Rozdział 8 Słodkich Snów

3.1K 123 100
                                    

Moi Drodzy, życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku! Niech ten rozdział umili Wam ostatnie godziny starego i pierwsze godziny nowego roku. :)
       
        
          
        
Odkąd Hagrid czternaście lat temu przyniósł Harryʼemu jego pierwszy tort urodzinowy, Gryfon naprawdę zaczął lubić dzień swoich urodzin. Wcześniej był on dla niego bardzo przykry. Dursleyowie mieli tradycję, aby jak najbardziej dobitnie pokazać Harryʼemu, że nie pamiętają o jego urodzinach. Byli w tym dniu wyjątkowo wredni, dawali mu do wykonania idiotyczne zadania (jak na przykład przecieranie z brudu liści kwiatów rosnących w ogrodzie) i w kółko rzucali niemiłymi uwagami o nim i jego rodzicach.

Więc Harry, dopóki nie spotkał Hagrida, nie znosił dnia swoich urodzin. Ale kiedy poszedł do Hogwartu i znalazł przyjaciół, ten dzień, nawet jeśli był okraszony przykrościami ze strony Dursleyów, mijał Harryʼemu z uśmiechem i myślą, że są ludzie, którym na nim zależy i którzy dobrze mu życzą.

Z okazji swoich dwudziestych piątych urodzin spodziewał się tego co zwykle. Kilku prezentów, kartek z miłymi życzeniami, być może niezapowiedzianych odwiedzin Rona i Hermiony. Dlatego z zaskoczenia cofnął się aż za próg salonu, kiedy bardzo liczna grupa jego przyjaciół i znajomych głośno krzyknęła „Niespodzianka!”, gdy tylko się tam pojawił. Na czele grupy stali oczywiście Ron i Hermiona, trzymając wielki tort z napisem „Sto lat!”. Kiedy Harry zdmuchnął świeczki, wszyscy zaczęli składać mu życzenia.

— Mam też prezent od Hagrida — powiedział Neville, kiedy on i Luna dali mu już swój prezent. — Bardzo chciał przyjść, ale wiesz, spędza lato we Francji...

— No tak — powiedział Harry, przypominając sobie burzliwy związek gajowego z Madame Maxime, który rozkwitał co roku w lato. — Tobie też wszystkiego najlepszego, Nev — życzył mu Harry, przypominając sobie, że to również dzień jego urodzin.

— Harry, Harry! — usłyszał za plecami głos dziecka, który zdecydowanie należał do Teddyʼego. Odwrócił się z szerokim uśmiechem, a chłopiec wpadł mu w ramiona. — Mam dla ciebie prezent. Sam zrobiłem! — Krzyknął chłopiec, podając mu własnoręcznie wykonaną kolorową laurkę.

— Jest piękna, Teddy, dziękuję — powiedział Harry, ze wzruszeniem patrząc na kartkę.

— Wszystkiego najlepszego, Harry — powiedziała Andromeda, wręczając mu ozdobną misę na owoce. Ta, którą miał, została jakiś czas temu przypadkowo stłuczona przez Teddyʼego – jeśli za przypadek można uznać rzucanie kaflem w salonie.

Wiele osób do niego podchodziło i wręczało mu wspaniałe prezenty. Ale najważniejsza dla Harryʼego była sama ich obecność. Nie spodziewał się jednak, że będzie aż tak szczęśliwy, a jego serce zaleje fala ciepła, kiedy wśród znajomych zobaczył Draco.

— Andromeda mówiła mojej matce, że zabierasz czasem Teddyʼego do kina — zaczął Draco. — To jest jakaś mugolska rzecz, dzięki której będziecie mogli oglądać ruchome gadające obrazki w domu — wyjaśnił, wręczając mu odtwarzacz DVD i kilka płyt z filmami animowanymi. Harry uśmiechnął się, ale nie wspomniał Draco, że do tego potrzebny jest jeszcze telewizor. — A to jest naprawdę bardzo stara i bardzo droga Ognista Whisky. Tylko błagam, nie upij się nią z byle powodu, zostaw ją na jakąś dobrą okazję. Najlepiej wypij ją ze mną.

Harry zaśmiał się radośnie. Draco potrafił zaskakiwać, ale to, że będzie chciał wypić podarowany przez siebie alkohol, było do przewidzenia.

— Naprawdę ci dziękuję — powiedział szczerze Harry.

Odłożył podarunki od Draco na stosik z innymi prezentami ułożony w kącie pokoju, a potem obaj poszli się napić i zjeść jakąś przekąskę. Salon Harryʼego nie był pokaźnych rozmiarów, a gości było sporo, więc przyjęcie urządzono w stylu standing party. W niby losowych miejscach ustawione były niewielkie pufy, na których można było chwilę odpocząć, a przed kominkiem stała kanapa, ale nie było wielkiego stołu, przy którym wszyscy mogliby usiąść. Pyszne jedzenie, jak Harry zdążył się domyślić, było zasługą Molly.

To tylko seks // DrarryWhere stories live. Discover now