[T] Love in a time of a Zombi...

By A-miss

7K 632 59

Zegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że... More

Rozdział 2 - Projekt 'Gwiazdka'
Rozdział 3 - Zaufanie
Rozdział 4 - Wyspa Taransay
Rozdział 5 - Zrozumienie
Rozdział 6 - Złotowłosa
Rozdział 7 - Większe dobro
Rozdział 8 - Najlepiej zaplanowane misje
Rozdział 9 - Bezpieczeństwo
Rozdział 10 - Podejrzliwość
Rozdział 11 - Decyzje
Rozdział 12 - Niezbędne rzeczy
Rozdział 13 - Konflikt
Rozdział 14 - Kraina Żywych
Rozdział 15 - Trzymając się za ręce
Rozdział 16 - Armada
Rozdział 17 - Podpalić stos
Rozdział 18 - Zasady
Rozdział 19 - Przetrwanie
Rozdział 20 - Wszyscy Razem
Rozdział 21 - Ryzyko zawodowe | część 1
Rozdział 22 - Ryzyko zawodowe | część 2
Rozdział 23 - Przebudzenia
Rozdział 24 - Szanse
Rozdział 25 - Ekspozycja
Rozdział 26 - Najazdy
Rozdział 27 - Interwencja
Rozdział 28 - Prawda
Rozdział 29 - Wymiana
Rozdział 30 - Śmierciożerca
Rozdział 31 - Początek
Rozdział 32 - Draco
Rozdział 33 - Wolność | część 1
Rozdział 34 - Wolność | część 2
Rozdział 35 - Strategia
Rozdział 36 - Alexander Amarov
Rozdział 37 - Hermiona Granger
Rozdział 38 - Obietnice
Rozdział 39 - Wyprawa
Rozdział 40 - Ryzyko kontrolowane

Rozdział 1 - Uwolnienie

515 30 10
By A-miss

━ Naprawdę sądzisz, że on jeszcze żyje?

━ Cóż, moje zaklęcie czujnikowe¹ wyraźnie potwierdza czyjąś obecność na niższym poziomie.

━ Obecność?

━ Tak. Kogoś żywego. Zakładam, że nie możemy się tam aportować. Osłony Seamusa naprawdę dobrze działają, Harry.

━ Kto by pomyślał, że to Finnigan okaże się najlepszy w kategorii "Obrót i trach"...? Zgaduję, że masz na myśli okolicę Głównych Drzwi, tak? I jak to możliwe, że nikt do tej pory nie zorientował się, że ktoś tu jeszcze został?

━ Przecież wszyscy są martwi. Nie został nikt, kto mógłby o nim pamiętać.

━ Jak myślisz, jest świadomy tego, co się wydarzyło?

━ Nie mam pojęcia. W końcu izolatki są dość, cóż, samotne.

━ Jesteś pewna, że chcemy to zrobić? Scrimgeour zetnie nam głowy. No, może bardziej moją. Twoja jest mu potrzebna. 

━ Nie przejmuj się, zrozumie. Swoją drogą, Harry, proszę cię, skończ z rzucaniem klątwy piły łańcuchowej. Po poprzednim razie pozbywałam się tego syfu z włosów całe wieki. 

━ Ale ja naprawdę lubię to zaklęcie...

━ Wiem, Harry. 

━ Wymyśliłem je. 

━ Tak, o tym też wiem. 

━ Dobra. To na trzy?

━ Tak jest.

━ Raz, dwa, trzy. REDUCTO!

🔵 🔵 🔵

          Główne Drzwi Azkabanu otworzyły się z hukiem.

          Kurz, kawałki cementu i drewna gwałtownie wzbiły się w powietrze, tworząc wielką chmurę pyłu. Jednak nie na tyle gęstą, aby uchronić Harry'ego i Hermionę przed osaczającym ich zewsząd zapachem śmierci i rozkładu. Kaszląc i zasłaniając się przedramionami, unieśli różdżki i weszli do ciemnego holu.

━ Lumos. ━ rzucił Harry.

          Nikogo nie dostrzegli. Żadnych wygłodniałych nieumarłych w zasięgu wzroku. Chociaż, to nie było do końca precyzyjne stwierdzenie ⎼ byli nieumarli, ale większość z nich, bez kończyn, drżała i pojękiwała na ziemi. Przez brak dostępu do świeżego mięsa, zaczęli pożerać siebie nawzajem.

          Epidemia nie oszczędziła niczego, w tym Azkabanu. Podczas szczytu zarażeń, strażnik więzienny Seamus Finnigan podjął decyzję o uwolnieniu niemalże wszystkich więźniów. Zamykając Drzwi Główne, odciął dostęp do świata zewnętrznego zarówno dla siebie jak i pięciu pozostałych strażników. Teraz nie było już nikogo. Pozostała ciemność, śmierć i przyprawiający o mdłości zapach. Wsiąkający absolutnie we wszystko.

          Hermiona ponowiła zaklęcie czujnikowe, które pokryło obszar całego budynku siatką tysięcy czerwonych kropek. W Podziemiu C, najnowocześniejszym, całkowicie zautomatyzowanym i najbardziej zabezpieczonym skrzydle Azkabanu, znajdował się Więzień E5673. Widniał jako pulsujący niebieski punkt kilka metrów pod nimi.

          Zeszli po schodach. Prowadził Harry, a za nim podążała Hermiona. Na klatce schodowej czekała na nich niewielka i nieoczekiwana ekipa powitalna w postaci dwóch byłych strażników.

          Hermiona nie miała czasu zastanawiać się jaki horror musieli przeżyć, będąc uwięzionymi w tym piekle. Przynajmniej dwustu nowonarodzonych zombie, gdzie tuzin stanowili ich koledzy. Całkiem dobrze radzili sobie z przetrwaniem. Do czasu.

          Zbliżali się do nich powoli. Pierwszym strażnikiem był nagi mężczyzna. Jego brzuch był pozbawiony skóry. Harry kopnął go mocno, odcinając głowę, gdy reszta strażnika przeleciała przez poręcz, lądując z mokrym odgłosem na półpiętrze Podziemia A.

          Jego towarzyszka chwiejnym krokiem szła w kierunku Hermiony. Wciąż miała na sobie mundur, odznakę i niebieską wstążkę we włosach, mimo, że była pozbawiona większości twarzy i jednej ręki. Jej zwiotczałe usta były szeroko otwarte z powodu przemieszczonej, wiszącej żuchwy. Drżącą ręką sięgnęła w kierunku twarzy Hermiony.

━ Incendio ━ Postać głośno upadła na kolana, z dźwiękiem łamanych kości, piszcząc i zdzierając z siebie płonące ubrania.

━ W porządku? ━ zawołał Harry. Był w połowie schodów.

          Nie, oczywiście, że nie. Z nią już nie będzie w porządku. Nigdy więcej.

━ Tak! ━ krzyknęła w odpowiedzi Hermiona, przeskakując nad drgającym, płonącym zombie.

🔵 🔵 🔵

          Znaleźli Draco Malfoya trzy piętra niżej, umieszczonego w jednym z projektów Seamusa: szklanej celi z obramowaniem ze stali. Siedział przy małym biurku i czytał.

          Czytał.

          Hermiona mogła go za to wyłącznie nienawidzić.

          Przez dobrą minutę mierzył ich wzrokiem, podczas gdy oni wpatrywali się w niego. Tworzyli doskonałą kompozycję ironicznych i komicznych kontrastów. Skazany wyglądał cywilizowanie, niemal dystyngowanie. Był gładko ogolony, schludny, ubrany w proste, czarne szaty. W kontraście, po drugiej stronie szkła stał Harry. Lekko zaniedbany, zarośnięty, ze spojrzeniem szaleńca, a przy nim Hermiona, niemal całkowicie pokryta sadzą, a jej włosy, tak, to były wnętrzności, prawda?

          Na końcu celi Malfoya stały regały, które uginały się pod ciężarem książek.

          Hermiona poczuła, jak gorące łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Jeszcze rok temu mogła wziąć swoją ulubioną mugolską książkę z biblioteczki rodziców, usiąść przed kominkiem w ich salonie w Australii i czytać do samego wschodu słońca.

          Wydawało się jakby od tamtej chwili minęły wieki. Teraz świat przewrócił się do góry nogami. A to co przewrócone, dodatkowo płonęło. Sama myśl o czytaniu powieści ze szczęśliwymi zakończeniami wydawała się teraz tak bardzo obca...

          I oto pojawił się on. Czytający Draco Malfoy.

          Trzask zamykanej przez Malfoya książki, przywrócił Hermionę do rzeczywistości. Gdy wstał, wyglądał na znacznie wyższego, w dodatku bledszego i chudszego, niż zapamiętała. Gdy się zbliżył, dostrzegła niewielkie zmarszczki na jego czole. Każda normalna osoba od razu zażądałaby informacji na temat tego, co u diabła, działo się na powierzchni, skoro nikt przez dwa miesiące nie raczył do niego zajrzeć. Ale Malfoya nie można było nazwać normalnym. "Normalnych" nie trzyma się w takim miejscu.

          Malfoy zaczął rejestrować wszystko z wygłodniałym spojrzeniem. Jego wzrok w końcu spoczął na niej. Przyglądał się jej z zimnym uśmiechem, zmieniając wyraz twarzy z zainteresowanej w analizującą.

━ Goście. Minęło trochę czasu. ━ powiedział z napięciem.

          Jego dorosły głos był miękki i syczący, inny niż ten, który Hermiona pamiętała z ich młodości.

━ Czemu zawdzięczam tę przyjemność?

━ Może zechciałbyś się odsunąć, Malfoy? ━ zapytał Harry, podnosząc różdżkę.

          Powstrzymała go dłoń Hermiony, dotykająca jego ramienia.

━ Pamiętasz, co mówił Seamus, gdy tworzyli prototyp? ━ przypomniała Harry'emu. ━ My go słyszymy, ale on nie usłyszy nic, dopóki nie użyjesz skrzynki do komunikacji.

━ Czego?

          Malfoy i Hermiona wskazali na nią jednocześnie. Mała metalowa skrzynka, wbudowana w narożnik celi. Na dole była wystarczająco duża szczelina, aby Hermiona mogła wsunąć do środka zrolowane kopie "Proroka Codziennego" i "The Guardian".

━ Dlaczego to robisz? ━ zapytał Harry.

━ Jako dowód. Myślisz, że uwierzy nam na słowo?

━ Prawdopodobnie nie. ━ burknął Harry. ━ Dobra myśl.

          Nie spiesząc się za bardzo, Malfoy wyciągnął gazety i rzucił na nie okiem. Zmarszczki na jego czole pogłębiały się, a w pewnym momencie całkowicie przestał mrugać. Jednak, gdy podniósł wzrok, jego twarz była zupełnie niewzruszona. Hermiona nie była pewna, czego się spodziewała. Szoku? Ironicznego tekstu zaprawionego czarnym humorem? Całkowita obojętność ją zirytowała. Przecież musiało mu zależeć, szkoda tylko, że ona nie potrafiła dostrzec dowodów zainteresowania. Nacisnęła przycisk na skrzynce komunikacyjnej i zaczęła mówić:

━  Biorąc pod uwagę, że wirus ma swój początek tutaj, Wielka Brytania i Szkocja ucierpiały najmocniej i obecnie są odcięte od reszty świata. Afryka, Azja Centralna, Zachodnia i Północna to strefy wojenne, a Ameryka Północna i Południowa są gotowe pójść w ich ślady. Do tej pory tylko Azja Południowo-Wschodnia, Australia, Nowa Zelandia i fragmenty Oceanii informują o sukcesach w izolowaniu się od zainfekowanych.

          Malfoy przetwarzał wszystkie informacje.

━  Cóż, to by wyjaśniało, dlaczego Finnigan od tak dawna nie przyszedł mnie odwiedzić. Powiedzcie, wyruszył do krainy wiecznych łowów? Gra słów zamierzona, o ile rzeczywiście tak teraz wygląda świat?

          Seamus Finnigan. Strażnik Azkabanu. Żonaty z Lavender Brown. Martwi. Dwoje dzieci, Timothy, lat pięć, martwy. I, ach, jak ona miała na imię? Ta mała? Hermiona przypomniała sobie widok Seamusa, niosącego małą dziewczynkę z blond włosami i oczami w chabrowym kolorze. Tak. Emily. Także martwa.

          Dla Hermiony było ważne, aby pamiętać wszystkie imiona. Przecież dwoje strażników, których przed chwilą zlikwidowali, byli "czyiś". Czy ktoś będzie o nich pamiętał? Zignorowała pytanie Malfoya dotyczące Seamusa. Skupiła się na drugim, istotniejszym.

━ Te istoty z zasady są wolne, a jeśli dodatkowo nie jedzą, z czasem stają się coraz słabsze. A prawdziwa siła tkwi w ich liczbie. Niestety, zainfekowanych w Wielkiej Brytanii jest więcej niż nas, przez pierwszą falę wybuchu epidemii.

━ Ilu udało wam się spalić w drodze do mnie?

━ Nie aż tylu, aby tracić czas na gadanie o tym, Malfoy. Musisz iść z nami.

━ Dlaczego?

          Harry wydał z siebie odgłos zniecierpliwienia i podszedł do skrzynki.

━ Dlatego, że Amerykanie planują użyć broni jądrowej w Londynie. Tak naprawdę, mamy szczęście, że tego jeszcze nie zrobili. To, co pozostało z Brytyjskiego Rządu Mugoli, zdołało przekonać Amerykańskiego Prezydenta, aby dał czas społeczności magicznej na opanowanie sytuacji.

          Malfoy zaśmiał się.

━ Chcesz mi powiedzieć, że to ━ zrobił dziwny gest w stronę Harry'ego i Hermiony ━ to jakiś rodzaj ratunku? Szczerze mówiąc Potter, jestem wzruszony.

━ W trakcie wojny byłeś przez jakiś czas sojusznikiem czarodzieja, pracującego jako Wirusolog w Massachusetts Institute of Technology w Stanach Zjednoczonych, prawda?

          Malfoy był zaskoczony nagłą zmianą tematu, ale nie dał się zbić z tropu.

━ Tak. Henry Tan. Brakowało mu piątej klepki, ale poza tym był geniuszem.

━ Przecież go zabiłeś. Gdyby żył, nie potrzebowalibyśmy ciebie. ━ powiedziała Hermiona z napięciem.

━ On sam się zabił, Granger. Ja mu po prostu nie przeszkadzałem. ━ jego szare spojrzenie wwiercało się w nią. ━ Kontynuując, powiedz mi, dlaczego właściwie to ja jestem wam potrzebny?

          Hermiona wzięła głęboki wdech i policzyła do pięciu, zanim przesunęła Harry'ego i ponownie wcisnęła przycisk. Wielokrotnie omawiali scenariusz spotkania, ale rzeczywistość rozmowy z Draconem Malfoyem, zbrodniarzem wojennym, terrorystą i mordercą, była czymś, na co nie można było się przygotować. Wydawało się absurdem, że tak zła, odrażająca osoba jest potrzebna do niesienia dobra.

━ Twoim zadaniem była sprzedaż patentów na eliksiry firmom farmaceutycznym, aby zdobyć dodatkowe źródło finansowania dla sprawy Voldemorta?

          Malfoy usiadł na krawędzi biurka, ze skrzyżowanymi ramionami. Rozcięcie w jego szacie poszerzyło się, odsłaniając parę smukłych, czarnych spodni. Każdy więzień w Azkabanie powinien nosić jaskrawo pomarańczowe. Może zawarł jakiś układ, aby uniknąć niemodnego losu. A może to dlatego, że więźniów z grupy najwyższego ryzyka obowiązywały inne zasady? W końcu nie widywali się z pozostałymi osadzonymi.

          W każdym razie, nie wykazywał na ten moment objawów socjopaty i nadętego tyrana, który nigdzie nie pójdzie bez Grabbe'a i Goyle'a. Tyran stał się człowiekiem z krwią na rękach. I nie była to krew tego rodzaju, która obecnie plamiła spodnie i płócienną kurtkę Hermiony.

━ Voldemort w was, Mugolach dostrzegł lukratywny, niezagospodarowany rynek. Z tą waszą nauką, technologią i tak chwaloną ludzką pomysłowością. ━ powiedział.

          Nagle usłyszeli stłumiony huk wydobywający się z klatki schodowej. Harry i Hermiona obrócili się w stronę wyjścia. Malfoy, który nie był w stanie tego usłyszeć, podążył za ich wzrokiem. Zwrócił także uwagę na wymowne spojrzenie jakim Harry obdarzył Hermionę, po tym jak zerknął na zegarek.

━ Więc próbowaliście sprzedawać Mugolom magiczne lekarstwa. ━ wywnioskowała Hermiona, mówiąc teraz szybciej.

━ Syntetyzowane magiczne lekarstwa, Granger. To było nasze zadanie ⎼ przekształcać to, co magiczne, w coś zwyczajnego.

━ Ty i Tan przekształciliście jedno ze swoich eliksirów w surowicę. Antywirusa. Pamiętasz, jak go nazwaliście?

          Musieli potwierdzić to, co podejrzewał Amerykański Wywiad Magiczny, po przeczytaniu każdej linijki wszystkich teczek Dracona Malfoya. W przeciwnym razie Malfoy był dla nich bezużyteczny na wolności. Zastanowiła się, czy zdawał sobie sprawę z tego, że jego życie jest zagrożone. Jeśli nie był w stanie im pomóc, po prostu go tam zostawią. Przez chwilę wyglądał, jakby zamierzał dalej trzymać ją w niepewności, ale w końcu odpowiedział:

━ Pamiętam jego nazwę doskonale, bo dzięki Tanowi otrzymał ją po mnie. Dwuniciowy RNA Aktywujący Kaspazy Oligomeryzacji.

          Hermiona nie potrafiła się powstrzymać. Jej serce lekko podskoczyło. Oto, wreszcie, po tylu nieudanych eksperymentach w laboratorium, pojawiła się nadzieja.

━ D.R.A.C.O.² ━ podsumowała Hermiona, przełykając gulę w gardle.

          Harry'emu ten skrót nie przypadł do gustu, ale przerastało go powtórzenie pełnej nazwy.

━ Potrzebujemy, abyś nam powiedział jak wytworzyć D.R.A.C.O., żeby można było połączyć je ze standardowym Eliksirem Wzmacniającym.

━ Dlaczego?

━ By ocalić świat. ━ Hermiona była całkiem dosadna.

Usłyszeli wyraźny dźwięk przesuwania się mebli po podłodze, dobiegający z piętra wyżej.

━ Hermiona...

          Malfoy zsunął się z biurka i stanął przed nią, ich twarze dzieliło wyłącznie czterocalowe, magicznie wzmocnione szkło. Położył na nim dłoń. Podniosła wzrok, aby ich spojrzenia mogły się spotkać. Opierała się pokusie, aby się nie odsunąć. Był więźniem, ale wciąż nad nią dominował.

━ A co ja dostanę w zamian, Szlamo?

          Harry rzucił się w kierunku skrzynki komunikacyjnej.

━ Dostaniesz możliwość przeżycia, ty podły draniu! Moglibyśmy równie dobrze zostawić cię tu na śmierć!

━ Potter, zaklęcia, które samoistnie oczyszczają powietrze, wytwarzają światło słoneczne, dostarczają mi jedzenie i usuwają odpady, prawdopodobnie przetrwają dłużej niż ty i ja. ━ zakpił ━ Będąc wewnątrz tej niesamowitej celi jestem bezpieczniejszy, niż wy wszyscy na zewnątrz.

━ Wewnątrz celi? Masz na myśli zamknięty jak zwierzę?

━ Wszyscy jesteśmy zwierzętami ━ odpowiedział Malfoy ━ Niektórzy z nas należą po prostu do wyższego rzędu ━ spojrzał na Hermionę ━ A gdzie Weasley? No nie mów, że poległ? Wystarczyło ci odwagi, aby zakończyć jego cierpienia, czy matka przywiązała go do pala baraku, który nazywa domem?

          Harry warknął i uderzył bokiem pięści w szkło, które w tym miejscu zamigotało. Malfoy nie drgnął o cal, ani nie odwrócił wzroku od Hermiony. Jej wyraz twarzy był wystarczającą odpowiedzią.

━ Rozumiem ━ powiedział Malfoy z zaciekawieniem.

          Walić go. Walić, walić, walić. Hermiona obróciła się twarzą do ściany, z dala od Malfoya i żalu w oczach Harry'ego. Spojrzała na sufit, mrugając szybko, w nieudanej próbie powstrzymania łez.

          Przestraszyła się, gdy Harry złapał jej dłoń i pociągnął w stronę wyjścia.

━ Idziemy bez niego.

━ Harry, nie możemy ━ upierała się ━ Potrzebujemy go!

━ Nikt nie potrzebuje tego. Nie możemy być aż tak zdesperowani!

━ Jesteśmy aż tak zdesperowani. ━ wyszeptała. Wyrwała się z jego uchwytu i podbiegła do skrzynki komunikacyjnej.

          Gdy Malfoy obserwował tę wymianę zdań, jego uśmiech zniknął, a spojrzenie stało się zdeterminowane. Czas zakończyć tę grę, bo nie ma co ukrywać, grał od momentu, kiedy się pojawili. Podszedł do niej, patrzyli sobie w oczy, przez szkło. Stał tak blisko, że mogła dostrzec niebieskie plamki na jego tęczówkach.

━ Czego chcesz? ━ zapytała prosto z mostu.

━ Pełnego uniewinnienia. Przywrócenia mi tytułu i majątku.

          Hermiona przytaknęła, niespodziewanie spokojna.

━ Zgoda.

━ Mam na to twoje słowo?

━ Tak.

          Myślała, że ta obietnica mu nie wystarczy, że będzie się targował i sprzeczał. Ale musiało być coś takiego w jej odpowiedzi, że nagle przestał być obojętny. Przez krótką chwilę zobaczyła czyste uczucie pragnienia. Ta intensywna emocja wypisana na jego twarzy była równie poruszająca, co krótkotrwała.

━ Przysięgnij.

━ Przysięgam na swoje życie, że jeśli od tego momentu zaczniesz nam pomagać, Ministerstwo unieważni twój wyrok.

━ Musimy iść! ━ krzyknął Harry.

━ Mamy umowę? ━ domagała się jednocześnie Hermiona.

          Malfoy skinął głową.

━ Mamy.

━ W takim razie cofnij się.

          Cofnął się w stronę półek, wsuwając szybko jedną z książek pod szatę. Zaklęcie całkowicie roztrzaskało szklaną ścianę, zamieniając ją w ocean kryształowych części, które skrzypiały pod stopami Malfoya, gdy opuszczał swoją celę. Nie wyskoczył z niej z triumfalnym uśmiechem. Jego ruchy były ostrożne i niepewne, co niemal wywołało współczucie u Hermiony.

          Od razu, gdy wyszedł, Harry złapał go za łokieć i przyłożył końcówkę różdżki do jego gardła.

━ Tylko czekam na pretekst, Malfoy. Lepiej niczego nie próbuj.

━ Nawet bym nie śmiał. ━ podniósł ręce.

━ Zwiąż go. ━ powiedział Harry do Hermiony.

          Wyciągnęła długi, złoty sznur z kieszeni swoich jeansów i zbliżyła się do Malfoya. Niemożliwe, poza celą okazał się jeszcze wyższy, niż przypuszczała.

━ Podciągnij lewy rękaw ━ rozkazała ━ zakładam, że nic się nie zmieniło i jesteś leworęczny?

━ Pamiętasz to?

━ Drobny szczegół.

          Zaczęła robić węzeł wokół jego nadgarstka, który był tak blady, że niemal przezroczysty, z wyraźnie widocznymi jasnoniebieskimi żyłami. Wyżej można było dostrzec końcówkę Mrocznego Znaku, który delikatnie odznaczał się wypłowiałym tuszem. Gdy Hermiona zawiązywała supeł, kilka razy musnęła jego skórę, zostawiając brudne smugi po swoich opuszkach palców, wyraźnie kontrastujących z jego niemal nieskazitelną skórą. Nic nie powiedział, chociaż wyraźnie czuła jego spojrzenie. Następnie przywiązała drugi koniec do prawego nadgarstka Harry'ego. Gdy to zrobiła, Malfoy opuścił rękaw.

━ Co to jest? ━ zapytał, badając swoją rękę. Sznur zniknął. Przeciągnął kciukiem po przybrudzonym fragmencie skóry.

━ Twoja smycz. ━ powiedział Harry z dozą satysfakcji. Chwycił Malfoya za tył szat i popchnął go w kierunku schodów. ━ W górę. Śmierciożercy przodem.

━ Och, to się staje coraz ciekawsze. ━ mruczał Malfoy pod nosem ━ Zmienna fortuna do buntownika uśmiechać się zdała³.

          Hermiona podążyła za nimi z myślą, że widok Dracona Malfoya cytującego "Makbeta" jest lekko dezorientujący.



🔵 

¹ ⎼ oryg. sensor spell - supersensory charm było przetłumaczone w 7. części jako zaklęcie superczujnikowe, więc poszłam w tę stronę.

² ⎼ to naprawdę istnieje ⎼ https://en.wikipedia.org/wiki/DRACO; 'caspase' w polskim jest pisane przez "k", ale przyjmijmy, że wcale nie :)

³ ⎼ źródło: William Shakespeare "Makbet" akt I, scena II (tłumaczenie Leona Ulricha); w oryg. "And Fortune, on his damnèd quarrel smiling"

Continue Reading

You'll Also Like

9.9K 242 22
Nazywam sie Megan i przeprowadziłam się do Forks... Poznałam tam pewnego chłopaka... Być może, będzie moją zgubą, a może okaże się moją przyszłością...
558 116 36
No chyba nie muszę nic pisać, mam nadzieję że się spodoba<3
21.8K 3.7K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
2K 71 19
-Dotknij mnie jeszcze raz! -czulej...