Obiekt 071A

By Juuzou98

56.9K 4.6K 804

Wyobraź sobie, że budzisz się w białym pokoju i nie masz żadnych wspomnień. Nie wiesz jak się nazywasz a ni j... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Liebster Awards
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42

Rozdział 29

1K 112 30
By Juuzou98

Pan Cinder ma swój czas

Kobieta zaprosiła nas wszystkich do stołu i zawołała obsługę, by przyniosła nam coś do jedzenia. 

-Dostałam wiadomość od twojej mamy - zwróciła się do Bonnie - Spodziewałam się was, dlatego kazałam sfałszować wasze wyniki, byście się mogli tu dostać.

-Sfałszować? - Zdziwił się Peter - Ale przecież.

-Och z daleka widać, że jesteście Nosicielami - Machnęła ręką królowa. - A teraz jeśli możecie mi to dać byłabym wdzięczna.

Bonnie pogrzebała chwilę w kieszeni i wyciągnęła fiolkę z pomarańczowym płynem.

-Dziękuje. - Charlotte odchyliła główkę fiolki i wlała sobie do ust. - Jeszcze tydzień a skończyłabym jak mój brat.

-Brat bliźniak? - Spytałem się.

-Co? Nie. Nie mam brata bliźniaka. Skąd w ogóle to pytanie.

-Bo większość dorosłych ludzi od trzydziestki ma brata, bądź siostrę bliźniaczkę.

-Tak, zwany Projekt 2. Powstał on jakieś 4 lata po wydostaniu się wirusa. Chciano zredukować liczbę ludności, by Plus się nie rozprzestrzenił. Wymyślono więc sposób, bez zbędnego zabijania, kobieta mogła urodzić tylko bliźniaki o różnych płciach, inaczej płód czekałaby aborcja. Ja miałam to szczęście że urodziłam się parę lat przed tym projektem. Zaobserwowano u bliźniaków, że są odporni na choroby.  Wybrano kilka z nich by zajęły się badaniem nad szczepionką.

-Justin i Olivia Silverstone.

-Między innymi oni. - Zgodziła się królowa z Peterem

Do pomieszczenia weszli służący i podali jedzenie.  Rozmowa została przerwana, a my zajęliśmy się posiłkiem. 

-Jak już skończycie jeść, służba odprowadzi was do pokoi. - Charlotte wstała od stołu i wyszła z pokoju.

-Nie uważacie, że to trochę dziwne? - Spytała się Ellie - Zabierają nas wprost do królowej, a ta z nami gada jakbyśmy byli jej starymi znajomymi.

-Faktycznie, coś tu jest nie tak. - Zabrałem głos - Bonnie, co ci mówiła mama.

-Powiedziała mi, że musimy znaleźć Jaskinię, tam znajdziemy schronienie, ale wcześniej musimy iść do Londynu, by dać królowej lek. Nic nie mówiła, że będzie na nas oczekiwać. Myślicie że ona jeszcze żyje?

-Kto? - Spytał się Peter.

-Moja mama, co jeśli Zero ją zabiło?

-Jeśli zabiło to koniec - Powiedziała Ellie - Dla nich koniec.

-Jaki jest więc plan? - Spytałem się

-Zjedzmy, wyśpijmy się i z samego rana wyruszymy szukać Jaskiń. - Zaplanował Peter.

-A właśnie, zapomniałam - wtrąciła się Bonnie - Mama prosiła mnie bym nic nie wspominała królowej o Jaskini.

Gdy skończyliśmy jeść, weszła służba i zabrała nam talerze. Następnie udaliśmy się swoich nowych pokoi. Każdy miał dla siebie. Wszedłem do swojego pokoju, miał cytronowe ściany i duże łóżko z baldachimem, w pomieszczeniu była jeszcze duża szafa i duże okno z widokiem na miasto.  Postanowiłem, że wezmę prysznic. Rozebrałem się i udałem się do mojej prywatnej łazienki. Wszedłem pod prysznic i gapiłem się na aparaturę. Większość pryszniców miały ze dwa kurki, ten miał chyba z sześć. Spoko Noah, upomniałem siebie w myślach, jesteś elektrykiem, czemu nie możesz też zostać hydraulikiem? Pokręciłem jeden kurek i nic się nie stało. Przy drugim coś zaczęło syczeć w rurach. Za trzecim razem zostałem oblany wrzącą wodą pod super wysokim ciśnieniem. Ktoś powinien dać mi instrukcje obsługi to tego prysznica, bo prędzej zginę niż się umyje. Po około 10 minutach obczaiłem jak to urządzenie działa. Wykonałeś krok pierwszy umycia się, brawo Noah, możesz sobie przybić piątkę. Przechodzimy do kroku drugiego, wybierz sobie mydło. Było tam chyba z 20 różnych mydeł. Cytrynowe, Lawendowe, Cynamonowe, Wanilia, Czekolada i kupa innych. Zdecydowałem się na Cynamonowy. Gdy już się umyłem i wytarłem, pora było zdecydować w co się ubrać. Otworzyłem pokaźną szafę i zobaczyłem królewskie stroje. Głównie koszule i garnitury. Ech, zero skóry. Wybrałem czarną marynarkę i białą koszulkę. Spodnie wziąłem od siebie. Uczesałem się i poszedłem do Petera. Idąc długim korytarzem usłyszałem czyjeś głosy. Schowałem się za róg i nasłuchiwałem

-Jest wasza wysokość pewna, że to te dzieciaki? 

-Tak jestem, powiedzieli mi że w grupie będzie jeden chłopak o czarnych włosach i oczach, oraz dziewczyna z krótkimi rudymi włosami. Musicie ich przetrzymać tak długo, dopóki tu nie przyjadą.

-Zrozumiałem Wasza Wysokość - Strażnik i Charlotte się oddali. 

Ekstra, pomyślałem, kolejne miejsce z którego musimy się zwijać. Wróciłem się do swego pokoju, spakowałem rzeczy do plecaka i wysłałem wszystkim smsa, że się zwijamy. 

Po około 3 minutach wszyscy byli w moim pokoju. Wyjaśniłem im dlaczego musimy uciekać.

-Jak niby  stąd wyjdziemy? - Spytała się Ellie - To przecież jest forteca.

-Wcześniej udawaliśmy zdrowych, to teraz udajemy chorych. - Zaproponowałem - Wyjdziemy, tak jak weszliśmy, tylko że na odwrót.

-Czyli? - Zdziwił się Peter

-Krew, idioto, krew. Jesteśmy Nosicielami, zarażamy. Jak nas zobaczą z krwią to dziesięciometrowym patykiem nas nie tkną.

-Ale ty zemdlejesz jak zobaczysz krew. - Odezwała się Bonnie

-Będziecie musieli mnie ponieść jak Królewnę Śnieżkę do zamku.

Ustaliliśmy więc plan, wydostajemy się z pałacu. Oblewamy się krwią, później Peter mnie nosi, Ellie strzela, a Bonnie szuka wozu.

Ucieczka z pałacu i krew poszła nam znakomicie. Nie pytajcie co było dalej, zemdlałem.



Obudził mnie mocny podskok samochodu. Znajdowałem się na tyłach dużej furgonetki, byłem przykryty jakimiś kocami, a pod głową miałem poduszki.

-Jak długo spałem? - Spytałem się, wstając z ziemi.

-Z jakieś 20 minut - Odpowiedział Peter i podał mi butelkę z wodą.

-Gonią nas?

-Na całe szczęście nie, ale jakbyś mógł się zająć nawigacją by nas nie namierzyli było by super.

-Robi się. 

Po około 4 minutach, nawigacja została wyłączona. Zaczęliśmy robić porządki w furgonetce, Ellie znalazła chyba z 5 pistoletów i jeden karabin maszynowy. Peter, kupę pigułek, syropków i innego medycznego badziewia. Ja znalazłem trochę kabli i innych procesorów. Postanowiłem władować to wszystko do plecaka, może później coś z tym zrobię. Nagle pojazd się zatrzymał, rzuciło nas wszystkich do przodu.

-Bonnie, co się dzieje? - Spytała się Ellie

-Dalej idziemy z buta, nie da rady przejechać przez ten las.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy przez te krzaki. 

-Czy ktoś w ogóle wie, gdzie są te Jaskinie? - Spytałem się

-Tylko tyle że są na północy i tam idziemy - Odpowiedział Peter.

Po około godzinie marszu zaczynało się ściemniać.

-Robimy postój - zażądała Ellie - Zaraz będzie ciemno.

Tak, więc rozbiliśmy obóz. Rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy nasze racje żywnościowe. Później położyliśmy się spać i zasnęliśmy.

Rankiem usłyszałem jakieś śmiechy, myślałem że to reszta moich przyjaciół już wstała, ale gdy się obejrzałem wszyscy spali. Pewnie mi się to przyśniło, wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej spać. Niestety znów usłyszałem śmiechy.  Popatrzyłem się po lesie i zobaczyłem jakiś ruch w krzakach.

-Ellie - Potrząsnąłem za ramie, osobnika który był najbliżej - Tu ktoś jest.

Dziewczyna wstała, a razem z nią reszta. Ellie przeładowała karabin i razem z nami ruszyła w stronę śmiechu. Weszliśmy w krzaki, a gdy z nich wyszliśmy ujrzeliśmy postać. Był to wysoki chłopak, o brązowych włosach, małej szczęce i długiej szyi. Na nosie spoczywały mu duże rogowe okulary, zasłaniające karmelowe oczy. Ubrany był w zgniłozieloną koszulkę sięgającą mu do pół uda, oraz czarne rurki. Na nogach miał czarne, skórzane buty wojskowe. Celował do nas z karabinu, ale na widok Ellie trochę się zdziwił.

-Rzuć broń - Powiedział ze stoickim spokojem.

Ellie opuściła broń i uniosła ręce do góry, zresztą jak cała reszta.

-A kogoż mu ty złapaliśmy? - Zaśmiał się drugi głos, który wyszedł za krzaków. Był o głowę niższy od tego pierwszego, miał czarne włosy ze złotymi cienkimi pasemkami, zieloną bluzę bejsbolową i wytarte szare rurki, na nogach miał czarne trampki, a w rękach trzymał dwa pistolety. Gdy spojrzałem mu w oczy doznałem szoku, były to najdziwniejsze oczy, jakie dane było mi zobaczyć. Prawe oko miał błękitne, nie był to zwykły błękit, kolor można porównać do nieba w najpogodniejszy i bezchmurny dzień,  lewe z kolei było ciemnobrązowe, zupełnie jak heban, patrząc się dłużej na jego oczy moje źrenice zaczęły wariować. Dostrzegłem też że na szyi ma tatuaż w kształcie róży.

-Czwórkę obozowiczów, którzy weszli na nasz teren, co z nimi robimy?

  -Może zadamy im parę pytań - Zaproponował wysoki. - Imiona

Po kolei każdy z nas się przedstawiał.

-Możecie opuścić tą broń - Poprosiła Ellie - Trzymacie ją tak nieudolnie, że zaraz się boje że wam wystrzeli i zrobicie sobie krzywdę.

-Dlaczego ty do nas celowałaś a nie Peter lub Noah?

-Bo on kiepsko strzela - Odpowiedziałem za Ellie

-Dzięki, to samo ci powiem jak będziesz bandażować komuś ramię. - Odgryzł się Peter - Możecie powiecie jak się nazywacie.

-Brian - powiedział wysoki

-Patrick - Odezwał się chłopak z heterochromią.

-Szukamy Jaskiń - odezwała się Bonnie - Może coś o nich wiecie. 

Na nazwę Jaskinie, chłopcy wyraźnie się wzdrygnęli.

-Skąd wiecie o Jaskiniach? -Spytał się Brian. 

Wyjaśniliśmy wszystko kim jesteśmy i co tu robimy.

-Bierzcie rzeczy i idziemy - Rozkazał Brian - Ojciec zadecyduje co z wami będzie.

Mógłbym pisać dalej, ale pozostawię was w niepewności. Zresztą nie chce mi się opisywać drogi do Jaskiń. Jak idą przez las i idą bla bla bla. Dlatego cała reszta będzie w kolejnym rozdziale pisanym dalej z perspektywy Noah. Zachęcam do głosowania, gwiazdkowania i komentowania tych moich zacnych wypocin. Pozdrawiam wasz kochany autor na Wattpadzie <3



Continue Reading

You'll Also Like

200K 10.5K 76
Jedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wi...
283K 16.1K 42
"Nie jestem przerażony. Ludzie dawno przestali wzbudzać mój strach." Pojawiły się ponad sto lat temu. Nikt nie wie czemu ani jak. Czy zrodziły...
12K 496 34
A gdyby do strefy A nie trafiła tylko Teresa? Gdyby w strefie pojawiły się jeszcze dwie dziewczyny? Poznajcie przygody dwóch nastolatek, które są go...
29.3K 1.1K 25
Historia siedemnastoletniej dziewczyny która wydostała się z labiryntu. Na początku wszystko układa się dobrze, lecz czasem sprawy zaczynają się komp...