Czterech Ojców River Conway |...

By jbovska

335K 36.6K 8K

River Conway staje przed trudnym wyborem. Próbuje zerwać z przeszłością, ale ta kurczowo się jej trzyma. Prze... More

INFORMACJA
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowanie
DODATEK I
DODATEK II
DODATEK III

Rozdział 26

6.2K 741 235
By jbovska

River mogła jedynie domyślać się o czym rozmawiał jej chłopak i ojciec. Pytała obu o przebieg rozmowy, ale żaden nie pisnął ani słówka. Musieli zawrzeć jakiś pakt przeciwko niej. Mimo to była zdania, że rozmowa musiała mieć pozytywny wydźwięk. Po pierwsze jej chłopak wyszedł z aresztu i jakimś dziwnym trafem nie poniósł żadnych konsekwencji swojego czynu. Po drugie Logan karcił Vincenta, gdy ten narzekał, że River znowu wychodzi gdzieś z tym dzieciakiem. Po trzecie Logan przestał kręcić nosem, gdy River wracała późną godziną ze spotkania z Russellem. I po czwarte Logan jako pierwszy wyraził zgodę na jej udział w imprezie, na którą zaprosił ją Russell.

Dziwnych zachowań było o wiele więcej, a ona mogła jedynie się domyślać, dlaczego. Myślała, że incydent z kina sprawi, że jej rodzic będzie negatywnie nastawiony do Russella i zabroni jej z nim wychodzić. A ten zaskoczył ją odwrotnie innym zachowaniem. Bardzo chciała wiedzieć co między nimi zaszło, ale żadna forma wymuszenia prawdy nie działała. Najwidoczniej Logan i Russell byli odporni na jej wszystkie metody.

Nie tylko ta relacja ruszyła w dobrym kierunku. Charlie i Liam na nowo ze sobą rozmawiali. Nie wiadomo co więcej między nimi było, ale Sally już nie przybiegała do niej z krzykiem, że Charlie całuje jakiegoś innego chłopaka na szkolnym korytarzu. Relacja blondynki i Cartera też zaczęła iść do przodu, chociaż ciężko było stwierdzić czy się ze sobą spotykali, bo tego chcieli czy po prostu nie mieli innego wyboru, bo pozostałe cztery osoby w ich paczce to robiły.

Również relacja River i Danielle zaczęła wyglądać inaczej. Nie były blisko i nie były przyjaciółkami, ale kilka rozmów wymazało z ich relacji niezręczność. Ellie zabierała je na zakupy i we trzy kupowały całą masę ubranek, bucików i zabawek dla dziecka. Brzuch Ellie z każdym dniem stawał się coraz większy, a Vincent coraz bardziej panikował. Zaczął nawet szukać odpowiedniego żłobka i przedszkola. Podobno tak samo robił, gdy River była niemowlakiem. Więc to dowód na to, że niektóre rzeczy się nie zmieniają.

A przecież zmieniło się u nich tak wiele.

Isaak chodził do pracy i nie pakował się w żadne kłopoty. Logan zdrowiał, Sally ćwiczyła do konkursu talentów, Charlie nie narzekał tak bardzo na ilość sprawdzianów. Wszystko szło w kierunku spokojnego życia.

Niestety River nauczyła się, że takie momenty to cisza przed burzą.

Ale przeżyła koniec świata, więc da radę i z małą burzą.

***

Dom był ogromny. Był tak wysoki, że musiał mieć co najmniej trzy piętra. Ogromne okna i wiele balkonów. Na podjeździe stało kilka samochodów, a trawa w ogródku była idealnie przycięta. Gdy Russell mówił, że impreza jest w domu chłopaka z drużyny nie spodziewała się tego. Myślała o przeciętnym jednorodzinnym domu. Z jakiegoś powodu ta wielkość ją przytłaczała. Czuła, że tu nie pasuje. Głównie dlatego, że niewiele wiedziała o studenckim życiu i nie znała znajomych swojego chłopaka. Widziała ich kilka razy, gdy była na meczu koszykówki lub odwiedzała chłopaka na uczelni, ale nigdy z nimi nie rozmawiała. Stresowało ją poznawanie nowych ludzi.

Pokonali odległość jaka dzieliła ich od drzwi frontowych. Były szeroko otwarte, więc bez problemu przekroczyli ich próg. Wszędzie było pełno ludzi i nie wszyscy wyglądali na studentów. Chyba, że były to ostatnie roczniki. Grała głośna muzyka, a klimat był podobny do tego, który panował na urodzinach Russella. Najwidoczniej nie tylko klimat był taki sam, a również lista gości.

Zobaczyła Ivy, gdy przedzierali się przed przedpokój. Stała z grupą koleżanek i zażarcie o czymś rozmawiały, a przy tym mocno gestykulowały.

River widziała ją tylko raz i o tej jeden raz za dużo. Poznały się na urodzinach Russella i raczej nie było to miłe pierwsze spotkanie. Ivy swoim śmiechem i słowem żartowałam przykrywała swój paskudny charakter. River jej nie lubiła i to wcale nie dlatego, że była zazdrosna od Russella. Myślała jednak, że ich znajomość skończyła się razem z ostatnim dniem w szkole średniej. Nie wiedziała, że dalej na siebie wpadają.

— Nie wiedziałam, że ona tu będzie.

— Studiuje na tym samym uniwersytecie i ma tych samych znajomych co ja.

— Studiuje z tobą? — River poderwała głowę i spojrzała na Russella.

— Nie mówiłem ci?

— Nie — pokręciła głową. — Macie razem zajęcia?

— Jedne lub dwa — chłopak wzruszył ramionami i skierował ich w stronę ogromnej kuchni, gdzie było pełno osób. — Chcesz coś do picia?

— Wodę — powiedziała i przystanęła przy ścianie, gdy Russell zaczął przedzierać się przez tłum, by dojść do lodówki.

Zapragnęła, żeby była tu z nią Sally. Lub Charlie. Właściwie chciała, żeby był tu z nią ktokolwiek kogo zna. Niestety cała trójka jej przyjaciół miała inne plany na ten wieczór za co nie mogła ich winić. Liam i Charlie mieli spędzić go na nauce, bo obaj mieli zaległości. Sally dostała miesiączki i uznała, że nie rusza się z domu. Carter miał tu być i choć go znała, to nie byli przyjaciółmi. Mimo to lubiła go i na pewno czułaby się lepiej, gdyby gdzieś się tu pojawił.

Russell wrócił z jej wodą i piwem dla siebie. Wyszli z zatłoczonej kuchni i skierowali się w stronę tylnego wyjścia z domu. Ich oczom ukazał się kolejny ogródek, ale ten był znacznie większy od tego z przodu i miał basen. Kilka osób pływało, a jeszcze inne zajmowały miejsce na leżakach. Tu muzyka grała trochę ciszej, więc bez problemu słyszeli co mówią inni. Do Russella podeszło kilka osób, a River została im przedstawiona. Chwile rozmawiali, a dziewczyna wywnioskowała, że to gospodarz imprezy i kilka innych osób, które musiały być z Russellem w drużynie. Rozpoznawała ich twarze, choć nie pamiętała imion.

Nie czuła się źle, ale miała z nimi mało tematów do rozmów. Stała i odzywała się tylko wtedy, gdy zostało zadane jej bezpośrednie pytanie, ale nie było tego wiele, więc przez większość czasu rozglądała się po ogrodzie i próbowała odszukać wzrokiem kogoś kogo zna. Nie miała jednak na to żadnych szans. Tak myślała. Póki jej oczom nie ukazała się Cecylia.

Ta, która powinna być teraz w innym mieście. Ta, która wyjechała razem z rodzicami i całkowicie przekreśliła ich przyjaźń.

River czuła, jak wzbiera się w niej złość, ale szybko została zastąpiona tęsknotą i smutkiem. Cecylia była jej przyjaciółką od zawsze. Pierwsze złamane serca, próby robienia makijażu czy wspólne przeżywanie szkolnych dramatów. To wszystko robiły razem. Pokłóciły się, bo rozdzieliła ich odległość. Choć River podejrzewała, że Cecylia po prostu szybko znalazła sobie kogoś nowego do przyjaźni i nie zależało jej, żeby utrzymać tą, którą dzieliła z River. Nie mogła jej o to winić, choć bardzo bolało ją porzucenie. Zwłaszcza, że było tak nagłe i przykre.

— Wszystko gra?

Poderwała głowę i spojrzała na Russella. Nawet nie zauważyła, kiedy przestał rozmawiać ze znajomymi i zostali sami.

— Hm?

— Pytam, czy wszystko gra.

— Tak, czemu miałoby nie?

— Bo zgniatasz mi rękę — wskazał na ich złączone dłonie. River zjechała spojrzeniem w dół i pośpiesznie puściła dłoń chłopaka. Była zaczerwieniona i zdecydowanie musiała boleć. Tak bardzo rozmyślała o swojej byłej przyjaciółce, że nie panowała nad odruchami swojego ciała.

— Przepraszam, nie chciałam — wymamrotała.

— Nic nie szkodzi — odparł, ale wtedy River zobaczyła zadrapanie na wierzchu jego dłoni. — To nic.

— Zraniłam cię — powiedziała i ostrożnie uniosła jego dłoń. Wbiła w niego paznokcie i teraz miał małe ranki. Nie było to nic poważnego, ale i tak nie chciała tego zrobić. — Pójdziemy poszukać apteczki.

— To tylko zadrapanie, kochanie — powiedział miękko. — Bardziej zastanawiam się co dzieje się z tobą. Źle się tu czujesz? Możemy stąd jechać.

— Jest w porządku — powiedziała szybko. — Ale krwawisz.

— To tylko kilka kropel.

— Z mojej winy.

— River.

— Russell.

— Czemu jesteś tak uparta? — zapytał.

— Czemu ty taki jesteś? — uniosła prawą brew. — Znajdziemy apteczek, przykleimy plaster i po temacie.

Russell westchnął ciężko i skinął głową. Weszli do domu i rozdzielili się. Russell poszedł do łazienki na górze, a River do tej na dole. Nie chciała mu tego głośno mówić, ale znalezienie apteczki było tylko wymówką. Nie chciała, żeby Cecylia ją zobaczyła. I oczywiście martwiła się o swojego chłopaka, ale ten miał rację. To tylko malutkie rany, które nie powinny mu zaszkodzić. Nie chciała mu teraz psuć humoru i opowiadać o tym, że spotkała swoją byłą przyjaciółkę, więc wolała wyjść z ogródka pod pretekstem szukania plastra.

Trochę czasu minęło zanim dostała się do łazienki, bo przed nią była długa kolejka. Znowu widziała Ivy, która musiała też zauważyć ją. Uśmiechnęła się co wyglądało bardzo sztucznie, a potem powiedziała coś do koleżanek i zniknęła z jej pola widzenia. Gdy w końcu weszła do środka zaczęła przeszukiwać szafki. Nie znalazła apteczki, ale znalazła mały koszyk, w którym były waciki i plastry. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła co na nich jest.

Wzięła jedne i opuściła łazienkę.

Nie mogła go znaleźć na dole, więc pomyślała, że jeszcze nie zszedł z góry. Wspięła się po schodach i sprawdzała każde drzwi. Większość z nich była zamknięta na klucz, a inne były czymś na wzór składziku. Szła w głąb korytarza i zobaczyła, że jedne z drzwi są uchylone.

— Russell, jesteś tu? Znalazłam w łazience plaster. Spodoba ci się, bo jest w małe słoniki — powiedziała radośnie, a na jej ustach uformował się uśmiech. Pchnęła uchylone drzwi, ale nie przeszła przez próg. To była granica, której teraz nie chciała przekraczać. Nie, gdy jej oczom ukazał się obraz z jej koszmarów.

Russell całujący inną dziewczynę. 

jbovska. 

Continue Reading

You'll Also Like

106K 4.6K 47
Molly Bennet i Charlie Conley już w dzieciństwie byli nierozłączni, a ich przyjaźń wydawała się niezniszczalna. No właśnie. Wydawała się. Jak się oka...
2.8K 129 31
Taylor to licealistka Calis. Od początku liceum zdąrzyła znienawidzić jednej osoby: Charlie'go Cottona. Jednak gdy mama Taylor zaprzyjaźnia się z mam...
230K 22.4K 19
''No więc... Kim jesteś ty? - Tej siły cząstką drobną, Co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro.'' Wiele lat temu Dante De Ville poprzysiągł sobi...
11.5K 199 21
jest to moja własna wersja "Diamentu" pisana na podstawie tego ci jest na Wattpadzie ( nawiązuje ona do mojej wersji Rodziny Monet dostępne na moim p...