The Sweet Dream Of You

By my_dear_butterfly

19.2K 559 33

#3 dream #1 - sen - 15.04.24 #1 - power - 02.02.24 #2 - marzenia - 17.03.24 #3 - sen - 09.03.24 #4 - sen - 09... More

Kolejność czytania serii
Na początek
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32

Rozdział 9

482 15 1
By my_dear_butterfly

*teraźniejszość*

Pov Vittoria

Czy naprawdę każdy musi mnie denerwować?

Weszłam do sklepu, a za mną oczywiście i on.

A ja się zastanawiałam czemu nie mam chłopaka... kiedy chodzi za tobą metr dziewięćdziesiąt keratynowych mięśni to ciężko o zainteresowanie. Tym bardziej jeśli wygląda jak twój ojciec. Czasami się zastanawiam co by było jeśli byłby z dziesięć lat młodszy. Wtedy ojciec na pewno by go do nie mnie przydzielił, ale nie wiem jaki problem zainteresować się dużo starszym facetem. W końcu to tylko dwadzieścia lat więcej, chyba.

Może by się zgodził na coś, ale on pamiętał mnie jak byłam dzieckiem, to się nie godzi. Znając życie kiedyś walnąłby tekstem, że pamięta jak mnie przewijał.

Weszłam do alejki z herbatami i tego typu rzeczami.

Moim celem była melisa. Zaczęłam przeszukiwać półki, aż znalazłąm odpowiednie pudełko. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale Vito musiał mnie zatrzymać.

- Po co ci to? - spytał mierząc wzrokiem paczkę w mojej dłoni. Zamknęłam oczy.

- A po co ludziom melisa? - spytałam wymijając go. Złapał mnie za ramie przez co musiałam się zatrzymać.

- Nie potrzebujesz tego - odparł i zabrał mi pudełeczko.

Bo on wiedział czego potrzebuję. Zabrałam mu je z powrotem i już bez zatrzymywania udałam się do kasy samoobsługowej. Zeskanowałam kod i wyjęłam kartę. Niestety w ostatniej chwili została mi wyrwana.

- Vittoria, nie denerwuj mnie...

- Widzisz ty też skorzystasz - parsknęłam i próbowałam wyrwać mu plastik. Uniósł rękę wysoko i się uśmiechnął - Vito! Oddaj.

- Nie.

- To tylko jebana melisa. Nie umrę od tego.

- Słownictwo - upomniał mnie. Westchnęłam i rozejrzałam się. on zdezorientowany również to zrobił i wtedy kopnęłam go w jaja. Skulił się, a ja wyrwałam mu kartę - Kurwa Vittoria!

Zapłaciłam i wyszłam. Wsiadłam do auta i czekałam aż przyjdzie. Dochodził do siebie dość długo co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mocno oberwał. Wsiadł do auta. Jego włosy były ogromnym nieładzie, a twarz wykrzywiała się w złości.

- Ostatni raz mnie kopnęłaś - odparł i odjechał z parkingu.

- Dobrze wiesz, że nie - usiadłam wygodnie i zapięłam pas.

- Mam iść do twojego ojca?

- Szerokiej drogi - parsknęłam.

On zaczyna mnie śmieszy. On naprawdę sądzi, że mojego ojca to będzie obchodziło? Czterdziesto letni facet nie umie sobie poradzić z dwudziestolatką.

Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

- Serio miłej podróży - zamknął oczy i westchnął.

- Znam cię odkąd wyrosłaś z pieluch...

Wiedziałam.

- I co w związku z tym? Chcesz wrócić do tych czasów? Chcesz bym była twoją baby girl? - zaśmiałam się głośno, a mężczyźnie nie było do śmiechu. Po raz kolejny westchnął i przetarł twarz. Zacisnął palce na nasadzie nosa i przeklnął.

- Vitti proszę cię... powagi. Wiem, że masz dwadzieścia lat i chcesz się wyszaleć, ale czasami jednak się zastanów.. - zaczął swój wykład, a ja przewróciłam oczami - Jeszcze raz przewrócisz oczami, a przełożę cie przez kolano - rozszerzyłam oczy.

- A jednak baby girl - parsknęłam. Vito chyba sam nie wiedział co powiedział - Teraz ja mogę iść do ojca i mu powiedzieć co mi proponujesz, zboku - spojrzał na mnie przełykając ślinę.

- Wiesz, że nie to miałem...

- To niby co? - spytałam z uniesioną brwią. Oboje dobrze wiemy, że nie da się tego wytłumaczyć - Każdy ma fantazje...

- Nie, przestań. Skąd ty w ogóle wiesz o czymś takim, co?

To naprawdę ciekawa historia...

- A ty?

- Nie zmieniaj tematu. Zresztą jestem starszy. Mam większe doświadczenie...

- W ddlg - dokończyłam za niego.

- Vittoria! Nie. W tym nie mam doświadczenia. Skończmy ten temat - skinęłam.

- A w czym masz?

- Vittoria! Kurwa mać.

*****

Nieznany: Kiedy znów cię zobaczę?

Rozszerzyłam oczy na przeczytaną wiadomość. Przetarłam oczy by upewnić się, że to nie fatamorgana.

To jest w chuj dziwne.

Nieznany: Pięknie wyglądałaś w białym topie.

Okej, teraz to już naprawdę się boję.

Wybrałam numer Adriena i czekałam aż odbierze. Czysto teoretycznie mogłabym pójść z tym do ojca, ale wolałabym nie. On by to olał.

- Halo? Czego chcesz? Jest środek nocy - westchnął w słuchawkę.

- Ktoś mnie śledził - odparłam na jednym wdechu. Czułam ciepło rozchodzące się w moim ciele. I nie było to przyjemne. To raczej pierwsze oznaki zawału.

- Co? Zresztą masz ochroniarza. Jemu dupę truj...

Przewróciłam oczami. Zrobiłam screenshota wiadomości od nieznanego numeru i wysłałam do brata. Zapanowała cisza.

- Wtedy nie było z nami Vito. Adrien wiesz kto to może być?

- Nie, ale namierze typa. Tylko proszę cię, rano. Teraz muszę się wyspać.

- Dobra, ale proszę zrób coś z tym.

- Spokojnie, idź spać. Dobranoc.

- Dobranoc - westchnęłam i rozłączyłam się.

Nieznany: Nie bój się.

Boję się jeszcze bardziej...

Przełączyłam na czat z Aurorą i zaczęłam pisać.

Ja: Jakiś typ do mnie napisał.

Aurora: Pokaż.

Ona nigdy nie śpi. To się robi niepokojące.

Wysłałam jej zdjęcie i czekałam na odpowiedź.

Nieznany: Nieładnie tak nie odpisywać.

Krew zmroziła mi się w żyłach. Kurwa.

Nie czekałam na nic tylko wybrałam numer Vito. Teraz kurwa nie zasnę, a tylko on może tu zaraz być.

- Halo? Vito, proszę przyjdź do mnie - mam nadzieję, że wyczuł strach w moim głosie i przyjedzie.

Nie jestem nawet w stanie stwierdzić co mnie tak przeraziło.

Problem był w tym, że zaczęłam łączyć kropki.

- Co się dzieje? - spytał zaspanym głosem. Musiałam go obudzić... W sumie był środek nocy. Normalnie ludzie śpią o tej godzinie.

- Jakiś typ mnie śledził i teraz do mnie pisze...

- Spokojnie. W domu jesteś bezpieczna. Nic ci nie będzie.

- Co jeśli to on?

- On czyli kto? - spytał, a ja przeklnęłam gulę z gardła. Ciężko było mi to wymówić.

- Enzo - cisza rozniosła się w powietrzu. Wiem, że to mało prawdopodobne, ale nadal nie wiem co myśleć o tym typie spod salonu sukien ślubnych. To raczej nie przypadek, choć wolałabym by to był przypadek...

- Wątpię. Nie ma go w kraju - odparł na co odetchnęłam - Więc spokojnie. W domu z ochroną nic ci nie grozi - pokiwałam głową, chociaż nie mógł tego widzieć i westchnęłam.

- Wiem..

- Wszystko okej? - nie wiem. Boję się, że teraz nie zasnę albo będę miała koszmary.

- Tak. Spróbuję zasnąć, dobranoc - nawet nie wiem czemu, ale jego głos mnie uspokoił. Może ja naprawdę histeryzuję? Odłożyłam telefon i położyłam się na materacu. Czułam ciarki na myśl, że on mógł mnie obserwować, że to mógł być Enzo...

Nie, to nie był on. Nie mógł.

Chociaż zawsze mógł kogoś wynająć by mnie śledził...

A może to jednak on?

Nadal mam mieszane uczucia co do naszej ostatniej rozmowy. Po tym wszystkim nie wiem co wydarzyło się trzy lata temu...

Wzięłam głęboki wdech. Mój umysł bez mojej kontroli zaczął rozmyślać o tym przeklętym jedenastym października.


Wyszłam z domu tak jak zawsze o dwudziestej trzeciej siedem. Wtedy była zmiana ochrony i Vito szedł do domu. Byłam pewna, że mi się uda. I tak było. Było dość ciemno, ale wolałam nie włączać latarki. Wzrok szybko przyzwyczai się do ciemności.

Znałam tą drogę na pamięć. Każdą górkę i rów.

Na niebie świeciły gwiazdy, a w koronach drzew sowy wydawały swoje odgłosy. Kochałam tą porę roku.

Ziemia chrzęściła mi pod stopami, a z każdym krokiem byłam coraz bliżej.

Weszłam do opuszczonego budynku i udałam się na dach. Siedział tam. Czarna sylwetka siedziała na skraju dachu ze spuszczoną głową.

Coś było nie tak.

Podeszłam do niego i zanim cokolwiek zrobiłam usłyszałam jego głos.

- Przepraszam - odparł i odwrócił głowę w moją stronę. Jego oczy lśniły w świetle księżyca jakby płakał.

- Enzo... Coś się stało?

- Ja nie chciałem... - zaczął zakrywając twarz - Ona sama... - wymamrotał, a ja próbowałam jakoś to zrozumieć. Nie pytałam już o nic tylko usiadłam obok niego i do przytuliłam - Vivi nie żyje - wtedy moje serce stanęło. Odrywałam się od niego by spojrzeć na jego puste oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć.

Wiem, że zniknęła na kilka dni, ale...

Boże...

- Wszystko będzie dobrze - złapałam jego dłoń w swoje palce.

- Nie. To nasza wina - zmarszczyłam brwi.

Nasza?

- Sergio chciał mnie ukarać za spotykanie z tobą, a że nienawidził Vivi... On zrobił coś czego nie mogła udźwignąć... On ją zgwałcił, rozumiesz?! Ona była w ciąży... Mój siostrzeniec nie żyje przez tego skurwiela!

- Spokojnie - odtrącił moją rękę. Mi samej chciało się płakać. Vivian nie zasłużyła na to. Nawet jeśli jej nienawidziłam to nie znaczy, że chciałam dla niej najgorszego...

Boże... Adrien...

- Wyjedź ze mną - spojrzałam na niego niezrozumiale - Ucieknijmy od tego. Nie znajdzie nas. Będziemy żyli długo i szczęśliwie.

To wszystko działo się za szybko. Ja nie mogłam podjąć takiej decyzji w pięć sekund...

- Enzo...ja...

Musiałam pogadać z Adrienem. Nie mogłam go teraz zostawić.

Mimo, że czuję coś do Lorenzo, to nie wiem czy to jest na tyle silne by robić coś takiego...

- Ja nie mogę.

_________________

Trochę przeszłości. Ciekawe kto dręczy Vittorię... Hmmm.

Poprawiajacie moje błędy<3

Do następnego ✿

Continue Reading

You'll Also Like

615K 12.9K 35
Zaczeta 10.02.19 Alis młoda kobieta w wieku 19lat. Posiada za sobą ciężka przeszłość. W wieku 17lat była bita i gwalcona przez własnego ojca. Jej mam...
14.2K 853 56
Żyłam z dnia na dzień. Łatwo było się uzależnić w towarzystwie znajomych, którzy nie mieli żadnych perspektyw. Miałam problem tak samo, jak mój brat...
Układ By .

Romance

95.7K 1.9K 27
Gdy zaczęłam falować lekko włosy napisał do mnie numer, który podał mi Nick. Nieznany: czekam księżniczko;) Zapisałam numer jako Michael i postanowił...
178K 2.7K 4
Pierwszy tom serii mafijnej „Dzieci mafii"! Elena nigdy nie podejrzewała, że całe jej życie ulegnie zmianie w dniu zaręczyn siostry. To wtedy spotyka...