- Potrzebuję twojej pomocy Kang. Mieszkasz tam gdzie kiedyś, prawda? Będziesz miał coś przeciwko jeśli cię odwiedzę? To bardzo nagła sytuacja, ale bez ciebie nie dam sobie rady. Tak? To super- coraz szerzej się uśmiechał.- Będziemy do godziny.

Rozłączył się chowając telefon do kieszeni kurtki i uśmiechnął się patrząc w pustą jezdnię.

- Masz wielu przyjaciół w kraju- zaczął Wooyoung by przerwać ciszę.

- Trochę. Tak to jest jak robi się wiele interesów.

- Szemranych interesów.

- Wszystko jedno- przewrócił oczami.- Zresztą sam zobaczysz. Niedługo będziemy na miejscu.

- To znaczy gdzie? W górach nie ma wielu dużych miast.

- Tym razem nie jedziemy do miasta. Przestań się dąsać Woo-Woo. Nie robię tego dla zabawy.

Nie odpowiedział, ale nie zgodził się z tym. Miał wrażenie, że wszystko co w życiu robi Choi jest dla zabawy.

Ale z jednym miał rację, przybyli na miejsce niewiele później.
Była to dość wąska droga pośrodku lasów, zupełnie jakby ktoś o niej zapomniał. Przejechali ją niemal całą by zatrzymać się przy ostatniej posesji. Drewniany dom otoczony był żeliwnym ogrodzeniem, schowany za drzewami wydawał się wręcz niewidoczny. San czuł się jednak bardzo pewnie w tym co robi, zgasił samochód i zostawił w nim Wooyounga, który nie wiedząc co ma robić po prostu się nie ruszał. Obserwował ze środka jak Choi puka do drzwi i po chwili z domu wychodzi niższy od niego chłopak. Miał jasne blond włosy i wyraźnie zaśmiał się na widok Sana z tym samym kolorem na głowie.

San odwrócił się do auta i zawołał dłonią do siebie Junga. Ten wyszedł mozolnie z samochodu słysząc jak San zmyka je naciskając na klucz.

- Yeosang- wystawił do niego dłoń, którą ten przyjął i potrząsnął delikatnie. Chłopak wyglądał na zdecydowanie młodszego niż był, uśmiechał się do niego szczerze i nie wydawał się ani trochę groźny.

Był inny niż Seonghwa czy Hongjoong. Sprawiał wrażenie normalnego, szarego człowieka.

- Wooyoung.

- Miło mi cię poznać Wooyoung. To ponoć ty sprawiłeś na głowie tego dzieciaka ten kolor, tak?

- Dokładnie. To moja robota.

- Jak uroczo, co teraz San-ah? Nie wywiniesz się już, zawsze namawiałem cię na coś odważnego.

- Zabawne. Możemy wejść?- Zmienił szybko temat chcąc odwrócić ich uwagę od swoich włosów.

Yeosang przytaknął i przepuścił ich w progu. Dom wydawał się od środka znacznie większy niż w rzeczywistości. Urządzony w myśliwskim stylu sprawiał wrażenie niesamowicie przytulnego.

- Nie przejmujcie się butami, Wooyoung- zaczepił chłopca łapiąc go za ramię.- San to bardzo porywczy człowiek, jesteś pewny, że nic ci nie zrobił?

Jung spojrzał na niego zdziwiony i lekko zniesmaczony tą uwagą. San przecież nic by mu nie zrobił.

- Wszystko w porządku, dziękuję za troskę.

- Dobrze- uśmiechnął się pogodnie i wskazał dłonią obszerny salon. Jung usiadł obok Sana czując się pewnie w jego towarzystwie od kiedy był jedną osobą jaką znał. San oparł się o zagłówek i spojrzał na swojego towarzysza.

- Woo-Woo, coś się stało?

- Nic- odwrócił wzrok, ale chwilę potem poczuł szturchnięcie w bok.

- Przecież widzę.

- Nic mi nie jest. Zresztą przestańcie na zmianę się nade mną litować.

- Na zmianę?

- Dopiero co ten drugi pytał czy wszystko okej.

- Bo może nie wyglądasz jakby było okej.

Wooyoung nie odpowiedział.

Chwilę potem zjawił się Yeosang niosąc dwie herbaty. Postawił je przed chłopcami wbijając nieśmiały wzrok w niższego.

- Mogę wiedzieć co was sprowadza?

- Lepiej nie wiedzieć Yeo, sam rozumiesz jak to jest.

- Aż za bardzo rozumiem.

Czas mijał im na mozolniej rozmowie o niczym. San wiedział, że będą musieli wyjechać najszybciej jak się da, ale nie pojawił się u Kanga bez powodu. Czekał jedynie na odpowiedni moment.

*

Nie wiem czy to co chcę opisać w następnym rozdziale będzie dobrym pomysłem XD

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now