Hospital Addiction (I just wa...

By husbybieber

207K 11.8K 873

Lily od roku znajduje się w zakładzie psychiatrycznym. Justin trafia tam za karę. Gdy zauważa dziewczynę chce... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50

Epilog

3.3K 219 73
By husbybieber

Zawsze myślałam, że serce może zostać złamane tylko raz. Niestety to nie jest prawda.

Serce Justin'a zostało złamane, gdy zmarła jego siostra.
Teraz zostało złamane poraz drugi.

Od kiedy Lily się obudziła Justin przestał przychodzić osobiście do niej. Bywał co drugi dzień by tylko się dowiedzieć, że wszystko z nią w porządku. Wszyscy mu współczuli i to odczuwał najbardziej. Przecież to wcale nie pomagało, ich litość tylko go przytłaczała.
Lily nie pamięta tego, gdy się obudziła a on stał nad nią szczęśliwy. Była w takim amoku, że dzień wybudzenia ze śpiączki był dla niej porównywalny do halucynacji. Nie wiedziała kompletnie co się wtedy wokół niej działo i kto obok niej był.

Gdy była już na tyle świadoma zgodzili się żeby odwiedziła trzy dni później grób Nathan'a na jego rocznicę, tak jak tego chciała. Pojechała z mamą i opłakiwała po cichu ukochanego. Tak dużo czasu minęło od ostatniego razu, gdy tutaj była.
Od dnia jego śmieci przecież wszystko się zaczęło.

Okazało się, że Lily doznała zaników pamięci. Lekarze tłumaczą to tym, że organizm i psychika przez tak długi czas były wycieńczone, że przestała zapamiętywać pewne momenty. Śpiączka tylko „uruchomiła" ten proces. Mówią, że tak się czasami dzieje, że niedługo powinna pamięć zacząć wracać, ale nie mogą w stu procentach obiecać, że wróci ona całkowicie i Lily będzie pamietała wszystko co się działo. Los tak chciał, że niestety nie pamięta kim jest Justin. Zapomniała wszystkich chwil, w których jej ciało było w najgorszym stanie. Niestety właśnie w tym najgorszym okresie dla niej poznała Justin'a.
Lily ostatnie czerty miesiące swojego życia pamięta jak przez mgłe. Męczyło ją to. Nie wiedziała co się stało. Ciągle chodziła zdezorientowana. Starała się ze wszyskich sił sobie cokolwiek przypomnieć, ale to było na nic.
To tak jakbyś był wrakiem człowieka, a na drugi dzień budzisz się całkowicie zdrowy.
Każdy widząc ją cierpiąca chciał powiedzieć jej prawdę, ale uszanowali dezycję chłopaka.
Wiedzieli jaki to był dla niego cios, gdy jego miłość życia nie wiedziała kim on jest.

- Tak będzie lepiej.- powiedział do Kate stojąc na dachu i patrząc na Nowy Jork.

- Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować?- zapytała już zmęczona ostatnimi dniami.

- Za dużo przeszła. Nie pamięta najgorszych chwil w tym szpitalu, więc zostańmy przy tym. Jakbyśmy próbowali jej przypomnieć kim jestem, to jest prawdopodobieństwo, że przypominałaby sobie też te chwile w jakim była okropnym stanie. Tego przecież nie chcemy.- mówił to patrząc przed siebie. Ledwo przechodziło to przez jego gardło, ale wiedział, że ma racje.- Teraz może zacząć nowe życie i być szczęśliwa.- stwierdził nawet na nią nie patrząc, ponieważ jej smutek w oczach go niszczył.

- Tego chcesz, naprawdę?- zapytała ponownie już bardziej stanowczo, ale wciąż ze smutkiem w głosie.

Chłopak wziął głęboki oddech.

- To miłość mojego życia, wiem to. Uświadomiłem to sobie, gdy to wszystko się stało. Wiedziałem, że zrobię wszystko żeby z nią być i nigdy jej nie stracić.- spojrzał na nią w końcu, a w jego oczach były łzy.- Ale, gdy ona się obudziła, zdałem sobie sprawę, że tak miało być. Tak miało się stać, bo przecież nic się nie dzieje bez powodu.

- O czym ty mówisz?- przyjrzała się jemu dokładnie.

- Niedługo wyjeżdżam, idę na studia. Już wysłałem papiery, zaczynam za dwa tygodnie.- wyznał w końcu.

Kobieta była zaskoczona i pod wielkim wrażeniem. Zrozumiała, że on chce ruszyć na przód.

- Jezu Justin, w końcu jakaś dobra informacja, brakowało mi tego w ostatnich tygodniach. Bardzo się cieszę.- spojrzała na chłopaka i przyciągnęła go do siebie żeby mocno przytulić.

- Rodzice są przeszczęśliwi. Sam się nawet cieszę, wrócę do hokeja. Spełnię swoje kolejne marzenia.- lekko się uśmiechnął.

- Czyli nie jedziesz do Kalifornii.- stwierdziła.

- Nie jadę.-pokręcił głową.- Nie mógłbym patrzeć na nią codziennie i udawać, że nic nas nie łączyło.- kopnął niewidzialny kamyk.- Dlatego myśle, że taki był nasz los, który niestety zostawi rany na sercu.- westchnął.- Pomogliśmy sobie nawzajem, nakierowaliśmy na dobre tory i w tym momencie ta historia się kończy.- spojrzał na nią.- Tutaj niestety nie ma happy end'u.

Kobieta popłakała się uświadamiając sobie pewne kwestie. On robił to z miłości. Daje jej nowe karty, które sama teraz będzie rozdawać. Podejmować wybory, które ona chce i zawsze chciała.
Była w szoku jak tak młodzi ludzie potrafią w tych czasach dążyć się tak mocnym uczuciem. Jak tak młody człowiek jest w stanie wziąć tyle na swoje barki.

- Lily prosiła bym ci to przekazała.- Kate otarła łzy i wyciągnęła z kieszeni kopertę wręczając chłopakowi.- Powiedziała, że mam ci to dać, gdy wyjdzie ze szpitala. Myślę, że to ten czas.

- Przeczytam, obiecuje- schował list.- A ty proszę przekaż jej to.- wyciągnął dziennik i oddał kobiecie.- Już nie jest mi potrzebny.

Kobieta nie odezwała się. Wzięła tylko do ręki to co jej przekazał i uszanowała jego dezycję. Modliła się do Boga by dziewczyna jeszcze raz przeczytała go od początku. Tylko stamtąd jest w stanie się wszystkiego dowiedzieć.

Justin poszedł pożegnać się z załogą. Przez jedenaście miesięcy zdążył się zżył z nimi wszystkimi. Dojrzał w tym miejscu i dużo się nauczył.
Abstrakcja. Miał być tutaj tylko trzy miesiące, ale życie chciało inaczej.

- Dziękuje za wszystko.- powiedziała Susan tuląc chłopaka, powstrzymując się od łez.

- Ja również. Pomogłaś mi otworzyć oczy na pewne sprawy.- wyznał, a kobieta starła już spływające łzy.

- Powodzenia. Zasługujesz na dobre życie.- położyła rękę na jego policzku niczym troszcząca się matka.

Uśmiechnął się i posmutniał. Już się więcej tutaj nie pojawi. To kolejny rozdział w jego życiu, który dobiegł końca.

Lily pakowała swoje ostatnie rzeczy by móc opuścić szpital raz na zawsze po półtorej roku. Szczęśliwa nowym rozdziałem w swoim życiu, nie mogła się już doczekać aż wyjedzie z przyjaciółką na wymarzone studia. Aż życie stanie się w końcu lepsze.

Chłopak siedział w fotelu swojego auta i już miał odjeżdżać, ale coś go podkusiło i wziął list, który przekazała mu Kate. Jego serce się ścisnęło od pierwszych przeczytanych słów. Znowu napłynęła mu się łza do oka, ale ją powstrzymał. Musiał być silny.

"Mój ukochany,

Postanowiłam napisać do Ciebie ten list, ponieważ nie jestem w stanie powiedzieć Ci ile dla mnie znaczysz i jak bardzo ci dziękuję. Zabrakłoby mi dnia i nocy, a ja wciąż nie skończyłabym wymieniać jak dobrym człowiekiem jesteś Justin'ie.
Zacznę od tego, że piszę ten list dnia 16 marca 2014 roku. Może będziesz chciał go zatrzymać na lata, zrobisz z nim co będziesz uważał za słuszne.
Pamiętasz jak zobaczyłeś mnie po raz pierwszy?
Ja pamiętam.
Patrzyłeś na mnie jakbyś był zahipnotyzowany. Nie mogłam oderwać od Ciebie wzroku. Poczułam wtedy dziwny impuls. Wiedziałam, że to nie było nic zwykłego.
Czułam, że Ktoś mi cię zesłał. Jesteś moim Aniołem stróżem. Tacy ludzie jak Ty nie pojawiają się od tak.
Gdy pierwszy raz od roku wyszłam ze szpitala, bałam się strasznie, ale byłeś ze mną. Zawsze przy mnie byłeś. Nawet jak mówiłam, że nie chce to Ty nigdy mnie nie zostawiłeś.
Dużo rzeczy bałam się zrobić, ale dzięki Tobie się udało i jestem Ci ogromnie wdzięczna.
Burzysz ze mną wszystkie mury.
Pamiętam, gdy pierwszy raz wyznałeś mi miłość. Były to Twoje urodziny. Obejmowałeś mnie mocno w pasie jakbyś się bał, że ucieknę. Nie zdajesz sobie sprawy jaka byłam wtedy szczęśliwa. Później o tym rozmyślałam i zdałam sobie sprawę, że ja już dawno Cię kochałam.
Zaintrygowałeś mnie Justin'ie od pierwszego wejrzenia.
Gdy złapałeś moje nadgarstki i powiedziałeś, że mam tego nie robić.
Nie znaliśmy się wtedy, a Ty już się o mnie martwiłeś.
Ufam Ci bezgranicznie. Poszłabym z Tobą na koniec świata z zamkniętymi oczami bo wiem, że byś mnie ochronił.
Sposób w jaki trzymasz moją rękę, w jaki mnie całujesz lub dotykasz doprowadza mnie do szaleństwa.
Jesteś taki delikatny dla mnie. Nie udajesz przy mnie nikogo. Pamiętam co powiedziałeś, gdy siedzieliśmy w restauracji i jedliśmy obiad. Oparłeś się o stół, spojrzałeś na mnie i spokojnym tonem mówiłeś:
"nigdy nie sądziłem, że się w Tobie zakocham, ale tak się stało".
Rozpływałam się wtedy, patrzyłeś na mnie z taką miłością.
Albo, gdy leżeliśmy razem na łóżku i zapytałam Ciebie:

- A jeśli to wszystko okaże się pięknym snem?

Ty pochyliłeś się do mojego ucha i wyszeptałeś:

- Nie pozwolę Ci się obudzić.

Może i nie jesteśmy zawsze idealni, ale nikt nie jest, prawda?

Chcę Ci podziękować za wszystkie chwilę razem. Za to co zrobiłeś dla mnie przez te trzy miesiące.
Więcej niż jakakolwiek osoba przez całe życie.

Chciałabym Ci dawać tyle samo szczęścia ile Ty dajesz mi.

Chciałabym być Twoją pierwszą i ostatnią.

Chciałabym być tą, z którą będziesz stał przy ołtarzu.

Chciałabym być tą, z którą będziesz się kłócił, ale zaraz godził. Zasypiał się i budził obok.

Chce pójść z Tobą na studia, przeżyć najlepsze lata razem, a potem zacząć nasze wspólne, dorosłe życie.

Chce tylko Ciebie Justin. Więcej mi do szczęścia nie trzeba.

Do końca.
Na zawsze.
Kocham Cie tak, że to aż mnie boli.

Z całą moją miłością, Twoja Lily.

PS. Dzięki Tobie w końcu opuściłam mury szpitala." (list- rozdział 41)

Złożył list na pół i ostatni raz spojrzał na szpital. Przejechał wzrokiem po oknach piętra jedenastego i wziął głęboki oddech po czym włączył silnik.
I odjechał.

Uświadomił sobie, że nie kochał jej jeszcze nigdy tak bardzo jak właśnie w tej chwili.

***

- Babciu, ale czy to naprawdę koniec tej historii?- zapytała smutna wnuczka.

- Widzisz Nancy, życie płata figle.- westchnęła.- Ale przecież jesteś kowalem własnego losu, prawda?- uśmiechnęła się w stronę wnuczki.

THE END.
__________________________

I dotarłam do końca.
Mam nadzieje, że opowiadanie się choć trochę Wan podobało i utkwi w Waszej pamięci.

Dziękuje za wszystkie komentarze i, że byliście tutaj ze mną!
Proszę by każda osoba, która to czytała skomentowała, ciekawe ile was było.

Continue Reading

You'll Also Like

174K 5.5K 30
- Oo nie - mówi spokojnie, patrząc na mnie z tajemniczym wyrazem twarzy. - My nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy tylko przyjaciółmi. Nie nadaje...
61.2K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
15.1K 1.4K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
3.5K 183 46
Słodka, a może słodko-gorzka historia dwójki nastolatków. Może zagubionych, może beztroskich, ale na pewno niewiedzących jeszcze nic o prawdziwym życ...