Runaway (Larry Stylinson)

By chojrak

267K 20K 131K

Kontynuacja Fast and Dangerous. Opis: Wydarzenia z zeszłego lata wiele zmieniły w życiu Harry'ego. Nierozwiąz... More

Prolog
Rozdział Pierwszy
Rozdział Drugi
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Trzynasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Epilog
Podziękowania!

Rozdział Piąty

10.7K 1K 2.8K
By chojrak

- Jeśli facet usypia zaraz po seksie, to znak, że był do dupy. 

- Facet? 

- Seks. 

 Louis usypia zaraz po... Harry słucha uważnie rozmowy Ruby i Briana, chociaż sprawia wrażenie mało zainteresowanego. Siedzi po turecku w rogu swojego łóżka i próbuje rozwiązać zadanie z matematyki, nad którym siedzi już od dwudziestu minut. Zaprosił przyjaciół po to, aby dotrzymali mu towarzystwa bo nie lubi siedzieć sam, ale przy nich tym bardziej nie umie się skupić. Ale wątpi, że będąc sam, odrobiłby chociaż jedno zadanie. 

- Dobrze wiedzieć - załamana przyjaciółka wstaje i opada na materac obok Harry'ego, a Brian wychodzi z pokoju po coś do picia. - Jak Ci idzie zadanie? 

- Średnio - krzywi się, odkładając swój zeszyt zrezygnowany. - Chyba nie zdam. 

- Mogę Ci to zrobić, a Ty możesz za to zgłosić się do tablicy - siada pod ścianą i bierze jego zeszyt. - Czemu Louis nie przyjeżdża już po Ciebie pod szkołę? 

- Louis? Sam nie wiem, nie widzieliśmy się od zeszłego weekendu. 

- Mamy piątek. 

- Wiem - wzdycha cicho, pocierając swój kark i wbija wzrok w kalendarz powieszony na ścianie. Odkąd Louis odwiózł go zaspanego późnym wieczorem w niedzielę, nie widzieli się więcej.

- Przynajmniej chodzisz do szkoły i nie chodzisz na wagary. 

- Bo nie mogę, obiecałem mamie. Poza tym, ja i Louis pokłóciliśmy się, gdy u niego byłem. Nic ważnego. 

- Na pewno? - zerka na niego dla pewności, skupiona na rozwiązaniu jednego z równań. - Bo kłótnie zazwyczaj idą o coś ważnego, szczególnie, gdy nie odzywacie się do siebie przez kilka następnych dni. 

- To nie tak, my pisaliśmy. Louis pisał, tak właściwie. Pytał, czy chodzę do szkoły i czy czegoś nie potrzebuję. 

- Troskliwy - uśmiecha się, a Harry się rumieni, chociaż w duchu przyznaje jej rację. - Może napisz do niego? 

- Teraz? 

- Noo - śmieje się i sięga po jego telefon, odłączając go od ładowarki. - Masz wiadomość, może to od niego. 

- Jak chcesz, to przeczytaj - wzrusza ramionami i zagląda do zeszytu. Na całej stronie widnieje poprawnie - według niego - rozwiązane zadanie domowe, więc z uśmiechem wstaje, aby spakować zeszyt do plecaka. - Dzięki Ruby. 

- „Spytaj go o to".

- Co? - odwraca się do niej zdziwiony. 

- Treść wiadomości. „Spytaj go o to", od nieznanego. Romansujesz z kimś?

 Gdy tylko jej słowa do niego docierają, krew odpływa z jego twarzy, ponieważ Harry dokładnie wie, od kogo jest wiadomość. Właściwie nie wie, ale domyśla się, że musi być od tej samej osoby, która pisała poprzednie, mrożące krew w żyłach wiadomości. Harry wciąż nikomu o nich nie powiedział, nawet Ruby czy Brianowi. 

- Daj - siada z powrotem obok niej i bierze od niej telefon, aby upewnić się, że nie kłamie. Wszystko się zgadza i to sprawia, że boi się jeszcze bardziej. - Pomyłka pewnie. 

- Pewnie tak, bo skąd masz wiedzieć, kogo spytać i o co - parska, a w tym samym momencie do pokoju wraca Brian. 

 Skąd mam wiedzieć, o co go spytać? To pierwsza myśl, która wpada mu do głowy po ponownym przeczytaniu wiadomości. Czyta ją na okrągło, mając nadzieję, że w końcu wpadnie na najbardziej rozsądne rozwiązanie, ale nic z tego. Jest jeszcze bardziej zagubiony, niż był, ale jest pewien jednego - musi powiedzieć o tym Louisowi. 

*** 

 Późnym wieczorem, gdy wreszcie zostaje sam, ma czas dla siebie i własnych myśli. Snuje różne przypuszczenia, ale gdy tylko jakaś myśl wydaje mu się właściwa, zawsze znajduje coś, co przeczy jego teorii. Może to ktoś z jego rodziny, a wiadomości wcale nie dotyczą Louisa? Może to tylko głupie pogróżki, którymi nie powinien się przejmować? 

 Przekręca się na drugi bok i w końcu nie wytrzymuje. Sięga po telefon z szafki nocnej i postanawia napisać do Louisa, bo ta sprawa nie daje mu spokoju. 

Do: Louis 

Musimy porozmawiać.

 Nie dostaje odpowiedzi tej nocy, dlatego szybko zasypia. 

***

 Gdy zdaje sobie sprawę, że jest sobota, postanawia nie otwierać jeszcze oczu zaraz po przebudzeniu. Poczeka jeszcze jakiś czas, zanim w końcu zwlecze się z łóżka, więc wtula twarz bardziej w poduszkę. W końcu ma wolne. Jest jednak coś, co nie pozwala mu znowu zasnąć - do jego nosa dociera znajomy zapach. Zanim zdąża wysnuć wnioski, otwiera szybko oczy i wpatruje się w Louisa, który leży obok. Opiera się na łokciu i wpatruje się w Harry'ego bez słowa. 

- Lou - mruga szybko, aby upewnić się, że to nie sen. Prawie zasycha mu w ustach, gdy orientuje się, że Louis nie ma na sobie koszulki. 

- Harry. 

- Czemu leżysz bez koszulki? 

- Bo jestem gorący. 

- Serio - parska cicho, przecierając oczy dłońmi i również unosi się na łokciu, zerkając na zegarek. - Jest dziewiąta. To noc. 

- Nie, to prawie południe - powoli siada obok nastolatka, aby pochylić się i przycisnąć usta do jego czoła. Harry czerwieni się na ten gest i odgarnia kilka loków na bok. 

- Mama Cię wpuściła? 

- Tak, dwie godziny temu, jak wychodziła. 

- Jesteś tu od dwóch godzin? - rozszerza swoje oczy i przechodzi przez ciało Louisa, ubrany jedynie w swoją dziecinną pidżamę, ale w połowie ten przytrzymuje jego biodra i Harry chwieje się, prawie upadając na podłogę. Prawie, bo Louis jest za silny, aby pozwolić mu upaść. - Louis! 

 Odzyskuje równowagę i szybko bierze swoje ciuchy, zanim wybiega ze swojego pokoju. 

- Minutka!

 Pod prysznicem odkręca chłodną wodę, a ona rozbudza go i orzeźwia, pozwalając mu trzeźwo myśleć. Przez te kilka minut zastanawia się, jak powiedzieć Louisowi o wiadomościach i uniknąć śmierci z jego rąk. 

 W pełni ubrany wraca do pokoju kilka minut później, zastając Louisa bawiącego się swoją zapalniczką. Ma na sobie swoją koszulkę i bluzę, więc Harry zastanawia się krótko, po co w ogóle się rozbierał.

- Miała być minutka. 

- Wybacz - podchodzi bliżej, biorąc bardzo głęboki oddech. - Chciałem o czymś porozmawiać. 

- Wiem. 

- Powiedzieć Ci coś muszę. 

- Powiedzieć? - Louis marszczy skonsternowany brwi i prostuje się. Harry stoi na przeciwko łóżka i przebiera swoimi nogami, zdenerwowany. - Okej?

- No bo, um... Okej. Od jakiegoś czasu - urywa, układając szybko słowa w swojej głowie. - Od jakiegoś czasu k-ktoś pisze do mnie. 

 Obserwuje reakcję Louisa, który jak na razie wpatruje się w niego bez słowa. 

- No i, uch... Tak jakby te wiadomości był dziwne. Dostałem trzy. Nie wiem, o co chodziło, ale to brzmiało, jakby ktoś mi groził. 

- Kiedy? - Louis natychmiast wstaje, jego wyraz twarzy zmienia się w mgnieniu oka na poważny i trochę przerażający. 

- N-No... dawno. Wczoraj ostatnio. 

- Dawno to znaczy kiedy? 

- Dwa tygodnie temu? Trzy? 

 Wzdryga się, gdy Louis schyla się i sięga po jego telefon, prawie przewracając szafkę nocną. Widząc to Harry wyrywa mu go z dłoni i odsuwa się pod ścianę, przyciśnięty do niej plecami. 

- Pokaż - mówi stanowczo, a Harry kręci głową, zaciskając swoje usta. - Pokaż.Mi.To. 

- Usunąłem - kłamie, mając nadzieję, że Louis da temu spokój. To przecież nic takiego... prawda? 

- Usunąłeś? - pyta kpiąco, zaciskając ręce w pięści, na co Harry'ego przechodzą dreszcze. - Pamiętasz, co w nich było? 

- N-Nie, ale- 

- Ktoś Ci, kurwa, groził, a Ty zatajasz to przede mną i uważasz, że to „nic takiego"?! 

- Po prostu nie czułem potrzeby, aby mówić Ci o tym. 

- Jasne, po co, wszystko masz w dupie. To, że odwożę Cię do domu, to, że chcę, abyś był bezpieczny. 

- Przyłażenie pod moją szkołę i zaprzyjaźnianie się z moją mamą wcale nie sprawia, że jestem bezpieczny! -podnosi swój głos, wsuwając telefon do tylnej kieszeni swoich spodni. Odpycha się od ściany i dźga palcem tors Louisa, czując nagły przypływ odwagi, ponieważ Harry ma prawo do tego, aby być złym. - Zachowujesz się gorzej, niż moja matka. Nigdy Cię nie obchodziło, czy dobrze się czuję, co się odmieniło? 

- Po prostu chcę Cię chronić.

- To nie jest chronienie mnie, Louis. Przed czym Ty chcesz mnie chronić?

 Zapada cisza. Louis nie odpowiada, a jego klatka piersiowa faluje od płytkiego i nierównomiernego oddechu. Zaciska swoje zęby, parząc się na nastolatka z nieodgadnionym wyrazem twarzy i Harry boi się, co zamierza. Przeraża go widok pulsującej żyły na jego szyi i uwydatnionej żuchwy. Sam jednak nie chce odpuścić, ponieważ wie, że teraz jest okazja, aby powiedzieć wszystko, póki ma odwagę. 

- Tyle rzeczy przede mną ukrywasz. Jak, no nie wiem, czy Ty w ogóle masz rodziców? Nie wiem nawet, czy Ty skończyłeś szkołę, nie wiem, jaki jest twój ulubiony kolor, nie wiem, dlaczego jesteś tym kim jesteś, dlaczego się zaręczyłeś i czy w ogóle jesteś Louisem. Jesteś tym Louisem, czy tylko udajesz? - ścisza ton swojego głosu, a jego głos załamuje się w połowie. Zdaje sobie sprawę z prawdziwości swoich słów, które bolą go teraz bardziej, niż kiedykolwiek. 

 Louis jednak nie zwraca chyba na resztę słów, które powiedział Harry. Zadaje tylko krótkie pytanie: - Dlaczego wciąż obchodzi Cię Amy? 

- Ponieważ, no nie wiem, jesteś zaręczony? 

- Nie jestem. 

- Wcale, skąd mam mieć taką pewność?! Skąd mam mieć pewność, że może nie masz jeszcze dwóch narzeczonych, że masz może dziecko, ewentualnie dwójkę, że jesteś poszukiwany przez policję, albo że po prostu mnie nie wykorzystujesz?! 

 Znowu zapada cisza, przerywana przez szybki oddech Harry'ego, który nie zauważa nawet, że łzy zebrały się w kącikach jego oczu. Wyciera je szybko kciukiem, nie chcąc dać Louisowi pokazać, że jest słaby, bo nie jest. Nie jest...

- Wyjdź stąd tak, jak stoisz - mówi drżącym głosem, pokazując mu gestem dłoni na drzwi. - Nie jestem Twoją własnością. 

 Odwraca się przodem do okna, mając nadzieję, że Louis go posłucha, aby nie mógł zobaczyć łez, które spływają po jego policzkach. Nie może dłużej wytrzymać i daje upust swoim emocjom, zaskoczony, że udało mu się wytrzymać tak długo. Smutna prawda dociera jednak do niego ponownie, bo wie, że to wszystko nie ma sensu. Jest za mało dojrzały na takie rzeczy jak związek. 

- Harry... 

- Boże, Louis, po protu wyjdź. 

 Pociąga cicho nosem i zerka przez ramię, zastając pustkę. Od razu zatrzaskuje drzwi od swojego pokoju i opera się o nie plecami, zaciskając swoje oczy. Zanim pozwala sobie na melancholijny płacz, czuje wibracje w tylnej kieszeni swoich spodni. Przeklina cicho pod nosem, niezaskoczony już nawet wiadomością od nieznanego numeru albo Louisa. Przesuwa palcem po ekranie i przykłada telefon do ucha. 

- Co? 

- Harry - po drugiej stronie słyszy głos swojego kuzyna. Otwiera oczy zaskoczony i zerka przez okno, ale samochodu Louisa nie ma już na podjeździe. - Jesteś w domu? 

- No... jestem - wierzchem wolnej dłoni wyciera swoje mokre policzki. - A co? 

- Jestem niedaleko, mógłbym wpaść? 

- Um... właściwie to czemu nie. To coś ważnego? 

- Tak jakby. Będę za pół godziny. 

- W porządku - rozłącza się pierwszy, aby mieć więcej czasu, który posłuży mu do przywrócenia siebie do porządku. 

 Przemywa twarz letnią wodą, a w kuchni robi sobie płatki z mlekiem na śniadanie. Wkłada miskę do zmywarki po zjedzeniu, a zaraz po załatwieniu potrzeb w toalecie słyszy dzwonek do drzwi, więc idzie otworzyć z delikatnym uśmiechem na twarzy, aby nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. 

- Cześć młody - Liam przytula go na przywitanie i ściąga swoją kurtkę, wieszając ją na wieszaku. - Anne jest? 

- Nie, pracuje w weekendy też - zaprasza go gestem, aby poszedł za nim i obaj idą do salonu. - Co u Ciebie słychać? 

- U mnie jak zwykle, życie jak życie. Mam jakąś dorywczą pracę, nie rezygnuję z treningów, ale rzadziej jeżdżę na jakieś wyścigi. - wzrusza ramionami. - Mam kogoś. 

- Co? - uśmiech od razu formuje się na twarzy Harry'ego, który poprawia się na swoim siedzeniu, przysuwając bliżej do kuzyna. - Czy to jest ta sama- 

- Tak, ta z wakacji - śmieje się. - Poznasz ją wkrótce, jak będziesz miał wolne od szkoły. Słyszałem ostatnio, że wagarujesz. 

- Od kogo to wiesz? - marszczy brwi. - Od Louisa? 

- Rzadko rozmawiam z Louisem. Czasem rozmawiam z mamą. 

- Ach, tak, racja. Jesteśmy rodziną. 

- Okej, nie będę owijał w bawełnę, bo przyjechałem tutaj, aby porozmawiać. 

- Już się boję. 

 Zanim Liam zaczyna, Harry biegnie jeszcze do kuchni po szklankę soku, ganiąc się w myślach, że jest tak kiepskim gospodarzem. 

- Zacznę od tego, że sprawa dotyczy Louisa - Liam odchrząkuje, zanim kontynuuje: - Powinieneś po prostu z nim porozmawiać. 

- D-Dobrze - przez jego ciało znowu przechodzi dreszcz. Boi się usłyszeć nowych rzeczy o Louisie, wręcz przeciwnie, gdy ten wyszedł z jego domu, liczył na niemyślenie o nim przez kilka dni i zajęcie się kompletnie swoimi sprawami. Wątpi jednak, aby po tej rozmowie wszystko było takie samo, bowiem złe przeczucia nie chcą ani na chwilę opuścić jego głowy. 

- On sam Ci tego nie powiedział, a wiem, że nie powiedział, więc ja Ci powiem. Od czego zacząć... Jak wiesz, Louis był zaręczony. 

- No był. Bo był, prawda? - pyta dla pewności, kładąc nacisk na słowo „był". Jego serce przyśpiesza, gdy widzi, że Liam się waha. 

- No... można tak powiedzieć. Zacznę od początku. Louis poznał ją bardzo dawno, właściwie od początku, od kiedy mieszka w Doncaster, tak jakby był w niej zakochany. 

 Harry czuje, jak jego serce łamie się na pół. 

- Nie, nie - Liam dodaje szybko, widząc kąciki jego ust, które opadają w dół. - To było dawno, naprawdę. Wiem, że to nie moja sprawa i nie powinienem Ci o tym mówić, ale Louis to pieprzony tchórz. Louis nie wiedział, że Amy należała do Speed Kings, a ona mu o tym nie powiedziała. Zaczęli się spotykać, a gdy założyliśmy paczkę, ukrywał to jeszcze długo. W końcu jednak powiedział prawdę, z czego nie byliśmy zadowoleni, ale miłość to miłość, nie? 

 Nastolatek kiwa powoli głową, nie wiedząc, czego ma spodziewać się w punkcie kulminacyjnym tej opowieści. Przełyka z trudem ślinę, wycierając spocone dłonie o uda. 

- Wiem, że po Louisie tego nie widać, ale on ją naprawdę kochał. Może nawet posunęli się za daleko, bo to wszystko działo się za szybko. Jeśli wiesz, co mam na myśli. W każdym razie... był w stanie zrobić dla niej wszystko. Wszystko

- Wszystko? 

- Wszystko. Dla niej sprzyjający był fakt, że Louis należał do Masters, a ona do Speed Kings. Bo wiesz, skoro był tak bardzo szalony z miłości... 

 Przetwarza słowa kuzyna w swojej głowie, przygryzając swoją dolną wargę i dochodzi do wniosku, że naprawdę nie wie nic o Louisie. To jest bardzo istotny fakt z jego życia, który przedstawia go w świetle kochającego, posiadającego uczucia człowieka - nie tego, jakiego sam siebie przedstawia. Louis reprezentuje sobą niechęć i brak jakichkolwiek uczuć w stosunku do innych ludzi, jak i Harry'ego na początku. 

 Harry nie rozumie tylko jednego: Dlaczego za każdym razem, gdy Harry pyta o Amy, Louis złości się i ucina temat? 

- Zdradził raz Masters. Przyjaciele na zawsze - to zrozumiałe, że to był tylko jeden raz. Zaraz po tym, gdy zdał sobie sprawę, że go wykorzystała, skończył z nią i możesz być pewien, że nie ma już jej w jego życiu. Ja Ci to zapewniam. - Liam odzywa się cicho po jakimś czasie. - Ale ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. 

 Zachowanie z rana...

Porozmawiaj z nim, teraz to Ciebie kocha. 

 Kocha? 

- Liam. 

- Tak? 

- Jedziesz teraz do Doncaster? 

 Kuzyn marszczy brwi, ale chyba już wie, co nastolatek ma na myśli. 

- Jadę z Tobą. 

CDN...



Od autora: Króciutki, ale to zamierzone... oczekujcie drugiej części. Dramy czas zacząć. 

PS Przepraszam za błędy, nie sprawdzałam.



Continue Reading

You'll Also Like

43.4K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
5.1K 187 120
Czytasz na własną odpowiedzialność nie ponoszę kosztow za psychiatrę ani żadnego tearpeute
118K 9.1K 122
3 sezon norweskiego serialu SKAM inaczej...
2.1K 205 6
Harry jest nauczycielem baletu, Louis pisze artykuły dla New York Times Magazine, są małżeństwem od ośmiu lat, zaadoptowali trójkę dzieci i mieszkają...