The Donor

By lucybieber94

379 30 21

"- Przykro mi, nie udało nam się uratować Pani męża." Jedną decyzją możesz uratować życie drugiego człowieka ... More

Zapowiedź.
PROLOG
Rozdział pierwszy
Rozdział trzeci.

Rozdział drugi

69 4 3
By lucybieber94

Miłego czytanie :)

*Narracja trzecioosobowa*

Rok, 365 dni, co daje 8760 godzin, czyli 525600 minut, które Dylan spędził poza domem. Wszystko dlatego, że właśnie skończył ostatni rok Studiów Medycznych na Uniwersytecie w Padwie, we Włoszech. Oczywiście przez wcześniejsze sześć lat wracał do Manchesteru, choćby na święta, które były dla niego i jego rodziny, bardzo ważne. Jednak ostatni rok był decydujący, nie po to przecież przez sześć lat uczył się i poświęcał każdą wolną chwilę na czytanie, aby przez jedną złą decyzję to wszystko stracić.

Kiedy czekał tak na jednym z manchesterskich lotnisk, zdał sobie sprawę, że przecież ten okres studencki, o którym każdy mówi, że jest pełen imprez, przygód i nowych znajomości, wcale nie okazał się taki magiczny. Od samego początku chłopak wiedział, że będzie ciężko, ale nie myślał, że aż do tego stopnia nauka go pochłonie. Miał wile wyrzeczeń, wiedział że nie może zawieść rodziców, którzy wydali na jego edukację wiele pieniędzy, a teraz? Teraz posiadał tytuł doktora w wieku dwudziestu czterech lat, ale nie czuł spełnienia. Nie miał dziewczyny, nie miał wielu przyjaciół, tylko paru z nich zostało z nim do końca.

Analizując cały minione lata, nie zauważył jak w jego stronę podbiegła drobna blondynka, w ślicznej kremowej sukience oraz czarnym jesiennym płaszczu. Widząc jej twarz, naprzeciw swojej, delikatnie się uśmiechnął i porwał ją w swoje ramiona. Bardzo stęsknił się za siostrą, Olivia była jego największym wsparciem podczas okresu studenckiego, wraz ze swoim chłopakiem, a najlepszym przyjacielem Dylana, pomagali mu i nie pozwalali się poddać.

- Dobrze cię mieć znów przy sobie braciszku- usłyszał lekko załamujący się głos siostry, nie zamierzał nic odpowiedzieć, bo radość jaką w tamtym momencie czuł, nie dało się opisać żadnymi słowami. Jedynie pocałował włosy Olivii i delikatnie wzmocnił uścisk, chcąc upewnić się, że to wszystko dzieje się na prawdę. Nie mógł uwierzyć, że wrócił i znów był swoim ukochanym, rodzinnym mieście.

Po paru minutach dołączył do nich Taylor, chłopak Olivii, widząc swojego przyjaciela nie wstydził się uronić łez szczęścia, która spłynęły po jego zaczerwienionych policzkach. Od dziecka byli nierozłączni, każdy się śmiał, że są jak bliźnięta dwujajowe, jednak nie byli dalecy prawdy. Może nie wiązały ich więzy krwi, jednak to było coś o wiele silniejszego, to była przyjaźń, która nie miała szansy nigdy się skończyć. Choćby świat miałby się zaraz skończyć, oni byliby razem i ostatnie chwilę, spędziliby wspólnie na oglądaniu jakiegoś beznadziejnego filmu akcji i komentowaniu każdego ruchu, momentu czy słowa.

Gdy minęło kolejne pięć minut, a przyjaciele dalej stali zamknięci w swoich żelaznych uściskach, Dylan postanowił w końcu odpuścić te wszystkie czułości. Delikatnie odsunął się od przyjaciół, chwycił leżącą obok podręczną walizkę, na plecy zarzucił plecak i uśmiechną, się do bliskich. Nie chciał siedzieć już na lotnisku, przypominało mu to kolejny wyjazd, a on nie chciał znów wyjeżdżać. Marzył o położeniu się w swoim łóżku, skorzystaniu z prysznica, który nie znajdował się w akademiku, gdzie każdy mógł robić co chciał, marzył o ciepłym, domowym obiedzie, a nie kolejnym fast foodzie znajdującym się w centrum miasta. Jednak najbardziej chciał, w końcu mieć możliwość wyszalenia się, chciał znów poczuć się jak nastolatek.


- Opowiadaj jak tam w wielkim świecie?- Taylor, zdobył się na odwagę by podpytać przyjaciela dopiero w samochodzie.

- Głupku nie widzisz, że on jest zmęczony? Nie możesz zapytać się o coś innego, niż szkoła!- głos zabrała tym razem Olivia, kompletnie lekceważąc zdanie swojego brat, jednak on nic sobie z tego nie robił, dziewczyna była taka od zawsze, jedynie delikatnie się zaśmiał.

- A czy ja cię pytam o szkołę? Kobieto!- warknął brunet i zmierzył morderczym spojrzeniem swoją dziewczynę- Ty jak zwykle o wszystko się czepiasz? Czy ja się czepiałem, że płakałaś?- dodał.

- Jeszcze tego by było trzeba, żeby taki ktoś jak ty się mnie o płakanie czepiał!- odrzekła wściekła dziewczyna wyrzucając ręce w górę.

- Kobieto ty cały czas płaczesz, kiedy wyjeżdżał, kiedy dzwonił, czy nawet kiedy teraz jechaliśmy po niego! Ty ciągle płaczesz!

- Bo może moja wrażliwość, w przeciwieństwie do twojej, nie mieści się tylko w filiżance po kawie! Myś..- chciała dokończyć jednak uniemożliwił jej to głośny śmiech z tyłu auta, automatycznie ona i jej chłopak się tam obrócili i zmierzyli brata Olivii, mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.

- Z czego ty się tak śmiejesz pajacu?!- krzyknęli w tym samym czasie zakochani.

- Dobrze być znów w domu, z wami- odrzekł zatrzymując falę śmiechu jaka go ogarnęła, jednak później znów zaczął się śmiać jak małe dziecko. Widząc to Olivia i Taylor jedynie delikatnie się uśmiechnęli i również zaczęli się śmiać- Za tym to chyba najbardziej się stęskniłem- odrzekł chłopak na tyle cicho by jego przyjaciele nie usłyszeli i zaczął przyglądać się widokom znajdującym się za oknem. Nie mógł ich wszystkich dokładnie podziwiać, przez szybkość z jaką się poruszał, jednak wiedział jedno, to było jego miasto, jego dom i nie zamierzał przez najbliższy czas się stąd nigdzie ruszać.


Podjeżdżając pod dom przyjaciela, Dylan delikatnie się uśmiechnął, zdecydował że przez kilka dni pomieszka u kumpla, ponieważ wiedział, że w domu będzie o wszystko wypytywany, a rodzice nie dadzą mu nawet na chwilę odpoczynku, którego on teraz najbardziej potrzebował. 

Kiedy przekroczył próg drzwi wejściowych od domu, zobaczył pełno balonów, mnóstwo serpentyn oraz wielki transparent zawieszony pomiędzy schodami, a holem, na którym pisało "WITAJ W DOMU!". Na sam widok delikatnie się zdziwił, jednak potem obrócił się w stronę przyjaciół i mocno ich do siebie przytulił, właśnie dlatego ich kochał, nawet taka banalna niespodzianka w ich wykonaniu była niezwykła.

- Ty się lepiej szykuj, a nie na czułości ci się zebrało-odrzekł Taylor klepiąc kumpla po plecach- Za godzinę przychodzą goście, będzie imprezka!- krzyknął i tanecznym krokiem ruszył w stronę dużego pokoju, jednak po drodze nadepnął na jednego z balonów, który pękną z hukiem- Bombardują nas! Kryj się!- wrzasnął brunet i rzucił się na ziemię, układając się w pozycje żółwia. Zdziwienie jakie ogarnęło rodzeństwo było nie do opisania, jednak po chwili, uświadomili sobie, że chłopak wcale się nie wygłupia i zaczęli się śmiać jak nienormalni- Z czego się śmiejecie? Oni nas zabiją!- odrzekł przerażony.

- Kochanie, chyba te gry wojenne, nie działają na ciebie dobrze- powiedziała Olivia, próbując zahamować śmiech, jednak to nic nie dawało i gdy na siłę nie chciała wydawać z siebie śmiechu, z jej nosa wydostało się chrumknięcie, przez co jeszcze bardziej razem z bratem się śmiali.

- Ten dzień nie może być lepszy- rzucił Dylan chwytając się za brzuch.


Stał już tak dziesięć minut i nic nie wskazywało na to, żeby odszedł od dużego, i ciężkiego, bagaży podręcznego. Miał na sobie jedynie czerwone bokserki i dalej nie mógł się zdecydować co ma ubrać, już nie pamiętał jak się chodzi na imprezy, czy musi być elegancki, czy może jednak najlepszym rozwiązaniem będzie dres. Nie zauważył nawet, że zza rogiem drzwi stoi jego młodsza siostra, bacznie go obserwując. Zmienił się od ostatniego roku, zmężniał i wyprzystojniał, jego rysy twarzy stały się wyraźniejsze, a postura już nie była chłopca, a męska. Przybrał trochę kilo, jednak to dobrze. Nie był, nie wiadomo jak napakowany, chyba nie przykładał do tego takiej uwagi, ćwiczył dla zdrowia, nie chciał po prostu być gruby i otłuszczony. 

Olivia zawsze go podziwiała, nie był jak inni chłopacy. Nie uganiał się za dziewczynami, nie chwalił się pieniędzmi, uważał że najważniejsze jest wnętrze, poświęcał się dla rodziny i na dodatek był bardzo przystojny oraz mądry. Miał krótko ścięte, blond włosy, zielone, duże oczy, bardzo wyraźne rysy twarzy oraz delikatny zarost. Jego ciała nie ozdabiały żadne tatuaże, był naturalny. Cechowała go upartość i asertywność, nigdy nie ulegał nikomu, nie palił, nie brał narkotyków, dbał o siebie, szanował swoje życie, bo wiedział, że ma tylko jedno, a już raz je prawie stracił.

Kiedy wzrok dziewczyny, dosłownie wypalał dziurę w głowie Dylana, ten obrócił się w jej stronę i delikatnie się uśmiechnął, pokazując przy tym, ledwo widoczne, dołeczki.

- Chcesz mi pomóc?-rzucił w jej stronę i znów pochylił się nad walizką- Kompletne nie wiem w co się ubrać, a zaraz przychodzą goście- dodał zrezygnowany.

- Widać, że od dawna nie byłeś na żadnej imprezie- powiedziała rozbawiona Olivia i ukucnęła obok brata- Ubierz się na luzie, tak jak zawsze- odrzekła mierząc go wzrokiem- Albo nie- dodała i lekko się zaśmiała, za co oberwała, małego kuksańca w ramię- Masz, ubierz to- odpowiedziała po chwili, wyciągając z torby, czarny, obcisły T-shirt oraz lekko przetarte na kolanach dżinsy- Do tego zwykle trampki i jakiś zegarek, i już wyglądasz jak dobra dupa- rzuciła w jego stronę Olivia i wyszła z pokoju, z wielkim uśmiechem na ustach. Cieszyła się na tą imprezę, miała cicha nadzieje, że jej brat może w końcu kogoś pozna, a nie tylko całe życie w książkach prześledzi.


Około godziny dwudziestej do domu Taylora zaczęli zbierać się goście, początkowo było ich tylko parę, później paręnaście, a na końcu parędziesiąt. Dylan większość kojarzył ze szkoły średniej, niektórych nawet pamiętał za czasów piaskownicy. Czuł się jednak lekko nieswojo, dawno nie przebywał w tak dużym towarzystwie, każdy chciał z nim rozmawiać, zaczepiali go, pytali się o studia, przez co blondyn jeszcze bardziej zniesmaczył się do owej imprezy. Myślał albo raczej  miał nadzieję, że ludzi nie będą go wypytywać tylko o studia i pracę, jednak pomylił się. 

W czasie kiedy on postanowił się skryć przed upierdliwymi pytaniami, do domu przyszło troje przyjaciół. Chłopak siedzący przy mini barze, zwrócił uwagę na nowo przybyłych gości, nie dało się ich nie zauważyć, od samego wejścia rudowłosa oraz chłopak w ciemnych kręconych włosach, ruszyli na parkiet i dosłownie sprawili, że zaczął on żyć, natomiast trzecia osoba, którą była ciemnowłosa dziewczyna zaczęła się uroczo śmiać i po chwili dołączyła tanecznym krokiem do swoich przyjaciół. Jej krótka sukienka delikatnie podskakiwała i kręciła się, zgodnie z ruchami dziewczyny, kosmyki włosów wirowały i co chwilę opadały niesfornie na delikatnie zaokrągloną twarz. Makijaż podkreślał jej lodowate spojrzenie, a sukienka idealnie opinała się na zgrabnej figurze. Dylan dosłownie nie mógł napatrzeć się na dziewczynę, urzekła go, bijącą naturalnością i szczęściem, jakie wraz ze swoimi przyjaciółmi wniosła do domu Taylora. 

- Zagadaj do nie- usłyszał charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos, swojego przyjaciela, na co delikatnie się zaśmiał- No co? Wydaje się być miła i raczej z nikim nie przyszła.

- Nie mam szans- odrzekł Dylan, popijając przy tym swojego drinka- Znasz ją?- w końcu oderwał wzrok od tańczącej dziewczyny i obrócił się twarzą do przyjaciela.

- Nie- odpowiedział zgodnie z prawdą Reed i lekko się zaśmiał- Ale znam jej przyjaciela, to Jacob, byłem z nim w drużynie piłkarskiej, za czasów liceum, spoko koleś-dodał, po czym poklepał Dylana po plecach- Co masz do stracenia? Idź, bądź prawdziwym mężczyzną- dopowiedział i zepchnął przyjaciela z krzesła, na co ten rzucił w jego stronę mordercze spojrzenie.

- Dobrze ojcze- odpowiedział z lekką kpiną i ruszył w kierunku tańczących przyjaciół. Kiedy już się zbliżał, rytmiczna i dynamiczna muzyka, zmieniła się w spokojną i powolną, chłopak wiedział kogo jest to sprawka, jednak nie chciał się wycofać. Tyle lat już się wycofywał i odpuszczał, że nie miał ochoty znów tego robić. 

Idąc w stronę szatynki zauważył, że ta powoli się wycofuje i zamierza odejść gdzieś na bok, by nie przeszkadzać dwojgu  swoim przyjaciołom, którzy zaczęli ze sobą tańczyć. W tym momencie przyspieszył kroku i dosłownie w ostatniej chwili chwycił jej miękką dłoń, delikatnie pociągając ją w swoim kierunku, by zwróciła na niego swoją uwagę. Kiedy oczy dziewczyny, skrzyżowały się z jego, oboje zastygli, wpatrywali się w siebie jak zaczarowani. On podziwiał jej lodowate niczym zamarznięty ocean tęczówki, ona natomiast nie mogła się skoncentrować na niczym innym niż zielony, niczym świeżo skoszona trawa, odcieniu jego tęczówek. 

- Mógłbym poprosić cię do tańca?- milczenie między nimi postanowił przerwać Dylan, zadając to jakże proste, jednak zaciskające głos w gardle, pytanie. Dziewczyna nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji i dopiero po chwili dotarło do niej, zadane w jej kierunku pytanie. Z lekkim niedowierzaniem delikatnie  kiwnęła głową, a na jej ustach zagościł uśmiech.

- Pewnie- odpowiedziała i zmniejszyła dystans między nimi. Czuła, że chłopak jest spięty, jednak ona nie była lepsza, również czuła narastającą niepewność, natomiast nie mogła powstrzymać się wrażeniu, że nieznajomy nie ma złych zamiarów. Delikatnie oparła obie dłonie na jego ramionach, nie sprawiło to dużego problemu, ponieważ chłopak był tylko parę centymetrów wyższy. Dylan natomiast swoje silne ręce ustanowił w miejscu wcięcia talii Alison.

Poruszali się powoli, w rytm muzyki, cały czas wpatrując się w swoje oczy, jakby chcieli z nich wyczytać historie każdego z nich. Słysząc jak piosenka jeszcze bardziej zwalnia, szatynka oparła się czołem o prawe ramię chłopaka i delikatnie przemknęła oczy delektując się tą chwilą.

Kiedy piosenek znów stała się dynamiczna, a wszyscy ponownie zaczęli skakać i tańczyć w rytm muzyki, Dylan i Alison dalej byli wtuleni w siebie, dopiero dźwięk wibracji w torebce dziewczyny sprawił, że szatynka niczym oparzona odskoczyła od chłopaka. Natychmiast wyjęła telefon z jednej, z przegródek i szybkim krokiem udała się w spokojniejsze miejsce, zostawiając blondyna w kompletnym oszołomieniu.


- Co się dzieje Ashley?- zaczęła od razu, kiedy tylko znalazła się w łazience, o której wcześniej mówił jej Jacob.

- Alison- od razu wiedziała, że jej siostra płacze, rozpoznała po jej głosie- Proszę, wróć już- w tle słyszała również dźwięk tłuczonego szkła oraz krzyki, wiedziała kto jest ich sprawcą, na samą myśl zacisnęła dłonie w pięści.

- Ashley, uspokój się i posłuchaj co do ciebie teraz powiem. Ja już zaraz będę jechała, nie rozłączaj się, dobrze? Będę cały czas z tobą rozmawiała, tylko się nie rozłączaj i najlepiej schowaj się w łazience ,i zaklucz drzwi- mówiła szybko, zbiegając po schodach i wychwytując z tłumu tańczących swojego przyjaciela- Jack, musimy jechać. Już- rzuciła do chłopaka i posłała mu wymowne spojrzenie, które on, i jego dziewczyna od razu pochwycili- Ashley jesteś tam?

- Tak, jestem- powiedziała załamującym się głosem i pociągnęła nosem- Siedzę w łazience jak kazałaś, proszę pośpiesz się- dodała i zaczęła głośno szlochać.

- Już jadę, proszę nie płacz, zaraz będę przy tobie- odrzekła Alison i wsiadła do samochodu swojego przyjaciela, który ruszył z piskiem opon sprzed mieszkania Taylora, który w tym samym momencie, wraz z Dylanem wybiegł na podwórko, próbując znaleźć dziewczynę, która tańczyła przed chwilą, z blondynem na imprezie.

- Wiesz co mi to przypomina?- powiedział po chwili Reed, obserwując odjeżdżające auto, na co jego przyjaciel odpowiedział jedynie kiwnięciem i zrezygnowany usiadł na podeście, od schodów wejściowych- Kopciuszka. Wszystko jest takie same, prócz godziny, ponieważ dopiero za trzy minuty wybije północ- rzucił rozbawiony chłopak i usiadł obok swojego przyjaciela obejmując go ramieniem- Nie przejmuj się, znajdziemy ją!- dodał by pocieszyć przyjaciela.

- Musimy- w końcu głos zabrał Dylan, a jego głos powędrował w górę, na niebo pełne gwiazd, przypominały mu zawsze dusze, które odeszły ze świata żywych, oraz te które miały się zaraz w nim pojawić- Dobra chodź, chcę się jeszcze trochę zabawić, zanim zacznę poszukiwania, a jak na razie to drętwa ta twoja impreza.

- Bo na cześć ciebie, jaki jubilat taka impreza- odparł zbulwersowany Taylor, na co jego przyjaciel odpowiedział mu śmiechem.

Następne parę godzin blondyn, wraz z przyjaciółmi spędził na świetnej zabawię, jednak cały czas część jego była myślami przy młodej szatynce oraz jej nagłym zniknięciu. Bardzo chciał ją bliżej poznać, wydawała mu się, interesująca. 

Continue Reading

You'll Also Like

143K 2.7K 193
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
7.2K 161 21
historia opowiada o grupie przyjaciół nagrywających materiały na YouTube, może będzie więcej związków w tej grupie? Zapewniam was że będzie ciekawie...
116K 6.5K 30
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
142K 5.3K 30
Siedemnastoletnia Alysa Miller chciała być idealna dla swoich rodziców by chociaż raz ją docenili. Dziewiętnastoletni Caleb Roy nie chciał być idealn...