Rozdział 1

8 0 0
                                    

Zaczęło się oczywiście niewinnie. Normalny dzień w szkole, lekcje i cała reszta szkolnej masakry. Leżałam na ławce, patrząc jak nauczycielka od muzyki, łaskawie wyszukuje płyty wśród swojego „artystycznego"- jak się tłumaczyła – rozgardiaszu. To było najgorsze co mogło mnie dzisiejszego dnia spotkać – lekcja muzyki z „Grabarą". Grabara było to jakże ukazujące jej styl prowadzenia lekcji przezwisko. Wystarczyło tylko powiedzieć coś nie na temat lub oszukać ją w jakikolwiek sposób, zadowalająca była błędna informacja, aby Grabara dostała pierdolca i zakopała ciebie pod stosem argumentów , brudów i morałów. Weźmy na przykład takiego Konrada z naszej klasy, „Papkina" – tak na niego mówimy, bo nawet taki lizodupiec jak on nie da rady załagodzić poruszonej czymś Grabary. Znalazła płytę. Była to płyta Elvisa Presleya, o nim była dzisiejsza lekcja. Zapatrzyła się na jej okładkę i trzymała ją w rękach, jak Żyd kawałek chleba, po czym włożyła do odtwarzacza. Zanim włączyła urządzenie, klasnęła dwukrotnie w dłonie i spytała:

- Czy ktoś z was chciałby wypowiedzieć się o Elvisie Presleyu zanim posłuchamy kilku z jego utworów?

Tak jak się spodziewałam, nikt nie chciał zostać skazańcem. Nie było opcji żeby ktokolwiek zgłosił się i odpowiedział, naraził się, że Grabara dostrzeże jakieś nieścisłości w twojej wypowiedzi. Uśmiechnęłam się zbójnicko. Już od jakiegoś czasu obserwowałam Grabarę, może i jest spostrzegawcza jeśli chodzi o wypowiadane słowa, tworzone z nich zdania, a finalnie wypowiedzi, ale skupiając się wyłącznie na analizie słów, nie zwracała uwagi na otoczenie, dlatego łatwo mogłam przemycić telefon do mojego piórnika. Wyszukałam jakieś informacje o Elvisie Presleyu, kiedy Grabara była zajęta opierdzielaniem przygłupa z pierwszej ławki, że znowu zasnął na jej lekcji. Podniosłam rękę i wstałam z krzesła. W jednej chwili każdy obrócił się i skierował swoje oczy w moją stronę. „Zabawne"- pomyślałam. „Zupełnie jak stado bezmyślnych surogatek". W szczególności najlepszy był wyraz twarzy Grabary – ta niepewność na jej twarzy, zdezorientowanie. Otrząsnęła się, przybrała postawę sędzi na rozprawie, skrzyżowała ręce. Pogłębiłam mój uśmiech, wyprostowałam się i spojrzałam prosto w jej oczy. Grabara skamieniała, gdy z moich ust popłynęły zgodne z jej wiedzą informacje na temat sławnego Elvisa Presleya z niewiarygodną dokładnością co do najmniejszych szczegółów. Zastygła, zupełnie jakby mój wzrok miał właściwości bazyliszka. Na moje szczęście pamięć mam bardzo dobrą, dlatego chwila wystarczyła, by przetworzyć i spamiętać wszystkie informacje. Na koniec dodałam tylko:

- Zrozumiem jeśli Pani ma jakiekolwiek uwagi do mojej wypowiedzi, przepraszam jeżeli takowe się znajdą.

Usiadłam na moim krześle z powrotem. Spuściłam głowę, odwróciłam wzrok. Był to celowy zabieg. Udawałam zrezygnowaną, niepewną wypowiedzianych przeze mnie słów. W głowie Grabary zmieszało się zdezorientowanie, szok oraz współczucie. Nic nie odpowiedziała. Włączyła w końcu odtwarzacz i podążyła drogą do swojego biurka. Milczała. Usłyszeć można było tylko „Jailhouse Rock" oraz szepty całej hołoty klasowej. „Zrezygnowana" położyłam się na ławce, kątem oka obserwowałam każdy najmniejszy ruch Grabary. Zastanawiała się nad czymś. Nagranie zatrzymało się. Wstała z za biurka i wydała polecenie, aby wszyscy opuścili klasę. Przeczułam dokładnie co zamierzała zrobić. Najwolniej jak mogłam, zaczęłam pakować rzeczy do torby. Podeszła do mnie.

- Ariadna Rossi, zostań. – powiedziała stanowczym, lecz wciąż trochę zszokowanym tonem.

- Tak proszę Pani? – spytałam niewinnym głosem. Naprawdę przepraszam za zgodność informacji, ale powtarzałam je aż do samej nocy, więc mogłam kilka rzeczy przekręcić. Myślę, że Pani doskonale zdaje sobie sprawę jak to jest pracować do samej nocy.

- Cieszę się, że chociaż jedna osoba z waszej klasy skupiła się na muzyce moja droga. Już prawie całkiem straciłam nadzieję! Cudownie, cudownie, twoja wiedza na temat Elvisa Presleya jest jakże imponująca!

Zauważywszy, że Grabara się rozkręca postanowiłam pociągnąć dalej zarówno moje kłamstwa jak i jej ekscytacje.

- Bardzo dziękuję proszę Pani. Staram się jak tylko mogę! Miło mi, że Pani dostrzega moją ciężką pracę i miłość jaką darzę muzykę.

Dostrzegałam już tę radość na jej twarzy, równo z chwilą kiedy wypowiedziałam te słowa. Ciągnęłam tę farsę dalej. Moje marzenia o przerwie, spokojnym czytaniu magazynów psychologicznych, odpłynęły w tym momencie bardzo daleko. Moje skupienie opierało się w całości na laniu wody, byleby przypodobać się Grabarze. Na moje szczęście zabieg z szokiem zadziałał. Skupienie Grabary zostało rozbite, wszystko na czym w tej chwili mogła się skupić to moje mydlenie oczu. Rozmowa z Grabarą przeciągnęła się. Na moje szczęście następnym wykładem była sztuka, także z Grabarą. Wyjątkowo mnie to ucieszyło. Mogłam dalej zgrywać przed nią otoczkę jej bratniej duszy. Dobrze się złożyło, ale Grabara musiała wyjść po materiały do pokoiku nauczycielskiego. Podążyłam z moimi rzeczami do klasy. Kiedy tylko przekroczyłam drzwi pokoju, wpadłam na obróconego plecami do wyjścia klasowego „bad boya". Ciarki przeszły mnie momentalnie od stóp po sam czubek głowy. Nie byłam w żadnym stopniu zainteresowana jakąkolwiek konwersacją z tą osobą. Przerażało mnie jak kończą ludzie, którzy nie przypadną mu do gustu. Obrócił się w moją stronę. „Bad boy" nazywał się Wiktor i choć jego przezwisko brzmi dobrze w fanfiction, w rzeczywistości raczej dosłownie znaczyło niedobrego chłopca. Owy rzezimieszek kilkukrotnie otarł się o wyrzucenie ze szkoły, za akcje które odwalał. Uratował go jedynie jego ojciec, który na jego szczęście był kochankiem dyrektorki tej całej placówki. Jego była dziewczyna skończyła podtopiona, kaszląc z głową w toalecie. Niby książkowy przykład „bullying'u", zabawny kiedy się o nim słyszy, w rzeczywistości – przerażający. Jeśli tak potraktował swoją ex dziewczynę, strach myśleć o przeciętnych podskakujących mu przygłupach. Spojrzał na mnie. Dostrzegł przerażenie w moich oczach.

- Nieźle. – parsknął.

Po czym poklepał mnie po głowie i razem z bandą swoichprzydupasów skierowali się ku ławkom. Nie jestem typem dziewczyny, którąinteresuje samiec alfa igrający z ogniem, którego ego jest większe, niż całajego lista głupich odpałów. Muszę przyznać, jego umiejętności znęcania się nad innymi są imponujące, aletylko niemyślące dziunie się tym interesują. Przewróciłam oczami. Chętnieztarłabym mu uśmieszek z ust jakimś godnym do sytuacji komentarzem, ale byłbyto sromotny wyrok śmierci. Podeszłam do mojej ławki i wyłożyłam wszystkieartystyczne graty. Zdziwiło mnie jednak to, że wśród nich leży samotnie małezawiniątko – karteczka. Zmiętolona, wrzucona jak śmieć do moich cennychobiektów pracy. Dobyłam więc zmiętego papieru i rozejrzałam się po klasie –Wiktor. Jego złowieszczy uśmiech promieniował z drugiego końca klasy, a jegooczy skierowane były w moją stronę. Opadłam na ławkę - „Wiedziałam, że wpakujęsię dzisiaj w jakieś gówno". 

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Dec 14, 2020 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

Nić Kłamstw AriadnyOnde histórias criam vida. Descubra agora