Czterech Ojców River Conway |...

By jbovska

335K 36.6K 8K

River Conway staje przed trudnym wyborem. Próbuje zerwać z przeszłością, ale ta kurczowo się jej trzyma. Prze... More

INFORMACJA
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowanie
DODATEK I
DODATEK II
DODATEK III

Rozdział 28

8.5K 848 50
By jbovska

River zaczęła obgryzać paznokcie podczas wakacji po ukończeniu trzej klasy podstawowej. Któregoś letniego dnia spróbowała i nie mogła przestać. Coś w tym było co w bardzo łatwy sposób ją uzależniło. Oglądała telewizje i obgryzała paznokcie. Uczyła się i obgryzała paznokcie. Czytała, siedziała przy stole, szła na spacer, bawiła się z Cecylią. Podczas wszystkich tych czynności obgryzała paznokcie i robiła to automatycznie. Unosiła dłoń do góry i reszta działa się sama. Ray próbowała wielu rzeczy, żeby przestała. Lekarz zalecał olejki, które rozprowadza się na palcach, a ich nieprzyjemny smak oducza wsadzania palców do ust. Przez krótki czas sama stosowała na sobie metodę z gumką recepturką, ale potem Ray się dowiedział i był zły, że robi sobie krzywdę.

Problem był duży. Większy niż mogłoby się wydawać. Nie lubiła ich obgryzać, ale jednocześnie nie umiała nad tym zapanować. Więc przez prawie dwa miesiące wakacji chodziła z brzydkimi paznokciami i obolałymi palcami. Nikt nie znał sposobu na pozbycie się tego nawyku, ale okazało się, że nawyk sam zniknął. Jak za dotknięciem magicznej różdżki. Czwarta klasa się zaczęła, a ona przestała znęcać się nad swoimi paznokciami. Odrosły, a River już nigdy tego nie powtórzyła.

Do teraz.

Nawet nie zauważyła, gdy znów zaczęła to robić.

— River.

— Hm? — uniosła wzrok na Vincenta, który pojawił się w kuchni. Nie słyszała jak wchodził do mieszkania. — Znowu obgryzasz paznokcie?

— Co? — momentalnie opuściła dłoń. Nie miała pojęcia, w którym momencie uniosła ją do ust. — To tylko uciążliwa skórka.

— W porządku — odparł i wyciągnął z lodówki arbuza.

— Ellie ma zachcianki?

— Ja je mam — powiedział. — Ale, gdy Logan zapyta, gdzie zniknął arbuz to powiedz, że wziąłem go dla Ellie. Albo zwal na Isaaka.

— Czemu zawsze usprawiedliwiacie się mną?

Do kuchni wszedł Isaak, a za nim pojawił się Ray. Obaj wrócili z pracy, bo jak się okazało Isaak zaczął pracować bardzo blisko szpitala, w którym pracę miał Ray. To raczej nie mógł być przypadek, ale dziewczyna nie mówiła tego głośno.

— Bo każdy jest przyzwyczajony, że jeśli coś się stało to jesteś tego sprawcą — Vincent powiedział i zaczął kroić arbuza.

W tym samym czasie zagotowała się woda, na którą czekała River. Zapytała, czy ktoś chce coś do picia, ale wszyscy odmówili. Złapała za czajnik i zaczęła nalewać wodę do kubka. Jej myśli automatycznie pobiegły do wydarzeń sprzed kilku dni.

Russell całujący inną dziewczynę.

Jej dziwna wizja.

Russell całujący inną dziewczynę.

Jej dziwne wyobrażenie tego jak mógłby zachować się Russell.

Russell całujący się z inną dziewczyną.

Jej dziwne uczucie niepokoju.

— River! — krzyk przywołał ją do rzeczywistości. Zamrugała i zobaczyła jak dawno wypełniła kubek wodą, a teraz wszystko się z niego wylewało. Przeklęła pod nosem i szybko odstawiła czajnik. Złapała za ręczniki papierowe i zaczęła wycierać mokrą powierzchnię. Isaak schylił się i pomógł wytrzeć jej podłogę. — Co się dzieje, dzieciaku?

— Zamyśliłam się.

— Ostatnio masz tak bardzo często — Isaak zauważył. — Zapomniałaś wyprowadzić Klapka, a nawet ja o tym nie zapominam.

— Przepraszam — wymamrotała i wyrzuciła zużyte ręczniki papierowe do kosza.

— Nie przepraszaj, skarbie — do rozmowy włączył się Ray. — Masz dużo na głowie z powodu szkoły?

— Tak — przytaknęła, bo to wytłumaczenie było lepsze od każdego, które ona zdołałaby teraz wymyślić. — Dużo zaliczeń.

Wylała do zlewu zawartość kuba, a naczynie wstawiła do zmywarki. Straciła ochotę na malinową herbatę. Ruszyła w stronę wyjścia z kuchni, ale nagle zatrzymała się i odwróciła w stronę Raya.

— Myślisz, że pani Lee znalazłaby dla mnie chwilę w tym tygodniu?

— Zadzwonię do niej i dam ci znać.

— Dziękuję.

Próbowała udawać, że nie zauważyła zmartwionego wzroku swoich opiekunów i nie poczuła tej troski w głowie Raya.

***

— Zwariowałam.

— To mocne oskarżenie. Zwłaszcza, jeśli kierujemy je w swoją stronę.

— Ale ja naprawdę zwariowałam. I znowu zaczęłam obgryzać paznokcie — powiedziała i uniosła prawą dłoń, na której paznokcie na małym palcu był krótszy niż na pozostałych.

— Jest wiele powodów obgryzania paznokci — kobieta poprawiła się na swoim miejscu i odłożyła notes na niewielki stolik przy jej fotelu. — Myślisz, że który z nich jest twoim?

— Nie wiem, dlatego tu przyszłam — powiedziała. — Miałam nadzieję, że pani mi powie.

— Nie, River — kobieta pokręciła głową. — Ty znasz odpowiedz, ale nie chcesz być tą, która wymówi ją głośno. Więc chcesz, żebym ja to zrobiła.

— To naprawdę dziwna forma terapii.

Westchnęła i oparła plecy o miękkie oparcie kanapy. Nie wiedziała czy doktor Lee z każdym pacjentem rozmawia z tej sposób, ale jeśli tak to powinna brać zdecydowanie mniej za wizytę. Co za sens, jeśli to pacjent sam ma rozwiązywać swoje problemy i się diagnozować? Od tego są lekarze, prawda?

Poza tym River nie miała pojęcia, dlaczego miałaby zacząć obgryzać paznokcie.

Okej, ostatnio nie było u niej najlepiej. Jej relacja z Russellem choć stabilna była bardzo napięta. Wierzyła, że to nie on wykonał krok w stronę pocałunku Ivy. Ufała mu i wierzyła. Ale w jej głowie wciąż odtwarzało się to samo wspomnienie. Dlaczego jej głowa wygenerowała tak paskudny obraz Russell?

Czy jej prawdziwy Russell naprawdę byłby w stanie powiedzieć coś takiego? Dlaczego pomyślała, że mógłby? Jej podświadomość próbowała jej coś podpowiedzieć? Bo, jeśli tak to robiła to w naprawdę okropny sposób.

— River.

— Hm? — poderwała głowę do góry.

— Ciekawi mnie o czym tak intensywnie myślisz.

— O życiu — wyrzuciła z siebie co wywołało uśmiech na twarzy doktor Lee. — To dobrze?

— Człowiek zawsze myśli o swoim życiu, więc tak, to dobrze.

— Więc czemu się pani uśmiechnęła?

— River, jesteś jedną z moich najbardziej świadomych pacjentek — powiedziała i wyprostowała plecy. Jej głos stał się poważny. — Poprosiłaś o dodatkowe spotkanie i miałaś ku temu powód. Co nim było?

Nie wiedziała, jak ubrać to w słowa, choć bardzo pragnęła powiedzieć to głośno. Nikt nie wiedział o tym co wydarzyło się na imprezie. Tylko ona i Russell, ale mu nie chciała powiedzieć co działo się w jej głowie, gdy zobaczyła jak Ivy go całuje.

Wziąłby ją za wariatkę.

— Ostatnio wydarzyło się coś dziwnego.

— W szkole? — terapeutka dopytywała.

— W mojej głowie.

— Co takiego tam się wydarzyło?

— Zawsze mam w niej bałagan — stwierdziła. To był główny temat jej rozmów z doktor Lee. — Ale to było coś innego. Jakby moja głowa, moja podświadomość przejęła nade mną kontrolę. Zobaczyłam coś co bardzo mnie zabolało. I stanęłam jak wryta, a w mojej głowie odegrał się scenariusz, który mógłby wydarzyć się, gdybym zareagowała w jeden ze sposobów. Jakby moja głowa ostrzegała mnie, żebym tego nie robiła, bo będę żałować.

— To nie brzmi źle. Twoja podświadomość podpowiadała ci co jest dobre, a co złe.

— Nie do końca — zaprzeczyła głową. — To nie było jak rozważanie czy skok z dachu mnie zabije czy nie. To coś zupełnie innego. To było jak postawienie mnie przed ścianą. Wybór, który miał tylko jedną opcję.

— Powoli — kobieta wyciągnęła rękę do przodu. — Jaki wybór?

— Zobaczyłam jak mojego chłopaka całującego się z inną dziewczyną — wyrzuciła z siebie, bo nie wiedziała jak inaczej ma wyjaśnić tę sytuację. Obawiała się, że pani Lee jej nie zrozumie, jeśli nie powie jej dokładnie o co chodziło. — Zobaczyłam to. Nagle mnie sparaliżowało, a w mojej głowie odegrał się bardzo realistyczny scenariusz. Uciekłam, Russell mnie znalazł i zaczęliśmy rozmawiać. On powiedział, że jak zawsze w niego zwątpiłam, a ja zaczęłam krzyczeć, że wcale w niego nie wątpię. Ale zwątpiłam, bo jak miałam się poczuć w tej sytuacji? Potem powiedział mi kilka przykrych rzeczy.

— I to działo się naprawdę?

— Nie — pokręciła głową. — To było w mojej głowie. Wyobrażenie co może się stać, jeśli zwątpię w jego wierność.

— Więc nie zwątpiłaś.

— Nie — powiedziała.

— To był ten jedyny wybór jaki miałaś?

— Tak poczułam. To jedyne co mogłam zrobić, żeby nie był na mnie zły — westchnęła. — Wróciłam na ziemię i uwierzyłam, że to nie jego wina. Porozmawialiśmy i powiedział mi jak to było, a ja mu uwierzyłam.

— A teraz myślisz, że to mogła być jego wina? Że mógł cię okłamać?

Ponownie zaprzeczyła głową.

Nie, nie myślała tak. Wierzyła mu. Naprawdę czuła, że Russell nie zrobił nic złego.

— Więc o co chodzi? Przecież wszystko skończyło się dobrze, prawda? Twoja głowa podpowiedziała ci dobrze — doktor Lee wyglądała na zdezorientowaną, a tego River bała się najbardziej. Że nikt jej nie zrozumie.

— Nie, nie — przymknęła na chwilę powieki, bo to pomagało jej zebrać wszystkie myśli do kupy. — Martwi mnie zupełnie coś innego.

— Co takiego?

— Dlaczego moja podświadomość przedstawiła Russella w tak okropnej wersji? Był tam manipulantem, był okropny. A prawdziwy Russell nigdy taki dla mnie nie był. Jest jak golden retriever, a nie urodzony manipulant. A tak przedstawiła mi go moja głowa. Tak go przedstawiła, gdyby dowiedział się, że w niego zwątpiłam. A przecież moja głowa to ja, prawda? Jak mogłam pomyśleć o nim w taki sposób?

— Mieliście z tym już kiedyś problem?

— Ze zwątpieniem? — dziewczyna upewniła się, a pani Lee przytaknęła. — Tak, kilka razy. To jest to co Russella boli najbardziej.

Doktor Lee zamilkła i ściągnęła brwi. Intensywnie o czymś myślała. Na pewno o tym jak wielką wariatką jest River, która toczy niemą wojnę z samą sobą. Nastolatka

— A ciebie?

— Hm?

— Czy wątpienie w Russella cię boli?

— Dlaczego ma mnie to boleć? To on jest oh...— wymamrotała.

— Wiedziałaś to, River. Już zanim do mnie przyszłaś — kobieta powiedziała.

Nie mogła zgodzić się z tym w stu procesach. Nie była genialnym dzieckiem i nie rozumiała procesów jakie zachodzą w ludzkim organizmie, a już zwłaszcza w jego mózgu. Przecież ona średnio radzi sobie z emocjami jakie mogą odczuwać inni. Miała ochotę powiedzieć, że skoro sama to wszystko rozwiązała, jak twierdziła kobieta, to może Ray nie powinien jej płacić za tę godzinę. Ale to by było bardzo niegrzeczne.

Przymknęła na chwile powieki i westchnęła ciężko. Wypuściła z płuc całe powietrze jakie się tam znajdowało. Potem słowa wypłynęły z niej w bardzo naturalny sposób. Jakby od dawna były gotowe do wyjścia i tylko czekały na odpowiedni moment.

— Boje się, że ślepo będę wierzyła we wszystko co związane z Russellem, bo paraliżuje mnie świadomość, że mogę go stracić. Boje się, bo jestem naiwna, a Russell jest tylko człowiekiem i może robić złe rzeczy. Boje się, że nie zauważę, kiedy zacznie mnie ranić. Boje się, że w którymś momencie stanie się Russellem z mojego wyobrażenia, a ja to zaakceptuję i mu uwierzę, bo boje się go stracić.

— Strach jest ludzką naturą. Tak samo jak posiadanie wątpliwości, River — kobieta powiedziała i złapała ją za prawa dłoń, a głową wskazała na małego palca. — A obgryzanie paznokci związane jest z odczuwaniem lęku, niepewności i napięcia.

— Więc jaka jest rada?

— Rozmowa — doktor Lee powiedziała. — Myślę, że Russella nie bez powodu boli najbardziej właśnie ten aspekt waszego związku. Zapytałaś go kiedyś o to? Dlaczego zwątpienie w niego boli tak bardzo?

River uznała, że doktor Lee jednak powinna dostać wynagrodzenie za tę wizytę. 

jbovska. 

Continue Reading

You'll Also Like

234K 11.9K 30
Przez swoją nadwagę, Natalie, nie miała łatwo w liceum - docinki rówieśników, brak atrakcyjności w oczach chłopców zabierały jej coraz więcej pewnośc...
818K 15.9K 7
Kombinować, by przeżyć - tą zasadą dotychczas kierował się Tristan. Jego życie przewróciło się do góry nogami w zaledwie kilka minut po włamaniu, któ...
1M 52.7K 49
River Conway zawsze miała krótkie włosy, bo według jej ojców tak było praktyczniej Krótkie włosy nie potrzebują czasochłonnej pielęgnacji, a sposobów...
1.4M 37.6K 56
Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Wyścigi, adrenalina, strach to j...