Historia srebrzystego wilka |...

By BlackWolfSQ

18.4K 1.4K 582

Życie wydaję się być takie proste i łatwe, ale nie jest. W życiu czasami jest tak, że niespodziewanie rzeczy... More

Jak to wszystko się zaczęło
Sprawa do rozwiązania
Wszystko się komplikuje
Informacje to podstawa
Zakwestionowana przynależność
Tylko nad nami niebo
Nocne opowieści
Czy odnalazłem tego co szukam?
Intuicja nigdy się nie myli
By zwalczyć lęk
Problemy
Musisz mi pozwolić
Musiałem to zrobić
Przeszłość czy teraźniejszość?
Wilk
Nadzieja?
Złapani
Jak doszło do tego że...
Ponowne spotkanie?
Jesteś inny
Powrót do rzeczywistości?
...stałem się kim jestem teraz
Cierpliwość
Poznanie z wilkiem
Zmiana
Erwin
Miasto
Przypadkiem
Czas
Zapłata
Bank
Napad
Złość
Nocna zmiana
Nocna wyprawa
Sprawunki
Mały wypadek
Gdy główną role
grają ludzkie uczucia
a konsekwencje są straszne
Koniec
Miłość [+18]

Korump

395 33 21
By BlackWolfSQ

Siemanko!!! Witam wszystkich serdecznie!
Dziś ciekawy rozdział i to bardzo, bo się trochę można powiedzieć dzieje?
Nie mówię nic więcej! Pod koniec czerwca będzie coś ciekawego :3
Życzę wszystkim miłego dzionka

Perspektywa Monte

Cóż nie sądziłem nigdy, że będę miał szlaban od kogoś innego niż rodzice, ale jak widać siedziałem w salonie pijąc wodę i oglądałem z Nicollo filmy. Mieli jakąś akcję więc nie mogliśmy nic zrobić innego jak zostać w domu. Cóż ja i tak nie mogłem wychodzić, ale z każdym kolejnym dniem czułem się znacznie lepiej od poprzedniego. Może Kui miał rację z moim stanem zdrowia, ale niestety tak już ze mną jest, że ryzykuje czasami za bardzo własnym życiem. Carbo delikatnie mówiąc był zły na mnie, ale sam wiedział jakie to jest ryzyko jadąc ze mną w las. Tylko nie sądziliśmy, że tak szybko nas rozgryzie Kui przecież to były tylko dwa razy.

-Zmień ten film jest nudny - wymamrotałem w szklankę i naprawdę starałem się znaleźć jakieś pozytywy w tym, ale nie za bardzo się dało.

-Nie - odparł chowając pilot obok siebie abym nie miał jak go wziąć.

-No nie obrażaj się.

-Mogłem stracić wszystkie moje perełki! Nie chcę więcej Grzesiek!

-Ja wiem, że byłem nieodpowiedzialny, ale sam zgodziłeś się na to!

-Obydwoje macie przekichane u wuja - powiedział Speedo, który został z nami, ponieważ akcja miała być na tyle niebezpieczna, że Chak nie chciał ryzykować jego życiem.

-Cicho młody! - prychnął Carbo.

-Jesteś tylko starszy o 4 lata! Nie jestem aż tak młody! - powiedział oburzonym tonem głosu i usiadł między nami z popcornem, który sobie robił. Nagle program został zmieniony co mnie zdziwiło, ale jak spojrzałem na Carbo to był zdziwiony i to mocno. Więc mój wzrok padł na Alberta, który zmieniał sobie kanały telefonem. Nie sądziłem, że ma coś takiego w nim i sam zapominałem, że nie tylko pilota można mieć do telewizora.

-Ja to oglądałem!

-A ja mam bajkę teraz! - westchnąłem cicho nie wiedząc co było gorsze, obrażony Carbo, a może oni się kłócący o to co jest oglądane. Siedziałem w rogu kanapy, a moje myśli uciekły w stronę wilka. Nie byłem u niego ponad cztery dni. Za trzy kończy mi się wolne, a nie będę prosić o więcej, bo nie ma mowy bym się o to prosił. Za bardzo byłoby to podejrzane, że proszę o coś takiego. Zamknąłem oczy i oparłem głowę o zagłówek. Nie wiedziałem co mam robić tak naprawdę z tym wilkiem. Wiem, że potrzeba czasu, ale ten czas może być też kluczowy z poważną raną. Nie wiem totalnie nic, ale ten wilk prześladuje mnie i z jednej strony cieszy mnie to, a z drugiej strony martwi. Mam dziwne wrażenie, że utknąłem w błędnym kole bez wyjścia i kręcę się w kółko jak ten chomik w kołowrotku. Biegnie, ale co z tego biegu skoro nie idzie w przód, a stoi ciągle miejscu. Zastanawiała mnie akcja w której mieli brać udział w szóstkę i nawet Laborant wziął udział w akcji, co było dla mnie szokiem gdyż myślałem, że głównie siedzi w pracowni i obmyśla plany na to lepsze narkotyki czy co tam robi.

Praca w większości czasu była moim priorytetem, ale coś mówiło mi w sercu, że mam zająć się tym wilkiem. Spróbować wszystkich swoich sił aby zdobyć nie tylko jego zaufanie, ale i uznanie czy szacunek. Chciałem zgłębić jego tajemnice i poznać to co skrywa w sobie, bo czułem, a raczej moja intuicja mi podpowiada, że on jest rozwiązaniem. Nie rozumiałem tego jeszcze w jaki sposób wilk nim jest, ale nigdy nie zawiodłem się na intuicji. Dlatego też nie zrezygnuje skoro intuicyja mówi tak, a nie inaczej więc coś musi w tym być. Otworzyłem oczy i w sumie nie wiem nawet kiedy odleciałem do krainy snu, chłopacy chyba nawet nie zauważyli, że przysnąłem. Nie okłamie swojego organizmu, ale ostatnio zdarza mi się zasnąć w losowych momentach. Nie było to zbyt odpowiedzialne, bo bałem się o to, że usnę za kierownicą. Zaś to mogłoby skończyć się śmiertelnym wypadkiem. Niestety przez to siedziałem w domu, bo gdyby nie to od razu gdyby nadarzyła okazja pojechałbym do wilka. Lecz trzymał mnie szlaban i wolałem bardziej nie denerwować Kuia.

-W porządku? - spytał Carbo więc kiwnąłem głową na tak i przetarłem dłonią zaspane oczy - Masz wodę napij się, bo spałeś trzy godziny.

-Ich nadal nie ma? - mruknąłem biorąc od niego butelkę z wodą i zacząłem pić spragniony gdyż mój organizm miał spore zapotrzebowanie na nawadnianie organizmu.

-Dzwonili, że są free i będą do pół godziny - odpowiedział na moje pytanie, a mi spadł kamień z serca. Nie sądziłem, że tak naprawdę będę się martwić o nich tak bardzo, ale jak widać związałem się z nimi aż za bardzo przez ten czas. Nawet Dawid był bardziej milszy dla mnie niż dotychczas, ale może to lepiej. Na moje usta wkradł się słaby uśmiech, bo poczułem choć trochę tej rodzinnej atmosfery, a potem będę musiał znów unikać ich jak ognia. W sumie jak każdego kogo znam i tylko nielicznych osób nie muszę jak Hanka bądź szefa Rightwilla. Tak jak Carbo powiedział tak też przybyli do domu, ale bez Kuia co mnie zaskoczyło gdyż myślałem, że wraz z nimi. Zaczęło to mnie intrygować, że zamiast pieniądze liczyć on idzie na Burgershota. Bardzo coś tu nie pasowało i nie wiedziałem co takiego, ale zaczynało mnie to ciekawić na tyle, że chciałem poznać skrywaną prawdę.

Nie mogłem nic na to poradzić, że byłem bardzo dociekliwym człowiekiem i takie tajemnice kręciły mnie najbardziej, a może dlatego też postanowiłem być policjantem. Ze swoją intuicją potrafiłem zrobić dosłownie rzeczy, które niektóre osoby nie potrafiły. Moje oczy widziały to co inni nie potrafią dostrzec, ale bycie wyjątkowym bywa problematyczne wśród ludzi, którzy tylko potrafią zazdrościć. Dlatego też nie zawsze można było zaufać każdemu, bo niektórzy byli fałszywi. Nim zauważyłem minęło trochę czasu, a pan Chak wrócił do domu w dość dobrym jak nie wyśmienitym humorze. Zainteresowało mnie to, bo jeszcze go takiego uśmiechniętego do tej pory nie widziałem. Promieniał wręcz radością i nawet nie był zły na mnie oraz Carbo.

-W poniedziałek wybierzemy się do tego twojego wilka - oznajmił - taki odstęp czasowy powinien go bardziej przekonać do współpracy - słowa mężczyzny mnie zaskoczyły jeszcze bardziej, bo w poniedziałek mam zjawić się w końcu w pracy.

-Ale ja mam służbę panie Kui - mruknąłem, a jego ciemne oczy spotkały się z moimi.

-Załatwiłem tą sprawę własnymi sposobami i masz wolne na tydzień do dwóch zależne ile ci będzie potrzebne!

-Co? Jak? - zmrużyłem powieki, ale w jego oczach widziałem prawdę i radość, która tliła się w nim.

-Mam swoje sposoby - odparł spokojnie, ale mi ten uśmiech wydawał się za bardzo podejrzany lecz za dużo też w tej sprawie nie miałem do powiedzenia w tej chwili. Jedliśmy wspólnie kolację i za niedługo znów będę musiał iść spać, ale mój organizm wcale nie narzekał na to, a wręcz się cieszył po tak długim przestoju ze spaniem. Wręcz był zadowolony z tego, że w końcu może odpocząć tyle ile potrzebuje. Po zjedzeniu posiłku, który przygotował Carbo, a ja pomagałem każdy ruszył do góry aby położyć się w pokojach.

Perspektywa Kuia

Dia włamywał się do banku, a raczej do jego zabezpieczeń choć trochę mu to zajęło czasu, ale to i tak lepsze niż nic. W końcu to nie był byle jaki bank, a ten główny do którego naprawdę ciężko jest się dostać. Wszystko szło tak jak miało iść. Informator zrobił dla mnie bardzo dobry rekonesans otoczenia całego budynku więc nie bałem się, że coś nas zaskoczy niepowołanego. Poprawiłem maskę na twarzy i doglądałem wszystkiego z antresoli, z której miałem wyśmienity widok na policję czy to na swoich. Wszystko szło zgodnie z planem i szykowaliśmy się w ten sposób na bank główny w mieście gdyż ten był pod nim. W końcu Pacyfik to wysokie osiągnięcie gdy my głównie zajmujemy się sprzedażą używek, ale od czasu do czasu trzeba wręcz coś napadnąć, by zyskać większą pulę pieniężną do swoich niecnych planów. Może restauracja duży utarg dawała tak samo sprzedaż używek, ale dodatkowych pieniędzy nigdy za mało jak ma się pod sobą kilka rozbrykanych młodych mężczyzn, którzy interesują się całkiem czym innym, a do tego aby rozwijać swoje zainteresowania czy pasje potrzebne są pieniądze.

Szukałem wśród policji kogoś szczególnego, kto będzie się wyróżniał na tle tych wszystkich policjantów w tych samych strojach czy kamizelkach, chodzących tam i z powrotem jak jakieś npc. Jakby był tu Gregory to byłby już z dala widoczny jak i słyszalny. Pomyśleć, że tak bardzo się wyróżnia, a jednak potrafi wtopić się w tło gdy tylko tego chce. Jego intuicja była czymś niesamowitym i niespotykanym u ludzi, których spotkałem na swojej drodze, a naprawdę sporo ich poznałem. Był pierwszym policjantem, który naprawdę wiedział co robi posługując się tylko wyłącznie instynktem. Gdybym nie widział, że jest człowiekiem to stwierdziłbym iż jest zwierzęciem. Znudzony czekaniem nie zauważyłem nawet kiedy otrzymałem wiadomość więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Nie sądziłem, że napiszę on do mnie i zainteresowany telefonem zapomniałem pilnować przejścia, ale raczej nikt, by się nie odważył tu wejść.

#Tam gdzie zawsze będę na ciebie czekać#

#Dobrze, ale jeśli tylko nie wpadniesz w policyjne ręce!#

#To będziesz wiedział gdzie mnie wtedy znaleźć!#

Zachichotałem cicho na wiadomości z nim, bo jak zwykle myślał do przodu, ale to ja byłem dwa kroki przed nim i to zwykle on musiał mnie gonić z moimi pomysłami. Spojrzałem w dół i podrapałem się po szyi gdyż wyglądało to tak, że chyba nie idzie po naszej myśli. Brakowało tu Montanhy i to bardzo gdyż policja nie była ugodowa dziś. Miałem jednak nadzieję, że się wszystko uda w końcu byliśmy już praktycznie gotowi do ucieczki, ale to policja przeciągała wszystko. Na szczęście Michael na spokojnie podszedł do negocjacji jako chłodny zawodnik i po kilku minutach mogliśmy wychodzić z dwoma zakładnikami. Ucieczka nie była łatwa dla Vasqueza, ale my przynajmniej mieliśmy plan ucieczki, a oni musieli nas tylko gonić. Miał ich porobić na czas by wjechać do ciasnej uliczki, ale nie na tyle abyśmy nie mogli wyjechać z niej. Tak jak wcześniej ustalaliśmy po pułapce mieliśmy czas by uciec. Tak naprawdę niewiele, bo nie wszyscy wjechali za unitem pierwszym za nami, ale to i tak już coś niż nic. Potem mieliśmy się przesiąść na dwa inne samochody, które były podstawione aby nikt nie podejrzewał tego iż to właśnie my obrabowaliśmy przez chwilą bank. Wsiadłem wraz z Dią do wozu Vasqueza, bo mulat miał łup z całej akcji przy sobie.

-Podwieźcie mnie pod restaurację, później wrócę do domu - oznajmiłem i widziałem zaskoczenie ze strony swoich podopiecznych.

-Na pewno? Nie przebrałeś się wuja! - powiedział Dia i musiałem mu przyznać rację, ale nie przejmowałem się tym.

-Spokojnie mam w gabinecie coś do przebrania - odparłem co poniekąd było prawą, bo jakieś ubranie miałem.

-No dobrze - odpowiedział Vasquez od razu zauważyłem, że skręca w stronę na Burgershota. Niestety aby spotkać się z nim musiałem powiedzieć, że idę do Burgershota. Oczywiście wejdę do środka, ale tylko aby przebrać koszulę i przeczekać do godziny - proszę jesteśmy! - nawet nie zauważyłem, że podjechaliśmy pod restaurację.

-Dziękuje chłopcy! Macie wrócić od razu do domu i schować łup do sejfu!

-Ale nie mamy do niego hasła - mruknął Dia.

-Załatwiłem go otwarty macie włożyć pieniądze i zamknąć - rzekłem wysiadając z auta - rozumiemy się chłopcy?

-Tak wuja - odpowiedzieli wspólnie na co się uśmiechnąłem.

-Cieszę się i przypilnujcie mi Carbo wraz z Gregorym!

-Ale po to Speedo został z nimi! - burknął Dia widocznie niezadowolony.

-Bez żadnych ale! Jedźcie już! - oznajmiłem i ruszyłem na zaplecze by wejść do biura. Przebrałem koszule dość szybko na coś luźnego, ale stonowanego. Przeczekałem do siedemnastej choć dłużyło mi się strasznie te pół godziny, ale wyszedłem z budynku trochę wcześniej aby przejść do zaułka gdzie zwykle czekał na mnie on. Nie zdziwiło mnie to, że już czekał gdy wszedłem tylko w zaułek. Bez pośpiechu ruszyłem do czarnego samochodu, które idealnie wtapiało się w klimat ciemnego zaułka.

-Dłużej się nie dało misiaczku? - uśmiechnąłem się zadowolony na jego słowa, a na jego ustach widziałem szeroki uśmiech.

-Mogłeś zawsze dłużej siedzieć - zachichotałem i wsiadłem na miejsce pasażera.

-Więc o co chodzi, że to miało być ważne spotkanie?

-Gregory Montanha - powiedziałem, a jego oczy zrobiły się większe.

-Nie ma go na służbie - odparł, a ja uśmiechnąłem się tylko, bo o tym wiedziałem jak najbardziej gdyż był u mnie czego on nie wie.

-To to wiem, że go nie ma.

-Niby skąd?

-Bo jest u mnie - odparłem i niestety musiałem mu zdradzić to, bo głównie chodziło o zdrowie.

-Co? - widziałem jak mruży powieki - Myślałem, że to ja jestem twoim korumpem! - tak jak myślałem za szybko dotarło do niego to, że wykorzystuję nie tylko jego, ale i Montanhe.

-Bo jesteś moim ulubionym korumpem - odpowiedziałem i pogłaskałem go po ramieniu.

-Nie wystarcza ci, że dużo ryzykuje i robię dla ciebie wiele? Czyżby jeden korump ci nie wystarczał?

-Nie oszukujmy się misiaczku, ale jesteś zbyt wysoko postawiony i nie masz kontroli nad swoimi podwładnymi pieskami. Trzeba było mi kogoś ze środka nie z wysokiej półki.

-Wiesz co czuje się urażony - odparł - nie sądziłem, że taki jesteś Kui!

-Sonny misiaczku nie denerwuj się, bo ci jeszcze żyłka pęknie!

-Więc po co ci dwójka korumpów?

-Bo Gregory jest ciekawym nabytkiem dla moich chłopców i mamy problem z nim.

-Jaki? - spytał zdziwiony.

-Gregory dostał prawie udaru mózgu i od tygodnia staram się mu pomóc, ale nie jest łatwo z nim - oznajmiłem mu i nadal go głaskałem.

-Mam rozumieć, że mam mu wypisać wolne? - skinąłem głową na tak, bo o to głównie mi chodziło - Ty wiesz, że on nie potrafi usiąść na dupie i nic nie robić!

-Chwilowo dobrze mu idzie więc?

-Dobrze załatwię mu przedłużenie urlopu na ile?

-Z około tydzień dodatkowego wolnego może dwa zależy jak szybko będzie w stanie wrócić do pełni zdrowia!

-Co z tego będę miał? - spytał na co przewróciłem oczami i zgrabnie przeszedłem na jego kolana.

-To, że nie sprzedam cię wyżej kochaniutki - mruknąłem i czułem jak jego dłoń sunie z mojego karku na policzek.

-Nie boję się tego. Nie uwierzą ci, bo nie masz dowodów - odpowiedział, a jego dotyk był taki przyjemny. Nie wiem nawet kiedy zaczął się do mnie przybliżać, a moje serce zaczęło szybciej bić. Poczułem te ciepłe gorące usta na swoich wargach, od razu odwzajemniłem jego pocałunek chcąc więcej tej przyjemności.

Czyżby Kuia łączyło coś więcej z Sonnym niż korump?
Czy pójdą do wilka?

2314 słów

Continue Reading

You'll Also Like

139K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
4.2K 375 9
completed - [ harry potter x draco malfoy ] Wyrażenie zakazany owoc pochodzi z Księgi Rodzaju i jest związane z opisem historii Adama i Ewy. Zakazan...
16.8K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
230K 15.8K 39
Eren to samotna szesnastoletnia omega. Mimo swojego wieku nadal nie przeżył swojej pierwszej przemiany. Co więcej jest oznaczonym czyli silniejszą od...