_4_

31 1 0
                                    

Dzień jak codzień, idę sobie do mojego braciszka i spotykam go. To właśnie on pomógł mi dotrzeć do szpitala, a ja nawet mu nie podziękowałam.
-hej, jak się czujesz? -zapytał z troską w głosie
-a jak mam się czuć jest do dupy, ale daje radę -powiedziałam z obojętnością
-no wyobrażam sobie, przykro mi, jak będziesz coś potrzebowała to możesz na mnie liczyć. -Zdziwiłam się że obcy chłopak tak się mną przejmuje, zrobiło mi się miło, bo nikt do tej pory nie okazywał mi troski
-Właśnie nie podziękowałam ci za podwózke, gdyby nie ty nie dotarłam bym do szpitala na czas
-Nie musisz dziękować, wystarczy że zaprosisz mnie na dobry obiad -uśmiechnął się
-W takim razie zapraszam do mnie, przygotuje coś  -nie wiedziałam co powiedzieć, ale chyba mnie pojebało by zapraszać obcego mężczyznę do domu, ale już to powiedziałam więc nie było odwrotu
-Z chęcią przyjdę, ale jak narazie muszę lecieć, zgadamy się jeszcze - byłam udarowana że już sobie poszedł, nie wiem dlaczego ale stresowałam się przy nim, pociły mi się dłonie gdy mówił do mnie takim męskim głosem, przechodziły mnie dreszcze. Wysoki blondyn z bujną czupryną, lekko umięśniony, a jego uśmiech ahh, zęby tak białe jak mleko, spodobał mi się o dziwo, bo nie gustuję w blond facetach. Ale nawet jeśli ja bym mu się spodobała to to nie ma racji bytu. Jesteśmy z dwóch różnych światów, on przystojny, w drogich ciuchach a ja brzydka w porwane bluzce na ramieniu. A mimo wszystko cieszyłam się na jego przyjście.
Kupiłam wszytsko co potrzebne do zrobienia idealnego Spaghetti, tylko problem w tym że mam dwie lewe ręce,  rozgotowałam makaron, sos przypaliłam. Jeśli on to zje to będę w siódmym niebie. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi i ukazał się moim oczom idealny, niebieskooki blondyn z wielkim uśmiechem.
-Cześć zapraszam, tylko ostrzegam mam gaz pieprzowy więc nie zbliżaj się za blisko -Na to co powiedziałam skrzywił się mocno zakłopotany, ale wziął to na żarty bo odpowiedział -okej będę się trzymał z daleka, ale nie wiem jak ty wytrzymasz bo działam na kobiety jak magnez -roześmiałam się i wpuściłam go do środka. Z jego oczu wyczytałam że czuje zapach spalonego sosu przez co się zarumieniłam.
-Chyba lepiej by było gdybym to ja cie zaprosił na obiad -zdenerwowały mnie jego słowa, przecież nie powinnien tak mówić, nie jest nikim bliskim by tak mówić, ale olałam to.
- w takim razie może chociaż kawy się napijesz?
-Kawy hmm, a masz mleko -odpowiedziałam ze zdziwieniem że tak a on kazał mi ugotować, dosłownie kazał powiedział
-ugotuj mi je,tylko nie przypal -powiedział złośliwie, zrobiłam tak jak powiedział, w końcu spaliłam nasz obiad. Bez pozwolenia położył się na kanapie, właczajac telewizor, zirytował mnie swoim zachowaniem. Dobra mleko było gotowe, gdy mu je podawałam zahaczyłam o dywan wylewając na niego całą zawartość kubka. Zestresowalam się i zaczęłam go przepraszać, a ten zaczął się rozbierać.
-co ty kurwa robisz, nie rób tu striptisu! -na co on się skrzywił i mówi
- dziewczyno to parzy muszę zdjąć tą koszulkę - moim oczom ukazał się idealny tors, wpatrywałam się w niego jak w obrazek, on to chyba zauważył bo rzucił słowa
- jak magnezz -puszczając mi oczko. Walnęłam go ręką w ramię, uśmiechając się.
-długo będziesz się tak na mnie gapić? Czy może wysuszysz mi tę koszulkę -czułam że serce mi mocniej bije więc zabrałam t-shirt i poszłam do łazienki. Czułam podniecenie, samym patrzeniem się na jego idealnie wyrzeźbione ciało. Patrząc w lustro przygryzłam wargę, oblewając twarz wodą...

Czy Można Zmienić Przeznaczenie Où les histoires vivent. Découvrez maintenant