prolog

891 38 10
                                    

Było późne, jesienne popołudnie, gdy pewna jasnowłosa nastolatka przemierzała przez las. Było już zimno, a ona nie miała ze sobą nic, czym mogłaby się okryć. Pomału zaczynała nie czuć już palców u rąk, na ciele wciąż pojawiała się gęsia skórka, a ona sama zaczynała zgrzytać zębami.

- Jesteś idiotką, Ailey. - mruknęła do siebie, przechodząc jeszcze kilka metrów. - Mogłaś przynajmniej wziąć coś ze sobą.

Nikt jej nie słyszał. Była w środku lasu, sama, bez jakiejkolwiek latarki, czy czegokolwiek. A jednak jej wyostrzone zmysły zidentyfikowały jakiś ruch dziesiątki metrów od niej. Rozejrzała się wokoło, lecz nikogo, ani niczego nie dostrzegła. Postanowiła jednak to sprawdzić.

- Dobra. Może teraz nie będzie mi aż tak zimno.

Dziewczyna natychmiast przemieniła się w lwice, ale równie prędko tego pożałowała. Wciąż było jej zimno, jej futro, choć dość ciepłe, nie dawało jej wystarczająco dużo ciepła.

Ostatecznie Ailey ruszyła przed siebie, nasłuchując wcześniejszego odgłosu.

~*~

- A kto to? - spytała Ailey samej siebie, gdy w oddali zauważyła jakiegoś chłopaka, na oko w jej wieku. Dziewczyna zmarszczyła brwi, po czym podeszła bliżej, chowając się za jednym z drzew. Na swoje nieszczęście nadepnęła na jakąś gałąź, tworząc tym samym hałas, który rozniósł się echem po lesie.

Wysoki brunet z brązowymi oczami odwrócił się gwałtownie za siebie. Zaczął się rozglądać, ale kiedy nikogo nie dostrzegł... Postawił kilka kroków w stronę lasu, w którym chowała się jasnowłosa.

- Ktoś tam jest?! Halo?! - zawołał w nadziei, że ktoś mu odpowie. Nic takiego się jednak nie stało, gdyż Ailey przywarła plecami do kory drzewa, przymykając oczy z frustracji. Tak łatwo dała się złapać.

- Cholera. - mruknęła cicho, po czym wpadła na wręcz genialny plan.

Czas trochę poudawać.

Natychmiast wyszła zza drzewa i powolnym - chwiejnym - krokiem zaczęła iść przed siebie. Za każdym razem dotykała pni, udając, że ledwo trzymała się na nogach.

I w końcu wyszła naprzeciw chłopaka, który otworzył szerzej oczy na jej widok. Choć wołał, nie spodziewał się, że jednak ktoś się pojawi. I to w dodatku dziewczyna.

Ailey, która w tamtym momencie już prawie nie czuła palców od stóp, potknęła się o jakąś gałąź. Już przygotowała się na bliskie spotkanie z ziemią, gdy poczuła parę silnych ramion oplatających jej ciało. Do jej nozdrzy dotarł przyjemny zapach jego perfum, którymi się nieświadomie zaciągnęła.

- Matko boska! Nic ci nie jest?

Jasnowłosa uniosła głowę do góry, spoglądając w ciemne tęczówki nastolatka. Prędko się wyprostowała, poprawiając swoją szatę i otrzepując ją nieco z liści.

- Nie, nie. Ja po prostu... - zaczęła, aczkolwiek nie dane jej było dokończyć.

- Zgubiłaś się? - zapytał ze zmartwieniem brunet, przyglądając się jej. Choć wydawała mu się dziwnie znajoma, nie mógł sobie przypomnieć, gdzie już ją wcześniej widział.

Ailey roześmiała się, choć sama nie wiedziała dlaczego. Słowa chłopaka mocno ją rozbawiły. Nie było szans, by się zgubiła, znała Narnię, jak własną kieszeń. Była w końcu jej królową i znała niemalże wszystkie jej zakątki.

- Coś się rozbawiło? - odezwał się zdezorientowany, unosząc brwi do góry. Bardzo zdziwiła go reakcja nieznajomej dziewczyny.

- Wybacz. - mruknęła w końcu Ailey, uspokajając się nieco. Uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na twarz chłopaka przed sobą. Musiała przyznać, był przystojny. - Mieszkam tu od urodzenia, nie ma mowy o zgubieniu się. - dodała w ramach wyjaśnienia.

- To skąd jesteś, w takim razie? - dopytywał, opierając się biodrem o jedno z pobliskich drzew. Jasnowłosa zaśmiała się w duchu, stwierdzając, że mogłaby się z nim dogadać.

- Tu niedaleko jest mój dom. Raptem pół godziny szybkim krokiem.

- To daleko. - stwierdził zdziwiony, nie tylko ów informacją, lecz także tym, z jaką lekkością to mówiła. Choć nigdy by tego nie przyznał, zaintrygowała go, szczególnie swoim byciem. - Co tu robisz o tej porze? Jest już ciemno, a ty nic ze sobą nie masz. - dodał, wskazując na nią dłonią. Spojrzała na siebie, jednak nic nie powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Zachowywała się tak, jak zawsze. Dziwnie, czemu nikt by nie zaprzeczył. - Może wejdziesz? - zapytał, wskazując głową na zamek za sobą.

- Jesteś Telmarem, prawda?

Chłopak tak się zdziwił jej pytaniem, że aż cofnął się z wrażenia. Za nic nie spodziewał się takiego pytania, nie sądził, że ktoś będzie go o to pytać. A jednak znalazła się ona. Tajemnicza dziewczyna z lasu, wyglądająca dziwnie znajomo i zachowująca się zupełnie inaczej od innych. Nie wiedział, co o niej sądzić, a jednak coś go w niej intrygowało.

- Tak? Ale czemu o to w ogóle pytasz? - spytał zdziwiony, na co Ailey uśmiechnęła się szerzej. Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewała. Od początku domyśliła się, jakiego pochodzenia mógłby być.

- Nie, nic. - odparła prędko, po czym spojrzała w górę. Księżyc zaczął już świecić, a pierwsze gwiazdy pojawiały się na niebie. Uwielbiała nocne niebo. - Wiesz co? Ja chyba będę już wracać. - dodała po chwili, wracając do niego wzrokiem.

- Ale... - zaczął, aczkolwiek za późno, by ją zatrzymać. Ailey po prostu zaczęła się oddalać, lecz odwróciła się jeszcze do niego przodem z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie mogła odejść w końcu bez słowa. Z resztą, miała swój plan, który zamierzała zrealizować w najbliższym czasie.

- Może jeszcze kiedyś się spotkamy!

Później zniknęła za drzewami w ciemności, a następnie przemieniła się w lwicę i pobiegła do swojego zamku, nie zwracając już na nic uwagi.

A on stał tam jeszcze przez dłuższą chwilę, patrząc w miejsce, gdzie zniknęła. Miał dziwne odczucia, których nie potrafił wytłumaczyć, ani określić.

- Kto to w ogóle był? - zapytał sam siebie, nie ruszając się nawet z miejsca. Z transu wyrwał go dopiero dobrze znany mu głos, który go nawoływał.

- Kaspian! Chodź, jest już zimno i ciemno!

Dopiero wtedy Kaspian się otrząsnął i odwrócił. Westchnął cicho, spoglądając na zamek. Czy chciał tam wracać? Z całą swoją nie, lecz w końcu to był jego dom. A czy chciał pobiec za tajemniczą dziewczyną? Tak, jednak coś go przed tym powstrzymywało. Coś podpowiadało mu, że to nie było ich ostatnie spotkanie.

- Już idę! - zawołał wreszcie i zaczął podążać do zamku.

Ale przez resztę wieczoru oraz w nocy w głowie siedziała mu nieznajoma jasnowłosa piękność, której imienia nie poznał, a które chciał bardzo znać.

~~~~~~~~~~
Macie taki mały prezent z okazji moich urodzin 🥰
Ruszymy z tym, może tak się zmotywuje haha

Opowieści z Narnii: Księże Kaspian i królowa Ailey Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora