𝙻𝚒𝚔𝚎 𝚏𝚛𝚘𝚖 𝚑𝚎𝚛𝚎 𝚝...

Od _pisarzyna_

126 16 20

Gry reputacja jest ważniejsza niż dobre chęci a świat stosuje swoją krzywą sprawiedliwość mogą dziać się różn... Více

2. anioły nie istnieją
3. oprawcy nie znikają
4. powroty nie są szczęśliwe

1. demony nie płaczą

55 5 19
Od _pisarzyna_

Gdyby wyobrazić sobie diabła, demona, istotę piekieł do głowy większości przyszedłby obraz małego człowieczka o czarnej jak smoła lub czerwonej jak najlepsze wino skórze, z charakterystycznym ogonem, rogami oraz z widłami w dłoni.
Gdy ktoś usłyszy, że do człowieka mówi się demon, wyobrazi sobie zapewne rosłego mężczyznę, o średniej (mówiąc lekko) urodzie, który emanuje agresją, a jego wygląd i wyraz twarzy budzi postrach.

Jednak Crowley nie zaliczał się do tych typów, może budził postrach, ale nie przez swój wygląd, a raczej fakt ciętego języka i używania rąk do rozwiązywania sytuacji, choć tak naprawdę nie chciał krzywdzić, ten rudy 17 latek był urodziwy wystarczająco by u niektórych osobników płci męskiej, zadeklarowanych jako hetero, zbudzić cień zwątpienia, z czego prywatnie śmiał się sam do siebie.
Ten chłopak był rudy, o przydługiej, niechlujnej fryzurze, miał naturalny uśmiech czarujący, którego nigdy nie pokazywał, wysoki i szczupły wystarczająco by niektórzy pomyśleli, że jest chory, ale wystarczająco silny, by załatwić prawie każdego, miał styl, którego po prostu nie można mu było odebrać, ubierał się w koszulki zespołów i skórzane kurtki, zawsze wyglądał wyjątkowo i przyjemnie dla oka.

Jedyne co szczególnie go wyróżniało to okulary przeciwsłoneczne, noszone o każdej porze roku, zawsze, przylegające do jego szczupłej twarzy, zasłaniające go też od boku by nikt nie mógł zobaczyć, co jest za nimi, a za czarną taflą kryła się jedyna realnie demoniczna rzecz, choć piękna w swym istnieniu to dziwna, złote oczy, w świetle słońca iskrzące się piękniej niż wszelkie kosztowności a w cieniu zyskujące fiołkową poświatę. To zdecydowanie wyjątkowa rzecz w osobie Anthony'ego Crowley'a którą jednak się nie dzielił z nikim.

Tego dnia było słonecznie, choć szkolnemu demonowi humor nie dopisywał, srebrny wisiorek skrzętnie chowany za koszulką AC/DC podskakiwał pod materiałem, mimo gorąca krążącego w powietrzu jak zawsze miał ręce zasłonięte rękawami kurtki, z neutralnym wyrazem twarzy przemierzał korytarz, by trafić do klasy.

Wkładając MP3 do kieszeni a jedną słuchawkę do ucha, zdobył się na pierwsze słowa tego dnia.

- witam wieczną dziewicę.

Złośliwy uśmieszek wkradł się na twarz wyższego, gdy dłoń lądowała z impetem na plecach osoby wywołanej.

- przestaniesz kiedyś, Crowley?!

Wycedził przez zęby Gabriel.

- w życiu mały, w życiu!

Demon obrócił się na pięcie i wkładając też drugą słuchawkę do ucha, szedł pewnie dalej w stronę sali tortur, sali matematyczno-fizycznej, kroki wystukiwane przez nowe wysokie trampki absolutnie nie zdradzały piosenki lecącej w tych małych cudach techniki.

Piosenki, z którą nastolatek się niezmiernie utożsamiał a ludzie, którzy uważają, że go znają, nigdy by tego nie powiązali.

Bo fakty są następujące

Choć Anthony jest osobą, wydawałoby się cudowną w swym postrachu, szanowaną, wyluzowaną o cudownym życiu.

To perfidne kłamstwo, maska przywdziewana każdego dnia, linia obrony, która symbolizują okulary, przez które nikt nigdy nie widział bólu i łez w jego oczach, bo demony nie płaczą, ostatecznie płaczą krwią, co w przypadku jego osoby też było po części prawdą.
Nikt by nie uwierzył, że gada do roślinek czy na dobranoc przytula się do poduszki, dla ludzi którzy uważają, że go znają, to nigdy nie będzie realne.

Drzwi sali tortur stanęły przed nim otworem, zdecydowanie matematyka nie była jego mocną stroną, raczej był humanistą i tego nie dało się oszukać, wysokie trampki stuknęły o drewnianą podłogę klasy.

- wasz król przybył szmaty!

Prychnął, sprawnie przebiegając przez klasę i wręcz wślizgując się do ławki na tyłach, czując dziesiątki oczu na sobie, skrycie sprawdził, czy wisiorek jest na swoim miejscu, jakoby chcąc wyciągnąć słuchawkę z ucha, założył nogę na nogę i rozejrzał się po klasie, została jeszcze chwila do lekcji, a w klasie było ciszej niż na korytarzu, trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie.

Złote oczy patrzyły po ludziach, kojarzył wszystkich, w końcu chodzili razem do klasy, ale jedna osoba była inna, przyciągnęła uwagę, była nowa.

ON był nowy, stosunkowo niski blondyn o kręconych włosach, w beżowej, workowatej bluzie z wyszytym kwiatkami na rękawach, między błękitnymi oczami a światem znajdowały się okulary w cienkich oprawkach. W jego uśmiechu czasem zakrywanego dłonią i śmiechu, który starał się powstrzymać, było coś prawdziwego, coś, czego Crowley zazdrościł, coś, dzięki czemu chciał podejść, spróbować porozmawiać, cokolwiek, nie zważać na to co myślą ludzie, jego zachowanie w towarzystwie po prostu było przyjemne, dla oka i dla ucha.

No właśnie, w towarzystwie, blondyn już, znalazł sobie towarzystwo przyjemne tak jak on, towarzystwo, które rudego demona nie lubiło.

Klasowa czarownica, Anathema, znana ze swojego estetycznego stylu, zadbanych brązowych włosów i zaklęć rzucanych w szkolnej toalecie.

Oraz przegryw przegrywów, Newton, znany z niczego, poza tym, że był gnębiony przez rudzielca oraz że Anathema jest jego dziewczyną
I przy okazji powodem, dla którego złotooki przestał go gnębić.

Crowley odwrócił wzrok i wyjął zniszczony licznymi wybuchami emocji, więc też spotkaniami ze ścianami, telefon chcąc zacząć przeglądać społecznościówki, jednak już chwilę później zadzwonił dzwonek, a nauczycielka przyszła idealnie z przeciągłym dźwiękiem.

- witam klaso.

Rozpoczęła z westchnieniem.

- dziś zaczynamy rozdział Planimetria, otwórzcie książki na stronie 126, przepiszcie pierwsze trzy definicje.

To będzie dobry dzień — pomyślał Crowley.

To nie będzie dobry dzień — pomyślał Crowley, patrząc się przepraszająco w niebieskie oczy za szkłami, jego okulary lekko opadły z oczu, zsuwając się po nosie.

Ucieknij, dam ci szansę.

Myślał I chciał jakoś to przekazać blondynowi, który na niego wpadł.

- Co ty sobie myślisz, uważaj, jak chodzisz śmieciu.

Dziesiątki oczu patrzyły na niego, ale tylko jedna osoba mogła zobaczyć jego oczy przepraszające i błagające o złe potraktowanie, ale niebieskooki nie chciał go skrzywdzić, obaj nie chcieli się skrzywdzić, lecz jednemu reputacja nie pozwalała na inne kroki.
Szczupłe dłonie wylądowały na beżowej bluzie.

- pytam się, co ty sobie kurwa myślisz!

Pociągną niższego do siebie wręcz z finezją i z gracją pospiesznie poprawiając przeciwsłoneczne okulary, które były bliskie opadnięcia.

- ja-ja... Przepraszam.

Zabolało po raz drugi.
W głowie gnieździły się myśli, których nie mógł powstrzymać, doprowadzające go do łez, miał godność, miał skrupuły, miał empatię, był po prostu człowiekiem, lecz nie mógł wyjść z roli.

- w dupie mam te nędzne przeprosiny kurwiu

Zabolało drugi raz, gdy popchną blondyna w ścianę, po której ten się zsunął, wierząc, że nic więcej go nie spotka, okulary spadły obok, a wzrok się odwrócił w oczekiwaniu, lecz buty o pięknym czarnym kolorze zdzieliły niewinnego w bok.
Raz, drugi
Trzeci

Zabolało po raz trzeci, gdy bez słowa, nie mogąc patrzeć na szklane łzy za przezroczystymi szkłami, odwrócił się i poszedł, nie bacząc na słowa z tyłu, na ludzi wokół i na ból w klatce piersiowej.

Poszedł przed siebie, mając nadzieję, że coś go za to spotka, gdy wyjdzie za próg szkoły.
Stawiał krok za krokiem, stukając o chodnik w złości i bólu, raz, drugi, trzeci, wziął do ręki MP3, może coś go potrąci? Jedno auto, drugie go przejedzie, a trzecie dobije.

Może policzy do trzech i coś się stanie? Coś, na co zasłużył, życie nigdy nie było dla niego sprawiedliwe, może choć raz się uda.
Więc raz
Dwa
Trzy

Osoba, która pisze scenariusz życia szkolnego demona, chyba lubi tę liczbę, bo chodzi za nim wszędzie, trzech oprawców, trzy rany, trzy auta
Trzech wrogów
Wrogów, którzy jak na zawołanie go dopadli, I teraz on wylądował pod ścianą, nawet się nie odezwali, dla nich to była zabawa, piękna i prosta zabawa roznosząca wokół najpiękniejszy czerwony kolor, kolorując nim dłonie, ubrania i ściany.

Chciał, to ma, prosił o to świat każdą myślą.

Jednak życie nigdy dla niego nie było sprawiedliwe, chłopak w szkole dostał parę razy w bok i raz walną o ścianę, a on?
Został potraktowany, jakby chcieli go wykończyć, plecy obtarły się od zsuwania się po ścianie i wpadania w nią, nos krwawił, jak i przecięta warga, poraniona dłoń i rana, która nigdy się nie zagoiła, każdą część jego ciała zostawiła gdzieś ślad w najpiękniejszym kolorze, gdy odwrócił głowę, by chociaż nie patrzeć w twarze ludzi, przez którymi nie potrafił się bronić, bo znali go, znali Crowley'a a nie szkolny terror, wyglądał jak martwy.

Krwista czerwień, to ulubiony kolor demona, nieprawdaż?

Zabolało trzy razy, niech nie boli więcej, a czerwień na ubraniach będzie tego zwieńczeniem, boli za dużo, boli za często, boli zbyt mocno.

Liczba trzy jest okropna.

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

70.8K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
24.4K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
69.3K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...