Żyłabym Dla Ciebie || Harley...

By BronzeEye

6.6K 807 125

Arkham to miejsce, które z każdego może uczynić szaleńca. To miejsce, które może zabić twoją duszę i wszelkie... More

Prolog
Zwiastun
2. "Zawsze ludzie nas ranią. Pozostawiając po sobie bolesne blizny, niszczą nas"
"Żegnaj, Harleen"
3."Nim się obudzę ciebie już nie będzie. "
4. "Nie mów żegnaj"
5."Słyszeli bicie swoich serc, które biły w jednym rytmie. "
6."Byłem pierwszym mężczyzną, przy którym zaczęłaś się uśmiechać. "
7. "Nienawidził jej. Kochał ją. "
8. "Po raz pierwszy nie chciał, by ktoś umarł z jego rąk. "
"Jej już nie ma. "
9. "Rozpacz zawsze prowadziła go do szaleństwa. "
10. "Nie zostawiaj mnie! "
11. "Ten koszmar, który wtedy przeżywała, trwał nadal."
12. "Pączuszek?"
"Świąteczne szaleństwo"

1. "Ktoś, kto stracił rodzinę z rąk psychopaty, sam się nim staje".

618 61 13
By BronzeEye



- Powiedz mi, Harleen – zagadnął Jeremiasz – Co taka osoba jak ty robi w miejscu takim jak to? Nie gniewaj się, ale... - mężczyzna próbował być delikatny. - Jesteś młoda, masz całe życie przed sobą, a to miejsce... Może cię zmienić i zniszczyć. Ci ludzie — zamknięci pośród tych ścian to istne potwory, dawno zapomnieli co to dobro czy miłość. Możesz tego nie wytrzymać. Możesz umrzeć od środka.

Harleen zmarszczyła brwi. Uważała, że w każdym człowieku jest promyk dobra, wystarczy dać mu odrobinę nadziei, a można się zmienić w kogoś lepszego. Nikogo nie byłaby w stanie nazwać potworem. Nawet kogoś przeraźliwie złego.

- Jestem silna, naprawdę. Proszę mi zaufać. Oni potrzebują tylko zrozumienia – przyjaciela, który ich wysłucha. Jeśli ich dostatecznie dobrze poznamy, to okaże się, że ludzie zamknięci pośród nas są tacy sami. Bo każdy ma trochę nienormalności w sercu, a u nich po prostu nienormalność zawładnęła całym sercem. Ale czy to coś złego? Mogę im pomóc.

Jeremiasz Arkham zaśmiał się jakby Leen powiedziała bardzo zabawny dowcip. Kobieta czuła się zdezorientowana.

- Im się pomóc nie da – zaczął Jeremiasz, ocierając łzę śmiechu. – Oni czekają na śmierć w swoich celach sam na sam ze swoimi myślami, swoim chorym umysłem. To ich niszczy tak, że stają się bardziej obsesyjni, niż zdawać by się mogło. Sami siebie wykańczają do tego stopnia, że popełniają samobójstwo, nim przyjdzie świt. To nie są ludzie. Nawet ich już nie przypominają. Potrafią zabić, śmiejąc się tobie prosto w twarz.

Ostatnie zdanie rozbrzmiało po całym szpitalu, mimo że mężczyzna mówił je wyjątkowo cicho. Szept Jeremiasza i słowa, jakie wypowiedział, były szokujące. Po Harleen przeszedł dreszcz. A właściwie cała fala nieprzyjemnych i niepokojących dreszczy. Chciała stąd wyjść jak najszybciej, ale nie potrafiła. Nie mogła dać za wygraną.

- Może pan nawet nie starał się, by im pomoc? Może oni mówili do pana, krzyczeli, czy choćby szeptali, ale pan ich nie słuchał! Może przestał pan wierzyć w ich zmianę, może sam pan już nawet nie wierzy w siebie?

Słowa wypływały z kobiety w błyskawicznym tempie. Była zła. Pragnęła mówić dalej i szybciej, dopóki nie spojrzała w oczy pana Arkhama. Były smutne, pozbawione blasku i mocy. I błagały o wydobycie z siebie bolesnej łzy. Zapadła cisza. A raczej prawie zapadła, gdyż w oddali Lenn słyszała krzyk. Krzyk mężczyzny. Po kilku sekundach zdała sobie jednak sprawę, że krzyk zmienił się w śmiech. Śmiech tak lodowaty i przerażający, że kobieta pragnęła wiedzieć, kto śmieje się bez ani jednej nuty radości.

- Słyszy to pan?

- Co takiego?

- Śmiech.

Jeremiasz spojrzał na kobietę jak na wariatkę. Na ironię patrzył tak na co drugą osobę w ośrodku. Różnica była taka, że te co drugie osoby znajdowały się za kratami, a nie tuż przed nim.

- Nikt się nie śmiał, panno Quinzel.

- Przepraszam.

- Och. Przesłyszenia to jeszcze nie powód do przeprosin – uśmiechnął się brunet.

- Coż... Chciałam przeprosić za wcześniejsze słowa. Nie powinnam nazywać pana człowiekiem bez wiary.

- Ale trafiła pani w sedno. Prawda rani najbardziej. A pani powiedziała prawdę. Jestem człowiekiem bez wiary, beznadziei. Wiesz czemu mój wuj – Amadeusz założył to miejsce?

Quinzel skinęła przecząco głową.

- By się w nim samemu zamknąć – wyszeptał mężczyzna. – Ktoś, kto stracił rodzinę z rąk psychopaty, sam się nim staje. Jest teraz taki jak ja – beznadziei. Różnica jest tylko jedna: on się z tym pogodził, a ja pragnę tę wiarę odnaleźć.

- Już ją pan znalazł.

- Jak to?

- Dopóki ja w pana wierzę, pan nie przestanie wierzyć w siebie.

- A więc chcesz tego? Chcesz tu zostać?

- Chcę.

- A więc witaj Harleen Quinzel w Azylu Arkham. Jesteś gotowa na postradanie zmysłów?

A potem znów kobieta usłyszała ten śmiech. Śmiech, za którym chciała pójść. Śmiech, który ją przerażał i fascynował. Do pokoju wtargnął zasapany i spocony ochroniarz, Quinzel usłyszała tylko cztery słowa:
- Mamy go. Złapaliśmy Jokera.

--------------

Dobry wieczór! Pierwszy rozdział - krótki, taki na rozgrzewkę!

Continue Reading

You'll Also Like

619K 31.4K 60
A Story of a cute naughty prince who called himself Mr Taetae got Married to a Handsome yet Cold King Jeon Jungkook. The Union of Two totally differe...
736K 27.1K 102
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
138K 4.9K 39
❝ if I knew that i'd end up with you then I would've been pretended we were together. ❞ She stares at me, all the air in my lungs stuck in my throat...
1.1M 36.2K 62
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...