Czterech Ojców River Conway |...

By jbovska

334K 36.6K 8K

River Conway staje przed trudnym wyborem. Próbuje zerwać z przeszłością, ale ta kurczowo się jej trzyma. Prze... More

INFORMACJA
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowanie
DODATEK I
DODATEK II
DODATEK III

Rozdział 20

7K 850 196
By jbovska

— Czy to...— River otworzyła szeroko usta i złapała za niewielkie pokrętło przy samochodowym radiu.

— Nie wiem o czym mówisz.

— Teraz leci twoja playlista — stwierdziła. — Zawsze puszczasz w aucie swoją muzykę.

— Nie zawsze, raz słuchaliśmy wiadomości, pamiętasz?

— Bo miałeś rozładowany telefon.

— Teraz też mam.

— Nieprawda — powiedziała, a uśmiech pojawił się na jej ustach. Już dawno nie uśmiechała się tak szeroko. Tak bardzo, że bolały ją policzki, a przecież trwało to tylko kilka minut. — To twoja playlista.

— I co z tego?

— To, że jest na niej piosenka One Direction — nie wierzyła, że kiedykolwiek powie te słowa na głos. I na pewno nie do swojego chłopaka.

Russell miał na swojej playliście piosenkę jej ulubionego zespołu. Może nie ulubionego teraz, ale kilka lat temu miała na ich punkcie obsesje. Cały jej pokój był obklejony w ich plakatach i znała na pamięć każdą piosenkę. Tak często je śpiewała i puszczała, że nawet Vincent znał tekst na pamięć. Teraz gdy słuchała ich piosenek wchodziła w dziwny stan nostalgii. Czasami nawet się wzruszała i płakała z niewyjaśnionego powodu. Do tego momentu pamięta, jak była na ich jednym z ostatnich koncertów, który dawali w piątkę. A razem z nią poszedł Logan, Ray, Vincent i Isaak.

To jedno z jej ulubionych wspomnień z dzieciństwa.

A teraz słuchała ich piosenki ze swoim chłopakiem.

Sama nie rozumiała, dlaczego tak bardzo chciała go przytulić. W końcu to tylko piosenka. A jednak czuła przypływ nagłej miłości do tego chłopaka. Zrobił już tyle rozczulających rzeczy, a wciąż potrafił ją czymś zaskoczyć. W takich momentach upewniała się, że jej serce wybrało właściwą osobę.

— Cieszą cię takie małe rzeczy — Russell powiedział i sięgnął po jej dłoń. — To tylko piosenka.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

Dla niego mogło to być coś małego, ale nie dla niej. Dla niej to coś czego nie potrafiła opisać słowami, bo emocje były zbyt silne. Momentami czuła, że serce jej w końcu wybuchnie, jeśli będzie kochała Russella jeszcze kilka dni dłużej.

A przecież znała miłość.

Znała ją bardzo dobrze. Istniały osoby, które kochały ją bezwarunkowo. A jednak wciąż uczyła się miłości, którą dawał jej Russell. Bo był to zupełnie inny rodzaj miłości. Jakby chłopak stworzył tą miłość specjalnie dla niej. Zaprojektował, zadbał o jej wykonanie. I na koniec sprawił, że stała się prawdziwa.

— Jesteśmy — chłopak zakomunikował, gdy telefon wydał z siebie dźwięk oznaczający koniec trasy.

Dziewczyna spojrzała przed siebie i wysiadła z samochodu.

Dom letniskowy rodziców Liama znajdował się przy jednym z jezior na obrzeżach Seattle. Było to jedno z ładniejszych miejsc w okolicach miasta, a River żałowała, że tak rzadko bywała w takich miejscach. Zaczęła się rozglądać, żeby odnaleźć domek z numerem cztery. Po chwili pojawił się przy niej Russell, który przeczesał włosy i nasunął na nos okulary przeciwsłoneczne.

— Jezioro — Russell powiedział, a na jego ustach pojawił się rozbawiony uśmiech. Dziewczyna spojrzała na niego i posłała mu pytające spojrzenie. Nie rozumiała po co stwierdza coś tak oczywistego.

— Tak, jezioro.

— Nie łapiesz?

— Czego? — zapytała i wciąż wzrokiem poszukiwała właściwego domku.

— Rzeka, jezioro — wyliczał. — Brakuje nam strumyka, oceanu i morza.

Ponownie na niego spojrzała i próbowała wyczytać z jego twarzy o co mu chodzi. Miał jednak okulary przeciwsłoneczne, więc jedynie co widziała to swoje odbicie. A jej twarz wyrażała zdezorientowanie. Była skrzywiona, a czoło zmarszczone.

Czekała aż chłopak wyjaśni jej o co chodzi i będą mogli ruszyć na poszukiwanie Liama.

— Rozumiesz? Bo to jezioro, a ty jesteś rzeką. Powiedz, że rozumiesz.

— Niestety — westchnęła, gdy w jej głowie wszystko się rozjaśniło.

— To dobry żart.

— To był żart?

— Jeden z lepszych — odparł.

Chciała przewrócić oczami, ale powstrzymała się przed tym, gdy chłopak objął ją w pasie i przysunął bliżej siebie. Pochylił się i przesunął nosem po jej policzku. Potem złożył na nim delikatny pocałunek. Było to delikatne muśnięcie, tak delikatne, że River nie miała pewności czy to faktycznie miało miejsce.

W takich momentach przypominał sobie o czułości jaką okazywał jej Russell. O czułości jaką wzajemnie się karmili, dzielili się nią. Podczas leżenia na kanapie, wyjścia na miasto, szybkiego pocałunku na powitanie czy długiego, gdy się żegnali. Za każdym razem, gdy dochodziło do zbliżenia.

Na samą myśl o tym po jej ciele przechodziły ciarki.

— Przyjechaliście tu, żeby mnie dobić swoją słodką miłością?

River obróciła gwałtownie głowę i spojrzała za siebie. Stał tam Liam. Tak samo zwyczajny jak zawsze. Dziewczyna wyplątała się z uścisku Russella i ruszyła w stronę Liama, żeby się z nim przywitać. Uścisnęła go delikatnie i przyjrzała się jego twarzy. Nie miał opuchniętych oczu, jego twarz nie wyglądała na chudszą. Wyglądał normalnie. A to raczej nie była dobra wiadomość.

— Przyjechaliśmy się spotkać, bo strasznie tęskniliśmy — powiedziała.

— Szalenie — Russell przekomarzał się z Liamem.

— Ta wariatka was tu wysłała?

— Blondyna po prostu martwi — Russell znowu użył tego tomu, a River miała ochotę go uderzyć.

Wariatka i blondyna. Dwa określenia, które idealnie pasowały do Sally, ale nie chciała mówić tego głośno.

— Nie ma o co, przecież żyję.

Z jakiegoś powodu Liam przypomniał jej Isaaka.

Widziała w jego nastawieniu to samo zrezygnowanie i zranienie. Czy wtedy Isaak był smutny, bo ktoś go odrzucił? Pamiętała, że spotykał się z kilkoma osobami, ale nie były to długie związki. Raczej kilkumiesięczne, a potem rozpadały się z niewiadomych powodów. Ale od jakiegoś czasu widzi jak mężczyznę łapie dziwny stan. Jakby dryfował między zobojętnieniem, a ogromnym bólem.

Liam zachowywał się podobnie. Uciekał od tego co go zraniło i udawał obojętność. Ale musiał cierpieć. Każdy cierpiał z powodu odrzucenia.

— Skoro tak, to może zaprosisz nas na herbatę?

— Chcesz pić herbatę w tak gorący dzień?

— To sok — westchnęła.

Liam nie wyglądał na zadowolonego z powodu posiadania gości. Niechętnie zaprosił ich do domu i podał im butelki z wodą. River nie miała czasu na rozglądanie się po domku letniskowym, ale był na pierwszy rzut oka widziała, że jest bardzo zadbany.

Usiedli w salonie i siedzieli w ciszy. Do momentu, gdy Russell udał, że dzwoni do niego telefon i wyszedł z domku.

River wiedziała, że zrobił to specjalnie i była mu za to bardzo wdzięczna. Za to, że tak dobrze odczytywał jej myśli i potrzeby. Liam na pewno nie otworzy się, jeśli Russell będzie siedział po drugiej stronie kanapy. I tak było ciężko cokolwiek z niego wydobyć. Liam nie lubił rozmawiać o uczuciach, a sprawę utrudniał fakt, że River nie potrafiła o nich rozmawiać. Nigdy nie wiedziała co właściwego powinna powiedzieć. Jak się zachować. Czy powinna kłamać i mówić, że wszystko będzie dobrze mimo tego, że sytuacja wygląda źle? Co człowiek chce usłyszeć, kiedy przechodzi swój mały koniec świata?

Odezwała się dopiero, gdy przestała słyszeć głos Russella, który udawał rozmowę przez telefon.

— Kochasz go? — zapytała, a w pomieszczeniu zapadła cisza.

Pytanie było bardzo intymne. Mogłaby zrozumieć złość Liama i wyszłaby od razu, gdyby tylko powiedział, że ma nie wciskać nosa w nieswoje sprawy i się wynosić.

Była zaskoczona, gdy chłopak jej odpowiedział.

— Nie wiem — wzruszył ramionami.

— Nie wiesz?

— Nie wiem — powtórzył. — Nie wiem czy go kocham, ale chciałbym rzucić świat pod jego stopy. Bo zasłużył na to. Zasłużył na wszystko co dobre.

River poczuła jak jej gardło się zaciska.

— A świat taki dla niego nie jest i to wzbudza we mnie złość. Jestem tak cholernie wściekły na wszystko, bo ten pieprzony świat go nie szanuje. Bo go rani. A Charlie nigdy nie powinien być raniony — kontynuował, a mimo ostrych słów ton jego głosu był spokojny.

River nigdy nie słyszała piękniejszego wyznania miłości.

Oczywiście nie brała pod uwagę tych, które usłyszała od Russella, bo były one bezkonkurencyjne. Ale każde to, które przeczytała w książce lub usłyszała w filmie. Żaden z tych wyznań nie mogło równać się ze słowami Liama.

Kochał Charliego.

Sally miała rację, a River dobrze to przeczuwała.

Cokolwiek teraz powie nie będzie to pocieszające. Nie mogła powiedzieć, żeby się nie martwił. Nie mogła obiecać, że Charlie też go pokocha. Nie mogła składać obietnic, które nie zależały od niej. Więc złapała dłoń Liama i ścisnęła ją lekko. Nie mogła mówić, ale mogła pokazać mu swoje wsparcie. Mogła ukrywać jak bardzo się boi, że ich paczka się rozpadnie.

Była ciekawa czy Liam powiedział o swoich uczuciach Charliemu. A, jeśli tak to czy przedstawił mu to w ten sam sposób co teraz jej. Czy Charlie wiedział jak Liam go kocha?

— Czy on wie? — zapytała.

— Nie.

— Więc...— zastanowiła się chwilę nad sposobem w jaki powinna sformułować pytanie. — Skąd możesz wiedzieć, że on niczego do ciebie nie czuje? Jak możesz być smutny, skoro nie wiesz i...

— Nie jestem smutny.

— Ale opuszczasz studia i jesteś tutaj i...

— Nie jestem tu, bo Charlie mnie odrzucił.

River zamrugała zdezorientowana.

Myślała, że to jest powodem jego ucieczki.

— Więc dlaczego tu jesteś?

Uniósł na nią swoje spojrzenie i wzmocnił uścisk na jej dłoni. Powoli przekraczał odczuwalną granicę bólu, ale River siedziała nieruchomo. Przyjaciel jej potrzebował.

Spojrzał na nią, a ona zobaczyła w jego oczach ten smutek. Taki bez dna, który jest niekończącym się bólem, bo nie potrafimy go przerwać. Albo nie chcemy, bo jesteśmy tak przyzwyczajeni do jego odczuwania. Do jego nieustającego towarzystwa.

— Bo ja jestem tym światem, który go rani — jego głos był szeptem.

Chciałbym rzucić świat pod jego stopy.

Continue Reading

You'll Also Like

1M 52.6K 49
River Conway zawsze miała krótkie włosy, bo według jej ojców tak było praktyczniej Krótkie włosy nie potrzebują czasochłonnej pielęgnacji, a sposobów...
33K 170 4
O dwóch zagubionych duszach które były swoją drugą idealną połówka ale poznały się nie w tym czasie co trzeba . Motywy jakie znajdziesz w tej książce...
60.1K 4.2K 26
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
983K 46.9K 58
Andie Parker żyła na uboczu, w cieniu siostry i kompletnie niezauważona. Prawie nikt nie wiedział o jej istnieniu, nikt nie wiedział o tym, że sławna...