The Devils' games

By NieZapomniMnie

119K 3.4K 988

Spin-off trylogii Bogowie! W tym układzie to on miał przegrać, nie ja. Historia dzieci Charlotte i Rebekki... More

Informacja
Drzewo genealogiczne
PROLOG
CZĘŚĆ I
Rozdział 1
Rozdział 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
Rozdział 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
CZĘŚĆ II

ROZDZIAŁ 8

6.3K 195 54
By NieZapomniMnie

VALENCIA

Miałam wrażenie, że moje ciało zaraz zamieni się w sopel lodu. Otuliłam się ramionami, aby ukryć drżenie mojego ciała. Niestety trzęsłam się jak galaretka. Mokre kosmyki włosów całkowicie przywarły do moich pleców i twarzy. Zacisnęłam usta, ukryć szczękanie zębami. Z wysoko uniesioną głową szłam korytarzem, który utworzyli goście, nie odrywając ode mnie zaciekawionego spojrzenia. Kątem oka dostrzegłam przyjaciół, ale nie zatrzymałam się przy nich. Byłam wściekła na Aidena za wrzucenie mnie do basenu oraz rozbrojona jego pocałunkiem. Cholera.

Z rozmachem otworzyłam drzwi łazienki. Zanim zdążyłam zauważyć parę, dotarł do mnie zaskoczony okrzyk dziewczyny. Oboje od siebie odskoczyli, ciężko oddychając po zapewne intensywnym badaniu sobie nawzajem jam ustnych.

Dziewczyna zsunęła się z blatu, poprawiając materiał zbyt krótkiej spódniczki. Ona w przeciwieństwie do swojego towarzysza szybko otrząsnęła się z otępienia. Szatyn omiótł moje ciało wzrokiem z konsternacją błyskającą w jego piwnych oczach.

No cóż, ominęliście atrakcję wieczoru, pomyślałam.

– Co dyszycie jak kundle? Wypierdalać. – Machnęłam głową za siebie, aby nadać na sile swoim słowom. Byłam zbyt wściekła, aby obdarzać ich, chociaż by odrobiną uprzejmości.

– Co? – spytał skołowany, gdy zapinał guziki pogniecionej koszuli.

– Chujów sto. Wypieprzać – syknęłam, wypychając go za drzwi, po czym złapała dziewczynę za nadgarstek i zrobiłam z nią to samo. Zatrzasnęłam drzwi z jękiem irytacji.

Zacisnęłam palce na umywalce, wbijając wzrok w swoje mizerne odbicie. Tusz ściekał mi po policzkach, a rozmazana szminka była dziełem faceta, który nigdy na to nie zasłużył. Całe szczęście zrobił to, gdy byliśmy przykryci taflą wody. Inaczej bym się z tego nie wytłumaczyła. Jako on w ogóle śmiał? Jakim cudem ja go, kurwa, nie odepchnęła!

Przejechałam opuszkami palców po opuchniętych wargach, nie odrywają wzrok od własnych oczu w obiciu lustra. Odwzajemniłam pocałunek. Ja odwzajemniłam pocałunek Aidena Boyda. Już bardziej stoczyć się nie mogłam.

Podjęłam próbę odratowania swojego makijażu, choć w głębi serce już spisałam go na straty. Ta walka była bez sensu, więc po prostu pozbyłam się śladów rozmazanego tuszu i szminki, po czym ruszyłam w poszukiwaniu przyjaciółki. Byłam kompletnie przemoczona i straciłam jakąkolwiek ochotę na imprezowanie.

– Tutaj jesteś! – krzyk ulgi rozniósł się gdzieś z prawej strony. Już po chwili dotykała mojego ramienia, wędrując badawczym wzrokiem po mojej twarzy. – Xavier już chciał za wami wskoczyć, gdy tak długo się nie wynurzaliście! – pisnęła spanikowana, wyrzucając ręce ku górze.

Nasz przyjaciel w przeciwieństwie do czerwonowłosej był oazą spokoju, popijając przy tym alkoholu z czerwonego plastikowego kubka.

– Całe szczęście się pojawiliście, bo nie chciałem skończyć jak ty – mruknął znad kubka, przed upiciem kolejnego łyka.

– Zawsze wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć – sarknęłam, otulając się ramionami.

Rozbawiony uśmiech namalował się na jego ustach, zanim dostrzegł coś za moimi plecami. A dokładniej kogoś. Jednak zanim zdążyłam się odwrócić, ciepły materiał opadł na moje ramiona. Było to tak przyjemne uczucie, że aż się wzdrygnęłam. Odwróciłam delikatnie głowę, aby spotkać spojrzenie ciemnych tęczówek, które przyglądały mi się z czymś na kształt opiekuńczości, której nigdy wcześniej w nich nie dostrzegłam. A przynajmniej nigdy nie spoglądały tak w moim kierunku.

Coś niebezpiecznego poruszyło moim sercem, gdy poczułam jego charakterystyczny zapach drewna i cynamonu. Niepewnie zacisnęłam palce na materiale kurtki z dezorientacją w oczach.

– Chora będziesz jeszcze bardziej nie do zniesienia. – Wzruszył nonszalancko ramionami, wciąż nie zabierając dłonie z moich pleców, jakby bał się, że zniknę. Jakbym miała cisnąć kurtką mu w twarz i zwyzywać go na oczach tych wszystkich ludzi.

Cóż, nie mylił się.

– Gdyby nie ty i twoje durnowaty pomysł, nie miałbyś takiego zmartwienia – warknęłam, odsuwając się, ale nie dlatego, że mnie dotykał, tylko ze strachu jak moje ciało zareagowało na ten nic nieznaczący kontakt fizyczny.

Zanim udało mi się zerwać nakrycie, Aiden otulił mnie nim szczelnie, co wprawiło mnie w jeszcze większe otępienie.

– Zatrzymaj ją – powiedział, jakby to było coś normalnego w naszym przypadku. A w pewien sposób w jego głosie dostrzegłam prośbę. Zmarszczyłam brwi, ponownie spoglądając w te oczy, które tyle razy wpatrywały się we mnie z drwiną, a w tamtej chwili malowało się w nich zmartwienie.

Aiden Boyd martwił się o mnie.

Miałam ochotę roześmiać się na te niedorzeczną myśl. Grał. Przecież to sobie postanowił za wyzwanie. Uwieść mnie, jak każdą inną panienkę. Zatrzymując jego kurtkę i dając się wciągnąć w tę grę, ubliżyłabym swojej inteligencji.

Dawna Valencia ucieszyłaby się, że ten okropny chłopak zmienił się i dał jej w końcu spokój.

Dawna Valencia by mu wybaczyła.

A on nie zasługiwał na przebaczenie. Nie zasługiwał choćby na krzty uwagi z mojej strony.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i tym razem skutecznie zdjęłam z siebie ciepłą odzież i wcisnęłam w jego dłonie. Aiden wyglądał, jakby ten gest sprawił mu ból.

Zanim zdążyłam otworzyć usta, aby powiedzieć coś zgryźliwego, Xavier podszedł do mnie ze swoją kurtką. Nawet nie zauważyłam, że zniknął. Bez oporów pozwoliłam mu zarzucić ją na moje ramiona.

– Zamówiłem nam taksówkę. – Stanął między nami, jakby nie chciał, aby Aiden dostrzegł, co maluje się na jego twarzy. Puścił mi oczko, obdarzając mnie zadowolonym uśmiechem. Skubany wiedział, co robił i jak kogoś niemiłosiernie wkurwić, bo właśnie to malowało się na twarzy Boyda, gdy wlepiał wzrok w kurtkę mojego przyjaciela.

Rozejrzałam się, bo nagle zaczęły do mnie docierać bodźce z otoczenia. Xavier rozegrał tę scenę na oczach wszystkich imprezowiczów. Objął mnie ramieniem, bezczelnie łapiąc kontakt wzrokowy z mężczyzną.

– My się zbieramy, stary. Miłej imprezy. – Zasalutował, po czym obejmując Jasmine, zaczął prowadzić nas w stronę wyjścia.

Gdy znaleźliśmy się z dala od gapiów, spytał:

– Podobało ci się przedstawienie? – A ja w odpowiedź tylko uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że jutro będzie każdy o tej sytuacji gadał.

****

AIDEN

Val odrzuciła moją chęć pomocy, a od tego blondasa nawet się nie zawahała przyjąć. Nie zrobiła niczego, czego nie mogłem się spodziewać. Prędzej byłbym zaskoczony, gdyby zatrzymała moją kurtkę. Jednak gdy w jej oczach przez krótką chwilę zatańczyło zaskoczenie wraz z iskierkami uśmiechu, gdy nie pozwoliła swoim ustom unieść się, pomyślałem, że może robimy krok do przodu.

Niestety tak szybko jak zdążyłem w to uwierzyć, ona zgasiła ten płomyczek nadziei. Nigdy nie wierzyłem w karmę, jednak teraz uważałem, że mnie dopadła. Musiałem płacić za młodzieńce czyny, bo karma nie patrzyła, czy robiłem to wszystko z premedytacją, czy dziecięcą nieświadomością.

Po tym jak Valencia odjechała taksówką wraz z przyjaciółmi, impreza zdawała mi się strasznie nudna, a ja wśród tych wszystkich ludzi czułem się nieswojo. Większości twarzy nawet nie kojarzyłem, a nawet jeśli jakieś, to nie miałem z tymi ludźmi nic wspólnego. A Blaze gdzieś zniknął, ale nie miałem siły jego szukać.

Do mojego boku przytulała się, jakaś dziewczyna, chyba ta sama, co mówiła, że przeleciałem ją na biurku dyrektora. Nieustannie uzupełniała mój kubek alkoholem i choć dobrze wiedziałem, do czego dąży tym działaniem, pozwalałem jej. Procenty w moim krwiobiegu rozmazywał widok zadowolonej miny Valencii, gdy przyjęła kurtkę Xaviera.

– Chcesz mnie zabrać na górę? – szepnęła do mojego ucha, po czym musnęła ustami miejsce do nim. Zanim zdążyłem jakoś zareagować, podciągnęła moją pijacką dupę na nogi i zaczęła prowadzić w stronę schodów. Myślami będąc wciąż wokół Valencii, na chwiejnych nogach szedłem za nieznajomą.

Mój mózg nie zarejestrował momentu, w który zostałem pchnięty na łóżko, a ona zaczęła dobierać się do mojego zamka. Nieważne jak bardzo pijany byłem, zdecydowanie nie miałem zamiaru spędzić dzisiejszej nocy z przypadkową laską, nawet nie pamiętają rano, jak wyglądała.

– Zostaw... – Z trudem wydusiłem, próbując ją odepchnąć. Mój niepokój wzbudziło to, że stałem się bezradny względem własnego ciała. Mózg krzyczał, aby ją odepchnąć, ale ręce bezwładnie leżały.

– Spodoba ci się – mruknęła, a przez rozmazany obraz dostrzegłem jej chytry uśmiech. Zacisnąłem powieki, kręcąc głową, ale moje ciało nie współgrało ze świadomością. Zacząłem krzyczeć, a właściwie to wydarzyło się w mojej głowie, bo usta nawet się nie poruszyły. Powieki opadły ciężko i nie byłem już w stanie ich otworzyć. Po chwili wszystko stało się czarną plamą, z której nie mogłem się wybudzić.

Nie czułem już jej dłoni, ale wiedziałem, że mnie dotykała.

– Stary. – Mocny uderzenie rozeszło się po moim policzku. Zamrugałem, próbując dostrzec tego kogoś. – Błagam, nie ugryź mnie, ale musisz zwrócić wszystko – poinformował, a już po chwili zebrało mi się na wymioty.

Zacisnąłem palce na muszli, która pojawiła się znikąd. Męska dłoń spoczęła na moich plecach.

– Dobrze ci idzie – powiedział, podsuwając mi szklankę wody, którą odtrąciłem.

– Przymknij się – burknąłem, między fali wstrząsającymi moim ciałem. Zachrypnięty śmiech odbił się od ścian. Nie wiem do końca, co działo się dalej, ale czułem za sobą obecność kumpla.

****

Suchość w gardle wybudziła mnie ze snu. Na oślep szukałem, czegoś do picia. Ktoś niespodziewanie wcisnął mi w dłoń szklankę, a ja nie otwierając oczu, opróżniłem ją.

– Lepiej ci? – Zachrypnięty głos Blaze'a przedarł się do mojego wciąż przyćmionego umysłu.

– Mhm. – Odchrząknąłem i wymamrotałem potwierdzenie, choć czułem się jak gówno.

– Chce ci się jeszcze pić?

– Mhm. – Dźwignąłem się do siadu, ale szybko się skuliłam, gdy zrobiło mi się niedobrze.

– Będziesz rzygać, stary? – rzucił kolejne pytanie z rzędu, przysiadając obok mnie.

– Mhm. – czknąłem.

– Tak. Nie. Chuj ci w dupę. Spierdalaj. Konkretna odpowiedź. – Zirytował się, zaciskając palce na moim ramieniu.

– Będę rzygać – wydusiłem, powstrzymując odruch wymiotny. Wziął mnie pod ramię i zaprowadził do łazienki. Oparłem się o muszlę, zwracając to, co zostało mi w żołądku. Blaze natomiast oparł się tyłkiem o umywalkę, krzyżując ręce na nagim torsie.

– Typiara cię odurzyła. Jakim cudem do tego doszło? – Czułem na sobie jego zaintrygowane spojrzenie. Wytarłem usta o kawałek papieru i resztkami siły się do niego odwróciłem.

– Kurwa, nie wiem. – Westchnąłem, przecierając twarz dłonią. – Która to była?

– Chciałbym ci powiedzieć, ale sam byłem napruty w cztery dupy, a ona spierdoliła tak szybko, że jej twarz tylko mignęła mi przed oczami. – Wzruszył barkami ze skruchą na twarzy. – Ale całe szczęście wparowałem tam w odpowiednim momencie.

– Co ty właściwie tam robiłeś? – spytałem, chwile przed tym, jak znów pochyliłem głowę nad ubikacją.

– Szukałem cię, aby... – umilkł, jakby nie był pewny czy to odpowiedni moment, na ogłoszenie tej rewelacji. – Chciałem zaproponować ci trójkąt z taką jedną.

Nawet mój zaćmiony wciąż umysł był tak zdziwiony tym faktem, że gwałtownie się do niego odwróciłem, co nie było dobrym pomysłem, bo od razu dostałem zawrotów głowy.

– Że co?

– No wiesz, dwójka facetów, jedna laska...

– Kurwa, wiem, co to jest trójkąt, Blaze – syknąłem, przymykając powieki. Gdy znów zebrało mi się w gardle, postanowiłem już nie podnosić głowy znad deski. – Muszę znaleźć tę zdzirę – mruknąłem, kasłając. – Na pewno widział ktoś nas razem.

– I co zamierzasz z nią zrobić? Zgłosić na policję?

– Nikt mi nie uwierzy, że baba mnie chciała wykorzystać. – Pokręciłem bezradnie głową.

– Przecież masz mnie za świadka – zauważyłem, marszcząc brwi.

– Myślisz, że psy uwierzą dwójce mężczyzn, którzy mają opinie, jaką mają, niż kobiecie, która zapewne zrobi z siebie ofiarę, aby nie wpaść? – Zaśmiałem się szyderczo, opierając czoło o skrzyżowane ręce na sedesie.

– Ciotka ci nie pomoże? Powinieneś się jej poradzić, w końcu jest prawnikiem.

Westchnąłem ciężko. Ciocia z pewności by mi pomogła, ale czułem zażenowanie na samą myśl, że laska mnie odurzyła i gdyby nie Blaze z pewnością by mnie wykorzystała, a potem połowa miasta by już wiedziała, że zrobiliśmy to z obustronną zgodą. Nikt mi nie uwierzy.

– Na pewno ktoś zauważył, że czegoś ci dosypała.

– Gdyby widział, zareagował, a nawet jeśli stchórzył, to wszyscy byli tak pijani, że z pewnością tego nie pamiętają – oznajmiłem półszeptem. Przyjaciel zacisnął usta, bo widział, że mam rację.

Osłabiony dźwignąłem się na nogi, chlusnąłem sobie zimną wodą w twarz, po czym nałożyłem odrobiny pasty na palec i umyłem nim zęby. Cały ten czas czułem na sobie wzrok kumpla. Zerknąłem na niego przelotnie, gdy wyciągnąłem z szafki czysty ręcznik. Na jego twarzy malowało się współczucie.

– Aiden, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, rozumiem to, ale wciąż uważam, że powinieneś o tym, chociaż porozmawiać z ciocią – oznajmił z powagą, na co pokręciłem głową.

– Dzięki, ale poradzę sobie.

– Ta impreza to był głupi pomysł. Powinienem być przy tobie.

– Hej. Nie potrzebuję niańki. – Położyłem rękę na jego ramieniu, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. – A zresztą to moja wina. Byłem rozkojarzony i dzięki czemu ta suka miała szansę mi coś dorzucić. – Wzruszyłem bezradnie ramionami. W oczach przyjaciela dostrzegłem stanowczość i tym razem to on zacisnął palce na moich barkach.

– Nigdy nie waż się mówić, że to twoja wina – warknął przez zaciśnięte zęby. – Osobą winną jest osoba, która ci dosypała czegoś, a nie osoba odurzona, rozumiesz? – Wzmocnił uścisk na mojej skórze.

– Gdyby...

– Zamknij się – przerwał mi. – To nie twoja wina – dodał dosadnie. – Mam ci przywalić, aby szare komórki zaczęły ci odpowiednio działać?

Postronna osoba mogła uważać, że trzymaliśmy się razem, bo tak wypadało. W końcu tak tworzyły się szkolne elity, ale gówno było w tym prawdy. Przyjaźniliśmy się, bo był moim bratem od innej matki, osobą, która dostrzegła we mnie coś więcej niż korzyści i pieniądze moich rodziców. Każdy inny w takim momencie bym mnie zignorował i się odwrócił, a on mi pomógł i był przy mnie gdy zgonowałem przy kiblu. Znał mnie lepiej niż właśni rodzice, dlatego nazywałem go bratem.

– Nikt mi nie uwierzy. – Walczyłem z łamiącym mi się głosem.

– Rodzina ci uwierzy i masz mnie. Jeśli nie chcesz pójść do ciotki sam, pójdę z tobą.

– Dzięki, ale dam sobie radę. – Poklepałem go po plecach, wymijając go, bo nie chciałem już o tym rozmawiać.

"Just gonna stand there and watch me burn, but that's alright because I like the way it hurts. Just gonna stand there and hear me cry, but that's alright because I love the way you lie"

#TheDevilsGamesbp

Twitter: NieZapomniMnie

Ig: niezapomnimnie_

NOTKA

Źródło: National Domestic Violence Hotline 

W przypadku ofiar płci męskiej 52,4% zgłosiło, że zostało zgwałconych przez znajomego; 15,1% zgłosiło, że zostało zgwałconych przez nieznajomego.

- 1 na 71 mężczyzn (1,4%) został zgwałcony w ciągu swojego życia.

- 11,7% mężczyzn doświadcza niechcianych kontaktów seksualnych.

Powody, dla których nie zgłaszają napaści seksualne:

- Mężczyźni są wychowywani tak, aby nie wyrażać swoich uczuć ani nie postrzegać siebie jako ofiar.

- Ugruntowane przekonania lub stereotypy mówiące, że mężczyźni są sprawcami przemocy, a kobiety ofiarami.

- Znęcanie się nad mężczyznami jest często traktowane jako mniej poważne lub „żart".

- Wiele osób uważa, że dla ofiar płci męskiej nie są dostępne żadne zasoby ani wsparcie.

linki do artykułów:

https://www.thehotline.org/resources/men-can-be-victims-of-abuse-too/

https://www.thehotline.org/stakeholders/domestic-violence-statistics/

Continue Reading

You'll Also Like

263K 9.3K 21
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
5.3K 193 7
Namiętność, która napawała go sercem, przekształcała się w chorą obsesję. Z każdym kolejnym krokiem stawała się silniejsza, aż w końcu wybuchła. Czas...
279K 2.8K 4
Nessa Queen żyła życiem idealnym. Idealny chłopak, oceny i przyjaciele. Ale jak to w bajce bywa nic nie może być perfekcyjne. Wszystko zmienia się w...
47.8K 1.2K 41
"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekł...