Bóg w wielkim mieście || Zako...

By LokiGood

1.4M 97.1K 22.4K

Przez pięć lat służby Viveki Woods wszystko szło zgodnie z planem. Przez pięć lat pracowała ciężko i wytrwale... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64 (część 1)
Rozdział 64 (część 2)
Rozdział 64 (część3)
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Epilog
Podziękowania
Niespodzianka
Nie wiem jak to nazwać :p
Ten dzień (one shot)
Pytania i odpowiedzi
12 faktów
Pomysł (one-shot)
...
Niespodzianka (?)
BWKC

Rozdział 52

15.7K 1K 367
By LokiGood

Narrator

Od przebudzenia Viv minęły dwa dni. W tym czasie dziewczyna powoli wracała do zdrowia. Loki przez prawie cały czas siedział przy niej. Rozmawiali, śmiali się, odpoczywali. W końcu stan bogini poprawił się na tyle, że ta mogła wrócić do normalnego życia.

Loki

- Nie powinnaś jeszcze wychodzić. Dalej jesteś słaba.- próbowałem przekonać fioletowowłosą do zostania na obserwacji, ta jednak z radością sama szybko wypełniała wszystkie potrzebne dokumenty wypisowe.
- Loki, proszę cię.- mówiła z uśmiechem znad kartki.
- Ale taka prawda.- powiedziałem i podnosząc jej podbródek zmusiłem ją do spojrzenia na mnie. Jej oczy błyszczały.
- Nie martw się.- poprosiła z uśmiechem. Odpowiedziałem tym samym.
- Dziwne, że Avengers dalej nie wrócili z misji.- zaczęła odkładając kartki do teczki.
- Zansz ich. To duże dzieci, lubią się bawić.- pocieszyłem fioletowowłosą prowadząc ją do drzwi.
- Możliwe, ale...mam złe przeczucia.- oznajmiła zmartwionym głosem.
- Zamiast martwić się o innych, pomyślałabyś w końcu o sobie.- powiedziałem lekko karcącym tonem
- Słodko wyglądasz, jak się gniewasz .- odpowiedziała łapiąc mnie za dłoń a ja zaśmiałem się.
- Słodko?- powtórzyłem z uśmiechem na co dziewczyna tylko przytaknęła głową.

- Dziękuję za odprowadzenie mnie do pokoju.- oznajmiła stając przed drzwiami do sypialni.
- Nie masz za co dziękować.- wyjaśniłem, na co Viveka złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Uwielbiałem, gdy to robiła, więc mimowolnie uśmiechnąłem się w jej usta.
- Mam.- dodała otwierając drzwi, za którymi zaraz zniknęła. Ja również wróciłem do siebie. Usiadłem na kanapie, przez co przypomniała mi się ostatnia, nieprzyjemna rozmowa z fioletowowłosą, jak i całe zdarzenie po niej. I znów straciłem humor. Tym razem jednak nie musiałem się zadręczać pytaniem "czy ona przeżyje?" więc spokojnie przetworzyłem w myślach wszystko to, co zobaczyłem w głowie bogini. I jedno zdarzenie nie dawało mi spokoju. A właściwie to jedna osoba.
- Kim był tajemniczy Christopher?- zapytałem sam siebie myśląc nad urywkiem wspomnienia dziewczyny.

Wiedziałem jedno. Viveka mocno go kochała. I chyba dalej żywi do niego to uczucie. Musiałem się jak najszybciej dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. -ale jej chyba o to nie spytasz?- zapytałem sam siebie. ~a czemu by i nie?- odpowiedziała moja podświadomość. -dwa dni temu o mało co nie umarła. Chcesz powtórki z rozrywki? ~przecież to tylko pytanie, a ty będziesz czuł się pewniej. -nie będę jej teraz zadręczał pytaniami. ~czyli wolisz zadręczać siebie? -w zasadzie już się do tego przyzwyczaiłem.

Prowadząc ze sobą wewnętrzny konflikt poszedłem pod prysznic. Opierając się rękoma o ścianę pozwoliłem kroplom spadającym z deszczownicy zamoczyć moje włosy. Zimna woda jak zwykle rozluźniła moje spięte mięście. Czułem jak powoli spływa po moim ciele. Jednak w głowie dalej miałem mętlik. Co do Viv i Christophera, mojego krzywdzącego boginię czynu, mojej, albo naszej przyszłości. -może na prawdę lepiej nic nie czuć?- w mojej głowie po raz milionowy pojawiła się ta myśl. Niestety nigdy nie wróżyła on niczego dobrego.

Zakręciłem kurek z wodą i wyszedłem spod prysznica. Przetarłem się lekko i owinąłem biały ręcznik wokół bioder. Musiałem wziąć ubranie na zmianę, więc wyszedłem z łazienki.

Wyciągnąłem z szafy pierwszy lepszy strój i odwróciłem się. Na moim łóżku siedziała fioletowowłosa. Przyglądała mi się z przerażeniem przystawiając dłoń do otwartych ust. Wtedy przypomniałem sobie o tym, że teraz dziewczyna widzi całe moje ciało. Z pstryknięciem palcami nałożyłem na siebie zajlęcie maskujące.
- Co ci się stało?- zapytała w końcu cichym głosem. -nic. jej. nie mów.- nie wiedzieć czemu włączył się mój system obronny.
- Nie powinno cię to interesować.- odpowiedziałem oschłym tonem.
- Loki, przecież możesz mi powiedzieć.- stwierdzila wstając a ja automatycznie cofnąłem się. Viveka została w miejscu.
- Ale nie chcę. A teraz wyjdź z mojego pokoju.- rozkazałem wściekły jej naciskaniem.
- Nie zostawię cię, dopóki nie dowiem się kto ci to zrobił.- oznajmiła zaczynając do mnie podchodzić.
- Radzę ci zostać na swoim miejscu.- zagroziłem mierząc ją wzrokiem.
- Loki, przecież mieliśmy mówić sobie wszystko.- powiedziała a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Wszystko? To się dobrze składa. W takim razie powiedz mi, kto to Christopher.- rozkazałem uśmiechając się chytrze a bogini pobladła.
- Skąd o nim wiesz?- spytała beznamiętnie. Już miałem odpowiedzieć, jednak mnie uprzedziła.- Nie pozwoliłam ci zaglądać do tamtego okresu mojego życia.- wysyczała
- Tak jakoś wyszło.- wyjaśniłem z uśmiechem.- No co. Nie powiesz o co chodzi?- spytałem z dziką satysfakcją.
- Nigdy. Więcej. Mnie. O to. Nie. Pytaj!- nakrzyczała na mnie wywołując tym samym u mnie napad śmiechu.
- To dla ciebie aż tak drażliwy temat? Ciekawe dlaczego.- pastwiłem się nad nią czując, jak moja mroczna strona przejmuje kontrole.
- Zamknij się!
- Ale moja droga. Mieliśmy wszystko sobie mówić, zapomniałaś już?- przypomniałem słodkim głosem widząc, jak w oczach fioletowowłosej zbierają się łzy a dłonie zaciskają się w pięści.
- Jak mogłeś?- spytała zdenerwowanym i zarazem zrozpaczonym tonem.
- Ale co mogłem. Czytać w twoich myślach? Sama kazałaś mi to zrobić.- przypomniałem z lekkością.- Nie wiedziałem, że aż tak bardzo go kochasz. Może gdybym wiedział wcześniej..- ciągnąłem
- Loki, przestań...- powiedziała cicho Viveka, jednak nie zwróciłem uwagi na jej słowa.
- Siostrzyczka zapewne byłaby z ciebie dumna. Przez cały czas wszystkich okłamywałaś. Mogłaś się spodziewać takiego obrotu spraw.- oznajmiłem z uśmiechem, przez co dziewczyna odwróciła głowę.- Widzisz? Nawet nie potrafisz mi spojrzeć w oczy.- wysyczałem.
- Przestań.- szepnęła Viv
- I co? Nawet teraz mi prawdy nie powiesz?- spytałem przez zaciśnięte zęby.
- Przestań!- krzyknęła kucając i zatapiając dłonie we włosach.- Christopher to..mój brat.- wyjaśniła płacząc a ja przez to jakbym obudził się z jakiegoś transu. -jej brat...- pomyślałem nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Ja...- zacząłem, ale nie dałem rady skończyć. Czułem się jak ostatni śmieć.

Nagle dziewczyna wstała i ze spuszczoną głową wybiegła z mojego pokoju trzaskając przy tym drzwiami. Na ten dźwięk lekko się wzdrygnąłem. -co ty zrobiłeś idioto?! Zawsze musisz wszystko niszczyć?!- nakrzyczałem na siebie w myślach i wściekły uderzylem dłonią w szafę, w której drzwiczkach zrobiła się dziura. Czułem do siebie wielką niechęć i nienawiść. Nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem naprawić swój błąd. -tylko jak?!

Viv

W końcu wróciłam do swojej sypialni. Rozejrzałam się po pokoju wspominając wszystkie miłe chwile spędzone tutaj. Mimo osłabionego organizmu czułam się naprawdę szczęśliwa.

Usiadłam na swoim stałym miejscu, czyli na podłodze koło okna i przyjżałam się widokowi za oknem. Znów padał deszcz. Jakoś nie przeszkadzało mi to. Postanowiłam iść się przebrać, więc podeszłam do szafy i wyjęłam z niej spodnie marmurki, bordową koszulę  i moją ulubioną skórzaną kurtkę.

Pokierowałam się do łazienki i tam zdjęłam kombinezon, w który przebrałam się jeszcze na sali w części szpitalnej. Nagle zauwarzyłam na swojej klatce piersiowej dziwne, niebieskie ślady rozchodzące się jak niteczki w różne kierunki. Tak, jakby tylko w tym miejscu, w moich żyłach, płynęła dziwna niebieska substancja.

Zaniepokojona tym objawem musiałam jak najszybciej porozmawiać z Lokim. Skończyłam się przebierać i wyszłam z pokoju.

Zapukałam do drzwi sypialni mężczyzny. Nie otworzył mi, więc nieśmiało nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Od razu usłuszałam szum wody lecącej spod prysznica, więc postanowiłam poczekać, aż czarnowłosy skończy się myć. Usiadłam po turecku na jego łóżku i zaczęłam nerwowo bawić się guzikiem od mankietu koszuli. Po dłuższej chwili za drzwiami do łazienki zapanowała cisza. Odczekałam moment.

W końcu Loki wyszedł z pomieszczenia odziały tylko w ręcznik zawiązany w okół jego bioder i jak gdyby nigdy nic podszedł do szafy. Ja natomiast z przerażeniem przyglądałam się ciału czarnowłosego. Widniały na nim liczne blizny. Jedne były po ranach ciętych, inne chyba od przypalania. Ale jedno znamię szczególnie przykuło moją uwagę. Na lewym przedramieniu widniał jakby odmrożony ślad zaciśniętej dłoni. -to temu tak się zdenerwował, gdy poprosiłam go o odkrycie tej części ciała.- przeszło mi przez myśl. Jednak gdy Loki odwrócił się do mnie tyłem było jeszcze gorzej. Całe plecy pokrywały blizny po, najwidoczniej,  biczowaniu.

To było straszne.

Gdy zielonooki w końcu spowrotem stanął do mnie przodem, zauwarzył mnie. Przez chwilę po prostu tak stał a jego oczy przybrały bardziej szarawy odcień. W końcu pstryknął palcami a wszystkie blizny zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Co ci się stało?- wydukałam odrywając wzrok od torsu mężczyzny i przenosząc go na jego oczy. Zauwarzyłam w nich dziwny błysk.
- Nie powinno cię to interesować.- odpowiedział oschle.
- Loki, przecież możesz mi powiedzieć.- stwierdziłam wstając z miejsca. Asgardczyk od razu się cofnął, przez co nie zrobiłam więcej żadnego kroku.
- Ale nie chcę. A teraz wyjdź z mojego pokoju.-  rozkazał bóg kłamstw patrząc na mnie z zadziwiająco prawdziwą nienawiścią.
- Nie zostawię cię, dopóki nie dowiem się kto ci to zrobił.- oznajmiłam już pewniej i zaczęłam powoli podchodzić do czarnowłosego.
- Radzę ci zostać na swoim miejscu.- poradził mi a w jego oczach zobaczyłam odrobine szaleństwa.
- Loki, przecież mieliśmy mowić sobie wszystko.- przypomniałam siląc się na łagodny ton, jednak moje zdenerwowanie było wyczuwalne. Mężczyzna zaśmiał się tylko.
-  Wszystko? To się dobrze składa. W takim razie powiedz mi kto to Christopher.- powiedział rozbawiony a ja czułam jak cała krew odpływa z mojej twarzy.
- Skąd o nim wiesz?- spytalam przerażona, lecz nagle dotarła do mnie bolesna prawda.- Przecież nie pozwoliłam ci zaglądać do tamtego okresu mojego życia.- oznajmiłam czując narastającą we mnie złość
- Tak jakoś wyszło.- wyjaśnił z uśmiechem nordycki bóg jeszcze bardziej mnie denerwując.- No co? Nie powiesz o co chodzi?- dopytywał a ja widziałam, że cała sytuacja bardzo mu sie podoba.

Miałam wrażenie, że nie rozmawia już z moim Lokim, tylko jakąś jego podobizną. Nie był sobą.

Nawet oczy miał inne.

Puste.

- Nigdy. Więcej. Mnie. O to. Nie. Pytaj!- krzyknęł czując, że nie panuję nad emocjami. Asgardczyk zaczął się śmiać.
- To dla ciebie aż tak drażliwy temat? Ciekawe dlaczego.- spytał retorycznie a do mnie powoli wracały wszystkie wspomnienia, o których tak bardzo starałam się zapomnieć.
- Zamknij się!- rozkazałam
- Ale moja droga. Mieliśmy wszystko sobie mówić, zapomniałaś już?- powiedział z szaleńczym uśmiechem a ja poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy. -nie płacz.- rozkazałam sobie i zacisnęłam dłonie w pieści.
- Jak mogłeś?- spytałam próbując panować nad emocjami. Ale nie za bardzo mi to wyszło.
- Jak mogłem co. Czytać w twoich myślach? Sama mnie o to prosiłaś. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo go kochasz. Może gdybym wiedział wcześniej..- stwierdził dalej podle się uśmiechając. Nie mogłam znieść jego słow.
- Loki, przestań...- poprosiłam cicho
- Siostrzyczka zapewne byłaby z ciebie dumna. Przez cały czas wszystkich okłamywałaś. Mogłaś się spodziewać takiego obrotu spraw.- wyznał a ja odwróciłam głowę. Jego słowa były jadem dla mojego skołatanego serca.- Widzisz. Nawet nie potrafisz mi spojrzeć w oczy.
- Przestań..- szepnęłam nie mając siły na głośniejszy ton.
- I co? Nawet teraz mi prawdy nie powiesz?- wysyczał. Tego było już za wiele.
- Przestań!- krzyknęłam i kucając zalałam się łzami. Wplotłam palce w opadające w moje oczy włosy. Tym razem zielonooki milczał.- Christopher to..mój brat.- wyznałam wyczerpana psychicznie.
- Ja..- zaczął po chwili Loki, jednak nie skończył.

Nie mogłam znieść jego wzroku, więc wstałam i wlepiając wzrok w podłogę wybiegłam z jego pokoju.

Gdy tylko znalazłam się w swojej sypialni, zatrzasnęłam drzwi i usiadłam w kącie podkulając kolana pod brodę. -dlaczego mi to zrobił? Co się stało? O co mu chodziło?- zastanawiałam się. Myśli rozsadzały mi głowę. W dodatku wróciły wspomnienia o Christopherze. Od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie  głowa.

Nagły dźwięk pukania do drzwi zmusił mnie do powrócenia do rzeczywistości. Nie zareagowałam. Po chwili ktoś ponownie zapukał do drzwi.
- Viv? Mogę wejść?- usłyszałam zza ciemnego drewna głos Lokiego. Nie miałam ochoty więcej z nim rozmawiać. - Viv, proszę.- błagalny ton mężczyzny zmusił mnie do reakcji.
- Odejdź!- odkrzyknęłam i ponownie oparłam czoło o kolana. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. W pewnym momencie poczułam czyjąś zimną dłoń na nodze. Powoli podniosłam głowę. Moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem zielonych oczu, które teraz patrzyły na mnie nie ukrywając wewnętrznego cierpienia.
- Po co przyszedłeś?- spytałam przygnębiona.
- Ja.. Nie chciałem.- wyjaśnił prawie bezgłośnie.
- Nic się nie stało.- skłamałam ponownie spuszczając głowę, jednak Loki szybko złapał za mój podbródek ponownie każąc mi spojrzeć w swoje oczy.
- Nie kłam.- poprosił szeptem.- Wiem, że źle zrobiłem i jak bardzo cię skrzywdziłem. Nie powinienem mówić tego wszystkiego. Przepraszam.- oznajmił i tym razem to on spuścił wzrok. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Ból w sercu nie pozwolił mi tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Choć chciałam to zrobić. Musiałam po prostu dać sobie czas.

Loki jeszcze przez chwilę oglądał podłogę, po czym znów na mnie spojrzał, delikatnie pogłaskał mój policzek a po chwili zniknął zostawiając po sobie tylko małe, zielone płomyczki.

Continue Reading

You'll Also Like

9.8K 316 11
"wybacz mi, nie powinnam była o to pytać strasznie mi głupio i-" "hej..nie masz za co przepraszać, to nie twoja wina" ~~~~~~~~~~~~~~ ᵒᵖᵒʷⁱᵃᵈᵃⁿⁱᵉ ᵐᵒʷⁱ...
126K 8.7K 77
🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnaj...
446K 26.6K 54
Nowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość spo...
664K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.