Together [5SOS, JAYTHAN, RF]

נכתב על ידי NiebieskiHemmo

769 82 67

Czy zastanawiałeś się kiedyś, kim tak naprawdę jest osoba, z którą tak nieustannie komunikujesz się wirtualni... עוד

~Przedstawienie postaci~
prolog
1
2
3
4

5

19 5 5
נכתב על ידי NiebieskiHemmo

Unicorn: Harry ukrył zwłoki i wyjechał do Japonii, a potem znaleźli go w rzece i koniec

Princess: Naaath

Młodociany przestępca: No kurde

Młodociany przestępca: Po co mi to mówiłaś?!1!1!!1?!

Unicorn: Zaczęłam już drugą część

Unicorn: Na początku okazało się, że ta jej siostra to agentka, która miała ograbić ją z hajsu i zabić

Princess: Sloth!

Młodociany przestępca: No przestań

Młodociany przestępca: Jak jeszcze mi napiszesz, czy jej brat miał rozdwojenie jaźni,  to cię zablokuję

Unicorn: Ugh, dobra

Unicorn: Ale to ff jest takie fjxfjb dgm hj

Unicorn: A Harry w nim jest takim gnojem

Rainbow: Kolejne fanfiction z motywem sierotki i bed boja?

Młodociany przestępca: No w sumie

Princess: Naath

Młodociany przestępca: Tylko, że ona tam nie wdycha niczego z jego penisa, ani żadne z nich się nie zmienia

Princess: Sykes!!!

Princess: N

Princess: A

Princess: T

Princess: H

Princess: A

Princess: N

Princess: !!!!!!

Uniosłam wzrok spod telefonu, nurtowana spamem od Hope. Domyśliłam się, że mój przyjaciel wyłączył sobie powiadomienia. Sykes siedział oparty o siedzenie z zamkniętymi oczami. Gdyby nie otwierające się usta, którymi bezdźwięcznie poruszał, jak gdyby śpiewał z playbacku, myślałabym, że zasnął. Delikatnie wyciągnęłam jedną ze słuchawek z jego ucha. W tej samej chwili sykesowe oko błysnęło w półmroku, po to, by zarejestrować, co się działo i po chwili znowu zgasnąć. Mlasnął wargami i poprawił splecione ręce na brzuchu. Kilka razy podniósł i opuścił piętę i przez chwilę był w bezruchu.

- Coś się stało? - Zapytał, ziewając. Zakrył dłonią buzię i przeciągnął się głęboko, wydobywając z siebie wysokie i donośne dźwięki.

- Hope coś od ciebie chciała. - Odparłam spokojnie i dosyć cicho. Nathan pokiwał głową, jak gdyby chciał rzec: 'Dobrze. Za chwilę to sprawdzę' i sięgnął po telefon.

A ja, zamiast z ludzkiej ciekawości sprawdzić, co się szykowało, spojrzałam przez okno przyjaciela. Kojarzyłam tą okolicę tak dobrze.

***

- Serio Sharon?! Jak mogłaś zapomnieć kluczy?! - Wydzierał się na mnie przyjaciel pod drzwiami domu mojej praprapraprapraprababci. Przetrzepałam ręką włosy, które i tak były w nieładzie, nieważne, że je związałam.

- O Boże, przecież każdemu się mogło zdarzyć. - Przewróciłam oczami. Zapomnienie o czymś to przecież ludzka rzecz, prawda?

- Nie wierzę... Po prostu nie wierzę! - Krzyczał.

Nathan był tak zdenerwowany, że postanowił przejść się kawałek. Obserwowałam każdy, nawet najmniejszy jego krok. Wreszcie z impetem Sykes kopnął swoją walizkę i począł rwać sobie włosy z głowy. Nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi.

- Co tu się... - Usłyszałam jakiś męski głos. Kiedy facet... Właściwie chłopak spojrzał na mnie, zamilkł. Światełko padające znad drzwi frontowych pozwoliło mi określić, że był to blondyn, lekko kręcone włosy, piwne oczy i zarost.

Rozpoznałam go po chwili.

***

Siadłam na moim starym łóżku. Mimo wszystko cieszyłam się, że mogłam posiedzieć sama te kilka godzin. W nocy dużo lepiej się myśli. Podobno nie warto zostawać samemu w ciemności, bo najmniejsze problemy nabierają wielkich rozmiarów i potrafią nawet zabrać chęć do życia, a milimetrowe cienie choćby insektów powodują przerażenie. Jednak tej nocy tego nie czułam. W moich żyłach, razem z krwią, krążyła adrenalina. Uczucie, że mama była obok, dodawało mi siły i odwagi. Wiedziałam, że siedziała tam ze mną. Czułam to w powietrzu.

Nie towarzyszyło mi żadne uczucie przerażenia, jedynie ciekawość i chęć powrócenia do dawnych spędzonych z nią chwil. Ręką pogładziłam prześcieradło i podniosłam się. Łóżko zaskrzypiało. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam kilka kroków do przodu. Moją uwagę przyciągnęła stara szafa, stojąca obok okna. Z komody zabrałam maleńki kluczyk, który wsadziłam w drzwiczki i przekręcając go, pociągnęłam do siebie. Moją twarz musnął lekki wiaterek. Poczułam woń polnych kwiatów, które tak do złudzenia przypominały mi o mamie. Coś mokrego popłynęło mi po policzku i spadło na wzorzysty dywan. Otworzyłam usta, lekko dławiąc się własnymi łzami. Uniosłam głowę wyżej. Chciałam za wszelką cenę powrócić do czasów, kiedy mama jeszcze żyła. Zauważyłam tak dobrze znany mi materiał. Kochała tą bluzkę. Wyciągnęłam rękę, by choć raz jeszcze jej dotknąć. Zdjęłam ubranie z wieszaka i strzepnęłam z niego niewidzialny pyłek. Mierząc wzrokiem każdy jeden wiszący w szafie materiał, przybliżyłam bluzkę do policzka, lekko potarłam skórę. Odwróciłam się w stronę okna, z którego padało księżycowe światło.

Blask ten był tak jasny, że z pewnością kierowcy mogli jeździć bezpiecznie bez lamp. Nim się obejrzałam, niczym wilkołak siedziałam już na parapecie, wpatrując się w światło. Obok mnie stała stara ramka ze zdjęciem. Przymróżyłam oczy, by móc dokładniej określić, kto na nim był. By opisać detale, wzięłam przedmiot do ręki. Mama z jakimś mężczyzną. Nie był to tata. Wiedziałam także, jak wyglądał w młodości ojciec Ashtona i po chwili wykluczyłam też tę opcję. Nie miała żadnego brata czy kuzyna, który mógł choć w jednym detalu przypominać tamtego osobnika ze zdjęcia.

Pikanie zegarka uświadomiło mi, że pora już kłaść się spać. Przynajmniej jedno było pewne, musiałam dowiedzieć się, kim był ten mężczyzna. Ziewnęłam głęboko i odepchnęłam się nogą od ściany. Zsunęłam się z parapetu i odsunęłam kawałek kołdry. Położyłam się delikatnie, wywołując jak najcichsze skrzypienie. Wysunęłam spod kołdry rękę z różowym materiałem i ostatni raz zaciągnęłam się jego zapachem. Po chwili zasnęłam, lecz nie na długo.

Za oknem lekko się przejaśniało. Słońce budziło się do życia, wstawał nowy dzień. Kręciłam się na boki, wciąż ściskając w dłoni bluzkę. Na darmo. Nie dane było mi pospać dłużej niż zazwyczaj. Wzdychając, sięgnęłam po telefon.

3:39

Ruby: Jest ktoś?

Ruby: Boję się zasnąć

Princess: Ja jestem

Ruby: Oh, na szczęście

Princess: Ale muszę już iść, więc dobranoc

Princess: Serio się boisz? Jeszcze 22 nie ma

Ruby: No nie

Ruby: No właśnie, a ty idziesz już spać

3:53

Ruby: Proszę, niech ktoś się obudzi

Ruby: Wciąż nie mogę spać

Młodociany przestępca: Ale jestem zmęczona

Młodociany przestępca: Dobranoc

Ruby: Serio...

Ruby: Ludzie, jest jeszcze wcześnie!

4:35

Rainbow: Ruby, jesteś?

Ruby: Tak

Rainbow: To dobrze

Ruby: Czemu nie śpisz?

Ruby: I która godzina?

Rainbow: Eh, kręcę się, nie mogę zasnąć

Rainbow: 4:40

Ruby: Ale bieda

Ruby: A ja znowu oglądam serial

Rainbow: Zobaczyłam dzisiaj dziwne zdjęcie, wiesz?

Ruby: Jakie?

- Cholera. - Mruknęłam cicho, zła sama na siebie. Przecież one nie mogą się dowiedzieć, kim jestem naprawdę. Co teraz?

Rainbow: Mojej mamy z jakimś facetem

Ruby: I co w tym dziwnego?

Rainbow: Że to nikt z naszego otoczenia

Ruby: Pewnie jakiś stary znajomy

Rainbow: Taa...

Rainbow: Wiesz, chyba jednak spróbuję zasnąć

Ruby: Ok

Rainbow: Dobranoc czy coś

המשך קריאה

You'll Also Like

7.7K 832 55
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
11.4K 971 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...
72.6K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
56.2K 6.1K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...