Chance From Fate [+18] [ ZAWI...

Bởi nightcourtnadine

36.5K 1.7K 845

"Powiedz tylko słowo, a to zrobię, moja słodka." Vanity Ashby to kobieta, która bardzo szybko założyła rod... Xem Thêm

PLAYLISTA
PROLOG - korekta
ROZDZIAŁ PIERWSZY - korekta
ROZDZIAŁ DRUGI - korekta
ROZDZIAŁ TRZECI - korekta
ROZDZIAŁ CZWARTY - korekta
ROZDZIAŁ PIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ SZÓSTY - korekta
ROZDZIAŁ SIÓDMY - korekta
ROZDZIAŁ ÓSMY - korekta
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ JEDENASTY - korekta
ROZDZIAŁ DWUNASTY - korekta
ROZDZIAŁ TRZYNASTY - korekta
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI

1.1K 51 14
Bởi nightcourtnadine

#chancefromfatewatt na twitterze 🌚

Vanity

   Poczułam, jak coś łaskocze mnie w szyję. Otworzyłam oczy i próbowałam pozbyć się drażniącego uczucia, jednak kiedy zorientowałam się, co jest jego powodem, przestałam. Po chwili łaskotanie zniknęło i zostało zastąpione przyjemnością. Uśmiechnęłam się pod nosem i przymknęłam powieki.

— Wstajemy, moja słodka — usłyszałam przy uchu.

— Jeszcze minutka — mruknęłam, obejmując jego szyję. Przyciągnęłam go bliżej, na co wcale nie protestował. Położył się na mnie, wciąż dbając o to, żeby mnie nie zgnieść, i ułożył twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czując jego ciepły oddech, miałam ochotę nigdy go nie puszczać.

— Śniadanie wystygnie — nie musiałam na niego patrzeć, by wiedzieć, że uśmiecha się przy mojej skórze.

— Śniadanie? — uchyliłam powieki. — Co dobrego nam zrobiłeś?

   — Przekonasz się, jak ruszysz ten zgrabny tyłeczek i pójdziesz do kuchni — zrobiło mi się gorąco. Armin się ode mnie odsunął, a następnie stanął obok łóżka. Wyciągnął w moją stronę dłoń i uniósł lewy kącik ust. — Mogę liczyć na pani towarzystwo?

   Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta. Usiadłam, po czym złapałam czarnowłosego za rękę. Wstałam i miałam zamiar skierować się w stronę kuchni, ale moje nogi oderwały się od podłogi. Pisnęłam cicho i objęłam mocniej Armina. Zaśmiałam się cicho, co wywołało uśmiech na jego twarzy.

   — Jesteś szalony — powiedziałam, gdy zostałam posadzona na krześle obrotowym.

   Armin jedynie parsknął cichym śmiechem. Odszedł na chwilę, by wrócić z apetycznie wyglądającymi kanapkami. Nie mogłam się powstrzymać i oblizałam dolną wargę. Zanim czarnowłosy usiadł obok mnie, postawił jeszcze dwa kubki herbaty.

   — Z czym są te kanapki? — spytałam, nie odrywając wzroku od talerza.

   — Jajko, awokado, boczek, pomidor — wymienił, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej głodna. Zmarszczyłam jednak brwi, bo zauważyłam coś interesującego. Ściągnęłam górę kanapki, a wtedy rozchyliłam usta. Plastry boczku nie były ułożony byle jak. Były one złożone w serduszka.

   Armin Villin ułożył dla mnie serduszka.

   Spojrzałam na niego, nie kryjąc rozczulenia. Miałam wrażenie, że mężczyzna nieco się zawstydził, co wywołało u mnie szeroki uśmiech.

   Armin Villin był niezwykle słodkim facetem.

    — Jak ty to robisz?

   — Co robię?

   — Sprawiasz, że mogłabym cię całować bez końca, a wciąż byłoby mi mało...

   — Uwierz, że mi twoich ust również wiecznie mało — pochylił się nad stołem. — Jesteś zbyt słodka.

   Przygryzłam lekko wargę, by ukryć i tak już szeroki uśmiech. Gdybym się nie powstrzymała, zapewne wyszczerzyłabym się, wyglądając przy tym, jak jakaś pirania.

   — Nie wyglądasz na takiego, co układa jedzenie w kształt serca. Raczej wydajesz się być groźnym Panem Tajemniczym.

   Armin uśmiechnął się lekko, a następnie powiedział coś, co spowodowało szybsze bicie mojego serca.

   — Za to, już gdy pierwszy raz cię ujrzałem, wyglądałaś, jak najskrytsze marzenie, moja słodka. I wychodzi na to, że miałem rację.

Patrzyłam na niego w ciszy, czując jak moje ciało zaczyna drżeć. Ten mężczyzna działał na mnie, jak nikt inny.

— Smacznego, moja słodka.

— Smacznego — odpowiedziałam po chwili.

Śniadanie było przepyszne, a przy tym naprawdę sycące. Trochę szkoda było mi zjadać te serduszka, ale było warto, bo były świetne.

Jedząc miałam wrażenie, że Armin Villin poprzez tę kanapkę przekazywał mi miłość...

Co było głupotą, ponieważ nie było mowy o tym, że on mógłby mnie kochać... prawda? Jesteśmy tylko partnerami. Spełniamy jedynie moje marzenia i... czasem oddajemy się przyjemnościom. To tyle.

Vanity, jak ty samą siebie okłamujesz.

Co mamy w planach dzisiaj robić?

— Może ci się nie spodobać...

— Wszystko, co związane z tobą, mi się podoba, moja słodka — złapał mnie za rękę i zaczął gładzić moją skórę opuszkami palców. — Powinnaś już to wiedzieć.

— Będziesz musiał zgolić zarost — ubolewałam nad tym, ponieważ zdecydowanie mu pasował. Armin uniósł nieco brwi.

— Da się zrobić — uśmiechnął się, nie kryjąc... rozbawienia?

— Co cię bawi?

— Nic takiego, moja słodka — wstał, by zabrać nasze talerze i włożyć je do zmywarki. Następnie złożył krótkiego całusa na moim czole i dodał: — Zaraz wrócę. Muszę się ogolić.

Uśmiechnęłam się do niego lekko, w głębi duszy zastanawiając się, jakim cudem w moim życiu pojawił się ktoś tak idealny, jak Armin Villin.

***

Postanowiłam zadzwonić do mamy i porozmawiać... w końcu z nią. Ostatnio miałam okazję rozmawiać jedynie z dzieciakami, a wiem, że mama też chciałaby wiedzieć co u mnie.

Poszłam do sypialni i odłączyłam telefon z ładowarki. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze.

— Vanity — usłyszałam jej głos. — Coś się stało?

— Nie, chciałam po prostu z tobą porozmawiać.

Po drugiej stronie nastała cisza. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należała do najlepszych, ale nie sądziłam, że będzie tak niezręcznie.

— Co u ciebie?

— Wszystko dobrze, ale to raczej ja powinnam zadać to pytanie... Vanity, gdzie ty jesteś?

— Aktualnie w mieszkaniu.

— Wiesz, że nie o to mi chodzi — mogłam poczuć zdenerwowanie w jej głosie. — Dlaczego uciekłaś?

— Nie uciekłam — powiedziałam od razu. — Wyjechałam. Mam zamiar wrócić.

— Na pewno?

Słysząc pytanie, które mi zadała, miałam wrażenie, że ktoś wbił mi sztylet w serce.

— Jak możesz w to wątpić? — nie kryłam tego, że mnie zraniła.

— Córeczko...

— Nie, mamo — przerwałam jej. — W domu jedynie byłam tłamszona i wiecznie niewystarczająca. Wyjechałam, żeby się od tego odciąć i spełnić marzenia.

— A dzieci? Tęsknią za tobą, a wątpię, że Warren pozwoli ci się z nimi zobaczyć.

— Słucham?

— Vanity, wiesz jaki jest twój mąż. A teraz wyprowadziłaś go z równowagi i...

— Po czyjej ty jesteś stronie, mamo? — nie wierzyłam w to, co słyszę. — Liczyłam, że w końcu porozmawiam z tobą normalnie, bo mi tego brakowało, ale widzę, że to nie wypali.

— Van...

— Cześć.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefon obok. Westchnęłam ciężko, starając się nie myśleć o tej rozmowie.

— Wszystko w porządku, moja słodka? — usłyszałam głos Armina.

Uniosłam na niego wzrok. Stał przede mną z do połowy zgolonym zarostem. Prawy policzek wciąż był w piance do golenia. Natomiast w jego spojrzeniu odnalazłam zmartwienie.

— W jak najlepszym — uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

— Nie oszukasz mnie, skarbie — westchnął, siadając obok mnie. — Twój uśmiech nie dosięga oczu.

Zgarbiłam się lekko. Mogłam się spodziewać, że zauważy zmianę mojego nastroju.

Po chwili poczułam, jak jego smukłe palce splatają się z moimi. Siedzieliśmy w ciszy, trzymając się za ręce.

— Pokłóciłam się z mamą, za chwilę mi przejdzie.

— Przykro mi — wyznał czarnowłosy. — Czy jest coś, co mogę zrobić, abyś poczuła się lepiej, moja słodka?

— Po prostu bądź.

— Nigdzie się nie wybieram — słysząc jego słowa, na moich ustach pojawił się uśmiech. — Znaczy... na chwilę musiałbym skoczyć do łazienki, żeby dokończyć golenie.

— Mogę ja to zrobić?

— Oczywiście, moja słodka — wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę łazienki, znajdującej się obok sypialni.

Nagle Armin złapał mnie za biodra i uniósł. Spojrzałam na niego pytająco, ale nie musiał nic mówić, ponieważ po chwili zrozumiałam jego intencje. Posadził mnie na szafce, abym nie miała trudności z goleniem jego twarzy.

Podał mi maszynkę do golenia, a następnie nadstawił policzek.

Robiłam to powoli i ostrożnie, ponieważ nie chciałam go skaleczyć. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Armina, ale nie dekoncentrowało mnie ono. Tak właściwie to czułam się naprawdę komfortowo w tej sytuacji.

Nie musieliśmy nic mówić, by czuć się ze sobą dobrze.

Po wszystkim odłożyłam maszynkę na bok i zadbałam o jego skórę po goleniu. Gdy skończyłam, klasnęłam lekko w dłonie, uśmiechając się do niego lekko.

— Gotowe — mruknęłam, zaczynajac mu się przyglądać.

Bez zarostu wyglądał młodziej... jednak nie delikatnie. Ostre rysy twarzy robiły swoje. Skupiłam spojrzenie na jego zarysowanej szczęce i poczułam, że robi mi się gorąco. Miałam ochotę ją ugryźć. Albo possać, zostawiając na niej ślad.

— Uwielbiam ten ogień w twoich oczach, gdy mi się tak przyglądasz — powiedział, nie kryjąc zadowolenia. Następnie pochylił się lekko, by złożyć krótkiego całusa na czubku mojego nosa. — Czy coś jeszcze muszę zrobić przed wykonaniem punktu z listy?

— Jest taka pewna rzecz — udawałam, że się zastanawiam. — Musisz spędzić ze mną trochę czasu.

— Z przyjemnością, moja słodka — uśmiechnął się leniwie. — A czy w grę wchodzi całowanie ciebie? Bo coś czuję, że długo bez tego nie wytrzymam.

— Myślę, że ta opcja jest dla Pana dostępna — przygryzłam dolną wargę.

Nagle Armin złapał ją między swoje zęby i delikatnie pociągnął. Cały czas patrzył mi przy tym w oczy, co było pociągające. Moja klatka piersiowa zaczęła się szybciej unosić, co od razu zauważył. Skąd wiedziałam? Widziałam to cholerne zwycięstwo w jego oczach.

— Mam nadzieję, że istnieje również możliwość zabrania Pani do łóżka, aby pokazać, jak bardzo podoba mi się Pani obecność tutaj...

Nim zdążyłam odpowiedzieć, ponownie tego dnia zostałam podniesiona. Moje usta opuścił głośny śmiech, który mieszał się z niższym, równie głośnym oraz radosnym śmiechem mężczyzny.

***

Przyszedł moment, w którym powinnismy szykować się do wyjścia. Nie wtajemniczałam jeszcze Armina w szczegóły, ponieważ chciałam zobaczyć jego reakcję chwilę przed przygotowaniami.

Marzenie numer trzynaście — przebrać się za osoby przeciwnej płci i pójść tak do klubu.

Co siedziało w głowie nastoletniej mnie? Patrząc na to marzenie sama chciałabym wiedzieć.

Tak więc siedziałam w tej chwili przed Arminem Villinem i powstrzymywałam wybuch śmiechem, gdy widziałam jego zaciekawioną minę.

Chciałabym już widzieć jego reakcję w chwili, gdy wyciągnę zza pleców sukienkę i perukę.

Chcesz mi zdradzić, co dziś będziemy robić?

— Pójdziemy do klubu — zaczęłam, by po chwili dodać: — Aleeee... w dość nietypowy sposób.

— Co masz na myśli?

— Zamienimy się rolami.

Brwi czarnowłosego poleciały w górę. Zagryzłam policzek, patrząc na niego ze śmiertelnie poważną miną.

— Mogę prosić o więcej szczegółów? — spytał z rozbawieniem.

— Ja pójdę jako Vincent, a ty jako Ashley.

Nie chcąc dłużej czekać, skierowałam się w stronę walizki, z której wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Gdy Armin zobaczył, co trzymałam w rękach, wybuchnął głośnym śmiechem. Położył jedną dłoń na brzuchu i patrzył na mnie ze łzami w oczach.

On się popłakał ze śmiechu!

Wyciągnął w moją stronę dłoń, by ubrać czarną perukę. Zrobił to, a następnie zaczął przeglądać się w lustrze.

— Pasuje ci — szepnęłam, powstrzymując śmiech.

— Tylko wiesz, Vincencie — zaakcentował moje nowe imię. — że jeżeli to ma się udać, to musisz mi pomóc z makijażem?

— Och, jaki ty chętny. W takim razie nie marnujmy czasu!

Pociągnęłam go w stronę łazienki, w której miałam wszystkie kosmetyki. Posadziłam go na zamkniętej toalecie, po czym usiadłam na nim okrakiem.

— Już mi się podoba — wyszczerzył się w moją stronę, na co pokręciłam głową.

Zaczęłam od dokładnej pielęgnacji jego twarzy i wsmarowaniu odpowiednich kosmetyków przed nałożeniem podkładu. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ byłam bledsza od czarnowłosego. Postanowiłam nałożyć jedynie trochę korektora, którego dokładnie rozprowadziłam za pomocą gąbeczki.

Reszta poszła mi błyskawicznie. Nie zapomniałam o nałożeniu różu, bez którego makijaż nie wyszedłby taki świetny.

Z bólem serca muszę przyznać, że poczułam zazdrość, gdy nakładałam tusz na rzęsy Armina. Chciałabym posiadać takie ciemne i długie, jak mężczyzna.

— Gotowe, Ashley.

Czarnowłosy zaczął przeglądać się w lustrze, mrużąc przy tym oczy. Moim skromnym zdaniem wyglądał świetnie.

Wzięłam się za siebie. Po wykonaniu pielęgnacji, zaczęłam się konkurować, by spróbować uzyskać efekt wyrysowanej szczęki. Spięłam włosy w niskiego koczka, a następnie sięgnęłam po paletkę z czarnym cieniem, którego potrzebowałam do wykonania zarostu.

— Vanity, to znaczy, Vincencie, co ty wyprawiasz?

— Muszę sobie zrobić brodę — odpowiedziałam, rozpoczynając tworzenie zarostu. Robiłam rożnego rodzaju kreski, dbając przy tym o symetryczność i wiarygodność. Zajęło mi to trochę więcej czasu, ale byłam zadowolona z efektu.

— Wskakuj w sukienkę, chcę cię zobaczyć — spojrzałam na Armina.

— Zaraz wracam — zniknął za ścianą, idąc w kierunku sypialni.

Po kilku minutach wrócił w czarnej, dopasowanej sukience. Perukę też już miał na głowie, więc zaczęłam go obserwować. Wyglądał... naprawdę super.

Ale czy Armin Villin kiedykolwiek źle wyglądał?

A ty co ubierasz?

— Koszulę i spodnie. Zobaczymy, może będę ciebie przypominać — puściłam mu oczko, po czym pobiegłam do pokoju, gdzie zostawiłam ubrania. Założyłam je, a do tego doszły dodatki w postaci zegarka i srebrnego łańcuszka na szyi. Poprawiłam kołnierz koszuli, po czym się obróciłam. Armin stał już w progu i opierał się o framugę.

— Czy to źle, że nawet jako Vincent wciąż mnie pociągasz? — zadrżałam, słysząc te słowa. Nie odpowiedziałam, tylko pokręciłam głową. — Skąd pomysł na takie marzenie, Vanity?

— Nie mam pojęcia — przyznałam zgodnie z prawdą. — Ale przynajmniej się nie nudzimy.

Armin parsknął śmiechem. Podałam mu jeszcze buty na niskiej platformie. Nie ryzykowałam z daniem mu szpilek, bo bałam się, że skończy się to złamanym obcasem.

— Kiedy ty to wszystko kupiłaś?

— Jak poszłam do sklepu po rzeczy na obiad.

— To dlatego chciałaś iść sama — wskazał na mnie palcem, co wyglądało komicznie. — Mała złośnica.

— Bez takich mi tu — udawałam, że uraził mnie tymi słowami, ale słabo mi to wychodziło. — Dobra, możemy się zbierać.

   — W takim razie ruszajmy w drogę, moja słodka.

***

   Siedzieliśmy przy jednym ze stolików i sączyliśmy nasze trunki. Ja miałam whiskey z colą, a Armin drinka bananowego. Wyglądał on tak dobrze, że aż żałowałam, że wpadłam na pomysł zamiany.

   Nagle czarnowłosy przysunął mi go pod nos.

   — Widzę, jak na niego patrzysz, spróbuj — zaśmiał się lekko. Próbował udawać chichotanie, co brzmiało zabawnie.

   — Wielbię cię!

   — A ja ciebie — odpowiedział, kiedy już dobrałam się do drinka. Miałam ochotę jęknąć, ponieważ chyba nigdy nie piłam niczego lepszego. — Hej, hej, hej, ale zostaw coś dla mnie...

   Zaśmiałam się cicho, a następnie oddałam mu trunek. Oczywiście z bólem serca, ponieważ smakował, jak niebo.

   — Jeśli chcesz to mogę pójść ci po takiego. Będę udawał, że to mój — zaoferował, na co od razu pokiwałam głową.

   — Dziękuję pięknie — wyszczerzyłam się w jego stronę.

   — Zaraz wracam — odszedł od stolika i ruszył w stronę baru.

   Oparłam się plecami o miękkie oparcie kanapy i westchnęłam. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

   Nie sądziłam, że będzie tak fajnie. W sumie to mogłam się spodziewać świetnej zabawy, przecież moim towarzyszem był Armin Villin.

   Już nie mogłam się doczekać dalszego przebiegu wieczoru.

   Ktoś usiadł obok mnie, więc spojrzałam na tę osobę z myślą, że to Armin. Rozszerzyłam powieki, kiedy zamiast czarnowłosego, zobaczyłam jakąś blondynkę i bruneta. Nie wiedziałam, co oni tu robili. Może pomylili stoliki?

   — Hej, jestem Brittany — przedstawiła mi się. Miałam ochotę się skrzywić, gdy tylko usłyszałam piskliwy ton, jednak się powstrzymałam. — A to Paul.

   — Cześć wam.

   Starałam się, żeby mówić niskim głosem i chyba mi się udawało, ponieważ dalej tu siedzieli.

   — A ty jak się nazywasz, przystojniaku?

   — Va... Vincent.

   — Mmm, pasuje ci — zaśmiała się równie piskliwie. — Powiedz nam, Vincencie, często tutaj przychodzisz?

   — Um, czasem mi się zdarza — odpowiedziałam, jednocześnie zerkając w stronę baru. Szukałam wzrokiem Armina, aż go namierzyłam...

   ... był na parkiecie w objęciach jakiegoś Latynosa z godnymi podziwu umiejętnościami tanecznymi.

***

Hej! Jak wam się podobał rozdział? hehehe
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny <3
Na razie jest jeszcze happy hihi
Do następnego rozdziału!
~ N.

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

49K 3.5K 32
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
361K 32.8K 18
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
341K 23.7K 166
❗️NIE jestem autorem, ja tylko tłumaczę❗️ Alternatywny tytuł: „I Will Politely Decline The Male Lead" AUTOR: Yehwon, 예훤 ARTIST: Harara, 하라라, Salaman ...
428K 17.3K 54
A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest...