Paradise Behind Blue Eyes • s...

Da princeloui

3.1K 335 98

Harry'ego intrygują oczy Louisa. Te cudowne niebieskie, a zarazem puste i bijące chłodem oczy. Za misję stawi... Altro

1; kind of fascination
2; there he goes in front of me
3; just calm
4; behind blue eyes
LARRY SIĘ UJAWNIŁ !!

prologue

1K 87 32
Da princeloui

zobaczcie koniecznie zwiastun do góry!

• • •

Harry Styles i dwoje jego najlepszych przyjaciół – Liam Payne oraz Zayn Malik to najbardziej prestiżowe nazwiska na uczelni, a zarówno w kraju. Wiodą beztroskie i obrzydliwie bogate życie dzięki swoim rodzicom. Wystarczy tylko, że za dwa lata skończą studia i przejmą firmy ich ojców, tym samym mając zapewniony majątek i luksus aż do śmierci.

Wysiadają z białego, zabytkowego (na świecie został tylko ten należący do Harry'ego) Mercedesa bez dachu, którego tata sprowadził mu na osiemnaste urodziny. Idą po wyłożonym drogim kamieniem chodniku, prowadzącym do ogromnej posiadłości, na której powierzchni znajdują się między innymi dwa baseny (jeden kryty, drugi na dworze), siłownia, sala kinowa, a kawałek za budynkiem nawet stajnia z drogocennymi, prywatnymi końmi. Bije od nich pewność siebie, od kosztownych garniturów odbija się popołudniowe słońce, a jesienny wietrzyk roznosi najdroższe perfumy.

- Dzień dobry paniczu Styles. Jak się panicz dzisiaj miewa? – mówi na wejściu Niall Horan, jego podwładny. Tak, Harry posiada własnego kamerdynera, ale traktuje go jak kolegę, a całe szopki z "paniczem Stylesem" odstawiają na pokaz. Ich dwójka lubi pożartować z tego typu rzeczy. Niall jest Irlandczykiem, ma specyficzną mentalność i zawsze wygląda na szczęśliwego. Jest zaledwie rok starszy od niego, ale parę lat temu przybłąkał się, potrzebując pieniędzy. Stylesowie zapewnili mu pracę i nocleg i jak na razie nie wygląda na to, aby miał ich opuszczać. W dodatku Harry musi przyznać, że naprawdę go lubi, jest niezastąpiony.

- Witaj Niall. Mam się dobrze, dziękuję. – odpowiada automatycznie. Ma to wyćwiczone perfekcyjnie.

- Pani Anne prosi, abyś się z nią zobaczył. – próbuje być poważny, ale nie do końca mu to wychodzi, gdyż za chwilę uśmiecha się jak idiota, a potem przybija piątki z trójką przed nim.

- Chłopcy, zaprowadźcie swoje tyłki na górę. – poleca przyjaciołom, a oni udają się ku schodom. W każdy poniedziałek spotykają się u niego, w środy u Liama, a w co drugi piątek Zayn organizuje najlepsze imprezy w jego własnym domku na drugim końcu miasta. Malik został okrzyknięty królem imprez już na pierwszym roku. Wszystkim bogatym dzieciakom odpowiadał prywatny domek z dala od nieproszonych gości, dużo najlepszych trunków i głośnej muzyki. Nawet elita musi zdjąć czasem oficjalne ubrania i się wyszaleć.

Idzie przez długi korytarz, a obcasy jego botków uderzają o wypolerowaną podłogę, sprawiając, że echo roznosi się między ścianami. Można powiedzieć, że ma na ich punkcie małą obsesję, gdyż w garderobie posiada specjalny regał na tego rodzaju buty i każe je czyścić przynajmniej raz w tygodniu.

Przechodząc przez ogromnych rozmiarów salon, ściąga łososiową marynarkę, rzucając ją na białą, skórzaną kanapę, po czym dociera do kuchni z nadzieją znalezienia tam mamy.

- Mamo, wróciłem! – mówi, podchodząc do swej nienagannie wyglądającej rodzicielki. Nie oszukujmy – ciągłe masaże, zabiegi kosmetyczne i fryzjerzy dają efekty, a markowe ubrania są uzupełnieniem całego wizerunku.

Całuje ją w policzek na powitanie, zauważając za nią siedzącą przy stole sylwetkę. – Co to za chłopak? – pyta dyskretnie, przykładając usta do jej ucha.

- To nasz nowy stajenny, gdyż potrzebujemy kogoś w zastępstwo Bena, który odchodzi za dwa tygodnie. Zgodził zajmować się również ogrodem do czasu, kiedy Adaline nie wróci z urlopu. – spojrzenie nieznajomego gościa podnosi się na ich dwójkę. W pierwszej chwili sprawia wrażenie jakby przestraszonego, ale w diametralnym tempie wyraz jego twarzy zmienia się na neutralny. Harry zauważa głębię błękitu w oczach młodego mężczyzny, ale ten przerywa kontakt wzrokowy pomiędzy nimi, zanim zdoła zaobserwować cokolwiek innego – Od jutra zaczyna pracę u nas, bądź dla niego wyrozumiały. – prosi łagodnie, kładąc dłoń na jego barku.

Szczerze powiedziawszy, mało obchodzą go pracownicy zatrudniani przez rodziców, ale zawsze zostają oni krótko przedstawieni młodemu Stylesowi i z reguły na tym kończą się jakiekolwiek interakcje między nimi. Nie potrzebuje spoufalać się z zatrudnionymi w jego domu ludźmi. Wyjątkiem jest Niall, który tak czy siak towarzyszy mu przez większość czasu, a którego nie da się nie lubić.

- Więc jak ci na imię? – pyta z grzeczności.

- Nazywam się Louis Tomlinson. – ogłasza dość śmiesznym głosem. Jest nieco wysoki i ochrypnięty, ale Harry'emu podoba się, dlatego posyła mu szczery uśmiech, lecz nie spotyka się z żadną reakcją z jego strony, co trochę go dziwi, gdyż każdy zawsze był nim oczarowany. Ale on wciąż posiada ten sam wyraz twarzy, jakby założył maskę i nie był w stanie okazać emocji.

Lustruje jeszcze szybko jego posturę. Może określić go mianem szczupłego, ale ciężko mu cokolwiek stwierdzić, ponieważ ma na sobie odrobinę za luźną i w dodatku trochę wyblakłą koszulę. Brązowe, przydługie włosy są dopełnieniem delikatnych rysów twarzy. Charakteryzują go malutki nos, wąskie spierzchnięte usta i niebieskie oczy. Oczy, w których zdecydowanie czegoś brakowało.

- Mnie na imię Harry. Miło mi cię poznać, Louis. – mówi, robiąc kilka kroków w jego stronę i uściska dłoń mężczyzny, jak to zawsze ma w zwyczaju robić, zanim opuszcza pomieszczenie.

Dołącza do swoich przyjaciół, którzy zdążyli się już rozgościć w pokoju gier na piętrze. Zayn rozłożył się na wielkiej, miękkiej kanapie i jest w trakcie rozgrywania partii jakiejś strzelanki na Playstation. Liam natomiast zajmuje się swoim telefonem, lecz chowa go do kieszeni wraz z wejściem Harry'ego. Ich marynarki są zdjęte, a kilka guzików koszul rozpiętych. Gdzieś w tle z głośników rozbrzmiewa muzyka, a w powietrzu unosi się papierosowy dym. Zayn jest palaczem i normalnie Harry nie pozwoliłby mu palić w pomieszczeniu, gdyż nie lubi być przesiąknięty zapachem papierosów, lecz Malik jest dla niego niczym brat, którego nigdy nie miał i przystaje na to bez zarzutu. Warunkiem jest otwarcie okna, aby nie udusić się w oparach.

- Zagramy w bilarda? – proponuje Liam, a Harry przystaje na to, kiwając głową, przez co kosmyki włosów opadają mu na twarz, więc cierpliwie zgarnia je do tyłu. Rozważa w głowie pomysł, aby ściąć je na krótko, gdyż robią się przydługie, a tym samym bardziej uciążliwe.

Liam ustawia bile i rozpoczyna grę poprzez uderzenie kijem w białą kulę.

- Poznałem dziewczynę. – oznajmia na początku – Jej matka dawna modelka, a ojciec zarządza bankami, myślę nawet, że zna się z moim. Nazwisko Smith mi już coś mówi.

- Racja, mnie też wydaje się znajome. Jaka jest? Opowiedz coś o niej. – mówi, w skupieniu celując w kulę i bezbłędnie trafia.

- Nazywa się Sophia. Ma piękną urodę, jest słodka i niezwykle zmysłowa. Chodzi ze mną na zajęcia i dała się wyciągnąć na drinka w weekend. – opowiada z zafascynowaniem, a jego oczy się rozświetlają.

- Wierzę, że coś z tego wyjdzie. – odpowiada szczerze.

- Też mam taką nadzieję. A ty? Wyrwałeś kogoś? – uśmiecha się podejrzliwie.

- Nie, wciąż nikt nie spełnia moich wymagań. – kręci głową ze zrezygnowaniem. Nie szuka na siłę, sądzi, że miłość sama do niego przyjdzie w odpowiednim czasie, ale prawdą jest, że dziewczyny zawsze chętnie rzucają mu się do łóżka, a nie na tym mu zależy. Owszem, zdarzały mu się jednonocne przygody, ale zdecydowanie to go nie bawi.

Kontynuują grę przez następne pół godziny, Zayn po tym czasie odkłada kontroler i wszyscy rozsiadają się wygodnie na sofie, rozmawiając o przyziemnych sprawach. Dołącza do nich i Niall z paczką chipsów w ręce. Gdzie zobaczysz tego chłopaka, w pobliżu zawsze ma coś do jedzenia, a Harry'ego intryguje jakim cudem ktoś tak drobny pochłania takie ilości żywności.

Niall przynosi każdemu po butelce piwa, kiedy na dworze zaczyna się ściemniać. Śmieją się i prowadzą głośne, ożywione rozmowy, gestykulując zawzięcie rękoma, brzęcząc odbijanym szkłem i rzucając kawałki przekąsek do dwudziestej drugiej, kiedy to Zayn poleca swojemu szoferowi, aby zawiózł jego i Liama do ich domów.

Pożegnawszy się z nimi, pozwolił również Niallowi iść do jego pokoju, gdyż tego dnia więcej nie będzie mu potrzebny. Chłopak tak czy siak jest dostępny dla niego o każdej porze, ale faktem jest, że rzadko wzywa go nocą. Wie, że do rannych ptaszków on nie należy, a mimo to gorliwie wstaje wcześnie i jest w pogotowiu. Może polecić mu sprzątanie bałaganu, który zawsze robią z przyjaciółmi, ale nigdy nie ma serca, aby tak wykorzystywać blondyna, więc zostawia go w spokoju, gdyż sprzątaczki zajmą się tym następnego dnia.

Po tym wszystkim przebiera się w rzeczy do spania i będąc wymęczonym całym dniem, kładzie się w swoim ogromnym, idealnie pościelonym łóżku. Rano polecił obsłudze, aby zabrała się za jego pokój i teraz jest wywietrzony, pachnie świeżością i panuje tu porządek. Kurze są starte, podłoga lśni, papierki, opakowania i puszki wyrzucone. Gitary powieszono na stałym miejscu na ścianie, a od fortepianu pod oknem aż odbija się księżyc. Jedynie biurko i regał z książkami są w stanie nienaruszonym, ponieważ tego nie pozwala nikomu dotykać. Oprawione strony są ułożone według jego własnej inwencji, natomiast na drewnianym biurku walają się stosy zapisanych kartek, różne podręczniki, pióra i coś w rodzaju pamiętnika, do którego od czasu do czasu, kiedy to ma wenę zagląda i nabazgrze parę słów. Próbuje czasem komponować piosenki, lecz najczęściej zamiast wymyślania tekstu kończy na bezcelowych rysunkach wokół.

Poprawia poduszkę, przykrywa się szczelniej kołdrą i przekręca na lewy bok, obserwując zbiory gwiazd przez idealnie wypolerowane okno. Usiłuje zasnąć, ale wtedy nawiedza go myśl o niebieskich tęczówkach nowo poznanego chłopaka. Młodzieniec jakimś sposobem zainteresował go, ale jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.

Wkrótce zasypia, nieświadomie śniąc o przepięknej barwie jego oczu. Barwie lodu, chłodu i pustki.

• • •

witajcie kochani, oto kolejna historia mojego autorstwa. mam nadzieję, że ten niedługi prolog zaciekawił was wystarczająco, aby zostać tu na dłużej

chciałabym również ruszyć z hasztagiem na twitterze #paradisebbeff - piszcie mi tam różne przemyślenia i wszystko co tylko chcecie, ja z wielką chęcią poczytam

all the love as always x

Continua a leggere

Ti piacerà anche

70.9K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
13.9K 1.3K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
32.9K 2.4K 114
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
5.5K 593 48
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...