Odkąd sięgam pamięcią do głowy wpajano mi kilka zasad. Zasada numer 1: Bądź samodzielna i nie okazuj słabości. Zasada numer 2: Nie dawaj sobą i pomiatać, bo tylko ty znasz swoją wartość. Było jeszcze kilka innych, które składały się w wykrzyczenie słów, że jako kobieta jestem tak samo ważna jak wszyscy.
Wraz z wiekiem zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego jak działa świat i jak bardzo jestem wdzięczna swojej mamie za te kilka zasad. Choć przez to wyrosłam na pewną siebie i niezależną kobietę, nie mogłam ukryć swojej urazy do mężczyzn i świata za mizoginię. Dlatego też nigdy nie chciałam być w związku z nikim.
Mimo to nie zdawałam sobie sprawy, że przez świętość swoich zasad i chęć pomocy mogę kogoś poznać. A ten ktoś może zawrócić mi w głowie na tyle mocno, że ja rozpadnę się na tyle, by zakwestionować wszystko, co do tej pory wyznawałam.
___
Hej! To moje pierwsze w życiu fanfiction więc sorki za jakość:)