𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔...

By child_of_chaos

14.7K 1.1K 1.2K

|Severus Snape x OC| Starała się być dobrą kobietą, jednak bezustannie oddawała się gwałtownym emocjom, które... More

1 - Lucjusz bywa nadopiekuńczy
2 - Czy to konieczne?
3 - Konkrety
4 - Nie powiedziałam tego
5 - W samą porę
6 - Lucjusz lubi ładne kobiety
7 - Wszystko co o niej wiesz
8 - Zasady gry
9 - Tete-a-tete
10 - Zbyt poważnie
11 - Masz Ognistą?
12 - Plany można zmienić
13 - Miłego popołudnia
14 - Rytuał
15 - Ministerstwo
16 - Romans
17 - Bal jesienny
18 - Dobre imię
19 - Edynburg
20 - Rozmowa
22 - Niemożliwe
23 - Poranek
24 - Powroty
Podziękowania i ogłoszenia

21 - Rewolucja

408 31 106
By child_of_chaos


      Kallisto szczerze nie znosiła brytyjskiej kuchni. Zaledwie tknęła swoje śniadanie, a za posiłek uznała babeczkę, kawę i papierosa. Wyraziła nawet na głos swoje przekonania, nie szczędząc uszczypliwych komentarzy, a Severus już wiedział, choć zauważył to również wcześniej, że nie grzeszyła angielskimi manierami. Wysłuchał jej z ironicznie uniesioną brwią, obserwując autentyczne oburzenie i wzgardę malujące się na jej twarzy. Nigdy nawet nie przypuszczał, że można opowiadać z takim przejęciem o jedzeniu.

      Rowle z bojowym nastawieniem podniosła się z krzesła, nie był pewien dlaczego, przypuszczał jednak, że wpadła na jakiś kolejny „genialny" pomysł. Energia aż ją rozpierała. Jej plany pokrzyżowały jednak zawroty głowy. Skrzywiła się i opadła ponownie na siedzenie, fukając z irytacją. Severus zamaskował mały, cyniczny uśmieszek, sięgając po kawę i upijając nieco naparu.

– Może powinnaś zjeść coś bardziej pożywnego – skomentował, odkładając kubek z powrotem na stolik.

Rowle powoli odwróciła twarz w jego stronę, zaciskając usta. Ku zdziwieniu Snape'a nie wdała się jednak w dyskusję. Najwyraźniej głód wygrał z ideą. W końcu chwyciła widelec i nóż, zaskakująco szybko pochłaniając jajka sadzone, pieczone pomidory i grzyby. Sięgnęła również po tosty z masłem. Niechętnym spojrzeniem zmierzyła tylko fasolę i kiełbaski, których nie tknęła mimo wszystko.

– Nigdy nie zrozumiem dlaczego Brytyjczycy skolonizowali tyle narodów, żeby nawet nie nauczyć się używać przypraw – prychnęła z niechęcią.

Odłożyła sztućce i wypiła jeszcze trochę kawy.

– Czasem prostota jest najlepszym rozwiązaniem – skwitował Snape, nieznacznie wzruszając ramionami.

– Boję się w takim razie pomyśleć, co stałoby się, gdyby Anglicy zaczęli eksperymentować w kuchni tę parę wieków temu. – Przewróciła oczami.

– Generalizujesz – upomniał ją.

– Tylko troszeczkę. – Uśmiechnęła się przekornie, odnajdując jego spojrzenie.

Co dziwne, Severus nie był w stanie oderwać oczu od rozpromienionej twarzy Kallisto. Wyglądała czarująco, zarumieniona, radosna. Z poplątanymi po intensywnej nocy włosami. Miał nawet wrażenie, że pogniecione ubrania leżały na niej jakoś lepiej. Mur opadł. Nie była perfekcyjnie wyglądającą, zdystansowaną arystokratką. Odarta z tej maski ideału stawała się młodą kobietą, która po prostu chciała żyć pełną piersią.

       Rowle wyrwał go z zamyślenia, kiedy ponownie wstała z krzesła, tym razem skutecznie i obeszła okrągły stół. Stanęła za jego plecami i położyła dłonie na jego ramionach, aby później zjechać nimi nieco niżej. Objęła go od tyłu. Severus spiął się, jednak ciepły dreszcz prześlizgnął się wzdłuż jego kręgosłupa.

– Mam ochotę na spacer – szepnęła mu do ucha.

Snape przełknął nerwowo ślinę. Niepokoiło go, jak bardzo Kallisto na niego oddziaływała. Nadal czuł jej ciepły oddech na szyi i potrzebował nieludzkiej siły, aby nie zgodzić się od razu na jej propozycję.

– Ostatnio, kiedy pokazaliśmy się publicznie razem, nie skończyło się to najlepiej – zauważył. – Poza tym jesteśmy w Hogwarcie. Tu nawet ściany mają uszy – dodał sarkastycznie.

Nie musiał jej widzieć, żeby wiedzieć, że się uśmiechnęła.

– W takim razie nasłuchały się ciekawych rzeczy tej nocy – mruknęła rozbawiona, nie dając za wygraną.

Severusowi zrobiło się nieprzyzwoicie gorąco. Zacisnął szczękę, próbując pozbierać myśli. Kallisto musiała to zauważyć, bo uniosła jedną dłoń i pogładziła palcami jego policzek.

– Nie uwierzę, że nadal nikt nic nie wie. Na pewno już plotkują – kontynuowała spokojnie, jakby wcale jej to nie obchodziło.

– Bo plotkują – odpowiedział mrukliwie. – Szczególnie Slytherin. Rodzice z pewnością przekazali radosne wieści z balu swoim latoroślom – skomentował ironicznie.

– Więc co za różnica? – Musnęła ustami jego policzek. – I tak będą gadać.

– Mam jeden warunek. – Severus wreszcie zdecydował. – Zachowuj się przyzwoicie.

_____

      Rowle rzeczywiście zastosowała się do jego prośby. Przed wyjściem doprowadziła się do stanu niemal nieskazitelnego. Zaklęciem odprasowała ubrania, ułożyła włosy i poprawiła makijaż. Założyła czarny płaszcz i skrupulatnie wygładziła jego materiał. Znowu stała przed nim, wyglądając posągowo, niczym relikt zamierzchłych czasów, którym zresztą była cała współczesna arystokracja. Z Kallisto włącznie.

      Im dłużej na nią patrzył, tym trudniej było mu zrozumieć, co w nim widziała. Bo tego, że musiała żywić do niego jakieś uczucia, był już pewien. Dziwiło go, że będąc tak kapryśną, zdołała się do niego przywiązać. A nigdy przecież nie traktował jej nawet na równi ze sobą. Przechodziło to jego wszelkie oczekiwania po tej znajomości. Sądził, że skończy się równie szybko, jak się zaczęła. Tymczasem nawet jemu było coraz ciężej pogodzić się z myślą, że Rowle niebawem miała wybywać z powrotem do Rosji.

      Wychodząc, zaoferował jej ramię. W końcu miała rację, stwierdzając, że nie miało to już większego znaczenia. Było za późno, żeby przejmować się rozlanym mlekiem. Dumbledore również nie stwarzałby mu kolejnych problemów. Dyrektor sam jakiś czas temu poradził mu, aby trzymał się w pobliżu Rowle. Ujął to z resztą bardzo poetycko, bredząc o ratowaniu dusz, nierozstrzygniętych losach życia i zbawiennym wpływie. Mógł mieć również na względzie zwyczajne pilnowanie Kallisto i trzymanie ręki na pulsie. Nie powiedział tego jednak na głos.

      Rowle nie próbowała go zagadywać, kiedy jeszcze byli w zamku. Słusznie stwierdziła, że Severus może nie być szczególnie rozmowny, wystawiony na oczy i uszy uczniów. Korytarze Hogwartu przemierzali w ciszy, sunąc jak dwa cienie. Snape z typową dla siebie wyniosłą surowością, a ona z absolutnie beznamiętnym wyrazem twarzy. Nie zdawali się szczególnie przystępni dla większości dzieciaków, które raczej starały się ich unikać.

      Stosunkowo spokojne, niedzielne południe jednak nie mogło trwać w najlepsze. W głównym holu Hogwartu gromadziły się grupki uczniów, aby spędzić razem resztę kończącego się powoli weekendu. Ich dwójka nieprzerwanie zdążała w stronę wyjścia, ignorując spoglądających ciekawsko w ich stronę nastolatków. Kallisto w pewnym momencie dostrzegła kątem oka dwie ognistorude czupryny. Miała dziwne przeczucie, że nie zostanie z Severusem zignorowana przez bliźniaków i nie pomyliła się. Moment później wyłonili się spomiędzy innych uczniów, uśmiechnięci, z bystrym błyskiem w oczach, który mógł świadczyć tylko o tym, że doskonale wiedzieli, że Rowle spędziła noc w zamku. I to nie w byle czyich komnatach.

Severus zmierzył chłodnym spojrzeniem młodych Weasleyów i oszczędnie skinął im głową, po synchronicznym powitaniu z ich strony. Nim jednak zdążył wyminąć ich z Kallisto u boku, dwójka chłopców znalazła się po drugiej stronie Rowle, witając ją z wylewnością i tak teatralną kurtuazją, że aż niesmaczną. Brunetka uśmiechnęła się nieznacznie, jednak szybko została zaatakowana pytaniami.

– Czy przygotowuje się pani do mistrzowskiego egzaminu z eliksirów? – zagadnął jeden.

– Albo jest pani praktykantką? – dodał drugi, kiedy pospiesznie starali się dorównać kroku dorosłym magom.

Snape zmierzył ich zirytowanym spojrzeniem, nieświadomie przyciągnął Kallisto bliżej siebie i już otwierał usta, aby uraczyć Weasleyów niewybredną uwagą, gdy odezwała się Rowle.

– Nie – Pokręciła głową, zachowując absolutny spokój. – Myślę, że eliksiry mogę nazwać raczej moim małym hobby.

Skrzywił się, słysząc to określenie. Zdecydowanie nie był typem człowieka przebierającego w półśrodkach.

– Profesor Snape panią uczy? – zapytali jednocześnie, choć odpowiedź na to pytanie była oczywista.

– Profesor Snape – powtórzyła za nimi – jest bardzo szanowany w środowisku. – Sprawnie pozostała na neutralnym gruncie.

– Weasley i Weasley – wtrącił Severus, nie dając okazji bliźniakom na ciągnięcie rozmowy. – Mam nieodparte wrażenie, że bardzo się panom nudzi. Czyżbyście skończyli pisanie zadanego przeze mnie eseju? – powiedział cierpko, posyłając im jedno ze swoich pogardliwych spojrzeń.

– Owszem – odpowiedzieli chórkiem, tracąc jednak część swojego animuszu, a strach zagościł w ich oczach.

– Zaczynam się niepokoić, że zadaję waszemu rocznikowi zbyt mało prac – ciągnął ironicznie Snape. – Mam zmienić obecny stan rzeczy? – zapytał, unosząc wysoko brwi.

Bliźniacy pokręcili nerwowo głowami.

– Mamy bardzo ładny dzień, niech dzieciaki korzystają – wtrąciła Kallisto, zerkając w stronę Severusa. – Jestem pewna, że gdy tylko się ściemni wrócą do nauki. – Odwróciła głowę i spojrzała wymownie na dwóch rudych chłopców.

– Oby rezultaty były widoczne na następnym teście. – Severus zmroził Weasleyów wzrokiem.

– Również na to liczę. – Lekko zadziorny uśmiech zagościł na twarzy Rowle, kiedy nadal przyglądała się bliźniakom. – Miłego dnia – mruknęła do uczniów i subtelnie pociągnęła Snape'a w stronę wyjścia na błonia.

      Mijali ostatnie zamkowe mury, kiedy Kallisto postanowiła się ponownie odezwać.

– Ta dwójka zdaje się wyjątkowo inteligentna, przebiegła wręcz. Jestem pewna, że zatrzymali nas nie bez powodu. – Szczelniej opatuliła się płaszczem, bo pomimo że dzień rzeczywiście był piękny, to jesienne, szkockie powietrze przeszywało ją chłodem na wskroś.

– Pewnie połączyli fakty. – Severus skrzywił się wymownie. – Chcieli się lepiej przyjrzeć. Widzieli cię wczoraj po południu w mojej klasie, dzisiaj znowu się na nas natknęli. O stosunkowo wczesnej porze. Nadal masz na sobie te same ubrania. Wnioski naprawdę nasuwają się same – powiedział ze znudzeniem.

– Pewnie nie zachowają tego dla siebie... – mruknęła Rowle, marszcząc brwi.

– Oczywiście, że nie – prychnął Mistrz Eliksirów i przyciągnął ją nieco bliżej siebie, aby zmieścili się razem na wąskiej ścieżce.

– Nie będziesz miał kłopotów? – Zerknęła badawczo w jego stronę. – Wybacz, że pytam o to dopiero teraz. – Zacisnęła usta, zdając sobie sprawę z tego, że jej pomysł z wyjściem na spacer mógł nie być najfortunniejszy w tych okolicznościach. Nie mogła jednak przyzwyczaić się do specyficznego położenia Severusa i ciągle zapomniała o tym, że być może powinna zachować większą ostrożność i dyskrecję.

– Żadnych, z którymi nie byłbym się w stanie uporać – stwierdził po chwili namysłu.

– A Dumbledore? – zapytała cicho Rowle, nieświadomie zaciskając palce na jego ramieniu.

Snape spojrzał na Kallisto. Wyraz jej twarzy nie zmienił się znacząco. Miał jednak wrażenie, że się niepokoiła. Zmarszczył brwi w zamyśleniu. Po minionym wieczorze zaczął patrzeć na nią inaczej. Jeśli rzeczywiście coś do niego czuła, jeśli los z niej zakpił i zakochała się, musiał mieć pewność.

– Dumbledore wie – powiedział w końcu, aby nie trzymać jej dłużej w niepewności.

– Co? – Zaśmiała się nerwowo.

– Nie muszę pytać o pozwolenie. Mam jednak obowiązek zgłaszania wszystkich moich planowanych nieobecności w zamku. Zasady bezpieczeństwa – wyjaśnił pokrótce, trochę w swojej obronie, aby Rowle przypadkiem nie pomyślała, że spędza u Albusa co drugie popołudnie na herbatce, dzieląc się ploteczkami i pikantnymi szczegółami ze swojego życia.

– Więc Dumbledore wiedział, kiedy za każdym razem... – Urwała ze zmieszaniem malującym się na jej twarzy. – To nie brzmi dobrze – podsumowała, zaciskając szczękę.

– Też mi to nie odpowiada. – Severus przyśpieszył nieco kroku, zupełnie jakby podświadomie chciał uciec z okolic Hogwartu.

– Masz tu jakąkolwiek prywatność? – zapytała gorzko, cynicznie.

– Nieszczególnie. – Wzruszył ramionami.

Nie miał tego szczęścia, żeby móc pozwolić sobie na tajemnice i sekrety. Zwłaszcza że w każdej chwili mógł zostać posądzony o najgorsze, głównie ze względu na swoją przeszłość. Potrzebował kogoś, kto znałby każdy aspekt i warstwę jego życia, aby zwyczajnie mógł stawić się w jego obronie, a Dumbledore nadawał się do tego idealnie. Poza tym zgodził się na ten warunek z własnej woli, kiedy lata temu poprosił dyrektora o przysługę.

– A ty? – zapytał wreszcie. – Życie arystokracji z założenia jest wystawione na ogląd publiczny. Nie znajdujesz się w lepszej pozycji niż ja.

Kallisto spojrzała na niego badawczo. Uniosła jedną brew i uśmiechnęła się nieznacznie, zbyt niepokojąco, jak na gust Severusa.

– Nie wybrałam takiego życia, ale jeśli musisz wiedzieć, też potrafię zachować dyskrecję, jeśli sytuacja tego wymaga – powiedziała poważnie.

Snape utkwił wzrok w jej twarzy, jednak nic nie udało mu się z niej wyczytać. Ciekawość zaczęła palić go żywym ogniem, kiedy począł zastanawiać się, co udało się Rowle już zataić przed światem. Był absolutnie pewien, że miała wiele tajemnic, zdecydowanie więcej niż przeciętna czarownica. Wspominając wszystko, co z nadzwyczajną lekkością zdążyła mu wyznać, zaczął przypuszczać, że był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Najbardziej nieistotny fragment jej życia.

– Na przykład w kwestii twojej wątpliwie legalnej działalności w Rosji? – Uniósł wymownie jedną brew.

– Myślałam, że dostatecznie jasno ci to wyjaśniłam ostatnim razem – prychnęła, odgarniając z twarzy luźne kosmyki.

Snape uśmiechnął się w duchu. Zdążył zauważyć, że Kallisto wyjątkowo często sięgała do swoich włosów, kiedy zaczynał niewygodne dla niej tematy. W tym przypadku potwierdzało to jego przypuszczenia, nie wiedział jednak, czy zapowiadało to coś dobrego.

– Twoja historia ma bardzo wiele białych plam i nierozwiniętych wątków. Szczerze wątpię, żebyś powiedziała mi chociaż połowę z tego, co naprawdę się wydarzyło. – Spojrzał wymownie na brunetkę, która skrzywiła się nieznacznie.

– Nie mówisz nic o swojej przeszłości, nie rozumiem, dlaczego wymagasz tego ode mnie. – Zmarszczyła w irytacji brwi. – Nawet jeśli tylko zwrócę uwagę na to – wskazała energicznie wolną dłonią na jego lewe przedramię – natychmiast stajesz się oziębły i nerwowy. To jest zdecydowanie nie w porządku. – Wyrzuciła z siebie wszystkie myśli. – Jak mam niby ci zaufać – dodała z rozdrażnieniem.

Severus przystanął. Kallisto odwróciła się zaskoczona w jego stronę, obserwując go uważnie, niepewna jak zareaguje Mistrz Eliksirów. Snape tylko odchrząknął i z determinacją spojrzał jej w oczy.

– Szczerość za szczerość? – zapytał śmiertelnie poważnie, nie widząc już innego rozwiązania, aby wyciągnąć jeszcze jakieś informacje z Rowle.

Kobieta drgnęła, najwyraźniej nie tego się spodziewała. Jej oczy rozszerzyły się w zdumieniu, kiedy dłuższą chwilę milczała.

– W porządku – mruknęła po chwili, nerwowo poprawiając tym razem poły swojego płaszcza. – Ale chyba nie chcesz rozmawiać tutaj. – Rozejrzała się wymownie wokół siebie, zatrzymując wzrok nieco dłużej na potężnym zamku.

– Oczywiście, że nie – prychnął. – Nie planowałem tego, ale wiem, gdzie w spokoju będziemy mogli porozmawiać – stwierdził po chwili zastanowienia. Wahał się, jednak w końcu doszedł do wniosku, że ta decyzja i tak nic nie zmieni. – Musimy tylko wyjść poza pole antyaportacyjne.

_____

      Z głośnym trzaskiem pojawili się w ogródku na obrzeżach małej mieściny Cokeworth. Od razu Kallisto uderzył odór gnijącego tataraku i błota. Rozejrzała się wokół siebie, stwierdzając w pobliżu obecność brudnej rzeki i zdziczałej roślinności poletka, na którym się znaleźli. W końcu spojrzała na zaniedbany, ceglany budynek i zmarszczyła brwi.

– Mogę zapytać, gdzie jesteśmy? – mruknęła w końcu nieco zniesmaczona, jednak zaintrygowana.

– Nie wszyscy wywodzą się z arystokracji – podsumował ją Severus, a Rowle prychnęła.

– Wiesz, że nie o to mi chodziło. – Zerknęła kątem oka na Mistrza Eliksirów, który zdawał się jeszcze bardziej niezadowolony z ich obecności w tym miejscu, niż ona.

– Tu się wychowałem – wyjaśnił w końcu, zgodnie z tym, co wcześniej jej zaproponował.

Kallisto skinęła głową, nie komentując tego w żaden sposób. Snape nieco zaskoczony, jednak uspokojony tym, że nie próbowała w żaden sposób wyrazić sztucznych oznak współczucia ruszył przed siebie. Rowle podążyła za nim, aby moment później przejść do ciemnego wnętrza budynku przez tylne, niemiłosiernie skrzypiące drzwi. Przeszli wąskim korytarzem do małego salonu, który Severus kilkoma zaklęciami oczyścił z kurzu i odpalił świece żyrandolu.

Kallisto powiodła wzrokiem po ścianach, niemal w całości niewidocznych z winy wiszących na nich półek z książkami. Zawiesiła spojrzenie na sfatygowanej kanapie i starym fotelu, które stały przy niewielkim stoliku, sprawiającym wrażenie, jakby zaraz miał się rozpaść. Ściągnęła płaszcz, i jak gdyby nigdy nic usiadła na sofie, zakładając nogę na nogę. Wyciągnęła z torby paczkę papierosów i odpaliła jednego z nich. Popatrzyła na Severusa, który nadal stał przy wejściu i delikatnie się uśmiechnęła, wzruszając ramionami.

Snape zmierzył ją badawczym spojrzeniem. Rowle nie zdawała się przejmować niewygodą i szkaradnym wyglądem saloniku. Przyjęła rzeczywistość, która niespodziewanie ją osaczyła i dostosowała się bez najmniejszego skrzywienia. Jednak pomimo jej neutralnego nastawienia, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że nie pasowała do jego domu na Spinner's End, do jego pracowni w Hogwarcie, do jego kwater, do całego jego życia. Przeszło mu nawet przez myśl, żeby zakończyć to tu i teraz, pozwolić wrócić jej do estetycznie satysfakcjonującego, arystokratycznego świata pozbawionego zmartwień zwykłych ludzi. Szybko jednak odgonił od siebie ten pomysł, kiedy tylko się uśmiechnęła. Bo było w tym prostym geście więcej ciepła, niż w całym jego domu od wielu lat.

Podszedł do kominka z niejasnym przeświadczeniem, że ta rozmowa może przeciągnąć się nawet do wieczora. Sięgnął do woreczka z proszkiem Fiuu, leżącego na gzymsie i cisnął garść w palenisko. Wyraźnie wymówił adres i pochylił się nad zielonym płomieniem. Nie przesadzał, mówiąc wcześniej Kallisto, że powinien zgłaszać Dumbledore'owi wszystkie swoje dłuższe nieobecności.

– Czego ci potrzeba, chłopcze? – odezwał się dyrektor, którego najwyraźniej zastał w gabinecie.

– Nie będzie mnie tego popołudnia w zamku. – Severus zacisnął dłonie w pięści, zdając sobie sprawę z tego, jak błahe były jego wyjaśnienia. – Muszę porozmawiać z Kallisto. Wyjaśnić kilka naglących kwestii. Wrócę na wieczorny dyżur, nie musisz się tym martwić.

– Z Kallisto? – zapytał Albus, unosząc brwi. – Czyli nadal się widujecie? – W zastanowieniu pogładził swoją brodę. – Myślałem, że doprowadziliście do końca swoją drobną intrygę.

– Pojawiły się pewne nowe okoliczności – rzucił wymijająco Severus. – Mogę wrócić w każdej chwili, jeśli będę potrzebny – zapewnił, aby wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

– Nie sądzę, aby było to niezbędne. – Dumbledore uśmiechnął się dobrodusznie. – Znajdę zastępstwo na twój wieczorny dyżur.

– Nie ma takiej potrzeby – powiedział Snape nieco zbyt gorliwie.

– Dobrze, ale i tak nie musisz się spieszyć. – Albus ściągnął z nosa swoje okulary połówki. – Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz i w najbliższym czasie odwiedzisz mnie na herbatce. – Posłał w stronę Mistrza Eliksirów poważne spojrzenie, a Severus już wiedział, że było to typowe wezwanie na dywanik w celu wyjaśnień. Skinął sztywno głową. – Pozdrów ode mnie pannę Rowle – dodał starzec, wracając do swojej codziennej lekkości. – Miłego popołudnia.

Snape wyprostował się, przerywając połączenie i odwrócił w stronę Kallisto. Przez chwilę wpatrywał się w nią bez szczególnego wyrazu.

– Masz pozdrowienia od Dumbledore'a – rzucił wreszcie, marszcząc brwi.

Rowle skinęła głową, nieco zakłopotana. Powoli dochodziła do wniosku, że powinna porozmawiać z dyrektorem jeszcze raz. Bez uprzedzeń i zdenerwowania. W końcu emocje już opadły, a naprawdę nie chciała mieć w Albusie wroga. Być może uprzedziła go z Severusem przed artykułem, do którego opublikowania się przyczyniła, jednak chciała poznać stanowisko Dumbledore'a na ten temat. Ocenić straty. I być może dojść do porozumienia.

– Miło z jego strony – skomentowała. – Interesujące. – Założyła ramiona na piersi, ironicznie unosząc brew.

– Nie zastanawiaj się nad tym za długo. To raczej mało znaczący detal. – Severus pozostał sceptyczny. – Napijesz się czegoś? – zapytał w końcu, raczej z formalności, niż dobroci serca.

– Woda wystarczy. – Kallisto odpaliła nerwowo kolejnego papierosa, domyślając się, że powoli zmierzali do sedna tego spotkania.

– Boisz się, że czegoś ci doleję? – skomentował Snape, zaskoczony tym konkretnym wyborem Rowle.

– Nie wszyscy są paranoikami. – Spojrzała na niego znacząco. – Poza tym wierzę, że jesteś na tyle dobrym mistrzem eliksirów, abym i tak nic nie wyczuła, gdybyś zdecydował się na Veritaserum – dodała ironicznie.

– Albo jesteś po prostu naiwna. – Wzruszył ramionami.

– Naprawdę zamierzasz w ten sposób prowadzić tę rozmowę? – stwierdziła podirytowana. – Jeśli na tyle mi nie ufasz, wierz mi, są lepsze sposoby na zagwarantowanie szczerości. Nie musisz się posuwać do takich niskich zagrań – wyrzuciła z siebie.

Severus prychnął. Na moment zniknął w kuchni, aby pojawić się po chwili w salonie z dwiema szklankami. Jedną z nich postawił przed Kallisto. Podjudzona Rowle chwyciła naczynie i patrząc mu w oczy ostentacyjnie napiła się wody. Snape z kolei zajął miejsce w fotelu i uśmiechnął się cynicznie.

– Nie powinnaś mi na tyle ufać. – Założył ramiona na piersi, uważnie ją obserwując.

– Wszystko jest w porządku. – Kallisto przewróciła oczami. – Daj sobie spokój z tym teatrzykiem. Nie taki był cel tej rozmowy.

– Możesz zacząć opowiadać – mruknął Severus, ucinając bezcelową dyskusję i popatrzył oczekująco na Rowle.

– Ty również możesz mówić jako pierwszy – zauważyła zgryźliwie kobieta.

Przez chwilę mierzyli się w ciszy spojrzeniami z równą zawziętością. Jako pierwsza skapitulowała Kallisto, domyślając się, że upór nigdzie jej nie zaprowadzi.

– Co chcesz wiedzieć? – zapytała wreszcie z irytacją i nerwowo rozpięła najwyższy guzik koszuli.

– To chyba oczywiste. – Mimowolnie wzrok Severusa zsunął się na odsłonięte obojczyki Rowle. – Co robiłaś w Rosji po ukończeniu szkoły? – Ponownie spojrzał jej w oczy. – Krążą o tobie ciekawe plotki z tego okresu, chcę jednak usłyszeć twoją wersję.

Brunetka zacisnęła usta i sięgnęła ponownie po szklankę wody. Upiła trochę płynu, aby zwilżyć gardło.

– To będzie długa historia – zaczęła niechętnie.

– Mam czas – rzucił nieustępliwie Severus.

– Domyślam się. – Zmarszczyła nos, powstrzymując się od przedrzeźniania Snape'a. – Mówiłam ci już kiedyś, że po ukończeniu Durmstrangu moją edukację w dziedzinie Czarnej Magii kontynuował Karkarow. To właśnie mój wuj zabiegał o te dodatkowe lekcje. Miałam nauczyć się dobrze bronić i walczyć, bo nie był to spokojny okres w Rosji. Moi kuzyni pracują w Ministerstwie, więc tym bardziej powinnam uważać, bo byłam przez to potencjalnie narażona na różnego rodzaju ataki. Nikt jednak wtedy jeszcze nie wiedział, że naprawdę poważne bunty mugolaków dopiero się rozpoczną. Po pierwszym ataku na nasze Ministerstwo i zdewastowaniu Alei Zasłużonych, który zakończył kilkuletni okres względnego pokoju, napisali do mnie starzy znajomi obracający się już w gronie aktywnych konserwatystów. Brali czynny udział w walkach z bojówkami wolnościowców. Zgodziłam się. To już wiesz – skomentowała. – Na początku jednak zajmowałam się samą organizacją, planowaniem, strategią, czasami rekrutacją nowych członków. Ważna była również spójna i jasna idea grupy. – Na moment zawiesiła głos, powoli zbierając myśli. – U nas wygląda to inaczej niż w Anglii. Uznajemy swoją absolutną odrębność od świata mugolskiego, nie mieszamy się w ich politykę i problemy. Mugole są nam obojętni, dopóki nie mieszają się w nasze sprawy. Od wieków jednak istniały pewne restrykcje dla czarodziejów z mugolskich rodzin. Historia nauczyła nas, że zwykle pojawiają się bez jakiejkolwiek wiedzy o naszym świecie, bez odpowiedniej podstawy kulturowej i lubią wprowadzać chaos, nie rozumiejąc istniejących praw. Nie mogą więc zajmować pewnych stanowisk w Ministerstwie i szkolnictwie. Istnieją również dla nich osobne szkoły, oddziały Ministerstwa, inne metody podróży. Również bardzo nieprzychylnie patrzy się na małżeństwa między mugolakami a niemagicznymi*. Rozumiem, że mogą w jakiś sposób czuć się dyskryminowani, jednak kiedy zaczęli sięgać po przemoc pojawiły się nowe restrykcje, dodatkowe podatki, kontrole. W oczywisty sposób nie załagodziło to sytuacji. Zaczęły się ataki na nasze instytucja, więc zaczęliśmy się bronić. Ja i moi przyjaciele zaczęliśmy potrzebować czegoś więcej, lepszej organizacji, lidera o mocnym głosie i przesłaniu, przewodnika w świecie polityki. Zaczęłam szukać takiej osoby. Kuzyni zapoznali mnie z Grigorijem. – Uniosła brwi, widząc twarz Severusa, na której przez moment zagościło zdziwienie. – Tak, z Woronowem. Porozmawialiśmy. W ostatecznym rozrachunku zdecydowałam się właśnie z nim zacząć współpracę. Nie znalazłam nikogo lepszego. Określiliśmy metody i warunki działania, poczyniliśmy również pierwsze plany. Grigorij doskonale zna się na ludziach, bardzo szybko przekonał do siebie moich przyjaciół. Również byłam pod wrażeniem jego metod, prostoty przesłania, stanowczego dążenia do celu. Potrzebowaliśmy go. Na początku oczywiście skupiliśmy się na naszych postulatach, potrzebowaliśmy zdobyć odpowiednio duże poparcie, aby traktowano nas poważnie w debacie politycznej. Skupiliśmy się na polityce właśnie, propozycjach nowych ustaw, debatach. Tam, gdzie jest jednak Czarna Magia, nie może skończyć się na słowach. Myślę, że doskonale to wiesz. Atmosfera w kraju gęstniała z dnia na dzień. Czarę goryczy przechylił atak na ministerialny senat. Podjęłam z Grigorijem szybką decyzję. Musieliśmy działać, tym razem w szarej strefie, jeśli nie chcieliśmy stracić poparcia i członków naszego ugrupowania. Dowiedzieliśmy się już wcześniej o głównej siedzibie bojówki mugolaków. Dochodziły nas również słuchy o kolejnym planowanym zamachu. To miała być moja pierwsza akcja z różdżką w dłoni, obawiałam się, chociaż wiedzieliśmy, że wszystko powinno pójść gładko. Mieliśmy tylko rozbić ich grupę i zdobyć ewentualne plany, dokumentację, cokolwiek. Ktoś jednak musiał nas zdradzić. Trafiliśmy w sam środek armagedonu. Spodziewali się nas, chociaż zdawało się, że nie dowiedzieli się dużo wcześniej. Panował absolutny chaos. Nie pamiętam zbyt wielu szczegółów, działo się zbyt dużo. Oberwałam jakimś zaklęciem i na moment mnie ogłuszyło. Kiedy doszłam do siebie, zobaczyłam tylko osłaniającego mnie Grigorija. Pozbierałam się. Dopiero wtedy kątem oka dostrzegłam mężczyznę uciekającego chyłkiem z teczkami z budynku. Nie zastanawiałam się zbyt długo, rzuciłam się w jego stronę. Potraktowałam go jakąś klątwą, to był impuls, nawet nie pamiętam czego dokładnie użyłam. Wyrwałam mu papiery i wróciłam do Woronowa, aportowaliśmy się. W międzyczasie też oberwał. Zajęłam się nim. Miał paskudną ranę na prawym ramieniu i nie poradziłby sobie sam. Wcześniej nie przekraczaliśmy w relacjach granicy czysto zawodowej, jeśli tak można to określić. Wtedy jednak byliśmy wykończeni, poturbowani i potrzebowaliśmy odrobiny relaksu. Zaczęliśmy rozmawiać i rozumieliśmy się zaskakująco dobrze. Dopiero po kilku godzinach, kiedy odzyskaliśmy siły, zabraliśmy się za przeglądanie papierów, które udało mi się zdobyć. Na początku byliśmy jednak bardzo rozczarowani. Znaleźliśmy tylko stare plany, sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu lat. Mało wnoszące. Nie chcieliśmy jednak się poddawać. Mieliśmy nadzieję, że może jednak uda nam się z nich uzyskać cokolwiek przydatnego. Zarwaliśmy noc. – Kallisto sięgnęła po wodę i upiła kilka łyków, czując suchość w gardle. – Nie spodziewałam się, że znajdę tam coś, co poruszy mnie tak bardzo. Tym bardziej zaskoczyło mnie, kiedy analizując jedną z map i zapiski na jej marginesach, zauważyłam, że dotyczyły one zamachu, w którym zginęła moja matka. Daty się zgadzały. Nie miałam żadnych wątpliwości. Nic nie mówiłam, chciałam zachować to dla siebie, ale Grigorij zauważył moje niespodziewane wzburzenie. Nie dał się zbyć. Wyjaśniłam mu o co chodzi. Kategorycznie zabronił mi działać na własną rękę. Zapewnił jednak, że mogę liczyć na jego pomoc. Zgodziłam się. Kiedy jednak moment później trafiłam na zdjęcia, dokumenty i zapiski dotyczące mojego ojca, byłam pewna, że życie ze mnie zakpiło. Przerwaliśmy dotychczasową pracę. Przeanalizowaliśmy wszystkie materiały, dochodząc do tego, kto dokładnie był winny śmierci moich rodziców. Mieliśmy imiona i nazwiska, nic więcej. Resztę mogliśmy tylko zdobyć w Ministerstwie, niezbyt legalnie w dodatku. Od tamtego dnia Grigorij zaczął mnie trzymać bliżej, prawdopodobnie dlatego, żebym nie zrobiła nic głupiego. Ta świadomośc mocno się na nas odbiła. Zaczęliśmy działać bardziej nerwowo, czasami agresywnie. Skrupulatnie zbieraliśmy również informacje na temat mugolaków odpowiedzialnych za zamordowanie mojej rodziny. Ja chciałam zemsty, a Grigorij pilnował, żebym nie dała złapać się na gorącym uczynku. Bądź co bądź, potzrebował mnie. Poza tym był winien przysługę moim kuzynom. Musiał zapewnić mi bezpieczeństwo. Tak więc dopiero po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się zakończyć to raz na zawsze. To była intensywna noc. Miałam sześć nazwisk najbliżej powiązanych ze śmiercią moich rodziców. Jeśli mam być szczera, nie żałuję tego. – Hardo zadarła głowę, a w jej oczach odbiła się czysta nienawiść. – Tak, zabiłam ich. Sprawiedliwości stało się zadość. Nie uwierzysz, ale jeden z nich pamiętał mojego ojca. Śmiejąc mi się w twarz, powiedział, że przed śmiercią ojciec błagał o oszczędzenie go, bo miał małą córeczkę, półsierotę. Ten skurwysyn nie posłuchał go, stwierdzając, że lepszy od ojca arystokraty jest tylko martwy ojciec arystokrata. – Kallisto zaśmiała się nerwowo, histerycznie, a jej dłonie zaczęły drżeć. Severus widział, że przeżywała swój dramat na nowo przed jego oczami. Nie miał jednak odwagi, aby jej przerwać. – Nie spieszyłam się w tym jednym jedynym przypadku – kontynuowała łamiącym się głosem. – Chciałam, żeby cierpiał, żeby poczuł chociaż część tego, co przeżywałam od lat. Zatraciłam się wtedy kompletnie w Czarnej Magii, nie widziałam nic poza nią. Kiedy wróciliśmy, wpadłam w dziwny stan katatonii. Grigorij nic nie mówił, miał mnie jednak na oku przez kilka dni. Zachorowałam, miałam koszmary, gorączki. Pomógł mi dojść do siebie. Nie potrzebowałam wiele czasu, żeby móc się mu zrewanżować. Kilka tygodni później ktoś próbował go otruć, bardzo nieskutecznie, jednak nie bez szkód. Leczyłam go. Chyba dopiero wtedy nasza znajomość się zacieśniła. Polecił mi wycofać się na kilka miesięcy. Na początku tak zrobiłam, jednak nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wróciłam po trzech tygodniach. Zaczęłam bardziej angażować się na „froncie" – mruknęła ironicznie, kręcąc głową. – Nigdy wcześniej nie walczyłam tak zawzięcie. Do tamtej pory sądziłam, że miałam Czarną Magię pod kontrolą. Tego uczono mnie przez lata. W końcu jednak straciłam panowanie. Coś się zmieniło. Przestałam myśleć rozsądnie w czasie akcji, chciałam niszczyć, zabijać. A pomiędzy misjami stawałam się nieobecna, agresywna. Grigorij w końcu odsunął mnie od wszystkiego. Kazał odpoczywać. Zirytowałam się. Nie mogłam znieść tej bezczynności. Miałam też dużo wolnego czasu, znalazłam sobie narzeczonego, Łukina, Wiceministra Magii. Straszny był z niego skurwysyn, ale przynajmniej przystojny, a poza tym wiedział, kiedy nie wchodzić mi w drogę. Nie wiem co sobie wtedy myślałam, chyba chciałam po prostu zdenerwować Grigorija. Woronow rzeczywiście się wściekł. Po kilku miesiącach wróciłam do naszej współpracy, na początku tak jak wcześniej, za biurkiem, później kilka pomniejszych akcji. Trwało to najwyżej kilka miesięcy. Grigorij nie wytrzymał dłużej. Odwołując się do naszej przyjaźni odradzał mi to małżeństwo. Sam szczerze nienawidził Łukina i przypuszczam, że w końcu porozmawiał również z nim. Nie jestem tego pewna, ale Łukin szczerze się go obawiał, więc wnioskuję, że te kilka bardzo nerwowych tygodni było związane właśnie z ich spotkaniem. Woronow jeszcze kilka razy próbował odwieść mnie od pomysłu tego zamążpójścia, ale byłam uparta. Naprawdę zdenerwował mnie, kiedy odsunął mnie od wszystkich działań. Pamiętam, że nawet wtedy, kiedy udaliśmy się na naszą ostatnią zaplanowaną misję, wytykał mi moją głupotę i zły gust do mężczyzn. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Nie poszło jednak zbyt gładko. – Nagle spoważniała. – Straciliśmy dwóch ludzi. Ja oberwałam paskudną klątwą, a Grigorija ktoś pchnął sztyletem. To była doprawdy imponująca porażka, idealna na koniec mojej kariery. Woronow odsunął mnie już na dobre od wszystkiego, bardzo stanowczo. Dla mojego dobra. Późniejsze dzieje już chyba kojarzysz. Grigorij pewnego razu wypił zbyt dużo ze swoimi kompanami i w swoim niezmierzonym uporze postanowił nawiedzić moją rodzinę. Wpadł na absurdalny pomysł, żeby grozić mojemu wujostwu. Wymyślił jakieś barwne argumenty i historie. Nie będę do tego wracać. To nieistotne i żenujące. W każdym razie, w rezultacie moja ciotka dowiedziała się o zaręczynach, o których nie raczyłam jej poinformować. Urządziła mi awanturę, wezwała na spotkanie Łukina, który nawet nie wdawał się w dyskusje. Nie miał złudzeń, zależało mu na tym związku praktycznie tak samo jak mi, czyli niemal wcale. Mógł chociaż się postawić – dodała w zamyśleniu. – Chyba tylko tego nie mogłam zaakceptować. Jego bierności, nijakiego charakteru. Wracając... Aby sytuacja nieco się uspokoiła ciotka odesłała mnie do Anglii, do Malfoyów. Reszta jest ci już znana. – Kallisto odetchnęła głęboko i dopiła swoją wodę.

Severus przez chwilę milczał, przyglądając się kobiecie z zainteresowaniem. W końcu rozsiadł się wygodniej w fotelu i odchrząknął.

– Nie mówiłaś nic o konsekwencjach związanych z naruszeniem prawa. Nie obawiasz się ich. Dlaczego? – zapytał dla uściślenia, zastanawiając się nad tym od dłuższej chwili. 

– Bo ich nie było. – Rowle wzruszyła ramionami i odgarnęła opadający na jej czoło kosmyk włosów. – W gruncie rzeczy działaliśmy w interesie rządu, choć nikt nie powiedziałby tego głośno. Oczywiście wszczęto jakieś śledztwo, aby nie wypaść źle na arenie międzynarodowej, ale nikt szczególnie nie naciskał na jego zakończenie i skazanie sprawców – wyjaśniła prosto.

– Rozumiem. – Skinął głową. – Nurtuje mnie jeszcze jedna rzecz. – Przyłożył palec wskazujący do ust. – Mówisz o pojedynkach, walkach, ale – zmierzył jej sylwetkę wzrokiem – nie masz żadnych blizn, śladów po klątwach, nic, co mógłbym do tej pory zauważyć.

Kallisto uśmiechnęła się zadziornie.

– Schlebia mi, że postanowiłeś tak dokładnie mi się przyjrzeć – zaczęła filuternie. – Odpowiedź może jednak cię rozczarować. Mężczyźni zwykle o tym nie myślą, ale wierz mi, istnieją odpowiednie zaklęcia korygujące – rzuciła pobłażliwie. – Jeśli nie masz więcej pytań, pozwól, że przekażę ci pałeczkę. – Nieco się rozluźniła i oparła podbródek na dłoni. – Słowo się rzekło Severusie, teraz przyszła twoja kolej. Opowiedz mi o swoim dotychczasowym życiu. – Utkwiła w nim zaciekawione spojrzenie.

Snape skrzywił się i sztywno wyprostował. Wiedział, że ten moment nadejdzie, jednak nieważne ile miałby czasu i tak nie dałby rady się przygotować.

– Wychowałem się w tym zapyziałym miasteczku – zaczął pogardliwie. – Moje życie nie opływało w luksusy. Nie miałem praktycznie nic, kiedy skończyłem Hogwart. Nic poza ambicjami, wiedzą i znajomością Czarnej Magii. Moje poglądy ukształtowały się bardzo szybko. Wstąpiłem w szeregi Czarnego Pana. To otwierało przede mną wiele możliwości. Na początku pełniłem funkcję warzyciela. Później zacząłem uczestniczyć w wyznaczonych mi misjach. Muszę się z tobą zgodzić, że w pewnym momencie Czarna Magia przejmuje władzę nad człowiekiem. Dopuściłem się w tamtym czasie bardzo wielu... Wykroczeń. – Odchrząknął. – Nie miałem zamiaru jednak kończyć na byciu miernym, szeregowym Śmierciożercą. Lucjusz również się za mną wstawił, a Czarnego Pana kusiła wizja posiadania wiernego i odpowiednio wykształconego eliksirowara. Udało mi się wynegocjować praktyki we Francji. Zdobyłem tytuł i wróciłem do kraju. Otrzymałem misję szpiegowania Dumbledore'a. Miałem zatrudnić się w Hogwarcie jako profesor, udając podwójnego agenta. Tak zrobiłem. Wojna jednak szybko się zakończyła. Pozostałem więc w Hogwarcie. Dyrektor wstawił się za mną przed Wizengamotem, wierząc, że szpiegowałem dla niego w walce o większe dobro. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło.

– To rzeczywiście rozjaśnia kilka kwestii. – Kallisto leniwie się przeciągnęła. – Chociaż jesteś bardzo oszczędny w słowach. – Spojrzała na niego kątem oka. – Z tego co wiem, od pewnego momentu reszta twoich towarzyszy zaczęła się ciebie dość słusznie obawiać. Myślę, że dałeś im odpowiednie powody. – Niespiesznie podniosła się na nogi. – I ja nie nazwałabym tego „wykroczeniami". – Uśmiechnęła się krzywo podchodząc do niego. Severus już otwierał usta, aby zriposotwać Rowle, jednak nie dała mu takiej możliwości. – Nie oceniam cię – westchnęła kręcąc głową. – Powiedziałam ci jasno o tym, co niegdyś robiłam. Nie jestem w pozycji do osądzania twoich czynów i decyzji. – Oparła dłonie na jego barkach i zaskakująco sprawnie rozsiadła się na jego kolanach.

Spojrzał jej w oczy, kiedy znaleźli się twarzą w twarz. Nie wiedział, czego mógł się po niej w tym momencie spodziewać. Najbardziej obawiał się, że jeśli Rowle zaczęłaby drążyć temat wcześniej czy później dopatrzyłaby się jakiejś nieścisłości. Nie uraczył jej zbyt szczegółowym opowiadaniem, które w dodatku pod koniec mocno rozmijało się z prawdą. Co do jednego był jednak pewien. Nie mógł powiedzieć Kallisto, że przysiągł posłuszeństwo Dumbledore'owi i tak naprawdę to jemu pod koniec wojny oddał swoją lojalność. O Lili nawet nie chciał jej wspominać. Zakrawałoby to na bluźnierstwo.

– Co sądzisz o Francuzkach? – zapytała wreszcie lekkim tonem, a Severus zamarł.

Było to kolejne pytanie, na które potencjalnie nie zamierzał odpowiadać. Zwłaszcza Rowle. I którego przede wszystkim się nie spodziewał.

– Jeśli to jest żart, to wyjątkowo kiepski – zauważył z niezadowoleniem.

– Nie bądź taki świętoszkowaty. Jestem pewna, że dałeś się omotać przynajmniej jednej, kiedy byłeś we Francji. – Musnęła opuszkami palców jego szczękę.

– Mówisz z własnego doświadczenia? – mruknął ironicznie, unosząc z kpiną jedną brew.

– Być może – szepnęła, pochylając się i całując jego szyję.

Wziął głęboki oddech i położył dłonie na udach Kallisto.

– Ze wszystkiego co ci powiedziałem, akurat to zainteresowało cię najbardziej? – zapytał sceptycznie.

Rowle wyprostowała się, jednocześnie nieco od niego odsuwając. Bez oporów spojrzała mu w oczy, a jeden kącik jej ust nieco drgnął w górę.

– Oczywiście, że nie – prychnęła, kręcąc głową. – Powiedziałeś mi zapewne to, co chciałeś i to, co mogłeś. Nie będę na siłę drążyć dalej tego tematu. Nie wiem, czego się po mnie spodziewałeś, ale nie jestem aż tak nachalna. – Przewróciła oczami.

– Nie sądziłem, że zignorujesz tak dobrą okazję, żeby mnie zirytować – podsumował.

Kallisto szczerze się uśmiechnęła.

– Nie udało mi się to chociaż w małym stopniu? – zapytała ze zdziwieniem. – Nadal nie opowiedziałeś mi o Francuzkach. – Spojrzała na niego wymownie.

– Nie ma o czym. Nie miałem wtedy wiele czasu na poznawanie innych magów, tym bardziej kobiet. – Odwrócił wzrok, nieświadomie zaciskając palce na jej udach.

– Coś mi mówi, że mijasz się z faktami. – Uśmiechnęła się przebiegle, naciskając dalej. Chwyciła dłonią jego szczękę i zmusiła do tego, aby ponownie na nią spojrzał. – Byłam kilka lat temu na wakacjach we Francji. To były bardzo ciekawe dwa miesiące – stwierdziła sugestywnie.

– Rowle – upomniał ją – nie przykładaj do mnie swojej miary – warknął. – Czy ja wyglądam jak ktoś, kto może zwracać uwagę kobiet? – zapytał ironicznie.

Kallisto lekko zmrużyła oczy. Zmierzyła go spojrzeniem i w geście zastanowienia przyłożyła do ust palec wskazujący. Severus zdecydowanie nie mieścił się w ramach określenia „przystojnego mężczyzny". Jednak zauważyła już wcześniej, że cechował go ten dziwny rodzaj nieodpychającej brzydoty. Być może miał bladą, pociągłą twarz, ciemne wyraźne brwi, które sprawiały wrażenie, jakby zawsze był niezadowolony lub wręcz wściekły, a do tego duży, zakrzywiony nos. Jednak właśnie ze względu na to wyglądał co najmniej intrygująco, trochę groźnie i z pewnością męsko. Był wysoki i szczupły, nosił się z dumą, co niewątpliwie było dużą zaletą. Na jego przetłuszczające się włosy nie zwracała większej uwagi, odkąd zauważyła, że nie był to skutek braku higieny. Poza tym jeśli do czegoś miała wyjątkową słabość, to były to jego dłonie i przedramiona. Równie szczupłe jak reszta jego ciała, mimo to bardzo silne i sprawne. Do tego długie, zgrabne palce mistrza eliksirów. Uśmiechnęła się pod nosem. Nie raz doprowadzał ją nimi do szału podczas ich spotkań.

– Cóż, mogę stwierdzić, że rozumiem te, które jednak zwróciły na ciebie uwagę. – Bez zawahania spojrzała w jego ciemne oczy.

– Jesteś szalona – mruknął cynicznie, przesuwając swoje ręce na jej biodra.

Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie. Kallisto jak zahipnotyzowana ujęła w dłonie jego twarz. Spiął się. Miał wrażenie, że im dłużej znał Rowle, tym bardziej stawał się przy niej odsłonięty. Nie czuł się z tym ani trochę komfortowo. Kiedy jednak zauważył jej zamglony wzrok, którym błądziła od jego oczu do ust i z powrotem, nieco się uspokoił. Nie powinien spodziewać się zagrożenia z jej strony. Jednak sama myśl o tym, że ich relacja przestawała być czysto fizyczna zaczynała go niepokoić. Nie chciał grać w pokera z losem, a było to nieuniknione w przypadku Rowle, która miała zbyt wiele zobowiązań, podlegała zbyt wielu wpływom.

– Masz rację – przyznał wreszcie bardzo cicho. – Miałem dwie kobiety w Paryżu. Nic zobowiązującego. Jednorazowe sytuacje – wyjaśnił zapobiegawczo.

Kallisto jakby nigdy nic pochyliła się i wyszeptała mu do ucha:

– Myślę, że to raczej one miały ciebie – mruknęła. Poczuł, jak delikatnie się uśmiechnęła, kiedy nadal jej policzek znajdował się przy jego policzku. – Jedna z moich... – zawiesiła głos szukając odpowiedniego sformułowania. – Bliskich przyjaciółek – znacząco podkreśliła te słowa – opisywała mi mężczyznę, który do złudzenia przypominał ciebie. Poza tym, że najwyraźniej mamy podobny gust, powinieneś wiedzieć, że była aurorką.

Severus na moment zamarł. Ciąg wspomnień w ułamku sekundy mignął mu przed oczami. Nawet mając na uwadze, że minęły lata od tamtego czasu, poczuł dziwny niepokój. Nie rozumiał, jak mógł być wtedy taki głupi i nieuważny. Poza tym Rowle dała mu do zrozumienia, że mogła wiedzieć o nim dużo więcej niż przypuszczał.

– Kallisto – mruknął bez zastanowienia. – Dlaczego mówisz mi to teraz?

– Wcześniej nie przypuszczałam, że rzeczywiście byłeś we Francji, musiałam się upewnić. – Wzruszyła ramionami, jakby było to oczywiste. – Dowiedziałam się tylko tyle, że mieli cię na oku. Z prośby Dumbledore'a.

W tym momencie uderzyła Severusa okropna świadomość. Traktował Rowle pobłażliwie niemal cały czas, figurowała w jego opinii jako typowa rozpuszczona arystokratka. Nie dopuszczał wcześniej do świadomości tego, jak potencjalnie mogła być sprytna, jak operowała informacjami, jak je zdobywała. Zrozumiał, że naprawdę nie chciałby mieć jej jako wroga. Poza tym zakiełkowało w nim ziarenko niepewności. Skąd mógł wiedzieć, co powiedział jej przypadkowo, a dla niej było puzzlem uzupełniającym całą układankę. Co widziała w jego kwaterach, w Hogwarcie, w jego własnym domu?

Poza tym przypomniał sobie, że przecież zebrała naprawdę pokaźną ilość materiałów pogrążających Dumbledore'a, co więcej, opublikowała je. Nie chciał nawet wiedzieć, jak udało jej się dotrzeć do tych wszystkich informacji. Co zrobiła, żeby je zdobyć. Zrozumiał pełne znaczenie jej wcześniejszego opowiadania. Kallisto nie znalazła się przypadkowo w najbliższym kręgu Woronowa, który, jak twierdziła Narcyza, był naprawdę potężnym czarnoksiężnikiem, powszechnie znanym w Rosji. I nawet, jeśli zdawało się, że w wielu kwestiach nie można był go porównywać z Czarnym Panem, to był postacią bardzo znaczącą i wpływową. Jego serce zatłukło w klatce piersiowej wraz z pojawieniem się kolejnych pytań. Nie miał pojęcia, jaki wpływ Rowle tak naprawdę miała na rewolucję w Rosji. Nie wyobrażał sobie, jak bardzo silną musiała mieć tam pozycję. I wreszcie, dlaczego do ciężkiej cholery odrzuciła zaloty Woronowa? Jakim sposobem zaręczyła się z samym wiceministrem magii? I przy tym wszystkim, jak zarazem mogła być tak bardzo uległa rodzinie? Przechodziło to jego pojmowanie. Po raz kolejny przypomniał sobie, że nie wiedział nico o sytuacji Rowle. A im więcej mu mówiła, tym mniej rozumiał.

– Severusie. – Usłyszał jej miękki głos, który wyrwał go z zamyślenia. Jego spojrzenie się wyostrzyło. Popatrzył na jej absolutnie spokojną twarz. Nie wiedział, czy była to zwykła maska, czy też rzeczywiście tego typu deklaracje nie robiły na niej większego wrażenia. – Nie przejmuj się tym za bardzo, to stara sprawa. Chciałam, żebyś wiedział. Może ci się ta wiedza kiedyś przydać. – Pogładziła dłonią w zamyśleniu jego policzek. – Poza tym mam od tamtego czasu oko na Claire. Sytuacja jest pod kontrolą.

– Naprawdę mam uwierzyć w to, że obserwujesz ją tylko z boku? – zauważył sceptycznie.

Kallisto uśmiechnęła się nieznacznie. Nie powiedziała już nic. Delikatnie go objęła, opierając podbródek na jego barku. Być może chciała ukryć swoją twarz, być może po prostu chciała bliskości, której zwykle jej nie dawał. Przesunął dłoń na jej plecy i spokojnie gładząc palcami materiał jej czarnej kamizelki, wpatrywał się tępo w ścianę intensywnie myśląc.

– Popełniłaś jeden błąd – mruknął w końcu. – Przywiązałaś się.

– Do Claire? – zapytała ze zdziwieniem, nie rozumiejąc, co Severus miał na myśli.

– Nie, nie do Claire. – Przewrócił oczami. – Jakimś cudem nadal tu jesteś i nie uciekłaś z tego obmierzłego domu.

– To nie tak, że jakoś szczególnie mi się podoba – skwitowała z odpowiednią dozą ironii. – Jestem tu tylko dlatego, że ty... – urwała gwałtownie.

Poczuł jak niespodziewanie jej mięśnie się spięły. Wiedział, co zaraz zrobi. Przytrzymał Kallisto, kiedy szybkim ruchem puściła go i wyprostowała się. Nie pozwolił jej uciec. Tym razem to była jego szansa.

– Ty wiesz – powiedziała z niedowierzaniem i lękiem w spojrzeniu. Właściwie jej się nie dziwił.

– Nie jestem idiotą – zmarszczył groźnie brwi. – Długo nie brałem tego pod uwagę, bo wydawało mi się to zbyt proste i absurdalne. Głupie. Ale ty naprawdę coś do mnie czujesz... – Bezlitośnie skonfrontował ją ze swoją świadomością.

Rowle pobladła i zacisnęła szczękę. Długo milczała. Najwyraźniej nie miała pojęcia jak to rozegrać. Widział, że toczyła jakąś wewnętrzną walkę. W końcu z frustracją wbiła wzrok w sufit.

– Co zamierzasz z tym zrobić? – zapytała wreszcie. – Zaczniesz mnie unikać? Będziesz udawał, że mnie nie znasz? Wyrzucisz mnie za drzwi? – zaczęła dramatycznie wyliczać, gotowa na najgorsze.

Severus tylko uśmiechnął się pod nosem.

– Ostatnimi czasy nawiązaliśmy nić porozumienia – zaczął filozoficznym tonem. – Szkoda byłoby zaprzepaścić tyle pracy i czasu. – W końcu jednak spoważniał. – Chcę, żeby ta sprawa była postawiona jasno. Nie mogę ci nic obiecać. Nie spodziewaj się zbyt wiele. Ale jeśli ci to nie przeszkadza, to, pomimo że szczerze nienawidzę tego domu, mogę pokazać ci też sypialnię.

Kallisto uniosła jedną brew, szczerze zaskoczona oświadczeniem Snape'a. Po chwili zastanowienia jednak skinęła głową. Nie było to dla niej zbyt korzystna oferta, jednak zamierzała się nacieszyć chociaż tymi ochłapami. I tak nie zmieniało to wiele w jej dotychczasowym życiu.

Sam Severus nie dał jej też powodu do pożałowania tej decyzji. Najwyraźniej jakaś jego ludzka część postanowiła wynagrodzić jej brak emocjonalnego zaangażowania. Doskonale mogła to odczuć kilkanaście minut później w sypialni, kiedy znalazła się w samym centrum jego uwagi. Dotykał ją inaczej niż zwykle. Bardziej uważnie i z większą pieczołowitością. Zaprowadził ją na sam szczyt, a potem z powrotem. Czuła się wspaniale. Jednak kiedy w końcu zmęczona i rozgrzana położyła się na moment obok Severusa, uderzyła w nią pustka, której nie czuła do tej pory. Przełknęła to gorzkie uczucie. Chciała coś powiedzieć, ale zabrakło jej słów. Nie pozostało jej wiele możliwości. W końcu podniosła się i zaczęła ubierać. Skoro chodziło tylko o seks nie zamierzała dłużej się starać. Próbowała już wszystkiego, a Severus zawsze pozostawał tak samo nieprzystępny.

Spojrzała kątem oka na Snape'a, który zaskakująco szybko doprowadził się do porządku. Zagryzła zęby, dopinając ostatnie guziki. Wygładziła włosy i odwróciła się w stronę Mistrza Eliksirów. Miała zamiar szybko się pożegnać i po prostu zniknąć. To umiała najlepiej.

– Kawy? – rzucił niespodziewanie Severus posyłając w jej stronę ukradkowe, intensywne spojrzenie.

Nie wiedziała, co miał na celu, ale przytaknęła. Poszli za ciosem i w końcu przesiedzieli następne pół godziny w ciasnej, ciemnej kuchni. Kallisto była zmieszana. Nie rozumiała Snape'a i nawet nie próbowała się okłamywać w tej materii. Wysyłał jej bardzo sprzeczne sygnały.

Kiedy Rowle zbierała się do powrotu, przyszła pora na pożegnanie. Oboje doszli później do wniosku, że było ono jednym z najbardziej niezręcznych. Razem znaleźli się w zapuszczonym ogródku na tyłach równie obskurnego budynku. Severus złapał ją za ramię i przyciągnął na moment w swoją stronę. Popatrzyła na niego z niezrozumieniem.

– Powinnaś o mnie zapomnieć. Nie jestem w stanie nic ci dać – powiedział poważnie, wbijając w nią natarczywe spojrzenie. – Nie jestem nic wart.

– I usilnie próbujesz mi to udowodnić? – zapytała cierpko, powoli nie wytrzymując napięcia.

– Tak. – Zdecydowanie, które wybrzmiało w jego głosie nieco ocuciło Rowle.

Kallisto zmarszczyła brwi. Znowu nie rozumiała. Ponownie nie wiedziała, co powiedzieć.

– Bądź u mnie w środę – rzuciła wreszcie, po ciągnącej się chwili ciszy. – Musimy sobie chyba jeszcze coś wyjaśnić. 

Moment później Rowle zniknęła z głośnym trzaskiem, a Snape z irytacją zacisnął dłonie w pięści. Miał dziwne przeczucie, że jeśli rzeczywiście znowu spotka się z Kallisto, nie będzie już w stanie skutecznie się jej opierać. Wbrew jego woli zaczynał mieć do niej słabość.

_____

*niewątpliwie jest to odpowiednik naszej segregacji rasowej. Nie ważne jak argumentowana, nigdy nie ma na celu niczego dobrego i skutkuje cierpieniem wielu ludzi. Magiczni, rosyjscy "konserwatyści" uprawiają w tym opku nieco złagodzoną doktrynę Czarnego Pana. Nie czyni jej to lepszą lub bardziej uzasadnioną.

Continue Reading

You'll Also Like

13.2K 421 43
Fragment książki: ❝Ostatnio kilka osób pytało się mnie czy przyjaźnie się z Sharpem. W sumie nigdy tego nie ustaliliśmy ale można powiedzieć że jest...
6.2K 362 49
"Ktoś mi kiedyś powiedział, że nieważne jest to kim się rodzimy, a to kim się potem staliśmy. " Życie lubi zaskakiwać wtedy, gdy się tego najmniej sp...
15.4K 577 34
Ariana Harris. Jej mama to Polka a tata jest w połowie Polakiem w połowie Hiszpanem. Urodziła się w Hiszpanii, wychowała w Polsce a od ośmiu lat mies...
5.5K 152 32
Wybierz swojego ulubionego zawodnika i poznaj przyszłość z nim!