Ok, jesteś w stanie wskoczyć tak by złapać mnie za rękę? - zapytał

- Nie wiem, postaram się - odparłam i również wskoczyłam tak jak przed chwilą zrobił to Alan. Chwycił on moją rękę i jednym silnym ruchem przyciągnął mnie do siebie, przez co kolejny raz tego dnia wylądowałam w jego ramionach. I niestety, nie powiem że mi się to nie podobało. Niestety, bo to raczej się nie powtórzy. Przez moje myśli przedarł się głos chłopaka

- Wszystko ok? - zapytał dalej trzymając mnie blisko siebie

- Tak, jakoś żyje - odpowiedziałam z uśmiechem i lekko się od niego odsunęłam, niestety tracąc równowagę na śliskim terenie, przez co Alan musiał ponownie mnie chwycić. Tym razem spokojniej wspięliśmy się wyżej na dróżkę. Przez moment szliśmy blisko siebie, lecz zaraz znów zostałam w tyle, by zrobić kilka ujęć. Wreszcie moim oczom ukazał się dom Alana, a gdy tylko weszliśmy do środka zobaczyliśmy piorun. Przemoknięci poszliśmy się przebrać. W swoim pokoju zdjęłam ubrania i ubrałam się w zwykłe spodenki i bluzkę. Uświadomiłam sobie że przebieram się po raz trzeci tego samego dnia i uśmiechnęłam się. Nigdy nie interesowałam się modą, a teraz ciągle zmieniam ubrania. Powiesiłam swoje spodnie i koszulkę na wieszaku by wyschły, a bluzę postanowiłam oddać Alanowi. Spotkałam go na dole już przebranego, jednak nadal z mokrymi włosami. Swoją drogą moje też były mokre.

- Twoja bluza - powiedziałam i wyciągnęłam ją w stronę Alana

- Możesz ją sobie zatrzymać, mam ich sporo - stwierdził z uśmiechem i dodał - I nie ma żadnych ale, bierz ją i zmykaj

- Jesteś niemożliwy - zaśmiałam się lecz nie zamierzałam się sprzeczać. Bluza mi się podobała i była swojego rodzaju pamiątką - Alanie, czy mogłabym skorzystać z Wi-Fi by zadzwonić do Sisi na Skype?

- Pewnie, już podaję ci hasło - odparł. Wzięłam telefon i połączyłam się z Wi-Fi

- Pozwolisz że pójdę na górę z nią pogadać?

- Nie musisz pytać mnie o każdą czynność, czuj się jak u siebie - odparł. Po raz kolejny podziękowałam i weszłam na górę. Odpaliłam na telefonie Skype'a i zadzwoniłam do Sisi. Odebrała natychmiast.

- Dobrze że dzwonisz wcześniej! Musimy pogadać!! Naprawdę… - Sisi nagle zamilkła i zrobiła podejrzliwą minę - Ej zaraz, zaraz czy ja o czymś nie wiem? Gdzie jesteś?

- Cóż… - odpowiedziałam z uśmiechem - To trochę zakręcona historia…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Notka autorki

Część! Dziękuję że przeczytałeś/aś do końca! Powstawanie kolejnego rozdziału lekko się przedłużyło… ale jakoś on powstał. Dziękuję mojej najlepszej przyjaciółce za doping oraz kilka gróźb karalnych pod moim adresem o ile nie skończę kolejnego rozdziału. Mam nadzieję że rozdział się podobał, i że pozostawisz po sobie jakiś ślad bo to bardzo motywuje. Zaczęłam ferie zimowe więc postaram się pisać więcej, ale niczego nie obiecuję. Dziękuję za dotarcie aż tutaj i oby do następnego.

~IloveAlanWalker

Continue Reading

You'll Also Like

614K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
195K 15.9K 159
Tiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowan...
137K 4.1K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz
509K 23.3K 44
[TRWA POPRAWA] Includes both English and Polish versions. The continuation of Unplanned Liars. Zawiera zarówno angielską, jak i polską wersję. Wcześn...