Obiekt 071A

Juuzou98 tarafından

56.9K 4.6K 804

Wyobraź sobie, że budzisz się w białym pokoju i nie masz żadnych wspomnień. Nie wiesz jak się nazywasz a ni j... Daha Fazla

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Liebster Awards
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42

Rozdział 34

756 66 19
Juuzou98 tarafından

Ellie ciąg dalszy

Przygotowania do planu włamania się do gabinetu Matki trwały cały dzień. Po pierwsze należało zebrać odciski jej palców i zdobyć kod otwierający jej drzwi. Tym zajęli się Cody i Noah. Moim zadaniem było zorganizowanie broni. W Jaskiniach był zakaz noszenia broni, pod groźbą banicji. Broń była dostępna jedynie na strzelnicy i pilnowano by jej nie wynieść. Przez cały ranek zastanawiałam się jak przemycić broń. Jednak, gdy próbowałam wynieść broń, maszyna przy drzwiach pikała i kazali mi ją odnieść. Zgrywałam wtedy głupią blondynkę i grzecznie odnosiłam broń na miejsce.

-Ma ktoś jakiś pomysł, by tą broń wynieść? - Spytałam się Noaha i Cody'ego. Siedzieliśmy u blondyna, ponieważ on mieszkał sam i mieliśmy większą swobodę. Nie wiadomo co z Tracy. Nie mogliśmy jej nigdzie znaleźć.

-Wierz mi kochana, nie da rady wynieść tej broni - Stwierdził nasz złodziej. - Wielu już próbowało i poległo.

-Może broni się nie da wynieść, ale ich części zapewne tak - Powiedział Noah - No chyba że zachipowali każdy atom tych karabinów czy pistoletów. To wtedy się nie da.

-Noah jesteś geniuszem! - Krzyknęłam -Chodź idziemy postrzelać.

-Zaraz będzie obiad, a po obiedzie umówiłem się Patrickiem. Matka pozwoliła nam wyjść.

-No dobra, czyli Cody mi pomoże mam rację?

-A mam jakiś inny wybór? - Odezwał się najniższy chłopak.

-Nie, a teraz idziemy na obiad.

Jadalnie tak jak prawie cały ośrodek były podzielone na męską i żeńską część. Oczywiście ja musiałam siedzieć z chłopakami. Na obiad podali pierogi z mięsem.

-Pewnie znowu dali nam ludzkie - zaśmiałam się.

-Szkoda że nie ma krwi, wtedy byśmy wiedzieli czy jest ludzkie czy nie  - Stwierdził Noah.

-Cześć! - Do naszego stolika dosiedli się Brian i Patrick. Ten drugi zmierzwił Noahowi włosy i usiadł koło niego. - Idziemy potem na kuchnie, by nam to wyjaśnili idziecie z nami?

-Co wyjaśnić? - Zdziwił się Cody, którego nie było przy akcji z mięsem.

Noah wyjaśnił wszystko co się stało wczoraj po powrocie.  Blondyn spojrzał na pierogi i rzucił widelcem. 

-Przepraszam - Powiedział i odszedł od stołu.

Chłopcy oraz ja też straciliśmy apetyt. Udaliśmy się więc do kuchni.

-Hej Nate - Przywitał się Brian. Nate był wysokim chłopakiem o czarno-fioletowych włosach, tunelach w uszach i szarych oczach. Pod fartuchem miał niebieską koszulę i czarne spodnie, na nogach miał czerwone trampki. - Możesz mi powiedzieć co było wczoraj na kolację, w sensie jakie mięso?

-Nie jestem pewien, ale chyba to był wół, czekaj spytam się Axela. Zaczekajcie tutaj.

Po paru minutach Nate zjawił się z niskim grubym chłopakiem o szarych loczkach i piaskowych oczach. Ubrany był w fartuch, tyle że w przeciwieństwie do Nate'a jego był umazany krwią, w ręku trzymał tasak.

-To nie jest ludzka prawda? - Wyszeptał Patrick do Noaha?

-To posoka, nawet to czuję, ludzka jest słodsza.

-Na kolację wczoraj był wół, przecież dobrze wiecie.

-Albo kłamiecie, albo nie jesteście tego świadomi - Powiedziałam

-Tak, w ogóle co ty tutaj robisz? - Spytał się Axel? - Nie powinnaś być w damskiej części?

-I tak i nie, chciałam strzelać, więc zamienili mnie z moim przyjacielem który chciał leczyć. I teraz siedzę z chłopakami.

-Ty umiesz strzelać? - Zdziwił się Nate

-Na pewno lepiej strzelam niż ty smażysz mięso - Odgryzłam się. - Mięso które nam wczoraj daliście było ludzkie.

Obaj kucharze byli zszokowani tą informacją.

-Jesteście pewni? - Spytał się rzeźnik.

Zemdlałem na widok krwi, więc tak jesteśmy pewni. 

-Mdlejesz na widok krwi? - Axel popatrzył na niego jak na idiotę. - Do kuchni byś się nie nadawał

-Tylko na widok ludzkiej, więc o ile nie podajecie tu człowieczyzny to mogę pracować. CV mam złożyć u ciebie czy może u Matki? - Zripostował się Noah. 

-Możemy zobaczyć wczorajszą partię? - Spytał się Brian, poprawiając okulary.

-No niech wam będzie. - Nate zaprowadził nas do chłodni i wskazał na jeden z haków.

Kawał mięsa był duży, za duży jak na człowieka. Jednak gdy go mocno ścisnęłam poleciała krew. Noah padł na ziemię i gdyby nie Patrick walnął by głową o ziemię.

-Kto był na tyle wielki by mieć tyle mięsa? - Zdziwiłam się

-Może po śmierci napompowali go hormonami, albo wodą - Stwierdził Nate, chowając twarz w dłoniach - Jak Matka się o tym dowie to po nas.

-Mam wrażenie że ona wie - Powiedziałam - To chyba jej dzieło. A teraz zostawiam was z tą zagadką, ja muszę iść. Na razie.

Wyszłam z kuchni i jak najszybciej pobiegłam na strzelnicę. Wcześniej ukradłam z kuchni trochę warzyw i trzy kromki chleba. Gdy chciałam otworzyć drzwi, okazały się zamknięte. Dopiero później zobaczyłam karteczkę z napisem "Z powodu awarii strzelnica nieczynna. Przepraszamy za utrudnienia"

-Kurwa - wyszeptałam do siebie i ruszyłam w stronę części wspólnej, mając nadzieje że napotkam Tracy albo Petera. Niestety nie znalazłam nikogo. Postanowiłam pograć w jakąś grę. Szybko mi się jednak znudziło i wróciłam do pokoju. Na korytarzu usłyszałam jakieś jęki, dochodziły z pokoju Noaha i Patricka. Poszłam do swojego pokoju. Brian akurat sprzątał. Zobaczył moją minę i się spytał

-Co jest?

-Patrick i Noah - rzuciłam krótko.

-Czy oni?...

-Tak, grzmocą się. - Odpowiedziałam za niego.

-Nie pierwszy raz zresztą - Rzekł Brian

-Już to robili wcześniej?

-Znaczy Patrick, z innymi chłopakami, więc Noah nie jest pierwszy.

-A z tobą? - Spytałam się - robiliście to?

-Nie, jest dla mnie tylko przyjacielem.

-Dobra, Brian ja się prześpię bo jestem zmęczona- Powiedziałam to i położyłam się na łóżku.

Gdy się obudziłam, Briana nie było w pokoju. Popatrzyłam się na zegarek, dochodziła 10 wieczorem. Wymknęłam się z pokoju i udałam się do Cody'ego. 

-Noaha i reszty jeszcze nie ma? - Spytałam się, gdy weszłam.

-Noah chyba zaraz przyjdzie, ale przez cały dzień nie mam kontaktu z Tracy i Peterem. 

-Trochę się boję - podzieliłam swoje obawy - A co będzie jak nas złapią? 

-Chcesz się teraz wycofać? - Spytał Cody - Nie ma mowy, przez cały dzień zdobywałem kod do gabinetu Matki. Nie poddam się teraz.

Do środka wszedł Noah, wyglądał jakoś inaczej, coś się zmieniło w jego wyglądzie. Gdy spojrzałam w dół już wiedziałam co. 

-Fajne spodnie, Patricka? - Spytałam się. Noah zamiast skórzanych spodniach, ubrał szare rurki Patricka.

-Co, a tak. - Powiedział jakby nie obecny - To co idziemy?

Całą trójką najciszej jak potrafiliśmy opuściliśmy męską część i przedarliśmy się do wspólnej części. W Jaskiniach było totalnie ciemno, paliły się jedynie światła awaryjne.

-Dobra, Ellie i Noah stoicie na czatach - powiedział Cody - Ja się włamuje i sprawdzam czy nie ma cichych alarmów, potem wołam Noaha by sprawdził komputer, wszystko jasne?

Kiwnęliśmy głową, że tak. Blondyn przystąpił do akcji, w ciągu trzech minut rozbroił zamek i wszedł do gabinetu Matki.

Z drugiego końca korytarza usłyszałam hałas. Ktoś biegł w naszą. 

-Mówiłem Tracy, że odwołujemy akcje! - Krzyczał Peter, biegnąc w naszą stronę. Biegł co raz szybciej, aż wylądował na Noahu. Zaczął go okładać pięściami. - Mówiłem! Mówiłem! Mówiłem! 

Peter był wściekły, bił Noaha, a chłopak nawet nie mógł się wydostać. Dokładnie wiedział, gdzie uderzyć. Próbowałam go odciągnąć.

-Peter! - Krzyczałam, jednak ten mnie nie słuchał - Tracy nam nic nie mówiła, nie widzieliśmy się z nią. 

-Peter on krwawi! - Krzyknęłam.

Czarnowłosy spojrzał na Noaha, był nie przytomny. Nie wiem czy od bicia, czy od widoku krwi.

Peter popatrzył na mnie i znów na Noaha. Później wyszeptał jedno imię

-Megane - I uciekł z powrotem do damskiej części.

W Jaskinach rozległ się alarm. Jeśli zobaczą otwarte drzwi do gabinetu, możemy mieć przesrane. Ale Cody był w środku, co robić? 

-Przepraszam Cody - Wyszeptałam i zamknęłam drzwi.

Następnie resztkami sił zaciągnęłam Noaha do swojego pokoju.

-Ellie? - Spytał się Brian, który najwidoczniej już spał - Gdzie ty...O Mój Boże! - Krzyknął gdy zobaczył Noaha.

-Nie mów Patrickowi i mi pomóż z nim!

-Gdzie wyście byli?!

-Chcieliśmy się włamać do gabinetu Matki! I nagle przybiegł Peter i go zaczął bić.

-Brian, Ellie nie widzieliście....Co mu się stało?! - Krzyknął Patrick, który wpadł do naszego pokoju. Na sobie miał skórzane spodnie. 

Noah zaczął się dusić, pomogliśmy mu się podnieść. Z jego ust zaczęła lecieć ciemna maź.

Podczas tych trzech dni spędzonych w damskiej strefie nauczył się jednej rzeczy.

-Noah ma wylew.

Kończymy rozdział teraz i takie ogłoszenie jedno. Znowu zmiana narratora, ale wcześniej dowiecie się o czym rozmawiali Peter, Justin i Stephanie. 

Do wyboru narratora macie

Ellie

Noah

Patrick

Brian

Peter

Rozdział ten dedykuje LohdUfos która ma dziś urodziny, sto lat i tak dalej. Każdy teraz piszę jej wiadomość i składa życzenie bo jak nie to uśmiercę waszego ulubionego bohatera :) Życzę miłych snów

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

90.8K 10.4K 20
❝Miasto pełne kłamstw nigdy nie powie ci prawdy❞ Paryż. Niegdyś miasto przyjaźni i miłości, teraz ─ królestwo strachu i nienawiści. W pożarach gin...
12K 496 34
A gdyby do strefy A nie trafiła tylko Teresa? Gdyby w strefie pojawiły się jeszcze dwie dziewczyny? Poznajcie przygody dwóch nastolatek, które są go...
73.2K 4K 32
Rok 2044, 3 wojna światowa, Losy całego świata widziane z oczu jednego młodzieńca z polskiej armii, oraz ponowna walka o niepodległość po prawie 100...
50K 4K 43
Kontynuacja "Obcego Ptaka". Izydora "Izzy" Chavez już wie, że ma potężnych wrogów, ale także przyjaciół. Właśnie zaczyna naukę w Akademii archanio...