Rozdział 4 - Fotografia

433 30 8
                                    

Zaskoczona wyprostowałam się i odskoczyłam krok w tył. Alan wyglądał na równie zdziwionego, ale dodatkowo jeszcze lekko zaspanego.

- Przepraszam, byłam zamyślona… - tłumaczyłam się zawstydzona

- Nic się nie stało - Alan zmierzył mnie wzrokiem - A swoją drogą, bardzo ładni dzisiaj wyglądasz

- Dziękuję - odgarnęłam niesworny kosmyk z mojej twarzy. Moment ciszy przerwał Alan

- Dobrze Ci się spało?

- Tak, kiedy tylko weszłam na górę od razu zasnęłam - popatrzyłam na zmęczoną twarz Alana - Ale widzę że ty niekoniecznie dobrze spałeś

- Powiedzmy że nie miałem okazji się wyspać. Przez resztę nocy pracowałem. Jeśli chcesz możesz zejść na dół, a ja zaraz do ciebie dołączę - dopiero teraz zauważyłam że Alan ubrany był w luźne dresowe spodnie i koszulkę, które pewnie służy mu za piżamę.

- Jasne, spotkamy się na dole - Alan poszedł w stronę łazienki, a ja zawróciłam po telefon do pokoju. Zeszłam na dół i podeszłam do okna. Teraz, kiedy było już jasno mogłam dokładnie zobaczyć jak piękne widoki się za nim rozciągają. Okno było dosyć duże, więc bez ograniczeń mogłam cieszyć się niezwykłym krajobrazem. Z tej strony domu teren lekko opadał, tworząc dolinę, którą w większości porastały drzewa. Nie ograniczały one jednak linii horyzontu, a ona ciągnęła się naprawdę daleko. Wszędzie było też pełno całkiem sporych głazów, na których można było usiąść. Kiedy przyglądałam się temu cudownemu widokowi, zaskoczona usłyszałam głos Alana

- Piękny widok prawda? - zapytał

- Jest przepiękny - stwierdziłam nie odwracając wzroku od okna

- Co masz ochotę zjeść na śniadanie? - zapytał idąc do części kuchennej

- Wszystko mi jedno

- Może być jajecznica? - spytał sięgając do lodówki

- Pewnie. Mogę Ci jakoś pomóc? - nie lubiałam siedzieć bezczynnie kiedy ktoś pracował

- Nie, jesteś tutaj gościem - stwierdził i wbił kilka jajek na patelnię. Przyjrzałam się jego ubiorowi. Zwyczajne czarne spodnie, podobne do tych które miał na sobie wczoraj. Jednak czarna bluza była tym razem bardziej charakterystyczna. Na plecach widniało białe logo Alana. Teraz jeszcze dziwniejsze było dla mnie to że znajduje się u niego w domu. W czasie gdy ja zastanawiałam się nad tym Alan skończył przygotowywać jajecznicę. Nałożył ją na dwa talerze, jeden położył przede mną i podał mi kilka kromek chleba. Sam zaś usiadł na przeciwko. Jedliśmy w milczeniu, kiedy wreszcie postanowiłam zadać dręczące mnie pytanie

- Alanie? Znasz może miejsce w którym mógłbym chwilowo zamieszkać?

- Możesz zostać tutaj, przynajmniej do momentu aż nie znajdziemy lepszej opcji - otworzyłam usta by odpowiedzieć, jednak Alan mnie uprzedził - I nie nie sprawisz kłopotu, rozmawialiśmy o tym wczoraj

- Jednak ty jesteś…

- An, proszę - spojrzał na mnie jak nigdy dotąd. Jego spojrzenie wyrażało smutek, a jednocześnie troskę i pewną dozę nadziei - Prosiłem byś nie traktowała mnie inaczej ze względu na to kim jestem. Nie chcę by  moje nazwisko zmieniało sposób w jaki mnie postrzegasz. Jestem taki jak ty, a obecnie jestem samotny a ty potrzebujesz miejsca w którym się zatrzymasz. Po prostu pozwól mi pomóc

- Dobrze, jednak gdy tylko pojawi się lepsza opcja to wyprowadzę się stąd - Skoro i tak nie masz się gdzie podziać… pomyślałam. Nie miałam innego wyjścia, a skoro ktoś oferuje mi pomoc gdy jej potrzebuję to najlepszym wyjściem jest tą pomocną dłoń przyjąć - Ale mam jeden warunek.

Sing Me To Sleep |Zawieszona Na Zawsze|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz