Gdy nastanie jutro Tom 1

Por lawendaa_

272K 5.8K 2.2K

I część dylogii Jutro ~Błagam, pozwól mi przejść przez ogromne wrota i zapomnieć o wszystkich krzywdach, któr... Mais

Playlista
Dedykacja od serca i z sercem
Prolog
1. Kłamstwo i prawda.
2. Pomocna dłoń.
3. Wszystko.
4. Rozjaśnione niebo.
5. Zawsze słuchaj.
6. Rzeczywisty koszmar.
7. Szacunek.
8. W nocy wszystko staje się lepsze.
9. Nie wiesz ile o mnie nie wiesz.
10. Nie umiem zapominać.
11. Była słońcem. Dla mnie.
12. Kapcie króliczki i pan parówka.
13. Pamiątkowe zdjęcie.
14. Makaron.
15. Cel?
17. Dwie paczki żelek.
18. Cholerny uśmiech i spokój deszczu.
19. Ten uśmiech. Jego uśmiech.
20. Czułe miejsce.
21. Myślał, że odpuściłam.
22. Słowa mają ogromną moc.
23. Nikt nigdy.
24. Zawsze kończy się to, co się zaczyna.
25. Dylan Williams po raz pierwszy wyglądał krucho.
26. Pomożesz mi z bólem?
27. Piękny, tak jak ty.
28. Przeszłość zazwyczaj jest okropna.
29. Woda.
30. Na zawsze i na każde kolejne jutro.
31. O tobie nie da się zapomnieć.
32. Przed faktem dokonanym.
33. Najbardziej zaśmiecony ocean.
34. Niewypowiedziane myśli o Ily.
35. Sztywniak i Różyczka powracają z ciemnością.
36. Okrutne okrucieństwo świata.
37. Najlepsze i jednocześnie...
38. Przystojny chłopiec i początek Wivans.
39. Szczerość aż do bólu serca.
40. Czy to prawda? D.N.W.
41. Czy to prawda? E.M.E.
42. Koszmar. E.M.E.
43. Przekonanie. D.N.W.

16. Niebo pełne gwiazd.

6.7K 158 84
Por lawendaa_

Niedziela,
24 listopada 2019r.

Perspektywa Dylana

Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Opłukałem się pod prysznicem, mocząc włosy. Umyłem zęby, poczochrałem ręcznikiem włosy. Rzuciłem spodenki od piżamy na łóżko i opuściłem pokój.

- Dzień dobry. - powiedziałem, kiedy w salonie zastałem matkę Evans.

- Cześć Dylan, mógłbyś na chwilę?- zapytała, wskazując wzrokiem na kanapę.

W myślach przewróciłem oczami.
Usiadłem naprzeciwko niej i wygodnie się ułożyłem.

- Dobrze dogadujecie się z Emily? - dopytała Sophie.

- Dobrze. - odpowiedziałem sam nie wiedząc jaka jest prawda.

- Wkurza cię trochę? Wiem jaka może być. - zaśmiała się kobieta. Pokręciłem głową niepewnie.

Kurewsko mnie wkurwiała.

- Tylko o to chciałam cię zapytać. - uśmiechnęła się lekko.

Bez słowa wstałem i poszedłem do kuchni. Zabrałem się za przygotowywanie posiłku.

- Cześć mamo. - usłyszałem głos dziewczyny.

- Cześć córcia. - odpowiedziała jej kobieta.

- Weź się przesuń. - Emily szturchnęła mnie w ramię, na co parsknąłem.

- Ciebie też miło widzieć. - odezwałem się.

- A ciebie nie. - odrzekła włączając czajnik. Oparła się pośladkami o kant blatu, założyła ramiona pod piersi. - Jestem miła, dlatego zapytam się czy chcesz herbaty.

Pokręciłem głową na nie.

- Codziennie je jesz. - wskazałem na tosty które wyjęła na talerz.

- Jem je od... - zamyśliła się. - Około dwóch lat praktycznie codziennie. - zaśmiała się krótko.

Usiadłem obok niej przy wyspie. Zabrałem się za sałatkę. Z naszych pleców wyłoniła się kobieta, zajrzała do lodówki, a potem przeniosła swój wzrok na nas trzaskając drzwiczkami.

- Chcecie coś ze sklepu?

- Ja chcę moje żelki, jeśli będą. - uśmiechnęła się promiennie Emily.

Czemu do mnie się tak ładnie nie uśmiecha?

- Przypomnij mi jakie. - drażniła się z nią mama.

- Te które są z sokiem owocowym i mlekiem. - odpowiedziała. Sophie pokiwała głową i zniknęła za ścianą. Po chwili główne drzwi trzasnęły.

- Wiesz może czy Luke i Lucy się spotykają? - zapytała w pewnym momencie dziewczyna.

- Podobno to nie są randki. - odparłem.

- Od kiedy? - uniosła brew, kończąc swojego tosta.

- Nie wypytuj mnie. Wypytaj swoją przyjaciółkę. - powiedziałem.
Na twarzy Emily pojawił się grymas niezadowolenia.

•••

Poniedziałek,
25 listopada 2019r.

Usiadłam na parapecie przy oknie po trzeciej lekcji. Cameron poszedł do toalety, a Lucy musiała pójść do nauczycielki aby wstawiła jej ocenę wyższą ponieważ zabrakło jej do niej pół punktu. Bardzo dużo razy miałam taką sytuacje, najgorsze co może być.

Popatrzyłam na powiadomienia na moim telefonie. Ktoś zaprosił mnie do znajomych. Jackson Jones. Nie znam chłopaka, więc odrzuciłam jego zaproszenie i zaczęłam przeglądać bzdety w internecie.

- Cześć.

Podniosłam głowę do góry. W moją stronę szedł jakiś chłopak o brązowych włosach. Rozglądnęłam się wokół, bo może mówił do kogoś innego.

- Do ciebie mówię. - powiedział wpatrując się we mnie, uśmiechnął się łobuzersko.

- Nie znam cię. - powróciłam wzrokiem do telefonu, ignorując nieznajomego.

- To dlatego nie przyjęłaś zaproszenia do znajomych?

Zatrzymałam palec nad wyświetlaczem. Zrozumiałam dlaczego do mnie podszedł. To ten Jackson Jones.

- Kojarzę cię skądś, ale nadal cię nie znam. - prychnęłam chowając telefon do kieszeni spodni. Dopiero jak na niego spojrzałam, zobaczyłam jak blisko był. Minimalnie przekraczał moją strefę komfortu.

- Tańczyliśmy razem na osiemnastce Davisa. - powiedział, na co się perfidnie zaśmiałam. Tańczyłam z jakimś Adrianem, a tak to tańczyłam z osobami, które znam.

- Nie uda ci się mnie oszukać. - rzekłam. Chłopak przybliżył się do mnie, dlatego szybko się znów odezwałam. - Coś jeszcze?

- Podobasz mi się. - wypalił szybko.

Jego nogi stykały się z moimi kolanami. Odsunęłam się przez co moje plecy w całości dotykały okna. Położył dłoń na moim kolanie, wzdrygnęłam się na ten nieprzyjemny dotyk. Jego dłoń krążyła po moim kolanie. Złapałam go za ramię, wbijając w nie swoje paznokcie.

- Odsuń się. - powiedziałam stanowczo, naglącym głosem.

Chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Pochylił się nade mną, obarczając mnie swoją obecnością. Jego ręka zaczęła się powoli ruszać z jednego miejsca. Moje ciało się trzęsło, nadal zaciskałam palce na jego ramieniu.

Sukowate wspomnienia.

Miałam już go kopnąć na tyle ile pozwalał mi strach, ale został gwałtownie ode mnie odepchnięty.
Wypuściłam powietrze drżąc. Obróciłam głowę w przeciwną stronę od Dylana, który wycelował ponownie pięścią w Jacksona. Jackson był przygwożdżony do ściany, a Dylan go przyciskał. Ten pierwszy nieudolnie bronił się przed ciosami.

Chaotycznie zabrałam swój plecak, zeskakując z parapetu i niemal zaczęłam biec. Słyszałam krzyki za sobą, ale się nie odwróciłam. Odganiałam koszmar mojego życia z głowy. Ile bym dała aby się tego pozbyć raz na zawsze. Ile bym dała żeby przynajmniej cofnąć czas, żeby to się nigdy nie wydarzyło kiedy byłam jedynie małym dzieckiem.

Miałam wyjść ze szkoły, kiedy obok mnie pojawił się zdyszany Dylan. Przystanęłam odwracając się do niego przodem. Wierzchnie części dłoni miał czerwone oraz lekko poharatane, małe stróżki krwi zaschły.

- Żyje? - zapytałam mając na myśli tamtego chłopaka. Skinął głową.

- Jedziemy do domu. - stwierdził stanowczym tonem, ruszając do przodu.

- Trzeba ci to opatrzyć. - powiedziałam głośno, doganiając go. Wskazałam ręką na jego dłonie.

- Nie potrzeba.

- Ja to zrobię. - zasugerowałam poważnym głosem. Dylan westchnął.

Wsiedliśmy do auta, wyjechaliśmy na ulice kierując się do domu.

- Znasz Jacksona czyli tego chłopaka? - zapytał.

- Nie. Skłamał, że tańczyliśmy razem na osiemnastce Max'a. - odrzekłam. - A ty go znasz?

- Można tak powiedzieć. - odpowiedział nieco tajemniczo.

Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem. Wysiedliśmy z samochodu i pokierowaliśmy się do drzwi. Rzuciłam niedbale buty na bok.

- Pójdę po pare rzeczy i ci opatrzę dłonie. Nawet się nie sprzeciwiaj. - powiedziałam trochę ostrzej niż zwykle.
Poszłam do swojej łazienki w pokoju. Wzięłam kilka potrzebnych rzeczy i wróciłam do salonu. Położyłam wszystko na stoliku kawowym. Widziałam kątem oka jak brunet się przypatrywał. Z kuchni wzięłam małą miskę i wlałam do niej letniej wody. Wróciłam do Dylana, a miskę położyłam na blacie. Wzięłam do ręki mały ręcznik i zamoczyłam trochę jego materiału w wodzie. Usiadłam obok jego osoby, krzyżując nogi na kanapie. Wzięłam męską dłoń w lekki uścisk i ułożyłam na swoim kolanie. Delikatnie ścierałam krew z wierzchu dłoni.

- Dzięki. - szepnęłam nagle, nie zerknęłam na jego twarz.

Osuszyłam skórę i zabrałam się za drugą rękę.

- I nic nie powiesz? - zapytałam i spojrzałam w jego jak ocean oczy. W myślach się uśmiechnęłam.

- Nie. - odpowiedział krótko.

Na wacik nałożyłam wodę utlenioną. Miał rany, ale małe, jednak wolałam być pewna. Przycisnęłam ostrożnie wacik do małych ran. Nie potrzeba było zaklejać plastra, lecz chciałam go podrażnić.

Zabrałam ze swojej kosmetyczki, którą również przyniosłam na dół, plaster w Hello Kitty. Odsunęłam się, aby nie widział co wyciągnęłam. Wstałam na równe nogi z przygotowanym plastrem któremu odkleiłam skrzydełka. Stanęłam przed nim, brunet zmarszczył brwi, ale gdy zauważył co trzymam chciał się odsunąć.

- Ej! - podniosłam głos jak nie dał mi zrobić tego co chciałam.

- Zwariowałaś chyba. - rzucił oskarżycielsko.

- Przecież nic nie zrobiłam! Patrz, pokaże ci coś. - podeszłam go jak dziecko i zadziałało. Prędko nakleiłam plaster na prawą dłoń, zadowolona z siebie chciałam się odsunąć, ale mi nie pozwolił. Zatrzymał mnie umieszczając dłonie na moich biodrach. Umieściłam spojrzenie konkretnie w jego oczach, posyłając mu nieme pytanie.

- Nie odkleisz tego. - uśmiechnęłam się perfidnie, ale też trochę głupio. - Wygrałam. - założyłam ramiona pod piersi, z dołu cały czas się we mnie wpatrywał.

- Zobaczymy.

•••

Odrabiałam prace domowe z tych przedmiotów które dzisiaj miałam w szkole, kiedy ktoś zapukał do drzwi od mojej sypialni.

- Proszę. - powiedziałam cicho, ale tak żeby było mnie słychać.

Drzwi się otworzyły i po czym zamknęły. Odwróciłam się na krześle, bokiem do chłopaka. Opierał się szarmancko o drzwi z lekko znudzonym wyrazem twarzy. Odbił się od drewnianej płachty, aby zajrzeć mi przez ramię.

- Niedługo jedziemy.

Zmarszczyłam zdezorientowana brwi, spoglądając na jego boczny profil.

- Gdzie niby? - prychnęłam.

- Zobaczysz. Lepiej się ciepło ubierz. - odpowiedział jedynie i opuścił pokój.

Byłam zbyt ciekawska aby z nim nie pojechać. Dlatego wrzuciłam zeszyt i książkę z powrotem do plecaka. W garderobie przebrałam się w czarne dresy oraz w szarą bluzę z kapturem. Do kieszeni dresów włożyłam telefon i ją zapięłam. Opuściłam pokój, zamykając za sobą drzwi. Zdążyłam przejść do korytarza na dole, kiedy za mną rozległy się kroki. Podniosłam głowę do góry, zakładając buty. Dylan również ubrał czarną bluzę z kapturem i szare dresy.

Kurwa.

Miał ubrane szare dresy.

Po chwili wyszliśmy z domu.
Podeszliśmy do jego samochodu i wsiedliśmy do środka. Chłopak odpalił silnik, uprzednio otwierając bramę, wyjechał na ulicę. Kierował się w jakimś kierunku. W samochodzie leciała cicha muzyka. Zerknęłam na niego, jego postawa była rozluźniona. Miał beznamiętny wyraz twarzy. ale jednocześnie kojący. Swój wzrok znowu przeniosłam na drogę przed nami.

- Ile jeszcze? - zapytałam znudzona.

- Chwila.

Ta chwila trwała dziesięć minut.

Dookoła nas praktycznie nic nie było. Było trochę drzew za którymi coś się znajdowało, ale nie mogłam dostrzec co. Dylan zaparkował blisko ulicy i zgasił silnik.

- Porwałeś mnie? - zapytałam śmiertelnie poważnie.

- Tak, zostawię cię w tym jebanym lesie który nawet nie jest lasem. - parsknął śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową.

Wysiadł z auta, powtórzyłam czynność po nim. Było już dosyć ciemno na dworze. Stanęłam obok niego, zaczął iść wgłąb lasku. Dorównałam mu kroku. Nie wiedziałam gdzie szliśmy.

- Po co tu jesteśmy? - spytałam, bo było mi trochę zimno. Spojrzał na mnie i powiedział.

- Po to. - złapał mnie za ramiona, po czym odwrócił.

Zaniemówiłam. Przede mną było przepiękne ciemne niebo i gwiazdy. Cudne i urocze gwiazdki, które uwielbiam. Na mojej twarzy wykwitł duży uśmiech. Nic innego się teraz nie liczyło. Patrzyłam tylko na krajobraz przede mną. Byliśmy na polanie, była ona zadbana, tak jakby ktoś właśnie o nią dbał. Przeniosłam wzrok z powrotem na niebo. Trwaliśmy w ciszy, która niezbyt mi przeszkadzała. Niebo było takie spokojne i beztroskie. Takie które zawsze bym chciała widzieć. Piękne.

- Skąd wiedziałeś? - zapytałam nie odrywając wzroku od widoku.

- Czasami widziałem jak oglądasz gwiazdy z balkonu.

- Podglądałeś mnie? - oskarżyłam go. Obróciłam głowę w bok gdzie stał.
Musiałam zadrzeć podbródek nieznacznie do góry, aby spojrzeć mu w twarz. Jednak nie dostałam odpowiedzi.

Przez świecące gwiazdy mogłam dostrzec jego rysy twarzy i błyszczące oczy, które wpatrywały się w górę.
Niespodziewanie usiadł na trawie, panowała mała rosa. Ręce ułożył za sobą, przetrzymywał się nimi. Spojrzał na mnie z dołu i wskazał na miejsce obok siebie. Kucnęłam bliżej niego i usiadłam tuż obok. Aby było mi wygodniej, oparłam głowę o jego ramię.

Wpatrywaliśmy się w gwiazdy jeszcze przez dobre kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt minut. Później pojechaliśmy do domu i położyliśmy się spać.

Razem,

Ale tylko w moim śnie.

==========================

Hejj! Zostawcie coś po sobie, będzie mi miło<33

Zapraszam na mojego TikToka oraz Twittera: _Lawendaa_

Do następnego,
Buziaki

Continuar a ler

Também vai Gostar

77.2K 5.5K 29
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
27.4K 697 55
"Bo za wiele razem przeszliśmy, bym mogła odejść zupełnie zapominając kim on był. Kim był dla mnie. Bo dla innych mógłby stać się nikim a dla mnie na...
2.5K 209 15
Pierwszy tom trylogii Fate: ON NIE ZAWAHA SIĘ PRZED NICZYM, ABY STAŁA SIĘ JEGO... Jake Carter od małego marzył o karierze sportowca. Całe jego życie...
Make You Forget Por aaglossa

Ficção Adolescente

85.7K 3.6K 42
Molly Bennet i Charlie Conley już w dzieciństwie byli nierozłączni, a ich przyjaźń wydawała się niezniszczalna. No właśnie. Wydawała się. Jak się oka...