25. Cholerny Harrison.

5K 473 46
                                    

- Jak on się trzyma? - Dotarł do mnie cichy głos Jane. Jej dłoń spoczęła na moim udzie. Tylko patrzyłem na jej szczupłe palce ozdobione masą pierścionków. Jej palce nadal były brudne od farby. Nigdy nie udawało się jej ich do końca domyć. Wystarczyło na nią spojrzeć i wiedziało się dokładnie z kim ma się do czynienia. Była artystką każdą najmniejszą komórką swojego ciała. To emanowało z niej wraz z jej dobrocią, od której bardzo dawno temu się uzależniłem. Splotłem nasze palce razem i podniosłem na nią wzrok. Ubrana była prawie cała na czarno. Odznaczały się jedynie jej wściekle różowe glany w stokrotki.

- Całkiem nieźle jak na faceta, którego potrącił samochód. - Odparłem i westchnąłem głośno. - Zdążył już mnie zwyzywać i rzucić we mnie tacą zjedzeniem. - Jane uśmiechnęła się szeroko słysząc moje słowa. Przygryzając wargę z rozbawieniem wyciągnęła ziarenko ryżu z moich włosów.

- Trzeba mu oddać, że ma chłopak charakterek.

- Jeśli w ten sposób James próbuje dać nam jakiś znak...

- Myślę, że właśnie tak jest. - Powiedziała patrząc mi prosto w oczy. - Przypadki się zdarzają, ale nie takie Harry. Nie nam. Ten sam most. Ta sama pora dnia. I jego syn.

- Powoli mnie to przerasta. - Powiedziałem przytulając ją mocno do swojego boku. - A on niczego nie ułatwia.

- Dlaczego miałby to robić? - Spytała śmiejąc się cicho. - To Harrison. Oni nigdy niebyli łatwi i przyjemni.

- Chyba sobie gdzieś to napiszę, żeby nie zapomnieć.

- A propos napisania czegoś... - Zaczęła i usiadła bokiem na moich kolanach. Jej dłonie znalazły się na moim karku, a jej usta zaczęły powoli całować delikatnie moją twarz. Mijająca nas pielęgniarka odchrząknęła znacząco widząc nas w tak niecodziennej pozie. No tak. Nadal byliśmy w szpitalu. - Co byś powiedział, gdybym zechciała spisać naszą historię? - Spytała ustami muskając moje własne wargi. Zamarłem słysząc jej słowa.

- Chyba sobie żartujesz. - Wyrzuciłem z siebie na jednym tchu, patrząc w jej błękitne oczy.

- Dlaczego? - Spytała patrząc na mnie znad wachlarza długich rzęs. Powinienem domyślić się, że coś knuje. Zwykle nie okazywała żadnych czułości wobec mnie w miejscach publicznych. Cholerna kobieta.

- Naprawdę chcesz bym zaczął wymieniać wszystkie powody, dla których ten pomysł absolutnie mi się nie podoba? - Pokiwała głową twierdząco niczym małe zaciekawione dziecko. Z czym ja musiałem się zmagać po tak wielu godzinach bez snu. Potrzebowałem kofeiny i nikotyny. Sęk leżał w tym, że nie mogłem ruszyć się ze swojego miejsca z obawy, że coś przeoczę związanego ze stanem zdrowia tego dzieciaka. Jak jak nie znosiłem swojego życia w tamtym momencie. - Po pierwsze... - Zacząłem i usadziłem ją na swoich kolanach tak, bym mógł dokładnie widzieć każdy najmniejszy grymas na jej twarzy. - Zapomniałaś chyba kim jestem. Nikt, absolutnie nikt nie może znać tej części mojego życia. Nawet moi przyjaciele o tym nie widzą. Nie można mnie powiązać z tą książką.

- Nikt tego nie zrobi. - Powiedziała w obronie. - Zmieniłabym twoje imię i cechy wyglądu.

- A mój zawód? - Spytałem patrząc uważnie w jej oczy. - Jeśli to zmienisz, to ta opowieść straci część swojego sensu. A fanki są bardzo bystre. Zbyt spostrzegawcze.

- No dobrze. - Widać, że intensywnie nad czymś myślała. - A reszta argumentów? - Wstała z moich kolan i spojrzała na mnie z góry.

- Nie chcę byś pisała o Jamesie. - Zamarła słysząc moje słowa. - Nie chcę by został zapamiętany tylko i wyłącznie poprzez pryzmat swoich demonów i samobójstwa. Nikt z nas nie jest gotowy na to, by przeżywać to wszystko na nowo. A zwłaszcza ty.

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz