Opowieści z Narnii: Księże Ka...

By _Show_You_World_

7.2K 416 74

To była tylko przypadkowa znajomość. Ailey nie sądziła, że przerodzi się z niej coś więcej. Nie szukała miłoś... More

przedstawienie postaci
prolog
rozdział 1
rozdział 2
rozdział 3
rozdział 4
rozdział 5
rozdział 6
rozdział 7
rozdział 8
rozdział 9
rozdział 10
rozdział 11
rozdział 13
rozdział 14
rozdział 15
rozdział 16
rozdział 17
rozdział 18
rozdział 19
rozdział 20
rozdział 21
rozdział 22
rozdział 23
epilog

rozdział 12

174 10 0
By _Show_You_World_

Kiedy Ailey, Zuzanna i Łucja wróciły do Piotra, Edmunda i karła, mięso - a przynajmniej tyle mięsa, ile mogli zabrać ze sobą, i to najlepsze kawałki - było już poćwiartowane. Surowe mięsa nie było jednak przyjemną rzeczą, zwłaszcza jeśli trzeba było je nieść w kieszeniach, ale zawinęli je w świeże liście i starali się i tym nie myśleć. Byli z resztą zbyt doświadczeni, żeby nie wiedzieć, że te niemiłe w dotyku, miękkie paczki staną się bardziej miłe, kiedy po długiej wędrówce odezwie się prawdziwy głód.

Ruszyli naprzód, zatrzymując się tylko przy najbliższym strumieniu, żeby chłopcy i karzeł mogli umyć ręce, a tymczasem słońce już wzeszło i ptaki się rozśpiewały, a wśród paproci pojawiły się roje bzyczących much. Zesztywniałe po wiosłowaniu ręce i plecy powoli się rozluźniały. Wszystkim nastrój się poprawił. Słońce grzało coraz mocniej; wkrótce pozdejmowali hełmu i nieśli je w rękach.

- Mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku? - zapytał Edmund jakieś pół godziny później.

- Nie bardzo widzę, jak moglibyśmy zbłądzić, jeśli tylko nie zboczymy zbytnio w lewo. - powiedział Piotr. - Jeśli nawet zejdziemy ze szlaku trochę w prawo, to najwyżej dojdziemy do Wielkiej Rzeki za wcześnie i nie zyskamy na czasie, jak planowaliśmy, chcąc przeciąć jej zakole.

I znowu szli dalej w całkowitej ciszy, przerywanej jedynie odgłosem kroków i podzwanianiem żelaznych koszulek.

- Gdzie jest ta piekielna Bystra, do pioruna! - odezwał się Edmund po jakimś czasie.

- Byłem przekonany, że już do niej dochodzimy. - odpowiedział Piotr. - I tak przecież musimy iść naprzód.

Obaj wiedzieli, że od pewnego czasu karzeł spogląda na nich z niepokojem, choć nic nie mówił.

Szli dalej, a żelazne kolczugi zaczęły się robić coraz bardziej gorące i ciężkie.

- A cóż to takiego, do licha? - wykrzyknął nagle Piotr, który szedł z Ailey jako pierwszy.

Doszli prawie na sam skraj niezbyt górnikiem górskiej przepaści. W dole ciemniał stromy wąwóz, a na jego dnie płynęła jakaś rzeczka. Przeciwległy brzeg wąwozu był o wiele wyższy i jeszcze bardziej strony. Prócz Edmunda ( i może Zuchona ) żadne z nich nie miało wielkiego doświadczenia w górskiej wspinaczce.

- Bardzo mi przykro. - powiedział Piotr. - To moja wina, to ja wybrałem tę drogę. Zbłądziliśmy. Widzę te okolice po raz pierwszy w życiu.

Karzeł zagwizdał cicho przez zęby.

- Och, wracajmy i idźmy tamtą inną drogą. - powiedziała Zuzanna. - Od dawna wiedziałam, że zgubiliśmy się w tych lasach.

Ailey spojrzała na pozostałych, po czym odwróciła się i ruszyła dalej, nie zwracając na nich większej uwagi. Nie odezwała się ani słowem, już po chwili znikając gdzieś między drzewami, zostawiając ich tam samych. Czuła, że musiała się od nich odłączyć, czuła, że to była dobra decyzja.

~*~

- Wiedziałam, że cię tu znajdę.

- Witaj, Ailey.

Blondynka uśmiechnęła się szeroko, po czym podbiegła do swojego ojca i przytuliła go mocno. Sam Aslan również się uśmiechnął, ciesząc się, że znów ją widział. Ailey wyjątkowo szybko zmieniła się w lwa i zetknęła swoje czoło z tym jego, przymykając oczy.

- Słyszałem, że znów spotkałaś rodzeństwo Pevensie.

- Taak, wpadliśmy na siebie przypadkiem. Znowu w Narnii.

- Ale się od nich odłączyłaś.

Ailey nie odpowiedziała, on z resztą i tak wiedział swoje. Była tam przecież sama, znalazła go sama, nikt z nią nie był. Ona sama nie wiedziała, gdzie znajdowało się wtedy rodzeństwo i karzeł. Z jednej strony zarzucała sobie, że się od nich odłączyła, ale z drugiej... Potrzebowała chwili sam na sam, coś podpowiadało jej, żeby szła sama, bo gdzieś tam znajdował się jej ojciec. I wcale się nie myliła.

- Przejdziemy się?

- Z przyjemnością.

Oboje zaraz skierowali się w tylko sobie znaną stronę, rozmawiając między sobą na różne tematy.

~*~

I wkrótce Łucja wydostała się spomiędzy drzew, nie bardzo wiedząc, czy w tej dziwnej wędrówce wyciągała ręce po to, aby rozchylić gałęzie, czy po to, aby uchwycić inne ręce w wielkim korowodzie olbrzymich tancerzy, wyginających się, by dosięgnąć jej rąk. Okazało się, że drzewa fowdzhky krąg wokół rozległej polany. Łucja wyślizgnęła się z objęć ruchomej mieszaniny cudownych blasków i cieni i przystanęła na skraju polany zalanej światłem księżyca. Zobaczyła krąg murawy, miękkiej i równej jak najwspanialszy trawnik, otoczony ze wszystkich stron roztańczonym korowodem drzew. A potem - cóż za radość! Tam był ON: potężny Lew jaśniejący bielą księżycowego blasku, odcinający się ostro id czerni swego cienia i ONA - jego córka, wyglądająca wtedy równie majestatycznie, co on.

Gdyby nie lekki ruch ogona, mogli się wydawać kamiennymi posągami. Ale Łucja nawet o tym nie pomyślała. Nie zastanawiała się też nawet przez chwilę, czy to lwy przyjazne, czy dzikie. Pobiegła ku nim. Czuła, że serce jej pęknie, jeśli zmarnuje jeszcze choćby sekundę. I w chwilę później uświadomiła sobie, że całuje go, zarzuca mu ręce na szyję i zanurza twarz w cudownej, bogatej jedwabistości jego grzywy.

- Aslan... Aslan... Kochany Aslan. - powtarzała, płacząc. - W końcu jesteś...

Wielkie zwierzę przewróciło się na bok, tak że Łucja znalazła się między jego przednimi łapami, pół wiedząc, pół leżąc. Pochylił łeb i dotknął językiem jej nosa. Owionął ją ciepły oddech. Wpatrywała się w jego wielką, mądrą twarz, pod czujnym spojrzeniem Ailey.

- Witaj, moje dziecko. - powiedział Lew.

- Aslanie. - rzekła Łucja. - Jesteś większy.

- To dlatego, że ty jesteś starsza, maleńka. - odpowiedział.

- A nie dlatego, że ty jesteś starszy?

- Nie jestem starszy. Im bardziej będziesz Wisła, tym bardziej będę dla ciebie większy.

Przez jakiś czas była tak szczęśliwa, że nie chciała nic mówić. Ale przemówił Aslan.

- Łucjo, nie możemy tutaj dłużej leżeć. Macie wiele do zrobienia, a już dużo czasu dziś straciliście.

- Tak, czy to nie wstyd? - powiedziała Łucja. - Przecież cię widziałam. A oni mi nie uwierzyli. Oni naprawdę są tak...

Gdzieś w samym środku Aslana rozległo się coś, co było niewątpliwie leciutką zapowiedzią ryku.

- Och, przebacz mi. - poprosiła Łucja, która potrafiła odczytywać jego nastroje. Podobnie jak Ailey, która mruknęła cicho, nieustannie ich obserwując. - Nie chciałam na nich skarżyć. Ale to przecież nie była moja wina, prawda?

Lew patrzył jej prosto w oczy.

- Och, Aslanie, przecież nie myślisz, że to moja wina! Jakżebym mogła... No, nie mogłam ich zostawić i pójść sama do ciebie... Nie patrz tak na mnie... Och, no dobrze, więc chyba MOGŁAM. Tak, i nie byłabym sama, wiem, byłabym z tobą i Ailey. Ale co by to dało?

Aslan milczał.

- Chcesz powiedzieć... - głos Licji był nieco słabszy. - Że w jakiś sposób wyszłoby na dobre? Ale jak? Aslanie, proszę cię! Czy mam i tym nie wiedzieć?

- Wiedzieć, co BY się stało, moje dziecko? - powiedział Aslan. - Nie. Tego nikt nie wie.

- Och, kochany... - zaczęła znowu Łucja.

- Ale każdy może się przekonać, co się STANIE. - mówił Aslan. - Jeżeli wrócisz teraz do reszty, obudzisz ich i powiesz, że znowu mnie widziałaś i że wszyscy musicie natychmiast wstawać i pójść za mną - co się wtedy stanie? Jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać.

- I tego właśnie ode mnie oczekujesz? - wyszeptała Łucja.

- Tak, maleńka. - odpowiedział Aslan.

- A czy inni też ciebie zobaczą?

- Teraz - na pewno nie. Później - to zależy.

- Ale oni mi nie uwierzą! - zawołała Łucja.

- To nie ma znaczenia. - powiedział Aslan.

- Och, kochany, drogi Aslanie! A tak się ucieszyłam, że ciebie odnalazłam. I myślałam, że pozwolisz mi sięgać ze sobą. I myślałam, że zaczniesz ryczeć i przepędzisz wszystkich wrogów... Tak jak wtedy. A teraz wszystko zaczyna wyglądać okropnie.

- Wiem, że jest ci ciężko. - powiedział Aslan, zerkając ukradkiem na swoją córkę, która uparcie milczała, słuchając ich. - Ale nic nie dzieje się dwukrotnie w ten sam sposób. Nam wszystkim w Narnii też było bardzo ciężko.

Łucja schowała twarz w jego grzywie, aby ukryć się przed jego spojrzeniem. Ale w tej grzywie musiały być jakieś czary, bo natychmiast poczuła, jakby ją napełniła lwia siła. Podniosła się.

- Przepraszam, Aslanie. Jestem już gotowa.

- Teraz jesteś jak mała lwica. - rzekł Aslan, na co Ailey zaśmiała się cicho, bo kiedyś to samo powiedział przecież do niej. - I teraz całą Narnia zostanie odnowiona. Ale chodźmy już. Nie mamy czasu do stracenia.

Lew podniósł się i zaczął iść swym bezszelestnym, majestatycznym krokiem ku tańczącym drzewom. Łucja i Ailey szły obok, ta pierwsza trzymając jego grzywy drżącą trochę ręką. Drzewa rozstąpiły się przed nimi i przez chwilę przybrały całkowicie ludzką postać. Łucja zdążyła zobaczyć całą gromadę cudownych leśnych bożków i leśnych boginek niski kłaniających się lwom. Po chwili znów były drzewami, ale wciąż jeszcze pochylonymi w tak wdzięcznym wygięciu gałęzi i pni, że sam ten pokłon wydawał się taneczną figurą.

- A teraz, moje dziecko. - powiedział Aslan, kiedy już przeszli za pierścień drzew. - Będę na ciebie tutaj czekał wraz z moją córką. Idź i obudź swoich towarzyszy, i powiedz im, aby do mnie przyszli. Jeśli tego nie zrobią, musisz przyjść sama.

Czekało ją okropne zadanie: obudzić cztery osoby, starsze od niej i bardzo zmęczone, aby powiedzieć im coś, w co prawdopodobnie nie uwierzą, i skłonić je do zrobienia czegoś, czego z pewnością nie będą chciały zrobić. "Muszę coś wymyślić, muszę to zrobić", powtarzała sobie Łucja, zbliżając się do obozowiska.

Continue Reading

You'll Also Like

42.5K 4.8K 16
💜 Odette Dumont nigdy w życiu nie odpyskowałaby nauczycielowi, jednak jeśli chodzi o jej nowego profesora od obrony przed czarną magią, mogłaby go z...
13.4K 1.1K 22
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
107K 5.3K 77
Jest to druga wersja instagramu Harry'ego Pottera i jego przyjaciół, a co za tym idzie nowe przyjaźnie, sympatie, i najważniejsze: dramy! Występując...
7.1K 159 20
Najmłodsza z sióstr Black ma swoje problemy. Przez nie nie zauważa kiedy straciła tak świetny kontakt z siostrami. Z pomocą przychodzi arcywróg, któr...