The Devils' games

By NieZapomniMnie

118K 3.3K 988

Spin-off trylogii Bogowie! W tym układzie to on miał przegrać, nie ja. Historia dzieci Charlotte i Rebekki... More

Informacja
Drzewo genealogiczne
PROLOG
CZĘŚĆ I
Rozdział 1
Rozdział 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
CZĘŚĆ II

ROZDZIAŁ 10

5.6K 179 14
By NieZapomniMnie

AIDEN

Mój przyjazd tutaj miał być krótki, a po tym miałem wrócić do siebie. Do życia, które przez cztery lata zbudowałem. Nie przewidziałem, że zachce mi się zostać dłużej. Niestety miałem życie setki kilometr od Miami. Poranny telefon mi o tym przypomniał.

Z jękiem odwróciłem się na bok, aby sięgnąć po smartfon, który nie chciał się uciszyć. Wciąż nie otwierając oczów, odebrałem i przycisnął komórkę do ucha.

– Już planowałam twój pogrzeb. Koleś, nie odzywałeś się. – Penelope, pomyślałem, przecierając twarz dłonią. – Wiesz, że masz coś takiego jak praca? Wiesz, że kolejnego chorobowego ci nie załatwię?

– Wrócę na dniach – obiecałem, z trudem powstrzymując ziewnięcie. Słyszałem, jak dziewczyna mamrocze coś pod nosem, co z pewnością nie było żadnym komplementem.

– Tak narzekałeś na powrót do domu, a teraz tam utknąłeś – burknęła, a w tle słyszałem, że krząta się po naszej kuchni. – Ale przynajmniej mam czysto w mieszkaniu i nie walają się twoje brudne skarpety.

– To oszczerstwa! – Podniosłem się, marszcząc brwi.

– Próbujesz oszukać samego siebie? – zadrwiła. – Zwlekaj swoją dupę tutaj, bo trzeba zarobić na czynsz. Nie będę twoją sugar mommy – rzucił wrednie, na co przewróciłem oczami.

Penelope nie pochodziła z bogatej rodziny jak ja. Nie była też biedna, ale w życiu musiała na wiele sama zapracować. Na jej szczęścia miała coś w sobie, że z łatwością przychodziło jej zarabianie dobrych pieniędzy. Oboje też nie chcieliśmy żyć od pierwszego do pierwszego, więc zdarzały się dni, gdy jedno dbało o drugiego, gdy ten tak zapieprzał, że sypiał po dwie godziny dziennie.

– Domknę ostatnie sprawy i wpakuję dupę w samolot – zapewniłem, podnosząc się.

– Co ty tam tyle robisz? – Zaciekawiła się, jedząc coś, przez co z trudem ją zrozumiałam. – Ślub twojej kuzynki z pewnością tak długo nie trwa.

– Pomagam mamie, odwiedziłem starych znajomych....

– Aiden, ile my się już znamy? – weszłam mi w zdanie.

– Eee... cztery lata – odparłem, lekko zdezorientowany jej pytaniem.

– I ty dalej próbujesz wciskać mi kit? – odparła nieco urażona. – Czy tu chodzi o tą całą Va... – Zawiesiła się, próbując sobie przypomnieć imię.

– Valencie – dokończyłem za nią, a po chwili rozbrzmiał brzęk, jakby upadającego sztućca.

– Ooo dokładnie! – krzyknęłam, pstrykając palcami. – Ta gówniara, co jej tak życie uprzykrzałeś.

W takich momentach żałowałem, że tak dużo o mnie wiedziała. A winnym tego była zbyt duża ilość alkoholu, pod wpływem których zbierało nam się na szczere rozmowy.

– On już nie jest gówniarą – zauważyłem, na co zagwizdała.

– Przeleciałeś ją?

– Nie.

– Tyle czasu tak siedzisz i jej nie przeleciałeś? No raczej kwiatków jej nie zrywasz.

Naprawdę z trudem się nie rozłączyłeś, ale to tylko dlatego, że gdy wróciłbym, zrobiłaby mi wojnę domową, ale przynajmniej obdarowałaby mnie jakimś psikusem. A wolałem mieć spokój po powrocie.

– Nasza relacja jest ciężka – przyznałem cicho, podnosząc się z łóżka. – Val za mną nie przepada.

– Skoro nie dała ci dupy, to raczej logiczne, że do jej ulubieńców nie należysz.

Penelope stała się moją przyjaciółką od pierwszych dni na kampusie. Gdy na drugim roku znalazłem mieszkanie, wprowadziła się ze mną i tak zostało. Ona nie miała nikogo, ja nie miałem nikogo, a jak już mieliśmy jednonocne przygody to poza obecnością drugiej osoby w domu lub całkowicie poza nim. Mogliśmy zawsze na siebie liczyć i naszą relację można porównać do takiej, jakie posiadając rodzeństwo. Nie ukrywam, że jedno z naszych pierwszych spotkać skończyło się ciekawie.

Jednak teraz miałem ochotę ją udusić za to jej głupie gadanie.

– Czy podczas mojej nieobecności działo się coś ciekawego? – Zmieniłem temat, bo nie chciałem rozwodzić się na temat Val, skoro nawet nie wiedziałem, jak naszą relację nazwać.

– Oprócz tego, że skaziłam swoim orgazmem wszystkie powierzchnie naszego mieszkania? – Zamyśliła się, a ja zacisnąłem palce na nosie, przymykając powieki. – To nic więcej.

– Mam nadzieję, że odkaziłaś każdą z tych powierzchni.

– Jestem pedantką. Zapomniałeś? – Zaśmiała się, a ja pokiwałem głową, choć nie mogła tego zobaczyć. – Pakuj dupę do domu, ale uprzednio załatw, co masz do załatwienia z Valencią.

Zanim zdążyłem coś powiedzieć, dziewczyna się rozłączyłam. Westchnąłem ciężko, przecierając twarz dłonią. Penelope i jej rady kiedyś mnie wykończą. Nie czekając, wysłałem wiadomość do Val, w końcu miałem jej coś do udowodnienia.

Zszedłem na dół. W salonie siedział tata i przeglądał gazetę. On i wuj Dominic codziennie kupowali prasę, choć mieli dostęp do wszystkich informacji w telefonach. Po tylu latach mnie już to nie dziwiło.

– Jeszcze w domu? – Zdziwiłem się, widząc na zegarku, że normalnie bywał już w firmie. Ojciec uniósł wzrok znad gazety, po czym ją zamknął, odkładając na stolik kawowy, chwytając za kubek kawy.

– Uznałem, że dzisiaj pójdę trochę później... – Wszedłem do kuchni, a że salon leżał naprzeciwko, cały czas miałem widok na tatę. – ...i z tobą porozmawiam. – Wypowiedział to takim taonem, że włoski na karku mi się zjeżyły. Rozluźniłem ramiona, starając się nie pokazywać, że jego słowa wywołały we mnie reakcję.

– O czym? – spytałem niby luźno, ale i tak słyszałem napięcie we własny głosie.

– O Valencii – odparł, co sprawiło, że zamarłem w bezruchu. Usłyszałem, jak podnosi się z fotela, a następnie rozbrzmiały zbliżające się kroki. – Dużo z twoją mamą pracujemy i wielu rzeczy nie widzimy, ale znamy cię synu. – Odwróciłem się do niego, ściągając brwi. Udawałem, że nie wiem, do czego zmierzał. – Od zawsze wasza dwójka była bliżej zniż z którekolwiek z was z Rosalie i Alexem. Co było zrozumiałe, bo oni są od was dużo starsi...

– Tato, do brzegu – poprosiłem, bo nie chciałem przedłużać jego wykładów.

– Od zawsze się lubiliście. Jednak zanim pojechałeś na studia była to platoniczne. Teraz oboje jesteście dorośli i widzę, że was do siebie ciągnie.

– Nasłała cię ciocia Becca? – Uniosłem podejrzliwie brew, na co parsknął śmiechem, kładąc mi dłoń na ramieniu.

– Gdyby miała jakiś problem z waszą relacją, z pewnością sama by sobie świetnie z tobą pogadała. – Trudno było się nie zgodzić. Ciotka to była twarda babka. – Chodzi mi o to, że z mamą mamy pewne obawy do twojego nadmiernego zainteresowania nią.

– Wyolbrzymiacie. Ona z trudem mnie znosi. – Machnąłem zbywająco ręką, na co pokręcił bezradnie głową.

– Jednak to z tobą ukryła się w domku na drzewie podczas rodzinnej obiadu – zauważył i miałem ochotę strzelić sobie w głowę. Nietrudno było nas zauważyć wymykających się od stołu. – Ostatni spędzacie ze sobą dużo czasu i boimy się, że ją ponownie zranisz.

– Za kogo ty mnie masz? – Oburzyłem się, uderzając z otwartej dłoni w blat. – Zachowałem się wobec niej jak kutas. Wiem o tym, ale minęły cztery lata. Cztery pierdolone lata!

– Synu, wiem o tym – zapewnił, kładąc dłoń na moim ramieniu, ale szybko się odsunąłem. W męskich oczach dostrzegłem zmartwienie. – Chodzi nam o to, że Val miała ostatnio ciężki okres i kolejne dramaty jej nie są potrzebne.

– Ja jestem tym dramatem? – Uniosłem urażony brwi, a gdy milczał, prychnąłem. – Val jest dorosła, a zresztą długo tutaj nie pobaluję – mruknąłem, obracając się do niego plecami. Ojciec sapnął zaskoczony, a następnie rozbrzmiały jego kroki.

– O czym ty mówisz? – Stanął u mojego boku, taksując mnie intensywnym spojrzeniem. – Myślałem, że nie wracasz do Saint Louis.

– Mam tam pracę, mieszkanie i życie. – Wzruszyłem ramionami. – Dobrze mi się tam żyję i zarobki też mnie zadowalają. Nie mam powodu wracać.

– Masz tutaj rodzinę, przyjaciół. Jak to nie masz powodu wracać? – Był zdziwiony moim podejściem. Westchnąłem ciężko, bo nie odpowiednio ująłem to w słowa.

– Musisz mnie zrozumieć. Ty masz tutaj ułożone życie i wątpię, że z dnia na dzień byś to rzucił. Musiałbyś wszystko przenieść, znaleźć nowe mieszkanie, pracę... – wyliczałem, nawiązując z mężczyzną kontakt wzrokowy.

– Nic nie mówiłeś.

– Nie mówiłem, że też zostaję – burknąłem. Mięśnie twarzy Josepha rozluźniły się w smutnym wyrazie. Mruknął coś niezrozumiałego, kiwając głową. – Tato, tym razem będę częściej przyjeżdżał – dodałem, gdy ruszył w kierunku salonu. Zatrzymał się, nie spojrzał na mnie, ale przekręcił głowę tak, aby rzucić przez ramię:

– Wtedy wcale nie przyjeżdżałeś.

****

Valencia

Siedziałam na łóżku, wpatrując się w wiadomość od Aidena. Jasmine w tym czasie była w mojej łazience, bo nocowała u mnie. Cieszyłam się, że jej przy mnie teraz nie było, bo jak wyjaśniłabym jej tego SMSa? Brzmiał, jakby chciał zaprosić mnie na randkę, choć wiedziałam, co za tym się kryło.

Aiden: Zabieram cię gdzieś wieczorem. Ładnie się ubierz.

– Umarł ktoś?

Podskoczyłam, zaciskając palce na urządzeniu i przyciskając je ekranem do dołu. Jasmine przyglądała mi się spod uniesionych brwi. Przywykłam do tego, że czuła się przy mnie na tyle komfortowo, aby przechadzać się w samej bieliźnie, która za dużo nie zakrywała, bo była wykonana z koronki.

– Nie – odpowiedziała, uspokajać rozszalałe bicie serca, a moje ramiona opadły w efekcie westchnienia. – Zobaczyłam głupi filmik – skłamałam, ale widziałam, że nie wierzy w ani jedno moje słowo.

– Akurat. A te wypieki na twojej twarzy to od czego? – Wskazała palcem, a ja odruchowo chwyciłam się za policzki i zerknęłam w kierunku lustra, które stało naprzeciwko łóżka. – Pornosa oglądałaś, gdy się myłam? – pytała podejrzliwie.

– Zgłupiałaś? – Oburzyłam się.

– Jakiś romeo, o którym nie wiem? – Zbliżyła się do mnie, zaplatają ręce na piersiach. Nagle kobiece rysy twarzy ułożyły się w szoku i rozchyliłam usta. – Czyżby Aiden do ciebie napisał? – Poruszyła znacząco brwiami. Sapnęłam zaskoczona i już miałam zaprzeczyć, ale nie mogłam wydobyć z siebie słowa. – Zgadłam. – Pstryknęła pacami i zanim udało mi się zorientować, zwinnie zabrała mi telefon. Rzuciłam się za swoją własnością, ale ona zaczęła uciekać, a ja potknęłam się o zwisający kawałek kołdry.

– Jasmine! – wrzasnęłam, gdy usłyszałam klik zamka drzwi od łazienki, w której się ukryła. Przeklinałam siebie w duchu za to, że znała kod do mojego telefonu. – Na Boga! Nie czytaj tego!

– Za późno! – odparła śpiewnie.

– Ugh! – jęknęłam, uderzając zaciśniętymi dłońmi o uda.

– Zaprosił cię na randkę! – wykrzyknęła, otwierając gwałtownie drzwi, przez co oberwałam w nos. Zachwiałam się do tyłu, zakrywając dłonią nos. – O Boże! – Chwyciła mnie za podbródek, sprawdzając, czy zrobiła mi krzywdę. – No i na chuj stałaś tak blisko?

– Czyli to moja wina? – Rozchyliłam zaskoczona usta, ponownie łapiąc się za nos. Dziewczyna przewróciła oczami, łapiąc mnie za ramiona i popchnęła mnie w kierunku łóżka, na które opadłyśmy.

– Nieważny jest teraz twój nos, z którym tak na marginesie wydaje się z nim wszystko w porządku, ważne jest to, że ten gbur zaprosił cię na randkę! – pisnęła, a ja nie rozumiałam jej ekscytacji tym faktem. Nie byłabym sobą, gdybym nie zgasiła tego promyczka szczęścia.

– Nie na randkę, a na pieprzenie – wyjaśniłam. Przekrzywiła głowę z niezrozumieniem, ściągając brwi. – Mamy układ. Może coś na kształt zakładu? – Zamyśliłam się, a ona wyglądała, jakby rozmawiała z klaunem.

– Jaśniej proszę.

– Między nami jest pewnego rodzaju chemia i Aiden zaproponował mi coś na kształt FWB. – Brwi Jasmine powędrowały do linii włosów. – A potem... – Urwałam, zwieszając wzrok i przygryzając dolną wargę. – Pamiętasz, jak wrzucił nas do basenu? – Głupie pytanie. Filmik z tej sytuacji krążył po sieci. – Pocałował mnie wtedy.

– Co? Kiedy? Byłam tam...

– Gdy byliśmy pod wodą – przerwałam jej, a kobiece oczy zamieniły się w dwa spodki. – Ten pocałunek był inny od poprzednich i wtedy obiecał mi, że dostanę obsesji na jego punkcie.

– Ten to ma fantazje – zażartowała, ale widząc, że nie byłam wcale rozbawiona, spoważniała. – Ta mina mi się nie podoba.

– Zaczęłam się łapać na tym, że wracałam do ten pocałunku. W randomowych momentach. Choćby podczas robienia śniadania.

– Okej... – powiedziała przeciągle, kiwając w zastanowieniu głową. – To brzmi źle. – Jakbym o tym nie wiedziała, pomyślałam. To naprawdę źle o tym świadczyło. Podczas powrotu Aidena dotarło do mnie, że między nami była jakaś więź, ale wciąż go nie cierpiałam. Brzmiałam jak potłuczona? Zdecydowanie. – Zamierzasz się z nim przespać? On przeleciał tyle lasek, że może mieć jakąś chorobę. – Skrzywiła się obrzydzona.

– Sama, kurwa, nie wiem – jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach. – Przebadał się dla mnie.

– Powtórz.

– Przebadał...

– STOP! – krzyknęłam, wyciągając dłoń przed siebie, abym zamilkła. – Jednak usłyszałam dobrze za pierwszym razem – wymamrotała zszokowana. – Dla mnie żaden się nigdy nie przebadał. – Wydawał się urażona, ale po chwili rysy jej twarzy się rozluźnił. – W sumie nigdy o to nie prosiłam – wzruszyła ramionami.

– Przespanie się z nim, nie byłoby rozsądnym posunięciem. – Westchnęłam, blokując z nią spojrzenie. – Wychowaliśmy się razem, niczym rodzina.

– Jednak nie jesteście nią. Już nawet nie patrząc na to, że wasi rodzice nie są spokrewnieni, ale ty... – Urwała, zaciskając usta. Nie było tajemnicą, że zostałam adoptowana. Rodzice przede mną tego nie ukrywali. Ja tym bardziej nie. W dzieciństwie zdarzało się, że byłam z tego powodu dręczona, ale...

Właśnie, Aiden. Mimo iż nasza relacja nigdy nie należała do najlepszych, dbał o mnie. Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi z jasnych względów, ale wrogami też nie mogliśmy się nazwać. Na naszą relację chyba nie było nazwy i to było najgorsze, bo kim w takim razie dla siebie byliśmy? Nigdy nie traktowaliśmy się, jak kuzynów, choć z pewnością w oczach naszych rodziców nas tak postrzegali.

– Czuję, że to się źle skończy – wyznałam cicho, bawiąc się nerwowo swoją komórką. – Znasz mnie. Niezobowiązujący seks nigdy nie stanowił dla mnie problemu. – Wzruszyłam ramionami.

– Ale to nie byłby niezobowiązujący seks – stwierdziła, domyślając się co mnie drapie. – Nie jesteście dwojgiem obcych ludzi, którzy chcą się zabawić. Jesteście blisko. – Skrzywiłam się, nie do końca zgadzając się z tym stwierdzeniem. Jednak coś w tym było. Aiden nie był nieznajomym z klubu ani uczniem mojego liceum, z którym nawet nie mówiłam sobie cześć. Aiden był w moim życiu od zawsze. Już nawet nie chodziło o to, że nasi rodzice się przyjaźnili. My byliśmy niemal sąsiadami. – Powiem ci tak, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Może świadomość mówi ci, że to jest złe, ale twoje ciało chce czegoś innego. Możesz się z nim przespać i najwyżej tego żałować, albo być na siebie złą, że nie spróbowałaś.

Chciałabym powiedzieć, że gadała bzdury, ale moja wewnętrzne dziewczyna miała okazję zdobyć coś więcej od tego chłopca, który całe życie mi dokuczał. I to właśnie ta dziewczyna nie pozwoliła mi zrezygnować z tej szansy.

"There's somethin' 'bout me that drives you crazy. I know it's the way I move my body, but I don't think you truly know me."

#TheDevilsGamesbp

Twitter: NieZapomniMnie

Ig: niezapomnimnie_

Tik Tok: niezapomnimniewattpad

Continue Reading

You'll Also Like

142K 6.1K 4
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
263K 9.3K 21
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
47.7K 1.2K 41
"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekł...
73.7K 2.2K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...