failure in life

By juliabooksy

184K 4.3K 1.2K

Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoi... More

Prolog
Rozdzial 1
Rozdzial 2.
Rozdzial 3
Rozdzial 4
Rozdział 5
Rozdzial 6
Rozdział 7
Rozdzial 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28

Rozdział 20

5.5K 139 21
By juliabooksy

Święta minęły mi bardzo szybko. Następnego dnia miał być już 2019 rok. Postanowiłam, że wszystkich pseudo przyjaciół zostawiam w 2018, a sama zaczynam nowy rozdział.

Rano zeszłam na dół by zjeść śniadanie standardowo przygotowane przez panią Baker.

- Cześ młoda- powiedział Josh wchodząc do kuchni.

- Hej, co tam?- spytałam.

- Jade za chwilę pograć z chłopakami w piłkę i tak się zastanawiałem czy nie chciałabyś jechać ze mną?

-Dobrze się czujesz?- spytałam niedowierzając w to co właśnie usłyszałam.

- Tak, a co?

-Jest jeszcze opcja, że cię podmienili.

- Co ty pierdolisz?

- Nie dobra jednak cię nie podmienili, po prostu jesteś chory.

- Możesz w końcu łaskawie powiedzieć o co ci chodzi?

- Chodzi mi o to, że mój najstarszy brat Josh Braian Miller w życiu nie spytałby się mnie o to czy chce z nim gdzieś wyjść.

- Ludzie się zmieniają- wzruszył ramionami, a chwilę później dodał- ale jak nie chcesz to nie. Nie będę cię zmuszał.

Już miał wychodzić z kuchni, gdy nagle się odezwałam.

- Nie czekaj, mogę z tobą pojechać.

- To masz piętnaście minut- powiedział po czym wyszedł.

Od razu poszłam do mamy spytać się czy mogę iść z nim. Zgodziła się pod warunkiem, iż Josh będzie mnie pilnować.

Podziękowałam jej i pobiegłam do swojego pokoju się szykować .
Najpierw umyłam zęby a chwilę później już siedziałam przy toaletce.

Piętnaście minut później kończyłam robić sobie kreski czarnym eyelinerem , gdy nagle Josh wparował mi do pokoju.

- Za dwie minuty wychodzę- oznajmił.

- potrzebuje jeszcze pięciu. Musze jeszcze usta zrobić i się przebrać.

- Masz pięć minut i ani minuty dłużej- powiedział, po czym wyszedł.

Wiedziałam, że już nie zdążę ułożyć sobie włosów, więc po prostu dokończyłam konturować usta, przejechałam je błyszczykiem i zaczęłam się ubierać.

Dzisiaj postawiłam na dresy i bluzę, którą kupiła mi mama na urodziny.

Na nogi założyłam jordany 4. Dodatkowo założyłam jeszcze kurtkę The North Face i tej samej firmy czapkę.

Gdy wyszłam z domu Josh już czekał w samochodzie.

- No w reszcie już chciałem jechać sam- odezwał się, gdy tylko wsiadłam.

- Też się ciesze na naszą wspólną podróż- odpowiedziałam sarkastycznie.

...

Droga zajęła nam niecałe 10 minut. wysiedliśmy i zobaczyliśmy, że chłopacy już byli. Gdy tylko nas zobaczyli od razu do nas podbiegli.

- No siema- odezwał się pierwszy Alex i przybił piątkę z moim bratem- cześć mała- tym razem odezwał się do mnie i ku mojemu zaskoczeniu przytulił mnie.

Miałam nadzieje, że moje policzki nie poczerwieniały, choć w razie czego mogłabym to zwalić na mróz.

- To jest Marschal- powiedział mój brat przedstawiając mi nieznanego chłopaka.

Chwilę później przywitałam się jeszcze z Lucasem i Karlem oraz jakimś ich przyjacielem, którego pierwszy raz widziałam na oczy.

Skierowaliśmy się w stronę boiska i gdy mój brat był zajęty zaciekłą rozmową o piłce z Karlem i Lucasem, Alex postanowił zagadać.

- Jak się czujesz?

- Już lepiej, dzięki, że pytasz- posłałam mu uprzejmy uśmiech.

- Bardzo nas wszystkich przeraziłaś tym co się stało. Martwiłem się o ciebie.

Poczułam jak moje serce zaczęło szybciej bić.

Martwił się o mnie? Boże no chyba nie. On se ze mnie jaja robi.

Nie wiedziałam co powiedzieć, lecz nic nie musiałam, bo sam postanowił przerwać tą zadziwiająco komfortową ciszę.

- Pamiętaj, że gdybyś chciała się komuś wygadać to możesz zawsze do mnie pisać. I gdy już wrócisz do szkoły to jak będziesz się gorzej czuła to zawsze możesz do nas przyjść.

Kurwa ja chyba umarłam. To nie prawda. Te słowa nie padły z jego ust. To niemożliwe. Jeśli to sen to błagam nie chce się z niego wybudzić.

- Dziękuję, naprawdę. To miłe z twojej strony.

- Hej a co wy robicie, Davis mam nadzieje, że nie próbujesz poderwać mojej malutkiej siostrzyczki.

W odpowiedzi dostał siarczyste uderzenie w tył głowy od swojego przyjaciela, a ode mnie piorunujące spojrzenie.

- już dobrze spokojnie, żartuje- powiedział i zaczął masować sobie potylice.

Usiadłam na ławce, a chłopaki zaczęli grać. Przyglądałam się im jak podają pomiędzy sobą piłkę i rzucają nią do kosza. Było to w pewnym stopniu relaksujące, a w drugim ekscytujące

Godzinę później, Marschal oznajmił, że musi już wracać, a Lucasowi i Karlowi znudziła się gra, więc postanowiliśmy się zbierać.

- Wpadacie teraz do mnie?- zaproponował Lucas.

- Muszę odwieźć Julii i wpadnę- oznajmił Josh.

- Jak Julie chcesz to możesz też wpaść- oznajmił Lukas.

- Mi tam obojętnie, jak nie będzie to dla was problem.- odpowiedziałam

- Nie no co ty.

- No nie wiem- wtrącił się mój brat- jak mama się dowie to mnie zabije. Mieliśmy jechać tylko na boisko i do domu.

- Nie jestem już małym dzieckiem- oznajmiłam zakładając ramiona na piersi.

- Może i nie, ale zważywszy na ostatnie dwa tygodnie boimy się o ciebie.

Było mi wstyd, że mówił o tym przy swoich kolegach, chociaż wiedziałam że już na 100% wiedzą.

-Pozwól jej i tak co sama w domu będzie robiła?

- No dobra, ale jak dostane opierdol od mamy- wycelował we mnie palec- to nigdy więcej cię nigdzie nie zabiorę.

- Okej dziękuje- posłałam mu przesłodzony uśmiech, ale nie na tyle by było to mocno widać.

20 minut później zatrzymaliśmy się przed wielką willą. Wysiedliśmy, a ja mogłam dokładniej przyjrzeć się jej z zewnątrz

Dom Lucasa był duży chodź mniejszy od naszego.
Z zewnątrz prezentował się bardzo ładnie. Biała elewacja idealnie komponowała się z czarnym dachem.

Po wejściu od razu był wielki salon połączony z równie ogromną kuchnią. Usiedliśmy na długiej kanapie, a gospodarz powędrował do kuchni i otworzył lodówkę, a następnie wyjął piwa.

-Julie pijesz?- krzyknął.

-Nie dziękuje- wiedziałam, że mój brat i tak by się nie zgodził- ale jak masz jakiś sok, to z chęcią się napije.

-Ta jasne. Mam pomarańczowy chcesz?- spytał wychodząc z kuchni z czterema piwami i sokiem.

Ja jedynie skinęłam głową i podziękowałam.

-Ja nie pije- oznajmił od razu Alex.

-Czemu stary?- spytał Karl

-Ktoś musi was później ogarnąć.

-Co ty gadasz jak ogarnąć przecież od jednego piwa się nie schlejemy- tym razem wtrącił się mój brat.

-Wszyscy wiemy jak to się skończy- oznajmił Alex jedynie wzruszając ramionami.

-To w razie czego Julie nas ogarnie- znów odezwał się Josh.

-O nie mnie w to nie mieszaj. Nie mam zamiaru zajmować się czwórką prawie pełnoletnich i pijanych typów.

-Nie poradzi sobie- powiedział, bez zawahania.

-A założymy się?- uniosłam brew.

-Lepiej nie.

Oczywiście Alex miał racje. Jakieś pół godziny później Josh i Lucas byli całkiem zlani, Karl jako jedyny z ich trójki jeszcze jako tako komunikował. Już mieli sięgać po kolejne piwa, gdy Alex nagle zabrał głos.

-Hej już wam wystarczy.

-jesteśmy dorośli zluzuj- powiedział mój brat mamrocząc ledwo słyszalnie.

-O tym kurwa mówiłem Miller!-wykrzyczał, aż się wzdrygnęłam.

Chłopak ewidentnie to zobaczył bo jego głos złagodniał.

-Mam was dość, albo jedziemy teraz do domów, albo zostaniecie tu sami.

-No to jedź poradzimy sobie- odezwał się tym razem Karl.

Alex już kierował się do drzwi, gdy moje słowa go zatrzymały.

-Błagam nie zostawiaj mnie z nimi. Z jednym bym sobie poradziła, ale z trójką?- jęknęłam- w życiu ich nie ogarnę.- wydostałam z siebie zrezygnowane westchnienie.

Zapewne zrobiło mu się mnie żal, bo przetarł twarz dłonią i wrócił do salonu. Usiadł na kanapie i nic nie mówiąc patrzył zrezygnowany na swoich kolegów. Nagle telefon Josha zaczął dzwonić. Zobaczyłam kto dzwoni, a gdy na wyświetlaczu pojawił się numer naszej mamy zastygłam. Niepewnie wzięłam telefon do ręki i odebrałam wiedząc, że Josh był już w takim stanie, że nawet nie ogarnął iż ktoś dzwoni.

-Hallo?

-Julie to ty?- usłyszałam głos mamy.

-Tak, coś się stało?

-nie skarbie. mogę twojego brata do telefonu?- poczułam jak odpływa mi krew.

Na szybko musiałam wymyśleć jakąś wymówkę, bo gdyby mama dowiedziała się, że Josh jest w takim stanie zabiła by jego i przy okazji mnie, że nie zabroniłam mu pić.

-Gra teraz z chłopakami i nie chce im przerywać- powiedziałam najbardziej naturalnie jak mogłąm.

-Ahh no dobrze, a za ile wracacie?

-Jeszcze nie wiem, ale pewnie za jakieś pół godziny.

-Dobrze to już wam  nie przeszkadzam.

Gdy tylko się rozłączyłam odetchnęłam z ulgą.

-Kto dzwonił?- spytał Alex.

-Nasza mama.

-To może wracajmy co?

-Przecież ona nie może go zobaczyć w takim stanie, rozszarpie go wtedy, miałam być pod jego opieką, a gdy mama się dowie, że doprowadził się do takiego stanu to wydziedziczy go i przy okazji mnie, że mu na to pozwoliłam.

-Oow  to  nie dobrze.

-No bardzo nie dobrze.

-To jaki jest plan?-spytał.

-Gdybym go jeszcze miała- jęknęłam.

Po chwili ciszy Alex się odezwał, a reszta chłopaków dalej piła w najlepsze.

-Lucas niech zostanie w domu i niech się położy. Przygotujemy mu wodę i tabletki przeciwbólowe przy łóżku, a my pojedziemy w czwórkę moim autem i zrobimy tak, że odwieziemy Karla i zrobimy to samo co przy Lucasie, czyli położymy go do łóżka i zostawimy tabletki. Na koniec najważniejsze. Odwiozę cię do domu, a Josh pojedzie do mnie. Gdy wejdziesz powiesz, mamie, że zaproponowaliśmy mu wyjście na imprezę i nie chciał, abyśmy długo na niego czekali i od razu pojechał.

-Okej, a jak ich teraz przekonamy do tego.

-Jeszcze nie wiem. Ale coś wymyślimy

-W tej chwili Lucas do łóżka!- krzyknęłam co ewidentnie zadziwiło całą czwórkę, bo rzadko kiedy krzyczałam.

-Nie jesteś moją matką- prychnął chłopak.

-Powiedziałam do łóżka  nie dyskutuj.

-Bo co mi zrobisz dasz lanie?

-Nie, ale zrobię ci totalną demolkę w domu i powiem twoim starym, że zrobiłeś domówkę. Wątpię, żeby byli z tego zadowoleni.

-Będą mieli w to wyjebane.

-Chcesz się przekonać?

-Nie masz psychy.

-No to proszę bardzo- powiedziałam po czym podeszłam do pierwszej lepszej szafki i zaczęłam zrzucać z niej książki.

-Dobra dobra już spokojnie mamuśka- powiedział po czym zaczął kierować się do góry.

-Alex poszedł za nim, a ja posprzątałam książki i weszłam do kuchni w poszukiwaniu tabletek.

Po chwili poszukiwań w końcu znalazłam to czego szukałam. Wyjęłam je  z szafki i powędrowałam do góry. Nie było ciężko znaleźć pokoju chłopaka, bo drzwi były otwarte. Gdy weszłam do pomieszczenia pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Lucas w samych bokserkach i Alex przykrywający go kołdrą.

Skłamałabym mówiąc, że Lucas nie był umięśniony. Bo był i to bardzo, ale mogłam się założyć, że jego mięśnie to pikuś w porównaniu do tych Alexa.

Dopiero po chwili zorientowałam się , że właśnie fantazjowałam o facecie, który pod żadnym względem nie był dla mnie dostępny, pewnie nawet nie byłam w jego typie.

I znów o nim myślałam. Miałam ochotę porządnie pierdolnąć się czymś w łeb.

Zostawiłam tabletki na szafce i chwilę później wyszliśmy z sypialni, zostawiając pogrążonego w śnie Lucasa.

-Myślałem, że pójdzie ciężej- odezwał się Alex i posłał mi przeuroczy uśmiech ukazując jego zniewalające dołeczki.

-Też tak sądziłam- odwzajemniłam uśmiech.

Gdy zeszliśmy na dół nigdzie nie było chłopaków, a jedynie ich koszulki i spodnie.

-Gdzie oni do cholery są?-spytałam nie dowierzając.

Chwilę później usłyszeliśmy dziwne dzięki i zorientowaliśmy się w tej samej chwili, ze drzwi wejściowe są otwarte. Wyszliśmy na zewnątrz i zobaczyliśmy latających w samych bokserkach chłopaków. Myślałam, że się posikam ze śmiechu. Wyjęłam telefon i zaczęłam ich nagrywać. Alex złapał się za głowę zapewne nie dowierzając w to co właśnie zobaczył.

-Was pojebało do reszty!- krzyknął brunet.

-Alex dołącz do nas- powiedział zachęcająco mój brat, a ja dalej filmowałam ten kabaret.

-Nie dzięki- mruknął Alexander.

Skończyłam nagrywać i się wydarłam sama będąc w szoku, tego ile razy się tego dnia wydarłam zważywszy na to, że praktycznie nigdy nie podnosiłam głosu.

-Do domu ale już!

O dziwo chłopacy zrobili to co im rozkazałam. Gdy zamknęłam  drzwi odezwał się Alex.

-Macie pięć minut i jedziemy na imprezę.

Chłopacy szybko się zaczęli ubierać.

-No chyba ciebie coś boli- powiedziałam niedowierzając- a co z naszym planem?

-Spokojnie mała, nasz plan jest aktualny. Powiedziałem tak, aby się pośpieszyli- szepnął mi do ucha a jego ciepło wywołało przyjemny dreszcz na moim ciele.

-Chyba będę rzygać- oznajmił nagle Karl.

-No chyba kurwa nie. Boże zlituj się nad nami!- krzyknęłam unosząc ręce do góry.

Chwilę później zobaczyłam jak chłopak zwraca cały alkohol do zlewu w kuchni, a w między czasie w salonie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Gdy odwróciłam głowę w stronę, z której wydobywał się dźwięk. Na podłodze leżał rozbity wazon na moje oko wart jakieś pół tysiąca dolarów.

-No rzesz kurwa no nie. Chyba sobie ze mnie żartujecie. Japierdole nigdy więcej z wami nigdzie nie jadę.

Na domiar złego nagle telefon Josha zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu znów pojawił się numer mamy. Złapałam się za nasadę nosa i mocno ją ścisnęłam.

-Hej, co tam?- spytałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.

-mieliście być już w domu gdzie jesteście?- spytała kobieta.

-Już wracamy trochę nam się przeciągnęło.

-Macie być za dziesięć minut w domu. Nie interesuje mnie to gdzie jesteście i co robicie, ale jeśli za dziesięć minut was nie będzie oby dwoje macie szlaban i nie pojedziecie do Hiszpani.

-Czyli mogę jechać?- pisnęłam podekscytowana, lecz nie dostałam odpowiedzi bo kobieta się rozłączyła.

Chłopak spojrzał na mnie ewidentnie zszokowany, więc od razu zaczęłam mu tłumaczyć.

-Mamy dziesięć minut by zjawić się w domu, bo inaczej nie pojadę do Hiszpani i właśnie się dowiedziałam, że jak za dziesięć minut będę w domu to pojadę do Hiszpanii.

-Ile się  jedzie stąd do twojego domu?

-Nie wiem może piętnaście minut?- westchnęłam zrezygnowana uświadamiając sobie, że mój plan właśnie legł w gruzach.

-Dobra to trzymamy się planu tylko, że najpierw odwiozę ciebie, a później zajmę się nimi.

-Na pewno sobie z nimi poradzisz?

-Ta na luzie już nie raz ich ogarniałem.

-A no chyba, że tak. Ale i tak nie zdążymy.

-Zaufaj mi zdążymy.

I w zasadzie nie wiem dlaczego ale mu zaufałam.

Chwilę później udało nam się zapakować chłopaków do samochodu. Ja i Josh usiedliśmy z tyłu, a Karl obok Alexa z przodu.

Alex zapierdalał jak oszalały. Nie zdziwiło mnie to, bo mój brat też tak zapierdalał, a że jeździłam z nim często to zdążyłam się przyzwyczaić do takich prędkości.

-Zaraz się zrzygam. Zwolnij!- powiedział Josh

-No chyba sobie kurwa jaja robisz. Za dwie minuty będziemy. Nie ma opcji. Jeśli zrzygasz mi się na fotele nie wypłacisz mi się z tego- powiedział stanowczo Alex.

-Oddychaj nosem- poleciłam mojemu bratu, który nie komunikował- Oddychaj kurwa!- krzyknęłam i to ewidentnie na niego podziałało bo zaczął oddychać głęboko nosem.

-Jesteśmy- powiedział Josh i już widziałam jak Josh zwraca alkohol, więc szybko otworzyłam  mu drzwi.

-Na pewno sobie z nimi poradzisz?- spytałam martwiąc się o stan w jakim znajdował się mój brat.

-Tak na spokojnie. Biegnij, bo się spóźnij i  pamiętaj o planie.

-Jasne, do zobaczenia.

-Do zobaczenia młoda.

Wyszłam z auta i szybko pobiegłam do drzwi. Zostały mi jeszcze dwie minuty, ale wolałam być przed czasem. Wchodząc do domu kontem oka widziałam jak Alex zamyka drzwi za moim bratem i odjeżdża z piskiem opon.

-No w końcu!- dobiegł mnie głos mamy z salonu.

-Ciebie też miło widzieć- odpowiedziałam sarkastycznie.

-Gdzie jest twój brat?

-Pojechał  z chłopakami na imprezę i powiedział, że mam ci przekazać, abyś do niego nie dzwoniła, bo i tak nie odbierze zważywszy na to, że będą w klubie i jeszcze jedno. Mam ci przekazać, że nie wróci na noc.

-Ahh no dobrze.

-Czyli mogę jechać do Hiszpanii?

-O ile mnie mój zegarek nie myli jesteś dokładnie minutę przed czasem, co oznacza, że tak możesz jechać.

Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech od razu podbiegłam do mamy, aby ja przytulić. Kobieta odwzajemniła gest i przeczesała ręką moje włosy.

Gdy weszłam do pokoju od razu położyłam się na łóżku. Nie wiem ile tak leżałam, gdy w końcu zebrałam się w sobie i poszłam się umyć. Po wyjściu z łazienki położyłam się w moim wygodnym łóżku i włączyłam Netflixa.

Continue Reading

You'll Also Like

301K 6K 130
Witam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne m...
368K 9.8K 34
𝐉𝐚𝐤 𝐦𝐨𝐠𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐮𝐟𝐚𝐜́, 𝐬𝐤𝐨𝐫𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐚 𝐦𝐢ł𝐨𝐬́𝐜́ 𝐳𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢ł𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐮𝐳𝐚𝐜𝐡 𝐤ł𝐚𝐦𝐬𝐭𝐰, 𝐤�...
136K 5.2K 30
Siedemnastoletnia Alysa Miller chciała być idealna dla swoich rodziców by chociaż raz ją docenili. Dziewiętnastoletni Caleb Roy nie chciał być idealn...
184K 4.3K 29
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...