To tylko seks // Drarry

By Seya94

53.1K 1.8K 2K

Kiedy Harry i Draco spotykają się w najmniej spodziewanych okolicznościach i okazuje się to nie być totalną k... More

Rozdział 1 Pierwsze Spotkanie
Rozdział 2 Wieczór Kawalerski
Rozdział 3 Układ
Rozdział 4 Wesele
Rozdział 5 To Tajemnica, Więc Wszyscy Wiedzą
Rozdział 6 Jesteśmy Przyjaciółmi
Rozdział 7 Obiecanki Cacanki
Rozdział 9 Randka W Ciemno
Rozdział 10 Chandra
Rozdział 11 Noc Duchów Z Przyjacielem
Rozdział 12 I Ciebie Też, Bardzo
Rozdział 13 Od Wesela Do Wesela

Rozdział 8 Słodkich Snów

3.1K 125 101
By Seya94

Moi Drodzy, życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku! Niech ten rozdział umili Wam ostatnie godziny starego i pierwsze godziny nowego roku. :)
       
        
          
        
Odkąd Hagrid czternaście lat temu przyniósł Harryʼemu jego pierwszy tort urodzinowy, Gryfon naprawdę zaczął lubić dzień swoich urodzin. Wcześniej był on dla niego bardzo przykry. Dursleyowie mieli tradycję, aby jak najbardziej dobitnie pokazać Harryʼemu, że nie pamiętają o jego urodzinach. Byli w tym dniu wyjątkowo wredni, dawali mu do wykonania idiotyczne zadania (jak na przykład przecieranie z brudu liści kwiatów rosnących w ogrodzie) i w kółko rzucali niemiłymi uwagami o nim i jego rodzicach.

Więc Harry, dopóki nie spotkał Hagrida, nie znosił dnia swoich urodzin. Ale kiedy poszedł do Hogwartu i znalazł przyjaciół, ten dzień, nawet jeśli był okraszony przykrościami ze strony Dursleyów, mijał Harryʼemu z uśmiechem i myślą, że są ludzie, którym na nim zależy i którzy dobrze mu życzą.

Z okazji swoich dwudziestych piątych urodzin spodziewał się tego co zwykle. Kilku prezentów, kartek z miłymi życzeniami, być może niezapowiedzianych odwiedzin Rona i Hermiony. Dlatego z zaskoczenia cofnął się aż za próg salonu, kiedy bardzo liczna grupa jego przyjaciół i znajomych głośno krzyknęła „Niespodzianka!”, gdy tylko się tam pojawił. Na czele grupy stali oczywiście Ron i Hermiona, trzymając wielki tort z napisem „Sto lat!”. Kiedy Harry zdmuchnął świeczki, wszyscy zaczęli składać mu życzenia.

— Mam też prezent od Hagrida — powiedział Neville, kiedy on i Luna dali mu już swój prezent. — Bardzo chciał przyjść, ale wiesz, spędza lato we Francji...

— No tak — powiedział Harry, przypominając sobie burzliwy związek gajowego z Madame Maxime, który rozkwitał co roku w lato. — Tobie też wszystkiego najlepszego, Nev — życzył mu Harry, przypominając sobie, że to również dzień jego urodzin.

— Harry, Harry! — usłyszał za plecami głos dziecka, który zdecydowanie należał do Teddyʼego. Odwrócił się z szerokim uśmiechem, a chłopiec wpadł mu w ramiona. — Mam dla ciebie prezent. Sam zrobiłem! — Krzyknął chłopiec, podając mu własnoręcznie wykonaną kolorową laurkę.

— Jest piękna, Teddy, dziękuję — powiedział Harry, ze wzruszeniem patrząc na kartkę.

— Wszystkiego najlepszego, Harry — powiedziała Andromeda, wręczając mu ozdobną misę na owoce. Ta, którą miał, została jakiś czas temu przypadkowo stłuczona przez Teddyʼego – jeśli za przypadek można uznać rzucanie kaflem w salonie.

Wiele osób do niego podchodziło i wręczało mu wspaniałe prezenty. Ale najważniejsza dla Harryʼego była sama ich obecność. Nie spodziewał się jednak, że będzie aż tak szczęśliwy, a jego serce zaleje fala ciepła, kiedy wśród znajomych zobaczył Draco.

— Andromeda mówiła mojej matce, że zabierasz czasem Teddyʼego do kina — zaczął Draco. — To jest jakaś mugolska rzecz, dzięki której będziecie mogli oglądać ruchome gadające obrazki w domu — wyjaśnił, wręczając mu odtwarzacz DVD i kilka płyt z filmami animowanymi. Harry uśmiechnął się, ale nie wspomniał Draco, że do tego potrzebny jest jeszcze telewizor. — A to jest naprawdę bardzo stara i bardzo droga Ognista Whisky. Tylko błagam, nie upij się nią z byle powodu, zostaw ją na jakąś dobrą okazję. Najlepiej wypij ją ze mną.

Harry zaśmiał się radośnie. Draco potrafił zaskakiwać, ale to, że będzie chciał wypić podarowany przez siebie alkohol, było do przewidzenia.

— Naprawdę ci dziękuję — powiedział szczerze Harry.

Odłożył podarunki od Draco na stosik z innymi prezentami ułożony w kącie pokoju, a potem obaj poszli się napić i zjeść jakąś przekąskę. Salon Harryʼego nie był pokaźnych rozmiarów, a gości było sporo, więc przyjęcie urządzono w stylu standing party. W niby losowych miejscach ustawione były niewielkie pufy, na których można było chwilę odpocząć, a przed kominkiem stała kanapa, ale nie było wielkiego stołu, przy którym wszyscy mogliby usiąść. Pyszne jedzenie, jak Harry zdążył się domyślić, było zasługą Molly.

Harry starał się z każdym zamienić kilka słów. Niektórych osób już od dawna nie widział. Charlie zdobył nową bliznę, kiedy do Smoczej Kolonii przybył dorosły i bardzo agresywny smok. Jednak chłopak z uśmiechem na ustach opowiadał, w jaki sposób próbował go poskromić i co poszło nie tak, że ostatecznie skończył z blizną.

Dean i Seamus rozpływali się nad magiczną Australią. Od kilku miesięcy tropili tam magiczne zwierzęta, a niektóre z nich próbowali złapać i przetransportować do magicznego zoo, które wkrótce ma zostać otwarte w Walii. Tydzień temu wrócili, żeby zdać szczegółowy raport ze swojej pracy i wyjeżdżają ponownie za miesiąc.

Jednak najbardziej zaskoczyła Harryʼego obecność Olivera Wooda. Wiedział, że chłopak gra zawodowo w Quidditcha w amerykańskiej lidze i jest tam jednym z lepszych obrońców, dlatego zupełnie się nie spodziewał, że go dzisiaj zobaczy.

— Dostałem propozycję powrotu na rodzime boisko — mówił z uśmiechem Oliver — więc postanowiłem wrócić. Szczerze mówiąc, Ameryka już mi się znudziła i tęskniłem za Anglią. Spotkałem bliźniaków na Pokątnej, a jak powiedzieli mi, gdzie idą, to się z nimi zabrałem. Warto odświeżyć dawne przyjaźnie po powrocie — zakończył, upijając łyk ze swojego drinka.

— Jasne, super, że jesteś — przytaknął Harry. — Wychodzimy czasem całą paczką na piwo, może chciałbyś się przyłączyć? — zapytał uprzejmie Harry.

— Pewnie! — odparł Wood. — A... Może poszlibyśmy razem na piwo? No wiesz... We dwóch, powspominać Quidditcha z czasów szkoły? — zapytał lekko trzęsącym się głosem, niepewnie się uśmiechając.

Harry popatrzył na niego dziwnie, a potem wzruszył ramionami.

— Okay — odpowiedział w końcu Harry. — Wyślij mi sowę, jak będziesz chciał się umówić.

Impreza trwała w najlepsze. Z głośników leciała taneczna muzyka, chociaż właściwie nikt nie tańczył. Jedynie Nott i Pansy naprawdę mocno pijani próbowali tańczyć przytulańca, ale ponieważ trafili na bardzo szybką piosenkę, wyglądali, jakby poruszali się w zwolnionym tempie. Na zmianę ciasno się obejmowali, a potem odsuwali się od siebie i patrzyli sobie w oczy.

— Co jest z nimi? — zapytał w pewnym momencie Harry Malfoya.

Draco podążył za jego wzrokiem, próbując zrozumieć, o kogo Potter pyta.

— Z Pansy i Teo? — dopytał Draco. Harry kiwnął głową. — W zasadzie nic. Są w sobie beznadziejenie zakochani, ale żadne z nich nie chce się przyznać.

Harry pokręcił tylko głową, uderzając otwartą dłonią w czoło z powodu absurdu całej sytuacji.

— Harry! — usłyszał wołanie z boku. W jego stronę zmierzał Blaise. — Słuchaj, przepraszam cię, ale będziemy już lecieć. Ginny sporo wypiła i ledwo trzyma się na nogach. Muszą ją zabrać, zanim Molly ją zobaczy — wyjaśnił czarnoskóry chłopak przepraszającym tonem.

Harry zaśmiał się pod nosem i podziękował za przybycie na przyjęcie.

Sukcesywnie goście żegnali się i wychodzili i chociaż Harry bardzo się cieszył z przyjęcia i niespodzianki, to marzył, aby w ciszy rozłożyć się na kanapie i odpocząć. To był męczący dzień, a natłok wrażeń pozbawił go większości energii.

— Następnym razem zasugerujcie mi, żebym chociaż posprzątał, zanim urządzicie mi imprezę — zażartował Harry, żegnając się z Ronem i Hermioną.

— To był pomysł Malfoya, nie mogliśmy ci powiedzieć — powiedział Ron, dojadając zabrane na odchodne ciastka.

— Malfoya? Zaraz, Malfoy zorganizował to wszystko? — zapytał zdziwiony Harry.

— Właściwe rzecz ujmując, to był jego pomysł i powiedział nam bardzo dobitnie, co my mamy zorganizować — wyjaśniła Hermiona. — Ale trzeba przyznać, że on nad wszystkim czuwał. To było dziwne. — Dziewczyna skrzywiła się nieco.

— Daj spokój, Hermiono, nie możesz zawsze nad wszystkim mieć kontroli — stwierdził Ron, spoglądając czule na narzeczoną.

— Właśnie, że mogę — żachnęła się brunetka.

Harry zaśmiał się na tę krótką wymianę zdań, kręcąc lekko głową. Jego przyjaciele chyba nigdy się nie zmienią.

Jeszcze kilkoro niedobitków rozmawiało przy stole z przekąskami, planując wspólne spotkanie w kolejnym miesiącu. Harry uśmiechnął się na myśl, że nawet po tylu latach wszyscy trzymali się razem i dobrze czuli w swoim towarzystwie. Już miał do nich podejść i również zadeklarować swoją obecność na kolejnym wypadzie, kiedy kątem oka zobaczył platynowe włosy, poruszające się w kierunku wyjścia. Nie mógł na to pozwolić. W kilku krokach przemierzył salon, dotarł do korytarza i zagrodził Draco drogę.

— Potter — wypluł Draco z zadziornym uśmiechem.

— Malfoy — odpowiedział mu Harry.

— Zejdź mi z drogi — powiedział blondyn, nachyliwszy się nieco w stronę Harryʼego.

Harry parsknął śmiechem, uśmiechając się przyjaźnie.

— Nigdzie nie idziesz. Powinieneś zostać do końca jako gospodarz przyjęcia — poinformował Harry.

— To ty jesteś gospodarzem, głupku. — Draco zmarszczył brwi, śmiejąc się z Gryfona.

— Okay, więc powinieneś zostać jako organizator. Daj spokój, spędzasz u mnie przynajmniej jedną noc w tygodniu, możesz zostać też dzisiaj — stwierdził. — Wypijemy razem tę starą i drogą whisky.

Draco westchnął cierpiętniczo, przecierając twarz dłonią.

— Dobra, niech ci będzie — zgodził się w końcu.

Harry upewnił się, że Draco nie wyjdzie, a potem poszedł pożegnać ostatnich gości. Jeszcze raz podziękował im za przybycie i cudowne prezenty, a potem wrócił do salonu. Złapał po drodze butelkę whisky od Draco oraz dwie szklanki. Z głośnym westchnięciem opadł na kanapę, nadal trzymając wszystko w rękach. Wyglądał na naprawdę zmęczonego.

Draco zabrał od niego butelkę, rzucił szybko zaklecie, żeby nieco schłodzić alkohol, a potem rozlał po równo do szklanek. Podał jedną szklankę Harryʼemu, a potem stuknął o nią swoją.

— Twoje zdrowie — mruknął.

Harry uśmiechnął się pod nosem i upił nieco alkoholu. Płyn palił go w gardle, ale musiał przyznać, że była to najlepsza Ognista Whisky, jaką miał okazję pić.

— Dziękuję — powiedział nagle Harry, kładąc swoją dłoń na dłoni Draco i lekko ją pocierając. Blondyn spojrzał na niego pytająco. — Za dzisiaj — wyjaśnił Harry. — Nikt nigdy nie zorganizował mi przyjęcia niespodzianki i... — wzruszył lekko ramionami — to było po prostu cudowne.

Draco popatrzył na niego, marszcząc brwi. Odwrócił się bardziej w jego stronę, siadając bokiem na kanapie i podwijając jedną nogę. Nie zabrał dłoni, przekręcił ją tak, żeby móc odwzajemnić pieszczotę Harryʼego.

— Chyba mnie przeceniasz, Potter. Podrzuciłem tylko pomysł Granger i Wesleyowi.

Harry zaśmiał się lekko.

— Hermiona i Ron dokładnie opowiedzieli mi, jak wyglądał twój wkład — powiedział cicho, nachyliwszy się w jego stronę, jakby przekazywał mu jakiś sekret.

— Ach tak? — Podjął grę Draco, również nachylając się w jego stronę. — Więc jakie bzdury ci naopowiadali? — zapytał zmysłowym głosem, co zupełnie nie pasowało do wypowiadanych słów.

To jednak nie miało dla Harryʼego znaczenia. Słyszał tylko ten głos, który przyciągał go i uwodził. Niewiele myśląc, pokonał ostatnie kilka centymetrów, które ich dzieliło, i przywarł do ust Draco, całując go z całą czułością i pożądaniem, jakie w sobie miał. Draco początkowo nieco zaskoczony takim obrotem sytuacji szybko zaczął oddawać pocałunek, również wkładając w niego wiele uczucia. Pocałunek musiał być naprawdę dobry, bo Harry raz po raz wydawał z siebie ciche pomruki.

— Mruczysz — wyszeptał w końcu Malfoy, uśmiechając się w jego usta.

— Nic na to nie poradzę — odpowiedział szeptem Harry.

— Chodźmy do łóżka — zaproponował Draco.

— Tak, chodźmy — Harry uśmiechnął się, a całe zmęczenie zniknęło. Odstawił szklankę na stolik i mocniej ścisnął dłoń Draco, prowadząc go do sypialni.

W akompaniamencie westchnięć rozebrali się wzajemnie, a potem nadzy pieścili swoje ciała, ciasno do siebie przylegając i prawie nie przestając się całować. Pocałunki Draco były dzisiaj inne. Harry zawsze lubił się z nim całować, ale dzisiaj blondyn wkładał w nie całego siebie, a Harry nie potrafił udawać, że tego nie zauważa. Mimowolnie z jego ust uciekały jęki, a on ciągle prosił o więcej. Jedyne, o czym teraz myślał, to żeby Draco nie przestawał go całować.

— Harry, musimy przestać — powiedział nagle Draco.

— Co? — wykrztusił.

— Musimy przestać się całować. Przynajmniej na chwilę — powiedział między kolejnymi pocałunkami.

— Dlaczego?

— Bo chcę już w ciebie wejść. — Draco oderwał się w końcu od niego i popatrzył w jego oczy z czułym uśmiechem.

— Dobrze. Ale potem znowu mnie pocałujesz — upewniał się Harry.

— Tak. Będę cię całować tak długo, jak zechesz — zadeklarował Ślizgon.

Gdyby nie to, że Draco pieprzył go tak dobrze, jak zawsze, Harry przysiągłby, że doszedł od samych jego pocałunków. Kiedy obaj łapali oddech po doznanym spełnieniu i nadal jeszcze lekko się całowali, Harryʼego w końcu dopadło zmęczenie. Po raz ostatni ocierając się ustami o wargi Draco, przekazał mu swoje odczucia. Blondyn wiedział, że Harry już praktycznie śpi. Okrył go więc kołdrą i pozwolił odpłynąć.

Sam położył się obok, wyjątkowo nie przytulając się do Harryʼego. Musiał najpierw ochłonąć i złapać oddech, ale sen zmorzył go szybciej, niż się spodziewał. Nie wiedział, jak długo spał spokojnie, pozwalając ciału odpocząć, kiedy usłyszał głośne pojękiwania i poczuł, jak Harry wierci się, jakby rozdzierał go ból. Początkowe otępienie spowodowane zmęczeniem i wypitym wcześniej alkoholem szybko minęło, kiedy dotarło do niego, że Harry cierpi. Poderwał się do siadu, a następnie pochylił nad brunetem. Przytrzymał jego ręce i delikatnie nim potrząsnął, chcąc go obudzić, ale nie wystraszyć.

— Harry! — zawołał, ale nie zauważył żadnej reakcji. — Harry! — zawołał głośniej i mocniej nim potrząsnął.

Gryfon otworzył oczy i popatrzył na Draco szerokimi z przerażenia oczami. Chwilę trwał w bezruchu, a potem jakby dotarło do niego, że właśnie wybudził się z koszmaru, podciągnął się do siadu. Potarł twarz dłońmi i wstał, nie patrząc na Malfoya.

— Harry?! — zawołał znowu Ślizgon, kiedy brunet szedł w stronę łazienki.

— Nic mi nie jest — powiedział tylko cicho Harry.

— Właśnie widzę — mruknął pod nosem Draco, kiedy drzwi zamknęły się za Gryfonem.

Nie był w stanie usiedzieć w łóżku, czekając, aż Harry wróci. Wstał i podszedł do drzwi. Chwilę zastanawiał się, co zrobić, aż w końcu po prostu zapukał.

— Harry, wszystko w porządku?

— Tak — usłyszał stłumioną odpowiedź. Wziął głęboki wdech.

— Mogę wejść?

— Tak — usłyszał znów po dłuższej chwili.

Nacisnął na klamkę i powoli otworzył drzwi. Harry stał przy umywalce, opierając się o nią dłońmi. Głowę miał spuszczoną w dół, a z brody kapały krople wody. Musiał przemywać twarz, z kranu nadal leciała woda, jakby zapomniał zakręcić kurek. Nie wyglądał bardzo źle, gdyby Draco nie był świadkiem sytuacji sprzed chwili, pomyślałby, że po prostu jest strasznie zmęczony i potrzebuje snu. Ale Draco wiedział, albo tak mu się wydawało, że Harry ma problem, który siedzi gdzieś głęboko w nim. I nie zamierzał tego tak zostawić.

Wolnym krokiem, jakby obchodził się z dziką zwierzyną, podszedł do niego i stanął obok. Zakręcił kran, a potem położył dłoń na ramieniu Harryʼego, chcąc pokazać mu, że nie jest sam.

— Chciałbyś pogadać? — zapytał cichym delikatnym głosem.

Harry pokręcił lekko głową.

— Nie, to nic takiego.

— To nie wyglądało na nic takiego — stwierdził łagodnie Draco. — Harry... Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Możesz mi powiedzieć.

Harry spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. Zsunął dłoń Draco ze swojego ramienia i objął ją swoimi dłońmi.

— Wiem. I dziękuję — zaczął Gryfon. — Ale to naprawdę nic takiego. Mam po prostu dużo złych wspomnień, które czasem wracają do mnie we śnie. To nic, czym warto się przejmować. Chociaż jestem zdziwiony, że stało się to akurat dzisiaj.

— Dlaczego? To dzieje się w jakieś określone dni? — zdziwił się Draco.

— Nie — odpowiedział z uśmiechem Harry. — Po prostu nigdy wcześniej nie wydarzyło się przy kimś. Zazwyczaj jeśli z kimś śpię, nie mam złych snów. — Wzruszył ramionami. — Więc to dziwne, że dzisiaj miałem.

Draco zastanowił się przez chwilę nad słowami Harryʼego, a potem doszedł do wniosku, że to wcale nie było dziwne. Zwykle kiedy sypiał z Harrym, byli do siebie przytuleni. Nawet jeśli nie zasypiali w ten sposób, to w nocy lgnęli do siebie w poszukiwaniu ciepła drugiego ciała. To był pierwszy raz, kiedy spali „osobno”. A skoro Harry ma koszmary tylko wtedy, kiedy czuje, że jest sam, to może oznaczać tylko jedno.

— Harry, myślę, że masz traumę — powiedział Draco bardzo łagodnym tonem.

Harry spojrzał na niego, jak na Hagrida, kiedy ten oświadczył kiedyś, że sklątki tylnowybuchowe są milutkimi i niegroźnymi stworzonkami.

— Nie mam traumy — oznajmił stanowczo brunet.

— Nie denerwuj się — poprosił cicho Draco. — Ja też mam traumę. Większość z nas ma traumę po wojnie. I wiesz, rozmowa czasem pomaga — powiedział Draco, ponownie sugerując mu, aby się wygadał.

— Ja nie chcę rozmawiać.

— W porządku, rozumiem, że nie chcesz rozmawiać ze mną. Ale masz innych...

— Nie, Draco — przerwał mu Harry. — To nie chodzi o ciebie. Po prostu nie chcę rozmawiać. To zbyt trudne.

Na chwilę zapadła między nimi cisza. Stali nadzy w łazience, nie przejmując się odczuwanym chłodem. W końcu Harry sięgnął po ręcznik i wytarł twarz z resztek wody.

— Chodźmy spać — powiedział cicho Gryfon.

Draco przytaknął mu głową i podążył za nim z powrotem do sypialni. Położyli się do łóżka, ale tym razem już nie leżeli osobno. Draco przylgnął do pleców Harryʼego i ciasno oplótł go ramieniem w pasie, zatapiając nos w jego włosach. Potter nie protestował, umościł się wygodnie, ciesząc się z przyjemności, jaką dawała mu bliskość blondyna. Zamknął oczy gotowy, aby ponownie zasnąć, kiedy usłyszał cichy spokojny głos Draco.

— Kiedy wojna się skończyła, a ja siedziałem w areszcie i czekałem na proces, codziennie śniła mi się ta noc na wieży astronomicznej, kiedy zginął Dumbledore. Wiedziałem, że jestem winny, ale potem ty przyszedłeś na salę rozpraw i wszystkie zarzuty zostały oddalone. Wróciliśmy z matką do Malfoy Manor. Do miejsca, w którym ciągle słychać było krzyki torturowanych ludzi. Rezydencja była opustoszała, ale w każdym kącie widziałem ciała martwych niewinnych mugoli i czarodziei stojących po niewłaściwej stronie. Nie wytrzymaliśmy tam nawet jednej nocy. Mama była w okropnym stanie, kiedy aportowaliśmy się do letniej rezydencji. — Na chwilę zapadła cisza, jakby Draco zbierał myśli. Harry nie był pewien, co powinien teraz zrobić. Nie sądził, aby było cokolwiek, co mógłby zrobić, aby pocieszyć Draco. Nie spodziewał się takiego wyznania, ale upewniło go ono, że Draco mu ufa. Ścisnął jego dłoń, aby dodać mu otuchy i bez słów przekazać, że może na niego liczyć. — Minęło już siedem lat, a ja nadal nie jestem w stanie tam wrócić. To był mój dom, a przeraża mnie bardziej niż Azkaban pełen dementorów. — wyszeptał ostatnie zdanie. — Nie musisz mi nic mówić, Harry, ale jeśli będziesz potrzebował, to jestem tu dla ciebie — dodał po dłuższej chwili.

Harry miał mętlik w głowie. Do tej pory nie rozmawiali z Draco tak otwarcie o wojnie. To była ich niepisana umowa. Nie ustalali tego, ale obaj czuli, że nie powinni poruszać tego tematu dla dobra ich przyjaźni. Co się zmieniło? Harry nie wiedział, ale nie miał już poczucia, że poruszanie niewygodnych tematów może ich poróżnić. Właściwie chciał z Draco rozmawiać. Chciał wiedzieć, co czuje i jak sobie radzi z demonami przeszłości. Draco był pierwszą osobą, z którą czuł, że może porozmawiać o wojnie i nie będzie oceniany ani gloryfikowany. Ale czy rozdrapywanie starych ran w jakikolwiek sposób mu pomoże?

— Wiedzę twarze — powiedział cicho Harry, kiedy Draco myślał już, że to koniec ich rozmowy. — Wszystkich poległych. Mówią do mnie. Oskarżają mnie o swoją śmierć. Wiem, że to nieprawda — dodał szybko Harry, zanim Draco zdążyłby mu przerwać. — Ale mam cały czas gdzieś z tyłu głowy taką myśl, że może niektórzy z nich by żyli, gdyby udało mi się wcześniej odnaleźć wszystkie horkruksy. — Westchnął ciężko. Draco nic nie mówił, nie chciał mu przerywać. Leżał obok, obejmując go i mocno do siebie przytulając. — Wiele rzeczy miałem tuż pod nosem, wiesz, tylko ich nie widziałem. Mogłem powstrzymać go wcześniej.

— Nie możesz być tego pewny — powiedział cicho Draco. — Tak myślisz, bo teraz masz pełen obraz sytuacji i widzisz rzeczy, których wcześniej nie byłeś w stanie zobaczyć. Ale to nie znaczy, że popełniłeś błąd. Poświęciłeś się, Harry. Byłeś gotów oddać własne życie, żeby go powstrzymać. Merlinie, obaj byliśmy wtedy dzieciakami. Nie powinniśmy mieć takich doświadczeń.

Harry odwrócił się do niego przodem. Leżeli twarzą w twarz, czując ciepło wydychanego powietrza tego drugiego. Patrzyli sobie w oczy rozumiejąc się lepiej niż kiedykolwiek. Harry nigdy nie sądził, że może nadejść chwila, kiedy on i ten wredny Ślizgon będą sobie tak bliscy. Miał poczucie, że z Draco łączy go więcej niż z Ronem. Być może była to kwestia seksu, a być może chodziło o doświadczenia życiowe, które zmusiły ich do szybszego porzucenia dzieciństwa i walki o przetrwanie.

— Żałuję, że nie zaprzyjaźniliśmy się w szkole — wyznał nagle Harry.

— A ja nie. Nawet się cieszę, że tak bardzo się wtedy nie lubiliśmy.

— Dzięki. — Harry skrzywił się na wypowiedź Draco.

Blondyn parsknął śmiechem.

— Gdybyśmy przyjaźnili się w szkole, on mógłby zażądać, żebym cię przyprowadził. Albo po prostu zabiłby mnie za bratanie się z wrogiem — wyjaśnił Draco. — No i gdybyśmy przyjaźnili się w szkole, pewnie nie sypialibyśmy teraz ze sobą, a zatem ominęłoby nas bardzo dużo dobrego seksu — zażartował Draco z uśmiechem, porzucając nieprzyjemne tematy.

— Skąd wiesz? — zapytał ze śmiechem Harry. — A może byśmy byli w sobie beznadziejnie zakochani jak Pansy i Teo?

— Może... — powiedział z dziwną miną Draco. Harry jednak nie dociekał, dlaczego ta uwaga wprawiła go w zakłopotanie. Uznał, że jego zachowanie jest wynikiem wcześniejszej rozmowy.

Mocno ziewając, życzyli sobie dobrej nocy, a raczej jej skrawka, który pozostał do nadejścia poranka, i zasnęli. Tym razem sen był spokojny, żadnego z nich nie nawiedzały wspomnienia. I chociaż Harry nigdy głośno tego nie przyzna, rozmowa naprawdę mu pomogła, a ta noc miała już na zawsze zmienić jego życie.

Continue Reading

You'll Also Like

12.5K 596 24
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
113K 8.4K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
1.8K 115 15
AU gdzie bratnie dusze mają identyczne tatuaże w tym samym miejscu. Gdzie Liam i Zayn są przyjaciółmi, którzy próbują przejść przez kłamstwa i po pro...
20.3K 2K 25
Gdzie Calum zdradził swojego chłopaka, a Ashton chce o nic zapomnieć. ©Fan Fiction texting ®Trytoshutmeupp 2016.