Ellie ciąg dalszy
Przygotowania do planu włamania się do gabinetu Matki trwały cały dzień. Po pierwsze należało zebrać odciski jej palców i zdobyć kod otwierający jej drzwi. Tym zajęli się Cody i Noah. Moim zadaniem było zorganizowanie broni. W Jaskiniach był zakaz noszenia broni, pod groźbą banicji. Broń była dostępna jedynie na strzelnicy i pilnowano by jej nie wynieść. Przez cały ranek zastanawiałam się jak przemycić broń. Jednak, gdy próbowałam wynieść broń, maszyna przy drzwiach pikała i kazali mi ją odnieść. Zgrywałam wtedy głupią blondynkę i grzecznie odnosiłam broń na miejsce.
-Ma ktoś jakiś pomysł, by tą broń wynieść? - Spytałam się Noaha i Cody'ego. Siedzieliśmy u blondyna, ponieważ on mieszkał sam i mieliśmy większą swobodę. Nie wiadomo co z Tracy. Nie mogliśmy jej nigdzie znaleźć.
-Wierz mi kochana, nie da rady wynieść tej broni - Stwierdził nasz złodziej. - Wielu już próbowało i poległo.
-Może broni się nie da wynieść, ale ich części zapewne tak - Powiedział Noah - No chyba że zachipowali każdy atom tych karabinów czy pistoletów. To wtedy się nie da.
-Noah jesteś geniuszem! - Krzyknęłam -Chodź idziemy postrzelać.
-Zaraz będzie obiad, a po obiedzie umówiłem się Patrickiem. Matka pozwoliła nam wyjść.
-No dobra, czyli Cody mi pomoże mam rację?
-A mam jakiś inny wybór? - Odezwał się najniższy chłopak.
-Nie, a teraz idziemy na obiad.
Jadalnie tak jak prawie cały ośrodek były podzielone na męską i żeńską część. Oczywiście ja musiałam siedzieć z chłopakami. Na obiad podali pierogi z mięsem.
-Pewnie znowu dali nam ludzkie - zaśmiałam się.
-Szkoda że nie ma krwi, wtedy byśmy wiedzieli czy jest ludzkie czy nie - Stwierdził Noah.
-Cześć! - Do naszego stolika dosiedli się Brian i Patrick. Ten drugi zmierzwił Noahowi włosy i usiadł koło niego. - Idziemy potem na kuchnie, by nam to wyjaśnili idziecie z nami?
-Co wyjaśnić? - Zdziwił się Cody, którego nie było przy akcji z mięsem.
Noah wyjaśnił wszystko co się stało wczoraj po powrocie. Blondyn spojrzał na pierogi i rzucił widelcem.
-Przepraszam - Powiedział i odszedł od stołu.
Chłopcy oraz ja też straciliśmy apetyt. Udaliśmy się więc do kuchni.
-Hej Nate - Przywitał się Brian. Nate był wysokim chłopakiem o czarno-fioletowych włosach, tunelach w uszach i szarych oczach. Pod fartuchem miał niebieską koszulę i czarne spodnie, na nogach miał czerwone trampki. - Możesz mi powiedzieć co było wczoraj na kolację, w sensie jakie mięso?
-Nie jestem pewien, ale chyba to był wół, czekaj spytam się Axela. Zaczekajcie tutaj.
Po paru minutach Nate zjawił się z niskim grubym chłopakiem o szarych loczkach i piaskowych oczach. Ubrany był w fartuch, tyle że w przeciwieństwie do Nate'a jego był umazany krwią, w ręku trzymał tasak.
-To nie jest ludzka prawda? - Wyszeptał Patrick do Noaha?
-To posoka, nawet to czuję, ludzka jest słodsza.
-Na kolację wczoraj był wół, przecież dobrze wiecie.
-Albo kłamiecie, albo nie jesteście tego świadomi - Powiedziałam
-Tak, w ogóle co ty tutaj robisz? - Spytał się Axel? - Nie powinnaś być w damskiej części?
-I tak i nie, chciałam strzelać, więc zamienili mnie z moim przyjacielem który chciał leczyć. I teraz siedzę z chłopakami.
-Ty umiesz strzelać? - Zdziwił się Nate
-Na pewno lepiej strzelam niż ty smażysz mięso - Odgryzłam się. - Mięso które nam wczoraj daliście było ludzkie.
Obaj kucharze byli zszokowani tą informacją.
-Jesteście pewni? - Spytał się rzeźnik.
Zemdlałem na widok krwi, więc tak jesteśmy pewni.
-Mdlejesz na widok krwi? - Axel popatrzył na niego jak na idiotę. - Do kuchni byś się nie nadawał
-Tylko na widok ludzkiej, więc o ile nie podajecie tu człowieczyzny to mogę pracować. CV mam złożyć u ciebie czy może u Matki? - Zripostował się Noah.
-Możemy zobaczyć wczorajszą partię? - Spytał się Brian, poprawiając okulary.
-No niech wam będzie. - Nate zaprowadził nas do chłodni i wskazał na jeden z haków.
Kawał mięsa był duży, za duży jak na człowieka. Jednak gdy go mocno ścisnęłam poleciała krew. Noah padł na ziemię i gdyby nie Patrick walnął by głową o ziemię.
-Kto był na tyle wielki by mieć tyle mięsa? - Zdziwiłam się
-Może po śmierci napompowali go hormonami, albo wodą - Stwierdził Nate, chowając twarz w dłoniach - Jak Matka się o tym dowie to po nas.
-Mam wrażenie że ona wie - Powiedziałam - To chyba jej dzieło. A teraz zostawiam was z tą zagadką, ja muszę iść. Na razie.
Wyszłam z kuchni i jak najszybciej pobiegłam na strzelnicę. Wcześniej ukradłam z kuchni trochę warzyw i trzy kromki chleba. Gdy chciałam otworzyć drzwi, okazały się zamknięte. Dopiero później zobaczyłam karteczkę z napisem "Z powodu awarii strzelnica nieczynna. Przepraszamy za utrudnienia"
-Kurwa - wyszeptałam do siebie i ruszyłam w stronę części wspólnej, mając nadzieje że napotkam Tracy albo Petera. Niestety nie znalazłam nikogo. Postanowiłam pograć w jakąś grę. Szybko mi się jednak znudziło i wróciłam do pokoju. Na korytarzu usłyszałam jakieś jęki, dochodziły z pokoju Noaha i Patricka. Poszłam do swojego pokoju. Brian akurat sprzątał. Zobaczył moją minę i się spytał
-Co jest?
-Patrick i Noah - rzuciłam krótko.
-Czy oni?...
-Tak, grzmocą się. - Odpowiedziałam za niego.
-Nie pierwszy raz zresztą - Rzekł Brian
-Już to robili wcześniej?
-Znaczy Patrick, z innymi chłopakami, więc Noah nie jest pierwszy.
-A z tobą? - Spytałam się - robiliście to?
-Nie, jest dla mnie tylko przyjacielem.
-Dobra, Brian ja się prześpię bo jestem zmęczona- Powiedziałam to i położyłam się na łóżku.
Gdy się obudziłam, Briana nie było w pokoju. Popatrzyłam się na zegarek, dochodziła 10 wieczorem. Wymknęłam się z pokoju i udałam się do Cody'ego.
-Noaha i reszty jeszcze nie ma? - Spytałam się, gdy weszłam.
-Noah chyba zaraz przyjdzie, ale przez cały dzień nie mam kontaktu z Tracy i Peterem.
-Trochę się boję - podzieliłam swoje obawy - A co będzie jak nas złapią?
-Chcesz się teraz wycofać? - Spytał Cody - Nie ma mowy, przez cały dzień zdobywałem kod do gabinetu Matki. Nie poddam się teraz.
Do środka wszedł Noah, wyglądał jakoś inaczej, coś się zmieniło w jego wyglądzie. Gdy spojrzałam w dół już wiedziałam co.
-Fajne spodnie, Patricka? - Spytałam się. Noah zamiast skórzanych spodniach, ubrał szare rurki Patricka.
-Co, a tak. - Powiedział jakby nie obecny - To co idziemy?
Całą trójką najciszej jak potrafiliśmy opuściliśmy męską część i przedarliśmy się do wspólnej części. W Jaskiniach było totalnie ciemno, paliły się jedynie światła awaryjne.
-Dobra, Ellie i Noah stoicie na czatach - powiedział Cody - Ja się włamuje i sprawdzam czy nie ma cichych alarmów, potem wołam Noaha by sprawdził komputer, wszystko jasne?
Kiwnęliśmy głową, że tak. Blondyn przystąpił do akcji, w ciągu trzech minut rozbroił zamek i wszedł do gabinetu Matki.
Z drugiego końca korytarza usłyszałam hałas. Ktoś biegł w naszą.
-Mówiłem Tracy, że odwołujemy akcje! - Krzyczał Peter, biegnąc w naszą stronę. Biegł co raz szybciej, aż wylądował na Noahu. Zaczął go okładać pięściami. - Mówiłem! Mówiłem! Mówiłem!
Peter był wściekły, bił Noaha, a chłopak nawet nie mógł się wydostać. Dokładnie wiedział, gdzie uderzyć. Próbowałam go odciągnąć.
-Peter! - Krzyczałam, jednak ten mnie nie słuchał - Tracy nam nic nie mówiła, nie widzieliśmy się z nią.
-Peter on krwawi! - Krzyknęłam.
Czarnowłosy spojrzał na Noaha, był nie przytomny. Nie wiem czy od bicia, czy od widoku krwi.
Peter popatrzył na mnie i znów na Noaha. Później wyszeptał jedno imię
-Megane - I uciekł z powrotem do damskiej części.
W Jaskinach rozległ się alarm. Jeśli zobaczą otwarte drzwi do gabinetu, możemy mieć przesrane. Ale Cody był w środku, co robić?
-Przepraszam Cody - Wyszeptałam i zamknęłam drzwi.
Następnie resztkami sił zaciągnęłam Noaha do swojego pokoju.
-Ellie? - Spytał się Brian, który najwidoczniej już spał - Gdzie ty...O Mój Boże! - Krzyknął gdy zobaczył Noaha.
-Nie mów Patrickowi i mi pomóż z nim!
-Gdzie wyście byli?!
-Chcieliśmy się włamać do gabinetu Matki! I nagle przybiegł Peter i go zaczął bić.
-Brian, Ellie nie widzieliście....Co mu się stało?! - Krzyknął Patrick, który wpadł do naszego pokoju. Na sobie miał skórzane spodnie.
Noah zaczął się dusić, pomogliśmy mu się podnieść. Z jego ust zaczęła lecieć ciemna maź.
Podczas tych trzech dni spędzonych w damskiej strefie nauczył się jednej rzeczy.
-Noah ma wylew.
Kończymy rozdział teraz i takie ogłoszenie jedno. Znowu zmiana narratora, ale wcześniej dowiecie się o czym rozmawiali Peter, Justin i Stephanie.
Do wyboru narratora macie
Ellie
Noah
Patrick
Brian
Peter
Rozdział ten dedykuje LohdUfos która ma dziś urodziny, sto lat i tak dalej. Każdy teraz piszę jej wiadomość i składa życzenie bo jak nie to uśmiercę waszego ulubionego bohatera :) Życzę miłych snów