Darling I'll jump with you...

By Szarada

292K 22.8K 1.8K

- Czy będzie to z mojej strony wielkim faux pas, jeśli spytam, co ty właściwie robisz? - Odparłem, opierając... More

1. To zabrzmiało bardzo groteskowo.
2. Rozmowa trzech szaleńców.
3. Kominiarka.
4. Loft 13.
5. Witamy w Nowym Jorku!
6. Upadły triumfator.
7. Choroba społeczeństwa.
8. Lie down with me darling.
9. Afraid.
10. My.
11. Let it be.
13. Pretender.
14. Wait.
15. Dreamer.
16. Help me.
17. Słodkie ukojenie.
18. Syndrom Horacego.
19. Jesteś chory.
20. Ekstaza.
21. Znajdę cię w greckiej jaskini.
22. Ocalony.
23. Dwóch gniewnych, jeden z nich zagubiony.
24. Little Hell.
25. Cholerny Harrison.
26. Trend.
27. Words.
28. Spowici we mgle.
29. Powiedz tak.
30. Pożegnanie.
31. Ucieczka.
32. Wierzę.
33. Żądza pieniądza.
34. Szaleniec na wolności.
35. Uciekinier.
36. Biorę to na siebie.
37. Las rąk.
Lista piosenek.

12. Oczami dziecka.

7.9K 681 42
By Szarada

*Proszę, czytajcie koniecznie z piosenką, którą załączyłam!*

- Jesteś pewien, że chcesz bym z Tobą tutaj był? - Spytałem cicho i spojrzałem na zestresowanego Jamesa. Znajdowaliśmy się na placu zabaw, mając na głowie dwójkę jego dzieci. Dzisiaj wypadał jego weekend opieki nad nimi i chyba poszukując wsparcia, poprosił mnie, bym do niego dołączył. Wiedziałem, że nie miał na myśli dzieci, tylko samego siebie. To z własnymi demonami sobie nie radził. Z ich ciągle wiszącym nad nim piętnem i przeklętym cieniem. Ja, jak zawsze, nie miałem nic przeciwko. Ostatnio odwaliłem kawał dobrej roboty w studiu nagraniowym, więc pozwolono mi wziąć wolne. Dodatkowo bardzo lubiłem dzieci, może dlatego, że marzyłem, by znaleźć się na ich miejscu? Przestać myśleć o życiu i jego bezcelowości. Po prostu być i cieszyć się tym co cię otacza. Czy wtedy wszystko nie było o wiele prostsze, szczersze i przyjemniejsze?

- Tak. Potrzebuję dzisiaj przyjaciela. - Spojrzał na mnie, a ja poczułem jak ogromny lodowy sopel przebija mój brzuch na wylot. Zobaczyłem w jego oczach coś takiego, jakiś dziwny błysk, który sprawił, że zacząłem się bać. Czy był to strach w jego oczach, spoglądający na mnie samego czy też tak desperacka potrzeba wsparcia, nie miałem pojęcia. Wiedziałem jednak, że tego dnia będę musiał być silny za nas dwóch.

- Jasne. Zawsze. - Uśmiechnąłem się do niego szeroko po czym wróciłem spojrzeniem do rozbieganych we wszystkie strony dzieci. Wspinały się na niebotycznych rozmiarów drabinki, goniły się dookoła piaskownicy, raz po raz rzucając się piaskiem. Czasami siadywały na trawie i rozmawiały ze sobą cicho, by chwilę potem zacząć się bić i kłócić o jakiś drobiazg. Patrzyłem na nie zafascynowany i o dziwo zrelaksowany. Tak długo jak były bezpieczne, byłem spokojny. Opieka nad kimś tak kruchym i od ciebie zależnym przynosiła ukojenie. Miałeś przecież w tym momencie dla kogoś znaczenie. Byłeś dla kogoś całym światem i jedynym obrońcą przed złem na tej ziemi. Dla tych dzieci byliśmy niczym rycerze w srebrnych zbrojach, czekający tylko na to, by pojawić się w odpowiednim momencie i na nowo rozjaśnić ciemniejące od chmur niebo. I chyba za to tak bardzo kochałem dzieci. Za ich oddanie i prosotę. Nie wymagały nigdy od ciebie niczego ponadto byś był i je kochał.

W tamtej chwili, tak patrząc na te roześmiane buzie przypomniała mi się jedna ważna chwila w moim życiu związana z Nadine. Pamiętałem ją jak dziś i nawet teraz sprawiała mi ból. Raz, ten jedyny raz, zapomniała połknąć tabletkę hormonalną, przez co wpadła w panikę. Dzień wcześniej udaliśmy się wyjątkowo romantyczną kolację, po której, nie ma co się okłamywać, poniosło nas. Była pewna, że po tej nocy i braku zabezpieczenia, musi być w ciąży. Nie chciała dzieci. Wręcz panicznie się ich bała. Od razu zrobiła sobie testy ciążowe i wyszło to, czego obawiała się najbardziej. Miała w sobie nasze dziecko. Płakała z rozpaczy, a ja za to poczułem się najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Myśl o przyszłym szczęściu i nadziei mnie oślepiła. Byłem w euforii. Pragnąłem dziecka. Pragnąłem go niemal boleśnie. Ona jednak nie była na to gotowa, choć widziałem w jej oczach, że wiedziała, że byłbym wspaniałym ojcem. Bez uzgodnienia tego ze mną, po prostu połknęła tabletkę po, wywołując poronienie. Znalazłem ją leżącą w wannie całą we krwii. Zaopiekowałem się nią, zły, że nie powiedziała mi, że będzie potrzebowała pomocy. Jednak nie w tym tkwił tak bolesny dla mnie szczegół. W tamtym momencie zabiła coś we mnie. Zabiła wraz z naszym nienarodzonym dzieckiem. Widziałem to we krwii, która pokryła prawie całą wannę i moje dłonie.

Szanowałem jej decyzję, gdyż wiedziałem, że to było jej ciało. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że miała prawo o tym decydować, ale mimo to...cierpiałem. Po prostu cierpiałem. Widziałem w tym nienarodzonym dziecku nadzieję dla siebie samego. Promyk słońca w tej całej ciemności. Tak bardzo go pragnąłem, a ona tak bardzo pragnęła mi go odebrać. I zrobiła to. Chyba wtedy dotarło do mnie, że ani ja ją, ani ona mnie, tak naprawdę nie kochała.

Z tych paskudnie smutnych rozważań wyrwała mnie biegnąca w moim kierunku dziewczynka. Patrzyła na mnie, jakbym był największym cudem na tej ziemi. Jej słońcem i deszczem za razem. Odruchowo wyciągnąłem w jej stronę swoje ręce, a ona po prostu w nie wpadła i mocno się do mnie przytuliła chichocząc. Nie znałem jej, ale już ją pokochałem. Chyba głównie za te urocze gumeczki do włosów, na których widniała moja twarz. Już nawet mnie to nie szokowało.

- Harry! - Zaczęła piszczeć. - Jesteś Harry z One Direction, prawda? - Skakała w moich ramionach, a ja zacząłem śmiać się serdecznie na cały głos.

- Tak. To ja.

- Kocham cię! Jesteś super! - Zawołała i zaczęła całować moją twarz, jeszcze bardziej mnie rozśmieszając. Za nią stanęła nagle bardzo zawstydzona, starsza kobieta, która spoglądała na mnie błagalnie.

- Tak bardzo Pana przepraszam - Wystękała i odciągnęła ode mnie swoją małą, zwariowaną córeczkę.

- Nic się nie stało - Odgarnąłem włosy z twarzy i stanąłem przed nimi z szerokim uśmiechem. - Takie ataki fanek nawet lubię - Roześmiała się ze mną i uścisnęła na powitanie moją wyciągniętą dłoń. Spłonęła głębokim rumieńcem, zalewając tym samym moje serce odrobiną ciepła.

- Harry, Harry! - Mała dziewczynka przytuliła się do moich długich nóg. - Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?

- Kochanie, Pan na pewno ma ciekawsze rzeczy do roboty, niż...

- Z przyjemnością. Jak masz na imię? - Pochyliłem się w stronę dziewczynki i dałem jej prztyczka w nos, na co zachichotała. - Sara - Powiedziała dumnie. Jej blond loki podskakiwały na jej głowie, gdy kiwała nią zawzięcie.

- Tak więc Sara, przyjmij jakąś ładną pozę.

- Tak jest - Zawołała po czym władowała mi się na kolana. Roześmiałem się i przytulając do siebie jej drobne, ciepłe ciałko uśmiechnąłem się szeroko do aparatu. Kobieta zachwycona zrobiła nam kilka zdjęć, dziękując przy tym setki razy. Odchodząc pomachała do mnie uśmiechając się uroczo, a ja nie pozostałem jej dłużny. Chyba jeszcze tylko dla takich chwil, nie rzuciłem swojej pracy na dobre.

- Tym. - James wskazał na dziewczynkę wraz z matką znikającą za wejściem do parku. - Podbiłeś nawet moje serce.

- Już dawno to zrobiłem - Roześmiałem się i wskazałem dłonią na jego dzieciaki, które siedziały grzecznie w piaskownicy i tworzyły z piachu fantastyczne budowle. - Dzieci nie gryzą. Bywają wredne i czasami okrutne, ale to dzieci. Nie musisz się ich bać. Do czego jestem ci dzisiaj potrzebny?

- Do przekonania ich, że nadal jestem tym samym człowiekiem co wczoraj. Moja żona wkłada do ich głów te straszne rzeczy i obawiam się, że niedługo zaczną w to wierzyć. Że zobaczą we mnie tego potwora, o którym ciągle się im mówi.

- Nie jesteś żadnym potworem na litość boską - Potarłem twarz dłońmi, absolutnie sfrustrowany. - Nie ma w tobie absolutnie niczego złego James. Widzę to. Znam cię.

- Wierzę w to tylko, gdy jestem z tobą i Jane. Cała reszta...sprawia, że przestaję wierzyć w cokolwiek.

- Ja w ciebie wierzę. To zawsze coś, prawda? - Powiedziałem chcąc dodać mu otuchy.

- O więcej nie mógłbym prosić. - Odchrząknąłem i powiedziałem twardo.

- Dobra stary. Dość bo się wzruszę, a wtedy resztki mojej męskiej dumy i godności pójdą w niepamięć.

- Tak, jasne. - Odparł, po czym wyprostował się i przybrał poważniejszą minę. Uśmiechnąłem się pod nosem rozbawiony. Byliśmy żałośni. Tak bardzo żałośni. Wolnym krokiem podeszliśmy do jego dzieciaków i tylko przyglądaliśmy się ich poczynaniom. Formowały z piachu dziwaczne babki, dodając do nich niestworzone historie, takie, jakie potrafią wykreować jedynie dzieci. Na chwilę zwróciły swoje rumiane twarze w naszą stronę z czystym zainteresowaniem. W ich oczach nie było niczego ponad szczerość. Nie było śladu nienawiści czy uprzedzenia. Dzieci nie potrafiły nienawidzić. Nie potrafiły być uprzedzone. Takie wartości wpajali im dopiero rodzince. I było to przerażające. One jedynie pragnęły zrozumieć i to chciałem im zaoferować. Zrozumienie. Nic ponadto. Dosiadłem się do nich i pomogłem tworzyć ten wyjątkowo duży zamek, brudząc się piachem, aż po brodę.

- Tatusiu! - Zawołał jego mały, uroczy synek. - Chodź pobaw się z nami. - James drgnął i zrobił to, choć widziałem, że coś go zadręczało od środka. Dławił się tym. Tworzył babki z piastku, patrząc na swoje pociechy z miłością i żalem. - Tato, kim jest ten Pan? - Dziewczynka spojrzała na mnie z zainteresowaniem, choć bawiłem się z nią przecież już dłuższy czas.

- Jestem przyjacielem twojego taty. Mam na imię Harry. - Odparłem pogodnie. - Chciał byście mieli więcej kolegów do zabawy. Miał fajny pomysł, prawda?

- Bardzo fajny - Zawołał chłopczyk. - Teraz możemy ulepić więcej zamków.

- A czy stworzymy też księżniczkę z księciem? - Spytałem z uśmiechem.

- A możemy ulepić dwie księżniczki i dwóch książąt? - Spytała dziewczynka patrząc na Jamesa. - W ten sposób nikt z nich nie będzie samotny. Mamusia mówiła, że czasami książęta chcą być z innymi książętami. I, że to jest złe. To prawda?

- Nie. - Powiedziałem patrząc jej w oczy. - Tak długo jak nikt nikomu nie robi krzywdy, nic nie jest złe.

- A czy księżniczka może być z inną księżniczką, albo z księciem? - Spytała jego córka z zainteresowaniem. Widać, że bardzo długo się nad tym zastanawiała.

- Może być z kim tylko zechce. - Pogładziłem jej drobną główkę dłonią. - Tak długo jak będzie szczęśliwa, może być kim chce i z kim zechce.

- To prawda Tatusiu? - James patrzył na swoje dłonie z grymasem bólu na twarzy. Gdy dostrzegł, że dziecko się mu przypatruje, od razu przybrał maskę wesołości.

- Tak kochanie. - Pocałował ją w czubek głowy, na co ona zareagowała pełnym niechęci jękiem. Roześmiałem się na ten gest.

- Ty Tato lubisz książęta bardziej od księżniczek, prawda? - Spytał chłopiec, a ja zamarłem patrząc na nich w oczekiwaniu. - Mama tak powiedziała.

- Tak. - Wyrzucił z siebie i zauważyłem, że chyba poczuł ulgę.

- To fajnie. - Chłopiec powiedział z ożywieniem. - Możecie w dwójkę zabić więcej smoków.

- Albo ocalić więcej księżniczek. - Dodała jego córka, a James zerwał się ze swojego miejsca i odszedł od nas w stronę cienia. Widziałem jak pośpiesznie ocierał twarz z łez.

- Zaczekacie chwileczkę na nas tutaj? Zaraz do was wrócę - Pokiwały główkami i wróciły do swojego małego bajkowego świata. Ja za to zerwałem się z miejsca i podbiegłem truchtem do Jamesa. Położyłem dłoń na jego ramieniu i uścisnąłem je lekko. Stał do mnie plecami i nie miał zamiaru się odwrócić, a ja nie chciałem mu się narzucać.

- Widzisz? - Powiedziałem cicho. - Kochają cię. Jesteś ich ojcem. Zawsze będą widzieli w tobie tylko to co najlepsze. Potrzebują cię. Nie zostawiaj ich. Nie skazuj ich na wychowanie bez ojca. Nie rób im tego.

- To jest tak trudne Harry - Usłyszałem jego łamiący się głos. - Chcę być silny, dla nich. Ale nie mogę. Już sobie nie radzę. Myślałem, że się mną brzydzą, że mną gardzą.

- Nigdy James. Nigdy tak się nie stanie. One po prostu chcą byś był obok i kleił z nimi babki. Tylko tyle.

- A dwójka moich starszych dzieci? - Odwrócił się do mnie twarzą, a jego oczy pokazywały rozpacz w jakiej był. - Z nimi już nie mogę lepić babek.

- Nie nienawidzą cię. Myślę, że są zagubieni. Żyli przez cały czas w przekonaniu, że jesteś z ich matką i że kochasz ją miłością romantyczną. A teraz nagle okazuje się, że to wszystko było kłamstwem. Są po prostu w tym wszystkim poplątani. Sądzą, że całe ich życie było tylko urojeniem. Porozmawiaj z nimi na spokojnie. Opowiedz swoją historię. Powiedz, że ich kochasz i ich matkę także. Utwierdź ich w tym, że wszystko co widzieli było prawdziwe, ale ty dorosłeś do tego, by po latach pozwolić sobie na drugą szansę. Na poznanie drugiej strony siebie samego i swojej osobowości. Gdyby rodzic porozmawiał ze mną jak równy z równym, nie miałbym prawa odwrócić się do niego plecami. To są już dorośli ludzie. Chcą zrozumieć. Pozwól im to zrozumieć. Pokaż im, że każdy z nas jest tylko człowiekiem.

Jedyne co potrafił uczynić ten załamany mężczyzna to pokiwać głową ze zrozumieniem i po raz ostatni przetrzeć twarz z łez.

- Oczami dziecka widzisz tylko miłość - Powiedziałem miękko.

- Miłość? - Podniósł na mnie swoje spojrzenie.

- Tak. Bezwarunkową miłość.

Po raz kolejny usiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy jak świat toczy się własnym torem, a my wraz z nim. Opadające na trawnik liście zwiastowały nadejście jesieni. Jakiś etap po raz kolejny się kończył, wraz z etapami w naszym życiu.

- Harry?

- Tak?

- Czy masz dzieci?

- Nie, ale miałem jedno przez krótką chwilę. Przez kilka cudownych dni byłem ojcem. I to było chyba najpiękniejszym uczuciem i momentem w moim życiu.

Między nami zapadła cisza przerywana jedynie salwami śmiechu tych małych, radosnych i cudownych istot. Biegały wokół nas sprawiając, że poczułem się przez chwilę centrum ich wszechświata.

- Przykro mi.

- Mi także, James. Mi także.

-------------------

Przepraszam was, że zawsze musicie tak długo czekać na nowy rozdział. To opowiadanie jest zupełnie różne od tego co piszę na co dzień i muszę być "w nastroju" do jego tworzenia, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Tematyka dojrzalsza i cięższa więc i ciężej się pisze.

All the love! S.

+ wiem, że rozdziały mi się "przestawiły". Poprawię to jak pojawi się kolejny rozdział.

Continue Reading

You'll Also Like

129K 5.8K 10
- Status - znów to okropne pytanie, przez które dostaje dreszczy - Twój status, dziewczyno! - Mężatka - warczę, reszta ustawionych w szeregu Ziemian...
14K 578 69
69 powodów czemu nie miałam jeszcze okazji sie ruchać W skrócie najbardziej randomowe fakty o mnie których używam jako wymówka do tego ngl
31.1K 1.2K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
1.2K 128 25
„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młods...