The Devils' games

By NieZapomniMnie

124K 3.5K 1K

Spin-off trylogii Bogowie! W tym układzie to on miał przegrać, nie ja. Historia dzieci Charlotte i Rebekki... More

Informacja
Drzewo genealogiczne
PROLOG
CZĘŚĆ I
Rozdział 1
Rozdział 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
CZĘŚĆ II
Rozdział 15

Rozdział 11

5.1K 181 38
By NieZapomniMnie

Valencia

To tylko seks, Valencia – To uparcie sobie powtarzałam do momentu spotkania z Aidenem, więc gdy przyjechał, nie pozwoliłam sobie na dopuszczenie innego scenariuszu. Oczywiście to nie ja otworzyła mu drzwi, bo ktoś uwielbiał wtykać nos, gdzie się da. Dlatego nie zdziwił mnie widok mojej matki w samym ręczniku, opierając się o otwarte drzwi i mierząc Boyda sceptycznym spojrzeniem. Aiden natomiast starał się udawać, że ten widok nie wprawił go w osłupienie. Właśnie, próbował, bo gdy tylko ujrzał Rebekkę, jego twarz pobladła. Zamrugał, jak komiksowa postać, jakby obawiał się, że ma zwidy.

– Mamo! – jęknęłam zażenowana, zbiegając po schodach. – Na litość Boską, ubierz się! – Szarpnęłam ją za ramię, odciągając ją od wejścia. Z oczu ciskała we mnie piorunami, jakby uraził ją fakt, że zwróciłam jej uwagę. – W ręczniku, poważnie?

Czasem zastanawiałam się, czy jej dziwne zachowanie jest wywołane zaburzeniem osobowości, na której choruje, czy dlatego, że jest pierdolnięta. Wiedziałam, że zaburzenia nie da się wyleczyć, bo tata tłumaczył mi, że jedynie można zmniejszyć objawy, ale Rebecca chyba była pokręcona i bez tego.

– Przecież jestem zakryta! – Oburzyła się, uderzając ręką w udo. – Chciałam tylko z nim porozmawiać, zanim wywiezie cię do lasu i zadźga na śmierć.

– Mamo! Poważnie? – Otworzyłam szeroko oczy, nie dowierzając, że właśnie te słowa wypłynęły z jej ust. – Jak już naprawdę chcesz z nim rozmawiać to, do cholery, się ubierz – poprosiłam, zaciskając zirytowana oczy. Otworzyłam je z powrotem, dopiero gdy usłyszałam, że się oddala. Z ciężkim westchnieniem odwróciłam się do Aidena, który wyglądał, jakby nie był pewny, co się właśnie wydarzyło.

– Nie zadźgam cię tak dla pewności. – Uniósł dłonie w geście niewinności, po czym wskazał palcem w kierunku, gdzie udała się moja matka, spoglądając na mnie z obawą. – Naprawdę będę musiał z nią rozmawiać?

– A co? Boisz się jej pierdolenia? – zadrwiłam, zaplatając ręce na piersi. – Nie przywykłeś do jej dziwactw?

– Nie przywykłem, aby witała mnie w samym ręczniku z miną, jakby chciała powiesić mnie za jaja – mruknął, niepewnie przekraczając próg domu. Omiótł mnie wzrokiem. Spojrzałam na siebie, dostrzegając czarną spódnicę, którą skomponowałam ze skąpą koszulką w tym samym kolorze i skórzaną kurtką. Mój stały zestaw, który ubierałam, gdy zamierzałam spędzić jednonocną przygodę, ale on nie musiał o tym wiedzieć.

– Mama jest...

– Jedyna w swoim rodzaju i opiekuńcza – wtrącił, na co się uśmiechnęłam. Każdy w naszej małej rodzinie zaakceptował fakt, że mama ma problem i nikomu to nie przeszkadzało. Kochali ją taką, jaka była, choć każdego z nas zadziwiały jej niektóre pomysły. Zapewne, gdyby otworzyła komuś innemu niż Aidenowi, rozeszła się plotka, że mam dziwną mamę. Zdarzyło się parę razy, że odwiedziła mnie w szkole, a wtedy wszyscy skupiali na niej uwagę. Kiedyś jej tego zazdrościłam i byłam zła, że nie jestem jej prawdziwą córką. Chciałam odziedziczyć, chociaż odrobinę jej uroku. Z wiekiem zrozumiałam, że lubię siebie taką, jaka się urodziłam.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Rebecca pojawiła się, zwracając na siebie uwagę.

– Wróciłam! – powiedziała dosyć głośno, szeroko się uśmiechając, a jej wzrok uparcie spoczywał na Aidenie. – Czas na rozmowę. – Poklepała go po ramieniu, aby następnie zacisnąć na nim ostre paznokcie i zaciągnąć do kuchni. Poruszyła ustami, jakby mówiła: pięć minut. Ciężko westchnęłam, a następnie krążyłam wzdłuż korytarza. Moja mama nawet nie postępowała tak z moim byłym. W sumie z żadnym facetem, z którym się umawiałam. Czemu jemu tak głowę zawracała?

Zirytowana zbliżyłam się do kuchni i stanęłam przy samym wejściu, ale oparłam się o ścianę, aby żadne z nich mnie nie zobaczyło.

– Zanim zdecydujesz się z nią pójść o krok dalej, masz jej o tym powiedzieć – powiedziała ostro moja mama.

– Nie zamierzam tego przed nią ukrywać. Po prostu do tej pory uważałem, że nie jest to istotne – wyznał, na co zmarszczyłam brwi. Co takiego nie było istotne, że mi o tym nie powiedział? Co to miało wspólnego, z tym że się ze sobą prześpimy?

– Tak przeleć moją córkę, a potem wróć do swojego prostego, małego życia, które prowadzić daleko stąd – zakpiła, stukając nerwowo palcami o kuchenny blat. – Nie patrz tak na mnie. Nie taki jest plan? Pozbyć się tego napięcia, któremu razem dacie upust? Czy Val o tym wie?

– Nie zrobiłbym nic, na co by się nie zgodziła – zapewnił, co wywołało leciutki uśmiech na mojej twarzy. – Ciociu znasz mnie. Zrobiłem w życiu wiele okropnych rzeczy, ale nigdy świadomie bym nie skrzywdził Valenci.

– Wiem. – Westchnęła Rebecca, po czym nastała minuta ciszy, która mnie zaniepokoiła, ale nie przerwałam im i dalej pozostałam w ukryciu. – Świadomie mało kto rani czyjeś uczucia, Aiden. To, że nie masz takie intencji, nie znaczy, że twoje ponowne zniknięcie nie złami jej.

– Poprzednim razem z chęcią wystawiłaby mi środkowy palec na pożegnanie – powiedział z nutką goryczy w głosie.

– Tak to prawda – przyznała, po czym odchrząknęła. – Jednak tęskniła. Nie tak od razu. – Na Boga, mamo, czemu gadasz mu takie rzeczy?, pomyślałam, przymykając powieki z zażenowaniem. – Najpierw się cieszyła, ale z czasem poczuła się samotna.

– Samotna? – Brzmiał na zdziwionego.

– Sama chodziła do szkoły, sama z niej wracała. Nikt jej niespodziewanie nie odwiedzał, aby pozawracać głowę. Czas, który wypełniałeś, stał się pusty i chyba nie wiedziała, co z nim zrobić – stwierdziła, na co bezradnie pokręciłam głową. Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Starałam się o nim nie myśleć, ale teraz, gdy to tak dosadnie wytknęłam, może coś w tym było? Może na początku czułam się samotna, zanim wpadłam w wir imprez i nieznanych chłopaków w moim łóżku?

– Sam nie wiem, ciociu. Zawsze mnie nie cierpiała.

– Ale cię potrzebowała i byłeś przy niej. Gdy jej dokuczałeś i gdy jej broniłeś. Byłeś dla niej. Nie ważne czy miałeś pięć lat, czy osiemnaście. Byłeś jej codziennością i nagle została ona zachwiana – wyjaśniła. Zacisnęłam usta, nie chcąc zgadzać się z mądrościami mamy, ale miała rację. Zniknięcie Aidena uderzyło we mnie, ale nigdy na głos się do tego nie przyznam. – Nie chcę, aby się do ciebie ponownie przywiązała, skoro znikniesz.

Zniknie? Co to, do kurwy, znaczyło? Zamierzał wyjechać? Ale przecież skończył studia. Nie miał, po co tam wracać. Czemu ta myśl wywarła na mnie uczucie smutku i zdrady?

Odskoczyłam do ściany, gdy usłyszałam dźwięk odsuwanych krzeseł. Oddaliłam się od kuchni, aby następnie oprzeć się łokciem o szafkę na buty, przybierając na twarz maskę znudzenia.

– Możemy iść? – zwróciłam się do Bekki, gdy ich ujrzałam. Pokiwała głową, po czym poklepała chłopaka po ramieniu, zanim udała się do salonu, gdzie zapewne zamierzała kontynuować oglądanie serial. – Gotowy? – spytałam Aidena, a on posłał mi uśmiech, zaciskając palce na klamce drzwi, które przede mną otworzył.

Wsiedliśmy do auta, które pożyczył od mamy. Odpalił samochód, aby następnie zacząć klikać coś na ekranie wbudowanym w pojazd. Zaprzestał tę czynność, żeby na mnie zerknąć.

– Chcesz się połączyć? – Przytaknęłam, sięgając po telefon do torebki. Sparowałam urządzenia za pomocą Bluetoothu, a następnie nacisnęłam ikonkę Spotify'a. W czasie gdy chłopak ruszył w nieznanym mi kierunku, ja szukałam piosenki, której miałam ochotę posłuchać. Wtedy rzucił mi się tytuł Boom Clap od Charli XCX i po chwili wnętrze samochodu wypełniły pierwsze jej dźwięki. Śpiewając pod nosem słowa piosenki, dostrzegłam nikły uśmieszek Aidena. Gdy wygrała druga zwrotka i on przyłączył się do mnie. Obserwując Miami spowite nocą, słuchałam nieudolnych prób śpiewu towarzysza. Nie wiem czemu, ale będąc w samochodzie z nim, słuchając starych piosenek, czułam się tak beztrosko. Jakby tak było od zawsze i tak powinno być.

– Gdzie mnie zabierasz? – Zaciekawiłam się, opierając głowę o zagłówek i przekręcając ją tak, abym miała idealny widok na profil chłopaka.

– Na plażę.

Wyprostowałam się, marszcząc brwi. Przyglądałam mu się zaskoczona, ponieważ myślałam, że zabierze mnie do hotelu, może zamówi nam butelkę jakiegoś alkoholu i przejdziemy do rzeczy. Przecież na to się umawialiśmy. To miał być tylko seks.

– Czekaj... – Urwałam, próbując zebrać myśli. – To chyba nie jest...

– Randka? – dokończył za mnie z rozbawionym uśmiechem. – Skądże, mała Val – zapewnił z cichym śmiechem. – Nie łączy nas tak relacja, abym zabierał cię na randki, ale zasługujesz na dużo więcej niż dziewczyna, którą spotkałbym w klubie. – Fajnie wiedzieć, pomyślałam, opadając plecami na fotel. – Pomyślałem, że możemy spędzić przyjemnie wieczór jako przyjaciele. – Wzruszył ramionami, cały czas nie odrywając wzroku od drogi.

– Przyjaciele? – powtórzyłam zdziwiona. – Wątpię, że możemy się nimi nazywać – wymamrotałam pod nosem, przenosząc wzrok na przednią szybę.

– Ale możemy się nimi stać – stwierdził, a ja zerknęłam na niego z nieprzekonaniem. – Nie chcę wracać do tego, co mieliśmy przed moim wyjazdem. Chcę czegoś silniejszego niż nienawiść, którą mnie darzyłaś – wyznał, zajeżdżając na parking przy plaży. Westchnęłam ciężko, gdy zatrzymał auto na miejscu parkingowym.

– Myślisz, że to możliwe w naszym przypadku?

– Wierzę w to – zadeklarował z taką pewnością, że nawet ja w to uwierzyłam. – A teraz chodź. Plaża nocą jest piękna.

Z leciutkim uśmiechem na ustach, opuściłam pojazd, po czym spuściłam wzrok na dłoń, którą Aiden wyciągnął w moją stronę. Dopiero po parunastu sekundach zawahania zdecydowałam się ją ująć, splótł ciasną nasze palce. Pozwoliłam mu się pociągnąć w kierunku piasku, który już po paru metrach czułam pod podeszwami szpilek. Wzmocniłam uścisk na ręce chłopaka, aby się zatrzymał, a następnie nie puszczając go, zsunęłam ze stóp obuwie, które zdecydowanie nie nadawało się na spacery po plaży, ale cóż nie ostrzegł mnie, gdzie mnie zabiera. Z pewnością gdybym wiedziała, wybrałabym jakieś trampki.

Zbliżyliśmy się do linii wody, a on wziął głęboki wdech, zanim zdecydował się podjąć rozmowę.

– Chciałbym ci o czymś powiedzieć, bo uważam, że powinnaś o tym wiedzieć. – Pomasował kark w geście zdezorientowania. Zerknęłam na niego ze szczerym zainteresowaniem, choć domyślałam się, co zamierza mi powiedzieć. – Pojutrze wyjeżdżam – wyznał, zatrzymując się.

– Okej... – powiedział przeciągle, puszczając jego dłoń, aby następnie założyć ręce na piersi. – Na długo? – Odważyłam się zadać to pytanie, choć sama nie wiedziałam, czemu odpowiedź na nie mnie tak ciekawiła. W końcu nikim dla siebie nie byliśmy, prawda?

– Na stałe – odparł cicho, ale nie na tyle, aby wieczorny wiatr zagłuszył jego słowa. Wstrzymałam powietrze zaskoczona jego słowami. Wpatrywałam się w niego, czekając, aż powie coś, co udowodni, że się przesłyszałam. Jednak on milczał, a męskie rysy układały się w poważnym wyrazie.

– Na stałe? – powtórzyłam, starając się, aby mój głos brzmiał obojętnie. Nie powinnam się tym przejmować. Jeszcze ponad dwa tygodnie temu nie chciałam go tutaj i modliłam się, aby jak najszybciej się wyniósł. Jednak w tej chwili poczułam smutek na myśl, że znowu miał wyjechać. Nie spodobało mi się to, jak zareagowałam na tę wiadomość. Czemu się tak tym przejęłam?

– Tak. – Pokiwał głową. – Znaczy, pewnie będę odwiedzał rodziców czy coś, ale zamieszkam tu ponownie – sprostował, przeczesując palcami włosy.

– Czemu właściwie? – Zaciekawiłam się, zmuszając nogi do ruchu. Aiden podążył w moje ślady i już po chwili szliśmy ramię w ramię przed siebie.

– Mam tam mieszkanie, pracę... – zaczął wyliczać, aby następnie wzruszyć bezradnie ramionami. – Mam tam życie. – Pokiwałam głową, ukazując tym swoje zrozumienie.

– Dlaczego uznałeś, że powinnam o tym wiedzieć?

Boyd oblizał usta w zastanowieniu, wciskając dłonie do kieszeni spodni.

– Czy gdybym się z tobą przespał, a potem wyjechał bez słowa, zdobyłbym twoje zaufanie i zasłużyłbym na tytuł twojego przyjaciela? – Odpowiedź była oczywista, więc nie odpowiedziałam. Gdyby mnie tak potraktował, zdecydowanie bym go bardziej nienawidziła, niż przed jego ostatnim wyjazdem. – Możliwe, że przez wiele lat tego nie okazywałem, ale od zawsze cię ceniłem. – Nie udało mi się powstrzymać od prychnięcia. – Wiem, jak to brzmi, zwracając uwagę na to, jak cię traktowałem, za co szczerze przepraszam. Sam nie wiem, co sobie myślałem.

– Ja też nie, ale nigdy nie grzeszyłeś inteligencją – mruknęłam zgryźliwie, otulając się jeszcze ciaśniej ramionami, gdy morska bryza we mnie uderzyła. Kątem oka dostrzegłam, jak Aiden zsuwa z siebie skórzaną kurtkę, którą następnie ostrożnie zarzucił na mojej ramiona, jakby obawiał się, że ponownie odtrącę ten gest. Nie zrobiłam tego, zamiast tego wydobyłam z siebie ciche podziękowania.

– Możesz zmienić zdanie. – Spojrzałam na niego zdezorientowana, marszcząc przy tym brwi. – Wiem, że mieliśmy umowę...

– Aiden – przerwałam mu stanowczo, na co natychmiastowo zamilkł. – To tylko seks. To, że wyjedziesz, tego nie zmieni. Czym się tak przejmujesz?

– Po prostu – westchnął, znów nerwowo przeczesując włosy palcami. – Nie chcę znów postąpić względem ciebie jak skończony dupek. Zasługujesz na właściwie traktowanie.

– Kiedy ciebie tak olśniło? Wtedy jak wystawiłam ci środkowy palec na do widzenia, czy może później? A może po spotkaniu z moich byłym?

– Od zawsze tak uważałem.

– Tak? – zakpiłam. – Zwłaszcza wtedy, kiedy mówiłeś, że jak mi się poszczęści, to ktoś mnie zechce?

– Droczyłem się z tobą – rzucił zirytowany. – Nie miałem pojęcia, że aż tak do siebie to wzięłaś.

– To teraz już wiesz – burknęłam, przyspieszając kroku. Oczywiście, on musiał mnie dogonić. Chwycił mnie za łokieć, aby mnie zatrzymać. Posłałam mu spojrzenie, które mówiło, że jestem na niego zła.

– Zaraz zawędrujesz za daleko – powiedział, pociągając mnie w kierunku przeciwnym do wody. Ujrzałam zarośnięte schody, po których się wspięliśmy, a następnie przed oczami zobaczyłam coś na kształt knajpy, z której wydobywała się muzyka. – Myślę, że ci się spodoba. – Puścił do mnie oczko, popychając drewniane drzwi. W środku panował półmrok, a jedyne światło dawały kolorowe reflektory, które wędrowały po niewielkim parkiecie, na którym tańczyli ludzie.

– Nigdy tutaj nie byłam – wydusiłam, pochłaniając wzrokiem otoczenie. Aiden położył dłoń u dołu moich pleców, naciskając nią na nie, abym weszła bardziej w głąb.

– Leży przy plaży, ale przez to, że jest tak zarośnięte wejście, nikt kto nie zna tego miejsca, się tutaj nie fatyguję – wyjaśnił, prowadząc mnie w kierunku baru. Oparł się przedłokciem o ladę, przesuwając dłoń z moich pleców na talię. Nie oponowałam przed tym gestem.

Naszą obecność zwróciła uwagę barmana, który się do nas zbliżył z lekkim uśmiechem na ustach, polerując szmatką kieliszek.

– Co dla was? – spytał, oparł się dłońmi o blat, uprzednio odkładając naczynie, które w nich trzymał.

– Coś delikatnego, tak na rozgrzewkę – odpowiedział mój towarzysz, wyciągając z kieszeni dowód. Mężczyzna pokiwał głową, przerzucając sobie ścierkę przez ramię, aby następnie zająć się przygotowaniem naszego drinka.

Usiadłam na chokerze, wędrując wzrokiem po tańczących klientach baru. Wszyscy wydawali się wyluzowani, ani nie przejmowali się otoczeniem. Po prostu dobrze się bawili, tańcząc i spędzając czas z bliskimi. Z początku myślałam, że ich swoboda wynika z wypitego alkoholu, ale im dłużej się im przyglądałam, dostrzegłam, że większość z nich nie jest pod wpływem.

Poczułam, jak coś zimnego styka się z moimi palcami, które swobodnie leżały na barze. Przeniosłam na nie wzrok i zobaczyłam, że Aiden przysunął do mnie kieliszek z czerwonym napojem w środku. Chwyciłam za nóżkę naczynia, aby następnie upić łyk alkoholu.

– Skąd znasz to miejsce? – Zaciekawiłam się, spoglądając na Boyda znad kieliszka. Opierał się tyłem o ladę i w przeciwieństwie do mnie, wciąż stał, wędrując wzrokiem po parkiecie.

– Blaze i ja kiedyś porządnie się schlaliśmy. Jakimś cudem tutaj zawędrowaliśmy i spodobało nam się to miejsce. – Wzruszył ramionami, upijając łyk napoju. – Zanim wyjechałem na studia, regularnie tutaj zaglądaliśmy.

– Jakoś mi tutaj nie pasujesz – wyznałam, co sprawiło, że na mnie spojrzał, marszcząc brwi. – Ludzie raczej przychodzą tutaj, aby potańczyć – wywnioskowałam, wskazując brodą na parkiet. – Ty raczej wolałeś się zabawić w inny sposób. – Moje słowa wywołały jego śmiech, a przy tym pokręcił głową szczerze rozbawiony, jakby powiedziała jakiś dobry żart.

– Masz rację, lubiłem, ale czasem potrzebowałem się ukryć, a to miejsce jest idealne. – Jego usta wygięły się w smutnym uśmiechu. – Jako nastolatek wiele na rozbrajałem, choć ze względu na imię rodziców powinienem się trzymać z daleka od kłopotów.

– No nie bez powodu nazywają cię Diabłem Miami – mruknęłam znad kieliszka.

– Tutaj nikogo nie interesowało, że jestem spokrewniony z Dominicem Findlayem. Z pewnością ktoś mnie rozpoznał, ale nikt nie robił z tego halo. Tutaj mogłem tańczyć na stole i nikt tego nie nagrał oraz nie poleciał z tym do prasy.

– Skoro tutaj czułeś się tutaj tak dobrze, czemu dalej dawałeś pożywkę tabloidą?

– Gdybym przestał, zaczęliby drążyć, co się ze mną stało, a w takim sposób ukryłem to miejsce przed zainteresowaniem dziennikarzy.

Jego wyznanie wprawiło mnie w zaskoczenie, ponieważ tak dobrze ukrywał swoje uczucia. Nie miałam pojęcia i wątpiłam, że ktokolwiek wiedział o tym, co naprawdę przeżywał.

– Nie wiem, skąd wytrzasnęli mi ten przydomek, ale przywykłem do niego. Dzięki niemu mogłem ukryć prawdziwego siebie z daleka od kamer – kontynuował i przez cały ten czas ani razu nie spojrzał w moim kierunku. Jakby się bał, że w jego oczach dostrzegę więcej, niż był gotowy się ze mną podzielić. – Gdy wyjechałem, poczułem ulgę, ponieważ w innych stanach, aż tak nie żyją moją rodziną. Owszem, coś tam się im obiło o uszy i wiedzieli, kim jest wuj Dominic, ale nie żyli tym tak, jak okoliczni mieszkańcy.

Domyślałam, że musiał poczuć ulgę. Oboje podjęliśmy decyzję, że chcemy uczyć się w publicznych placówkach. Na początku wzbudzaliśmy zainteresowanie, ale z czasem uczniowie przywykli do naszej obecności. Ja sama nigdy nie sprawiała większych problemów w odróżnieniu od Aidena, który często pakował się w kłopoty. Mimo iż nie był jedynym rozrabiaką w szkole, zawsze mówiono i patrzono na niego inaczej. W końcu był bratankiem Dominica Findlay, właściciela Findlay Company.

– Nikt nie skojarzył mnie z wujem, a tym bardziej się tym nie chwaliłem. Wtedy dopadła mnie podła myśl, ale nie potrafiłem się jej wyzbyć. Czułem przez nią wyrzuty sumienia. – Zwiesił głowę, a jego barki opadły, jakby spoczywał na nich ciężar. Moja dłoń sama powędrowała na jego ramię i zaczęła kojąco je masować. Aiden utkwił wzrok w czerwonej cieczy, pozostając milczącym.

– O czym pomyślałeś? – spytałam ostrożnie, wpatrując się w jego pełen wyrzutu wyraz twarzy.

– Cieszyło mnie to, że tata i wuj zostali rozdzieleni w dzieciństwie, dzięki czemu nie noszę nazwiska Findlay. – Jego głos z trudem dotarł do moich uszu przez głośną muzykę. Zacisnęłam usta na jego wyzwanie, zabierając dłoń.

Wuj Joseph kiedyś nam wyjaśnił, dlaczego ma inne nazwisko od wuja Dominica, skoro są braćmi. Okazało się, że dziadkowie nie mieli wystarczająco pieniędzy, aby móc wychować i zapewnić wszystko dwójce dzieci, więc oddali Josepha do adopcji. Ich drogi się zeszły wiele lat później, gdy ciocia Charlotte odkryła, że Dominic ma brata bliźniaka. Mimo iż trzydzieści lat nie wiedzieli o swoim istnieniu, nawiązała się między nimi braterska więź.

– Może i ta myśl jest podła, ale jest zrozumiałe, czemu tak poczułeś – stwierdziłam, a on wtedy na mnie spojrzał.

– Dlatego też nie chcę tutaj zostać. Tam nikt mnie nie traktuje ze względu, czyim krewnym jestem. Jestem tam sobą.

Teraz wszystko stało się jasne i po moim ciele rozpłynęło się uczucie, którego nie potrafiłam nazwać. To ze mną zdecydował się tym podzielić.

– Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. – W odpowiedzi wzruszył tylko bezradnie ramionami. Odstawiłam kieliszek, po czym zeskoczyłam z krzesła, ujmując jego dłoń. Uniósł na mnie ciekawe spojrzenie, gdy zaczęłam go ciągnąć na parkiet. – Ale chyba nie przyszedłeś tutaj, aby się smucić, tylko aby być sobą, mam rację – powiedziałam, gdy na oślep odstawił na ladę drink, aby swobodnie móc za mną podążyć.

Przecisnęłam się między tańczącymi ludźmi, znajdując nam trochę miejsca na parkiecie. Akurat z głośników wydobył się utwór Take it off od Kesha. Pozwoliliśmy się ponieść muzyce, a na ustach Aidena znów zagościł uśmiech, który i mi się udzielił. Z czasem nasze ciała mimowolnie się do siebie zbliżył, a ruchy stały się bardziej sensualne. Niespodziewanie jego dłoń spoczęła na moim biodrze, zaciskając na nim palce i przyciskając moje ciało bliżej niemu. Pozwoliłam mu na to i chciałam tego. Wcześniej myślałam, że bardziej będę się opierać jego bliskości, ale moje ciało legło do jego. Pragnęło jego dotyku i nie było to spowodowane alkoholem, bo prawie w ogóle się go nie napiliśmy.

Zblokował ze mną spojrzenie, stykając nasze nosy ze sobą. Mój oddech przyspieszył i wiedziałam, że nie było to spowodowane tańce. Nakryłam jego dłoń, która spoczywała na moim biodrze, swoją i zacisnęłam na niej delikatnie palce. Męskie źrenice rozszerzyły się z pożądania. Ciepły oddech rozbił się na moich ustach, a całe otoczenie przestało istnieć. Byliśmy tylko my i nasze spragnione bliskości ciała. Otarłam swoje usta o jego w zapraszającym geście i nie potrzebował większej zachęty. Naparł wargami o moje, wsuwając palce drugiej ręki w moje włosy. Skradł z moich ust westchnienie, które i tak zagłuszyła głośna muzyka. Moje dłonie powędrował od jego nadgarstków, przez barki, ku jego szyi, a następnie wsunęłam palce w miękkie włosy, lekko za nie pociągając.

– Jeszcze możesz zmienić zdanie – wyszeptał w moje usta, na co oblizałam wargi, kręcąc głową, po czym przylgnęłam do niego mocniej, skradając mu kolejny pocałunek. To była dla niego jasna odpowiedź.

Bet you like it when I show up in a gown. Let my body work it out, slow your grind. Don't tell me to stop it, just let me on top and baby, you want it – Nicholas Bonnin

Continue Reading

You'll Also Like

808K 18.2K 54
12.04.2023 - 11.09.2023 Rose Davies, siedemnastoletnia dziewczyna, mająca dość rygorystycznych i mało opiekuńczych rodziców. Na swojej drodze spotyka...
266K 9.4K 21
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
626K 17K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
113K 1.4K 19
Madison James to poukładana dziewczyna z na pierwszy rzut oka "dobrego domu", jednak kiedy zostaje sama, zamknięta w czterech ścianach z dwójką rodzi...