Lepszy początek || Magcon

By zmierzchur5

90.1K 4.9K 833

Zawsze wydawało mi się, że życie jest piękne. Szczęśliwa rodzina, przyjaciele, wymarzony chłopak oraz rozwija... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Szkoła...
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
W naprawie...
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100/epilog
Podziękowania
NOWE FF O JACKSACH!
Nie Chcę Cię || Jack Johnson Nowy Fanfiction

Rozdział 24

1K 50 13
By zmierzchur5


- W szkole się nie znamy – wyjaśniłam, po czym przeczesałam dłonią włosy chłopaka. Widziałam, że podobał mu się ten gest.

- To dziwne – stwierdził Jack – Udawać, że się nie znacie. Tym bardziej, że on robi ci różne afery.

- Wiem, wiem – przytaknęłam – Ale... To Christopher. Od... Śmierci rodziców całkowicie się zmienił. Żyje głównie imprezami, a mi każe siedzieć w domu. A jak nie...

- To co? – zapytał, owijając sobie kosmyk włosów wokół palca. Oparłam się lekko o tors Johnsona, a nogi wygodniej ułożyłam na jego nogach.

- To ciągle wrzeszczy. Dzisiaj rozbił talerz – westchnęłam.

- Z jakiego powodu? – zadał kolejne pytanie.

- Powiedziałam mu, że się zakochałam. Z wzajemnością. Była niezła awantura. A potem coś mu odbiło i zaczął gadać jakieś głupoty – odparłam, uśmiechając się.

- Czy... On cię kiedykolwiek uderzył? – zapytał blondyn cicho, a ja zesztywniałam. Przełknęłam ślinę.

- Nie – szepnęłam cicho.

- Jeśli stanie się coś złego, powiesz mi o tym, prawda? – dopytywał chłopak, podnosząc mój podbródek tak, bym spojrzała mu w oczy.

- Tak – odpowiedziałam.

- Obiecujesz?

- Tak – powtórzyłam.

- Pamiętaj, że teraz masz mnie – powiedział, a ja przytuliłam się mocniej do Jacka. 

 Nasz spokój przerwał dzwonek mojego telefonu. Ponieważ już zapadał zmierzch, bałam się, że to mój brat. Niechętnie wyjęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Caroline.

- Hej, Car. Coś się stało? – zapytałam zaniepokojona.

- Tak – odparła, płacząc. Momentalnie oderwałam się od chłopaka i zmarszczyłam brwi.

- Car, co się stało? – powtórzyłam pytanie zdenerwowana. Obawiałam się najgorszego.

- Wizażystka się rozchorowała i jej nie będzie, florystce nie przywieźli kwiatów i nie przywiozą, a zespołowi zepsuł się sprzęt. Oprócz tego Andrew urósł i nie mieszczę się w sukienkę – płakała gorzko, a ja westchnęłam mimowolnie.

- Okej, to nic takiego. Panny młode miały większe problemy. Wszystko się uda. Przyjadę do ciebie w czwartek po południu i ci pomogę. Zaraz poszukam nowej florystki i wizażystki. Niech Hunter pojedzie do tego zespołu i spróbuje naprawić sprzęt, przecież jest w tym dobry. A sukienka? Hm... - zamyśliłam się, patrząc na Jacka – Niech ją troszkę powiększą. I dlaczego Andrew?

- Masz rację. Po prostu te nerwy i ciąża. Hunter wymyślił to imię. Właśnie... On teraz ciągle gdzieś wyjeżdża. Co, jeśli mnie zdradza? – zapytała, pociągając co chwila nosem.

- Car, uspokój się. Wypij melisę albo i dwie. Jedź do babci, ona zawsze ją ma. Przez tę ciążę masz jakieś urojenia, więc się uspokój. Siedzisz teraz sama?

- Nie – odpowiedziała – Wujek Roman już przyjechał. Powiedział, że czeka na ciebie i że będzie z tobą pił. A co z twoim partnerem, będzie?

- Tak – uśmiechnęłam się kolejny raz tego dnia – Siedzimy razem i gadamy.

- To był kod, prawda? - zapytała, a ja przytaknęłam. -Te nasze kody! – zachichotała – Ja jeszcze nie chcę być ciocią!

- Caroline Charlotte McCourtney! – skarciłam ją, śmiejąc się. – Już się uspokoiłaś?

- Tak, dziękuję. Już nie mogę się doczekać, aż poznam twojego księcia z bajki! Muszę lecieć, Hunter przyjechał. Dzięki za rozmowę. Kocham cię, buziaczki!

- Ja też cię kocham! Zadzwonię wieczorem, pa! – rzuciłam do telefonu, po czym rozłączyłam się.

- Z kim gadałaś i żegnałaś się tak długo? – zapytał Johnson.

- Ze spanikowaną ciężarną panną młodą – odpowiedziałam – Właśnie! Musisz kupić sobie krawat. Najlepiej koloru lazurowego.

- Jakiego? – zapytał chłopak.

- Lazurowego! – jęknęłam, mimowolnie przewracając oczami – Poszłabym z tobą na zakupy, ale jeszcze nie jestem całkiem zdrowa. Lox z tobą pójdzie.

- Co?! Nie! – krzyknął blondyn, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona – Proszę cię, nie rób mi tego. Nie z Lox, błagam...

- Dlaczego nie?

- Nigdy nie byłaś z nią na zakupach i powinnaś za to dziękować Bogu. – powiedział, a ja westchnęłam.

- Jack, zrób to dla mnie. Ten jeden jedyny raz – poprosiłam, przybliżając twarz do chłopaka i przyciszając głos.

- Ten jeden jedyny raz – oznajmił, a ja pisnęłam, szczęśliwa. Jack pocałował mnie czule. Wysłałam krótkiego smsa do Mahogany, a ona od razu się zgodziła.

- Jutro o 10.00. Mah będzie na ciebie czekać w centrum handlowym przy fontannie, a ja już muszę lecieć. Jest ciemno – stwierdziłam, patrząc na niebo.

- Odprowadzę cię – zaproponował Johnson.

- Nie, dzięki. Spotkajmy się jutro. Cześć – rzuciłam, po czym pocałowałam chłopaka w policzek. Oddaliłam się szybko, czując narastający katar w moich nozdrzach. Miało mnie nie być chwilę, tymczasem rozmawialiśmy ze sobą pięć godzin. Mimo wszystko byłam szczęśliwa. Po kilku minutach doszłam do domu. Wszędzie panowała ciemność.

- Chris?! Wróciłam! – krzyknęłam lekko zachrypniętym głosem, lecz odpowiedziała mi cisza. Chłopaka nie było w domu. Napaliłam w małym kominku, po czym weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kolację oraz gorącą czekoladę. W swoim pokoju odpaliłam laptopa i rozpoczęłam poszukiwania florystek w Malibu. Zaczęłam dzwonić, jednak bez skutku. Zapowiadała się ciężka praca...

*************

Głośna, rockowa muzyka dotarła do moich uszu. Jęknęłam mimowolnie, po czym przeciągnęłam się na łóżku. Obok moich nóg leżał włączony laptop, a ja przypomniałam sobie o moich wcześniejszych poszukiwaniach. Spojrzałam na zegar. Wskazywał północ.

- Co do cholery...? - mruknęłam, kiedy muzyka nasiliła się jeszcze bardziej. 

Spojrzałam na ekran laptopa. Dostałam nową wiadomość od wizażystki, która była gotowa do pracy. Odpisałam jej i otworzyłam drzwi od pokoju. Panował półmrok. Słyszałam czyjeś głosy i śmiechy, przedzierające się przez piosenki. Westchnęłam. Już wiedziałam, kto za tym stał. Wściekłym krokiem skierowałam się na dół. W salonie siedziało dwóch chłopaków, w tym mój brat. Grali w nieznajomą dla mnie grę na telewizorze. Podeszłam do wieży stereo, która stała za kanapą, po czym wyłączyłam nieznośną muzykę.

- Co do cholery?! – wrzasnął mój brat, odwracając się szybko.

- No właśnie. Co tu się dzieje do cholery?! – krzyknęłam, a mój głos zapiszczał trochę.

- A gówno cię to powinno obchodzić! Mój dom! – stwierdził głośno i przybił piątkę z drugim chłopakiem.

- To jest mój dom! Za moje pieniądze! – odparłam zła.

- To ja tu za nas odpowiadam! – oznajmił i wstał z kanapy. Serce podskoczyło mi.

- Skończ tę imprezę! – nakazałam, ale Chris jedynie parsknął śmiechem.

- Patrz. To jest Nick. Nick jest fajnym chłopakiem. Powinnaś być z Nickiem, a nie z jakimś frajerem – powiedział, a ja zacisnęłam wargi w wąską linię. Widziałam puste butelki po piwie oraz wódce.

- Właśnie. Chętnie wezmę cię w obroty, mała – powiedział ów Nick, podchodząc do mnie – Moja dziewczyna o niczym się nie dowie – szepnął mi do ucha.

- Odwal się, debilu! – krzyknęłam, odpychając chłopaka. 

Rzuciłam tylko zrozpaczone spojrzenie Christopherowi i pobiegłam do swojego pokoju. Upadłam na łóżko, a mój laptop prawie spadł. Spojrzałam na fotografię w ramce, która przedstawiała naszą rodzinę.

- Mamo... Dlaczego? – jęknęłam ze łzami w oczach.

******************

Hej! Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale w domu Internet mi się skończył, więc no... Teraz siedzę u siostry i pilnuję jakiegoś robotnika, więc jest rozdział! Mam już w gotowości następny, który będzie w czwartek!

Kocham Was mocno!

~~Zmierzchu :*

Continue Reading

You'll Also Like

Na Sprzedaż By Azriaxx

Mystery / Thriller

271K 6.6K 26
Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie d...
207K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
17K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
363K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...