The Sweet Dream Of You

By my_dear_butterfly

19K 559 33

#3 dream #1 - sen - 15.04.24 #1 - power - 02.02.24 #2 - marzenia - 17.03.24 #3 - sen - 09.03.24 #4 - sen - 09... More

Kolejność czytania serii
Na początek
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32

Rozdział 24

438 21 0
By my_dear_butterfly


Dla każdego kto usłyszał dzisiaj słowa krytyki dotyczące jedzenia<3

*teraźniejszość*

Pov Vittoria

Zostało pięć dni do ślubu Larissy i Adriena. Czuję się jak wrak człowieka, ale jestem druhną... nie mogę nie pójść. Miałam tylko nadzieję, że te wszystkie leki przeciwbólowe i kremy chłodzące będą działać. Od dwóch dni nie robię nic oprócz leżenia. Nie czuję się na siłach na nic. Przez ten czas nawet nie dotknęłam telefonu. Vito wmusza we mnie jedzenie. Czuję się jak wrak człowieka.

Ojciec od tego czasu traktuje mnie inaczej. Zaczął udawać, że nie istnieję, że sytuacja z Kamarovem nie miała miejsca. Z jednej strony się cieszyłam, bo to oznaczało brak konsekwencji, a z drugiej nie wiedziałam co o tym myśleć. Każda cisza z jego strony zwiastuje coś złego. Po tym co zrobił Vivi mogę spodziewać się po nim wszystkiego.

- Vitti? - odwróciłam głowę w kierunku wejścia. Westchnęłam na widok chłopaka w drzwiach obok Vito. Nie chciałam go tu widzieć. Nie wiem jakim cudem tu jest, ale mógł już wyjść.

- Vittoria, pogadajmy - odezwał się.

- Nie dzięki, nie mam na to siły. Daj mi spokój - odwróciłam się.

- Vittoria...

- Vito wyrzuć go stąd - westchnął po czym wyszedł.

- Może lepiej z nim pogadasz? - uniosłam brew. On naprawdę był po jego stronie? Zresztą nie miałam teraz na nic ochoty. Ani by go widzieć, a już tym bardziej z nim rozmawiać.

- Aktualnie czuję się żywy trup, nie uśmiecha mi się z nim rozmawiać - odpuścił. Na szczęście odpuścił. Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wzięłam głęboki wdech i wzrok umieściłam w suficie.

Miałam tego serdecznie dość. Czułam się okropnie i jedyne o czym marzyłam to sen. Może nawet wieczny sen. W głowię nadal miałam obraz tego jak Anton mnie dotka, jak mnie bije i... Ten jego szaleńczy wzrok, gdy mnie gwałcił. Ten uśmiech. Jednocześnie chciałam zasnąć, ale wiedziałam, że wtedy obudzą mnie koszmary. Pieprzone wrażenie, że znowu tam jestem, że Enzo mnie nie uratował tylko tam zginął, a ja dalej cierpię co noc. Pieprzona myśl, że to już koniec, że się poddaję.

Nie powinnam się załamywać, ale czy ja mam dla kogo żyć? Rodzice mają mnie w dupie, a relacja z Adrienem jest ostatnio coraz gorsza. Trzyma mnie tu chyba tylko chęć pomocy Larissie. W sumie dawno u niej nie byłam... ale Daniello mnie nie alarmował, więc chyba jest w porządku, prawda? Podobno się zmienił. Mam nadzieję, że to dobrze.

- Vitti? - przymknęłam oczy. Zaczęła się pora obiadowa. Niech on da sobie spokój. I tak nic w siebie nie wepchnę, bo zwymiotuję. Mężczyzna położył tacę obok mnie i usiadł przede mną - Musisz coś zjeść - zaczął swoją gadkę umoralniającą. Mało mnie to obchodziło. Miałam gdzieś co muszę - Lubisz risotto, prawda? - spytał. Nie chciałam nawet na to patrzeć.

- Nie tknę tego - odparłam głosem tak pustym, że aż się siebie przestraszyłam.

- Vitti... chcesz wrócić do stanu sprzed trzech lat? - na samo wspomnienie czułam łzy w oczach. Nie chciałam. Kurewsko tego nie chciałam, ale czy to już się nie stało? - Wiem, że nie chcesz, proszę nie rób sobie tego - spojrzałam na niego i momentalnie tego pożałowałam. Miał ból w oczach - Zjedz chociaż trochę, zrób to dla mnie, jeśli nie dla siebie - kątem oka spojrzałam na dzisiejszy obiad. Przełknęłam ciężko ślinę, wargi zacisnęłam w cienką kreskę. Zapach był wspaniały, ale dalej nie mogłam na to patrzeć. Czułam zawartość żołądka w gardle.

Tak cholernie nie chciałam do tego wrócić.

Usiadłam, a Vito się uśmiechnął delikatnie.

Robiłam to dla niego.

Pomógł mi wygodnie się rozsiąść i położył mi tace z talerzem na kolanach. Patrzył na mnie wyczekująco. Czułam jakąś pieprzoną presję. Wzięłam widelec do ręki. Musiałam się zmusić by nabrać trochę ryżu. Ten zapach powodował u mnie skręty żołądka. Naprawdę nie byłam głodna.

Włożyłam sztuciec do ust. Jedzenie mnie paliło. Tak bardzo chciałam to wypluć... ale nie mogłam. Wzrok ochroniarza mnie paraliżował. Wiem, że nie zacznie krzyczeć ani mnie wyzywać, ale bałam się ujrzeć zawód w jego oczach.

Dam radę. To tylko głupi obiad.

Udało mi się przełknąć jedzenie i uniosłam wzrok na szatyna. Uśmiechał się do mnie ciepło.

- Vittoria! - głośny huk drzwi obijających ścianę wytrącił mnie z równowagi i widelec upadł mi na talerz. Ten ton zawsze zwiastował kłopoty. Sergio nie wyglądał jak zawsze. Stał w progu w pomiętej koszuli bez marynarki. Na białym materiale odznaczały się krople krwi – Vito trzymaj mnie, bo zapierdolę gówniarę.

Wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą.

- Zostaw ją - musiałam jakoś zdusić w sobie zdziwienie. Nigdy mnie nie bronił. Zawsze patrzył, co rozumiałam, bo nie mógł się sprzeciwiać. W końcu był w pracy. Na łasce mojego ojca.

- Nie będziesz mi mówił jak mam ją wychowywać - zwrócił się do niego - Przegięłaś gówniaro. Do gabinetu.

- Ona jest już wystarczająco obolała - wtrącił Vito – Nie sądzisz, że jej wystarczy. Dostała już karę - ojciec nie zważał na jego słowa. Podszedł do mnie i szarpnął bym się podniosła. Załkałam przez ból w ramieniu, za które pociągnął - Sergio...

- Nie wtrącaj się - warknął. Blondyn popchnął mnie w kierunku drzwi. Prawie upadłam przez ból w kroczu. Nie mogłam swobodnie chodzić. Ten marsz już będzie bolał, a co dopiero to co spotka mnie za zamkniętymi drzwiami. Doceniałam to, że Vito chciał pomóc, ale nie da mi się pomóc.

Długie kościste palce znów wbiły się w moje ciało. Tym razem nie protestowałam. Posłusznie szłam na skazanie.

Czarne drewniane drzwi otworzyły się przede mną. Mężczyzna pchnął mnie na komodę. Drewno wbiło mi się w biodro. Cichy jęk opuścił moje usta. Po chwili usłyszałam śmiech.

- Dlaczego ty jeszcze żyjesz? - pytanie, które opuściło jego usta wprawiło mnie w osłupienie. Może nie tyle mnie to zabolało co zdziwiło. Sama szukałam odpowiedzi na to pytanie. Czemu ja nadal oddycham? Przecież miałam tam zdechnąć. Anton mógł mnie tam zabić i gwałcić zwłoki. Wątpię by go to obrzydzało. Może jednak nie taki los mnie czekał? - Odpowiadaj! - warknął.

- Nie wiem, ojcze.

- A to bardzo źle - jego głos przyprawił mnie o ciarki. Czułam jak tętno mi przyśpiesza. Jego umysł był tykającą bombą. Mógł zrobić wszystko – Mam nadzieję, że pamiętasz twoje treningi z Francesco - przełknęłam gulę w gardle. Oczywiście, że pamiętałam - Nie obchodzi mnie twój ból. Od jutra zaczynasz znowu trenować. Jeśli wykryję u ciebie chociażby zapach alkoholu, nie chcę być tobą - unikałam jego wzroku. Bałam się co zaraz nastąpi - Zrozumiałaś?! - wtedy zrobił coś na co nie byłam przygotowana. Uderzenie było na tyle mocne, że niekontrolowany krzyk opuścił moje usta. Poczułam krew w ustach. Musiałam rozciąć sobie wnętrze policzka.

- Tak-k – nie chciałam się jąkać. Miejsce uderzenia piekło mnie niemiłosiernie. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobi się z tego siniak. Nie mam takich kosmetyków bym mogła to zakryć.

- Vittoria! - rozszerzyłam oczy. Drzwi gabinetu się otworzyły. Od razu zakryłam twarz dłońmi. Musiałam mieć cholernie czerwony policzek.

- Co ty tu robisz, szczylu? - wykorzystałam sytuację by się odsunąć w tył. Zaczęli się kłócić. Słyszałam tylko pojedyncze zdania - Powinieneś wziąć przykład ze swojej siostry - rozchyliłam wargi. Co on tak każdemu dzisiaj śmierci życzy?

Wszystko poszło szybko. Pięść Enza uderzyła w szczękę mojego ojca. Potem już nawet nie widziałam kto więcej razy oberwał. Chciałam tylko by Vito to usłyszał i mnie stąd zabrał.

Znów czułam się jak mała dziewczynka.

A pragnęłam tylko spokoju.

______________________

Wesołych świąt kochani 🥚🐣

Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw...

Komentujecie i gwiazdkujcie<3

Do następnego ✿

Continue Reading

You'll Also Like

1.1M 34K 52
Ich pierwsze spotkanie po trzech latach nie jest idealne... Okoliczności w jakich się spotkają dają dużo do życzenia. Panieński Olivii i... ON. Go...
481K 24.8K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
400K 11.2K 41
Abigail Williams to dziewczyna wychowana przez toksycznych rodziców. Po jednej z kłótni wyprowadza się do przyjaciółki, lecz jej matka zaręcza się i...
335K 30.8K 17
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...