Czterech Ojców River Conway |...

By jbovska

332K 36.5K 8K

River Conway staje przed trudnym wyborem. Próbuje zerwać z przeszłością, ale ta kurczowo się jej trzyma. Prze... More

INFORMACJA
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
Podziękowanie
DODATEK I
DODATEK II
DODATEK III

Rozdział 2

8.6K 865 180
By jbovska

— Jutro z Carterem wpadamy do Seattle, żeby poszukać mieszkania.

— To dziwne, że on też zdecydował się tu studiować — River powiedziała to co od dłuższego czasu chodziło jej po głowie. — Zawsze mówił, że Seattle to dziura.

— Nie chce się ze mną rozstawać.

— Całkowicie go rozumiem — dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i w sekundę pożałowała, że tym razem rozmawiali przez video rozmowę. Czasami rozmowy telefoniczne miały więcej plusów. Wtedy Russell nie zobaczyłby jej rumieńców. — Nikt nie chce się z tobą rozstawać.

— Bo jestem taki wspaniały?

— Na pewno nie dlatego, że masz dobre poczucie humoru.

— Mój żart o kolei był naprawdę dobry.

— Przyznaj się, że znalazłeś go na pierwszej lepszej stronie z dowcipami.

— Nie masz żadnych dowodów.

River uśmiechnęła się do ekranu telefonu i przeniosła wzrok na książkę przed sobą. Ich codzienne rozmowy wciąż były aktualne. Czasami rozmawiali godzinami, a innym razem mieli po prostu włączone kamerki, a w tym czasie zajmowali się czymś innym. River zazwyczaj czytała, a Russell przeglądał ogłoszenia o czymś do wynajęcia w Seattle. Był nieugięty i wybrał uczelnie właśnie w tym miejscu. We wrześnie zamierza się przeprowadzić i zamieszkać z Carterem. Mieli niewiele czasu, żeby coś znaleźć.

Jutrzejszy przyjazd Russella nie był jej na rękę. Bardzo za nim tęskniła i chciała go spotkać, ale w jej głowie wciąż krążyła myśl o ostatnich wiadomościach jakie wymieniła z Northem. Gdyby Russell się dowiedział, gdyby ktokolwiek się dowiedział...nie chciała nawet myśleć o konsekwencjach. Miała silne przeczucie, że robi źle. Nie powinna niczego ukrywać. Przecież na własnej skórze przekonała się o tym jak to jest, gdy ktoś coś przed nami ukrywa. Czuła się jak wielka hipokrytka.

Ponownie uniosła spojrzenie na ekran telefonu i przyjrzała się profilowi swojego chłopaka. Jego wzrok skupiony był na jakimś tekście, więc pewnie znowu przegląda internet w poszukiwaniu jakiegoś lokum. Linie jego szczęki były zaostrzone, a River znowu pomyślała o tym jak przystojny jest. I to nigdy nie było dla niej najważniejsze, ale nie mogła przejść obojętnie obok jego urody. Miała naprawdę przystojnego chłopaka. I to sprawiało, że nie do końca czuła się pewnie. Nie tylko ona uważa go za przystojnego. A zaraz Russell idzie na studia. Gdzie będzie poznawał nowych ludzi.

Co, jeśli pozna kogoś lepszego od River?

Nie lubiła tego uczucia zazdrości, ale Ray powtarzał jej, że każdy człowiek czuje coś podobnego. Po prostu nie wolno dać się temu pokonać. I przede wszystkim nie powinniśmy wymyślać fikcyjnych scenariuszy. Łatwiej powiedzieć niż faktycznie to zrobić. Ray mówił wiele mądrych rzeczy, ale ciekawe czy sam potrafił się do nich stosować.

Byłą to druga rzecz, w której czuła się hipokrytką. Ile jeszcze ich będzie?

Westchnęła cicho i pozwoliła, żeby jej głowa opustoszała na kilka chwil. Pozostawiła w niej tylko jedną myśl. Jedyną. Russell. Chciała, żeby w jej głowie był tylko chłopak i jej miłość do niego. To proces, który robiła zawsze, gdy za bardzo rozmyślała. Ze wszystkich sił starała się zrobić tak, żeby jej głowa stała się wolna od myśli. Potem przyciągała do siebie tą jedną, która wywoływała uśmiech na jej twarzy. Ostatnio bardzo często myślała o swoim chłopaku. To myśl o nim sprawiała, że się uspokajała. To sprawiało, że nadmiernie nie myślała i automatycznie nie czuła się jak wariatka.

— Russell — przerwała ciszę.

— Tak? — zapytał, ale nie oderwał wzroku od czytanego tekstu. Mimo, że na nią nie spojrzał, to River wiedziała, że ma całą jego uwagę.

— Co robi informatyk u lekarza? — zapytała, a kącik ust chłopaka uniósł się do góry. Między nimi zapanowała cisza i to River przerwała ją jako pierwsza. — Pobiera krew.

Wtedy usłyszała śmiech chłopaka. Przypominało to krótkie parsknięcie. Russell przeniósł na nią wzrok, a w jego oczach znowu pojawiły się te fajerwerki. Znowu jego oczy wyglądały jak czekoladowe ciastka z ememensami. To takiego Russella lubiła najbardziej, choć prawda jest taka, że każdy rodzaj był jej ulubionym. Lubiła wesołego Russella, poważnego, podekscytowanego i smutnego.

Każdy Russell był jej ulubionym.

— Myślałem, że nie mogę kochać cię bardziej.

— Bo opowiedziałam słaby żart?

— Bo to dowód, że tobie też się podobają.

— Nie podobają i co ważniejsze, nie bawią mnie — powiedziała, choć nie potrafiła ukryć uśmiechu jaki nieproszony wpychał się na jej wargi. — Ale ty je lubisz. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu.

— A ty lubisz mnie, więc to tak jakbyś lubiła te żarty.

— To się tak nie łączy — odparła rozbawiona.

Uwielbiała ich rozmowy. Te przez telefon i te na żywo. Choć znacznie bardziej lubiła tego drugi typ. Mogła wtedy przyglądać się jego twarzy i widzieć wszystkie zmiany. Jak marszczy czoło, jak porusza brwiami, czy jak zaciskają mu się mięśnie szczęki. Widziała wszystko z idealną dokładnością.

Dlatego cieszyła się, że Russell będzie studiował w Seattle. Trochę ją to przerażało, ale znacznie bardziej czuła podekscytowanie. Przepracowali jej wyrzuty sumienia związane ze studiami chłopaka. Wiele razy o tym rozmawiali, a River zrozumiała, że nawet, jeśli wpłynęła na wybór uczelni to nie było to nic co Russell zrobił przeciw samemu sobie. Można zrobić coś dla kogoś i być z tym faktem okej. Można zrobić coś dla kogoś i to nie sprawia, że robimy coś źle dla samego siebie.

— Ja z tego samego powodu zacząłem adnotować książki tymi kolorowymi karteczkami.

— Hm?

— Zacząłem adnotować książki z tego samego powodu, z którego ty zaczęłaś opowiadać kiepskie żarty.

River nie miała na tyle odwagi, żeby powiedzieć to na głos.

Ale Russell miał.

I dlatego tak dobrze się dopełniali.

— Bo się kochamy.

Dziewczyna pokiwała lekko głową i zacisnęła usta w wąską linię. Chwilę później uniosła kąciki ust i wzięła głęboki oddech, a potem powtórzyła po chłopaku.

Bo się kochamy.

Przez to czuła się okropnie. Trochę tak jakby zdradzała Russella. Nie robiła tego w kwestii ich związku. Nie była tym typem człowieka. Ale zdradzała go jako swojego przyjaciela, którym Russell przecież był. Powinna mu powiedzieć o jutrzejszym spotkaniu z Northem. Tak jak powinna powiedzieć o tym Loganowi. Komukolwiek. Czuła jakby zdradzała nie tylko Russella, ale i swoich opiekunów. Isaaka, który wylądował w poprawczaku przez ojca Northa. Sally, która była wykorzystywana przez tego samego człowieka. Oni wszyscy ruszyli jej na ratunek, a ona kilka tygodni później zamierza spotkać się z wrogiem.

W co najlepszego się pakowała?

Była tak głupia, że to było prawie niemożliwe. Jednak podświadomie czuła, że robi dobrze. W końcu wiedziała o czymś czego inni nie wiedzieli. North ją uratował. Miał odruch dobroci. Nie wiedziała czy to z powodu sytuacji, adrenaliny czy czegoś innego. Ale czuła jakby miała wobec niego dług. Mimo, że to przez niego znalazła się w tamtym domu. Należała mu się chociaż rozmowa. Pięć minut, a potem już nigdy więcej się z nim nie spotka. North skończył szkołę, więc we wrześniu nie będzie widywała go na korytarzu.

Jedno spotkanie. Pięć minut. A potem zapomni o tym człowieku i ruszy do przodu.

— Russell.

— Masz dla mnie kolejny żart?

— Ja... — zawahała się, bo powinna mu powiedzieć. Szybko sporządziła listę za i przeciw. — Co robi skejter w toalecie?

— Szaleje na desce — dokończył za nią i posłał jej jedno ze swoich wspomnień.

Poczuła, że Russell nie zrozumie.

***

Następnego dnia wczesne popołudnie spędziła w gronie przyjaciół. Charlie panikował, bo od września miał chodzić do ostatniej klasy i był przerażony ilością nauki. Liam, Russell i Carter rozmawiali o studiach i uniwersyteckiej drużynie koszykówki (wszyscy szli na ten sam uniwersytet i prawdopodobnie będą mieli większość zajęć razem i ten fakt wcale nie przerażał River, wcale) i o wysokich cenach pokoi do wynajęcia. Liam chciał wyprowadzić się od rodziców, więc również czegoś szukał, ale oczywiście każdy z ich trójki robił to na ostatnią chwilę. Jedynie River i Sally nie panikowały, bo dla nich nie zmieniało się nic. Szły do drugiej klasy, więc nie było to nic wielkiego. Ilość testów będzie taka jak w pierwszej. Nie zmieniały budynku i miały siebie.

— Może zamieszkamy w trójkę? Łatwiej znaleźć mieszkanie do wynajęcia niż pojedyncze pokoje. Szukaliśmy dziś cały ranek bez skutku — Carter powiedział, a wszystkie rozmowy przy stole ucichły. — Okej, to chyba zły pomysł — dodała po chwili, gdy zauważył jak atmosfera przy stoliku nagle się zmieniła. Carter chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z niechęcia jaka była między Russellem, a Liamem. River myślała, że coś zmieniło się między nimi po wydarzeniu sprzed kilku tygodni. Zawarli coś na wzór cichego porozumienia.

— Właściwie to...— Russell zaczął powoli. — Ten pomysł nie jest aż tak zły.

Spojrzenia wszystkich przeniosły się na Liama.

— Jest w porządku — powiedział po chwili, a River miała wrażenie, że świat się kończy. Liam i Russell mają razem zamieszkać? Studiowanie razem było już czymś przerażającym. — Widziałem ogłoszenie o jednym mieszkaniu, blisko uczelni.

— Może tam teraz pojedziemy? Może uda nam się złapać właściciela — Carter zapytał, a pozostała dwójka się z nim zgodziła.

River uniosła wzrok na Sally, a potem na Charliego. Wyglądali na tak samo zdezorientowanych jak ona. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić, ale może nie będzie tak źle? W końcu będzie z nimi Carter. Powstrzyma ich przed wzajemnym zabiciem się. Dodatkowo, dość samolubnie, dla River to była sprzyjająca sytuacja. Zbliżała się siedemnasta. Jeśli zaraz się rozejdą to zdąży dojść do parku, w którym umówiła się z Northem i będzie miała pewność, że nikt jej nie zobaczy.

Wszyscy dokończyli swoje posiłki, porozmawiali jeszcze chwilę, a potem uzgodnili plan na resztę dnia. Sally, Charlie i River mieli wrócić do domu. Liam, Russell i Carter mieli pojechać obejrzeć mieszkanie, a potem dwójka miała wrócić do Portland. River pożegnała się ze swoim chłopakiem i obiecała pomóc mu podczas przeprowadzki. Nie będą widzieć się przez ponad tydzień, choć jak dla nich to wciąż nie był jakiś wielki wyczyn. Mieli wprawę w rozłące. Nie było to nic czym może chwalić się para, ale czasami działało na korzyść ich związku. Nauczyli się być osobno. Mieli wiele metod, żeby tęsknota nie była tak wielka. Umieli sobie z tym radzić. Dziwnie było myśleć, że niedługo żadna z tych metod nie będzie im już potrzebna. Będą mieszkać w tym samym mieście. I może nie będą widywać się codziennie, ale na pewno częściej niż dotychczas.

— Przejdę się na piechotę, mam najbliżej — powiedziała, gdy Russell zaproponował, że ją odwiozą. Widziała jego niezadowolenie, więc szybko dodała. — Mieszkam w przeciwnym kierunku niż jedziecie. Poza tym to tylko pięć minut drogi.

— Daj znać, jak będziesz w domu, dobrze? — poprosił i ucałował czubek jej głowy.

— A ty daj znać, czy udało się z mieszkaniem.

Pożegnali się i każdy z ich małej paczki, rozszedł się w swoją stronę. Charlie i Sally poszli na przystanek autobusowy, bo jechali w tym samym kierunku. Liam, Russell i Carter pojechali oglądać mieszkanie, a River poszła spotkać się z kimś kogoś wszyscy uważali za jej wroga.

A jak było w rzeczywistości?

Szła do parku i przez całą drogę zastanawiała się nad tym. Może wszyscy spojrzeliby na niego inaczej, gdyby powiedziała im prawdę. O tym, że North jej pomógł. Uratował ją przed swoim ojcem. Choć to on ją do niego sprowadził. Weszła do parku i odszukała do wzrokiem. Siedział na ławce z kapturem na głowie i szybko okazało się, dlaczego.

Jego twarz wyglądała okropnie. Jakby stoczył walkę z dzikim niedźwiedziem.

— Co ci się stało? — zapytała od razu.

— Mój ojciec nie ma tak wspaniałych przyjaciół jak twój — powiedział z delikatną goryczą w głosie.

River przełknęła ślinę i zrozumiała jaka jest różnica między ich dwójką.

Ona miała więcej szczęścia niż była w stanie przyjąć.

On głodował z jego braku. 

jbovska. 

Continue Reading

You'll Also Like

49K 6.8K 35
Leta kończy osiemnaście lat i postanawia wyruszyć w podróż swojego życia. Zostawia wszystko, by zapomnieć o życiu, które przypominało jej niekończąca...
44.5K 2.1K 27
Cześć! To moja kolejna praca o tej tematyce. Tym razem Hailie ma 12 lat. Na początku książki Shane i Tony mają 16 lat; Dylan 17 lat; Will 24 lata; V...
21.2K 736 17
Dominic nie był dobrym człowiekiem. Miał żonę, która go kochała, ale on nie umiał tego szanować. Zdradzał ją. Jednak któregoś dnia, jego zdrady przyn...
1.1K 126 8
Jak sama nazwa wskazuje, wraz z Ann91 mamy nadzieję, że umilimy Wam odliczanie czasu do Walentynek ❤ Każda z nas napisała siedem drabbli. Będziemy je...