[T] Love in a time of a Zombi...

By A-miss

7.2K 642 59

Zegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że... More

Rozdział 1 - Uwolnienie
Rozdział 2 - Projekt 'Gwiazdka'
Rozdział 3 - Zaufanie
Rozdział 4 - Wyspa Taransay
Rozdział 6 - Złotowłosa
Rozdział 7 - Większe dobro
Rozdział 8 - Najlepiej zaplanowane misje
Rozdział 9 - Bezpieczeństwo
Rozdział 10 - Podejrzliwość
Rozdział 11 - Decyzje
Rozdział 12 - Niezbędne rzeczy
Rozdział 13 - Konflikt
Rozdział 14 - Kraina Żywych
Rozdział 15 - Trzymając się za ręce
Rozdział 16 - Armada
Rozdział 17 - Podpalić stos
Rozdział 18 - Zasady
Rozdział 19 - Przetrwanie
Rozdział 20 - Wszyscy Razem
Rozdział 21 - Ryzyko zawodowe | część 1
Rozdział 22 - Ryzyko zawodowe | część 2
Rozdział 23 - Przebudzenia
Rozdział 24 - Szanse
Rozdział 25 - Ekspozycja
Rozdział 26 - Najazdy
Rozdział 27 - Interwencja
Rozdział 28 - Prawda
Rozdział 29 - Wymiana
Rozdział 30 - Śmierciożerca
Rozdział 31 - Początek
Rozdział 32 - Draco
Rozdział 33 - Wolność | część 1
Rozdział 34 - Wolność | część 2
Rozdział 35 - Strategia
Rozdział 36 - Alexander Amarov
Rozdział 37 - Hermiona Granger
Rozdział 38 - Obietnice
Rozdział 39 - Wyprawa
Rozdział 40 - Ryzyko kontrolowane
Rozdział 41 - Czas

Rozdział 5 - Zrozumienie

204 20 3
By A-miss

Po trwających pół godziny poszukiwaniach, dr Alec Mercer odnalazł Hermionę na strychu. Stała przy otwartym oknie, patrząc na coś w skupieniu. Latarnie już od dawna nie działały, ale ulica była nieźle widoczna ze względu na pełnię Księżyca. Wszyscy w domu byli na bieżąco z cyklem faz Księżyca, ponieważ Felix Wallen (Mikrobiolog i okazjonalny Wilkołak) obecnie zajmował jedną z cel w piwnicy, czekając na swoją przemianę, pod wpływem Eliksiru Tojadowego.

- Tu jesteś! ━ zawołał Mercer, zamykając za sobą drzwi. ━ Szukałem cię po całym domu. Patil martwiła się, że postanowiłaś dołączyć do Pottera.

Hermiona posłała mu niewielki uśmiech.

- Mało prawdopodobne, bo nie za bardzo lubię latać. Właściwie, to wcale.

- Tak? Myślałem, że wszyscy Czarodzieje latają na miotłach.

- Sądzę, że brakuje mi predyspozycji. ━ wyznała. ━ Padma mnie potrzebuje?

- Tak. Luthor prosi o ciebie.

Hermiona potrzebowała chwili, żeby zrozumieć o kogo chodzi.

- Czego chce?

Australijski naukowiec obrócił pustą skrzynkę i usiadł na niej.

- Nie powiedział nic poza "Pójdź po Szlamę." ━ Mercer z powodzeniem naśladował arystokratyczny ton Malfoya. ━ Zapytałem Patil o niego i usłyszałem, że znacie się od dziecka. Powiedz mi proszę, że miał ciężki okres dojrzewania, jakieś pryszcze, był najniższy w klasie, w dodatku inni go dręczyli?

- Niestety nie. ━ prychnęła Hermiona. ━ Dręczenie się zgadza, tylko to on był sprawcą.

- Miałem do czynienia z takimi typami. ━ Mercer pokiwał głową.

- Ale nie takimi jak Malfoy.

- To określenie, którego użył ⎼ Szlama ⎼ oznacza to, co myślę? Jeśli tak, to przepraszam, że to powtórzyłem.

- Nie szkodzi. ━ zapewniła go Hermiona. ━ Nie pierwszy raz raczy mnie tym szczególnym określeniem.

- Im więcej dowiaduję się o waszym dzieciństwie, tym bardziej jestem zaskoczony, że udało wam się je przeżyć.

- Rozmawiałeś z Harrym?

- Nie. Honoria opowiedziała mi o Hogwarcie. Była kilka lat wyżej. Z jej opowieści nasuwa mi się wniosek, że nie było zbyt lekko. A tak właściwie, to dlaczego się tu ukrywasz? ━ powiedział, spoglądając przez okno.

- Spójrz tutaj. ━ wskazała. ━ I powiedz mi, co widzisz.

Mercer stanął obok niej i spojrzał na ulicę, szybko lokalizując źródło jej obserwacji. To był młody Zombie w czerwonej bluzie. Przez minutę milczeli, a potem Mercer zagwizdał:

- Prawda, patrzy na nas.

- Dokładnie. ━ potwierdziła Hermiona. ━ Był tu wcześniej, gdy Harry wyjeżdżał. Myślę, że musiał zobaczyć otwarte okno. Przypuszczałam, że ruch po prostu przyciągnął jego uwagę. Ale teraz wrócił. ━ skrzyżowała ramiona i przyglądała się Mercerowi z zaniepokojonym wyrazem twarzy. ━ Alec, jesteś ekspertem od mózgu, co to może oznaczać?

- Jeśli on patrzy i czeka, jego zachowanie to nie kwestia braku świadomości. To pamięć deklaratywna. Przetwarza coś semantycznego ⎼ że okno się otworzyło i udało mu się połączyć ten fakt z osobistym doświadczeniem spacerowania wcześniej po tej ulicy. Musiał zapamiętać, że okno nagle pojawiło się między numerami jedenaście i trzynaście.

- Ale myślałam, że to niemożliwe, żeby oni coś zapamiętywali. ━ zmarszczyła brwi Hermiona.

- To powinno być niemożliwe, biorąc pod uwagę poziom zniszczenia, jaki widzieliśmy w ich hipokampach i bocznej korze przedczołowej.

- Więc? Czy one ewoluują?

Mercer podrapał się po szczęce.

- Nie oni. Wirus. Porozmawiam z McAlister'em. Prawdopodobnie wirus zmutował i po prostu nie działa jak wcześniej. A'propos przerażających perspektyw, słyszałem o wyprawie do szpitala.

- Omówiłam ze Scrimgeour'em pomysł przeprowadzenia u Rona badania MRI. ━ Hermiona rzuciła Mercerowi współczujące spojrzenie. ━ Jeśli pójdziemy...

- Muszę pójść z wami. ━ domyślił się. ━ W końcu jestem ekspertem od mózgu i tak dalej.

- Zrozumiem, jeśli...

- Oczywiście, że pójdę! A gdy już tam będziemy, myślę, że dobrym pomysłem będzie zobaczenie skanu jednego z zainfekowanych, jeśli udałoby się to nam zorganizować.

- Chcesz zrobić Zombie MRI? ━ Oczy Hermiony rozszerzyły się.

Mercer kiwnął głową.

- Pomyśl o wszystkim, czego moglibyśmy się nauczyć! ━ powiedział, a następnie zaczął drobiazgowo opowiadać o tych możliwościach.

🔵 🔵 🔵

Krótko przed północą, Hermiona zeszła na dół do izolatek. Kilka minut spędziła, obserwując Rona (sytuacja bez zmian), następnie sprawdziła, czy z dr Wallen'em było wszystko w porządku (spał, wydając przy tym przerażające dźwięki), zanim zatrzymała się przy celi Malfoya.

Hermiona wyczuła jego skrajne rozdrażnienie, prawdopodobnie wywołane jej opieszałością w odwiedzinach.

Wyciągnęła różdżkę, tym razem zachowując bezpieczną odległość.

- Czego chcesz, Malfoy?

- Czego ja chcę? Niech pomyślę... Normalnego miasta? Domu? Pokoju? Mojego łóżka? ━ zrobił pauzę. ━ A może kobiety?

Promienistej radości i klejnotu mojego całego Królestwa. ━ Hermiona dokończyła w głowie ostatnią linię poematu. Romantyczna poezja i Draco Malfoy to niecodzienne zestawienie.

- Wszystko niedostępne. ━ powiedziała płasko. ━ Coś jeszcze?

Malfoy zbliżył się do krat, a Hermiona ukradkiem sprawdziła, czy znajdowała się poza zasięgiem jego ręki. Zauważył jej zaniepokojenie, które wynagrodził wymownym spojrzeniem. Był znacznie mniej zadbany, niż cztery dni temu. Miał wyraźny zarost w odcieniu ciemnego blondu, wciąż ten sam zestaw czarnych, więziennych szat, teraz pogniecionych i zakurzonych na kolanach. Padma dała mu maść i bandaż na rękę, więc musiała go dobrze skaleczyć.

Teraz beztrosko bawił się opatrunkiem.

- Zacznijmy od kąpieli. ━ powiedział.

- Najpierw chciałabym uzyskać brakujący fragment D.R.A.C.O.

- Trudno nazwać to uczciwą wymianą. ━ chrząknął.

Podniosła brew.

- Jak dużo czasu minęło od twojej ostatniej kąpieli?

Obstawiała, że sześć lat. Hermiona zaznajomiła się ze specyfiką zautomatyzowanej celi więziennej autorstwa Seamusa. Jej magia polegała na tym, że rzucane codziennie zaklęcia oczyszczające, odświeżały pościel i odzież, a także usuwały kurz i brud z absolutnie wszystkiego ⎼ również z więźnia. Podstawowe zaklęcia pielęgnacyjne działały na początku każdego dnia. Włosy i paznokcie były utrzymywane w zaprogramowanej długości.

- Pozwól mi się wykąpać, a być może mój nastrój poprawi się na tyle, że postanowię dostarczyć ci brakującą stronę. ━ podniósł obydwie brwi, co odmłodziło go o jakieś pięć lat. ━ Co ty na to?

- Nie zauważyłam, aby zależało mi na poprawie twojego nastroju.

- Nie przypominam sobie, abyś była taka beztroska. ━ spojrzał na nią z zaciekawieniem.

- Nie przypominam sobie, żebym to ja była na twojej łasce.

- Touché, Szlamo. ━ Malfoy zaśmiał się krótko.

- Nie nazywaj mnie tak.

Popatrzył na nią uważnie.

- Ale to cię nie rusza, prawda? Ciekawe, bo pozostali robią się od razu fioletowi i wściekli. Ty tylko przewracasz oczami. To kwestia tego słowa, czy mnie? Nie mów, że straciłem pazur od czasów Hogwartu?

- Nie, bardziej prawdopodobne, że mi jeden wyrósł. ━ Hermiona wzięła głęboki wdech i krok po kroku zaczęła zbliżać się do jego celi.

Obserwował ją niczym drapieżnik. Teraz albo nigdy. Ostatecznie będzie musiał być na tyle ułożony, aby wejść na górę i pracować w laboratorium. Przekonując ją, że powinna mu zaufać, Hermionie dostała dużo materiału do przemyśleń. Poza tym Draco Malfoy jest teraz z nią związany. Stał się jej odpowiedzialnością.

- Wyjaśnijmy coś sobie, Śmierciożerco. Spróbuj uciec, zranić mnie lub kogokolwiek innego, a twoje ułaskawienie zostanie natychmiast odwołane. Na ulicach obowiązuje stan wojenny zarówno dla Mugoli jak u Czarodziejów. Siły porządkowe i tłumy samozwańczych strażników są znane ze skutecznego egzekwowania kar. Zastanów się, co zrobiliby ze skazanym mordercą i terrorystą. ━ podniosła kratę. ━ Oni lub Zainfekowani. Zrozumiałeś?

Wyszedł z celi, okrążając ją. Pozostała nieruchoma, zaciskając palce na różdżce. Malfoy przeszedł długość korytarza w piwnicy, zatrzymując się przy celach zarówno Wallen'a i Rona. Był już zapewne dobrze zaznajomiony z ich stanem po czterech dniach więzienia w piwnicy.

Hermiona potrafiła opanować się w obliczu wszelkich docinków, jakie Malfoy rzucał na temat jej krwi, intelektu, wartości, ale nie tych dotyczących Rona. Teraz, gdy Harry był na Taransay, czuła się jeszcze bardziej bezbronna, bardziej wystawiona, mniej... silna. Co ciekawe, nie czuła się bardziej samotna. Bycie jedynaczką i życie między dwoma światami przez tak długi czas, sprawiały, że samotność była dla niej normalnym zjawiskiem.

Przygotowała się na komentarze Malfoya i okrutne drwiny na temat Rona. O dziwo, nie nadeszły. O czymkolwiek myślał, zatrzymał to dla siebie. Hermiona nie była na tyle naiwna, żeby uwierzyć, że nagle nabrał szacunku do jej uczuć. Raczej podejrzewała, że zdał sobie sprawę, że jej cierpliwość ma swoje granice.

Po krótkim zwiedzeniu korytarza, wrócił do niej. Czubek jej głowy ledwie sięgał do jego ramion.

- Zrozumiałem. ━ powiedział.

Hermiona poprowadziła go po schodach. Przeszli obok laboratoriów, gdzie cały czas pracowało kilka osób. Z głośników leciał Michael Bublé. Jedna z pielęgniarek wyszła na chwilę, a gdy ujrzała Malfoya, zniknęła z powrotem za drzwiami. Hermionie wydawało się, że usłyszała jej pisk. Chwilę później, przed wejściem do laboratorium stało już pięć osób. Wszyscy się w nich wpatrywali.

- Dobry wieczór wszystkim. ━ powiedziała Hermiona z rezerwą. Szczerze mówiąc, spodziewała się po nich odrobinę więcej profesjonalizmu.

W odpowiedzi kilka osób pokiwało głowami. Grupa się rozproszyła, aby zrobić im przejście dla Elizabeth Kent, jednej z Agentek Amerykańskiego Wywiadu Magicznego. Wyszła z laboratorium i stanęła przed Hermioną i Malfoyem. Ta pierwsza westchnęła, czując zbliżającą się ogromną ilość papierologii.

- Nie jesteś uprawniona do uwolnienia Obiektu. ━ powiedziała Hermionie Kent, zgodnie z jej przewidywaniami.

Hermiona nie miała ochoty na dyplomację.

- Obiekt chciałby się umyć. Idź do Scrimgeour'a, jeśli masz z tym problem. Jestem pewna, że będzie szczęśliwy, gdy obudzisz go w środku nocy po dwóch dniach pozbawionych snu.

- Musisz być Debiutantką. ━ powiedział słodko Malfoy. ━ Całkiem sporo o tobie słyszałem.

Kent była młodą, wysoką i zgrabną blondynką, posiadającą ciepło i charyzmę metalowego stołka. Niemniej jednak, ku zaskoczeniu Hermiony, Agentka zarumieniła się pod wpływem mocnego spojrzenia Malfoya. Hermiona poczuła się wyjątkowo zaniedbana, stojąc obok tej pary.

- Malfoy, to jedna z naszych współpracowniczek z Amerykańskiego Senatu Czarodziejów, Agentka Elizabeth Kent. Elizabeth, to Draco Malfoy. Albo, jak wolisz go nazywać, Obiekt.

- Nie powinien być przykuty? ━ Kent spojrzała na Hermionę.

Policzyła do pięciu, zanim odpowiedziała.

- Gdyby był skuty kajdankami, chyba nie mógłby pracować w laboratorium, prawda?

- A co z liną Patil? Jak będzie działać, jeśli Pottera tu nie ma?

Cholera. Hermiona nie miała zamiaru odkryć przed Malfoyem, że stał się jej, jakby to nie brzmiało, partnerem w uwiązaniu, ani że Harry opuścił Londyn. Och, ale to i tak było nieuniknione, że się dowie.

- Jest teraz przywiązany do mnie. ━ powiedziała Hermiona.

- Jestem? ━ zapytał powoli.

- Tak.

Stał blisko Hermiony, uśmiechając się do niej.

- Interesujące.

- Myślę, że słowem, które chciałeś powiedzieć, jest "konieczne".

Hermiona spostrzegła, że wszyscy ich obserwują. W szczególności Kent. Odchrząknęła.

- Agentko Kent, jeśli skończyłyśmy, pójdę pokazać Malfoy'owi łazienkę.

🔵 🔵 🔵

Łazienka znajdowała się w laboratorium. Jej środek był wyłożony zielono-czarnymi kafelkami. Hermiona podeszła do szafki, aby upewnić się, że znajdują się tam wyłącznie przybory toaletowe. Podała mu mydło i dwa ręczniki, które przyjął bez słowa.

- Zamykam cię w środku. ━ powiedziała, a jej głos odbił się echem w ogromnej przestrzeni. ━ Wystarczy ci godzina? ━ spojrzała na zegarek. Była prawie pierwsza w nocy.

- Jak najbardziej. ━ odpowiedział. Zaczął pospiesznie rozpinać guziki szaty.

Hermiona dyskretnie odwróciła się od niego i wyszła z pomieszczenia, magicznie zamykając je za sobą. Oparła się o nie plecami, zamykając oczy. Ten dzień nie mógł ciągnąć się bardziej.

Myliła się. Usłyszała trzykrotne pukanie z drugiej strony drzwi. Od razu otworzyła oczy i otworzyła drzwi.

- Krany nie działają.

Górna część jego szat leżała na podłodze, a on sam stał przed nią w rozpiętych spodniach. Miał blade, szczupłe ciało, z widocznym zarysem mięśni. Dość zadziwiające jak na człowieka, który spędził sześć lat w zamknięciu. Uwagę przykuwały blizny pokrywające brzuch i plecy mężczyzny. Ich ilość oznaczała, że był taki moment w jego życiu, w którym wyglądały jak ofiara krwawej jatki.

Ku jej zirytowaniu, jego twarz nic nie wyrażała. Będąc Hermioną, nie mogła się oprzeć, aby nie zapytać:

- Co ci się stało? Czy to dzieło Voldemorta?

- Wolałabyś, żeby tak było?

Hermiona nie zrozumiała jego pytania.

- Wolałabym, abyś był szczery.

Niemal bezwiednie przesunął palcem po wypukłych bliznach. Miała wrażenie, jakby zapomniał, że w ogóle je posiada.

- Miałem osiemnaście lat. Trzech Aurorów złapało mnie i innego Śmierciożercę. W przeciwieństwie do tej osoby, ja nie byłem im potrzebny, więc w międzyczasie opróżniania butelki ginu, zaczęli bawić się ostrzem.

Hermiona niemal poczuła ulgę, że nie czuła się bezduszna po usłyszeniu tej historii. Od zawsze krążyły plotki o okrutnych jednostkach w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Rzecz w tym, że w każdym archaicznym systemie, część osób funkcjonowała tak, jak miała na to ochotę.

- Powiedziałeś, że nie byłeś im potrzebny. Masz na myśli, że nie miałeś ważnych dla nich informacji?

- Nie. ━ powiedział. ━ Nie przydałbym im się, ponieważ, w przeciwieństwie do mojej koleżanki, nie byłem kobietą.

Hermionie zrobiło się niedobrze. Przez chwilę wpatrywała się w swoje dłonie, które z całej siły zacisnęła wokół różdżki.

- Złych ludzi można znaleźć wszędzie. ━ wydawało się, że nie było odpowiednich słów w tej sytuacji.

Uśmiechnął się do niej. Nie był to przyjacielski uśmiech, raczej zimny, pełen mroku.

- W rzeczy samej. Wygląda na to, że jedną nawet w tym pomieszczeniu.

To chwilowe poczucie więzi między nimi, nagle zniknęło. Hermiona miała wrażenie, że tylko ona je czuła.

- Zamierzasz przywrócić wodę, czy nie?

A, no tak. Usunęła zaklęcia racjonujące i po przekręceniu mosiężnych kranów, popłynęła ciepła woda.

- Bardzo proszę.

Ponownie, nie było żadnych podziękowań, tylko frustrujące wpatrywanie się. Gdy Hermiona po raz drugi zamykała drzwi, w jej głowie pojawiła się myśl, że to była jedna z tych nocy, gdzie jedynym lekarstwem na dobry sen mogła być wyłącznie Ognista Whisky.

Continue Reading

You'll Also Like

4.8K 187 40
a, gdyby tak potacie z hogwartu założyły własny chat
72.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
22.2K 502 16
[...] pamiętaj, że przy mnie zawsze jesteś bezpieczna - szepnął patrząc na mnie z góry. ~ Nina Taylor to zwykła czarownica czystej krwi uczęszczająca...
63.4K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...