Zoja

By ZojaWrobel

207 4 8

Uwaga!! jest to moja pierwsza opowieść, więc bardzo przepraszam za wszystkie błędy, powtórzenia i zawirowania... More

Mapa
Prolog i wyjaśnienia
Jesień 2016
rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Część 2
rozdział 10 (mikołajki)
Rozdział 11 (15.12.2016)
Rozdział 12 (wigilia)
Rozdział 13 (25.12.2016)
rozdział 14 (Sylwester)
rozdział 15 (trzech króli)
Rozdział 16 (wspomnienia mamy o tacie)
Rozdział 17 (znowu 6.01.2017)
Rozdział 18
Rozdział 19 (25.01.2017)
Rozdział 20 (19.02.2017 urodziny Kacpra)
Rozdział 21 (20.02.2017)
Rozdział 22
Rozdział 23 (28.02.2017)
Rozdział 24 (03.03.2017)
Rozdział 25 (8.03.2017)
Rozdział 26
rozdział 27 (10.03.2017)
Część 3
Rozdział 28 (Wielkanoc 2017)
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33

rozdział 4

8 0 1
By ZojaWrobel


- Padłas! Ok, kiedy w pobliżu są Obławnicy, wszyscy muszą być w swoich barakach- wyjaśniła nam Zofian.

-Zofian, czy właśnie zaklęłaś? - upewnił się Kacper, otwierając drzwi.

- z „Potopu" ale tak- odparła- na sam dół i biegnijcie wzdłuż płotu- stwierdziła Zofian

- Wicher, kaptur i maska- przypomniał mi Tymek

Zbiegając po schodach, jednocześnie wkładałam kaptur i zapinałam maskę, ale kiedy dotarliśmy do wyjścia byłam już gotowa. Odgłosy wciąż się nasilały, więc nie czekając pognaliśmy do płotu i wzdłuż niego aż do naszego domu. Wpadliśmy po schodach na górę, chłopaki oddzieliły się na 1 piętrze, a ja po chwili byłam u siebie, na wszelki wypadek szybko ogarnęłam wszystkie moje rzeczy i usiadłam na biurku, gotowa do ucieczki, kiedy Obławnicy wpadną do baraku. Krystek się ożywił i dał mi sygnał, że jakby co to może mnie stąd zabrać. Po chwili faktycznie usłyszałam, że wpadają do budynku i wyszłam przez okno, zamknęłam je za sobą i mała smużką mocy sprawiłam, że klamka zapadła. Wyszłam na dach i wezwałam Krystka, ale zanim przyleciał zobaczyłam jak na dole rozmawia ta czarnowłosa dziewczynka z jakimś Obławnikiem, mówiła do niego per Tato. Wyczułam, że Krystek jest już gotowy, więc podniosłam się z dachu (spadek nie był zbyt duży) i ruszyłam biegiem do drugiego końca, kiedy byłam w połowie z chmur wypadł ciemny kształt, a jak skoczyłam w dół był już w odpowiednim miejscu bym wylądowała mu na grzbiecie. Przypięcie się do uprzęży było kwestią chwili. Nie czekając aż się przypnę, Krystek wyleciał prawie pionowo w górę, zanim ktokolwiek nas zauważył byliśmy już ukryci w chmurach.

Sądząc po odgłosach dochodzących z dołu mieliśmy sporo czasu dla siebie, nim będę mogła bezpiecznie wrócić na ziemię.

Jak tylko Krystek wypoziomował lot przesłał mi obraz jak biegnę po dachu, przekreślony wielkim czerwonym iksem. Była to jego forma narzekania na to, że ryzykuję. W odpowiedzi pokazałam mu ciemny kształt wypadający z chmur, gotowy by mnie złapać. Na to odpowiedzi nie znalazł.

Z nudów, bo nic się nie działo, zaczęłam trenować magię, czyli przywoływać ogień na dłoniach, rzucać nim w powietrze i skłaniać by wydłużał się i przybierał kształt długiego noża. Tą ostatnią sztuczkę, odkryłam parę dni temu. Po chwili Krystek zanurkował w chmurach i już byliśmy tuż nad moim barakiem, więc zgasiłam ogień i zerknęłam w dół, obok głowy Krystka i mojej nogi. Obławników już na szczęście nie było widać ani słychać. Wobec tego przerzuciłam nogę nad grzbietem Krystka, odpięłam się i zeskoczyłam w dół, lądując na czterech łapach i niestety tracąc równowagę. Krystek, rzecz jasna od razu to zauważył i mi wytknął. Na szczęście szybko ustabilizowałam się na szczycie dachu i po cichu przeszłam do końca, niestety to nie był mój koniec i musiałam iść z powrotem. Będąc na swoim krańcu wbiłam pazury rąk w krawędź dachu i spuściłam nogi za krawędź. W ten sposób, korzystając z pazurów i schodząc tyłem dotarłam do mojego okna. Magią otworzyłam klamkę i wsunęłam się do pokoju. Niestety, wszędzie czuć było Obławników, na szczęście chyba się nie zorientowali, kto tutaj mieszka. Zostawiłam otwarte okno, by wywiało zapach i rozpakowałam plecak.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, zawęszyłam i wyczułam Tymka z Kacprem. Otworzyłam im drzwi i wpuściłam do pokoju.

- Tak z ciekawości, Tymek czemu byłeś taki nieswój u Zofiana? - zapytałam go jak tylko weszli i zamknęłam za nimi drzwi.

- Lepiej siądźcie, bo to trochę potrwa- stwierdził, a kiedy usiedliśmy na podłodze – opowiedział nam co się stało.

Najpewniej Wicher wyczuła, że się zmieniam w wilka. Urodziłem się w Żelastwie, tak tym co go spalono 5 lat temu. Zginęła wtedy cała moją rodzina, rodzice, dziadkowie, nastoletni wówczas brat i siostra. Wszyscy się zmienialiśmy w wilki. Ja wtedy miałem 4 lata i ostrą grypę, więc leżałem w szpitalu, tutaj w Ranko. Tej nocy miałem podobno straszną gorączkę, nic z niej nie pamiętam. Ale jak 3 dni później wyzdrowiałem to nie było już nic i trafiłem do sierocińca.

- Raz byłam z mamą tam, gdzie kiedyś było Żelastwo. Nic, z całej wsi zachowała się tylko kapliczka. Reszta spalona do gołej ziemi, lecz faktycznie znalazłyśmy wtedy groby, większości mieszkańców. Poza jedną rodziną, z której chyba większość była łakami. - powiedziałam sięgając pamięcią do tego smrodu, śmierci i spalenizny, wciąż śmierdziało, mimo że pożar był wtedy jakieś 4 lata wcześniej.

- Obławnicy i dementy - stwierdził Kacper

- Najpewniej, faktycznie oni, jak sądzisz możemy iść tam w zimie, może ktoś przeżył- to ostatnie Tymek powiedział prosto do mnie.

- jak będziemy mogli wyjść, ze szkoły to czemu nie- stwierdziłam

- a tak w ogóle to jak wygląda twoja mama? – zapytał mnie Kacper, po chwili milczenia

- Rysica, z dużą plamką na gardle i ciemnym szeregiem kropek na grzbiecie. - odparłam bez zastanowienia

- Ty, ja ją kiedyś widziałem, w lasach obok Górzyska- stwierdził Tymek- I ciebie w sumie też

- Byliście na wycieczce z sierocińca? - zapytał Kacper

- Nie, jak już nie mogę wytrzymać w zamknięciu to się wymykam za płot, do lasu. - odpowiedział Tymek

-Aż tak źle tam jest? Słyszałem, że w niektórych sierocińcach, głodzą, biją i męczą. – powiedział do naszej dwójki Kacper

- Opiekunowie są okej, problem jest z najstarszą czwórką chłopaków, niedługo skończą 18 lat i odejdą stamtąd, ale na razie głównie piją, palą i grają w karty. -powiedział Tymek

- Masz wilcze zmysły...

- nawet jako człowiek? - dokończył po mnie Kacper

-Zazwyczaj mój wilk jest tuż pod powierzchnią, więc zawsze odczuwam z tą samą intensywnością- potwierdził Tymek

Naszą pogawędkę przerwał gwizdek Karola oraz jego wrzask: zbiórka na obiad!

Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie powoli zbierała się już reszta grupy.

Kiedy mieliśmy już iść, okazało się, że brakuje tej białowłosej dziewczynki. Karol poszedł jej szukać, a myśmy zostali na dole. Jednak nie kończyliśmy rozmowy, ponieważ tuż obok nas wybuchła sprzeczka, pomiędzy tą czarnowłosą, a koleżanką tej zaginionej. Poszło chyba o to co się z nią mogło stać. Czarnowłosa twierdziła, że tamta chce zwrócić na siebie uwagę, a brązowowłosa, że się po prostu zgubiła. Kacper chyba już nie mógł tego znieść, bo się włączył do kłótni po stronie brązowowłosej, ale po chwili odpadł i wrócił do mnie i Tymka. Po chwili wysłuchiwania tego odezwał się do nas:

-Tak z ciekawości, dalibyście radę ja znaleźć?

-najpewniej tak, a co? - odpowiedział nasz wilczek

-bo to trochę za długo trwa, i coś mi tu śmierdzi- stwierdził

-Fakt, coś jest nie tak. Tylko to czuję, ale coś nie gra- powiedziałam

-Dobra, Zoja, idziemy, biorę prawą stronę terenu- powiedział Tymek

-będę was kryć- obiecał nam Kacper

Nie zwlekając, wymknęliśmy się z grupy, Tymek poszedł w prawo, ja w lewo. Kiedy zniknęłam z oczu pozostałym, uklękłam na ziemi i wciągnęłam powietrze, mój nos nie był zbyt dobry, ale i tak wyczułam, że tutaj była. Chwilę później nacisnęła na mnie ogromna siła. Błyskawicznie podniosłam zasłonę dookoła mojego umysłu, zostawiając tylko kontakt z Krystkiem, który mnie wsparł i dzięki temu udało mi się odeprzeć atak. Nie węszyłam dłużej tylko przywołałam wiatr i poprosiłam by ją znalazł. Chwilę później pojawiła się smuga pachnącego lasem wiatru i zaczęła mnie prowadzić w kierunku płotu. Po chwili dogonił mnie Tymek i ruszyliśmy biegiem. Prawie 15 minut później znaleźliśmy białowłosą leżącą na ziemi, właściwie nie oddychała. Albo raczej oddychała, ale czułam, że jej tutaj nie ma.

-Też to czujesz? - zapytałam Tymka

-Acha, jest w transie, nie może tutaj zostać, bo będzie tylko gorzej. Dasz radę wysłać tą smugę wiatru po Karola? - powiedział kucając obok mnie

-Acha- odpowiedziałam, znów przywołując wiatr i wysyłając go po Karola.

Tymek delikatnie ją obrócił na bok i ułożył w jakiejś dziwnej pozycji.

-Co robisz? - zapytałam

-Pozycja boczna ustalona, dzięki temu będzie jej łatwiej oddychać. - odpowiedział

Chwilę później, dysząc ciężko dobiegł do nas Karol. Nie czekał na rozwój sytuacji, tylko wyciągnął swoje urządzenie i do kogoś zadzwonił.

-Za chwilę będą tu ratownicy- powiedział.

W godzinę później białowłosa była w szkolnym szpitalu. Co prawda dostaliśmy z Tymkiem kazanie, że nie czekaliśmy grzecznie, a ja dodatkowo, że użyłam magii, ale jak powiedział później Kacper, mogło być gorzej.

Nowy problem pojawił się przy obiadokolacji, kiedy okazało się, że ktoś mi zabrał miskę z jedzeniem. Nie wiadomo kto, ale było za mało pożywienia. Dosiedziałam milcząc do końca posiłku, a później wróciliśmy do baraku i poszli spać. Co prawda poszłam do siebie, umywszy wpierw zęby, ale nie zasnęłam tylko poczekałam parę godzin i gdy księżyc wyszedł zza płotu wymknęłam się z pokoju.

Continue Reading

You'll Also Like

608K 20.5K 85
Child of the Eldest Gods from the East, Heiress of Earth and Legacy of Stars and Magic, Has the Affinity to Balance the Peace of Nature, Fated Love i...
15.7K 874 4
어느 날 공주가 되어버렸다 | ❝ Quizás fue la soledad y dolor que impulso a Claude a asesinar a todo el harem y gente que habitaba en el palacio ruby. Despues...
559K 16.3K 39
MALE WEDNESDAY X READER "I love you...Wednesday Addams" The girl cried while hugging him as tight as she could. "I love you too....Amore mio. Please...