Kal | Vminkook

Oleh xiaxia7777

45.9K 3.7K 1.1K

Londyn, 1920. W stolicy działa koreański gang Kal, który zajmuje się nielegalną produkcją rumu oraz hazardem... Lebih Banyak

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Epilog

Rozdział 9

1.2K 102 78
Oleh xiaxia7777

Jimin siedział pochylony nad księgami, jakie dokładnie właśnie analizował. Nagle do gabinetu weszła Jihyo niosąca na rękach Jisunga, a do tego szeroko się uśmiechała.

– Więc tutaj się zaszyłeś – powiedziała do Jimina.

– Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia...

– Chłopaki robią sobie wolne, a ty pracujesz? Nie mogę na to pozwolić! – oznajmiła kobieta i wskazała Parkowi drogę do wyjścia. – Idziesz ze mną do cukierni – poleciła i Jimin widział, że nie masz szans ze starszą Jeon.

Poszedł za nią na zaplecze Hotteok i oczy wychodziły mu z orbit oglądając wszystkie słodkości przygotowywane przez cukierników. Przypatrywał się wszystkiemu z niekrytą fascynacją i przypominał dziecko, które widzi coś cudownego po raz pierwszy.

– To wszystko wygląda tak smakowicie – szepnął z zachwytem i spojrzał na właścicielkę cukierni.

– Możesz wszystkiego spróbować, cokolwiek chcesz. Zaraz ci przygotuję hotteok z musem czekoladowym, to mój popisowy numer – powiedziała Jihyo i dalej mając Jisunga w nosidełku wzięła się do pracy.

– Mógłbym ci jakoś pomóc? – zapytał Jimin, na co kobieta wydęła lekko usta.

– Jeśli chcesz, mogę cię nauczyć piec parę rzeczy – oznajmiła, a Park prawie zaklaskał z radości. Dawno nie zrobił niczego, co dałoby mu odrobinę szczęścia. Całe życie ciężko pracował pomagając rodzicom, a rzadko robił coś tylko dla siebie. Wtedy miał szansę spróbować czegoś nowego.

– Umyj ręce i chodź do mnie – poprosiła Jihyo i przygotowała Jiminowi stanowisko do pracy. Chłopak dostał od innej cukierniczki fartuch i stanął obok starszej Jeon. Właśnie wtedy na zapleczu pojawił się jej brat razem z Taehyungiem. Obaj jak zwykle byli elegancko ubrani i przyciągali na siebie wzrok każdego pracownika. Szczególnie cukierniczki przyglądały im się z fascynacją.

– Co mi księgowego porywasz? – zapytał z udawaną pretensją Jungkook.

– Daję mu odpocząć, zamęczysz go – powiedziała Jihyo, a Kook parsknął.

– Widzę, jak dajesz mu odpoczywać – zadrwił chłopak i podszedł bliżej siostry. – Nie daj jej się wykorzystywać – zwrócił się do Jimina, który niepewnie się uśmiechnął. – Ale jeśli już tu będziesz piec, to mógłbyś się nauczyć robić ciastka karmelowe – oznajmił Jungkook i wtedy dostał lekko po głowie od Jihyo.

– Próchnicy od nich dostaniesz! – pouczyła brata, który usiłował strzepać z włosów mąkę, jaką kobieta miała na dłoni. – Sam wybierze, czego go nauczę. Jakie jest twoje ulubione ciastko Jimin? – zapytała Parka.

– Wszystkie są pyszne, ale beza truskawkowa jest najlepsza – odpowiedział uprzejmie.

– To możesz zrobić więcej, żeby się Tae załapał. Gdyby mógł, to żyłby na bezie truskawkowej – oznajmił Jungkook szturchając przyjaciela w ramię, a ten nerwowo się zaśmiał spoglądając na niższego. Jimin uśmiechnął się lekko i podciągnął rękawy koszuli.

– Musimy już lecieć, bo spóźnimy się na wyścigi. Do później – powiedział Jeon i wyszedł z Taehyungiem z zaplecza.

– Może dam radę zrobić i ciastka karmelowe i bezę, co ty na to? – zapytał Jimin, a Jihyo lekko się uśmiechnęła.

– To bierzmy się do pracy – zarządziła i przygotowała składniki. Spoglądała co jakiś czas na Jimina aż w końcu zebrała się w sobie.

– Lubisz mojego brata, prawda? – zapytała, na co Park zamarł. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, a potem wyraźnie stał się nerwowy.

– L–lubię, jest bardzo uprzejmy, dał mi pracę...

– Lubisz go bardziej, a nie tak zwyczajnie – przerwała mu i oparła się o blat. Twarz Jimina przybrała różowy odcień, a on sam wlepił wzrok w palce.

– J–ja... t–to złe... p–przepraszam – wydukał zdenerwowany.

– Czy wyglądam, jakbym uważała, że to złe? – spytała go Jihyo i obdarzyła go kojącym uśmiechem, jaki trochę go uspokoił.

– Ale to i tak bez znaczenia... on mnie tak nie polubi – mruknął smutno Park.

– Skąd masz taką pewność? – zapytała nieco tajemniczo Jeon i powróciła do wyrabiania ciasta. Jimin spojrzał na nią z większym zdumieniem i był coraz bardziej zdezorientowany.

– Przecież ktoś taki jak on nigdy nie polubi kogoś takiego jak ja – powiedział, a Jihyo parsknęła.

– A czemu niby? – dopytywała dalej.

– Bo jestem chłopakiem? – odpowiedział pytaniem Jimin.

– No i co z tego? – znowu zapytała, a Park był w coraz większym szoku.

– A–ale... on jest taki męski...

– A co ma bycie męskim do tego, kogo się lubi? – zapytała go Jihyo i pogładziła Jisunga po plecach, bo zaczął jej się wiercić. – Kookie jest bardzo otwarty, chociaż o tym nie mówi. Jest Koreańczykiem, więc jak jeszcze by wyszło, że lubi zarówno dziewczyny jak i chłopaków, to nie daliby mu żyć – wyjaśniła kobieta. Jimin stał chwilę będąc zupełnie oszołomiony tym, co usłyszał.

– Dlaczego mi to właściwie mówisz? – zapytał kobiety.

– Bo widzę jak na niego patrzysz. Gołym okiem widać, co do niego czujesz. A też znam mojego brata i dawno nie było kogoś takiego, o kogo by tak dbał – powiedziała z uśmiechem, który Jimin odwzajemnił. Czuł w brzuchu motyle i naprawdę bardzo się ucieszył. Czyli może jednak miał szansę?

– Dobra kochasiu, wracaj do pracy, to może zdążysz mu zrobić ciastka – ponagliła go Jihyo.

***

Taehyung z Kookiem dotarli samochodem na wyścigi. Tam czekał na nich Jongin, który szeroko się uśmiechnął na widok przyjaciół.

– Obstawiałeś już? – zapytał Tae, gdy skierowali się do loży. Był to pokaźny rozmiarów namiot, w centrum którego stał bar z drogimi trunkami. Wszędzie kręcili się elegancko ubrani ludzie, którzy skierowali niezbyt pochlebne spojrzenia w kierunku Koreańczyków.

– Jeszcze nie. Ale czy my możemy obstawiać? – spytał Jongin, a Jungkook się uśmiechnął. Stanęli przy barierkach, aby mieć dobry widok na tor wyścigowy.

– Wiemy dobrze, jaka to jest loteria – powiedział nieco teatralnie szef gangu, który wiedział, jak działa hazard. Sam wpływał na wyniki gonitw, aby bardziej się wzbogacić. Bawiła go próżność lordów i innych majętnych ludzi. Wydawali pieniądze na coś tak błahego i nieistotnego. On każdego dnia widział, jak większość angielskiego społeczeństwa umiera z głodu na ulicach, a ludzie z wyższych sfer woleli wydawać wielkie majątki na konie mające przebiec kilkaset metrów. Gardził tym, ale zarazem na tym zbijał swoją fortunę. Znaczną jej część przeznaczał na pomoc swoim rodakom, więc czuł się rozgrzeszony.

– Chociaż dla zabawy coś obstawmy – nalegał Jongin, który choć raz chciał poczuć dreszczyk emocji związany z hazardem.

– Zaczekamy na Minho i we czwórkę coś wybierzemy – zaproponował Jungkook.

– Minho mówił, że go dzisiaj nie będzie. Coś mu wypadło – wtrącił Taehyung, co zdziwiło Jeona.

– Straci dobrą zabawę – stwierdził Kook i popatrzył po towarzyszach. – To którego konia wybieramy?

– Obstawisz konia, który wygra, prawda skośny? – usłyszeli pełen pogardy głos. Obrócili się w kierunku mężczyzny, który stał razem z innymi eleganckimi panami. Wszyscy wyglądali dosyć podobnie: wielkie brzuchy, obrzydliwy wyraz twarzy.

– Niech nie wtyka pan nosa w nieswoje sprawy – powiedział ostro Jongin.

– Lordzie. Jestem Lord Neelson, więc zwracaj się z szacunkiem, skośny – zadrwił mężczyzna.

Taehyung wyciągnął rękę, aby Jongin nie zrobił przypadkiem czegoś głupiego. Spojrzał na Jungkooka, który wyglądał zaskakująco spokojnie.

– Lord Neelson? Ten od samochodów? – zapytał z jadem Jeon.

– Tak, skośny. Wy to pewnie Kal. Nikt inny tylko skośni awanturnicy mają czelność przychodzić w takie miejsce – powiedział mężczyzna, a Jungkook się zaśmiał.

– Panowie, nasza sława dociera do samych lordów – oznajmił dumnie Jeon.

– Lordowie uwielbiają żarty o skośnych – powiedział Neelson i wtedy wianuszek jego towarzyszy się zaśmiał. Tae widział, jak Kook zaciska szczękę i wbija paznokcie w skórę, aby nie wybuchnąć.

– Obstawił już pan? – spytał niby uprzejmie.

– Hazard jest dla desperatów – odpowiedział lord.

– Może się pan jednak skusi na mały zakład? – zapytał Jungkook i wystąpił lekko do przodu.

– Ze skośnym psem? Po moim trupie – parsknął Neelson. Wtedy Jeon znalazł się bardzo blisko niego, a jako że przerastał lorda, to wyglądało to dość komicznie.

– Ale lubi pan interesy ze skośnymi psami. Doszły mnie słuchy, że wypytywał pan o kupno cukierni mojej siostry. Żonie smakują cynamonki, nieprawdaż? – niemalże szepnął mu do ucha, a lord spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Zbliżają się jej urodziny, prawda? Jakoś w grudniu? – dopytał, a mężczyzna nie miał pojęcia, skąd chłopak o wszystkim wiedział. – Proponuję taki zakład. Jeśli wygra mój koń, nie powie pan już o żadnym Azjacie skośny. Jak tylko się dowiem, że to miało miejsce, to inaczej porozmawiamy. Jak wygra pana koń, oddaję panu cukiernię mojej siostry – zaproponował Jungkook, a w tej chwili Tae z Jonginem prawie zachłysnęli się powietrzem.

– Zwariowałeś? – niemal krzyknął Jongin.

– To uczciwy zakład, lordzie. Moim wyborem jest Hector. Wygrywa pana wybór i z dniem 31 listopada otrzymuje pan papiery własności cukierni Hotteok.

– Straciłeś rozum? – usiłował go powstrzymać Jongin, ale wtedy Tae spojrzał na niego karcąco.

– Chce się skłócić z Jihyo, to daj mu to zrobić – mruknął wiedząc, że nic nie powstrzyma Jungkooka.

– To jaki jest pana wybór? – dopytał z uśmiechem Jungkook. Lord podrapał się po głowie, po czym się zaśmiał.

– Dangerous. To mój wybór. Ale nie zakładamy się który koń wygra. Którego koń będzie na wyższej lokacie, ten wygrywa – doprecyzował lord. Na to Jeon splunął na dłoń, którą wystawił w kierunku zdegustowanego mężczyzny.

– Oj, no proszę dopieczętować zakładu – nalegał i po dłuższej chwili lord ścisnął mu dłoń. Szybko potem ją wytarł w materiałową chusteczkę, którą ostentacyjnie wyrzucił.

– Jesteś niepoważny – syknął Jongin, gdy Jungkook wrócił do towarzyszy. Nie odpowiedział nic chłopakowi, jedynie uśmiechał się pod nosem.

Wszyscy spojrzeli na tor, na którym ustawili się już jeźdźcy z końmi. Byli w boksach, gdy sędzia wystrzałem z pistoletu zasygnalizował start. Rozległy się wrzawy, a lordowie mieli na twarzach coraz szersze uśmiechy.

Wyścig się skończył i w loży słychać było tylko głośny śmiech Neelsona.

– Nie dość, że mój koń wygrał, to twój zajął najniższą pozycję – powiedział drwiąco i tym razem on lekko nachylił się do Jeona. – Cudownie robi się z wami skośni interesy – oznajmił, a Jungkook był stoicko spokojny.

– Carl! – krzyknął i odwrócił się do barmana. – Zechciej mi powiedzieć, jakiego dnia wypada 31 listopada tego roku? – zapytał, a mężczyzna się zaśmiał.

– Żaden – oznajmił, na co lord zmarszczył brwi.

– Nie no, Carl. Powiedz mi – nalegał Jungkook, a barman poszedł po wiszący kalendarz.

– Nie ma 31 listopada, Jeon – powiedział i pokazał na ostatni dzień listopada, jakim był trzydziesty dzień miesiąca. Lord Neelson podszedł bliżej, aby zobaczyć na własne oczy, że barman ma rację.

– Kończył pan zapewne jakąś prestiżową szkołę, prawda? – zapytał z drwiną Jungkook i wykonał parę kroków w kierunku baru. – Ja nawet do szkoły nie poszedłem. Jednak moja siostra nauczyła mnie takiej magicznej rzeczy – mówiąc to zacisnął pięść, aby wyraźnie widać było mu kostki. – Jak dotknę kostki miesiąc ma 31 dni. Jak wgłębienie, to ma 30 albo jest to luty. Nadąża pan? – zapytał z uśmiechem Jeon, a lord robił się czerwony ze złości. – Mamy styczeń, luty, marzec – wymieniał Kook. – Wrzesień, październik i listopad – wskazał na zagłębienie między kostkami. – Takie proste, a tak przydatne. Zatem do zobaczenia 31 listopada, lordzie – powiedział rozbawiony szef gangu.

– Skośnooki pies! – krzyknął lord i zamachnął się na Jeona. Ten z łatwością go powstrzymał i przyłożył mu dłoń do brzucha. Neelson mógł poczuć ostrze, jakie delikatnie napiera mu na skórę.

– To chciałem zobaczyć. Jak jesteś bezsilny, że upokorzył cię Koreańczyk – oznajmił Jungkook i oddalił się od mężczyzny. Opuścił razem z towarzyszami loże, a Jongin dalej był w szoku.

– Co ty właśnie zrobiłeś? – zapytał i Kook spojrzał na rozbawionego Taehyunga.

– Specjalnie obstawiłem gorszego konia. Ten pacan nawet nie zna ilości dni w miesiącu, a będzie mówić, że my jesteśmy gorsi – powiedział Jungkook, a Jongin westchnął.

– Ja też się nabrałem – mruknął, na co Jungkook poczochrał mu włosy.

– Ty pewnie tylko myślałeś o tym, aby nie utracić źródła cukru. Będzie ci wybaczone przyjacielu – zaśmiał się Jeon i we trójkę udali się do samochodów.

***

Jungkook wszedł razem z Taehyungiem do Hotteok i znaleźli się na zapleczu. Tam zastali Jihyo z Jiminem, który pili przy jednym ze stolików herbatę. Na widok Kooka Park zerwał się trochę zbyt szybko z krzesła i podszedł do blatu.

– I jak było? – zapytał z szerokim uśmiechem wpatrując się w wyższego.

– Uznajmy to za owocny dzień – oznajmił Jungkook i od razu skierował się do talerza z ciastkami karmelowymi. – Ale zdecydowanie bardziej czekałem na to – powiedział i wziął jeden przysmak. Jimin był wyraźnie podekscytowany a zarazem zdenerwowany tym, czy Jungkookowi posmakuje to, co dla niego przygotował. – Chyba cię zwolnię z roli księgowego – powiedział z rozmarzoną miną Jeon jedząc ciastko. – Wyszło ci pyszne.

– Dziękuję – odparł niepewnie Jimin naciągając koszulę na dłonie. Kook popatrzył po blacie i szturchnął Taehyunga wskazując na talerz z bezami.

– Tobie też trochę zostawił – powiedział, a Kim wyciągnął dłoń po słodycze.

– To też wyszło ci doskonale – pochwalił chłopaka, którego komplement Tae aż tak bardzo nie uradował, jak ten Jungkooka.

– Dziękuję – skinął głową i rozejrzał się po pomieszczeniu. – Może ci zapakuję resztę? Ja już się nimi objadłem, że chyba rozboli mnie brzuch – zaproponował, a Tae mu przytaknął, bo był zbyt zajęty jedzeniem, aby odpowiedzieć.

– Będę się już zbierać, jest już późno – oznajmił Kim biorąc od Jimina torbę z bezami.

– To widzimy się jutro – powiedział Jungkook i pomachał przyjacielowi.

Taehyung wyszedł na ulicę i od razu zaczął jeść kolejne słodycze. Szedł w kierunku swojego domu i starał się skupić na przyjemności idącej z jedzenia ulubionej bezy. Jednak ciągle w głowie miał obraz Jimina, który wpatrywał się w Jungkooka. Czy Taehyung też tak wyglądał? Czy oczy mu błyszczały, jak widział Kooka? Bo to było aż zbyt oczywiste, że Park coś czuje do Jeona. Słodko się do niego uśmiechał i rumienił na jego widok. Widać to było jak na dłoni i nie mógłby temu zaprzeczyć. Czy Tae też tak wyglądał od pięciu lat?

Chciało mu się płakać.

***

Jungkook stał w sypialni bratanka i wziął go na ręce, aby uspokoić chłopca. Obudził się w środku nocy, a Kook liczył, że mały nie zdążył obudzić swojej mamy. Ta jednak weszła do pokoju i uśmiechnęła się do brata.

– Połóż się, ja go ogarnę – oznajmił, ale Jihyo pokręciła głową i usiadła obok młodszego. – Jak ci dzisiaj minął dzień z Jiminem? – zapytał niby niewinnie Jungkook.

– Bardzo sympatycznie. Jest nieraz niezdarny, ale coraz bardziej się otwiera – powiedziała i od razu zobaczyła, że jej brat zbiera się w sobie, aby coś powiedzieć. – Co jest? – uprzedziła go, a Kook popatrzył po suficie.

– No wiesz, skoro trochę bardziej go poznałaś, to pomyślałem, że możesz mi doradzić, jak mógłbym mu... zaimponować – powiedział Jungkook, a jego siostra otworzyła usta.

– Powtórz, bo chyba nie dosłyszałam – oznajmiła z uśmiechem, a Kook zaczął robić się czerwony.

– Nie udawaj, tylko powiedz mi – mruknął i usłyszał śmiech Jihyo.

– Wy obaj dzisiaj macie jakiś dzień zwierzeń – powiedziała, czym bardziej zainteresowała swojego brata.

– O czym mówisz? – dopytał Jungkook.

– Jimin cię lubi i to bardzo. Zresztą, nie widzisz tego? Jak tylko się pojawiasz, to robi takie maślane oczy, że serca można by tam było wstawić – powiedziała rozbawiona.

– Wiesz, że nie umiem poznać, czy ktoś jest mną zainteresowany – oznajmił, a Jihyo mu przytaknęła.

– No tak... więc Jimin jest. Myślę, że jak zrobisz to dobrze, to może wam coś z tego wyniknąć – powiedziała z zadowoleniem.

– Tylko co mam zrobić? – dopytał, a Jihyo się uśmiechnęła.

– Chyba mam pewien pomysł – oznajmiła.

***

Złapaliście się na 31 listopada? 😏

Sporo się tutaj działo, ale jak widzicie, jedna miłość kwitnie.

Jak myślicie, jaki pomysł ma Jihyo?

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

32.2K 3.5K 38
» zakończone « Jimin jest uzdolnionym uczniem i jednym z najlepszych tancerzy w szkole. Jego życie kręci się wokół treningów, nauki i spędzania czasu...
80.8K 10.5K 24
[ukończone] rzeczy, które wiesz i świat, któremu ufasz będą takie same nawet wtedy, kiedy twoje oczy pozostaną zamknięte motywy: angst, zaburzenia o...
94.2K 16.9K 60
Min Yoongi, jeden z najlepszych agentów Big Hit, dostaje misję, podczas której musi zdemaskować dilera narkotyków w jednej ze szkół w Seulu. Los tak...
137K 16.8K 35
[ukończone] FF POWSTALO DAWNO !!minor cringe alert!! jimin był sam, zupełnie sam i być może tak właśnie by zostało, ale zawołał o pomoc swoimi obraza...