2. Umarliśmy, wszyscy

121 17 9
                                    



To było takie dziwne uczucie, jakby wszystkie moje wspomnienia wróciły, jakbym nagle zasnęła, a to byłby jedynie sen, czy zły ? Nie, chociaż myślę, że z upływem czasu takim się stanie. Ale to nie był sen. Żyłam, oddychałam, widziałam, wszyscy widzieliśmy. Nie miałam odwagi nawet obrócić głowy, aby sprawdzić, czy ktoś za mną nie zemdlał. Nie miałam odwagi mrugnąć, bo bałam się, że Zaraz wszystko zniknie. Nie miałam odwagi płakać, bo wyszłabym na tą słabą. Chciałam się ruszyć, naprawdę chciałam. A w głowie miałam jedno pytanie.

Jak ?

Blokada puściła. Byłam wolna. Umiałam się poruszyć, ale nie zrobiłam tego.

- CLAKRE ! - usłyszałam głos brunetki przed sobą. Madi, moja Madi, moja mała dziewczynka... Mój skarb. Od razu zaczęliśmy biec w swoją stronę, przytuliłyśmy się tak mocno, że gdyby była pięć lat młodsza to bym ją udusiła.

Miałam ją przed sobą, przytulałam ją, przytulałam MOJĄ córkę. A pięć minut temu, żyłam w przekonaniu, że jej więcej nie spotkam. Ale jest, tu i teraz. Nie w śnie, nie w wyobraźni.

- tak bardzo tęskniłam Clarke, ja... - nie dałam jej dokończyć, pocałowałam ją w policzek, nie wiedziałam, co dokladnie się stało, ale miałam to gdzieś, teraz się liczyła tylko ona.

- ja też skarbie... Ale... Przecież... Widziałam jak... Widziałam do cholery jak umierasz...

- Bo tak było - to nie był jej głos... Brzmiał znajomo, ale to nie ona. Podniosłam głowę, i wtedy dopiero zaniemówiłam.

Bellamy, Lexa, Jasper i Diyoza.

Szli w naszą stronę, gdyby nigdy nic. Jakby nic się nie stało. Po prostu szli, cała czwórka. Osoby, które kochałam.

Zza pleców wybiegła mi Hope, która od razu rzuciła się w ramiona Diyozy. Następnie Octavia, która wręcz zawisnęła na szyji Bellamy'ego.


A potem cała reszta. Witali się ze sobą, przytulali się, Octavia płakała. Hope płakała. Ja płakałam. Nie umiałam opanować łez, które nawet nie wiem, kiedy zaczęły wylatywać mi z oczu.

- idź do niej, potrzebuje cię - szepnęła mi do ucha i mnie puściła. Poprawiłam koszulkę, a następnie niepewnym krokiem ruszyłam w ich stronę, a bardziej w jej stronę. Nie odrywałam oczu od Lexy, która patrzała na mnie tymi swoimi ślicznymi oczkami.

Bez słowa, ją przytuliłam, tak jak dawniej, ale było w tym coś innego, coś, co sprawiało, że nie miałam zamiaru tego przerywać. Po chwili poczułam jej usta na moich. To była chwila, na którą czekałam tak długo, w dodatku żyłam z pewnością, że już nigdy nie poczuje jej miękkich ust. Życie lubi nas zaskakiwać.
C

zułam jak jej łzy mieszają się z moimi, to było coś idealnego.


Ale i to się skończyło, już nie czułam jej łez na moich policzkach, nie czułem jej ust.

- mamy sporo do obgadania, Clarke. - uśmiechneła się, a ten uśmiech sprawił rozgrzanie mojego serca.

- jasne, zajmiemy się tym zaraz, daj mi się z nimi przywidać - uśmiechnełam się delikatnie.

- Pójdę do Madi - spojrzała na mnie i zrobiła to, co powiedziała, poszła do niej, a obie pokierowały się w stonę ogniska.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Dec 22, 2020 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

Who I am ? ~ Clexa ~ [ Zawieszona ] Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt