(y)our history | jjk&pjm

By ohnotuagain

62.1K 6.5K 1.3K

Jimin marzył jedynie o odzyskaniu uznania swoich rodziców, a Jeongguk marzył by jego nowa sekretarka była kom... More

⧋ 1 ⧋
⧋ 2 ⧋
⧋ 3 ⧋
⧋ 4 ⧋
⧋ 5 ⧋
⧋ 6 ⧋
⧋ 8 ⧋
⧋ 9 ⧋
⧋ 10 ⧋
⧋ 11 ⧋
⧋ 12 ⧋
⧋ 13 ⧋
⧋ 14 ⧋
⧋ 15 ⧋
⧋ 16 ⧋
⧋ 17 ⧋
⧋ 18 ⧋
⧋ 19 ⧋
⧋ 20 ⧋
⧋ 21 ⧋
⧋ 22 ⧋
⧋ 23 ⧋
⧋ 24 ⧋
⧋ 25 ⧋
⧋ 26 ⧋
⧋ 27 ⧋
⧋ 28 ⧋
⧋ 29 ⧋
⧋ 30 ⧋
⧋ 31 ⧋
⧋ 32 ⧋
⧋ 33 ⧋
⧋ 34 ⧋
⧋ 35 ⧋
⧋ 36 ⧋
⧋ 37 ⧋
⧋ 38 ⧋
⧋ 39 ⧋
⧋ 40 ⧋
⧋ 41 ⧋
⧋ 42 ⧋
⧋ 43 ⧋
⧋ 44 ⧋
⧋ 45 ⧋
⧋ 46 ⧋
⧋ 47 ⧋
⧋ 48 ⧋
⧋ 49 ⧋
⧋ 50 ⧋

⧋ 7 ⧋

1.2K 139 22
By ohnotuagain

Jimin

Po alkoholu zmagałem się z jednym dość nieprzyjemnym problemem. Nie potrzebowałem wiele, żeby się upić i przy okazji, kiedy już nie do końca potrafiłem chodzić, stawałem się niezwykle lepki w stosunku do innych. Potrzebowałem uwagi i zainteresowania. Nie często zdarzało mi się, że miałem je od kogo uzyskać, ale skoro teraz byłem tu z panem Jeonem to oprócz tego, że był moim szefem, nie widziałem żadnych przeciwwskazań, by trochę go sobą pomęczyć. Wychodziło na to, że oboje mieliśmy już wesoło, bo albo cały czas się chichraliśmy, albo opowiadaliśmy sobie o rzeczach, których raczej nigdy nie poruszylibyśmy w pracy.

Od czarnowłosego dowiedziałem się, że to jedna z pierwszych "nie randek" od śmierci żony, o którą dotąd nie miałem odwagi zapytać, ale wraz z ilością wypitych szotów rosła moja pewność siebie i bezwstydność, więc w końcu wypytałem swojego szefa o wszystko, co mnie ciekawiło. Widziałem, że nie wprawiło go to w najlepszy humor, więc podsunąłem mu jeszcze jeden kieliszek, zaraz opierając się o jego ramię. Na kilka sekund zamknąłem oczy, ale kiedy wszystko zaczęło mi wirować, zorientowałem się, jak kiepski pomysł to był.

Obróciłem twarz w stronę starszego, uśmiechając się do niego szeroko, kiedy zorientowałem się, że się na mnie patrzy. Wykraczało to za działania typu szef–pracownik, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać, by nie sięgnąć dłonią do jego policzka. Miałem w tym momencie ochotę na naprawdę dużo. Włosy starszego kusiły mnie, żeby za nie pociągnąć, usta błyszczały od przed chwilą wypitego alkoholu, a wzrok miałem wrażenie, że wiercił we mnie dziury. Nagle zrobiło mi się niesamowicie ciepło.

Moja dłoń jakoś samoistnie powędrowała do tej jeonowej, przenosząc ją na swoje udo, nawet na moment nie spuszczając spojrzenia ze starszego. W pewnym momencie byliśmy na tyle blisko, że mogłem poczuć, jak jego oddech odbija się od mojej twarzy i praktycznie wszystkie komórki w moim ciele rwały się do tego, żeby pocałować mężczyznę. Przyciągnąć go jeszcze bliżej i scałować posmak słodkiego alkoholu z jego warg. I może faktycznie bym to zrobił, gdybym nagle nie wpadł na inny, świetny pomysł.

– Zatańczymy panie Jeon?

Może nie było to specjalnie kulturalne z mojej strony, ale nawet nie czekałem na jego odpowiedź, od razu łapiąc za jego dłoń i ciągnąc go w kierunku parkietu. Było naprawdę tłoczno. Specjalnie mnie to nie dziwiło, bo jednak był piątek, a ta godzina raczej sprzyjała klientom. Przez tłok, ze starszym nie mieliśmy zbyt wiele miejsca, ale to mi specjalnie nie przeszkadzało. Dalej trzymałem dłoń mężczyzny, by nie zgubić go pośród tylu ludzi, nawet jeśli to było dość bezcelowe, skoro czułem przy sobie całe jego ciało. Muzyka była na tyle głośna, że nawet jeśli mężczyzna cokolwiek by do mnie mówił i tak niczego bym nie usłyszał, ale to też nie było dla mnie specjalnie ważne.

Buzowało mi w głowie. Alkohol, który wypiłem, niesamowicie na mnie działał. Miałem wrażenie, że całe moje ciało stoi w płomieniach, ale jeszcze nie potrafiłem rozgryźć, czy to przez wypite wcześniej shoty, czy może przez bliskość pewnego przystojnego bruneta, który mimo ścisku chyba jednak starał się trzymać dystans. To nie do końca podobało się atencyjnej stronie mnie. Bardzo szybko odwróciłem się w stronę mężczyzny, puszczając jego rękę, żeby zarzucić tę swoją na jego szyję, zbliżając się do jego ucha.

– Nie ugryzę cię, hyung.– zaśmiałem się krótko, sięgając po jego rękę, żeby ułożyć ją na swoim biodrze. Czasem bardzo nienawidziłem alkoholu za to, ile pewności siebie mi dodawał. – Chyba że ładnie poprosisz.

– Jimin... Jestem twoim szefem.

– Naprawdę? A ja myślałem, że jesteśmy po godzinach. Czysto teoretycznie, teraz ja jestem tylko Jiminem, a ty tylko Jeonggukiem, czemu z tego nie skorzystać? Po prostu ze mną zatańcz.

Jeśli po tej nocy nie zostanę zwolniony, będę w naprawdę ciężkim szoku– pomyślałem.

Z drugiej strony, z tego co się dowiedziałem i sam się domyśliłem, mojemu szefowi naprawdę przydałaby się chwila przyjemności. Szczególnie, że wiedziałem, że jego grafik nie zawiera żadnych rozrywek, oprócz obiadów z ludźmi, za którymi pan Jeon nie przepadał. Chwila oderwania się od rutyny miała mu służyć i nie chciałem, żeby w tej chwili cokolwiek oprócz dobrej zabawy i może mnie zaprzątało jego głowę. W skrajnych przypadkach mógłby pomyśleć o dzieciach, ale tylko na moment.

Jeongguk posłał mi lekki uśmiech, a ja zrozumiałem od razu, że zgadza się na moje warunki. Niezwykle mnie to satysfakcjonowało. Tańczyliśmy dość długo, czasem mogąc na siebie patrzeć, czasem porywając do tańca inne osoby, co nie podobało mi się aż tak. Zdarzyło nam się też przekrzykiwać przez głośną muzykę i śpiewających ludzi, ale raczej bez skutku, bo ani razu nie usłyszałem, co dokładnie mówi do mnie pan Jeon. Mogłem jednak po nim zobaczyć, że całkiem dobrze się bawi, śpiewając razem z innymi i tańcząc. Zastanawiałem się, kiedy ostatnio był w klubie i mógł się wyszaleć tak, jak teraz. Kiedy nie było go tuż przy mnie, zerkałem co chwila w jego kierunku, chcąc mieć pewność, że nie odszedł zbyt daleko lub że ktoś nie próbuje mi go wykraść. Co prawda nie byliśmy na randce, a przynajmniej planowo, aczkolwiek nie zmieniało to faktu, że to mnie powinien poświęcać najwięcej uwagi.

Kiedy więc podeszła do niego śliczna brunetka z nogami do nieba, nie mogłem nie poczuć się odrobinę zazdrosny, co w połączeniu z alkoholem nie było specjalnie bezpiecznym miksem. Porzuciłem swoje dotychczasowe towarzystwo, przedzierając się przez tłum, by w końcu dotrzeć do czarnowłosego, uczepiając się jego ramienia. Nie spodobało się to natomiast nowej koleżance mojego szefa, która posłała mi dość nieprzyjemne spojrzenie, które ja od razu zignorowałem, stając na palcach, by dosięgnąć do ucha starszego.

Dziś i tak pozwoliłem sobie na za dużo, więc darowałem sobie teksty nie na miejscu, jedynie prosząc, by ten poszedł się ze mną napić, bo zaschło mi już w gardle.

Ku mojej uciesze, pan Jeon od razu kiwnął głową na znak zgody, razem ze mną odwracając się w stronę baru. Zanim odeszliśmy za daleko, spojrzałem przez ramię do tyłu, by wystawić język brunetce, która cały czas przyglądała się mojemu dzisiejszemu partnerowi.

– Nie chwaliłeś się, że masz takie powodzenie– zaśmiałem się, zerkając na delikatne wypieki na policzkach starszego. Na parkiecie było naprawdę duszno, dlatego zakładałem, że i ja jestem kompletnie czerwony na twarzy.

– Całe szczęście stoisz na straży.– Uśmiech starszego był zdecydowanie bardziej urokliwy, gdy pokazywał przy nim zęby. Potrafiłem zrozumieć, dlaczego dalej czułem na sobie bolesne spojrzenia pań, które wcześniej obrały sobie mojego szefa za cel. Cóż, byłem pierwszy.

– Oczywiście, że tak. To ze mną tu przyszedłeś, hyung. Nie dam ci wyjść z kimś innym. Nawet jeśli ten ktoś ma piękne włosy do pasa, nogi do nieba i jest ładniejszy ode mnie – odpowiedziałem całkowicie poważnie. Uśmiech starszego jakby poszerzył się, a ja nie mogłem się napatrzeć.

Udało nam się w końcu dostać do baru, gdzie zamówiłem nam jeszcze kilka shotów. Robiło się już naprawdę późno i chociaż nie chciałem jeszcze kończyć naszej "nie randki" to wiedziałem, że rano czekają na mnie obowiązki. Poza tym moje nogi cierpiały katusze po spędzeniu takiego czasu pośród ludzi, których nie do końca interesuje, czy nadepną cię, czy nie. Można powiedzieć, że moje stopy były całkowicie zmasakrowane. Ale to, co dostawałem w zamian, całkiem mnie satysfakcjonowało.

Kieliszki, które dostaliśmy, były naprawdę wielkie, więc kiedy wypijaliśmy równocześnie ich zawartość, całkiem się oblałem. Nie tylko moja koszula była mokra od niebieskiego płynu, ale ściekał on także po mojej szyi i brodzie. Prawdę mówiąc, więcej wylałem, niżeli wypiłem. Pan Jeon natomiast na ten widok po prostu się zaśmiał, kiedy ja rozpaczałem nad tym, że zrujnowałem swoją koszulę. Byłem tak skupiony na niebieskiej plamie, że nawet nie zauważyłem, kiedy mężczyzna podszedł do mnie bliżej, unosząc do góry mój podbródek. Automatycznie zrobiłem się cały czerwony, kiedy poczułem, jak palcami ściera zasychającą na mojej szyi strużkę alkoholu. Nagle straciłem całą pewność siebie. Czarnowłosy wyglądał na takiego skupionego, przesuwając palcami od mojej grdyki, aż do ust, na które lekko nacisnął. Moim pierwszym odruchem było uchylenie warg, drugim zamknięcie oczu, kiedy poczułem, jak blisko mnie jest twarz mężczyzny. Znów mogłem poczuć na sobie jego oddech, jego palący wzrok i pokusę, której nie sposób się oprzeć.

Nie myślałem zbyt wiele. Byłem gotowy na pocałunek, ale on nigdy nie nadszedł. Wokół siebie znów poczułem chłód, a kiedy otworzyłem oczy, starszy trzymał telefon przy uchu i wyglądał na nieusatysfakcjonowanego. Mogłem go zrozumieć. Nie odsuwając telefonu od ucha, pan Jeon pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Spodziewałem się, że w hałasie nie jest w stanie nic usłyszeć, dlatego wcale mu się nie opierałem.

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, a nocne powietrze uderzyło w nas obu, oddaliłem się od starszego, niekoniecznie chcąc podsłuchiwać jego rozmowę, nie wiedząc, jak prywatna mogła być. Kręciło mi się w głowie i było mi zimno, więc objąłem się ramionami, opierając się o ścianę klubu. Po kilku minutach czarnowłosy odwrócił się do mnie, posyłając mi przepraszające spojrzenie.

– Wybacz... chodzi o dzieci. Muszę wracać.

Nie powiedziałbym, że byłem zadowolony z jego słów, ale wiedziałem, że też powinienem już wracać. Pokiwałem głową na znak zgody. I tak spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Nie powinienem być chciwy, a jednak miałem nadzieję, że jeszcze wrócimy do tego, co robiliśmy przed momentem. Zagryzłem lekko dolną wargę.

– W porządku, hyung. I tak robi się późno, oboje powinniśmy już wracać – uśmiechnąłem się lekko, nie do końca wiedząc, jak powinienem się z nim pożegnać. Było mi zbyt głupio, żeby go przytulić, podanie dłoni wydawało mi się najgorszym możliwym pomysłem, a nic innego nie mogłem wymyślić.

Speszyłem się, zaciskając palce na rękawach swojej koszuli, po lekkim ukłonieniu się i życzeniu dobrej nocy zwyczajnie uciekając do jednej ze stojących pod lokalem taksówek. Już wyobrażałem sobie nasze spotkanie w pracy. Poważny i skupiony na obowiązkach pan Jeon i czerwony jak burak ja, chodzący za nim krok w krok. Zapowiadało się świetnie.



Jeongguk

Skłamałbym mówiąc, że nie odczułem libacji z Jiminem następnego dnia. Dzieci na szczęście okazały się łaskawe, więc sobotę spędziliśmy leniwie w domu, dopiero w niedzielę wychodząc zobaczyć się z dziadkami, czy przejść się do kina na nową bajkę. Wiedziałem, że wyjście w piątkowy wieczór nie było niczym złym, ale podświadomie miałem do siebie o to pretensje, szczególnie, że Hoseok zadzwonił, gdy koło drugiej w nocy Woonwoo rozpłakał się na cały regulator. Coś musiało mu się śnić, a kiedy zamiast taty zobaczył wujka, popadał w jeszcze większą rozpacz, więc postanowiłem wrócić do domu, choć bawiłem się zaskakująco dobrze.

Może nawet troszeczkę za dobrze.

W każdym razie niezręcznie czułem się w poniedziałek, kiedy jeździłem z Jiminem w tę i we w tę po mieście, zaliczając po kolei wszystkie punkty grafiku. Już nie było "hyung" tylko "panie Jeon", a taniec i kolejne drinki zamieniły się na modły nad papierami i mocną kawę. Zamiast odważnej koszuli, Jimin miał zwykłą białą, a ja krawat i wory pod oczami.

Sam Jimin chyba też nie czuł się do końca komfortowo. W piątek wypiliśmy odrobinę za dużo. Taniec może nie był szczególnie wyzywający, ale nadal pamiętałem te przypadkowe ruchy, czy dotyk. Ja sam przecież nie odpuściłem okazji, by dotknąć jego ust, gdy oblał się niebiesko zabarwionym drinkiem.

Nie wiem, jak skończyłby się wieczór, gdyby Hoseok nie zadzwonił, że Woonie zalewa się łzami. Wstydem było się przyznać, że trochę żałowałem, że mój syn wybrał akurat tamten moment. Zupełnie jakby chciał zbawić ojca od popełnienia bardzo przyjemnego grzechu nieprofesjonalizmu.

– Pan Kong prosił, by jutro się pan z nim spotkał w sprawie ustawy o suplementach – usłyszałem, gdy Jimin przekroczył próg gabinetu po odbębnieniu wszystkich dzisiejszych konferencji. Na zegarku wybijała czwarta. Sekretarz kończył pracę. – Umówiłem więc pana na piątą w kawiarni.

– Wcześniej nie dało rady?

– Ma pan napięty grafik, a sekretarka pana Konga nie chciała współpracować – zaśmiał się lekko chłopak i poprawił włosy za ucho. Wtedy przypomniałem sobie o naszej rozmowie z klubu.

– Jednak zostawiasz blond?

– Słucham?

– Mówiłeś, że musisz iść do fryzjera.

– To było zanim usłyszałem wycenę naprawy samochodu – odparł, starając się zamaskować rozczarowanie lekkim, nerwowym uśmiechem. – Nowy silnik kosztuje odrobinę za dużo.

– Za delegację do Indii dostaniesz premię.

– Wiem – odparł, siadając na kanapie zrezygnowany. Sam wstałem od biurka, by usiąść koło niego. – Ale podnieśli w tym semestrze czesne na studia i muszę się poważnie zastanowić nad tym samochodem. Chyba będę musiał oddać go gdzieś na części i kupić coś bardziej ekonomicznego.

– Tata mocno się wściekł?

Jimin westchnął i jak zwykle, gdy zaczynał się temat jego taty, posmutniał.

– Trochę. Nie dociera do niego, że to nie moja wina i, że stare samochody lubią się psuć.

– Mam nadzieję, że przez to nie masz w domu jakiejś gęstej atmosfery.

– Szczerze mówiąc to jest napięta, jak nigdy.

– To może zamiast w domu, zjesz kolację ze mną?

Jimin nie krył zdziwienia, a ja zapomniałem, że najpierw należy pomyśleć, a potem dopiero się odezwać. Nie przemyślałem sprawy, ale było za późno, żeby się wycofać.

– Somi ucieszy się na twój widok, bo zdążyła cię polubić. Zamówimy coś. Co ty na to?

Widziałem, że przez chwilę się wahał, ale ostatecznie kiwnął głową na znak zgody, przez co spadł mi kamień z serca. Teraz musiałem tylko wymyślić, jak wytłumaczę szybsze wyjście z pracy i tak już zbytnio zainteresowanemu Hoseokowi. Po zmianie mieliśmy skoczyć na kawę. Odwołanie jej zrodzi w jego zbereźnym umyśle spekulacje, ale musiałem zaryzykować. Ostatecznie przecież nic złego nie robiłem. O ile drinkowanie, a później zapraszanie na kolację swojego pracownika nie było niczym dziwnym.

Wystukałem więc szybkiego SMS–a, że coś mi wypadło i spotkamy się jutro, a potem zamknąłem biuro i wyszedłem z Jiminem z budynku firmy. Po drodze jak na złość, minęliśmy wszystkie trzy plotkary, które na recepcji zamiast pracować, ciągle tylko klekotały jak najęte. Nie miałem zamiaru się nimi przejmować, ale Jimin poruszył ich temat, gdy tylko wsiedliśmy do mojego samochodu.

– Podziwiam, że ma pan siłę je znosić. Nic ich nie interesuje poza czyimś życiem. Szczególnie upodobały sobie pańskie.

– Aż tak?

– Trudno się dziwić. Szef to chyba zawsze temat numer jeden, a poza tym... gapią się.

– Na mnie?

– No oczywiście – zaśmiał się, ale chyba średnio bawił go temat trzech żmii z recepcji. – Chyba nie wolno mi tego mówić, ale... no ma pan powodzenie wśród pracownic.

Pracowników też? - pomyślałem, ale na szczęście ugryzłem się w język. Nie mogłem być taki oczywisty. Jimin był ładnym, młodym chłopakiem, więc mimowolnie zatrzymywałem na dłużej na nim wzrok. Czym innym było to, że on czasami zatrzymywał swój na mnie. Nie chciałem stawiać go w niezręcznej sytuacji. Gdybym wtedy w klubie zrobił coś więcej, niż dotknięcie jego ust, czy policzka, odmowa byłaby trudna ze względu na naszą pozycję w pracy. Może bałby się powiedzieć głośno "nie", właśnie przez to, że jestem jego szefem? Nie chciałem wykorzystywać swojej przewagi, ale coraz trudniej było mi być wobec niego obojętnym. Kurwa, jechałem z nim właśnie do własnego domu. Kolacja z dziećmi? Co za debilny pomysł... Co zrobię, jak Somi zapyta, z jakiej okazji dziś mamy gościa? Córeczko, tata po prostu upodobał sobie nieprzyzwoite gapienie się na dupę sekretarki, a poza tym to chciał być miły. Czasami powinienem strzelić sobie w czoło z gumowego pistoletu Wooniego. Tak dla zasady.

Somi ucieszyła się na widok Jimina bardziej, niż na widok mnie, ale Woonwoo pozostał przestraszony i małomówny. Zamówiliśmy pizzę, bo właśnie na to nalegała moja córka, a potem solidarnie zagraliśmy z nią w jakąś planszówkę z zoombiakami. Popołudnie zamieniło się w wieczór, wieczór powoli chylił się ku nocy i nim się spostrzegłem, wybiła dziesiąta. Wykąpałem syna, podczas gdy Somi grała na konsoli w jakąś przygotówkę, zachęcając Jimina do zabawy w cheerleaderowanie.

– So, czas już na ciebie – powiedziałem od razu po powrocie do salonu. Mała nie marudziła, ale chyba tylko dlatego, że sama była już śpiąca. Objęła Jimina, jakby nie był dorosłym facetem tylko jednym z jej szkolnych kolegów, rzuciła się na mnie, chcąc dać mi całusa i uciekła do pokoju, nim zorientowałem się, że wykorzystała sytuację, by nie myć dzisiaj zębów.

– Na mnie chyba też już pora. Nie chciałem się tak zasiedzieć i zabierać panu czasu.

– Przestań, przecież sam cię zaprosiłem.

– Dziękuję za pizzę. Zapamiętam nazwę pizzerii, bo była serio pyszna.

– Możesz wpadać na nią częściej – odparłem, zanim zdążyłem pomyśleć o jakimkolwiek takcie. – Somi będzie się cieszyć.

– Może pana syn się do mnie kiedyś przekona.

– Jest aniołem, ale do towarzyskich nie należy.

– Też był pan takim dzieckiem? Takim nieśmiałym?

– Podobno tak.

– Kto by pomyślał? – zaśmiał się lekko, stając w przedpokoju tuż obok drzwi. – Parząc na pana teraz, nie powiedziałbym, że mógł pan być takim wstydliwym brzdącem. Bardziej stawałbym na podobieństwo do Somi.

– Ty na pewno byłeś bardzo nieśmiałym kilkulatkiem.

– Skąd ta pewność?

– Teraz też jesteś raczej skryty.

– Niech pan pamięta, że to ja pierwszy zaprosiłem pana na randkę.

– To jednak była randka?

Jimina policzki zapłonęły czerwienią. Wychodziło na to, że nie tylko ja nie umiałem gryźć się w język, kiedy trzeba.

– Teraz... myślę, że tak – odparł po chwili zastanowienia, ale widziałem, że wiele go to kosztowało. Domyślałem się, co czuje. Moje serce też biło odrobinę szybciej, niż powinno. – Ale gdy pana zapraszałem to tak o tym nie myślałem.

– W takim razie chyba się nie liczy. A to znaczy, że musisz zaprosić mnie jeszcze raz.

Zaśmiał się uroczo, a róż nie zniknął z jego twarzy.

– W piątek wylatujemy do Indii – odparł.

– A to ciekawe. Jeszcze nigdy nie byłem na randce w Indiach – powiedziałem, więc znów się roześmiał lekko.

– Nie chciałbym być niegrzeczny, ale taksówka już na mnie czeka – odparł i posłał mi oczko, więc pomyślałem, że może jednak nie jest wcale taki nieśmiały. – Do jutra, panie Jeon. 

Continue Reading

You'll Also Like

9.6K 473 24
Jungkook - 19 letni bogaty chłopak, ma wszystko. Przypadkiem spotyka Jimina i proponuje mu pewien układ. Jimin - 22 letni biedny mężczyzna, który wy...
27.2K 3.4K 25
''Silence'' to ośrodek dla młodych ludzi z chorobami psychicznymi. W takim miejscu znajduje się nowy podopieczny o imieniu Jungkook. Chłopak jest bar...
107K 9.9K 34
Park Jimin pochodzi z bogatej rodziny i nie przejmuje się za bardzo szkołą. Lubi spędzać czas grając w gry oraz dobrze się bawiąc. Pomimo tego, że ma...
32K 2.6K 16
♡ Little do you know I know you're hurt while I'm sound asleep Little do you know All my mistakes are slowly drowning me Little do you know I'm tryin...