Losing Control

By wiksa_watt

1.3M 30.2K 112K

1 część dylogii „Lost" ~06.01.2022.~ More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Epilog
Podziękowania
Informacja

Rozdział 34

43.4K 888 4.3K
By wiksa_watt

Skrzywiłam się, czując nieznośny ból głowy. Do mojego umysłu od razu zaczęły napływać wspomnienia z wczorajszej nocy.

Zerwałam się do pozycji siedzącej, a następnie gwałtownie spojrzałam w bok. Moim oczom ukazał się śpiący Jake. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana, bo mimo, że niewiele pamiętam z wczorajszej nocy, jestem wręcz pewna, że to przy boku Brandona zasnęłam.

— Co tak się zerwałaś, kobieto? Koszmary masz? — usłyszałam zaspany głos Jake'a, który wtulił twarz w poduszkę.

— Co tu ty robisz? — zapytałam, a następnie odchrząknęłam, aby mój głos przybrał lepszej barwy.


— Kurwa, no zdaję mi się, że śpię. — sarknął, przez co przewróciłam oczami.

— Jestem pewna, że wczoraj zasnęłam z Brandonem. — zmarszczyłam brwi i zobaczyłam jak na twarzy mojego przyjaciela pojawia się uśmiech.

— A no zasnęłaś. — potwierdził skinięciem głowy. — Ale Brandon przyszedł około szóstej nad ranem i mnie obudził, żebym poszedł do ciebie. Chyba bał się, że może być ci niezręcznie. No wiesz, ty byłaś pijana i nie chciał, żebyś dostała zawału jak zastaniesz go w swoim łóżku. — powiedział.

Pokiwałam głową, czując ulgę, że Brandon postanowił opuścić mój pokój wczesnym rankiem. Byłoby mi cholernie niezręcznie, gdybym się przy nim obudziła, bo nigdy nie odważyłabym się zaproponować mu tego na trzeźwo. Nie, gdy między nami w tej chwili nie było za dobrze.

— Mam takiego kaca. — jęknęłam, masując skronie. — Nie wiem co mam zrobić, żeby się lepiej poczuć.

— Ja stosuję taką zasadę: Czym się strułeś, tym się lecz. A wiesz co to oznacza? Że musimy się znowu najebać. — uśmiechnął się zadowolony.

— Żadnego alkoholu. Na samą myśl chce mi się wymiotować. — skrzywiłam się.

— Czyli co? Znowu zostajemy abstynentami? — zapytał niechętnie.

— Oboje wiemy, że nam to nie wychodzi. — spojrzałam na niego z politowaniem, na co zaśmiał się rozbawiony.

— Więc...co pamiętasz z wczorajszej nocy? — zapytał Jake, gdy szukałam swojego telefonu.

— Mam tylko jakieś przebłyski. — odpowiedziałam. — Nie mogę sobie przypomnieć czy nie mówiłam czegoś głupiego w stronę Brandona, gdy zostaliśmy sami. — skrzywiłam się.

Walker zaśmiał się, rozciągając się na łóżku. Uśmiechnęłam się zwycięsko, gdy udało mi się znaleźć mój telefon, który ładował się na komodzie.

Włączyłam przycisk, widząc mnóstwo powiadomień. Ale tylko jedno rzuciło mi się w oczy. Wiadomość od Brandona.

Brandon: Jak się czujesz?

Przygryzłam wargę, próbując zignorować motylki w brzuchu. Założyłam kosmyk moich włosów za ucho, a następnie weszłam w nasze wiadomości.

— Co się tak szczerzysz? Zobaczyłaś zdjęcie Molly na oiomie? — zapytał Jake, przez co przewróciłam oczami.

— Na oiomie to ona będzie, gdy wrócę. — uśmiechnęłam się chytrze, na co mój przyjaciel pokiwał z uznaniem głową.

— Już nie mogę się doczekać. — zacmokał zadowolony.

Powróciłam wzrokiem do swojego telefonu i zaczęłam wystukiwać odpowiedź, czując w środku dziwną ekscytację.

Ja: Okropnie. Strasznie boli mnie głowa i chce mi się wymiotować.

Wysłałam wiadomość, a następnie zacisnęłam mocniej palce na urządzeniu. Z powrotem usiadłam na łóżku, patrząc na Jake'a, który palił IQOS-a. Moje serce przyspieszyło, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Brandon: Mam tabletki od bólu głowy w walizce. Jeżeli chcesz to przyjdź do mojego pokoju.

Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy pójście do jego pokoju byłoby dobrym pomysłem. Co prawda miałam u siebie jakieś tabletki, ale z jakiegoś powodu naprawdę chciałam zobaczyć się z Brandonem.

Ja: Mam tabletki, ale i tak dziękuje.

Brandon: Nie ma sprawy, Maddie. I spróbuj dzisiaj zjeść śniadanie.

Westchnęłam, postanawiając mu już na to nie odpisywać. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i spojrzałam na Jake'a. Przewróciłam oczami, obserwując jak nagrywa TikToka do jakiejś piosenki.

— Nagrasz ze mną TikToka, gdzie oceniamy jedzenie w kolejności od jednego do pięciu? — zapytał, trzepocząc rzęsami.

— Jake, nagrywam z tobą filmiki jakieś dziesięć razy dziennie. Już ja dobrze wiem, że chcesz się tylko na mnie wybić. — wystawiłam w jego stronę język, przez co ułożył swoją dłoń na klatce piersiowej, udając urażonego moimi słowami.

— Słucham? — uniósł brwi. — Dobrze wiesz, że te wszystkie wyświetlenia są przez to, że jestem tak cholernie przystojny. — odparł nieskromnie, a ja prychnęłam.

— Nie rozśmieszaj mnie.

Zmarszczyłam brwi, słysząc pukanie do drzwi. Spojrzałam na Jake'a, który tylko wzruszył ramionami. Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi, które następnie otworzyłam.

— No siema, Mad. — powiedział uśmiechnięty Josh.

— Hej. — kiwnęłam głową.

Przepuściłam go w drzwiach, a blondyn złożył na moim policzku szybki pocałunek, wchodząc w głąb pokoju.

— Siema, Walker. — przywitał się Anderson w stronę mojego przyjaciela, który wypuszczając z ust dym, pomachał w jego stronę.

— Elo. — odpowiedział, a następnie jęknął męczeńsko, gdy Josh rzucił się na nasze łóżko, prawie zgniatając go swoim ciałem.

— Co cię do nas sprowadza? — splotłam ramiona na piersi, opierając się o komodę.

— O Jezu, to nie można już przyjść spędzić czas z przyjaciółmi. — przewrócił oczami, zaciągając się IQOS-em Jake'a.

— O! Jak już tu jesteś to nagrasz ze mną TikToka? Ostatnio jest taki fajny trend, ale Mad nie chce go ze mną nagrać. — westchnął Walker.

— Jeszcze pytasz. — prychnął Josh, na co brunet uśmiechnął się zadowolony.

Przewróciłam oczami, obserwując jak zaczynają oceniać jedzenie, gadając przy tym głupoty. Westchnęłam, a następnie wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki, gdy ich nagrywanie nie skończyło się wcale na jednym TikTok'u.

Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Przymknęłam oczy, czując jak gorąca woda spływa po moim ciele. Próbowałam przypomnieć sobie jak najwięcej z wczorajszej nocy. Przypomnieć sobie co mówiłam Brandon'owi, gdy byłam pijana.

Zamarłam, gdy przypominałam sobie co powiedziałam do niego, gdy już zasypialiśmy. Od razu otworzyłam szeroko oczy, przez co dostała się do nich woda. Pisnęłam głośno, zakrywając dłońmi oczy, które teraz niesamowicie mnie piekły. Na oślep zakręciłam wodę, krzywiąc się mocno.

— Kurwa. — syknęłam, szukając dłońmi ręcznika.

Nienawidzę cię, za to co mi zrobiłeś.

Przetarłam oczy ręcznikiem, a następnie nimi pomrugałam. Jęknęłam zażenowana, bo picie alkoholu zdecydowanie nie wychodziło mi na dobre.

Ponownie odkręciłam wodę, która spływała po moim ciele. Moje serce zabiło szybciej, gdy w mojej głowie echem odbiły się słowa wypowiedziane przez Brandona.

Uwierz, że ja nienawidzę się za to jeszcze bardziej.

Zacisnęłam powieki, czując ukłucie w klatce piersiowej. Brandon siebie nienawidził. Nienawidził siebie, za to co mi zrobił. I to tak bardzo bolało.

Wyszłam spod prysznica i wytarłam ręcznikiem swoje ciało. Nałożyłam szorty i czarny top na ramiączkach. Stanęłam przed lustrem i skrzywiłam się, widząc wory pod moimi oczami. Związałam włosy w wysokiego kucyka i przemyłam twarz.

— Czemu śmierdzi tu trawką? — skrzywiłam się od razu po wyjściu z łazienki.

Mój wzrok padł na Josha i Jake'a, którzy siedzieli na łóżku i palili jointy, oglądając coś na telewizorze. Przenieśli na mnie wzrok, a następnie uśmiechnęli się niewinnie.

— Zwariowaliście?! Tu nie można palić. — powiedziałam oburzona.

— Ja nie pani maju. Ja na wyjebaniu. — Josh uśmiechnął się rozluźniony, zakładając ręce za głowę.

Jake wybuchnął głośnym śmiechem, a ja posłałam im politowane spojrzenie. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, a następnie podeszłam do okna i je otworzyłam.

— Zostawiłam was na 5 minut. — zaczęłam, splatając ramiona. — 5 jebanych minut, a wy zdążyliście zadymić cały pokój pieprzoną marihuaną. — zacisnęłam szczękę.

— Dobra, tam. Idź lepiej zjeść Snickersa.  — Walker przewrócił oczami, zaciągając się blantem.

Uniosłam brwi, patrząc na niego, podczas, gdy Josh się śmiał. Zmrużyłam złowrogo oczy.

— Ty chyba chcesz wpierdol. — stwierdziłam.

— Chodź, Mad. Zapalisz z nami. — kiwnął głową Anderson.

Zagryzłam wargę, zastanawiając się czy to dobry pomysł. Lubiłam sobie od czasu do czasu zapalić, ale nie z samego rana. Westchnęłam ostatecznie, podchodząc w stronę łóżka, na co oboje uśmiechnęli się dumnie.

Usiadłam obok nich, a Josh podał mi blanta. Zaciągnęłam się mocno, a następnie wypuściłam dym. Jake wraz z Joshe'em wybuchnęli śmiechem, ponieważ byli już mocno zjarani i w tej chwili wszystko było dla nich zabawne. Ja nie miałam zamiaru doprowadzić się do takiego stopnia.

Zapalę tylko trochę.

***

— Twoje oczy są takie zielone! — wybuchnęłam śmiechem, patrząc na Josha, który uśmiechał się od ucha do ucha.

— Mad, twoje też! Wyglądasz jak wąż. — odpowiedział, przez co jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.

Po chwili zmarszczyłam brwi, orientując się, że nie ma z nami Jake'a. Wstałam roześmiana z łóżka, przez co obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Rozejrzałam się po pokoju, jednak nigdzie nie widziałam mojego przyjaciela. Postanowiłam więc skierować się do łazienki.

— Co ty robisz? — zaśmiałam się, gdy weszłam do pomieszczenia.

Jake siedział ze skrzyżowanymi nogami na desce klozetowej. Jego oczy były przymknięte, a dłonie złożone jak do modlitwy.

— Cśśś, medytuję. — odpowiedział, powstrzymując śmiech.

Zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej, widząc go tak bardzo skupionego. Brał równomierne oddechy, jednak jego ramiona delikatnie się trzęsły, gdy starał się nie śmiać. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, bo Walker, gdy jest zjarany staje się jeszcze większym debilem niż na trzeźwo.

— Chodźmy, Jake. Pomedytujesz sobie później. — odpowiedziałam rozbawiona.

Mój przyjaciel otworzył swoje przekrwione oczy i chwiejnym krokiem wstał z sedesu. Z uśmiechem na twarzy, opuścił wraz ze mną łazienkę. Mój wzrok padł na Josha, który leżał na łóżku i machał nogami, śpiewając pod nosem dziecięcą piosenkę.

— Kolejny idiota do kolekcji. — parsknęłam.

— Ja pierdolę, jestem tak zjarany. — zaśmiał się Jake, rzucając się na łóżko obok Andersona.

Po chwili blondyn wstał i podszedł do głośnika, włączając piosenkę Best Friend- Saweetie Ft. Doja Cat. Podgłośnił na maxa, a my we trójkę uśmiechnęliśmy się do siebie porozumiewawczo. Następnie skoczyliśmy na łóżko zaczynając głośno śpiewać i tańczyć.

Zaśmiałam się głośno obserwując twerkującego Jake'a i Josha, który udawał, że sypie na niego pieniądze.

— Cicho! Ktoś puka! — przyłożyłam palec do ust, próbując powstrzymać śmiech.

Oboje machnęli obojętnie ręką, zupełnie się tym nie przejmując. Wciąż tańczyli na łóżku, a ja postanowiłam, że pójdę otworzyć, ponieważ ktoś nie przestawał pukać do drzwi.

Zeskoczyłam z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Z uśmiechem otworzyłam drzwi, widząc Brandona, który stał na korytarzu z zaciśniętą szczęką. Miał na sobie zwykły biały T-shirt i szare dresy.

— Cześć, Brandon. Przyszedłeś do nas dołączyć? — zapytałam uśmiechnięta, opierając się o drzwi, ponieważ kręciło mi się w głowie.

— Jesteś zjarana, Madison? — zagryzł wewnętrzną stronę policzka, wyglądając na złego.

— Odrobinę. — pokazałam mu dwoma palcami, niewielką odległość, śmiejąc się pod nosem.

— Wyjdź na korytarz. Nic nie słychać przez tę pieprzoną muzykę. — zacisnął szczękę.

Opuściłam pokój, zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, wpatrując się w Brandona roześmiana. Kręciło mi się w głowie, a ja mimo, że lubiłam ten stan, gdy byłam zjarana, wolałabym, żeby już to ze mnie zeszło.

— Kto tam jest? — zapytał, kiwając głową w stronę mojego pokoju hotelowego.

— Jake z Joshe'em. — odpowiedziałam.

— Mogłem się tego spodziewać. — westchnął.

— Jesteś zły? Sorry, następnym razem zaprosimy też ciebie. — przewróciłam oczami.

— Nie odpisywałaś mi na wiadomości. Martwiłem się. — powiedział już spokojniejszym tonem.

Wlepiłam w niego nieco zaskoczony wzrok. Brandon przejechał językiem po swoich górnych zębach, wsadzając dłonie do kieszeni dresów.

— Josh przyszedł do naszego pokoju i zaczął palić z Jake'iem zioło, więc do nich dołączyłam. — wyjaśniłam, wzruszając ramionami. — Coś się stało? — zmarszczyłam brwi.

— Pisałem do ciebie, bo wszyscy chcieli iść na śniadanie. Nie odpisywałaś, więc postanowiłem tu przyjść, jednak nie sądziłem, że zjarasz się z Joshem i Jake'iem oraz, że puścicie muzykę na cały hotel. — przewrócił oczami.

Zaśmiałam się cicho, ponieważ teraz wszystko wydawało mi się zabawne. Nawet zdenerwowany Brandon.

— Możesz przestać się śmiać? To irytujące. — skrzywił się.

— Jestem zjarana, Brandi. To niemożliwe — parsknęłam.

Wood przewrócił oczami, jednak kąciki jego ust delikatnie uniosły się do góry, gdy patrzył na mnie intensywnie.

— Wejdźmy do środka. Mam już dosyć słuchania tych piosenek. — odparł, przepuszczając mnie w drzwiach.

Weszliśmy do pokoju, który był cały zadymiony przez marihuanę. Nasz wzrok padł na Jake'a i Josha, którzy w dalszym stopniu twerkowali na łóżku. Spojrzałam rozbawiona na Brandona, który wyglądał na zażenowanego.

— Ja pierdolę. Ale się dobrali. — westchnął, a następnie podszedł do głośnika, wyłączając muzykę.

— Co jest?! — pisnął oburzony Jake, gdy oboje przenieśli na nas swój wzrok.

— Koniec tego. Otwórzcie okna, bo nie da się tu normalnie oddychać. — powiedział Brandon, krzywiąc się.

— Przyszedł pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy. — burknął obrażony Josh, wystawiając w jego stronę język.

Wood przewrócił oczami na jego słowa, a następnie otworzył wszystkie okna w pokoju. Oparł się o komodę, patrząc na naszą trójkę surowo. Wpatrywaliśmy się w niego, zaciskając usta w wąską linię. Czułam się, jakby przed nami stał nasz ojciec, a my zaraz mielibyśmy dostać od niego opieprz.

— Nie będę was pouczał. Od tego macie rodziców i takie tam. — przewrócił oczami, a my spuściliśmy wzrok. — Ale następnym razem chciałbym, żebyście mnie zaprosili, dobra?

Podnieśliśmy na niego zszokowane spojrzenie, widząc jak wpatruje się w nas z uniesioną brwią. Jednocześnie pokiwaliśmy głową, próbując zachować powagę.

— A teraz wypierdalać do swoich pokoi. Hailey zaraz dostanie szału, bo od godziny chce iść na śniadanie, a nikt nie jest gotowy. — powiedział.

Josh skinął głową, a następnie ruszył w stronę wyjścia. Odwrócił się w moją stronę, puszczając mi oczko, przez co prawie wpadł w ścianę. Zacisnęłam usta, aby się nie zaśmiać.

— A ty na co czekasz, Walker? — czarnooki zmarszczył brwi, wpatrując się w mojego przyjaciela.

— Tak właściwie...ja jestem w swoim pokoju. — odpowiedział mu cicho.

Brandon rozchylił usta, a następnie je zacisnął, gdy zdał sobie sprawę z wypowiedzianych przez Jake'a słów. Pokiwał powoli głową i wlepił we mnie spojrzenie.

— Dobra, dobra. Zostawię was samych. Zawsze jesteś taki bezpośredni, Brandon, a teraz boisz się powiedzieć mi wprost, że chcesz zostać sam na sam z Mad. — prychnął rozbawiony Jake, na co Wood zagryzł wnętrze policzka.

Pomrugałam powiekami, patrząc na czarnookiego. Jake wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, wystawiając w moją stronę kciuki w górę, przez co przewróciłam oczami.

Po chwili zostaliśmy już zupełnie sami, a ja poczułam, jakby od razu wszystko ze mnie zeszło. Między nami panowała cisza, a ja czekałam, aż Wood się odezwie. Usiadłam na łóżku, patrząc na niego wyczekująco.

— Spotkajmy się dzisiaj wieczorem na plaży.

Spojrzałam na niego zaskoczona, czując jak moje serce zaczyna bić mocniej. Brandon odbił się od komody i siadł obok mnie na łóżku. Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, przez co zagryzłam wargę.

— Miałeś dać mi czas na poukładanie sobie wszystkiego...

— Wiem. — przerwał mi od razu. — Chcę, żebyś przyszła tam chociaż na 5 minut. — spojrzał na mnie twardo, a ja zrobiłam się zaintrygowana jego słowami.

— Na 5 minut? — uniosłam brew.

— Tak. Naprawdę bardzo mi zależy. — powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.

Zagryzłam wargę, zastanawiając się czy to dobry pomysł. Po chwili, jednak westchnęłam, ponieważ to było oczywiste, że nie odmówię Brandon'owi.

— W porządku. O której? — przerwałam ciszę, widząc błysk w jego oczach.

— O dwudziestej. Potem idziemy z wszystkimi do klubu. — odpowiedział, a ja widziałam, że z trudem powstrzymuje uśmiech.

Pokiwałam głową, czując motylki w brzuchu i podekscytowanie. Byłam ciekawa dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, abym się dzisiaj z nim spotkała.

— Wolisz, żebym czekał na plaży czy przyszedł po ciebie do pokoju? — zapytał.

— Czekaj na mnie na plaży. — posłałam mu uśmiech, a brunet pokiwał głową.

Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Moje serce biło nienaturalnie szybko, zapewne przez obecność Brandona. Za każdym razem, gdy przy nim byłam miałam motylki w brzuchu.

— Nadal źle się czujesz? — przerwał ciszę, nawiazując do tego, iż wcześniej napisałam mu, że boli mnie głowa.

— Czuję się zjarana. — zaśmiałam się, przez co kąciki jego ust rozciągnęły się w uśmiechu.

— Jadłaś coś? — zapytał, a ja powstrzymałam się, aby nie przewrócić oczami.

— Nie miałam kiedy. Ale mówiłeś coś, że Hailey chce iść na śniadanie. — zmarszczyłam brwi.

— Taaa, podejrzewam, że się wkurzyła i poszła sama. — przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się lekko.

— W takim razie, pójdziemy razem na śniadanie? Jestem głodna. — wydęłam wargę, widząc błysk w oczach bruneta. Nie wiedziałam czy był on spowodowany tym, że mu to zaproponowałam, czy tym, że chciałam zjeść.

— Jasne, Maddie. — powiedział miło.

Posłałam mu uśmiech, a następnie dałam mu znak, że możemy już iść. Zgarnęłam szybko swój telefon i oboje opuściliśmy pokój.

Zamknęłam go kartą i wraz z Brandonem ruszyłam do windy. Wcisnęłam przycisk na sam dół i oparłam się o ścianę. Zmarszczyłam brwi, widząc na sobie intensywne spojrzenie czarnookiego.

— Co? — zapytałam.

— Nic. Twoje oczy wciąż są kurewsko czerwone. — powiedział rozbawiony.

Spojrzałam w lustro i zacisnęłam usta, patrząc w swoje przekrwione oczy. Od razu było widać, że jestem zjarana.

— Masz moje okulary. Nie będziesz tak odstraszała ludzi. — odparł, a ja posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.

Wystawił w moją stronę swoje czarne Ray-Ban, które założyłam na swój nos. Przejrzałam się w lustrze, stwierdzając, że wyglądam w nich dobrze.

— Gdzie idziemy zjeść? — zapytałam, gdy opuściliśmy windę.

— Jakieś dwie minuty drogi stąd jest dobra restauracja. — oznajmił, a ja skinęłam głową, podążając za nim.

Droga minęła nam w przyjemnej ciszy. Nie umiałam wyjaśnić jak czułam się w towarzystwie Brandona. Z jednej strony było mi dziwnie, bo wciąż nie powiedziałam mu, czy mu wybaczam, ale z drugiej strony naprawdę cieszyłam się, że między nami już jest lepiej i możemy normalnie ze sobą rozmawiać. Tęskniłam za tym.

Stanęliśmy przed restauracją, w której nie znajdowało się dużo ludzi. Wood wybrał miejsce na zewnątrz, z którego był idealny widok na plaże i palmy. Usiadłam na przeciwko bruneta, który od razu podał mi menu.

— Nie wiem co wybrać. Jest tu tyle dobrych rzeczy. — wydęłam wargę, wpatrując się w kartę.

— Zamów wszystko, na co tylko masz ochotę. — chłopak uśmiechnął się w moją stronę.

Odwzajemniłam uśmiech, powracając wzrokiem do menu. Zastanawiałam się na co mogę się skusić podczas, gdy Brandon robił coś na swoim telefonie.

— Piszą na grupie, że jeżeli chcemy iść z nimi na plażę to mamy być o 14 pod hotelem. — odezwał się brunet, a ja uniosłam na niego swoje spojrzenie.

— A która jest?

— Dochodzi trzynasta. — odpowiedział, a ja skinęłam głową.

— Mogę przyjąć państwa zamówienie? — przy naszym stoliku pojawiła się młoda kelnerka, uśmiechając się sympatycznie.

— Tak. Chciałabym tosty francuskie i truskawkowe smoothie. — oznajmiłam.

— A dla ciebie? — dziewczyna wlepiła wzrok w Brandona, a ja zacisnęłam szczękę, widząc z jakim pożądaniem na niego patrzyła.

— Dla mnie to samo. — odpowiedział, nawet na nią nie zerkając. Całą swoją uwagę skupiał na mnie, co w tej chwili naprawdę mi odpowiadało.

Spojrzałam kątem oka na kelnerkę, która zacisnęła szczękę, wyglądając na zirytowaną, że Brandon nawet na chwilę na nią nie spojrzał. Odeszła od naszego stolika, a ja zobaczyłam jak brunet od razu uśmiecha się w moją stronę zadziornie.

— Zazdrośnica. — przygryzł wargę, patrząc na mnie rozbawiony.

— Że ja? Chciałbyś. — prychnęłam, splatając ramiona na piersi.

— Zabijałaś ją wzrokiem, kochanie. Widziałem to. — uśmiechnął się triumfalnie.

Przewróciłam oczami, udając obojętną na to jak mnie nazwał. W rzeczywistości w moim brzuchu szalały motylki.

Po chwili usłyszałam przychodzącą wiadomość, a spojrzenie moje i Brandona wylądowało na moim telefonie. Rozszerzyłam oczy, a następnie pospiesznie wzięłam urządzenie do rąk, aby brunet nie zdążył zobaczyć kto do mnie napisał. Z pewnością by się wściekł.

Matt: Cześć, Mad. Zauważyłem, że od paru dni nie ma cię w szkole. Coś się stało?

Nabrałam powietrza i spojrzałam szybko na Brandona, który przyglądał mi się z nieodgadnioną miną. Nie wiedziałam po co Matt do mnie pisał. Myślałam, że wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że nie chcę mieć już z nim nic do czynienia.

Ja: Nie ma mnie w stanach.

Wysłałam wiadomość, mając nadzieje, że blondyn się ode mnie odczepi. Zacisnęłam szczękę, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia. Próbowałam udawać obojętną, gdy odczytywałam wiadomość, aby Brandon niczego nie podejrzewał.

Matt: A kiedy wracasz? Może byśmy gdzieś wyszli? Dawno się nie widzieliśmy.

Z kim piszesz? — usłyszałam chłodny głos Wood'a.

Podniosłam na niego spojrzenie i nerwowo przełknęłam ślinę. Brunet wpatrywał się we mnie z uniesioną brwią podczas, gdy jego szczęka była zaciśnięta.

— Z mamą. Pyta się jak mijają nam wakacje. — skłamałam, odkładając telefon i postanawiając nie odpisywać już na wiadomość Matta.

— Z mamą? — spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja od razu pokiwałam głową.

— Mhm.

Brandon jeszcze przez chwilę mierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem, jednak po chwili skinął tylko głową i odwrócił wzrok.

— Państwa zamówienie.

Przeniosłam wzrok na kelnerkę i skrzywiłam się, widząc, że obniżyła swoją bluzkę i teraz bardziej ukazuję swój biust. Położyła przed nami nasze jedzenie i uśmiechnęła się w stronę Brandona, ignorując mnie.

Od razu spojrzałam na Wood'a, jednak ten robił coś na swoim telefonie, zupełnie niezainteresowany jej przyjściem. Uśmiechnęłam się zadowolona i posłałam kelnerce kpiący wzrok.

— Chciałeś smoothie truskawkowe? — odezwała się w stronę bruneta, próbując sprawić, aby na nią spojrzał.

— Tak. Właśnie to powiedziałem. — przewrócił oczami, odkładając swój telefon i wlepiając wzrok we mnie.

Dziewczyna poprawiła swoje włosy i jeszcze bardziej obniżyła koszulkę w dół. Zacisnęłam szczękę, a ona przybrała na twarz uśmiech.

— Myślałam, że prosiłeś o waniliowe. — zmarszczyła brwi, udając zdziwioną.

— Najwyraźniej myślenie nie jest twoją mocną stroną. — odpowiedział jej zirytowany Brandon, a ja zacisnęłam usta, aby się nie zaśmiać.

Kątem oka zobaczyłam jak kelnerka robi zdenerwowaną minę. Posłała mi piorunujące spojrzenie, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się kpiąco. Zmrużyła na mnie oczy i zarzucając włosy, odeszła od naszego stolika.

— W końcu. — odetchnął Brandon, opierając się plecami o krzesło.

— Nawet na nią nie patrzyłeś. — stwierdziłam, będąc miło zaskoczona.

— Wolałem patrzeć na kogoś wartego mojej uwagi. — wzruszył ramionami, a ja przygryzłam wargę, aby powstrzymać uśmiech.

— Smacznego, Brandon. — powiedziałam, zabierając się za jedzenie swojego śniadania.

— Smacznego, Maddie. — uśmiechnął się, ukazując dołeczek w swoim policzku.

***

Leżałam z Mią w moim pokoju hotelowym i rozmawiałam z rodzicami. Dochodziła godzina szesnasta, a chłopcy postanowili pójść na jakieś ekstremalne przejażdżki. Z tego co mi wiadomo Hailey, Naomi i Allison także zostały w swoich pokojach, bo nie miały zamiaru iść tam z nimi.

— Dobrze, dzieciaczki. My kończymy, bo zaraz przyjeżdżają do nas dziadkowie. Bawcie się dobrze! — moi rodzice pomachali w naszą stronę, szeroko uśmiechając.

— Wy też! — odpowiedziała Mia, wysyłając w ich stronę buziaka w powietrzu.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Usiadłam po turecku i spojrzałam na Mię, która zaciągała się IQOS-em Jake'a, którego wcześniej mu zabrała.

— Słyszałam, że byłaś na śniadaniu z Brandonem. — poruszyła brwiami, uśmiechając się chytrze.

Przewróciłam oczami, jednak i tak uśmiechnęłam się pod nosem. Śniadanie minęło nam w naprawdę przyjemnej atmosferze. I o dziwo nie było między nami żadnej niezręczności, gdy ze sobą rozmawialiśmy. A tego obawiałam się najbardziej po tamtej sytuacji.

— Wiesz...widzę po nim, że naprawdę tego żałuje i stara się, abym mu wybaczyła. — odpowiedziałam, spuszczając wzrok na palce, którymi się bawiłam.

— Wiem, Mad. Myślę, że wszyscy to zauważyli. — uśmiechnęła się. — A ty? Jesteś w stanie mu wybaczyć? — zapytała z zawahaniem, a ja zagryzłam wargę.

— Kocham go, Mia. — wzruszyłam ramionami, patrząc na nią bezsilnie.

Moja przyjaciółka uśmiechnęła się, a ja zmarszczyłam brwi, gdy jej oczy błysnęły od łez.

— Coś nie tak? — zapytałam odrobine przestraszona.

— Po prostu...jestem szczęśliwa, że w końcu znalazłaś osobę, którą pokochałaś i przy której czujesz się dobrze. — wytarła łzę, gdy z jej ust nie schodził uśmiech.

Popatrzyłam na nią wzruszona, a następnie przysunęłam się do niej, mocno ją przytulając. Mia była taka wspaniała.

— Jeszcze pare miesięcy temu nigdy nie pomyślałabym, że się zakochasz. I to w Brandonie, którego tak nie lubiłaś. — zaśmiała się, wciąż mnie obejmując.

— Ja też, Mia. — odpowiedziałam jej rozbawiona, gdy odsunęłyśmy się od siebie.

Spojrzałyśmy na siebie, gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Mia wzruszyła ramionami, a ja wstałem i skierowałam się do holu. Otworzyłam drzwi, widząc przed sobą uśmiechniętą Naomi i Hailey oraz Allison, która jak zwykle nie ukazywała żadnych emocji.

— Heeej. — przeciągnęła różowowłosa, składając na moim policzku szybki pocałunek.

Przywitałam się z dziewczynami, a następnie przepuściłam je w drzwiach. Mia pomachała w ich stronę, a ja ruszyłam za nimi.

— Skoro chłopaków nie ma w hotelu, a my nie mamy co robić...i dzisiaj idziemy do klubu, to pomyślałyśmy, że wyskoczymy do galerii. Co wy na to? — zapytała uśmiechnięta Hailey.

Spojrzałam na Evans, która pokiwała podekscytowana głową, a ja nawet się nie dziwiłam, bo ona kochała zakupy.

— Jasne. — wzruszyłam ramionami, bo i tak nie miałyśmy nic ciekawego do roboty.

***

— Myślicie, że dobrze na mnie leży?

We czwórkę obróciłyśmy się w stronę Mii, która wyszła z przymierzalni. Allison zagwizdała, a ja pokiwałam głową z zachwytem. Evans miała na sobie krótką czarną sukienkę z marszczeniami i głębokim dekoltem. Idealnie podkreślała jej wszystkie kształty.

— Wyglądasz gorąco, Mia. — skomentowała Hailey.

— Zgadzam się. Nick oszaleje na twoim punkcie. — Naomi uśmiechnęła się zadziornie, a blondynka przewróciła z rozbawieniem oczami.

Evans oznajmiła, że bierze tę sukienkę i podeszła do kasy. Allison wzięła podobną tylko, że granatową, a Naomi powiedziała, że nic nie kupuje, ponieważ w walizce ma już stylizację do klubu. Hailey zdecydowała się na krótką obcisłą błyszczącą sukienkę, a ja byłam już zła, ponieważ nie mogłam znaleźć żadnej, który by mi odpowiadała.

— Ugh, chyba nie znajdę niczego, co by mi się podobało. — przewróciłam oczami.

— A ta?

Przeniosłam wzrok na Allison, która trzymała w dłoniach czarną obcisłą sukienkę. Miała głęboki dekolt i wycięcia po bokach. Wyglądała naprawdę ładnie, ale zastanawiałam się czy nie jest za wyzywająca.

— Będziesz wyglądała dobrze, Smith. Nie jest wyzywająca. — Allison przewróciła oczami, czytając mi w myślach.

— Przymierze ją. — oznajmiłam, odbierając ubranie z jej rąk.

Weszłam do przymierzalni i zdjęłam top. Założyłam na siebie sukienkę, a następnie przejrzałam się w lustrze. Zmrużyłam oczy, stwierdzając, że wyglądałam w niej naprawdę dobrze. Podkreślała mi wszystko co trzeba i nie pokazywała, aż tak dużo jak sądziłam.

Przez moją głowę mimowolnie przebiegła myśl czy spodobałabym się Brandon'owi w tej sukience.

Potrząsnęłam głową, a następnie wyszłam z przymierzalni. Wzrok dziewczyn wylądował na mnie, a one rozszerzyły oczy.

— Wyglądasz kurewsko dobrze, Mad. — powiedziała z zachwytem Naomi.

— Wyglądasz...niczego sobie. — pokiwała głową Allison. Przewróciłam oczami, uśmiechając się, bo takie słowa z jej ust, oznaczały, że naprawdę musiałam wyglądać dobrze.

— W takim razie chyba ją wezmę. — odpowiedziałam.

Hailey klasnęła szczęśliwa w dłonie, a ja wróciłam z powrotem do przymierzalni, przebierając się w swoje wcześniejsze ubrania. Poszłam do kasy i zapłaciłam za sukienkę, a następnie opuściłyśmy sklep.

— Chodźmy do Victoria's Secret! — powiedziała podekscytowana Hailey.

Ruszyłyśmy za nią, w międzyczasie rozmawiając o tym jak podoba nam się na Bahamach. Cieszyłam się, że dziewczyny wyciągnęły mnie na zakupy, ponieważ naprawdę dobrze czułam się w ich towarzystwie.

Weszłyśmy do sklepu i skierowałyśmy się do działu z bielizną, ponieważ Hailey powiedziała, że jutro mijają trzy lata od kiedy jest z Liamem i chce w ten dzień ładnie wyglądać.

Zmarszczyłam brwi, słysząc dźwięk powiadomienia. Usiadłam na pufie i wyciągnęłam z kieszeni swój telefon. Odblokowałam urządzenie, a moje serce zabiło szybciej, gdy zobaczyłam od kogo dostałam wiadomość.

Brandon: Gdzie jesteś? Wróciłem już z chłopakami i byłem w twoim pokoju, ale nikt nie otworzył.

Ja: Jestem z dziewczynami w galerii. Wrócimy pewnie przed 18. Chciałeś coś ważnego?

Brandon: Nie, chciałem tylko zapytać, czy nasze spotkanie jest jeszcze aktualne?

— Co myślisz, Mad?

Uniosłam głowę na Hailey, która pokazywała mi bieliznę. Miała czerwoną koronkę i była naprawdę ładna.

— Jestem pewna, że Liam będzie zachwycony. — posłałam jej uśmieszek, który odwzajemniła.

Powróciłam wzrokiem do telefonu, a następnie szybko odpisałam Brandon'owi na wiadomość.

Ja: Jasne.

Schowałam telefon do tylnej kieszeni szortów i wstałam z pufy. Bez celu zaczęłam przeglądać różne bielizny. Mój wzrok padł na jedną, która szczególnie przykuła moją uwagę. Była to dwuczęściowa biała koronka z kwiatowym przyszyciem. Wyglądała deliktatnie i jednocześnie seksownie.

— Powinnaś ją kupić. — spojrzałam na Naomi, która stanęła obok mnie, patrząc na bieliznę w moich rękach. — Brandon'owi z pewnością się spodoba. — powiedziała z uśmieszkiem, a ja zaczęłam krztusić się własną śliną.

— C-co? — wykrztusiłam, czując jak moje policzki nabierają szkarłatnego koloru.

Pospiesznie odłożyłam na miejsce bieliznę i wyminęłam Naomi, próbując wywinąć się z tej niezręcznej sytuacji.

— No weź, Maaad. Musisz ją kupić. — kroczyła za mną Naomi, cały czas mnie błagając.

— Co powinna kupić? — zapytała Mia, obok której stała Allison.

— Ten komplet. Mojemu bratu na pewno by się spodobał. — odpowiedziała Naomi, pokazując im bieliznę.

Jęknęłam załamana, próbując ich zignorować. Spojrzałam kątem oka na Mię, która rozchyliła usta, patrząc oniemiała na ten komplet.

— O mój Boże, Mad! Musisz ją kupić. Jest cudowna! — zachwycała się Evans, a ja przewróciłam oczami.

— Jestem pewna, że gdy Brandon cię w niej zobaczy, nie będzie umiał się hamować. — powiedziała Allison, a ja natychmiast na nią spojrzałam.

I ta wizja, sprawiła, że naprawdę zaczęłam zastanawiać się nad kupnem tego kompletu. Widok Brandona w mojej głowie, który widzi mnie w tej bieliźnie, sprawiał, że robiło mi się gorąco.

Bałam się tylko, że gdy mu wybaczę i między nami dojdzie do kolejnego zbliżenia, on mnie wyśmieje. A tego bym nie przeżyła.

Ale Brandon by tego nie zrobił, prawda?

— O nie, nie, nie! Widzę już po twojej minie, że rozmyślasz nad tym czy się przed nim nie zbłaźnisz. — Mia wystawiła w moją stronę ostrzegawczo palca wskazującego. — Przestań, Mad. Brandon z pewnością będzie zadowolony. Z resztą, nawet jakbyś była przed nim w worku na śmieci, on i tak by się tobą zachwycał. — zapewniła mnie, a jej słowa jakoś podniosły mnie na duchu.

— Może macie rację. Wezmę ten komplet. — nabrałam powietrza i ruszyłam do kasy, słysząc za sobą ich podekscytowane głosy.

Raz się żyje.

A jeżeli nie będzie okazji, abym mogłam założyć tę bieliznę specjalnie dla Brandona, to chociaż będę podobała się samej sobie.

Z tą myślą zapłaciłam za komplet, który swoją drogą nie był wcale tani. Następnie ruszyłyśmy z dziewczynami do restauracji, ponieważ zgłodniałyśmy. Zamówiłam makaron z krewetkami i wodę do picia.

Przez cały czas wszystkie zawzięcie ze sobą rozmawiałyśmy, a ja cieszyłam się, bo miałam cholernie dobry humor. Miałam tylko nadzieję, że po rozmowie z Brandonem wciąż taki będzie.

***

Stanęłam przed lustrem, poprawiając swoje włosy. Dochodziła godzina dwudziesta, a mój brzuch od godziny cały czas był zaciśnięty ze stresu.

Zaraz mam spotkać się z Brandonem na plaży.

Poprawiłam swój czarny top na ramiączkach, a następnie odwróciłam się w stronę Jake'a i Cartera, którzy leżeli na naszym łóżku i oglądali coś na telefonie.

— Mogę iść tak ubrana? — zapytałam, a oni przenieśli na mnie wzrok.

— No jasne. Idziesz z nim tylko porozmawiać, a nie na randkę. — przewrócił oczami Carter.

Westchnęłam i zgarnęłam szybko z komody swoi telefon, który następnie włożyłam do tylnej kieszeni moich szortów.

— Idę. Życzcie mi powodzenia. — kiwnęłam do nich głową. — I bądźcie grzeczni! Jeśli wiecie co mam na myśli. — uśmiechnęłam się łobuzersko, na co przewrócili oczami.

— Wy też bądźcie grzeczni! Pamiętaj, że będziecie znajdować się w miejscu publicznym! — krzyknął za mną Jake, sprawiając, że tym razem to ja przewróciłam oczami.

Wyszłam z hotelu, a następnie ruszyłam na plażę. Moje serce biło bardzo szybko, a żołądek był zaciśnięty w supeł. Cholernie bałam się tego spotkania. Byłam także ciekawa dlaczego Wood'owi, aż tak na nim zależało.

Weszłam na piasek i uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na rozciągający się przede mną zachód słońca. Szłam plażą, a lekki wiatr rozwiewał moje włosy.

I wtedy go dostrzegłam.

Brandon siedział na brzegu oceanu. W tym samym miejscu co wczoraj, gdy odbyliśmy ze sobą poważną rozmowę. Nabrałam powietrza, a następnie ruszyłam w jego stronę. Z daleka zobaczyłam, że ma przy sobie gitarę.

— Hej — powiedziałam cicho, uśmiechając się nerwowo.

Brunet podniósł na mnie swoje spojrzenie, przerywając grę na gitarze. Patrzyłam na niego nerwowo, próbując ukryć swój stres.

— Hej — odpowiedział, uśmiechając się delikatnie.

Usiadłam obok niego, a między nami zapanowała niezręczna cisza. Wsłuchiwałam się w odgłosy wody i wpatrywałam się w zachód słońca. Kątem oka zobaczyłam, że Brandon również to robił.

— Więc...dlaczego chciałeś się spotkać? — odwróciłam głowę w jego stronę, a nasze spojrzenia się ze sobą spotkały.

Poczułam przechodzący wzdłuż kręgosłupa dreszcz, gdy wpatrywałam się w jego czarne oczy, w które mogłabym patrzeć godzinami.

— Gdy zapytałaś się mnie wczoraj czy między mną, a Molly do czegoś doszło, odpowiedziałem ci, że nie pamiętam. — zaczął, a ja odwróciłam wzrok, nie chcąc znowu wracać do tego tematu. — Postanowiłem więc podzwonić po znajomych, którzy byli na tej imprezie razem ze mną. W pierwszej kolejności zadzwoniłem do Aarona, mojego kolegi, bo pamiętałem, że gdy przyszła Molly, on siedział obok mnie. Rozmawiałem z nim chwilę i powiedział, że wszystko z tamtej nocy pamięta. I znam już prawdę.

Spojrzałam na niego z szybko bijącym sercem. Przełknęłam z trudem ślinę, wpatrując się w niego z napięciem.

— Między mną, a Molly do niczego nie doszło. Aaron powiedział, że cały czas ją od siebie odpychałem. A gdy ona nie dawała za wygraną, Aaron po prostu powiedział jej, żeby dała mi spokój i poszła do domu.

Poczułam jak na moje ciało momentalnie spływa fala ulgi. Spojrzałam na Brandona, który przez cały czas intensywnie się we mnie wpatrywał.

— J-ja...— zaczęłam, jednak brunet mi przerwał.

— Tak, wiem, że to i tak niczego nie zmienia. Obiecałem, że dam ci czas i zamierzam dotrzymać słowa. Ale chciałem po prostu, żebyś wiedziała, że między mną, a Molly do niczego nie doszło i...— mówił.

— Wybaczam ci, Brandon. — przerwałam mu, a Wood zamarł na moje słowa.

Chłopak uchylił usta, patrząc na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Przełknęłam nerwowo ślinę, czując szybkie bicie serca.

Wczorajszej nocy bardzo dużo o tym myślałam. Poukładałam sobie wszystko w głowie i postanowiłam wybaczyć Brandon'owi. Zranił mnie, ale widzę po nim, że bardzo tego żałuje i chce to naprawić. A ja za mocno go kocham, abym mogła zakończyć naszą relację.

— Co? — zapytał cicho.

— Wybaczam ci. — powtórzyłam, patrząc mu głęboko w oczy. — Ale wciąż nie zapomniałam.

Wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy, a ja stąd moglam usłyszeć jak mocno wali mu serce. Jego źrenicy rozszerzyły się, a na jego twarzy stopniowo zaczął pojawiać się uśmiech.

— Dziękuje, Maddie. Zrobię wszystko, abyś nie pożałowała tej decyzji. Obiecuję. — powiedział cicho, wystawiając w moją stronę mały paluszek.

Uśmiechnęłam się, czując w brzuchu stado motylków, a następnie splotłam go ze swoim. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja czułam, że niedługo wszystko zacznie wracać na swoje miejsce.

— Chciałbym ci coś zagrać. — odparł po chwili, chwytając za swoją gitarę.

Pokiwałam głową i usiadłam tak, aby znajdować się na przeciwko niego. Brunet zaczął grać na gitarze, a moje serce zabiło szybciej, gdy usłyszałam jego zachrypnięty i spokojny głos.

Proszę włączyć sobie teraz „Those Eyes- New West"

When we're out in a crowd/ Kiedy jesteśmy w tłumie
Laughing loud and nobody knows why/ Śmiejąc się tak głośno i nikt oprócz nas nie wie dlaczego
When we're lost at a club, getting drunk/ Kiedy gubimy się w klubie, upijając się
And you give me that smile/ A ty dajesz mi ten uśmiech
Going home in the back of a car/ Wracając do domu na tylnich siedzeniach samochodu
And you hand touches mine/ A twoja ręka dotyka mojej
When we're done making love/ Kiedy skończymy się kochać
And you look up and give me those eyes/ Patrzysz w góre i dajesz mi to spojrzenie

Poczułam ciarki na całym ciele, wsłuchując się w tekst i jego głos. Na moich ustach malował się delikatny uśmiech. A gdy Brandon uniósł na mnie spojrzenie i zaśpiewał kolejne słowa, patrząc mi przy tym głęboko w oczy, przysięgam, że moje serce stanęło.

Cause all of the small things that you do/ Bo wszystkie te drobne rzeczy, które robisz
Are what remind me why I fell for you/ Przypominają mi dlaczego się w tobie zakochałem
And when we're apart, and I'm missing you/ A kiedy jesteśmy osobno i za tobą tęsknie
I close my eyes and all I see is you/ zamykam oczy i wszystko co widzę to Ty
And the small things you do.../ I te drobne rzeczy które robisz...

Poczułam jak oczy momentalnie zachodzą mi łzami. Brandon skończył grać i patrzył się na mnie w ciszy.

— Nie wiem czy to było dobr...— zaczął.

— Zamknij się. — przerwałam mu, a następnie ułożyłam dłoń na jego karku i zachłannie go pocałowałam.

I nawet nie umiem opisać słowami jak cholernie dobrze było w końcu czuć jego usta na swoich. Brandon od razu zaczął oddawać pocałunki. Odłożył gitarę na bok i ułożył swoje duże dłonie na moich biodrach. Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy wzruszenia i szczęścia.

Brunet przyciągnął mnie do siebie, a ja usiadłam na nim okrakiem, nie przerywając pocałunku. Rozchyliłam usta, a Wood wykorzystał to i wsunął do nich swój język.

— Kurwa, tak cholernie za tobą tęskniłem. — wydyszał między pocałunkami.

Uśmiechnęłam się w jego usta i jeszcze mocniej do niego przylgnęłam. Chłopak jeździł dłońmi po moim ciele, a ja czułam mrowienie w miejscach gdzie mnie dotykał. Moje policzki były mokre od łez, a w mojej głowie cały czas odbijały się słowa zaśpiewanej przez niego piosenki.

Bo wszystkie te drobne rzeczy, które robisz, przypominają mi dlaczego się w tobie zakochałem.

Czy to było możliwe, aby Brandon był we mnie zakochany? Czy to była tylko piosenka i tekst nic nie znaczył?

Oderwaliśmy się od siebie z ciężkimi oddechami. Spojrzałam w jego pociemniałe oczy i uśmiechnęłam się. Brunet odpowiedział mi uśmiechem i zaczął wycierać kciukami łzy z moich policzków. Przymknęłam powieki na jego dotyk i westchnęłam cicho.

— Skoro już mi wybaczyłaś...to odblokujesz mnie na TikTok'u? Nie mogę wysyłać ci śmiesznych filmików. — powiedział, a ja zaśmiałam się cicho, wtulając twarz w jego szyję.

— Mhm. — mruknęłam, przymykając oczy.

Brunet objął mnie mocniej i złożył pocałunek na moim ramieniu, gdy ja wtulałam się w jego szyję. Czułam się teraz naprawdę dobrze i miałam tylko nadzieję, że nie będę żałowała podjętej decyzji.

— Chyba powinniśmy już wracać. Muszę jeszcze wyszykować się do klubu. — powiedziałam po chwili, odsuwając się od niego.

— Tak, chodźmy. — odpowiedział, pomagając mi wstać.

Brandon złapał za swoją gitarę, a następnie chwycił mnie za rękę i splótł ze sobą nasze palce. Uśmiechnęłam się pod nosem i natrafiłam na jego czułe spojrzenie.

Kocham Cię.

Ruszyliśmy w stronę hotelu, zaczynajac rozmawiać o różnych rzeczach. Wood opowiadał mi o tym co u jego mamy i z tego co od niej słyszał, jest z nią lepiej. Ta wiadomość naprawdę mnie ucieszyła, bo wiedziałam, że Brandon i Naomi nie poradziliby sobie ze stratą drugiego rodzica.

***

Skończyłam obrysowywać konturówką swoje usta, a następnie pomalowałam je błyszczykiem. Spojrzałam w lustro, będąc naprawdę zadowolona z efektu końcowego. Miałam na sobie sukienkę, którą dzisiaj kupiłam, a do tego miałam wykonany nieco mocniejszy makijaż. Włosy pozostawiłam proste i tylko zarzuciłam je do tyłu.

— I jak? — odwróciłam się w stronę Jake'a, który stał za mną i poprawiał swoją koszulę.

— Wyglądasz cudownie, skarbie. — uśmiechnął się, składając na mojej głowie pocałunek.

Uśmiechnęłam się i usiadłam z Walkerem na łóżku. Zaczęłam słuchać jego nadmiernego podekscytowania, które było spowodowane tym, że jak to on powiedział: „Wybaczyłaś Brandonowi, co oznacza, że mój ship znowu zaczyna się spełniać".

Przenieśliśmy wzrok na Mię, która wyszła z toalety już w pełni gotowa. Pokiwałam z uznaniem głową, ponieważ wyglądała gorąco.

— Wyglądasz zajebiście, Mia. — powiedział Jake, a ja zgodziłam się z nim.

Blondynka wysłała w jego stronę buziaka w powietrzu, a następnie oznajmiła, że możemy już wychodzić. Zgarnęłam swój telefon i wyszliśmy z pokoju, kierując się do windy. Czułam w brzuchu ekscytację na myśl o tym, że zaraz zobaczę Brandona, a między nami w końcu nie będzie napiętej atmosfery.

Opuściliśmy windę i wyszliśmy z hotelu. Podeszliśmy do Cartera, Liama, Hailey i Nicka, którzy już byli gotowi i palili papierosy. Umówiliśmy się wszyscy na godzinę dwudziestą drugą, co oznaczało, że pozostali się spóźniają.

— Mam zamiar się dzisiaj tak napierdolić. — pokręcił głową Liam, a reszta mu zawtórowała.

— No siema, lamusy! — wszyscy odwróciliśmy się za siebie, słysząc głos Josha.

Blondyn kierował się w naszą stronę z szerokim uśmiechem wraz z Allison, Naomi i Ethanem. Jednak to nie na nich skupiłam swoją uwagę.

Moje serce przyspieszyło na widok Brandona, który szedł za nimi z papierosem w buzi. Miał na sobie czarną koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami i odpiętymi dwoma guzikami oraz tego samego koloru spodniami. Jego włosy były w nieładzie, a na jego nadgarstku spoczywał złoty zegarek. Wyglądał tak dobrze, że nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Po chwili uniósł na nas swoje spojrzenie, a jego wzrok od razu wylądował na mnie. Przygryzł wargę, lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu. A mi zrobiło się gorąco, gdy tak intensywnie na mnie patrzył.

Brandon stanął przede mną, a ja uniosłam głowę do góry, ponieważ nadal był wyższy ode mnie mimo, że miałam na sobie obcasy. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek, a on złapał dwoma palcami za moją brodę i nachylił się, łącząc ze sobą nasze usta. Przymknęłam oczy, czując uginające się pode mną nogi.

Uśmiechnęliśmy się w swoje usta, gdy usłyszeliśmy obok siebie zaczepne gwizdy naszych przyjaciół. Odsunęłam się od Wood'a, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce, gdy zobaczyłam, że wszyscy na nas patrzą.

— Więc między wami jest już dobrze? — zapytał Liam, przeskakując po nas swoim spojrzeniem.

— Mhm. — przygryzłam wargę, wymieniając się z brunetem spojrzeniami.

— Czy to znaczy, że nie będę już musiał dzielić pokoju z Brandonem? — zapytał Carter, a wszyscy zaśmiali się głośno.

Skinęłam głową na jego pytanie, a on udał, że odetchnął z ulgą.

— W końcu. Brandon codziennie w nocy krzyczy przez sen i przez to się nie wysypiam. — Jones przewrócił oczami, a ja rozchyliłam usta i od razu spojrzałam na czarnookiego, który spuścił wzrok na ziemię.

Nadal męczyły go koszmary.

— Idziemy? — odchrząknął nerwowo Brandon, patrząc na nas niecierpliwie.

Wszyscy pokiwali głową i zaczęliśmy kierować się w stronę klubu, który znajdował się dziesięć minut drogi od naszego hotelu. Poczekałam na Brandona, który brał do buzi gumę, a następnie oboje zaczęliśmy iść za naszymi przyjaciółmi.

— Wciąż masz koszmary? — zapytałam, patrząc na niego zmartwiona.

— Mhm. Ale to nic poważnego, nie musisz się martwić. — wzruszył ramionami, jednak to ani trochę mnie nie uspokoiło.

Martwiłam się o Brandona, bo od śmierci jego taty minęły dwa tygodnie, a go wciąż męczyły koszmary. I to cholernie mnie przerażało, bo wiedziałam, że przez nie dostaje ataku paniki. Widziałam to na własne oczy i ten widok tak bardzo bolał.

— Nie chciałbyś porozmawiać z jakimś psychologiem, gdy wrócimy do Seattle? No wiesz, może on chociaż trochę by ci pomógł i koszmary, aż tak by cię nie męczyły. — spojrzałam na niego.

Brandon westchnął cicho, a następnie przystanął w miejscu i stanął przede mną, kładąc swoje duże dłonie na moich policzkach. Oparł nasze czoła o siebie i spojrzał głęboko w moje oczy.

— Ty mi pomagasz, Maddie. Uwierz mi, że nie potrzebuje niczego więcej. — powiedział.

Rozchyliłam usta, czując jak fala ciepła zalewa moje ciało. Pomrugałam powiekami, aby odpędzić łzy, ponieważ to co powiedział Brandon, cholernie mnie rozczuliło. Już chciałam nachylić się, aby go pocałować, gdy przerwał nam w tym krzyk mojego brata.

— Ej, Zakochańce! Powinniście się pospieszyć, jeżeli chcecie, żeby wpuścili was do klubu! — spojrzeliśmy na Nicka, widząc, że cała nasza grupa znajduje się naprawdę daleko od nas.

Wood przewrócił oczami, a następnie splótł ze sobą nasze dłonie i ruszył w stronę naszych przyjaciół. Uśmiechnęłam się pod nosem, będąc szczęśliwa, że wszystko wróciło już do normy.

Po około dziesięciu minutach znaleźliśmy się pod klubem. Kolejka była naprawdę długa, ale my dzięki znajomościom Liama, weszliśmy od razu. Ochroniarz założył nam na nadgarstki opaski, a następnie wpuścił nas do środka.

Uniosłam brwi, rozglądając się po klubie, który był cholernie duży i zapełniony tańczącymi do jakiegoś remix'u ludzi. Zaczęliśmy przeciskać się przez tłum, aby trafić do naszej zarezerwowanej loży, a ja poczułam jak Brandon mocniej ściska moją dłoń, aby mnie nie zgubić.

Spojrzałam na Hailey, która posłała mi podekscytowane spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się. Udało nam się przecisnąć do naszej loży, a ja odetchnęłam z ulgą. Usiedliśmy na ogromnej skórzanej kanapie, a ja wylądowałam między Brandonem, a Joshe'em.

— Chodźmy coś zamówić. — powiedziała Allison, wstając z siedzenia.

— Tak szybko? — zapytał zaskoczony Ethan.

— A co się będziemy pierdolić w tańcu. — prychnęła, a następnie złapała go za rękę i pociągnęła w stronę baru.

— Idę z nimi! — krzyknął od razu Jake.

Po paru minutach wrócili do loży z trzema tackami pełnymi szotów. Wszyscy wypiliśmy na start po cztery, a ja skrzywiłam się, ponieważ były one cholernie mocne.

Piosenka zmieniła się na Beauty and a Beat - Justin Bieber, a Jake pisnął, wymieniając ze mną i Mią spojrzeniem. We trójkę od razu wstaliśmy z kanapy i łapiąc się za ręce, ruszyliśmy na parkiet.

Zaczęliśmy skakać i śpiewać wraz z wszystkimi ludźmi. Po chwili dołączyli do nas również Naomi, Hailey, Carter, Nick oraz Josh. Wplątałam palce we włosy i przymknęłam oczy, uśmiechając się szeroko. Poczułam za sobą obecność Mii, która ułożyła dłonie na moich biodrach i zaczęła poruszać się wraz ze mną w rytm. Czułam się tak dobrze, tańcząc z moim przyjaciółmi i zdzierając swoje gardła.

Po około dwudziestu minutach zeszliśmy z parkietu, będąc cholernie wymęczeni. Opadliśmy z powrotem na swoje miejsca, a ja zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam, że nie ma nigdzie Brandona.

— Poszedł zapalić z Allison. — Liam uśmiechnął się w moją stronę i pociągnął Hailey na swoje kolana.

Skinęłam głową, uśmiechając się w jego stronę wdzięczna. Josh szturchnął mnie ramieniem, a ja przeniosłam na niego wzrok.

— Napij się ze mną, Mad. Nie rób stypy jak inni. — spojrzał na resztę, którzy przewrócili oczami.

Zaśmiałam się i wzięłam do ręki kieliszek, a następnie go opróżniłam. To samo zrobił Josh, Jake i Mia. Po paru minutach do loży wrócił Brandon z Allison, a ja zdążyłam wypić już około pięciu szotów, przez co zaczęłam robić się wstawiona.

— Jesteś już pijana, Maddie? — zaśmiał się Wood, siadając obok mnie i patrząc mi w oczy.

— Nie, tylko trochę wstawiona. — pokazałam dwoma palcami niewielką odległość.

— Szoty! — krzyknął Nick, niosąc z Liamem kolejne dwie tacki.

Zaczęliśmy opróżniać kieliszki, a po około godzinie każdy z nas był już conajmniej wstawiony. Zaśmiałam się, gdy Jake zaczął tańczyć na stole wraz z Naomi, prawie przewracając tacę z pustymi kieliszkami.

— Wyglądasz tak dobrze, Maddie. — usłyszałam szept Brandona przy swoim uchu.

Odwróciłam głowę w jego stronę, a nasze twarze znajdowały się tak blisko siebie, że nasze nosy się ze sobą stykały. Spojrzałam w jego świecące od alkoholu oczy i przygryzłam wargę. Brandona wzrok od razu na nie zjechał, a on wplótł dłonie w moje włosy i zachłannie mnie pocałował. Jęknęłam w jego usta, zaczynając oddawać pocałunki.

— Zróbmy sobie zdjęcie! — usłyszeliśmy w tle pijany głos Hailey, ale nie zwracaliśmy na nią uwagi, będąc zbyt zajęci sobą.

Brandon ułożył dłoń na moim biodrze i zacisnął na nim palce. Po chwili zjechał ustami na moją szyję, zaczynajac robić mi na niej malinkę. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy.

— Chodźmy zatańczyć. — szepnął z lekką chrypką przy moim uchu.

Pokiwałam głową i rozejrzałam się po naszej loży. Uniosłam brwi zaskoczona, bo znajdował się w niej tylko Josh, który palił jointa, uśmiechając się do siebie zjarany.

Wstałam z kanapy i od razu zakręciło mi się w głowie. Brandon ułożył dłonie na mojej talii, pomagając mi złapać równowagę, a ja zaśmiałam się.

— Idziesz z nami, stary? — Wood zapytał Josha, który oderwał wzrok od blanta i przeniósł go na nas.

— Zaraz przyjdę. Tylko dopalę. — wskazał na jointa, uśmiechając się z przekrwionymi oczami.

Ruszyliśmy z Brandonem na parkiet, akurat w momencie, gdy zaczęła lecieć piosenka Only girl - Rihanna. Stanęliśmy na środku, a brunet przyciągnął mnie do siebie i uśmiechnął się, ukazując dołeczek na swoim prawym policzku. Zaczęliśmy tańczyć i zdzierać swoje gardło do głosu Rihanny.

Po chwili piosenka zmieniła się na bardziej nieprzyzwoitą, a czarnooki odwrócił mnie tak, że moje plecy zderzyły się z jego torsem. Ułożył dłonie na moich biodrach i zaczęliśmy poruszać się w rytm. Przygryzłam wargę i przymknęłam oczy, gdy zaczął składać pocałunki na mojej szyi.

— Tak kurewsko dobrze pachniesz. — szepnął i zassał skórę przy moim uchu.

Uśmiechnęłam się, a następne co poczułam to jak Brandon odwrócił mnie w swoją stronę gwałtownie i mocno pocałował. Jęknęłam zaskoczona, jednak od razu zaczęłam poruszać swoimi ustami. Wplotłam dłonie w jego włosy, a on zjechał dłońmi na mój tyłek i rozchylił moje wargi, dołączając do pocałunku nasze języki.

Oderwaliśmy się od siebie po paru minutach i wróciliśmy do naszej loży, w której teraz wszyscy pili i palili zioło. Carter nagrywał Jake'a i Nicka, którzy twerkowali na stole, a Mia z Naomi wlewały do gardła alkohol.

— Idę do toalety. — oznajmiłam Brandonowi po kilkunastu minutach.

Wszyscy byli już mocno pijani, a Ethan z Carterem odlecieli pare minut temu na kanapie. Wood złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie, gdy wstawałam z kanapy.

— Poczekaj. Niech któraś z dziewczyn z tobą pójdzie. — powiedział.

— Ja z nią pójdę. I tak miałam iść. — odpowiedziała Allison i wstała z siedzenia odrobine się chwiejąc.

Brandon puścił moją dłoń, a ja skierowałam się wraz z Baker w stronę toalet. Kręciło mi się w głowie i byłam już naprawdę pijana. Allison także, bo cały czas chwiała się na nogach. Udało nam się przecisnąć przez tłum ludzi i weszłyśmy do toalety. W środku nikogo nie było, a ja weszłam do jednej z kabin.

Wyszłam po chwili z kabiny, a mój wzrok padł na Allison, która poprawiała swoje włosy przy lustrze. Podeszłam do umywalki i zaczęłam myć ręce. Nawiązałam kontakt wzrokowy z blondynką, a my byłyśmy już na tyle pijane, że bez powodu zaczęłyśmy się śmiać.

— Dlaczego się śmiejesz? — zapytała Allison, próbując być poważna, jednak nie bardzo jej to wychodziło.

— Nie wiem! Jestem pijana. — zaśmiałam się, wycierając ręce.

Dziewczyna przewróciła oczami, parskając śmiechem. Poprawiła swoją sukienkę, a ja spojrzałam na nią, marszcząc brwi w zastanowieniu.

— Dlaczego mnie nie lubisz? — wypaliłam nagle, przez co Allison przeniosła na mnie wzrok.

— Co?

— Dlaczego mnie nie lubisz? — powtórzyłam. — Od samego początku, gdy się poznałyśmy mam wrażenie, że masz ze mną jakiś problem.

— Nie nie lubię cię. — skrzywiła się.

Oparła się o umywalkę i westchnęła cicho, unosząc na mnie swoje spojrzenie. Oparłam się o ścianę zainteresowana, próbując zignorować zawroty głowy spowodowanie alkoholem.

— Na początku nie byłam co do ciebie przekonana, ale to już się zmieniło. Widzę, że Brandon jest z tobą szczęśliwy, a to jest dla mnie najważniejsze. — wzruszyła ramionami.

— To dobrze. — uśmiechnęłam się. — Może nawet jest szansa, że kiedyś zostaniemy przyjaciółkami. — szturchnęłam ją w ramię.

— Nawet na to nie licz. — prychnęła, a ja zaśmiałam się, bo widziałam jak próbuje powstrzymać uśmiech.

Opuściłyśmy toaletę i zaczęłyśmy kierować się z powrotem do naszej loży. Obraz rozmazywał mi się przed oczami, a ja byłam już naprawdę pijana. Rozejrzałam się po klubie i przystanęłam gwałtownie, gdy mój wzrok padł na osobę, która siedziała przy barze.

Venom.

Mężczyzna, którego tak bardzo się bałam właśnie siedział przy barze z kieliszkiem w dłoni i wpatrywał się we mnie z obrzydliwym uśmieszkiem. Jak spraliżowana stałam w miejscu i na niego patrzyłam.

— Co się stało? Dlaczego nie idziesz? — obok mnie stanęła zdezorientowana Allison.

Oderwałam wzrok od Venoma i powoli odwróciłam głowę w stronę blondynki, która patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Uchyliłam usta, aby coś powiedzieć, jednak nie byłam w stanie. Byłam tak cholernie przerażona, bo w mojej głowie pojawiła się myśl, że Venom mógł specjalnie przylecieć na Bahamy, bo wiedział, że tu będę.

Przełknęłam z trudem ślinę, a następnie znowu powędrowałam wzrokiem w stronę baru. Pomrugałam powiekami, ponieważ miejsce, w którym znajdował się mężczyzna było już puste.

— Madison. — usłyszałam zniecierpliwiony głos Baker.

Potrząsnęłam głową i skrzywiłam się sama do siebie. Musiałam być już mocno pijana, że wydawało mi się, iż widziałam Venoma. A to było wręcz niemożliwe, bo on nie przyleciałby za mną aż na Bahamy. Z resztą nawet nie wie, że się tu znajdujemy.

— Wydawało mi się, że widziałam kogoś znajomego, ale jednak się myliłam. Chodź. — pociągnęłam ją za rękę.

Weszłyśmy do loży, a ja skrzywiłam się, bo wszędzie było siwo i śmierdziało trawką. Usiadłam obok Brandona, który wyglądał, jakby odetchnął z ulgą, gdy nas zobaczył.

— Długo was nie było. — zmarszczył brwi, a ja spojrzałam w jego oczy, widząc, że jest odrobinę zjarany.

— Tak, musiałyśmy poprawić makijaż. — wzruszyłam ramionami.

— Maaaad, w końcu jesteś. Mam dla ciebie jointa. — wybełkotał Josh, zarzucając rękę na moje ramiona.

Zaśmiałam się, a następnie wzięłam z jego rąk używkę i się nią zaciągnęłam. Włączyłam się do rozmowy z innymi, podczas, gdy Brandon bawił się moimi włosami i co jakiś czas składał pocałunki na moim odkrytym ramieniu.

— Jesteś przylepą, gdy jesteś pijany. — zaśmiałam się w stronę Wood'a.

Brandon uśmiechnął się uroczo w moją stronę i nachylił się, dając mi buziaka w usta. Przewróciłam rozbawiona oczami, a następnie napiłam się szota, ponieważ cały czas ktoś mnie namawiał. Wiedziałam, że nie powinnam już pić po tym jak wydawało mi się, że widziałam Venoma, ale nie mogłam im odmówić.

Dlatego około godziny trzeciej, gdy zaczęliśmy zbierać się do wyjścia, ja ledwo stałam na nogach. Jake, Josh, Allison, Mia i mój brat już nawet nie kontaktowali i musieli być wciągani do taksówki, która miała nas zawieźć do hotelu, który i tak był blisko. Ale ze względu na to, że większość z nas nie doszłaby tam na nogach, musieliśmy nią wracać.

— Ostrożnie, Maddie. — Brandon zaśmiał mi się przy uchu, gdy potknęłam się o krawężnik, a on w ostatniej chwili złapał mnie za talię.

Uśmiechnęłam się pijacko, a następnie z pomocą czarnookiego, który trzymał się lepiej ode mnie, wsiadłam do taksówki. Znalazłam się w samochodzie z Brandonem, Joshem i Nickiem, który mamrotał coś przez sen.

Oparłam głowę o Brandona, a on ułożył dłoń na moim udzie i zaczął kreślić na nim małe kółka. Przymknęłam powieki, ponieważ w mojej głowie cholernie się kręciło.

— Źle się czujesz? — zapytał cicho, gdy zaczęliśmy jechać.

— Trochę. — mruknęłam i uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć.

Brandon nachylił się i złożył na moich ustach szybki pocałunek. Następnie odsunął się i posłał mi uśmiech, który od razu wywołał w moim brzuchu stado motylków.

— Mam pytanie. — wybełkotał w stronę kierowcy Josh.

Przenieśliśmy na niego wzrok, a taksówkarz spojrzał na niego przez przednie lusterko, unosząc z zapytaniem brew.

— Czy jeżeli zwymiotuję w pańskim samochodzie to od razu mnie z niego pan wywali, czy będę mógł jeszcze dojechać do hotelu? — wymamrotał Josh, a ja zaczęłam się śmiać, ponieważ byłam cholernie pijana i wszystko było dla mnie zabawne.

— Lepiej, żebyś się o tym nie przekonał. — odpowiedział mu mężczyzna, a Anderson pokiwał szybko głową i oparł bezwładnie głowę o moje ramię.

— Nie będziesz rzygał, racja? — zapytałam.

— Nie chcę wracać do hotelu na piechotę. — mruknął, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Po paru minutach dojechaliśmy do hotelu. Brandon zapłacił kierowcy, a następnie pomógł mi wysiąść z auta.

— Mnie też tak zaniesiesz? — uśmiechnął się pijacko Josh w stronę Brandona, który przewrócił oczami.

— Oczywiście, księżniczko. — sarknął, a ja zaśmiałam się pod nosem.

Oparłam się o murek, patrząc na naszych przyjaciół, którzy wysiadali z innych taksówek. Parsknęłam śmiechem, gdy zobaczyłam Jake'a i Cartera, którzy zaczęli tańczyć na środku chodnika, prawie się wywracając.

Brandon wraz z innymi, którzy byli już w miarę trzeźwi pomogli dostać się do hotelu tym, którzy nie ogarniali co się dookoła nich dzieję. A właśnie ja do nich należałam dlatego z pomocą Wood'a dostałam się do naszego pokoju.

Rzuciłam się na łóżku i zamknęłam oczy, pragnąc pójść spać. Słyszałam Brandona, który zamknął drzwi, a następnie stanął przede mną.

— Wstawaj. — powiedział, a ja od razu pokręciłam głową.

— Chcę spać. — mruknęłam, wtulając się w poduszkę.

— Ale musisz przebrać się w piżamę, Maddie. Będzie ci niewygodnie. — zaśmiał się.

— Po prostu daj mi spać. — wymamrotałam.

Brunet westchnął, a następnie poczułam jak kuca i zaczyna zdejmować moje obcasy. Uśmiechnęłam się, ponieważ to było takie urocze, że dbał, aby było mi wygodnie spać.

— Podnieś ręce. — powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.

Uniosłam się trochę, aby było mu łatwiej, a chłopak zdjął mi przez głowę moją sukienkę. Byłam przed nim w samej bieliźnie, więc uchyliłam powieki i zobaczyłam jak kuca przed moją walizką i zaczyna w niej czegoś szukać.

Po chwili stanął ponownie przed łóżkiem i przeciągnął przez moją głowę za dużą koszulkę, która miała służyć jako piżama. Odsunął się ode mnie i poszedł do łazienki, przez co zmarszczyłam zdezorientowana brwi.

Wrócił po chwili z wacikami i płynem do demakijażu w dłoniach, a ja przygryzłam wargę, aby się nie uśmiechnąć, bo on był tak cholernie kochany.

Zamknęłam oczy, gdy Brandon usiadł na łóżku i wziął się za zmywanie makijażu.

— Lubię, gdy się mną zajmujesz. — uśmiechnęłam się.

— Nie przyzwyczajaj się. — odpowiedział, nie przerywając swojej pracy.

Nuciłam pod nosem piosenkę, podczas gdy Brandon zmywał mi makijaż. Uchyliłam powieki i  uśmiechnęłam się, widząc skupienie wymalowane na jego twarzy.

— Dlaczego nakładasz tyle makijażu? Nawet go nie potrzebujesz. — skrzywił się, wymieniając wacik na nowy, a ja poczułam przyjemne uczucie w brzuchu.

— Tak czuję się lepiej. — wzruszyłam ramionami.

Wood skończył zmywać mi makijaż i podszedł do kosza, wyrzucając brudne waciki. Następnie podszedł do komody, na której stała butelka z wodą i wrócił do mnie.

— Napij się. — powiedział, a ja jęknęłam męczeńsko i podniosłam się, aby napić się łyka wody, która od razu mi pomogła.

Zabrał z moich rąk butelkę i odłożył ją na szafkę nocną. Następnie skierował się w stronę drzwi, a ja zmarszczyłam brwi.

— Gdzie idziesz?

— Do Cartera pokoju, żeby wziąć swoje rzeczy. Zaraz wrócę. — odpowiedział i wyszedł z pokoju.

Ułożyłam głowę na poduszce i przykryłam się kołdrą. Po paru minutach wrócił Wood ze swoimi dwiema walizkami, które położył obok moich. Patrzyłam na niego, gdy zaczął rozpinać guziki od swojej koszuli. Następnie pozbył się jej, ukazując swój umięśniony tors. Jego wzrok padł na mnie, a on uśmiechnął się zadziornie, gdy zobaczył w jaki sposób na niego patrzę.

Oderwał ode mnie wzrok i zdjął swój zegarek, a następnie zaczął zdejmować spodnie, aż nie został w samych bokserkach. Okrążył łóżko i położył się po drugiej stronie.

Odwróciłam się w jego stronę, a brunet zgasił lampkę, przez co w pokoju zapanowała ciemność. Mogłam jednak widzieć Brandona, ponieważ zasłony nie były zasłonięte.

— Jak się czujesz? Nie kręci ci się w głowie? — zapytał cicho, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.

— Już lepiej. Chcę spać. — odpowiedziałam.

— W porządku. Słodkich snów, Maddie. — uśmiechnął się, a ja od razu to odwzajemniłam.

— Słodkich snów, Brandon.

Spojrzałam na niego, a on przewrócił z rozbawieniem oczami i rozłożył ramiona, wiedząc od razu o co mi chodziło. Uśmiechnęłam się, a następnie przysunęłam się w jego stronę i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. Brandon przerzucił jedną dłoń przez moją talie, a drugą wsunął pod moją głowę.

Przymknęłam oczy, czując się w tej chwili po prostu szczęśliwa. Tak cholernie brakowało mi Brandona w swoim życiu, a teraz w końcu mogłam znowu przy nim zasypiać.

Leżeliśmy w ciszy, a ja cały czas czułam jak dłoń Brandon rysuję wzorki na moim udzie. Gdy już prawie zasypiałam, usłyszałam przy uchu jego cichy głos:

— Tęskniłem za zasypianiem z tobą, trzymając cię w swoich ramionach.

~~~

w końcu po miesiącu udało mi się skończyć dla was rozdział. przepraszam, że przez tak długi czas go nie było, ale totalnie nie miałam czasu ani weny:/

uważacie, że maddie dobrze postąpiła wybaczając Brandonowi?

myślicie, że naprawdę żałuje tego co zrobił?

mam nadzieje, że rozdział wam się podobał!

twitter, ig, tiktok: wiksa_watt

do następnego, słoneczka!!

Continue Reading

You'll Also Like

354K 2.2K 6
Gwyneth Seale była niesamowicie żywym i ciekawym świata dzieckiem. Wszędzie było jej pełno. Uwielbiała odkrywać nowe rzeczy, nawet jeśli to oznaczało...
6.5M 229K 31
Ona go nienawidzi i chce zapomnieć, ale on robi wszystko, aby ją odzyskać. Czy na pewno uda jej się o wszystkim zapomnieć? Czy zapomni o uczuciu, któ...
697K 19.2K 45
*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów...
53.1K 3.8K 25
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...