Czy śmierć można kochać?

By Rozmarzona007

42K 2.9K 248

Jeden obóz... Jeden chłopak... Jedna dziewczyna... Jedna przepowiednia... Jedna misja... Tak wiele sprzeciw... More

O mnie...
Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział IX
Jeszcze nie rozdział
Długo wyczekiwany Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
LBA
Rozdział XIII
LBA #2
Rozdział XIV
Znowu przepraszam

Rozdział VIII

2.1K 163 9
By Rozmarzona007


Amara's POV

        Dzisiaj na ognisku Chejron ogłosił ,że jutro wyruszamy na misję. Tak my, a mianowicie Ja, Luke i Nico. Powinna do nas dołączyć jeszcze jedna osoba, dlatego wyruszamy jutro . Nie wiem co się tam będzie działo i nie jestem pewna moich uczuć. Jednocześnie lubię Luka,ale to nie możliwe , aby ktoś był taki idealny.A z Nico to w ogóle inna sprawa.No nie powiem , że nic mnie do niego nie ciągnie.Ale jednak coś mi odradza, a i jeszcze ten list od mamy, który nie wiem co oznaczał.

Nie myśląc już o tym spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy takie jak nektar, ambrozja, wodę , broń i ubrania zapasowe. Wspominałam już ,że nauczyłam się celnie rzucać nożami.W sumie nie do końca ja ,bo tak na prawdę to Luke ,mnie nauczył. Mimo tego,że mam z nim dobrą relacje, czułam się nieswojo kiedy stał tak blisko mnie. No a z Nico jest inaczej . Jak ostatnio mnie złapał kiedy się potknęłam poczułam dreszcze... albo inaczej jakiś prąd przez nas przeszedł.Ciekawe czy on też to wtedy poczuł?

Nico'POV

Nie mogę uwierzyć w swojego pecha. Seriooo....Znowu muszę się wlec na jakąś głupią, nikomu nie potrzebną misję. A i na dodatek z tym nowym, który jak dla mnie jest podejrzany i z Amarą ... Dzieje się coś dziwnego.Czuć to po drganiach ziemi...

Kiedy się spakowałem poszedłem spać.Po długim wyczekiwaniu na sen, on w końcu nadszedł...

Znalazłem się w całkiem dobrze mi znanym miejscu-pałacu mojego ojca.Od razu wiedziałem to ,że mnie wezwał, tyle, że nie wiedziałem po co.Przed wejściem do sali gdzie przebywał mój ojciec, usłyszałem krzyki .Mojego ojca i Persefony.Nie przejąłem się tym za bardzo, bo często kłócili się o to,że Persefona nie może mieć Facebooka,żeby pisać z innymi, ale po tym jak usłyszałem swoje imię wbrew etykiecie, kulturze i takim tam musiałem podsłuchać .

-.............ale ty nie rozumiesz. Oni nie mogą się tam razem znaleźć!!!

-To raczej ty nic nie rozumiesz Hadesie.Nie powinniśmy zakłócać ich życia.

-Teraz tak sądzisz?Wystarczy,że na chwilę wypuściłem cię wtedy na ziemię, a nie było by takiej sytuacji!

-Faktycznie najlepiej żebyś trzymał mnie zamkniętą na klucz prawda?

Sądząc,że za daleko to już doszło,mimo tego,że ciągle nie wiedziałem o co poszło, zapukałem w obsydianowe drzwi.Gdy się otworzyły zobaczyłem już uśmiechniętą Persefonę.Chyba nigdy nie rozgryzę kobiet...

Z tyłu jak zwykle na swoim tronie siedział mój ojciec.Kiedy do niego podszedłem wstał z niego i mnie uściskał.Byłem zdziwiony takim obrotem spraw.Pewnie chciał odwrócić moją uwagę od jego smutnych , zmęczonych oczu.Za dobrze nauczyłem się rozgryzać ludzi,żeby to przede mną ukrył.Gdy już się ode mnie odkleił, zaczął gadać chyba jak każdy rodzic,że mam być ostrożny, uważać na siebie i jakieś inne brednie.

-Nico czy ty mnie w ogóle słuchasz?

-Tak.Ależ oczywiście ojcze.Tylko przypomnij mi o czym mówiłeś?

Szepnął coś w stylu : zawsze tak było i coś złego się wydarzyło,ale jednak powtórzył;

-Mówiłem,żebyś uważał na tę dziewczynę Amore, Amire,.....

-Amare?

-Tak na nią -Kiedy zmarszczyłem brwi dodał-Jest w niebezpieczeństwie .

Że w jakim niebezpieczeństwie ?Zadąłem pytanie tyle,że w myślach.Przecież jej blond włosy bohater ją uratuje...prawda.....???Czujecie ten sarkazm?

-Nico znowu mnie nie słuchasz-westchnął-zaraz się obudzisz,bo ktoś do ciebie idzie ,ale pamiętaj weźcie ogień,zapałki, latarki cokolwiek.Niedługo będzie ciemno..........

Po tym się rozpłynął , a ja zacząłem się budzić............

Szybko podniosłem się z łóżka i z prędkością cienia doprowadziłem się do porządku.Podszedłem do drzwi,kiedy osoba po drugiej stronie miała zapukać.W ogóle zdziwiłem się,że ktoś się do mnie fatygował, bo przecież jeszcze noc jest.Moje (jeszcze większe) zdziwienie gdy po drugiej stronie zobaczyłem ......................Luka we własnej osobie.No zobaczymy co ciekawego ma do powiedzenia. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie( z mordem w oczach).Widać ,że nie spodziewał się zobaczyć mnie tutaj. No bo faktycznie gdzie indziej miałem być jak nie w swoim domu..

-Co tu robisz?-Zapytał po chwili Luke.Czy on nie ma mózgu

-Ciekawe co mógłbym robić w moim domku-Otworzył oczy szerzej więc dodałem-Mieszkam nie widzisz-na to prychnął-To raczej ja powinienem zapytać co ty tutaj robisz?

Przewrócił oczami,szepnął coś w stylu: Nie twój interes i poszedł.Już miałem zamknąć drzwi kiedy krzyknął,żebym trzymał się daleko od Amary. Dziwny typ , mówię...

Nie opłacało mi się już kłaść ,więc do rzeczy spakowanych wieczorem dorzuciłem jak mówił ojciec świece i inne źródła światła.Poszedłem nad wodę.Jej szum był tak spokojny.Mógłbym siedzieć tu jeszcze kilka dni ,ale nie- ktoś wybrał mnie na jakąś misję.Dzięki bogini Tyche zawsze jesteś wtedy kiedy cię najbardziej potrzebuję.Gdy słońce zaczęło wschodzić wróciłem do obozu.Miałem jeszcze zajść do Chejrona . Tyle spraw na głowie, więc żeby zaoszczędzić na czasie przeniosłem się cieniem.

Pojawiłem się centralnie przed nim więc nie zdziwiłem się kiedy przeklął jakoś po grecku i wylał na podłogę trochę kawy .

-Och Zeusie-grzmot-Ile razy Nico mówiłem ci żebyś wchodził jak normalny heros przez drzwi?

-Pewnie wiele, ale jako ,że nie jestem normalny-to chyba mnie nie obowiązuje-odpowiedziałem,podnosząc brwi w geście rozbawienia.

-Och Nico,Nico...Chciałem tylko powiedzieć,że po drodze dołączy do was nowy heros,nie wiadomo czy to chłopak czy dziewczyna i chciałbym,żebyś wytłumaczył tej osobie kim jest i takie podstawowe informacje. Sądzę,że będzie to dziecko Demeter.Przygotuj się Nico.Z drużyny najbardziej ufam tobie , więc nie rób nic głupiego.Leć się spakować.Po ognisku wyruszycie.

Kiwnąłem głową i przeniosłem się do pokoju. Chejron nic nie wspomniał o świecach.Ale na wszelki wypadek zostawiłem je tam.Poszedłem jeszcze do jakiegoś Apollątka po ambrozje i nektar.Przegapiłem śniadanie, więc kiedy nadeszła pora obiadu, przeniosłem się do jadalni.Wrzuciłem część obiadu do ognia prosząc o zgubienie się w lesie.Kiedy siedziałem przy swoim stole poczułem,że ktoś się na mnie patrzy.Niby niczego nie czując nie odwróciłem się tylko skoczyłem cieniem.

W sumie to nie wiem gdzie się przeniosłem, bo dookoła mnie był las. Stałem na wzniesieniu polany,lecz nie mogłem zlokalizować tego miejsca.Gdziekolwiek byłem musiałem niedługo wracać, nie to, że mi się tu nie podobało ,bo było przyjemnie.Tą kojącą ciszę przerwał pisk.Zaraz po nim zobaczyłem biegnącą w moją stronę dziewczynę,ubraną całą na czarno,za Którą biegł potwór.Nim się obejrzałem dziewczyna wpadła na mnie i oboje przeturlaliśmy się w dół zbocza.Otrząsnąłem się pierwszy ,więc podałem rękę dziewczynie, ale ona najwyraźniej nie chciała wstać. Pomyślałem,że później jej pomogę.Wzruszyłem ramionami, wyjąłem miecz i ruszyłem na potwora.Kiedy zmieniłem go w pył,wróciłem z powrotem do dziewczyny,która jak się później okazało zwichnęła kostkę.

-Nie możesz chodzić?-taa wiem głupie pytanie,ale musiałem jakoś zagadać

-A wygląda na to , żebym mogła-prychnęła.

-Okej.Zacznijmy inaczej-Przeszukałem kieszenie,gdy w końcu znalazłem to czego szukałem podałem dziewczynie,która z tego co zauważyłem była heroską

-Po co mi to?

-Zjedz

-Po co?

-Po prostu zjedz-czy ona musi być taka irytująca?

Mimo, że na początku nie chciała, zjadła batona, to znaczy ambrozje.Po chwili wiedziałem,że już czuje się lepiej więc zapytałem się jak się nazywa:

-Vivien Greenleaf tak wiem głupie nazwisko

-Na pewno nie tak jak moje-odpowiedziałem

-Dawaj-powiedziała

-Nie wiem czy chcesz mnie w ogóle znać tam gdzie zaraz trafisz nie jestem zbyt popularną osobą

-Wiesz co powiem tyle , że wisi mi to co ludzie o mnie myślą, więc,być co najmniej aniołem

-Brawo...Trafiłaś

-Co?-zdziwiła się

-Moje nazwisko to di Angelo.Z włoskiego anioł-Nie to ,że wstydzę się swojego nazwisko,ale jak byście się czuli gdy by ktoś wołał do was per ''anioł''

-Serio?-przytaknąłem-w sumie i tak lepiej od mojego.Ha no raczej ,że lepiej.Wszystko jest lepsze od zielonego liścia.Dobra a teraz aniele powiedz mi co ja tu robię.

-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak, po drugie przygotuj się na szok.Bo nie jesteś kimś za kogo cię przedstawiano

-OK.... Mam się bać?Znaczy zawsze odróżniałam się od innych ta dysleksja czy ADHD,ale chyba jestem normalna,prawda .......................aniele?-złosliwy uśmiech pojawił się na jej bladej twarzy.

-Taak ......roslinko-moja inicjatywa,chyba zacznę lubić tę dziewczynę,jesli jescze powie,że lubi AC/DC z jej koszulki-Pewnie mieszkałaś z ojcem-kiwnęła głową-Twoja matka to bogini, taa śmiej się się czy coś ,ale to prawda. W twoich żyłach płynie krew bogini i śmiertelnika....

-Wiedziałam, po prostu wiedziałam ,że nie mogla tak mnie zostawić. Yeah punkt dla mnie.W takim razie kim ja jestem?-przerwała mi

-Herosem.Tak ja i wiele innych osób.Mieszkamy w Obozie Pół Krwi, gdzie każdy bóg ma oddzielny dom dla jego dzieci.

-Kto jest moją matką?-stanowcza...

-Twoja matka musi cię określić, pewnie niedługo to zrobi.Mam pewne przypuszczenia,ale nie są pewne.

-A ty?

-Co ja?

-Jakim bogiem, czy boginią jest twój rodzic?-nie wiedziałem czy chce wiedzieć, ale raz się żyje

-Moim ojcem jest -wziąłem wdech,wsumie nwm czego się obawiam-Hades

Przez chwilę się nie odzywała, gdy myślałem,że ucieknie jak większość,krzyknęła;

-Ale w deche!!! Pewnie masz super moce.Istnieją one w ogóle?Pewnie,że istnieją,skoro bogowie istnieją!!!

-Taa super ja tam się niezbyt cieszę,ale mniejsza z tym chcesz iść do obozu?

-Szczerze to nie

-Właśnie nie powiedziałem ci ,bo nie wiedziałem jak to przyjmiesz, ale idziesz ze mną i z dwoma innymi herosami na misje.

-Super to na co czekasz idziemy!!!

Chyba jej entuzjazm mi się udziela.To niedobrze...

-Złap mnie za ręke .Skoczymy cieniem-kiedy zuważyłem jej pytające spojrzenie dodałem-jedna z moich umiejętności.

Kiedy złapała mnie za ręke przeniosłem nas do obozu.Akurat na ognisko.Przedstawiłem ją Chejronowi i innym, ale do nich w porównaniu do innych odnosiła się ciepło.Gdy usiadła koło mnie to znaczy w cieniu,poczułem na sobie spojrzenie.Odwróciłem się.Po za tym,że połowa domku Afrodyty się na nas patrzyła(w końcu oboje względem ich pasowaliśmy do siebie-czarne ubrania),zauważyłem Amarę, w jej oczach było coś dziwnego.Nie były takie jasne jak wcześniej.

Po zakonczeniu ogniska,w miejscu gdzie miało właśnie zachodzić słońce znajdowała się czarna plama.Po chwili na niej w języku starogreckim ukazał się napis:

STAROŻYTNE ZWOJE ZA SŁOŃCE-CZAS SIĘ KOŃCZY...

W całym obozie panował ogromny zamęt. A to znaczyło tylko jedno.....

.......kolejny bóg/bogini która chce zawładnąć światem....................

Misję,czas zacząć.




Continue Reading

You'll Also Like

6.9K 362 22
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
12.8K 606 24
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
64.4K 3.5K 120
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
248K 17.9K 60
"Jeśli będzie ci niewygodnie, możesz się położyć obok, tylko trzymaj się swojej połowy. Nie jestem typem przytulaska. "