HGSS Serce bez towarzysza (po...

Von KlaweUdka

7K 668 104

Czy po zakończeniu ostatecznej bitwy i zwycięstwie nad Voldemortem, uda się pokonać ostatnie, czarnomagiczne... Mehr

Rozdział 1: Nettie
Rozdział 2: Snape
Rozdział 3: Hermiona
Rozdział 4: Snape
Rozdział 5: Nettie
Rozdział 6: Hermiona
Rozdział 7: Snape
Rozdział 8: Hermiona
Rozdział 9: Nettie
Rozdział 10: Snape
Rozdział 12: Nettie
Rozdział 13: Snape
Rozdział 14: Hermiona
Rozdział 15: Snape
Rozdział 16: Nettie
Rozdział 17: Hermiona
Część 18: Harry
Część 19: Hermiona i Snape
Epilog: Nettie

Rozdział 11: Hermiona

325 32 6
Von KlaweUdka

Hermiona wciąż traciła rozum, ale to już jej tak bardzo nie przeszkadzało. Wróciła do Hogwartu, Severus spędzał z nią niezliczone godziny, omawiając jej sytuację i potencjalne lekarstwa, a ona była niezmiernie szczęśliwa. Nie sprawiło to jednak, że była mniej szalona.

Nie żeby szaleństwo było czymś złym – wcale. Prawdę mówiąc, z takim szaleństwem mogła żyć, bo wiedziała, że ​​w końcu nadejdzie kres i dostanie to, czego chciała. To, czego chciała, to Severus.

I to on doprowadzał ją do szaleństwa.

Nie rozumiała, dlaczego nie mógł po prostu uwierzyć jej na słowo kiedy powiedziała mu, że go pragnie, że boli ją najlżejszy jego dotyk. Z każdym krokiem, który zrobiła do przodu, on wydawał się robić dwa kroki do tyłu.

Myślała, że ​​to będzie łatwe – tego pierwszego dnia, kiedy ją znalazł, prawie przyznał się jej, że się o nią troszczy. Sam Dumbledore wszedł do jej umysłu i powiedział jej to samo; chociaż starszy mężczyzna nie był do końca przekonany, że ona tam jest.

Nawet Nettie, gdy krzątała się po ich apartamencie w Hogwarcie, ćwierkała do niej: „To takie romantyczne, jak Piękna i bestia ożywają!" i „On cię kocha, serce. Magia unosząca się w powietrzu, kiedy na ciebie patrzy, wystarczy, by starej wiedźmie, takiej jak ja, zaczęło mocniej bić serce!"

Hermiona uśmiechnęła się na to: „Wyobraź sobie, co mi to robi!". Oczywiście Nettie jej nie słyszała, ale to nie miało znaczenia. Hermiona nadal z nią rozmawiała.

Problem nie polegał na tym, że Severus nie odwzajemniał jej uczuć – była całkiem pewna, że ​​czuje do niej to samo, nawet jeśli nadal miał frustrująco zamknięte usta w tej sprawie. To właśnie fakt, że nie wydawał się być skłonny do działania sprawiał, że była mentalnie w szale. Pomimo godzin, które spędzili razem od jej powrotu do Hogwartu, nie zrobił nic więcej od jej pierwszego dnia po powrocie, kiedy pocałował ją w dłoń.

Nie chodziło o to, że wydawał się mieć niechęć do dotykania jej – daleko mu do tego – ale nigdy niczego nie prowokował. Zawsze była pierwszą, która wyciągała rękę i chwytała go za rękę lub przytulała się do niego. Wiedziała, że ​​w końcu po prostu podda się swoim fizycznym tęsknotom i sama go pocałuje, ale miała nadzieję, że to nie sprowadzi się do tego. Chciała, żeby ją uwodził – czy o to tyle prosiła?

Kiedyś przyłapała go na wpatrywaniu się w nią, kiedy rozmawiali o jej wspomnieniach o klątwie, a jego spojrzenie było tak głodne i intensywne, że oddech uwiązł jej w gardle, a serce dziwnie drgnęło w jej klatce piersiowej. Przestała mówić, całkowicie usidlona jego wzrokiem, obserwując z fascynacją, jak czubek języka zwilżył mu dolną wargę. W odpowiedzi zwilżyła swoją własną i pochyliła się ku niemu powoli, jakby zwijał ją niewidzialny sznur. I właśnie kiedy pomyślała, że ​​w końcu – w końcu – zamierza ją pocałować, przerwał spojrzenie i cofnął się, potrząsając głową, jakby próbował ją oczyścić.

– Jesteś pewna, że klątwa była zimna, kiedy cię uderzyła, a nie gorąca? - zapytał grzecznie, a ona chciała wykrzyczeć swoją frustrację. Severus Snape nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

Jeśli wcześniej myślała, że ​​jego wizyty są dla niej ważne, szybko zdała sobie sprawę, że jej świat teraz kręci się wokół nich. Każda minuta, kiedy był z dala od niej – kiedy była sama w swoim umyśle – wydawała się trwać godzinami. Próbowała być zajęta robieniem notatek lub poprawianiem pomysłów, które wymyślili, ale w końcu wszystko zaczęło przypominać jej o Severusie. W takich chwilach jej pióro odpoczywało, a jej oczy zwracały się jeszcze bardziej do wewnątrz, przeżywając na nowo chwile, które spędzili razem - z niesamowitą jasnością. Często zastanawiała się, co musiałaby zrobić, żeby ją pocałował, i poświęcała więcej czasu, niż powinna, planując, jak zmusić go do tego.

Pewnego wieczoru, drugiego dnia w Hogwarcie, upewniła się, że kiedy Snape przyszedł ją odwiedzić, przybył, gdy ona była na skraju ukończenia ćwiczeń podobnych do tych, które wykonywała w swoim czasie, zanim została uderzona klątwą. Lata na piątym roku wprowadziły ją do jogi w ośrodku kultury . To szybko stało się jej ulubionym sposobem łagodzenia stresu i powstrzymywania koszmarów o Departamencie Tajemnic. Kiedy Severus ją znalazł, była w swoim ulubionym bordowym trykocie do jogi, rozciągając się.

- Po prostu relaksuję się – wyjaśniła mu, uśmiechając się do siebie, gdy zauważyła, że ​​drga nieprzyjemnie i stara się na nią nie patrzeć. – Straciłam poczucie czasu.

Otoczyła pokój, w którym się znajdowali, lustrami, a on odwracał się od ściany do ściany, próbując uciec przed jej widokiem w jej dopasowanym stroju. W końcu uciekł się do patrzenia na swoje stopy, a sztywność jego zgarbionych ramion na krótko wywołała ukłucie winy za jej podstęp.

- No już, skończyłam.

Zdając sobie sprawę, że drażniła się z nim wystarczająco, jak na jedną wizytę, w końcu podeszła do niego z ręcznikiem na szyi i włosami spiętymi w luźny kucyk na czubku głowy.

– Uważam, że to ważne, aby zachować elastyczność, nawet jeśli jest to tylko w moim umyśle, prawda?

Westchnęła i przekręciła głowę, odciągając górną część lepkiego trykotu od piersi i bezskutecznie machając nim.

- Teraz potrzebuję tylko szybkiego prysznica. Możesz chwilę poczekać?

Widziała, że Severus zauważył ten ruch z zainteresowaniem, ponieważ jego oddech lekko przyspieszył, a jego oczy skierowały się na jej twarz, paląc ją swoją intensywnością. Uparty mężczyzna odmówił jednak komentarza, poza pytaniem, czy mógłby przejrzeć niektóre z ich notatek w laboratorium.

– Dobry pomysł – zgodziła się, usuwając lustra. – Daj mi kilka minut, a wyjdę.

Jego szybko oddalające się kroki sprawiły, że miała ochotę się śmiać i prychać jednocześnie. Zamierzała go złamać, była zdeterminowana.

Następnego dnia przyszedł z nieoczekiwaną wizytą w porze lunchu. – Hermiono – usłyszała, jak woła ją z kamiennego korytarza – gdzie jesteś?

- W bibliotece - odkrzyknęła - 20 rząd, sekcja B; czegoś szukam.

Znalazł ją wspinającą się po drabinie, niepewnie usadowioną na palcach, gdy wyciągała losowe tytuły z zakurzonej półki. – Uważaj, Hermiono! Możesz spaść – mruknął ponuro.

Po prostu się z niego śmiała: - Ale mnie złapiesz, prawda? Ach, oto jest! znalazła książkę, której szukała, triumfalnie wyciągając ją ze stosów i szybko schodząc po drabinie, aż znalazła się u jego boku. — Nie byłam pewna, czy to jeszcze tu jest.

Severus uśmiechnął się lekko na jej podekscytowanie. - Co to jest, książka o przeciwzaklęciach i łamaniu zaklęć?

- Niestety nie. - odpowiedziała Hermiona. – To księga bajek.

Uniósł brew. – Bajki? Do czego ci to potrzebne?

Poppy wspomniała coś wcześniej o Pięknej i Bestii – Hermiona uśmiechnęła się nieśmiało – i to mnie zastanowiło. W bajkach ludzie zawsze są przeklęci, prawda? Śnieżka i Śpiąca Królewna zostały przeklęte śpiącą śmiercią...

- A jak to się ma do twojej sytuacji? Severus przerwał: - Wiesz równie dobrze jak ja, że ​​uśpiona śmierć to eliksir. Królewna Śnieżka połknęła go z jabłkiem, a Aurora wchłonęła, gdy ukłuła palec wrzecionem pokrytym eliksirem. To, co wycierpiałaś, jest zupełnie inne – żywy sen. W grę nie wchodziły żadne eliksiry.

- To prawda, ale jaki jest wspólny czynnik we wszystkich tych historiach? Nawet te, które nie wymagają zaczarowanego snu?

Snape zesztywniał. - To nie zadziała.

- Jak możesz być taki pewien? – odparła. - We wszystkich tych historiach klątwa jest zawsze zdejmowana „prawdziwym pocałunkiem miłości". Nawet w „Pięknej i Bestii" zwierzę uratował pocałunek wykrzesany uczuciem miłości.

Stała teraz twarzą do niego, obserwując miriady wyrazów twarzy filtrujących przez jego twarz, gdy mówiła, zauważając, jak mała nadzieja przepłynęła przez jego normalnie nieczytelne ciemne oczy, kiedy wspomniała o miłości.

- Czasami piękność nie musi całować bestii, by odmienić jego życie – mruknął cicho, zakładając jej kosmyk włosów za ucho i przesuwając czubkiem palca po muszli.

Serce jej waliło, a jego słowa sprawiły, że poczuła się dziwnie oszołomiona.

- A czasami bestia wcale nie jest bestią – dodała drżąco – tylko człowiekiem, który wydaje się nie ufać swojemu sercu.

Tęskny uśmiech zatańczył na jego twarzy, zanim odsunął się od niej. – Rzeczywiście.

Stali w milczeniu przez kilka chwil, każdy kontemplując się nawzajem, zanim ponownie odezwał się: – Przyszedłem zobaczyć, czy nie chcesz iść na spacer po ogrodach. Na dworze jest piękny dzień.

- Bardzo bym chciała - uśmiechnęła się - ale nie zrezygnuję z tego, wiesz.

Kiwnął głową w uznaniu jej determinacji. 'Zobaczymy.'

Spacer po ogrodach, jak większość czasu spędzanego z Severusem, był cudowny. Oczywiście nie mogła zbyt wiele zobaczyć, ale kontynuował rozmowę, gdy popychał ją po szarej ścieżce w drewnianym wózku inwalidzkim, który skądś kupił. Kiedy kamienna ścieżka się skończyła, podniósł ją z krzesła i kontynuował pieszo, zabierając ją na brzeg jeziora.

Ze swojej pozycji w jego objęciach, z głową na jego ramieniu, mogła słyszeć silne bicie jego serca przy jej uchu i widzieć jego jabłko podskakujące z każdym oddechem. Linia jego podbródka była ostra i mocna, zarost pod skórą gęsty i ciemny. Od czasu do czasu odwracał lekko głowę i patrzył na nią, jego oczy czule prześlizgiwały się po jej twarzy. Widziała swoje odbicie w jego ciemnym spojrzeniu i nagle zorientowała się, że jest piękna.

– Przypominasz mi dmuchawiec, Hermiono – mruknął raz, gdy szli. - Twój duch jest wytrwały, zawsze poszukuje nowych sposobów rozwoju pomimo oczywistych niepowodzeń. I muszę przyznać, że twoje włosy bywają równie irytujące jak nasiona mniszka lekarskiego. Powiedział to z uśmieszkiem, usuwając niesforny lok z kącika ust. - I jak wino z mniszka lekarskiego potrafisz być bardzo odurzająca.

Uśmiechnęła się na to i zdecydowała, że ​​nie ma nic przeciwko temu, że on myśli, że jest chwastem.

Jedną z rzeczy, które sprawiały, że było to wszystko bardziej znośne podczas nieobecności Severusa, było to, że Nettie jej czytała. Prawie skończyła „Wichrowe Wzgórza" i pewnego popołudnia przed rozpoczęciem czytania przyznała się Hermionie, że wybrała tę konkretną powieść, ponieważ była frajerką tragicznych romansów z ponurymi czołowymi postaciami – takimi jak ten człowiek, który wykorzystywał każdą okazję, by ją odwiedzić.

Hermionie podobało się miękkie buczenie głosu Nettie i często wyobrażała sobie Severusa, kroczącego po wrzosowiskach i przeklinającego swojego ducha słowami miłości i rozpaczy. Powiedziała mu to pewnego dnia, a on prawie się do niej uśmiechnął.

– Ufam, że będziemy mieli lepszy koniec niż albo Catherine, albo Heathcliffe – odparł sucho. - O ile sobie przypominam, Heathcliffe oszalał pod koniec.

- Zawsze bądź ze mną - przybieraj jakąkolwiek formę - doprowadzaj mnie do szaleństwa! Tylko nie zostawiaj mnie w tej otchłani, gdzie nie mogę cię znaleźć! - zacytowała cicho Hermiona, po czym wyciągnęła rękę i złapała go za rękę. - Ale nie jesteś Heathcliffe i nie muszę cię nawiedzać.

– Tak – jego odpowiedź posłała dreszcz zachwytu po jej kręgosłupie – tak, Hermiono.

Kilka dni później ponownie poruszyła swoją bajkową teorię. — Nadal uważam, że powinieneś spróbować — argumentowała, gdy parsknął — choćby po to, by wykluczyć to jako potencjalne lekarstwo.

– To się nie uda – stwierdził stanowczo. - Nie musimy tego wykluczać, ponieważ oboje wiemy, że to daremne.

- Nie wiemy o tym - odparła - po prostu tak myślimy. Ale może nam czegoś brakować. Co jeśli jest to sposób na złamanie tej klątwy a nigdy go nie spróbujemy? Zostanę tu uwięziona na zawsze, bo bałeś się mnie pocałować.

Severus chwycił ją za ramiona, lekko nią potrząsając. - Ty głupia dziewczyno! – warknął – Pomyśl przez chwilę. Jesteś w śpiączce, twoje ciało nie reaguje na nic, a Potter już myśli najgorsze. Masz przyzwoitkę, na litość Merlina, której głównym obowiązkiem poza opieką nad tobą jest upewnienie się, że cię nie wykorzystam, kiedy jesteś w takim stanie. Jak myślisz, co by się stało, gdyby zobaczyła mnie całującego cię? Co powiedzieliby Albus i Potter?

- Jak możesz skorzystać, gdy jest to coś, co oferuję za darmo? – zapytała Hermiona, nagle zła. – Nettie nie jest tutaj, żeby mieć na ciebie oko. Wie, że mnie nie skrzywdzisz. A Harry — podniosła na to ręce — może się odwalić. Jest po prostu zdenerwowany, że to ty mnie znalazłeś, a nie on. Jest zbyt przyzwyczajony do bycia bohaterem.

Snape uniósł brew, słysząc to: — Potter nadal nie wierzy, że tu jesteś. Myśli, że to wszystko sobie wyobrażam i że sprowadziłem cię do Hogwartu z własnych samolubnych powodów. A Nettie jest tutaj, żeby mieć oko na wszystko – jak możesz mówić, że nie jest.

- Severusie, posłuchaj mnie - Hermiona znów była delikatna, wyciągając ręce, chwytając jego dłonie, które były chłodne w dotyku - ona mówi do mnie. Wie, że nie skorzystasz, jak to ująłeś. Bardzo cię lubi. Sama mi to powiedziała. Niedawno powiedziała do mnie: „Panno Granger, kochanie, nigdy nie spotkałam takiego człowieka jak twój profesor. Na zewnątrz ma ostre krawędzie, ale widzę jego samotność. Tak się cieszę, że cię ma. Byłby twoim przyjacielem, jeśli na to pozwolisz."

Snape prychnął. - Hermiono...

- Nie, mówię prawdę. Dlaczego zawsze musisz myśleć o najgorszym? - Jej oczy obserwowały go przenikliwie, obserwując jego twarz z intensywną czułością. – A może nie myślisz najgorzej o innych ludziach, ale myślisz najgorzej o sobie?

Zesztywniał i próbował cofnąć ręce, ale nie pozwoliła mu. — To wszystko, prawda? Nie możesz uwierzyć, że ktoś chciałby się z tobą przyjaźnić, że nikt nie może się o ciebie troszczyć. Jak możesz mieć tak niską opinię o sobie?

- Hermiono, ja nie... - westchnął ze znużeniem - nie jestem miłym człowiekiem.

- Nie, nie jesteś - zgodziła się; - jesteś intensywnym mężczyzną. Jesteś sarkastyczny, zgorzkniały, czasem okrutny... ale też inteligentny, lojalny i zdolny do większej czułości niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek spotkałam. Dlaczego nie widzisz wszystkich wspaniałych rzeczy, które masz w sobie, zamiast skupiać się na negatywach? Nawet by mnie tu nie było, gdyby nie ty!

- Nie przypominaj mi - odparł Snape ponuro, warczenie zakorzeniło się na jego ustach.

Nie o to mi chodziło i dobrze o tym wiesz! Dajesz mi nadzieję, Severusie, gdzie wcześniej jej nie miałam. Dajesz mi odwagę, bym dalej walczyła. Dajesz mi swoją siłę i sprawiasz, że wierzę w przyszłość... a kiedy staram się dać ci coś w zamian, odwracasz się ode mnie i próbujesz zaprzeczyć moim uczuciom. Ja... kocham cię, Severusie. Chociaż ta cholerna klątwa była przerażająca, nie mogę jej całkowicie żałować. Gdybym taka nie była – nigdy bym cię tak naprawdę nie poznała, prawda? Jesteś najlepszą częścią tego całego bałaganu – jesteś moją srebrną podszewką.*

Severus nie odzywał się przez długi czas, po prostu stał i patrzył na jej dłonie zaciskające się na jego. – Jesteś głupią dziewczyną – mruknął w końcu – nie jestem niczyją „srebrną podszewką". Bardziej przypominam czarną chmurę, która niszczy skądinąd piękny dzień.

Hermiona poczuła, jak ściska jej serce i spróbowała łagodniejszego tonu: - Może gdybyś nie kręcił się tak często w czerni...

Uśmiechnął się z jej delikatnego drażnienia się, podnosząc jej dłonie do ust i delikatnie całując jej knykcie, delikatny ruch, który prawie sprawił, że jej kolana się ugięły. – Nigdy w życiu nie zrobiłem niczego, co by na ciebie zasłużyło.

- Jesteś bohaterem. I nie w tym miejscu chcę, żebyś mnie pocałował – wyszeptała, pochylając się nad nim.

– Ja... Hermiono... – na jego twarzy malowała się niepewność i pożądanie, a Hermiona westchnęła. Czuła, jak powietrze wokół nich trzeszczy; małe impulsy elektryczne, które sprawiały, że maleńkie włoski na jej karku stanęły w oczekiwaniu. W jej brzuchu było cudownie zwijające się napięcie, rozprowadzając w jej żyłach leniwe ciepło jak płynny miód. Jej bicie serca stało się powolne i ciężkie, a ona oblizała dolną wargę, gdy zobaczyła, że ​​się w nią wpatruje.

Zamierzał ją pocałować. Zamierzał ją pocałować, a ona spontanicznie spłonie w jego ramionach. Zamierzał ją pocałować, a ona w końcu będzie mogła go posmakować, poznać dotyk i smak jego ust... o tak, tak, tak...

– Przepraszam za przerwanie, profesorze Snape, panno Granger – wtrącił się bezcielesny głos Nettie – ale jest już po północy a wiem, że masz jutro zajęcia, sir.

Hermiona odruchowo zacisnęła dłonie na jego. – Nie, nie...

Ale Severus już się odsuwał, z mieszaniną żalu i ulgi na twarzy.

- Muszę iść, Hermiono. Muszę...

- Obiecaj mi... - szepnęła za nim, gdy znikał z jej umysłu, dopóki nie znalazł się poza nią i znów spojrzał jej w oczy - obiecaj mi, że też mnie pokochasz.

Nie wiedziała, czy ją słyszał.

Kiedy wrócił do niej następnego dnia, było tak, jakby rozmowa z poprzedniego wieczoru nigdy nie miała miejsca.

– Myślałem, że podchodzimy do tej klątwy w niewłaściwy sposób – stwierdził na powitanie, wchodząc do pokoju eliksirów. - Wczoraj w nocy przyszło mi do głowy, że animula somnus pochodzi od łacińskiego rodzaju męskiego. Nie sądzę już, żeby Malfoy znalazł tę klątwę w jakimś starożytnym tekście. Myślę, że stworzył ją specjalnie dla mnie.

Hermiona zmarszczyła brwi. – Co masz na myśli?

– Nie sądzę, że znajdziemy odpowiedź w książkach – stwierdził rozsądnie – i nie wiem, dlaczego tak długo mi to zajęło. Klątwa była skierowana na mnie, w ogóle nie miała cię trafić. Gdyby była przeznaczona dla kobiety, powiedziałby „animulae somnusi".

— Ale od początku wiedzieliśmy, że jest skierowana do ciebie!

– Zakładaliśmy, że istnieje na to lekarstwo, chociaż teraz może go nie być, jeśli Malfoy zaprojektował klątwę. Do jego absurdalnego poczucia sprawiedliwości przemawiałby myśl, że uwięził mnie w dotychczas nieudokumentowanej, nieuleczalnej klątwie własnego pomysłu. Zawsze był genialnym draniem.

Przez resztę wieczoru pracowali nad teoriami i postulatami, pisząc zwoje pomysłów z nowymi informacjami i wykreślając je.

— Jeśli to było przeznaczone dla ciebie, jak to się stało, że zadziałało na mnie? – spytała w końcu zirytowana, gdy kolejna hipoteza uderzyła w ceglaną ścianę.

- Może dlatego, że mnie dotykałaś, kiedy odniosło to pełny efekt - zaproponował cicho Snape. – Może dlatego czujesz się tak... związana... ze mną. Klątwa Malfoya rozpoznała swój prawdziwy cel i związała cię ze mną...

Hermiona poczuła skurcz na lewym policzku. – Mam nadzieję, że to nie to, co sobie powtarzałaś przez cały dzień. Nie zostałem przeklęty, żeby się o ciebie troszczyć.

Nagle wyłoniła się im rozmowa z wczorajszego wieczoru, powodując, że całe napięcie z poprzedniego wieczoru wróciło dziesięciokrotnie. — Dlatego mnie nie pocałujesz, prawda? - oskarżyła: - Przez cały czas powtarzałeś sobie, że to nieprawda, że ​​tak naprawdę nie mogę cię kochać... To jest to, prawda?

Severus zmarszczył brwi i spojrzał na nią. – To ma sens, jeśli się nad tym zastanowić. Sama przynajmniej wspomniałaś o swojej samotności.

Hermiona prychnęła. - Znam swój własny umysł.

- Jestem pewien, że tak - odparł Snape - i nie kwestionuję tego. Musisz jednak zdać sobie sprawę, Hermiono, że masz dopiero 20 lat i tkwisz tu – w swoim umyśle – od ponad półtora roku. Sama mi powiedziałaś, że pragniesz prostego, ludzkiego dotyku, a byłem jedną z niewielu osób, które mogły to zapewnić. Jednak czuję... cokolwiek bardziej niż to byłoby wykorzystanie tej sytuacji, w której się znajdujesz. Możesz pomyśleć, że chcesz, żebym cię pocałował... - jego głos lekko drżał na to - ale jestem pewien, biorąc pod uwagę możliwość wybrania kogoś innego... zmienisz zdanie.

Hermiona potrząsnęła głową, czując, jak desperacja rozluźnia się jej język. – Nie zrobiłabym tego. Mówiłam ci to już wcześniej – kogo innego bym chciała oprócz ciebie? I wiem, że ty też mnie pragniesz... Wiem, że ci na mnie zależy. Pocałowałeś moją dłoń. Ty... śniłeś o mnie.

Snape wyglądał na zakłopotanego. – Tak. No cóż — odchrząknął i uszczypnął grzbiet nosa — nie mogę zaprzeczyć, że przyszedłem się tobą opiekować. Uratowałaś mi życie i czuję się odpowiedzialny za sytuację, w której się znalazłaś. Ale nie powinienem był całować twojej dłoni. Moją jedyną wymówką jest to, że byłem przytłoczony wydarzeniami dnia; znalezieniem cię żywej i nieco przy zdrowych zmysłach w tym – zachwycającym – twoim umyśle.

Uśmiechnął się łagodnie pod koniec swojej krótkiej przemowy... było też spojrzenie, które Hermiona uznała za całkiem zafascynowane.

- Ale ty mnie pragniesz. - Hermiona nienawidziła błagającego dźwięku, który wkradł się do jej głosu. - Nie możesz temu zaprzeczyć.

– Bardzo to utrudniasz – odparł z irytacją Snape. - Jestem tylko człowiekiem, Hermiono, i to pryncypialnym, wbrew temu, co myślą inni. Być może, po tym jak uwolnimy cię od tego zaklęcia, jeśli nadal będziesz mnie chciała...

Nie patrzył na nią, kiedy to mówił. Zamiast tego wygładzał materiał swojego surduta, jego palce prawie lśniły na ciemnej tkaninie. Hermiona zauważyła, że ​​robił to często, kiedy chciał wyglądać, jakby nie był zainteresowany tym, o czym rozmawiają – jakby drobiazgi związane z wyrywaniem kłaczków z rękawa lub usuwaniem wyimaginowanych zmarszczek były ważniejsze niż to, co mogłaby powiedzieć. To dało jej odwagę, by chcieć całkowicie załatwić tę sprawę, zanim ponownie odejdzie.

- Nadal będę cię pragnęła - stwierdziła stanowczo, ale cicho - i udowodnię ci to, gdy tylko będę wolna. Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, to wykluczyć wszystkie możliwe potencjalne lekarstwa. Jak pocałunek.

- Hermiono...

- Nie. Nie będę tego więcej słuchać. Wiem, że uważasz, że to nie zadziała, i przypadkiem się z tym zgadzam, ale czy to nie byłoby tak, jak chciałby Lucjusz Malfoy - myśleć że nikt cię nigdy nie pocałuje? Musisz przyznać, że mam rację.

Severus skinął na to głową, a Hermiona pozwoliła, by mały uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Porozmawiaj z Nettie, Severusie. Powiedz jej, co zamierzasz zrobić. Myślę, że będzie bardziej wyrozumiała, niż myślisz. Nie ucieknie i nie powie Albusowi ani Harry'emu, że mnie pocałowałeś.

- Nie byłbym tego taki pewien - warknął Snape - pamiętaj, że jest spokrewniona z największą plotkarą w Hogwarcie.

Hermiona roześmiała się, a jej serce puchło, ponieważ nie odmówił. - Nie mieszaj do tego madame Pomfrey. Proszę, porozmawiaj z Nettie. Myślę, że będziesz zaskoczony.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

61K 1.5K 27
- Mogę jednego? - Spytałam wskazując na paczkę cameli, którą trzymał w lewej ręce. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podał mi paczkę. Wzięłam jedneg...
3.4K 153 20
Główny bohater Tomioka Giyuu jest 17 letnim omegą. Męskie omegi z powodu że są one rzadkie nie mają łatwo przez wyśmiewanie. Tak jest również z Giyuu...
33.3K 2K 24
W kręgu kontrowersji i zgiełku ulic nieoczekiwanie odnalazłeś schronienie w moich ramionach. Podczas gdy cały świat podglądał to dziwne zestawienie...
25.6K 893 45
"Mam nadzieję, że jesteś tak dobrą aktorką, jak modelką" On Piłkarz, którego kariera prosperuje tak dobrze, że każdy nazywa go najlepszym piłkarzem m...