Nie wygrasz ze mną skarbie

By Anonimowa115

185K 3.3K 1.2K

„- mam challenge, wy będziecie razem bo bardzo do siebie pasujecie, a ja będę z kimś kogo mi wybierzecie. Kto... More

Na pewno potraktuje cie jak każdą inną
Myślisz że jakieś głupie „przepraszam" załatwi sytuację?
Muszę ukryć się przed policją
Mogę do ciebie przyjść?
On coś ukrywa
Do tego służy prostownica
Basenowa impreza u Lydii
Podobasz mu się
Zmieniłaś się
Rozluźnij się
Kocham cię
Przyjaźń?
Ryzykujesz własnym życiem
Pocałowali się
Ignoruje go
Możesz mi zaufać
Jak zwykle same problemy
Nie jestem już bezpieczna
Zaproś Jamesa na obiad
Musze być przygotowana na najgorsze
mój brat i ten bandzior?!
za bardzo skomplikowane
Nie potrzebuje niańki!
Mogliśmy zginąć
To już obsesja
TOBIE mnie brakowało?
Przepraszam Cassie, ale nie
Dlaczego mnie nie zabiłeś?!
Brakowało mi tego widoku

To wy spaliście razem?

5.5K 119 30
By Anonimowa115

Wciąż siedziałam pod ścianą, a łzy spływały mi po policzku. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, a w progu stanęła moja matka. Jak zwykle nie szanuje czyjejś prywatności. Zgodziła się abym miała klucz do pokoju pod warunkiem, że będzie miała zapasowy. No ale po coś w końcu zamknęłam te drzwi na klucz no nie? Rozejrzała się po pokoju.

- widziałam Jamesa jak bije jakiegoś chłopaka - zacisnęła usta w wąską linie, czekając aż coś powiem. Jednak nie zamierzałam nic mówić. Otarłam łzy i czekałam aż coś zrobi - był tu- stwierdziła, gdy zobaczyła otwarte okno -  dlaczego do cholery się z nim zadajesz? -

- o co wam wszystkim chodzi?! Dlaczego macie problem o to że sie z nim zadaje?! To moje życie i moja sprawa! - podniosłam ton.

- dlatego bo on ma na ciebie zły wpływ! Przez niego będziesz miała same problemy! - również podniosła głos - ja się tylko o ciebie martwię. Chcę twojego dobra - jej głos złagodniał.

- bzdury! Jak dotąd nic się jeszcze złego nie wydarzyło!

- a ta bójka przed domem?! - wskazała prawą ręką na okno.

- ty nic nie rozumiesz! On to zrobił bo Stev na to zasłużył! James zrobił to bym czuła się bezpieczna!

- nie wierze! - krzyknęła rozpaczliwie - Moja córka broni bandytę! Myślisz że on cię obroni jak będziesz w niebezpieczeństwie?! - o wilku mowa. W oknie zjawił się chłopak. Na rękach miał krew i lekko poobijaną twarz - jeszcze ciebie tu brakowało! - syknęła do chłopaka. Wynoś się stąd!

- mamo! - błagałam aby przestała lecz bez skutku.

- już! Wynoś się! - machnęła ręką na co chłopak puścił parapet i spadł na ziemię - ten chłopak ma zakaz wchodzenia do tego domu, rozumiesz?!

- bo co? - syknęłam.

- bo dostaniesz szlaban jakiego jeszcze w życiu nie miałaś. Mieszkasz w tym domu na moich zasadach!

- jesteś okropna! Nienawidzę cię - wycedziłam przez zęby - wyjdź stąd! No już! - gdy kobieta opuściła pomieszczenie, zatrzasnęłam drzwi tak, że prawie z zawiasów wyszły. Zaczęłam krzyczeć i wyklinać na cały dom. W tym momencie zachowuję się jak dzieciak, ale pieprzyć to. Zakluczyłam drzwi i zaczęłam zakładać jakieś stare trampki ponieważ inne zostawiłam na dole. Założyłam najcieplejszą bluzę, schowałam telefon i papierosy do torebki, po czym otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie.

Wyjęłam z biurka nitkę i zawiązałam na klamce tak abym jak wyjdę, będę mogła przymknąć okno. Nie mam zamiaru siedzieć w jednym domu z tą psychopatką. Wystawiłam prawą nogę poza okno, a potem drugą. Gdy zeskakiwałam pociągnęłam sznurek, a okno się zamknęło.

Zaczęłam biec przed siebie. Nie przebiegłam dużego dystansu, gdyż mam słabą kondycję przez palenie. Jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam dość daleko od domu. Z torebki wyjęłam paczkę cameli i zapalniczkę, po czym odpaliłam jednego papierosa. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. Gdy wypaliłam papierosa, wyjęłam telefon i weszłam w listę kontaktów. Wahałam się kogo numer wybrać. Arona czy Jamesa. Jednak kliknęłam numer Arona. Po trzech sygnałach blondyn odebrał.

- hej, co robisz? - zapytałam od razu. W tle słyszałam stłumione odgłosy więc pewnie jest zajęty.

- emm, jestem z Lilą w barze, a co?

- chciałam sie spotkać czy coś, ale nie będę wam przeszkadzała - od razu się rozłączyłam i wybrałam numer do Jamesa, lecz nie odebrał. Zatrzymałam się w parku i usiadłam na ławce. Chwilę później brunet oddzwonił.

- chciałam cię przeprosić za moją matkę - od razu zaczęłam.

- luz. Po to tylko dzwoniłaś? - chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią.

- emm, nie. Chciałam pogadać. Możesz przyjechać do parku niedaleko mojego domu?

- nie możemy przez telefon?

- nie, rusz dupe i przyjedź do parku - słyszałam tylko jak mamrocze coś, ale nie dałam mu dojść do słowa bo się rozłączyłam. Dopiero teraz zorientowałam się jaka jest powaga mojej sytuacji. Uciekłam z domu a na dodatek ide spotkać się z chłopakiem z którym mam zakaz spotykania się. Ale pieprzyć to. Siedzę na zimnej ławce i czekam aż chłopak przyjdzie. Dzwoniłam kilka razy lecz nie odbierał. Już miałam się zbierać, póki nie zauważyłam w oddali jakiejś sylwetki. Od razu rozpoznałam osobę, a na moją twarz wpłynął uśmiech.

- o czym chciałaś pogadać? - zapytał od razu. Widziałam, że był zmęczony.

- zwiałam z domu - powiedziałam od razu. Chłopak zjechał mnie wzrokiem od dołu do góry i zatrzymał się na mojej twarzy. Zagryzł dolną wargę i spojrzał mi w oczy - denerwuje mnie, to że ona stara się jak najbardziej kontrolować moje życie.  - westchnęłam.

- gadałaś z nią o tym? - zapytał.

- próbowałam ale ona nie rozumie. Chce abym była idealną córką z dobrymi ocenami - mruknęłam - nie mam już na to siły.

- a ty? - zmarszczyłam brwi ponieważ nie rozumiałam co ma na myśli - czego chcesz?

Zastanowiłam się lecz nie znałam odpowiedzi na jego pytanie. Prawdą jest że sama nie wiem czego chce. Z jednej strony nie chce zawieść matki i być taka jaka chce żebym była, ale z drugiej strony chcę być jak reszta nastolatków. Chcę poczuć że żyję. Nie chcę być ograniczana w żaden sposób. Po dłuższej chwili ciszy, chłopak odchrząknął.

- więc? - odparł zachrypniętym głosem.

- nie wiem. Nie mam pojęcia - powiedziałam bezsilnie - nie chcę zawieść mamy ale też nie chcę tak żyć. Jedno zaprzecza drugiemu - po dłuższej chwili milczenia odchrząknęłam - rany! Czemu to wszystko musi być takie trudne i skomplikowane?

- jakby życie było proste byłoby nudno.

- pocieszające - powiedziałam sarkastycznie. Chłopak nagle ruszył przed siebie - hej! Dokąd idziesz? - zadałam pytanie wciąż stojąc w miejscu, ale gdy nic nie odpowiedział, postanowiłam go dogonić - gdzie idziesz? - brunet zatrzymał się.

- zamierzasz stać tu całą noc i narzekać? Bo ja nie bardzo - poczułam się lekko urażona. Uznałam, że mogę mu zaufać i że chociaż on mnie wysłucha ale wyraźnie myliłam się.

Ruszyliśmy przed siebie nie odzywając się do siebie. Poczułam jak pojedyncze krople deszczu spadają mi na głowę. Cholera. Chłopak zatrzymał się przy boisku do koszykówki. Spojrzałam na chłopaka. Miał zaciśniętą szczękę, a w oczach mogłam dostrzec smutek. Patrzył pusto przed siebie. Czy zrobiłam coś nie tak?

- coś się stało? - zapytałam szeptem - wydajesz się smutny.

- żartujesz sobie? - powiedział z kpiną w głosie, spoglądając w moją twarz - dlaczego miałbym być smutny? - uśmiechnął się, lecz to nie był szczery uśmiech.

- zapomnij - odparłam - deszcz pada, nie przeszkadza ci to? - zapytałam po chwili.

- a tobie? - odpowiedział pytaniem na co przewróciłam oczami.

- znowu to robisz! - jęknęłam zirytowana.

- co takiego? - zapytał niewinnie. Spojrzałam na niego. Jego mina była skupiona i zaciekawiona jakby próbował zgadnąć o co mi chodzi.

- po raz kolejny gdy cię o coś pytam, ty odpowiadasz pytaniem. To irytujące, wiesz? - powiedziałam na co chłopak się zaśmiał - bawi cię to? - przewróciłam oczami. Jak on mnie denerwuje!

- śmiesznie wyglądasz jak się denerwujesz - odpowiedział. Patrzył ze skupieniem na moją twarz przez co poczułam się trochę niezręcznie.

- idziemy? - nie odpowiedział, więc powtórzyłam pytanie. Znów nic. Żadnej reakcji. Ugh jak on mnie denerwuje! Położyłam się na mokrym boisku. Byłam tym wszystkim zmęczona. Chciałam odpocząć. Patrzyłam na spadający deszcz. Byłam w transie. Po chwili chłopak położył się obok mnie. Leżeliśmy w ciszy patrząc na niebo.

- tutaj poznałem wyjątkową osobę - szepnął. Obróciłam głowę w jego stronę. Miał zaciśnięte usta w wąską linie i oczy przepełnione bólem - to było nasze ulubione miejsce - kontynuował - wszystkie wspomnienia powróciły.

- nie wiedziałam - szepnęłam równie cicho.

- nie miałaś prawa tego wiedzieć - również spojrzał na moją twarz. Patrzył mi głęboko w oczy.

- jak się poznaliście? - gdy zapytałam, na jego twarz wpłynął szczery uśmiech, lecz po oczach widziałam, że go to boli. Nie powinnam o to pytać.

- było późno i padał śnieg. Ćwiczyła rzuty, na mecz, choć i tak była dobra. Często się szlajałem ze starymi znajomymi po tej okolicy i tak też było tej nocy. Piłka jej wypadła i jeden z moich znajomych dla żartów zabrał jej i zaczął ją podrywać. Powiedział, że jeśli chce odzyskać piłkę musi go pocałować. Wtedy dla mnie była obojętna, więc nie miałem nic przeciwko. Spędziliśmy z nią trochę czasu, a po kilku tygodniach zostali parą. Dużo przecierpiała przez ten związek. Eliot nie nadaje się do związków. Nie z takimi dziewczynami - przerwał na chwilę - potem się pokłócili i zerwali. Kiedyś brałem narkotyki i ona pomogła mi się wyrwać z tego gówna - ucichł. Leżeliśmy w ciszy, ale po długiej przerwie znowu zaczął opowiadać - była piękna. Była wysoka, miała długie blond włosy, piękne niebieskie oczy i najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem - mówił z wielką fascynacją w głosie. Zrobiło mi się trochę przykro sama nie wiem z jakiego powodu. Sama chciałam aby mówił dalej.

- więc co się stało? Byliście razem?

- to długa historia, ale tak byliśmy razem i zerwaliśmy. Koniec historii - wiedziałam, że czegoś nie powiedział, ale nie będę naciskała - nie powinienem ci tego mówić. To było dawno i się skończyło - nagle odparł chłodnym głosem, co mnie zdezorientowało. Nie wierze w to jak szybko zmienia mu się nastrój. Porównywalnie do mnie gdy mam miesiączkę, a nawet chyba bardziej - wstawaj. Wracamy - chłopak podniósł się po czym ruszył pewnym krokiem przed siebie. Dogoniłam go i w ciszy szliśmy do jego samochodu. Wiedziałam, że był zły. Nie powinnam go pytać o jego relacje z byłą dziewczyną. Idiotka głupia.

Wsiedliśmy do samochodu. Lecz James chyba nie zamierzał odjeżdżać. Pewnie zaraz zacznie krzyczeć, żebym się wynosiła z jego samochodu i wracała do domu.

- Cass - wypowiedział moje imię więc przeniosłam wzrok w jego stronę - nie powinienem tak reagować, ale to dla mnie ciężki temat. Nie wiem dlaczego go w ogóle zacząłem - zaczął się tłumaczyć.

- okej, nie musisz się tłumaczyć. Wystarczy „przepraszam".

- oho, chyba czegoś zapomniałaś. Ja nigdy nie przepraszam.

- zadufany w sobie dupek - wymamrotałam.

- co ty powiedziałaś?

- nic tam - zaśmiałam się.

- że ja jestem zadufanym w sobie dupkiem tak? - podniósł brew do góry - cofnij te słowa.

- bo?

- bo pożałujesz, że mnie poznałaś - żałowałam od dawna. Cóż za ironia losu.

- skąd wiesz, że nie żałuje? - uniosłam brew so góry, na co przewrócił oczami.

- wiem, bo jestem wspaniałą osobą - zaczęłam rechotać - no co? Z czego się śmiejesz?

- z niczego. Jedź - rozkazałam.

- dziwna jesteś - skomentował i ruszył. Chłopak połączył swój telefon do samochodu i puścił piosenki, do których fałszowaliśmy i śmialiśmy się z siebie. Chciałabym aby ta chwila się nigdy nie skończyła. W końcu zatrzymaliśmy się i weszliśmy do domu Jamesa.

- jesteś głodna?

- a co? Chcesz mi zrobić jedzenie?

- chyba śnisz. Idź i sama sobie coś zrób - prychnął. Zrobiłam co powiedział. Z gotowymi kanapkami poszłam do jego pokoju i usiadłam na łóżku. W tym czasie brunet wrócił umyty.

- o kanapeczki - usiadł obok mnie i wystawił rękę w stronę talerza z jedzeniem. Klepnęłam jego rękę na co spojrzał na mnie unosząc brew.

- chyba śnisz. Idź i sam sobie zrób - powiedziałam naśladując jego głos.

- ja tak nie mówię! - oburzył się.

- owszem, mówisz.

- nieprawda! Udław się tą kanapką - zaśmiał się.

- okropny jesteś - skomentowałam. Podałam talerz z kanapkami, więc wziął. Gdy zjedliśmy, poszłam się umyć. Chłopak pożyczył mi bokserki i czarną koszulkę z jakimś rockowym zespołem. Jak wróciłam do pokoju, brunet leżał na łóżku. Spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok siebie.

- żartujesz że będę obok ciebie spała. Idę do salonu na kanapę.

- chodź i nie wymyślaj - przewróciłam oczami i zrobiłam to co powiedział. Jaka ja jestem łatwa do przekonania!
Przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć bo James zabierał mi kołdrę. Wyrywał mi ją żeby mnie zdenerwować. Gdy powiedziałam mu że idę na kanapę, opanował się i dał mi spokojnie zasnąć.

Gdy się obudziłam, chłopaka nie było obok mnie. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń od matki, 3 od Zayna i kilka wiadomości na temat tego jak bardzo zdenerwowałam matkę - od Zayna i jaki dostanę szlaban jak wrócę - od mamy. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Na stole leżały dwa tosty a sam chłopak zajadał się swoimi.

- ogarniaj się bo zaraz wychodzimy. Odwiozę cię do szkoły - spojrzałam na zegarek.

- nie zdążę! Za 15 minut zaczynają się lekcje! - powiedziałam przyspieszając tempo szykowania się. Pierwszą mam matematykę, a jeśli się spóźnię to babka mnie zajebie. Usiadłam do stołu i wzięłam tosta do ręki i zaczęłam go jeść. Gdy zjadłam, poszłam ubrać się w swoje ubrania i wyszliśmy do samochodu.

Pojechaliśmy jeszcze po Arona i razem weszliśmy spóźnieni do szkoły. Od 10 minut powinnam siedzieć na lekcji. Poszliśmy jeszcze do szafki po książki i weszliśmy oboje tam gdzie piekło się zaczyna czyli do sali matematycznej.

- przepraszamy za spóźnienie, zaspaliśmy - powiedział Aron gdy weszliśmy. Usiedliśmy razem w jedynej wolnej ławce. Widziałam jak Lila i Ashley posyłają mi spojrzenia mówiące: „po lekcji wszystko nam opowiesz".

- to wy spaliście razem? - zdezorientowani spojrzeliśmy najpierw na siebie potem na panią. Cała klasa się śmiała.

Continue Reading

You'll Also Like

31.5K 980 45
A co gdyby Hailie pochodziła z patologicznej rodziny i nie umiała już nie komu za ufać ? Historia przedstawia perspektywy braci oraz Hailie po tym j...
47K 1.4K 23
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
127K 3.8K 32
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
45K 2.3K 7
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...