Kal | Vminkook

Por xiaxia7777

45.9K 3.7K 1.1K

Londyn, 1920. W stolicy działa koreański gang Kal, który zajmuje się nielegalną produkcją rumu oraz hazardem... Más

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Epilog

Rozdział 11

1.1K 101 37
Por xiaxia7777

– Zobaczcie jaka ładna dziwka...

Odór spoconych ciał...

– Przestań się opierać kurwo

Oddech cuchnący alkoholem...

– Wy skośne zawsze tak jęczycie?

Ból, siniaki, zadrapania, krew...

– Przestańcie! – Jimin wybudził się z krzykiem i usiadł na łóżku. Nie mógł wziąć oddechu i kręciło mu się w głowie. Ścisnął mocno kołdrę i złapał się za spocone włosy. Nie wiedział, jak długo trwał ten koszmar, bo wydawało się, że ciągnął się w nieskończoność. Bolało go całe ciało, chociaż już dawno zniknęły fizyczne ślady jego tragedii. Zapalił światło, bo ciągle miał wrażenie, że ktoś jest w jego pokoju. Jednak był sam, przestraszony.

Podszedł chwiejnym krokiem do okna, aby zaczerpnąć powietrza. Wyjrzał na ciemną ulicę, na której nie było żadnych śladów życia. Wszyscy o tej porze spali i Jimin poczuł się jeszcze bardziej samotnie. Kłębiło się w nim zbyt wiele sprzecznych odczuć. Desperacko pragnął czyjejś bliskości, która w tym samym momencie napawała go strachem. Musiał w pojedynkę mierzyć się z koszmarami, jakie towarzyszyły mu nie tylko w nocy. Stawiał im czoła w blasku słońca, kiedy był wśród ludzi. To go nie opuszczało i był już przemęczony tą walką. Bo to nie była wojna o spokój. To była wojna o każdy oddech, o każdą sekundę bez paraliżującego go strachu.

Wyszedł z pokoju i ciągle był roztrzęsiony. Kolejna nieprzespana noc, a Jimin już nie pamiętał, kiedy rzeczywiście odpoczął. Od przyjazdu do Anglii jego życie było pasmem okropieństw i nawet krótkie chwile szczęścia nie umiały go wyciągnąć z przeraźliwej otchłani, w głąb której coraz bardziej spadał.

Wyciągnął garnek, którym nieco za mocno uderzył o piecyk. Zaklął pod nosem, a potem wziął butelkę mleka, które przelał do rondelka. Poparzył dłonie rozpalając mały płomień na kuchence, ale starał się tym nie przejmować. Chciał dać sobie choć troszkę spokoju, a z tym kojarzyło mu się ciepło mleko z cukrem. Odnajdywał w błahostkach ulotne chwile wyciszenia, które były miłym przecinkiem między strachem i paniką.

Usiłował przelać mleko do kubka, ale jego dłonie zbyt drżały. Łzy płynęły mu po policzkach, a on sam czuł się beznadziejnie bezsilnie.

– Jimin? – spojrzał w stronę Jungkooka, który właśnie zszedł do kuchni. Miał jedynie bokserkę i wełniane, ciemne spodnie, a oczy mrużył ciągle nie będąc przyzwyczajony do jasności. Obudziły go dźwięki dobiegające z kuchni, więc postanowił sprawdzić, co się dzieje. Widząc zapłakaną buzię Jimin zrobiło mu się bardzo przykro. Nie chciał, aby ten był smutny. Pragnął, aby chłopak szczerze się uśmiechał i był zwyczajnie szczęśliwy.

– P–przepraszam, obudziłem cię – wydukał Park brzmiąc zupełnie jak tamtej nocy, gdy się poznali. To tylko bardziej złamało Kookowi serce, który musiał coś zrobić.

– Spokojnie, nic się nie stało. Pomogę ci – zaoferował Jungkook i podszedł do kuchenki. Przelał mleko do kubka i zaniósł je od razu do stolika, aby Jimin mógł na spokojnie usiąść. Posłodził mu trzema łyżeczkami napój i z nieśmiałym uśmiechem podsunął niższemu.

– Dziękuję – szepnął Park, który wziął w dłonie mleko. Podmuchał wierzch i napił się małego łyka. Kook uważnie przyglądał się chłopakowi, któremu za piżamę służył sweter z za długim rękawem i równie długie spodnie. Jimin starannie wybierał ubrania, aby nie odsłaniały najmniejszego skrawka jego ciała. Naciągał rękawy na dłonie, wybierał golfy. Wstydził się siebie i liczył na to, że nikt już go nie skrzywdzi, jeśli się ukryje pod warstwami materiałów.

– Zły sen? – zapytał Jungkook, który widział, że Jimin dalej jest roztrzęsiony.

– T–tak – odpowiedział cicho chłopak. Park brał kolejne łyki, ale nic mu nie pomagało. Dusił w sobie płacz, bo wiedział, czego potrzebował. Jego bezpieczeństwo, jego wizja szczęścia i spokoju, to wszystko było na wyciągnięcie ręki. Sam chciał dawać radość i miłość. Przelewać to wszystko hojnie na kogoś, kogo pokochał. Jednak jak mógł mu to okazać, skoro bał się nawet jego dotyku?

– To nie jest nic złego, że dalej to tak mocno odczuwasz – odezwał się nagle Jungkook. – Znałem dziewczynę, która dusiła w sobie ból przez wiele miesięcy, po czym prawie się zabiła. Jongin, jej chłopak, ją uratował i powoli starali się nad tym pracować. Ale znałem też kobietę, która bardzo szybko się po tym pozbierała. Wszystko zależy od człowieka i nie bądź na siebie zły, że dalej ta rana się nie zabliźniła. Ona w końcu przestanie krwawić, każda przestaje. Obiecuję, że tutaj ci nic nie grozi i otaczają cię ludzie, którzy bardzo chcą ci pomóc – wyznał Jungkook i usiłował spojrzeć Parkowi w oczy.

Jimin nie mógł już powstrzymać płaczu. Nienawidził coraz mocniej sytuacji, w jakiej się znalazł. Kook był dla niego taki dobry, tak cudowny. Zorganizował dla niego mały piknik, zabrał za miasto, dał schronienie, dbał o niego. Był dla Jimina wszystkim, a on nie umiał mu tego pokazać.

– Minnie – szepnął Jeon widząc, jak Park coraz mocniej płacze.

– Nienawidzę tego – wyrzucił chłopak będąc na skraju swojej wytrzymałości. – Nienawidzę tego, że to ciągle we mnie jest. Ten strach...

– Uda ci się go przezwyciężyć, wierzę w to – powiedział Kook usiłując pocieszyć Jimina.

– Tylko że ja wiem, jak to przejść. Wiem, jak z tego wyjść, ale żeby to zrobić potrzebuję tego, czego się boję – mówił bełkocząc niższy.

– Spokojnie, nie nakręcaj się, odpocznij chwilkę – nalegał Jungkook widząc duszącego się łzami Jimina.

– Nie, Koo. Ja już nie mogę. Bo przez ten strach nie umiem ci pokazać, jak bardzo doceniam to, co dla mnie robisz. Przez to wszystko nie mogę ci pokazać...nie potrafię... chciałbym ci pokazać, jak bardzo cię pokochałem, a nie umiem – wyrzucił Park i wtedy pokój wypełnił jego płacz. Gorzki, pełen bólu i złamanego serca.

Ponieważ Jimin kochał Jungkooka. Nagłą, ale piękną miłością. Chciał o niego dbać, pokazywać mu, jak wiele dla niego znaczy. Kochanie było silniejsze niż strach, dopóki nie pojawiała się wizja dotyku. To paraliżowało Jimina i budziło koszmary. Jakby wpadł w błędne koło.

– Przepraszam... przepraszam za wszystko – wydukał będący zażenowany swoim zachowaniem i wyznaniem. Wstał gwałtownie przewracając krzesło i chciał schować się w pokoju, gdy Kook zastawił mu drogę. Stali bardzo blisko siebie i Jimin doskonale czuł drapiące jego gardło papierosy, które zarazem pachniały piękniej niż jakikolwiek kwiat. Park wlepił wzrok w podłogę i lekko drżał.

– Kochasz mnie? – zapytał spokojnie Koo.

– Przepraszam... ktoś taki jak ja nie powinien cię kochać – powiedział Jimin.

– Myślisz, że jestem na ciebie zły, skarbie? – Wtedy Park podniósł głowę i spojrzał na uśmiechniętego Jungkooka. Nie wyglądał na rozczarowanego. Wyglądał na szczęśliwego, a Jimin w to nie wierzył. – Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Miłość jest dla mnie czymś bardzo skomplikowanym i nie umiem jej zrozumieć. Chciałbym ci powiedzieć to samo, ale jeszcze nie jestem na to gotowy. Ty jesteś dużo odważniejszy ode mnie, że pierwszy to powiedziałeś. Ja się chyba jeszcze tego boję... Chyba boję się odrzucenia, chociaż wiem, że mnie kochasz – powiedział z wypiekami na twarzy Kook. Jimin zupełnie tego nie rozumiał i nie docierały do niego słowa Jeona. To uczucie nie było jednostronne, ich miłość powoli się łączyła i to było coś pięknego.

– Kiedyś powiem ci to samo, jak będę mieć odwagę, kochanie – powiedział słodko Jungkook.

– Może jednak nie zakochuj się we mnie. Przecież wszystkiego się boję, jestem taki żałosny...

– Kiedy ja chcę – przerwał chłopakowi Kook. – I będę czekać, aż będziesz gotowy – mówiąc to wyciągnął dłoń. – Ja będę czekać. W każdej chwili, jak tylko będziesz czuć, że to jest ten moment, to będziesz mógł mnie złapać za rękę. Będziesz mógł przytulić, pocałować. Nie będziesz musiał pytać, bo ja już jestem gotowy. I będę czekać tak długo, jak będziesz tego potrzebować, skarbie – powiedział z uśmiechem Kook. Na to Jimin spojrzał na jego dłoń. Niepewnie wyciągnął swoją rękę, co zdziwiło Jeona. – Nie musi to być teraz, ja zaczekam...

– Chciałbym spróbować – szepnął Park.

Dotknął drżącymi palcami dłoni Jungkooka i nie poczuł strachu. Było jedynie miłe ciepło i przyjemny ścisk w brzuchu. Jimin splótł swoje drobne palce z tymi długimi i trochę kościstymi Kooka. Uśmiechnął się niepewnie i spojrzał na Jeona, który swoimi oczami zdradzał ogromną radość.

Wtedy Jimin wolno ułożył dłoń na tali Jungkooka, aby potem opleść ręce na jego plecach. Głowę ułożył mu na ramieniu i wtedy poczuł dłonie wyższego na swoich plecach. Przytulał go delikatnie jakby uważał, aby nie zgnieść drobniejszego chłopaka.

Jeon uśmiechał się szeroko czując przy sobie Jimina. Jednak jego radość zakłócił cichy szloch Parka.

– Kochanie, co się dzieje? – zapytał troskliwie i chciał się oddalić, ale niższy mocniej go objął.

– Tak strasznie się bałem dotyku – zapłakał chłopak. – Potwornie się bałem przytulenia, a tylko teraz czuję się szczęśliwy.

Gdy tylko Park poczuł ciepło Jungkooka, to opuścił go strach. Był gdzieś, w tyle głowy, ale Kook go skutecznie wypierał. Przy nim Jimin czuł bezpieczeństwo, miłość i spokój. Nie chciał już nigdy oddalić się od chłopaka, któremu chciał dać jeszcze więcej dobra.

– Cieszę się kochanie – powiedział Jungkook i pogładził chłopaka po plecach. – Skoro mogę cię przytulać, to może chcesz, abym dzisiaj z tobą spał? Żeby pilnować, by nie nawiedziły cię koszmary? – zaproponował wyższy i Park spojrzał na niego sarnimi oczami.

– Tylko o tym marzę – wyznał i trzymając się za ręce poszli do pokoju Jimina. Pierwszy ułożył się Kook, a do niego wtulił się Park. Jeon przykrył ich kołdrą, aby mieć pewność, że niższy nie zmarznie. Gładził go dalej po ramieniu i napawał jego ciepłem.

– Czy mógłbyś mi to jeszcze raz powiedzieć? – poprosił niepewnie Jungkook, na co Jimin mocniej się do niego przytulił.

– Kocham cię, Koo – szepnął Park i usnął.

***

Jimin już wyznał, co czuje do Jungkooka. Jak myślicie, kiedy Kook wyzna to samo?

Seguir leyendo

También te gustarán

207K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
14K 729 30
♡ Yoongi jest popularnym raperem, który dużo udziela się na instagramie, aby mieć kontakt z fanami. W ubiegłym roku grupa jego przyjaciół pomniejsz...
87.5K 3K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
72.7K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...