Mirabelle
Stałam wieczorem na balkonie, na który wychodziło się między innymi z moich komnat oraz komnat moich sióstr. W tej części Francji, w której się wychowałam, nie było nadmiaru ciepła. Więc noce nie były upalne tak jak te na południu.
- Wiedziałaś o tym od początku.
Powiedział miły, ciepły głos. Zauważyłam jak koło mojego boku staję tato.
- A konkretniej?
- Dlatego Chrystian tak nagle przyjechał, prosił o rękę Gabrielle. Wszystko zaplanowałaś. Chciałyście ukryć ciążę, aby wszyscy myśleli, że dziecko jest Chrystiana.
- To było jedyne wyjście, aby uniknąć skandalu, który i tak przyniosła nam Louise.
- Przekonałaś samego Chrystiana, aby uznał Wiktorię jako swoją córkę.
- Zawsze był podatny na moje prośby.
- Franciszek i Wiktoria zaskoczyli mnie dzisiaj.
- Mówiąc szczerze, to mnie również, tato. Byli zdecydowani wysyłać flotę. Czytałam umowę, którą urządzili i wierz mi. Nie próżnowali.
Powiedziałam z uśmiechem, gładząc się po brzuchu.
- Jak się czujesz?
- Jak może się czuć zdradzona kobieta?
Spytałam ojca, który westchnął.
- Nie dopytuj, bo doskonale o wszystkim wiesz. Wiesz, że Matthew mnie zdradza. Prawda jest taka, że ja go nigdy nie kochałam, tato. - Westchnęłam, czując napływające do oczu łzy. - Nasze małżeństwo to jedna wielka pomyłka.
- Jak to, skarbie? - pogładził mnie dłonią po głowie. - Pamiętam jak bardzo się cieszyłaś, że się tobie oświadczył.
- Franciszek zmarł i zostawił mnie z małym dzieckiem. Znalazłam pocieszenie w ramionach Matthew, a on dostał to czego zawsze chciał. Angielskiej korony.
- Powiedział ci to?
- Doskonale, wiem o tym. Bez zadawania zbędnych pytań.
- Uważam, kochanie, że powinniście porozmawiać. Niejednokrotnie pewnie chciał z tobą porozmawiać, ale wiem jaka jesteś uparta. Pewnie nie pozwoliłaś mu dojść do słowa. Porozmawiaj z nim. Może ta rozmowa przywróci jakiś ład w waszych relacjach.
***
Na prośbę taty wróciłam do komnat, które dzieliłam z mężem. Gdy przyjechaliśmy do Francji życzyłam sobie, aby opuszczał komnaty albo był ode mnie możliwie daleko. Nic dziwnego, że podniósł się ze swojego miejsca, zaraz, gdy otworzyłam drzwi.
- Zostań - zawołałam. - chcę porozmawiać. Nie tak dawno chciałeś mi wytłumaczyć, że kobieta i dziecko, które z tobą widziałam, nie są twoje. Teraz daję ci szansę. Pomyśl, co powiesz, bo nie dam drugiej szansy.
- Kobietę, z którą mnie widziałaś. Kocham ją, ale nie tak jak żonę.
- Jak kochankę? - prychnęłam.
- Nie mogłaby być moją kochanką, byłoby to niemoralne. Pamiętasz jak mówiłem ci o zamiłowaniu mojego ojca do synów? Córek nie uznawał.
- Oczywiście, że pamiętam.
Kiwnęłam głową.
- Jest bardzo dumny z tego, że zostałem małżonkiem Królowej Anglii. Jest dumny, że w końcu jak myśli będzie miał wnuka.
- Wnuka? Wiemy, że to może być dziewczynka! - Zdenerwowałam się.
- Kochanie, proszę nie denerwuj się. Ja to wiem. Dziewczyna, z którą mnie widziałaś jest moją siostrą. Dominica Scott.
- Dominica Scott? Pamiętam. Spotkałam ją w klasztorze. Znienawidził ją, bo urodziła dziecko. Nie miała męża.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? - Spytałam, podchodząc do męża i kładąc dłoń na jego policzku. Był szczerze zaskoczony moim gestem.
- Dominica jest zbyt dumna na jakąkolwiek pomoc, w dodatku pomoc królowej.
Stwierdził, ujmując moją dłoń, którą miałam na jego twarzy. Podeszliśmy do sofy, na której mogliśmy obydwoje usiąść.
- Wprowadzi się do Windsoru, gdy wrócimy.
- Mirabelle, nie słyszałaś co mówiłem? Ona ni....
- Wiem, ale tak się składa, że jestem królową i potrzebuję więcej niż jednej dwórki. Dostawałby uczciwą zapłatę, nic za darmo. To niepowinno jej w żaden sposób urazić. Poza tym jej syn mógłby uczyć się z Franciszkiem. Lekcję u boku króla zapewniłyby mu lepszą przyszłość.
Mówiłam, widząc jak mąż wpatruje się w moją twarz. Spojrzałam na niego i te piękne niebieskie oczy.
- Mogę cię pocałować? - spytał, na co lekko kiwnęłam głową i po chwili poczułam przyjemne ciepło warg na moich ustach.
***
Obudził mnie silny ból w dole brzucha. W komnacie wciąż było ciemno. Nic dziwnego, w końcu był środek nocy.
Podniosłam się lekko, opierając się o ramę łóżka. Obok mnie leżał Matthew. Znów dzieliliśmy łóżko po wielu tygodniach. Masowałam podbrzusze, mając nadzieję, że złagodzi to jakoś ból.
- Mirabelle? Czemu nie śpisz? - usłyszałam głos, szepczącego męża.
Najwidoczniej ujrzał grymas mojego bólu na twarzy, która była oświetlana przez światło księżyca. - Wezwę medyka.
Wstał szybko z łóżka i bez moich zbędnych protestów udał się do drzwi. Tam wydał strażniką polecenie, a służką rozkazał zapalić świecę.
Razem z nami podróżował angielski medyk, a właściwie medyczka. Wierzyłam, że kobieta równie dobrze może zadbać o moje zdrowie.
***
- Wasza Wysokość powinna dużo odpoczywać.
Powiedziała, podając mi jakieś lekarstwo, które uśmierzy mój ból.
- Nie jestem pewna czy najbliższa podróż do Anglii będzie dobra dla królowej.
Mówiąc to spojrzała na Matthew, który skinął głową.
- Porozmawiamy o tym z królową.
Po chwili medyczka wyszła, a ja zostałam sama z mężem i bólem, który lekko ustąpił. Matthew położył się koło mnie i spojrzał na mnie.
- Może powinniśmy zostać we Francji. Przez ostatnich pięć lat i tak nigdzie nie byliśmy.
- Ostatnie pięć lat było ukazaniem mnie jako silną i niezależną królową. Niezależną od Francji. Poza tym, chciałam, aby nasze dziecko urodziło się w Anglii.
- Nie rozumiem - Pokiwał głową.
- Franciszek, przyszły król Anglii, urodził się we Francji. Ja jestem królową Anglii, teraz. Urodziłam się we Francji. Wiem jak wiele osób mówi o tym, że Elżbieta dokonała złego wyboru. Dlatego chciałabym, aby dziecko przyszło na świat w Anglii, tak jak ojciec.
- Nie myśl o tym. Zostaniemy we Francji.
Zależy mi, abyście byli zdrowi. - Mówił, całując mnie w czoło. - Nic więcej.
***
Przespałam jeszcze kilka godzin do późnego ranka, aż obudziło mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się lekko z łóżka i przegładziłam włosy. Zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do dziennego światła.
- Proszę! - zawołałam, a do pokoju wszedł tato z tacą pełną jedzenia.
- Pomyślałem, że dobrze byłoby, gdybyś coś zjadła.
Powiedział, siadając na skrawku łóżka.
- Jesteś kochany. Przepraszam, że się było mnie na śniadaniu.
- Odpoczywaj - powiedział, stawiając na moich kolanach tacę z jedzeniem.
- Pomarańcze z Lazurowego Wybrzeża?
- Nie, ale byłem lekko zaskoczony, gdy przybyło pudło z pomarańczami z Nawarry. Specjalnie dla Królowej Anglii. Mogłaś nas uprzedzić.
- Uprzedziłabym, gdybym sama o tym wiedziała. Henryk robi czasem takie prezenty.
- Ostatnio rozmawiałem z Amèlie.
- Tak? Ostatnio jak ją widziałam, wydała się strasznie zamyślona. Zakochana?
- Zakochana w Henryku.
- Henryku? Nie chcę się wypowiadać za serce mojego przyjaciela, ale... on już mi kiedyś oznajmił, że nie jest w stanie wziąć za żonę żadną z moich sióstr. Nie wprost, ale wystarczająco doszczętnie. Jednak... chciałabym się o coś spytać.
- Tak?
- Co zamierzasz zrobić ze sprawą hiszpańskiego księcia?
- Jako król powinienem was wszystkich wydać w ręce sprawiedliwości hiszpańskiego króla. Jednak jestem również ojcem. I jakoś złagodzę te sprawę. Swoją drogą. Chyba posłuchałaś mnie, odnośnie Matthew. Widziałem jaki jest szczęśliwy.
- Pogodziliśmy się. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Uśmiechnęłam się do taty promiennie, lecz naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Do komnaty wszedł Jan Filip.
- Dobrze, że jesteście razem. - Oznajmił, na co wymieniłam się ze spojrzeniami z ojcem. - Chciałbym prosić o pozwolenie na ślub.
- Ślub? Przecież mówiłem, że nie potrzebujesz mojego pozwolenia.
Powiedział ojciec, na co spojrzałam na niego z udawanym oburzeniem i stwierdziłam.
- Gdy ja zaczynałam się spotykać z kimkolwiek to musiałam pytać o zgodę.
- A ile razy rzeczywiście o nią spytałaś?
Pytał tato, na co z rozbawieniem spojrzałam w sufit, a brat roześmiał się na widok mojej miny.
- Dobrze, wróćmy do Jana Filipa.
- Jest Angielką, córka Hrabiego Carlisle, La...
- Lady Alice. - dokończyłam za brata i uśmiechnięłam się lekko. - Nie uważasz, że jest za młoda? Ty masz dwadzieścia sześć lat, a ona szesnaście. Jeśli oczekujesz szybkiego potomstwa, to nie liczyłabym, na to, w tym wypadku.
- Nie dajesz mi pozwolenia?
- Nic takiego nie powiedziałam. Pytam czy jesteś tego pewien? Jeśli tak, masz moje pozwolenie.
***
Listopad, 1585 roku.
W Francji spadł śnieg. Przypomniałam sobie wszystkie zimy jakie spędziłam tu będąc jeszcze dzieckiem. Dziedziniec zamku wyglądał jak zawsze pięknie w śnieżnych kolorach. Zawsze byłam oczarowana tym wiekiem.
- Wspomnienia? - usłyszałam głos starszego brata, Floriana, który stanął koło mnie, gdy stałam na środku dziedzińca.
- O tak - westchnęłam. - Niesamowite, że tak szybko dorośliśmy.
- Pamiętam, jak tam - wskazał, na miejsce, gdzie normalnie znajdowała się trawa. - biliśmy się śnieżkami.
- Jan Filip nas rozdzielał.
Roześmiałam się, na co Florian objął mnie w talii i lekko przytulił do siebie.
- Tymczasem, ty już jutro skończysz dwadzieścia trzy lata, ja mam dwadzieścia pięć. Obydwoje mamy dwójkę dzieci...
- Dwójkę?! - spytałam niezrozumiale, na co zauważyłam lekki uśmiech na twarzy brata. - Z tego co wiem znam tylko małą księżniczkę Elżbietę.
- Chcemy to ogłosić w święta, po weselu Jana Filipa i Lady Alice. Będę szczęśliwy, gdy nikomu nie powiesz.
- Rzecz jasna. Mamy trzydziesty stycznia, chyba musimy wracać do zamku. Bal Świętego Andrzeja, ktoś musi uświetnić. Myślę, że angielska królowa będzie w sam raz.
- Nie uważasz, że to miesiąc balów? Dziś bal Świętego Andrzeja, jutro bal z okazji twoich urodzin, szóstego jest bal Świętego Mikołaja, a ósmego urodziny naszej mamy. Później tylko wesele, ogłoszenie moje i Marii, bal sylwestrowy. Miejmy nadzieję, że wkrótce i angielska monarchia się powiększy. Wracajmy do zamku.
- Będę tu jeszcze chwilę.
Powiedziałam, na co brat skinął głową i skierował się w stronę wnętrz zamku. Schyliłam się i ulepiłam szybko kulkę ze śniegu, którą wycelowałam w brata. Rozbiła się prosto o jego głowę. Przystanął w miejscu i odwrócił się do mnie roześmiany.
- Gdyby nie to, że nosisz mojego siostrzeńca lub siostrzenicę, urządziłbym tu prawdziwą wojnę na śnieżki. Ale to jeszcze nic straconego, Mirabelle!
----------------
Do Czytelników
W następnym rozdziale przeniesiemy się na bal urodzinowy Marii Stuart, Królowej Szkotów. Królowa będzie obchodziła swoje 43. urodziny!
Co sądzicie o związku Królowej Anglii i jej męża? Cieszycie się z ich zgody? Jak myślicie, czy Mirabelle przywita na świecie chłopca czy dziewczynkę?